Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 15.06.14 20:17  •  Brzeg zachodni Empty Brzeg zachodni
Brzeg zachodni Brzegjpg_eesernr
Brzeg zachodni oferuje między innymi stoisko-kawiarenkę, gdzie miła obsługa przebrana w stroje pokojówek serwuje ciepłe napoje oraz wszelkiego rodzaju ciastka i ciasteczka. Drobniejsza część społeczeństwa może także śmiało skorzystać z tak niepowtarzalnej okazji, jaką w Mieście-3 jest możliwość przejażdżki na najprawdziwszym kucyku. Odwiedzający szukający większych wyzwań mają za to sposobność sprawdzić swoją celność i siłę, podejmując próbę trafienia ciastem w klauna.

Atrakcje:
    • maid cafe
    • przejażdżka na kucyku
    • rzut ciastem w klauna
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.06.14 17:56  •  Brzeg zachodni Empty Re: Brzeg zachodni
    Cholera, kolejne miejsce, w którym nie powinna być, a jednak jest! Najpierw szlajała się bez celu po mieście, prawie była w centrum, chociaż wiedziała, że nie powinna. Teraz jej nogi skierowały ją na jakiś festyn, na którym będzie pewnie od groma ludzi. A właśnie, ludzie. Skurczybyki, których nienawidziła, no chyba, że nie robili nic złego, ale w dzisiejszych czasach trudno o takich nieszkodliwych, prostych mieszkańców. Chociaż Fiammetta nie miała najmniejszego pojęcia jak się żyje w Świecie-3, skoro cały czas swój tyłek grzała w Desperacji lub Edenie. Mimo wszystko przyszła. Nie miała jakiegoś określonego celu, no ale gdy tylko usłyszała, że można się wyżyć, rzucając w klauna od razu postanowiła pójść w owe miejsce. Już z daleka słyszała śmiechy i okrzyki rozbawionych ludzi, którzy okładali ciastem biedaka. Zielonowłosą przyciągnął również zapach ciast i ciasteczek, które można było zamówić sobie w pobliskiej kawiarence.
    Przystanęła z boku, przypatrując się bawiącym się ludziom. Wolała na razie trzymać się trochę na uboczu. Rzucać w klauna zaczęła dopiero, gdy połowa ludzi odeszła. Pewnie odstraszyła nawet kilka natrętnych dzieciaków. W końcu nadszedł jej czas. Chwyciła pierwszą tackę ciasta i rzuciła nią, niestety nie trafiła. Chwilę potem poleciało ich jeszcze kilka, z czego więcej niż połowa trafiła, czaicie?! Twarz dziewczyny prawie pokrył uśmiech. Kucnęła na linii strzału (a raczej pod nią) i zaczęła wiązać buty. Może spotka tu kogoś ciekawego? Oby.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.06.14 20:05  •  Brzeg zachodni Empty Re: Brzeg zachodni
„Rin? Jak ten syntezator dźwięku?”
- Obawiam się, że nie rozu-
„Zresztą nieważne”
-miem. No okej, skoro jego rozmówca uważał, że to nieważne, to w istocie musiało tak być. Blondas postanowił nie drążyć tematu. Zmarszczył za to brwi, słuchając kolejnej wypowiedzi białowłosego. Woleć nieletnich chłopców od kotów? Niedorzeczność. Rin był przekonany, że koty są dużo bardziej urocze i nikt nie zdoła przekonać go, że jest inaczej. No, bo przecież są takie puchate i… w ogóle! Ale cóż, kwestia gustu.
Podniósł tyłek z ziemi zaraz po tym, jak uczynił to mężczyzna.
- Właściwie to... nie. Pierwszy raz jestem w takim miejscu – przeciągnął się. - Ale mogę iść z tobą. Tak rzeczywiście będzie łatwiej się odnaleźć.
Po tonie jego głosu dało się wywnioskować, że nie ma co liczyć na to, by ten smarkacz sobie odpuścił. Chcąc nie chcąc, albinos stał się już jego nowym, starszym kolegą. Przeuroczo, nie? W każdym razie chłopak był tak pochłonięty byciem w gotowości do wymarszu, że nawet nie zauważył, gdy jego rysunek w dramatyczny sposób zakończył swój zaskakująco krótki żywot. Może to i lepiej…

- … i wtedy George powiedział, że to był niedźwiedź polarny. Ale okazało się, że to tylko nowy pies sąsiada.
Oczywiście Rin uznał, że podzielenie się z towarzyszem jedną z wielu historii swojego życia, by umilić mu czas podróży, będzie doskonałym pomysłem. W dzisiejszym repertuarze: historia o tym, jak jego kolegę prawie zagryzł niedźwiedź polarny. Który nie był polarny. Ani nawet nie był niedźwiedziem. I właściwie to wcale nie chciał nikogo gryźć. Jak się później okazało, to jego coś ugryzło – osa dokładniej. Ale nieważne. Najważniejsze, że George nie miał racji. Rin nigdy zbytnio za nim nie przepadał.
Tymczasem Jasiowi i Małgosi udało się dotrzeć na zachodni brzeg jeziora. Uwagę młodego momentalnie przykuł kucyk wożący w kółko jakąś małą dziewczynkę. Nigdy wcześniej nie widział jeszcze na żywo kucyka. Był taki puchaty i tak śmiesznie przebierał krótkimi nóżkami… blondyn aż zaczął się zastanawiać, czy taki kucyk nie mógłby być przypadkiem fajniejszy od kota. Ale nie, koty są poręczniejsze. I mruczą. Tak, zdecydowanie nie należy o tym zapominać.
- A właściwie o czym będzie ten artykuł? – spojrzenie, które posłał mężczyźnie, wyrażało szczere zainteresowanie.
Artykuł? Pisany przez człowieka, który pałęta się z jakimś małolatem po festynie? Czyż to nie oczywiste? Na pewno będzie poświęcony pikantnym szczegółom z życia słoni-kanibali.
Dzieciak zatrzymał się niedaleko jakiegoś stoiska z atrakcyjnie wyglądającymi ciasteczkami. Gdzieś w oddali słychać było śmiechy ludzi, którzy zawzięcie próbowali trafić ciastem w klauna.
- I co teraz robimy?
Świetny plan tak zwalić wszystko na człowieka, u którego podejrzewa się jakieś poważne zmartwienie. Niech jeszcze myśli, czym by cię tu zabawić, a co!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.06.14 12:36  •  Brzeg zachodni Empty Re: Brzeg zachodni
Był właśnie na etapie przeklinania każdego boga na łepek, podczas wysłuchiwania ujmującej historii o George'u, kiedy poczuł, jak jakieś szczypce chwytają go za łokieć. Zdążył niemo fuknąć, a już został wciągnięty w tłum nastoletnich, rozchichotanych panienek w kimonach, sekundę później uderzając barkiem o drewnianą belkę jednego ze stoisk. Jakiś siwiec odrzucił tylko, żeby patrzył jak lezie, ale jego oblegi i tak zostały ucięte w uszach Syon'a. Biedak pomaszerował wraz z tłumem, ewidentnie nie z własnej woli, czując  między żebrami czyiś łokieć, później jakiś pies uczepił się nogawki jego spodni, kobieta po czterdziestce zaczęła pstrykać zdjęcia oślepiając go na dobre pół minuty, aż w końcu...
Oddech.
Do cholery – warknął w myślach, wsparty rękoma nad kolanami. Starał się właśnie odzyskać wzrok, ale gdy przed oczami zamajaczył kolor gleby i czegoś białego, prędko zrozumiał, że to nie koniec atrakcji. Biel okazała się adidasami jakiegoś nastolatka, który wcisnął mu w dłoń jabłko w polewie czekoladowej, nim Wenday w ogóle zdążył się wyprostować. Albinos z drętwym wyrazem twarzy starał się powiedzieć, że nie ma ochoty na żadne zabawy, ale gość klepnął go z całej siły między łopatki, aż dech zaparło, a nogi pokuśtykały parę kroków naprzód. Tam chwyciła go w objęcia jakaś emerytka, świergocząca nad uchem i zmuszająca chłopaka, aby zgiął się w pół by być na jej poziomie.
Jedyne takie kimona! ― pisnęła mu prosto w twarz, aż zamknął oczy i uniósł brwi. Nim  się zorientował, trzymał pod pachą prostokątny pakunek, który – jak się okazało – był obrazem jakiegoś mało znanego artysty M3. Nie był pewien czy to kupił i nawet nie miał czasu, aby się zastanowić. Dosłownie mrugnął oczami, a siedział na kucyku, trafił w clowna, trzymał w ręce zimne ognie, łowił złote rybki, na jego głowie wylądowała maska jednego z japońskich bożków, na szyi zawisł czerwony szal...
Ja... nie... ― wydukał nieudolnie, nim do jego ust trafił kawałek obślizgłej ryby. Chudy jak szkapa mężczyzna przed nim, z bardzo wąskimi oczkami i uśmiecham na pół twarzy zaczął przytakiwać i wykrzykiwać: „doble! Doble!” najwidoczniej nic nie robiąc sobie z miny Syon'a, która do najweselszych nie należała...

„... i wtedy Georg powiedział...”

Syon minął stoisko z owocami, samemu nadgryzając słodkie jabłko. Prawdę mówiąc, słodyczy nienawidził równie mocno, co one jego, ale głód był ostatnimi czasy nie do zniesienia, a skoro mógł się najeść za darmo... cóż. Odpowiedź zdawała się prosta.

„... nowy pies sąsiada”.
Czyżby? A to heca ― rzucił kpiąco, stając obok dzieciaka. Spojrzał wtedy na niego, od stół do głów, wyładowany jakimiś pierdołami. Breloczkami zdobytymi w konkursie czy woreczkiem ze złotą rybką przymocowanym do pasa spodni. Wyglądało to dokładnie tak, jakby parominutowa nieobecność nie miała w ogóle racji bytu, a ich rozmowa nigdy nie została przerwana. Białowłosy słysząc kolejne pytanie, otoczone aż nazbyt wykrywalną szczerością... a niech tego bachora piorun trzaśnie. Spojrzał na niego dokładnie tak, jakby mówił: „... ty nawet nie wiesz, jakie ja tu piekło przeżyłem...”
O nowym psu sąsiada ― odparł obojętnie, choć dało się w tym wykryć tę nieodłączną nutkę ironii. Chciał dowiedzieć się czegoś niesamowitego ― może tego, jak faktycznie Władza poradziła sobie ze śmiercią ostatniego dykatora, Shirai'a Ui'a? ― a w efekcie otrzymał opowiastkę o czymś, czego i tak przez znaczącą część nie słyszał, bo porwała go fala śmiechów, pisków, zawodzenia, śliny, uderzeń łokiem w brzuch i butem w piszczel. Do teraz czuł ujmujący ból ramienia ― pamiątkę po tym, jak dostał z wielkiego kartonu, wyładowanego po brzegi jakimiś rupieciami na sprzedaż.
„I co teraz robimy?”
Syon podał dzieciakowi przeźroczysty woreczek ze złotą rybką, która poruszała tą swoją okrągłą mordą i gapiła się wyłupiastymi gałami wprost w twarz Rina. Zaraz potem położył rękę na jego ramieniu i pochylił się nad nim lekko, kiwnięciem głowy nakierowując jego tor spojrzenia na zielonowłosą dziewczynę wiążącą buta.
Widzisz ją? ― specjalnie zniżył ton głosu, aby brzmiało to bardziej tajemniczo. Wręcz ważnie. ― Wygląda na kogoś, kto bardzo potrzebuje twojego towarzystwa. Najlepiej towarzystwa dwóch osób. Weź Juniora i leć tru... zająć jej czas swoją zajebistą osobistością.
Junior zaczął ruszać jedną płetwą i produkować kolejne bąbelki ze swojej gęby.
Syon poklepał blondyna po głowie, ponownie się prostując.
Ma twarz, która mówi: „Boże, jak mi źle, że nie znam historii o George'u”. Żal patrzeć. Nie ma opcji, musisz to zmienić.
Pchnął go zachęcająco ku Fiametcie. Problem powinien być zażegnany. Syon odwrócił się na pięcie i pomaszerował przed siebie.

| zt |
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.06.14 23:26  •  Brzeg zachodni Empty Re: Brzeg zachodni
Tak był pochłonięty swoją opowieścią, że nawet nie zauważył, iż jego towarzysz ma w zwyczaju znikać wciągnięty przez dziki tłum - w sumie trochę jak jakiś ninja, tyle że zupełnie na odwrót. I co z tego, że robił to wielokrotnie i cyklicznie? Rin był w trakcie opowiadania historii życia i żadna siła nie była mu w stanie w tym przeszkodzić. No, może ta kpina w głosie białowłosego - ona skutecznie by go zgasiła, gdyby nie to, że zdążył zakończyć wygłaszanie swojego przejmującego monologu. Mimo wszystko jednak to mało pozytywne nastawienie albinosa mu się nie spodobało. Zmarszczył lekko brwi, wpatrując się w starszego kolegę. Był niemiły. Bruzda na czole dzieciaka pogłębiła się, gdy usłyszał, o czym niby ma być ten cały artykuł. No nie, nawet on nie był na tyle naiwny, żeby w to uwierzyć…
- Nie, wcale nie. Jak nie chcesz to mi nie mów, ale przynajmniej nie kłam - burknął naburmuszony.
No proszę, teraz będzie dawać innym lekcje życia? Szlachetnie. Powinien rozważyć swoją karierę na posadzie domokrążnego świadka Jehowy. Poziom mniej więcej ten sam… bez urazy dla świadków Jehowy.
Odebrał woreczek ze złotą rybką, nawet nie próbując zakwestionować jej pochodzenia. Automatycznie uznał, że mężczyzna był w jej posiadaniu najprawdopodobniej od samego początku ich znajomości i trzymał ją pod płaszczem czy gdzieś, żeby się nie przeziębiła. Prawdę powiedziawszy też by tak zrobił, gdyby tylko zabrał ze sobą Grega. Czemu właściwie go ze sobą nie wziął? Nie miał jednak czasu na dalsze rozważania na temat swojego pupila, który teraz musiał czuć się samotny, porzucony i niekochany, bo czuł, że mężczyzna ma zamiar powiedzieć mu coś bardzo ważnego. Ta dłoń na ramieniu i pochylenie się w jego stronę… tak, na sto procent coś tu jest na rzeczy.
„Widzisz ją?”
Pojedyncze skinięcie głową.
„… potrzebuje twojego towarzystwa”
Kiwanie blond łbem się nasiliło.
Nie wiedział wprawdzie, po czym albinos to wszystko wywnioskował, ale skoro tak twierdził, pewnie miał rację - był w końcu starszy i bardziej doświadczony, więc Rin postanowił zaufać jego osądom.
- Okej, to pójdziemy ra- - odwrócił się w stronę dziennikarza. - …-zem.
Gdzie on się podział? Dziwne, młodemu Dactylisowi wydawało się, że bawili się razem całkiem nieźle…

Tak czy inaczej, korzystając z siły napędu zachęcającego pchnięcia oraz swojej wrodzonej upierdliwości, chłopak podreptał w stronę nieznajomej, zielonowłosej dziewczyny, ściskając w ręku foliówkę z Juniorem. Zostali zdani tylko na siebie…
- Ja… Emm… - zaczął, zatrzymując się koło istoty do reszty pochłoniętej wiązaniem butów. I jak jej tu teraz wytłumaczyć, że został wysłany ze śmiertelnie ważną misją dotrzymania jej towarzystwa… - Ja… chciałem ci to dać. Go dać. Chyba „go”, bo przecież ma na imię Junior. Chyba że to ta Junior… - zaplątał się, przestępując z nogi na nogę. - Mój znajomy dał mi go… ją… Juniora i powiedział, że możesz potrzebować naszego towarzystwa. To… proszę, weź go. Jest dla ciebie - wypowiadając ostatnie słowa, wyciągnął przed siebie rękę z woreczkiem napełnionym wodą.
Złota rybka miała najwyraźniej głęboko w płetwie, do kogo będzie należeć, bo tylko łypnęła mało inteligentnie tymi swoimi wyłupiastymi oczkami i powróciła do robienia kompletnie niczego. Rin stracił do niej resztki szacunku - znane mu do tej pory złote rybki {czyt. Greg i… tylko Greg} chociaż pływały jeszcze w kółko, a nie…
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.08.14 0:37  •  Brzeg zachodni Empty Re: Brzeg zachodni
Proszę o kończenie fabuły i wyjście z tematu. Do 25 sierpnia cały dział zostanie przeniesiony do archiwum, tym samym uniemożliwiając pisanie.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.08.14 15:50  •  Brzeg zachodni Empty Re: Brzeg zachodni
Jako że jego nowa-niedoszła koleżanka zaliczyła potężnego zwiecha - a może była niemową i wstydziła się do tego przyznać? - uśmiechnął się do niej niepewnie, położył woreczek z rybą pod jej nogami i odszedł w siną dal. Zanim się ściemni, musi przecież zobaczyć jeszcze tyyyleee rzeczy...

| zt |
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach