Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 15.06.14 19:36  •  Brzeg północny Empty Brzeg północny
Brzeg północny Shrinejpg_eesehxn
Nad brzegiem północnym unosi się zachęcający zapach jedzenia. Nic dziwnego. Roi się tu od straganów z wszelakimi ciepłymi przekąskami. Bez problemu można nabyć w nich pieczone kałamarnice na patyku czy kulki z ośmiornicy. Dodatkowo na czas trwania festynu postawiono tu kapliczkę - raczej dla urozmaicenia krajobrazu niż w celach modlitewnych. Wiele sprzedawców oraz sprzedawczyń paraduje tu w tradycyjnych, japońskich strojach dla stworzenia odpowiedniej atmosfery.

Atrakcje:
    • stoiska z ciepłymi przekąskami
    • kapliczka
    • dużo lasek w kimonach → specjalnie dla Yuna

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.06.14 0:49  •  Brzeg północny Empty Re: Brzeg północny
Mmm, skoro mają być laski i loli w kimonach to nie może tu zabraknąć ich adoratora. Jednakże młody nie przyszedł tutaj specjalnie dla nich. To by było za dużo dobroci dla ludzkości. O ile nienawidzi tego typu zbiorowisk, o tyle jedzenie zasługuje na wszelkie poświęcenie. Szczególnie w przypadku niedożywionego pchlarza. A nigdzie nie ma lepszej okazji na darmowe żarcie niż w takich miejscach jak to. I co z tego, że teoretycznie za wszystko powinno się płacić? Jak go ktoś złapie to zaproponuje należność w naturze, ot. Tępi ludzie zostaną zdezorientowani, a on wykorzysta chwilę, aby im umknąć. Tak, oto plan doskonały. Bez skazy.
Dodatkowo chłopak jest niepozorny niczym kaczka wśród łabędzi. Na pewno nigdy nie podejrzewano by go o cokolwiek. Przecież wygląda jak aniołek, kiedy przesuwa wierzchem dłoni po swoich lędźwiach, będąc gotowym w każdej chwili wyjąć zza paska nóż i dźgnąć nim pierwszego lepszego dzieciaka za to, że jest dzieciakiem. Ale mniejsza o to. Niedługo kocur zacznie swoją myszyn ymposybel. Na razie trzeba się jakoś wtopić w tłum.
I oto zbliża się wybawienie! Grupa tró łotaku przewinęła się wśród innych ludzi, irytując ich jaskrawymi kolorami swoich ubrań, głośnym zachowaniem, nadużywaniem słowa "kawaii" oraz... imitacjami zwierzęcych atrybutów. Idealnie. Teraz człowieki będą myśleć, że Yunosuke jest jednym z nastolatków, którzy lubią zamykać się w ciemnym pokoju i oglądać chińskie bajki przez cztery dni z rzędu, zapominając przy tym o istnieniu podstawowych potrzeb organizmu.
To teraz czerwonowłosy mógł sobie chwilę odpocząć. Otóż droga z domu do tego miejsca była wyczerpująca, pełna wybuchów i przeszkód, więc teraz należała mu się przerwa. A nie istnieje na to lepsze miejsce niż pieprzony środek jakiegoś mostka, który prowadził na drugą stronę niewielkiej, acz niemałej rzeki. Kotopodobny oparł się dłońmi o czerwoną barierkę i wbił spojrzenie swych równie czerwonych oczu w dal. A dokładniej w punkt, w którym potok napotykał na swojej drodze kamień, a woda leniwie się o niego obijała. W sumie teraz przyszło mu na myśl, że niefajnie byłoby tam wpaść. W końcu jest kotem, a jak powszechnie wiadomo, te słabo sobie radzą z pływaniem. Cóż za ironia w jego przypadku.
Przypomniało mu się też, że woda z kałuży, choć obrzydliwa, nadal jest wodą, a tą po jakimś czasie należy wydalić z organizmu w postaci moczu. No i parło mu na pęcherz, ale wciąż nie na tyle mocno, aby trzeba było o tym myśleć. Z tym, że cichy szum wody i obserwacja nurtu wcale mu nie pomagała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.06.14 23:43  •  Brzeg północny Empty Re: Brzeg północny
Brzeg północny GbylG Ludzie dzielą się na kilka kategorii; normalnych, nienormalnych, skrajnie popierdolonych i studentów ASP. Artystyczna dusza Eliotta jak i jego oryginalne, lekkie usposobienie nigdy nie dawały mu najmniejszych szans, aby wykonać jakąkolwiek czynność w sposób nie odbiegający od normy. On nawet jajecznicę układał w kształt Mona Lisy, więc nie ma co się dziwić, że na prezent urodzinowy dla swojej przyjaciółki (tak, bo Eli ma tylko koleżanki – wieczny friendzone) wybrał własnoręcznie wykonaną rzeźbę. Podarunki zawsze są miłe, ale te, które dodatkowo zostały wykonane samodzielnie, mają jeszcze większą wartość. Niestety, chłopak poza diabelskim talentem do takich pierdół, jest po prostu zbyt roztrzepany, aby zrobić prezent trochę wcześniej, niż dziesięć minut przed samym wyjściem. Miał spotkać się z koleżanką na festynie letnim, dopiero tam racząc ją swoim prezentem, jednak nie miał zbyt wiele czasu na przygotowania. Zabrakło mu gliny, nie chciał marnować składników na masę solną, a dzióbanie dłutem w kamieniu zajęłoby mu wieki. Więc z czego zrobił rzeźbę? Z cebuli. Oczywiście. Wziął z kuchni nożyk i zaczął umiejętnie skrobać w bogu ducha winnym warzywie jakieś kształty. Z początku planował podarować koleżance psa, wiedząc, że jest ona amatorką tych czworonogów, jednak nie minęła chwila, a z najlepszego przyjaciela człowieka, zrobił się najlepszy materiał na obiad. Wydłubanie cebulowej kaczki kosztowało go wiele cierpienia i łez, które wyniknęły z chamskich właściwości tego białego potwora. Oczy miał szkliste i zaczerwienione, jakby dopiero co skończył oglądać Titanica, jednak czas nieubłaganie go gonił, więc ignorując swój wygląd, po prostu zapakował kaczkę do torby i natychmiast skierował swoje kroki na letni festyn.
Brzeg północny GbylG W drodze na festiwal, co chwila tarł biedne oczy, zastanawiając się nad wyglądem swojego warzywnego zwierzątka. Fakt faktem. Nie było ono idealne, a Eliott, jako artysta, bardzo cenił sobie dokładnie wykończenia. Mniej więcej w połowie drogi postanowił wyjąć kaczego przyjaciela i trochę go podrasować. Nie wziął nożyka, a przy sobie nie posiadał żadnych ostrych rzeczy, więc postanowił zdać się na własne paznokcie. Bardzo niehigieniczne i desperackie, ale przynajmniej prezent nabierze trochę więcej uroku, a to było przecież priorytetem.
Brzeg północny GbylG Męczył się nad kaczorem tak długo, że aż postanowił go nazwać, aby jakoś umilić sobie pracę. Może i miał te dwadzieścia jeden lat i powinien choćby przymierzać się do tego, aby nadać swojemu życiu choć trochę powagi, ale kogo to obchodzi? Zresztą walcie się. Kaczka zdecydowanie lepiej prezentowała się z imieniem. Każdy zasługuje na to, aby posiadać jakąś godność! Nawet cebulowe zwierzątko.
Brzeg północny GbylG Kompletnie nie zwrócił uwagi, kiedy w końcu znalazł się na terenie festynu letniego. Był tak pochłonięty dopracowywaniem warzywnej statuetki, że nawet nie patrzył pod nogi, co niestety okazało się dla niego zgubne. Wchodząc na mostek, potknął się o własne nogi, przez co wypuścił kaczkę z rąk, a ta nieszczęśliwie wpadła do wody, lądując na samo dno.  
Brzeg północny GbylGMelchiooooor! – zawył żałośnie, przez łzy obserwując, jak jego samodzielnie wykonane zwierzątko, teraz lgnie w objęcia wodnej śmierci. Rozpaczliwie podbiegł do barierki, ku nieszczęściu Yunosuke, który niestety znajdował się tuż obok niego. Z jego perspektywy Eliott musiał wyglądać naprawdę żałośnie. Łzy spływały mu po policzkach, spotęgowane odruchowym poprawieniem okularów blondyna; na palcach osadziło mu się trochę cebuli, a zbliżając ręce do oczu w momencie poprawienia bryli, pogorszył sprawę, sprawiając wrażenie jeszcze mocniejszego płaczu. Chłopak naprawdę wyglądał, jakby w stan kompletnej rozpaczy doprowadziła go śmierć cebulowej kaczki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.06.14 3:03  •  Brzeg północny Empty Re: Brzeg północny
No, ten dzień był taki spokojny... A tu jakieś pseudo dzieci go postanowiły zaczepić. "Ojaaa, ale masz kitajca!" - zawołał gruby w czerwonej koszulce i cielistych waginsach, co przypominało ludzką wersję Kubusia Puchatka z AIDS i zanikiem genitaliów, wyciągając łapę, by ścisnąć czarny ogon niczym jedyną gałąź wystającą z klifu jak postacie w filmach, które wiszą nad przepaścią i tylko sekundy grozy dzielą je od nieszczęsnego upadku wprost do rwącej rzeki pełnej krokodylów oraz, co gorsza, ostrych kamieni zagłady. JP100% - Jebać Przecinki. Yunosuke jednak nie miał zamiaru dopuścić do tego niechybnego czynu. Szybko zabrał ogon i rzucił dzieciakowi spojrzenie godne Królowej Lodu. Młody jakoś tak od razu zmarkotniał i poleciał gdzieś wgłąb tłumu. Z ust kotowatego wydostało się przeciągłe westchnienie. No bez kitu, co on tutaj robi?
Zacisnął palce na barierce mostku, kiedy tak sobie zadawał to pytanie o naturze egzystencjalnej, kiedy coś mignęło mu przed oczami? Czy to ptak? Czy to samolot? Nie! To... kaczka! ... ... ... A, to w sumie ptak. W każdym razie czerwone oczy podążyły torem lotu kaczki wykonanej z tworzywa, którego na pierwszy rzut oka nie potrafił rozpoznać. Obserwował jak rzeźba z pluskiem wpada do wody i powoli opada na dno. Dopiero po chwili dotarło do niego, że ktoś obok zanosi się żałosnym płaczem. A może to nie była rzeźba? Może to była prawdziwa kaczka? Nawet miała imię! Ale chwila, przecież kaczki pływają... No dobra, on się pogubił. Przechylił głowę w rytm beznadziejnego "Melchiooooor" i spojrzał na młodzieńca, który wyglądał jakby właśnie stracił miłość swojego życia. Łzy ciekły mu po policzkach, a oczy były mocarnie zaczerwienione. Czy ten kawałek czegoś naprawdę był dla niego tak ważny? Yuno zmarszczył brwi i postanowił jakoś tak zagaić do chłopaka, co by przestał chociaż ryczeć, bo to irytujące. Przysunął się bliżej niego i schylił łeb, żeby ukradkiem spojrzeć mu w twarz.
- Co to było? - zapytał po dłuższej chwili milczenia i ciszy, która przerywana była tylko pociągnięciami nosa poszkodowanego. I w międzyczasie jakieś kolejne upierdliwe gówno chciało złapać za czarny ogon, więc kocur zwyczajnie wyciągnął nogę i podstawił haka podbiegającemu dziecku. To zaś wyrżnęło mordą o deski mostu, podniosło się i z rykiem poszło w siną dal. Czy on wygląda jak jakaś cholerna maskotka? I jeszcze, kurde, tak bardzo chciało mu się szczać!

Ten post jest uboższy niż miał być, ale musisz mi wybaczyć. ;^;
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.06.14 3:47  •  Brzeg północny Empty Re: Brzeg północny
O Hiro nie można było powiedzieć, aby jakoś szczególnie łaknął towarzystwa, ale z drugiej strony nie był także typem, który przesadnie się izoluje. Festyn był mu więc mniej więcej obojętny - zjawił się, bo uznał go za w miarę ciekawy, ale też gdyby nie przyszedł, nie czułby się z tego powodu ani trochę gorzej. Po prostu uznał, że warto zobaczyć, co ciekawego władze postanowiły zorganizować w związku ze zbliżającym się latem. Spodziewał się głównie masy stoisk ustawionych po to, aby skromni obywatele mogli zostawić w nich swoje ciężko zarobione pieniądze - i nie przeliczył się, bo właśnie takie atrakcje dominowały w tym miejscu. Ale czy było to coś złego? Każdy orze jak może, więc i Takahiro pozwolił straganiarzom zarobić, kupując ośmiornicę w cieście. Idąc dalej i rozglądając się umiarkowanie uważnie w poszukiwaniu rozrywki, starał się nie wpadać zbyt często na przechodniów i nie robić w tłumie za taran. Była to kolejna sytuacja, w której dziękował genom za swój wzrost, bo nie musiał przepychać się, aby zobaczyć co jest w pewnym oddaleniu od niego, a i ludzie jakoś tak w miarę chętniej i spokojniej schodzili mu z drogi.
Ponieważ nie zatroszczył się o żadne towarzystwo w tym dniu, mimo tego całego zgiełku był raczej osamotniony, gdyż nie napotkał jeszcze żadnego znajomego - a przynajmniej żadnego takiego, do którego faktycznie miałby ochotę podejść i porozmawiać, narzucając mu swoje towarzystwo. Był jednak o to w miarę spokojny, przecież miał na te poszukiwania calutki dzień, w końcu ktoś musiał się znaleźć. A jeśli nie... trudno.
Wzrok Takahiro wyraźnie przykuwały co atrakcyjniejsze kobiety w kolorowych strojach. Nie wszystkie nosiły prawdziwe, wielowarstwowe kimona, ale Hiro tak w zasadzie się na tym nie znał. Wiedział tylko, że te cieńsze szmatki ciekawiej opinają zgrabne ciała, czyniąc je jeszcze milszymi do obserwowania. Nawet nie krył się szczególnie ze swoim wszędobylskim spojrzeniem, a napotykając wzrok śledzonych kobiet odpowiadał wręcz czarującym uśmiechem. Mężczyźni od zawsze byli wzrokowcami - czemu więc niby miałby się z tym kryć albo tego wstydzić? Niedorzeczność.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.06.14 13:14  •  Brzeg północny Empty Re: Brzeg północny
Brzeg północny GbylG Nie mógł nad sobą zapanować. Nie chodzi tutaj o atak furii czy inne agresywne badziewia, a o fakt, że kompletnie nie był w stanie przerwać tego cholernego potoku łez, który teraz strużkami przepływał mu przez całe policzki, lądując z bezgłośnym pluskiem na drewnianą barierkę mostu. Doskonale zdawał sobie sprawę, że może wyglądać w tej chwili żałośnie, szczególnie krzycząc na całe gardło tak osobliwe imię, jakim obdarzył swojego warzywnego przyjaciela. Jednak póki jego uwaga była skupiona na tonącym dziele, a oczy, które niemożliwie piekły, przysłaniały mu cały boży świat słonawą cieczą, ani myślał o tym, aby zacząć zachowywać się normalnie. Zdarzało mu się urządzać podobne cyrki, więc to nic nowego. Zresztą i tak połowa populacji Tokio uważa go za kompletnego świra, więc po co się wysilać, żeby zmienić ich zdanie? Znaczy.. oczywiście. Najpewniej za parę chwil zauważy jakie robi wokół siebie zamieszanie i najzwyczajniej w świecie ogarnie go wstyd, jednak póki co jest zamknięty we własnym świecie. Świecie, którym teraz wstrząsnęła ogromna żałoba. Najpewniej trochę minie nim się ogarnie, a póki co… [*] Melchior.
Brzeg północny GbylG Ta sytuacja wyglądała, jak wyglądała, jednak wbrew pozorom, Eliott czuł się bardziej zrezygnowany, niż ogarnięty beznadziejną rozpaczą. W końcu kto by się nie zdemotywował lub choćby troszeczkę nie wkurzył, gdyby dzieło, które tak troskliwie dopieszczał przez całą drogę, poświęcając mu całą swoją uwagę, nagle zostało otoczone ramieniem paskudnej, wodnej śmierci? Cała robota na nic, a student, choć zawsze narzekał na swoje dzieła – jak to artyści, huh – mimo wszystko nigdy by ich tak po prostu nie wyrzucił. Marnotrawstwo czasu i cebuli! Poza tym blondyn został bez prezentu, więc co on teraz da tej swojej biednej koleżance? Został z niczym. Wszystkie te czarne myśli tak ogarnęły jego umysł, że chłopak dopiero po chwili zorientował się, że ktokolwiek koło niego stoi.
Brzeg północny GbylG - Kaczka z cebuli. – odparł natychmiastowo po zadaniu pytania, z taką oczywistością w głosie, zupełnie tak, jakby odpowiadał na pytanie dotyczące jego płci. Zaraz jednak opadł zrezygnowany na barierkę, stukając o nią łbem, co wyglądało… cóż, nieprzeciętnie. – Ugh, cała robota na niiiic…. co ja jej teraz dam?! – zaczął lamentować, przeplatając pomiędzy słowa żałosne pociągnięcia nosem. No tak. Cebulowa rzeźba spoczywa na dnie rzeczki, jednak efekty jej ówczesnej obecności dalej dają w kość biednemu studentowi, który nijak radzi sobie z opanowaniem potoku łez i upierdliwego szczypania ślepi. Trochę czasu minęło, zanim w końcu ogarnął, że zachowuje się co najmniej nieodpowiednio i wypadałoby to zmienić. Zwrócił w końcu zaczerwienione spojrzenie na rozmówcę, chcąc najpewniej ocenić jego reakcję i wykombinować jak najlepiej będzie się później z nim obchodzić, jednak zauważając jego niecodzienny wygląd niemal natychmiast zrobił zdziwioną minę.
Brzeg północny GbylG - Eeem… - Ładne dodatki? Nie. Słodkie uszy? Cholera, jeszcze pomyśli, że go podrywam! Kici kici~? What?! Skąd mi ten durny pomysł przyszedł do głowy? Na całe szczęście jakiś dzieciak się przy nich wywalił, a Eliott przez łzy nie mógł dojrzeć, że sprawcą całego wypadku był jego aktualny rozmówca, tak więc ich niezręczny kontakt wzrokowy został przerwany, a student z radością mógł przenieść spojrzenie na niezdarnego małolata. Już zbierał się, żeby mu pomóc, kiedy ten sam postanowił sobie po prostu uciec, pozbawiając Yves’a możliwości natychmiastowej zmiany tematu. No pięknie. Ogarnęło go głupie uczucie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.06.14 19:30  •  Brzeg północny Empty Re: Brzeg północny
Od jakiegoś czasu na studiach wrzało na temat festynu nad jeziorem Donghae, a o co chodziło - ach, Nagoya zachodził w głowę, o co mogło tym wszystkim uradowanym studentom chodzić. I dopóki faktycznie nie zobaczył tłumów ludzi, nie wierzył, że w tak zmodernizowanym mieście jak M-3 ktoś może jeszcze wpaść na pomysł zorganizowania tego rodzaju imprezy. A żeby się nie zdziwił! Wpierw podchodził do pomysłu wychodzenia z domu bardzo sceptycznie z uwagi na dość kiepską możliwość manewrów w tłumach, jednak ostatecznie stwierdził, że to nie jego stopy zostaną zmasakrowane oponami wózka, a przecież nawet ktoś, kto nie chodzi o własnych nogach ma prawo do tego rodzaju rozrywek! Rzecz jasna nie rozstał się ze szkicownikiem i ołówkami, bo był to podstawowy klucz programu - może jego nauczycielka w końcu doceni zaniedbywanie obowiązków w trakcie roku na rzecz obserwacji i licznych rysunków. Wiedział, gdzie się kierować - niejeden chłopak z roku gadał o cudownych dziewczętach na północnym brzegu, a takiego materiału nie mógł sobie odpuścić! Dlatego właśnie przypałętał się w te okolice.
Krótkie odchrząknięcie, poprawienie włosów i zatrzymanie wózka tuż naprzeciwko urodziwej panienki, która jednak gwałtownie zrobiła unik, wymijając chłopaka na wózku i ruszając dalej w swoich drewnianych klapeczkach. Jęknął zawiedziony, zjeżdżając na bok w kierunku stoiska z takoyaki, które z uśmiechem kupił i zatrzymując się na chwilę obok budki powoli zaczął przeżuwać, jedną ręką trzymając wykałaczkę z nadgryzioną kuleczką, a drugą nacisakając odpowiednie przyciski na podłokietnikach wózka, by ruszyć na dalsze poszukiwania… właściwie to czego szukał?
Ach, no tak!
M a t e r i a ł u .
Do czego?
Do rysunku, oczywiście!
Leniwie zjadając swój smakołyk, w końcu wypatrzył wysoko niosącą się głowę, gdy tylko zjechał lekko na bok. Co ten chłopak tu robił? Mimo to na usta Nagoyi wypłynął lekki uśmiech, a zaraz potem wózek już był obok amanta, który najwyraźniej szukał ze swoimi stu osiemdziesięcioma pięcioma centymetrami okazji, by poderwać jakąś panienkę w kimono. Parę sekund jechał za nim, by zaraz potem wysunąć rękę i klepnąć go w ramię.
Cześć – mruknął, mierząc go wzrokiem, a zaraz potem zrównując się z Hiro i zadzierając głowę do góry. Szczerze powiedziawszy wolałby gdzieś stanąć. Narysować. Jeju, jak jemu chciało się rysować! Z tego też powodu uniósł kącik ust do góry i zjechał na bok, zatrzymując wózek obok kapliczki. Z czarnej kostki, którą do tej pory trzymał na kolanach wyciągnął blok białych kartek i jeden z ostro zatemperowanych ołówków, by zaraz potem zacząć przyglądać się stojącej po drugiej stronie ścieżki kobiecie. Wskazał na nią ołówkiem, wysuwając lekko język i zaczynając szkicować zarys jej zgrabnego ciała.
Bardzo zgrabnego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.06.14 20:24  •  Brzeg północny Empty Re: Brzeg północny
Festyn! Wreszcie. Wreszcie coś się dzieję. Wreszcie te nudne dni (nie?) przeszyła strzała tego fantastycznego, jak dla Marceliny, wydarzenia. Festyn kojarzył jej się z czymś miłym, z górą darmowego jedzenia, z klaunami (oh, god, why?) z różowymi żetonami, grami na owe żetony, i z... waty! Waty cukrowej. To główny powód, dlaczego tutaj przyszła. Wata cukrowa... coś pysznego, coś, co klei się do ubrania, do pyszczka, do palców... ale trudno! Jest słodka. Jest pyszna, więc skupmy się na tym, że... ją po prostu trzeba jeść!
Na samą myśl "festyn" do głowy Marceliny przychodziły także inne myśli... na przykład goście pubów, zarówno Ci codzienni, jak i Ci 'od piątku'. Jeden pod ławką, drugi w fontannie, trzeci z ryjem w grillu, a ten czwarty ledwo trzymający się na nogach. I trzymający piątego. "Friendzone." I tak było tym razem. Zrobiła zaledwie kilka kroków po przejściu bram z radosnym napisem "Welcome" ozdobionym kolorowymi, pachnącymi i sztucznie wyhodowanymi kwiatami, po czym ruszyła przed siebie. Marcelina z szerokim uśmiechem wskazała na jedną porcję różowo-niebieskiej, puszystej słodkości, po czym podarowała miłemu sprzedawcy kilka monet. Miała jeszcze kilka w kieszeni, część udało jej się zwinąć z okolicznej fontanny.
Trzymając długi patyk, ściągała powoli kolejne partie cukrowej waty, delektując się każdym kęsem. Patrzyła na te wszystkie dary złożone na stołach, gdy wtedy... jej nienasycony żołądek przypomniał o swoim istnieniu. Tak, tak, wata była dobra, ba - pyszna! Ale jakże mało kaloryczna. Złamała patyk na pół, po czym wyrzuciła go do okolicznego, czarnego kosza na śmieci. Podrapała się w szyję, energicznie drapiąc ją kolorowymi pazurkami. Z kieszeni wypadły jej dwie kostki. Przebiegły między nogami ludźmi, odbijając się o ich buty, kamienie. W końcu zatrzymały się kilka metrów dalej, przy stoisku z jedzeniem... kostki wskazały dwa i pięć oczek. - Dokąd to? - Chwyciła je szybko w dłoń, chowając głęboko do kieszeni w spodniach.
Spojrzała na ludzi. Było ich mnóstwo. Czarni, biali, ubrani na kolorowo, w garniturach, w szmaty. Wszyscy myśleli, że Marcelina to jedna z nich, tylko że z dredami na głowie. Wszystkie możliwe klasy społeczne... bo jeśli ludzie myśleli, że są tu jedynie mieszkańcy ich idealnego świata-3, to bardzo się pomylili. Bardzo.
♣ Przemykał pod nogami przechodniów, powarkując na każdego z nich. Ciągnął za sobą czarną smołę, smutek, jaki wzbudzał w ludziach, przechodząc przez nich i ich serca. Cieszył się tym, mimo to chciał stąd odejść. Nie podobało mu się tu...
- Za kolorowo tu, za kolorowo... ♣
W końcu skręciła w lewo, idąc na północną stronę festynu. Po kilku...nastu...dziesięciu... setkach krokach przekroczyła równie barwną granicę w postaci ogromnego wianku przyczepionego do bramy. Już z daleka wyczuła woń ciepłego jedzenia. Smakołyki, zapewne typowo japońskie. Jak japonia, to i ryby! Ah, rybki... dla kota to istny raj na ziemi, nieprawdaż? Przechadzka koło stoisk z żarciem spowodowała pobudkę bestii w jej brzuchu. Początkowo cichy pomruk zamienił się w głośne warczenie, a ból w tamtych miejscach zmusił Marcelinę do podjęcia natychmiastowej decyzji - skierowała więc łapkę na tłusty 'szaszłyk' rybno-mięsno-owocowy. Zatopiła w nim kły, odrywając znaczną połowę od reszty. Delektowała się smakiem przez kilka sekund, po czym pożarła resztę przysmaku. Oblizała się, rozglądając się za czymś równie do...
Jej źrenice rozszerzyły się, a prawa tęczówka przybrała fioletowy odcień - kilka metrów przed nią stał czerwonowłosy człowiek z... ogonem? I uszami? Przyjrzała się mu dokładniej. Ogon nie wygląda na sztuczny. Jego właściciel rozmawiał z innym mężczyzną, który wyglądał na załamanego - stał nad drewnianymi belkami i płakał. Najchętniej podeszłaby do niego, wyciągnęła powód jego smutku i starała się go jakoś pocieszyć. Zastrzygła jedynie uszami i sięgnęła po soczystą, pachnącą kukurydzę, zlizując kolorowym językiem spływające po niej masełko. Akurat gdy cofnęła się kilka kroków i odwróciła głowę, dostrzegła w tłumie dwa metry przed sobą człowieka na wózku, również zajętego rozmową. W tym przypadku z kimś, kto z kolei człowieka nie przypominał - mimo, że tak wyglądał.
W sumie, wyjaśni się wszystko, gdy ten chociaż na nią spojrzy. Człowiek zobaczy tylko człowieka, a swój ujrzy swego.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.06.14 23:07  •  Brzeg północny Empty Re: Brzeg północny
Powoli kończył swoją ośmiornicę, by później leniwie gryźć patyczek po niej i kontynuować swój raczej nudnawy spacer w poszukiwaniu czegokolwiek, co przykułoby jego uwagę. Ale jak miał dostrzec inne atrakcje festynu, skoro wciąż przyglądał się atrakcyjnym kobietom? Może według niektórych nie był już człowiekiem, ale z całą stanowczością pozostawał wciąż mężczyzną, który miał swoje potrzeby. Były to w dodatku potrzeby, których nie miał jak zaspokoić, zbytnio bojąc się, że przez nieostrożność zarazi kogoś wirusem X. Nie tyle martwił się o innych ludzi, ile o siebie, bo gdyby ktoś postanowił zainteresować się zarażonymi na terenie miasta i dojść do źródła, skutki tego dochodzenia mogłyby być dla niego dość nieprzyjemne w skutkach. Tak więc Virus zmuszony był zachować wstrzemięźliwość seksualną nie z troski o innych ludzi, lecz przez (najwyraźniej wrodzony) egoizm. Trochę to przykre, jak spojrzeć na to z odpowiedniej strony.
Klepnięty w ramię odruchowo odwrócił głowę w bok, by dopiero po chwili z lekką konsternacją skierować wzrok w dół. Wtedy też uśmiechnął się odruchowo, widząc znajomą twarz.
- No hej - przywitał kolegę niezbyt wylewnie, ale to nie znaczy, że nieuprzejmie. no tak, Nagoya. Ten chłopak, który niespełna dwa lata temu wywołał w nim niemałą konsternację, kiedy okazało się, że on i Hiro nie są już jedynie powierzchownymi znajomymi, tak jak to przedstawiało się za życia Hide. Dlaczego i jakim cudem on oraz jego brat zostali przyjaciółmi, tego Virusowi nie udało się ustalić, bo chłopak na wózku zwykle nie był szczególnie wygadany, dokładnie tak jak Tokage go zapamiętał, ale to nawet działało na jego korzyść. Brak szczególnej zażyłości w postaci dzielonych tajemnic i szczegółów z życia sprawił, że Nagoya był przyjacielem łatwym w utrzymaniu.
Powiódł wzrokiem za znajomym, aby zaraz udać się w ślad za nim i zobaczyć, jakie plany młody ma na spędzenie festynu. Rysowanie, no tak. Nie było w tym nic zaskakującego, po prawdzie mógł się tego spodziewać. Przystanął lekko za Satoshim, aby móc swobodnie obserwować, jak jego ołówek miękko ślizga się po czystym papierze, tworząc coraz łatwiejsze do rozpoznania kształty. Hiro wyrzucił patyczek po takoyaki do pobliskiego śmietnika i zapalił wiśniowego papierosa, spoglądając to na tworzący się rysunek, to na kobietę, która była dla niego inspiracją.
- Masz gust, młody - uśmiechnął się znacząco. - To szkic na zajęcia, czy raczej do prywatnych zbiorów? - mruknął, kucając obok chłopaka, aby być z nim bardziej na równi. Teraz w zasadzie to Nagoya mógł patrzeć na niego z góry, ale przecież to nie zaszkodzi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.06.14 11:56  •  Brzeg północny Empty Re: Brzeg północny
Niemampojęciajakzacząćpost.
Ale to już mam za sobą.
Szczerze powiedziawszy Satoshi nigdy nie zwracał szczególnej na kobiety. Na mężczyzn zresztą też niekoniecznie patrzył z pożądaniem i nie widział żadnej przyjemności w uprawianiu seksu z kimikolwiek, a to dlatego, że, zwyczajnie, nigdy nie był z nikim w łóżku. Chłopak dosyć sceptycznie podchodził do otoczenia, a nawet, jeśli zauważał czyjeś atuty, to ostatecznie wszystko traktował jako inspirację od nowych prac. Lekkie spaczenie? Bardzo lekkie. Nie spieszył się z rysunkiem, bo dobrze wiedział, że panienka w kimonie będzie stała na swoim miejscu przez większą część festiwalu, gdyż tak najprawdopodobniej kazał jej pracodawca. Ołówek zostawiał na papierze kolejne ślady, kiedy Nagoya zerkał co jakiś czas na swoją modelkę, ostatecznie jednak zatrzymując się po zaznaczeniu zarysu oczu. Uniósł znów głowę, wlepiając spojrzenie jasnozielonych oczu w swojego przyjaciela.
W sumie sam nie do końca wiedział, czemu on i Hiro zostali przyjaciółmi. Może to ten brak szczególnej wylewności, który połączył obu chłopaków? Tak czy inaczej, Nagoyi było dobrze w takim układzie - Hiro nie dopytywał się o jego przeszłość i przemyślenia, a Schrödinger odpłacał się tym samym. Jeśli chcieli porozmawiać o czymś konkretniejszym niż “co tam u ciebie” - okej. Ale bez przesady. Pewnie dlatego brunet tak pozytywnie myślał o muzyku. Był zwyczajnie wygodny i prosty w obsłudze.
Satoshi nigdy nie przepadał za podglądaniem jego warsztatu pracy, dlatego szybko przestał rysować. Wiedział, że i tak pewnie do tego wróci, bo przecież ciężko się powstrzymywać przed korzystaniem z przyjemności, ale mimo wszystko na chwilę obecną postanowił zająć się swoim kolegą. Słysząc jego głos, uniósł lekko kącik ust do góry, wlepiając wzrok najpierw w kartkę, a potem znów przenosząc go na swoją muzę.
Powiedzmy – odparł, wzruszając ramionami. – Nikt mi nie kazał tego robić, ale ostatnio strasznie się do mnie przywalali, że się lenię. Musiałem zacząć się lenić produktywnie – prychnął z pogardą w głosie dla wszystkich nauczycieli. Mimo swojej skromności i nierozpowiadaniu o swoim rzekomym talencie, był dość pewny swoich dotychczasowych umiejętności. Sądził, że jego mentorzy nie mają racji, mówiąc, że coś jeszcze mógłby poprawić w swoich pracach. Idiotyzm! Gdy już się za coś zabierał, zawsze wykonywał to dobrze za pierwszym razem.
A Ty co tu robisz? Przyszedłeś tylko pooglądać dziewczyny? – Zerknął na niego, wskazując czubkiem ołówka na swój obiekt, który obecnie niebezpiecznie się poruszał. Bez sensu! Stój, kobieto!

Nie mam weny, joł.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.14 15:49  •  Brzeg północny Empty Re: Brzeg północny
A więc kaczka. Z cebuli. Z cebuli kaczka. Tak, to zdecydowanie normalne. To taki piękny prezent. Taki... od serca. Usta kota zacisnęły się, tworząc kreseczkę. Teraz trwała wewnętrzna walka. Stawką było sporo rzeczy. Chociażby jego honor. Ludzki, bo ten koci za bardzo nie ucierpi. Młody się rozejrzał. Akurat wokół nie było zbyt wielu ludzi. Na szczęście dla niego i rozmówcy, który za chwilę będzie miał możliwość przeżyć mały szok. Ale shh, oni obaj jeszcze o tym nie wiedzą. Grunt to element zaskoczenia, co nie? Co z tego, że postacie wcale nie muszą być zaskakiwane?
W pewnym momencie pazurzaste palce zacisnęły się na ramieniu ludzkiego chłopca. Yunosuke przybrał najpoważniejszy wyraz twarzy jaki tylko mógł i spojrzał mu w oczy. Wiatr zawiał, a on powoli odwrócił głowę w bok, wbijając melancholijne spojrzenie w horyzont.
- Nie martw się. Wszystkie kaczki ewentualnie odpływają. - rzekł najpoważniej jak tylko mógł. Pomiędzy ich dwójką nastała cisza, w której jednak było wyczuwalne wyraźne napięcie. Rudy zagryzł wargę, próbując utrzymać powagę sytuacji, ale nie szło mu tak dobrze jak powinno. W końcu zadrżał i spomiędzy warg zaczęły mu się wymykać ciche parsknięcia. Ostatecznie wybuchł śmiechem, nie mogąc się już więcej powstrzymać. Poważnie? Kaczka z cebuli? Koleś, ja doceniam starania, ale KACZKA Z CEBULI. I jeszcze o imieniu Melchior. Melchior, kurwa! Czerwonowłosy złapał się za brzuch, nie mogąc wstrzymać rżenia. Tylko, że o czymś zapomniał. Otóż jego pęcherz nie jest tak wytrzymały jak mogłoby się zdawać. W pewnym momencie psy zerwały się z łańcuchów, konie wybiegły ze stajni, tama została zburzona... i inne dziwne metafory. Złoty strumień znalazł swe ujście w nogawce spodni Mutanta. Posikać się ze śmiechu nabrało znaczenia dosłownego. Ten zaś zorientowawszy się w sytuacji ścisnął ze sobą uda. Złapał chłopaka mocniej i powoli osunął się na kolana, ciągnąc go za sobą. A jak już obaj znaleźli się na klęczkach to przygarnął go do swojego ramienia. Okej. Tak zawstydzony nie był od bardzo dawna. A najlepiej wyrażała to jego twarz, która w tej chwili wyglądała mniej więcej tak:

Brzeg północny Tumblr_n7zhfaGqDG1qkrgjqo1_250
Przez chwilę trzymał Eliotta przy sobie i zastanawiał się co ma robić, w ogóle nie zwracając na niego uwagi. No i wymyślił. Zacisnął palce mocniej na jego ramieniu i odezwał się, starając się nie spojrzeć mu w oczy.
- J-ja uratuję twoją kaczkę! - zająknął nieco skołowanym, a zarazem bohaterskim tonem. - Ale ty mi pomożesz.
W tej chwili podniósł się na równe nogi, chwycił go za fraki i przerzucił przez barierkę mostu, co zaowocowało studentem w rzece. Moment później sam przez nią przeskoczył i wpadł do wody tuż obok niego. W porządku, jeden problem zażegnany. Pojawił się jednak kolejny. Kocur nie potrafi pływać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach