Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 04.06.14 20:58  •  Posiadłość Lisiczki i Aniołka - Page 4 Empty Re: Posiadłość Lisiczki i Aniołka
On? Ustatkować? Zapewne nie w najbliższym czasie, taki złożony proces musi jednak potrwać u mężczyzny takiego jak Adonai, a zapewne on należy właśnie do tych, którzy łatwo ulegają właśnie tego typu pokusom. W tym wypadku pozostawał jeszcze jeden problem - Adonai jest nieśmiertelny i należy do ośmiu najstarszych istot tego świata, ośmiu, bo poza sławną siódemką aniołów stworzenia liczyć trzeba jeszcze Boga. Większość kobiet to śmiertelniczki, któregoś dnia po prostu umrą i idąc tym tokiem rozumowania Adonai musiałby przeżywać co jakiś czas śmierć takiej kobiety, albo jeśli jedna zawładnęłaby jego sercem, to potem całą wieczność musiałby spędzić w samotności. Jednak jak wiadomo, od ostatniego czasu namnożyło się rzekomych nieśmiertelnych. Wymordowanych i łowców, ale oni właściwie są przecież martwi, prawda? Natomiast zdecydowana większość anielic nie zrozumie jego toku rozumowania, poza tym większość z nich widziało w nim niegdyś obiekt kultu, a poza tym większość zapewne bałaby się utraty niewinności. Jeszcze jeden fakt przemawiał jak na razie za brakiem normalnego związku - z człowiekiem mógłby spłodzić nefilim, istotę anielskiego sprzeciwu wobec Boga, a co dopiero z wymordowaną, albo łowczynią? Był ciekaw, czy jakiś anioł już to sprawdzał. Adonai zresztą co prawda stuknął wiele kobiet, ale zawsze dbał o to, by nic z tego nie było, gdyby jednak kochał jakąś, mógłby tego nie zrobić z racji uczuć, prawda? Zresztą Adonai uważał również, że takie uczucia aniołowi są zbędne do pracy, a już zwłaszcza niebiańskiemu egzorcyście jakim on był.
- Cóż, coś w tym jest - przytaknął. - Nie jestem gadatliwy.
Nagle jednak przyszło mu coś do głowy.
- Przychodzi tu jakaś gazeta albo coś? Postawiłem pieniądze na pewnego konia w Mieście i chcę wiedzieć jutro czy wygrał.
Oto właśnie ujawnił się kolejny grzeszek Adonaia. Hazard, ale w sumie i nie tylko. Na początku zresztą, jak się w to wciągał to nie chodziło o hazard, chodziło o konie, których to anioł był wielkim miłośnikiem. Zamierzał zresztą od jakiegoś czasu jednak wrócić na moment do Edenu tylko po to, by sprowadzić stamtąd jednego z tamtejszych pegazów. Bo w sumie po co aniołowi zwykły koń, który nie umie latać, nie?
- Hm? Urodziłaś się wymordowaną? Łał, to rzadkość w sumie - powiedział nie ukrywając zainteresowania. - Chociaż właściwie, nie to, że urodziłaś się wymordowaną jest interesujące tylko to, że wyrosłaś i dożyłaś tego wieku. Większość dzieci nie przeżywa pierwszych dni życia. Może w twojej rodzinie był jakiś mocniejszy gen? To by dowodziło teorii, że wymordowani jako rasa się umacniają i może w przyszłości ewolucja jakoś to ukształtuje by miało ręce i nogi. - Zastanawiał się nad tą niezwykle interesującą kwestią na głos, jakby nie przejmując się trochę tym co pomyśli kobieta.
- A, to? - Wskazał a książkę. - Magia. - Odparł krótko nawet nie podając szczegółów na ten temat, jakby uważał to za coś najnormalniejszego w świecie o czym każdy powinien wiedzieć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.06.14 10:54  •  Posiadłość Lisiczki i Aniołka - Page 4 Empty Re: Posiadłość Lisiczki i Aniołka
Aha! Czyli jeszcze w dodatku hazardzista! No pięknie. A podobno pieniędzy nie ma, to ciekawe za pomocą czego postawił na jakiegoś tam konia? A to kłamczuszek jeden! No, no, nie ładnie. Wydał sam siebie całkowicie przypadkiem. Ale... Kto wie? Może pod wpływem alkoholu jeszcze coś ciekawego o sobie powie, co na pewno przyda się Adachi w przyszłości podczas rozmów o czynszu i innych rachunkach? Byłaby bardzo zadowolona z tego powodu, uwierzcie mi. No i przy okazji, wiedziałaby o nim znacznie więcej rzeczy - w końcu mają się poznać, co nie? A przecież nawet najmniejsze szczegóły są ważne w nowych relacjach!
- Och, oczywiście, że tak! Nie martw się, sprawdzisz sobie wynik. - odparła z kpiną w głosie, całkowicie zdając sobie sprawę z tego, że jest ona doskonale słyszalna. I nie przejmowała się tym - zostało to przecież zrobione specjalnie! No, ale przecież, niestety, nie doprowadzi do tego, aby przestał brać udział w takich "eventach". Nie jest jego matką, czy też dziewczyną, żoną, a nawet kochanką! Więc pewnie będzie miał totalnie w dupie jej słowa wypowiedziane w taki, a nie w inny, sposób.
Słuchała go, gdy tak mówił o jej osobie. No cóż... Rzeczywiście, to bardzo niespotykane wśród jej rasy. Może i ma prawo czuć się wyróżniona, ale i nie do końca tak właśnie jest. A dlaczego? Bo każde inne dziecko mogło też przecież dostać taką szansę! A tylko ona dostała... A raczej tak przypuszczała, bo jeszcze nie słyszała, aby ktoś jeszcze był taki jak ona. Jednakże nie miała na to nawet najmniejszego wpływu. Oczywiście, zawsze mogła spróbować urodzić swoje własne dziecko, które odziedziczyłoby dobre geny, lecz nie czuła się w pełni sił, aby je zabić, gdyby okazało się inaczej.
- Tak, urodziłam się wymordowaną. Ale nie słyszałam o innym przypadku, takim jak ja. Wydaje mi się, że jedynie mnie się udało tego dokonać, chociaż stuprocentowej pewności nie posiadam. Ale racja, miło by było, gdyby ewolucja dokonała czegoś takiego. Nie mogę słuchać tego, że kolejne narodzone dziecko musi zostać zabite, gdyż nie ma szans na przetrwanie. - odpowiedziała na jego zdanie swoim smutnym głosem, nawet na moment nie starając się ukryć swojego żalu z tego powodu. Nie, tu nie chodzi o to, że trzeba utrzymać rasę. znaczy, tak, o to też chodzi poniekąd. Ale zabijanie nowo poczętego życia? To trochę chore, czyż nie?
I nie, nie miała mu za złe tego mówienia swoich myśli na głos. Nie były obraźliwe, a pełne zastanowienia, zainteresowania, a także nie pokazywał nimi, że chce, aby wymordowani zniknęli z powierzchni ziemi. Wręcz przeciwnie właśnie, co ją niebywale zaskoczyło.
Zaraz potem przeszedł na temat tych interesujących przedmiotów. Przyglądała im się z powrotem, a słowo "Magia", które miało chyba służyć za odpowiedź na jej pytanie, nie pomogło jej ani trochę. Popatrzyła na niego przez chwilę jak na głupka, upijając potem łyka. Coraz lepiej jej idzie z tym whiskey, co nie?
- A może powiesz coś więcej na temat tych ksiąg oraz tego pudełeczka? - odparła kusząco, jakby chciała go zachęcić do opowiedzenia o tych rzeczach jakiejś niezwykłej opowieści, która ją wciągnie i nie zaprzestanie nawet na chwilę słuchania go. Dotknęła wolną ręką skóry na księdze, chcąc poznać oprawę jednego z tych obiektów jej zainteresowania, po czym znów popatrzyła a niego, czekając na jakieś słowa wyjaśnienia czy czegokolwiek tam tylko chciał. Oczekiwała jednak, że nie powie rzuci jakimś jednym hasłem, który niby ma wyjaśnić wszystko. Bo wczesniejsze nic jej nie podpowiedziało, ani trochę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.06.14 23:24  •  Posiadłość Lisiczki i Aniołka - Page 4 Empty Re: Posiadłość Lisiczki i Aniołka
- Doskonale - powiedział z nieco większym zapałem. - Jeśli Hopscotch wygra, będzie przynajmniej na spłatę czynszu i może coś jeszcze. Wierzę w niego, to wspaniały koń. - Jak już wcześniej zostało wspomniane, Adonai był wielkim miłośnikiem koni i wyścigów konnych, zresztą uważał, że największe piękno konia zawarte jest w biegu właśnie. Wciąż pamiętał dzień, w którym Bóg stworzył zwierzęta Edenu. Adonai zawsze uważał, że ta magia, czy też siła, która tworzyła zwierzęta była niezwykle piękna, może więc dlatego tak bardzo je lubił, a czemu konie? Cóż, zapewne to już kwestia tylko i wyłącznie gustu tego anioła. Co zaś się tyczy jego rzekomych zaskórniaków, które chował gdzieś skrzętnie by przepuszczać je na hazard? Oczywiście nie istniały, Adonai po prostu zwykł tracić pieniądze, które zdobywał, a potem nie zostawało zbyt wiele na życie. Na (nie)szczęście, anioły są wytrzymałe i ogólnie rzecz biorąc nieśmiertelne, choć ciało trzeba odżywiać, normalna rzecz.
- Ewolucja sama tego tak szybko nie zrobi, taki złożony proces zwykle trwa co najmniej tysiące lat, jak nie miliony. Sam człowiek ewoluował dziesiątki milionów lat - wzruszył ramionami na tyle mocno, by szlafrok nieco opadł mu z barków na ramiona i odsłonił co nie co. Ponieważ jednak jego ciało mogłoby przypominać rzeźbę Dawida, albo i lepiej, to przecież nie było się czego wstydzić, prawda? - Jednak jeśli wymordowani nie mogą umrzeć ze starości, to nie ma jak dokonać selekcji naturalnej kolejnych pokoleń. Gdyby jednak ludzie was przetrzebili, to trudno byłoby odbudować gatunek. Nie rozumiem tego szczerze mówiąc.
Znów spojrzał na księgi, zwłaszcza gdy kobieta ich dotknęła. Zmarszczył nieco brwi.
- Myślę, że nie powinnaś ich dotykać. Mogłoby cię skusić by zabawić się tą trudną sztuką. Chociaż wszystko jest w hebrajskim, aramejskim i enochiańskim, pewnie nic nie zrozumiesz. - Powiedział poważnie. - To podręczniki okultyzmu, zaklęcia, które są potrzebne by przywołać pewne istoty takie jak ja i nie tylko. Mam je na wszelki wypadek, a to pudełko zawiera pewne rzadkie, cenne składniki. Zakurzyły się, bo dawno nikt nie wołał mnie do egzorcyzmów. Wszyscy wolą archanioła Michała. - Ot, całe wyjaśnienie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Oby miał rację z tą wygraną, która pomogłaby dziewczynie z opłatami czynszu i innych rachunków, choć w głębi duszy te słowa nie pocieszyły jej - ani trochę. Dlaczego? Ponieważ nie zawsze się udaje takie zakładania na jakiegoś konia jakiejś tam sumy pieniędzy. Pewnie jutro okaże się, że gówno wygrał - dosłownie. Nie dostanie nic i zostanie z pustymi rękami - prawdopodobnie znowu. A Adachi będzie musiała się zmagać sama z opłatami za swój i na dodatek za jego pobyt w owym mieszkaniu... Ech, no ale już za późno, aby go wygonić. Nawet zaczął się rozpakowywać, a nie przystoi przecież, aby wyrzucać mężczyznę na zbity pysk, kiedy dopiero co przygarnęła go pod swój dach.
- Wiem, że to tak szybko nie nadejdzie, ale może kiedyś się tego dnia doczekam, że moja rasa stanie się o wiele silniejsza i odporniejsza na takie rzeczy, z czego byłabym niesamowicie zadowolona. - rzuciła, przedstawiając swoją postawę w obecnym temacie. Tak, to prawda - byłoby niesłychanie miło, gdyby kiedyś, w niepewnej przyszłości, do tego doszło. W końcu by losy wymordowanych odwróciły się na dobrą stronę, byłoby ich więcej, a także nie musieliby się uciekać do zabójstw nowo narodzonych dzieci, gdyż te nie mają szans na normalny rozwój.
- Nie martw się, ja też czasem się zaczynam w tym wszystkim gubić. - odparła, posyłając mu pocieszający uśmiech, w pełni rozumiejący Adonai'a. Bo tak też i było. Serio, czasem nie wiedziała jak to wszystko wygląda, gubiła się pomiędzy jednym a drugim wydarzeniem, ale to nie jest ważne. Kiedyś pewnie wszystko w jej głowie się ułoży na swoje miejsce, a także będzie wiedziała co dokładnie będzie można uczynić, aby rasa zrobiła krok do przodu. Jednak, na obecną chwilę, nie miała jakiegokolwiek pomysłu. I na razie nie chciała się tym zajmować. Chciała na razie cieszyć się życiem. Jeszcze ma pełno czasu przed sobą. O ile go wcześniej ktoś nie ukróci.
Słuchała go uważnie, gdy mówił, że chyba nie jest stosowne, aby dotykała. Przyjrzała się mu uważnie, a potem księdze, którą tak pieściła swoimi dłońmi. Przyjemna w dotyku skóra nie dawała jej spokoju, ale i nawet bez jakiegokolwiek słowa nie otworzyłaby wnętrza - nie aż tak bardzo ją interesowała zawartość. Prędzej właśnie chciała dotknąć, poznać kształt. Jednakże dalej słuchała co ma do powiedzenia Adonai, zauważając dopiero teraz, iż szlafrok zsunął mu się z barków na ramiona. Oblizała spierzchnięte usta, po czym kolejny łyk zawitał w jej gardle. W tym momencie doszło do skończenia się napoju w jej szklance.
- Oho! Nie martw się, nie będe korzystała z tych rzeczy. Nie kręcą mnie takie rzeczy, a nie chce też narobić Ci problemów. - odpowiedziała jak najbardziej szczerze, obiecując swój brak późniejszego zainteresowania tymi rzeczami. Nie chciała narobić bigosu, oszczędzi sobie i jemu kłopotów. W końcu tego oboje pragnęli, czyż nie? Jak mają mieszkać pod jednym dachem, to chociaż w pełnej harmonii i zgodzie.
Zaraz potem odsunęła się od białowłosego, wstając z łóżka. Podeszła do nocnego stoliczka, na którym stała butelka z whiskey, za pomocą której uzupełniła płyn w swoim naczyniu. Po nalaniu zakręciła flaszkę, by następnie powrócić na swoje miejsce na łóżku, całkiem niedaleko mężczyzny, a można było zauważyć, że już zaczyna mieć miękko w kolanach. Ale, oczywiście, Lisiczka się tym nie przejmowała! Przecież to nic złego!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Rzecz jasna wiara we wspomnianego konia brała się z tego, iż anioł najzwyczajniej w świecie kierował się gustem. Oczywiście nie był na tyle głupi, by obstawiać najsłabszego konia, zawsze sprawdzał jakąś statystykę, ale jednak nie postawiłby na konia, który by mu się nie podobał. Pewnie dlatego wciąż nie jest bogaczem.
- Zaczynam wątpić w to powoli. Żeby to sprawdzić, trzeba by wyłapać wszystkich takich jak ty, zamknąć gdzieś i... no cóż, sprawdzić za parę lat. Ale to chyba jednak nieetyczne - machnął ręką. Swoją drogą uważał, że jeśli i tak aniołowie dostaliby taki rozkaz, na pewno bez mrugnięcia okiem by wykonali. Jak nikt inny Adonai znał naturę aniołów. To, że są słodkie i dobrotliwe to mit, to fakt, ich dobra natura jest łatwa do złamania, instynkt, który nakazuje pomoc ludziom łatwo obrócić o sto osiemdziesiąt stopni, wystarczy jeden występek. Czemu więc Adonai nie jest upadłym mimo jawnego sprzeciwu i grzeszności? Teraz niebem rządzą archaniołowie, jakby chcieli, uznaliby Adonaia za upadłego. W czym więc tkwił haczyk?
- Ale nie potrafisz spojrzeć na to z mojej perspektywy - oznajmił bez pardonu, właściwie miał rację, Adonai znał Boga, widział Go tyle razy osobiście, na własne oczy. Nie wiedział jednak, że planuje stworzyć wymordowanych, choć wiedział, albo raczej czuł, że coś stanie się w 2012 roku.
- Zostawmy to jednak - zatopił dziób w szklanicy i szybko dopił to, co się w niej znajdowało. Zawody w chlaniu zapewne by wygrał, skoro potrafił tak szybko pić. Swoją drogą, ciekawe, że jeszcze nic go nie brało, mimo, iż wcześniej leczył kaca. Zastanawiającą kwestią jest więc, ile anioł musi wypić, żeby sie upić?
- Nie ma co próbować. Większość śmiertelników ginie od złego korzystania z tego - odstawił te wspomniane wcześniej bibeloty na szafkę nocną. Potem ogarnie to i owo, nie miał na pewno w tym momencie nastroju do układania wszystko w jakimś porządku. Wiedział co prawda, że jeśli teraz tego nie zrobi, to zapewne nigdy, ale co mu tam.
- Nie za dużo, jak dla ciebie? - Spojrzał na Adachi zauważając, że alkohol na nią działa, jak również to, że powoli chyba osiągała swój limit.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

No właśnie, to byłoby nieetyczne i to bardzo. Poza tym, Wymordowani by zaczęli się buntować, zaczęliby się wściekać, szarpać, miotać i szukać drogi ucieczki, by być wolnymi jak najszybciej. Na pewno nie w taki sposób chcieliby to wszystko sprawdzić. Przecież, a raczej na pewno, są inne metody przekonania się, czy kiedykolwiek do tego dojdzie i z jakim wynikiem.
Jednakże, jak to powiedział sam Adonai, porzućmy ten temat, gdyż nie jest on dobry na obecną chwilę. Jeszcze się pokłócą,, czy coś takiego! A tego nikt z tych dwojga nie chce - kolejna rzecz, którą nie chcą. No popatrzcie tylko, jak wiele ich ze sobą łączy! Ale... W końcu taka prawda i nie ma co się z tym ukrywać. Nikt nie chce na samym początku znajomości, która się zapowiada na prawdę dobrze, pokłócić się o byle jaką głupotę, bo nagle nie znajdą nici porozumienia między sobą. Szczególnie, jeśli mają zamieszkać pod jednym dachem. Kto wie, co by pozostało z tej posiadłości podczas ich wymieniania się zdań niezgodnych ze sobą. Obawiała się, że nic dobrego by z tego nie wynikło, a z domku mogłoby się stać pośmiewisko, jakiego trudno by było przywrócić do poprzedniego porządku.
Zostawmy to!
- Nie jestem śmiertelnikiem, toteż może mi by się udało? Ale nie, nie, nie, nie martw się, nie ruszę tego. Mogę Ci przysiąc. Nie wiem na co, ale mogę. - odparła, utwierdzając go jeszcze bardziej w jej słowach pełnych szczerości. Tak, jak zostało wcześniej wspomniane - nie chciała ani sobie, ani jemu robić problemów. Tym bardziej, że nawet by się nie wiedziała za co wziąć na samym początku, a co dopiero mówić o poprowadzeniu dalszej części jakiegoś tam rytuału wezwania Archanioła. No i, na dodatek, nie miała żadnego powodu, aby kogoś tam wołać. Nie była opętana, też nie znała konkretnej osoby, która by była. Zresztą, nigdy nic nie wiadomo.
Podążyła wzrokiem za Adonai'em, gdy zaczął odkładać przedmioty, które były ich wcześniejszym tematem, po czym usłyszała uwagę od białowłosego. Popatrzyła na niego zaskoczona. Czy na prawdę po niej widać, aby była pijana? Przecież nie jest! Na prawdę! Nie wierzycie jej? Jak śmiecie!
- Oczywiście, że nie. A co, masz zamiar mi zabrać tą oto whiskey? - mówiąc o alkoholu pokazała na trzymaną przez nią szklankę z procentową zawartością. Nawet lepiej. Upiła trochę trunku, dla zademonstrowania, że ona jeszcze może! Była teraz ciekawa reakcji mężczyzny. Czy zareaguje i zacznie powstrzymywać ją od dalszego spożywania alkoholu, czy też da sobie spokój i pozwoli się upić dziewczynie, która pewnie nie będzie pamiętała wydarzeń nocy po przebudzeniu. O tym dowiemy się w następnym poście!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Oczywiście, że jesteś śmiertelnikiem, ale tylko nieliczni śmiertelnicy mają ku temu w ogóle predyspozycje - odparł aby rozwiać wszelkie wątpliwości co do tego. W jego oczach Adachi zawsze będzie śmiertelniczką, to, że urodziła się wymordowaną i nie może umrzeć śmiercią naturalną to wynik choroby, a nie specjalnego boskiego pierwiastka, który anioły posiadały. Chyba już na zawsze istoty, które przyszły na świat na Ziemi pozostaną dla innych zwykłymi śmiertelnikami. Miał też na pewno na to wpływ fakt, że śmiertelnicy w większości nie są zdolni do magii, nie są zdolni do kontrolowania czegoś, co przekracza cielesność, ich moc nie pochodzi z duchowości, nie jest energią, która naturalnie nie występuje w ciele.
To, że Adachi była pijana nie dało się już tego ukryć. Poza tym, że zaczęła pachnieć whiskey, to jeszcze jej głos zmiękł w uszach anioła i... no właśnie, kolejna kolejka zniknęła w jej ustach. Totalny znak, że jest już zalana. Był ciekaw, czy dałaby radę jeszcze się podnieść?
- To teraz zrób jaskółkę - zaproponował, choć przewidywał, że jeśli nawet ona wstanie, to się na pewno wyłoży. Ale spokojna głowa, jak ktoś się upija to jest miękki, nic jej raczej nie będzie. Zresztą co on będzie jej zabraniał picia? Aż takim hipokrytą chyba nie był. Sam przecież również pił i w końcu nie trzeba po raz enty wspominać, w jaki sposób Lisica znalazła pana anioła. Wszyscy już doskonale znają tę historyjkę o pijanym aniołku.
- A pij, twój dom, twoje zdrowie - machnął ręką. Sam również wstał i podszedł do szafeczki by również sobie nalać trunku do szklanicy. Upił duszkiem łyk, ale resztę odstawił na bok. Lekkie rumieńce na jego twarzy oczywiście również sugerowały lekkie podpicie, ale język mu się jeszcze nie plątał na szczęście i czuł się w pełni na siłach, by chodzić, funkcjonować i w ogóle. Wróciwszy na swoje miejsce i upiwszy ten łyk trunku, odstawił go potem na bok i opadł na łóżku na plecach. Założył ręce pod głowę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ominęła już temat wzywania Archaniołów za pomocą jakichś tam rytuałów. Nie było w tym nic przyjemnego i interesującego, jak dla niej, pomimo iż księgi oraz pudełeczko wyglądały całkowicie inaczej. Dziewczyna postanowiłam po prostu nie mówić nic, szczególnie, że wspomniał, iż jest śmiertelniczką. Tutaj totalnie chciała się powstrzymać od dalszego komentowania, gdyż dobrze wiedziała, że nią nie była! Chociaż... No cóż, to prawda, można ją zabić, nie jest nieśmiertelna. Ale nie zapada juz na żadne choroby cywilizacyjne, także nie umrze ze starości. Także poniekąd jest. Pogmatwana jest ta jej rasa, ale co z tym zrobi. Musi z tym żyć i koniec.
No i... Nie nazywajmy tego chorobą. Jeszcze się zrobi przykro na serduszku Lisicy, że została nazwana chorobą, jaimś tam wirusem. W końcu... To nie jej wina.
Popatrzyła na niego jak na głupka, gdy kazał jej zrobić jaskółkę. Ok, może i uważała, że nie jest pijana, ale nie miała zamiaru tego przedstawiać w taki sposób. A może się obawiała, że się przewróci, zamiast utrzymać równowagę tak, jak powinna? W końcu nie miała już tak twardych mięśni, a sama czuła, że uginają się jej nogi w kolanach. Chyba to jednak jest jej prawdziwym powodem, ale ci.... Nikt nie musi o tym wiedzieć przecież, nie?
- Zrobię, jeśli Ty zrobisz. - oho, wybrnęła jakoś z sytuacji, aby nie wyszła na idiotkę albo na słabeusza, nie odpowiadając na jego propozycję jakkolwiek. A domyślała się, że Adonai nie jest całkowicie trzeźwy, toteż nie podejmie się rzuconego przez nią wyzwania. Co za tym idzie? Nie musi robić żadnych, pieprzonych, jaskółek. Po prostu jej uwierzcie, ze jest czysta niczym łza!
Nastawienie jednak ją zaskoczyło, gdy białowłosy mówił o jej domu i jej zdrowiu, pozwalając aby dalej piła. Jak to się skończyło? Usłuchała się, a co! Wzięła mniejszego już łyka, odstawiając szklankę na podłogę, daleko od zasięgu jej nóg. Przecież nie chciała doprowadzić do jakiegoś małego wypadku. A latać po ścierę czy też mopa nie miała zamiaru, aby wycierać alkohol z podłogi. Poza tym - takie marnotrawstwo by się przydarzyło! No do tego nie można dopuścić, nigdy w życiu!
Po odłożeniu naczynia Adonai już znajdował się rozłożony na materacu łózka. Hm... No i co teraz? W końcu zaproponował jej zostanie z nim, więc nie mogą się teraz tak po prostu zacząć nudzić. Coś trzeba zaradzić. Cokolwiek.
Znalazła się ponownie bliżej niego, opierając się głową na swojej dłoni, by móc patrzeć na niego jakby z góry. Położyła się na boku swojego ciała, po czym wolną dłonią rozpoczęła delikatne drażnienie skóry na ciele Anioła, która to była odsłonięta - szlafrok wciąż odsłaniał barki. W owym miejscu kręciła paznokciem małe kółeczka, tak po prostu, zaczęło jej się z lekka nudzić.
- Wymyśliłeś jakiś ciekawy temat do dalszych plotek, do jakich zachęcałeś całkiem niedawno? - no bo w końcu trzeba wysilić białowłosego do podjęcia jakiegoś tematu - nie tylko ona i ona! Podczas zadawania pytania wciąż tworzyła niewidzialne kółka na jego nagiej skórze, całkowicie nie przejmując sie konsekwencjami swoich czynów. Raz się żyje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.06.14 16:26  •  Posiadłość Lisiczki i Aniołka - Page 4 Empty Re: Posiadłość Lisiczki i Aniołka
Czy to było wyzwanie? Ale cóż, Adonai chciał udowodnić Lisicy, że jest pijana, dlatego wstał z łóżka i wykonał jaskółkę, mimo, iż lekko się zachwiał, ale tylko lekko, nie był przecież zupełnie pijany. Położył się z powrotem na swoim miejscu po czym posłał kobiecie wyzywające spojrzenie. Teraz nie miała wymówki do tego, żeby nie zrobić jaskółki, skoro uważała się za trzeźwą.
- No, raz raz - oznajmił tonem rozkazującym, trochę jak jakiś wysokiej rangi wojskowy zwykłemu szeregowemu. Teraz tylko czekał, aż Adachi uświadomi sobie swoje upojenie alkoholowe.
Adonai już takim typem faceta był, nie zamierzał wpływać na ostateczną decyzję osoby trzeciej, nie zamierzał wpływać na niczyją wolę, nie był od tego. Właściwie, to poza byciem wysoko uprzywilejowanym niebiańskim egzorcystą i wojownikiem Boga, jego rola nigdy nie polegała na tym, na czym polega większości aniołów, czyli na odwiedzeniu człowieka od złego, na szerzeniu dobra, na ochronie i w ogóle. On działał tylko wtedy, gdy był wzywany, a to zasadnicza różnica jeśli idzie o anioły.
Niemniej rozchodzi się o zgodę na to, by piła dalej. Z samego charakteru Adonaia wynikało poszanowanie dla cudzej woli, zwykłe "róbta co chceta", byle pamiętać o konsekwencjach.
Od kobiecego palca wędrującego po ciele mężczyzny powstały dreszcze, acz wyjątkowo przyjemne. Adonai zerknął w stronę Lisicy pytająco, nie był do końca pewien jej intencji i stwierdził również, że może pod wpływem alkoholu na prawdę będzie chciała się z nim zabawić. W tym momencie jednak anioł zastanawiał się nad wielkimi za i przeciw wykorzystania upojenia Adachi. Na razie jednak wszelkie znakina niebie i ziemi opowiadały się po negatywnej stronie.
- Temat do plotek? Zawsze sądziłem, że kobiety są lepsze w wymyślaniu takich rzeczy - wzruszył ramionami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.06.14 14:38  •  Posiadłość Lisiczki i Aniołka - Page 4 Empty Re: Posiadłość Lisiczki i Aniołka
Popatrzyła na mężczyznę. PRZYJĄŁ WYZWANIE?! Ależ ona jest głupia! Nie spodziewała się takiego obrotu spraw, od początku myślała, że da sobie spokój, machnie ręką, tak jak dotychczas to robił i przejdzie do innych kwestii. A tak?! No pogrzało go. To chyba przez to spanie w rynsztoku całkiem mu się poprzekręcało. Westchnęła ciężko, widząc jak zrobił jaskółkę, a potem wrócił na swoje miejsce. Jeszcze w dodatku zaczął ja poganiać! A to...!
No dobra! Wstała z łóżka, stawiając przed jego obliczem. Popatrzyła na niego złowrogo, jakby chciała mu pokazać jak bardzo jest zła z tego powodu, że przyjął jednak to wyzwanie. Ale przecież nie może się już wycofać, bo wyjdzie na jeszcze głupszą.
Najpierw stanęła na jednej nodze. To już coś. Starała się wyczuć utrzymanie równowagi. Następnie wykonała dalsze czynności do stworzenia jaskółki. I proszę! Udało jej się! Utrzymywała swoją równowagę dzięki ogonom, jednakże... Zakręciło jej w głowie i szybko znalazła się na drugiej nodze, o mało nie przewracając się całkowicie na ziemię. Wzruszyła ramionami i siadła na materacu z powrotem.
- To niczemu nie dowodzie i tak. - rzuciła jakby od niechcenia. I tak, oczywiście, nie przyjmowała do swojej wiadomości, że jest pijana. Bo ona nie jest!
Znajdowała się jednak w obecnym momencie przy nim, ułożona na boku swojego ciała i wędrując wskazującym paluszkiem po jego barku. Nie zwróciła większej uwagi na jego pytający wzrok, choć doskonale do widziała. Niech sobie główkuje sam i myśli o tym, o czym tam sobie myśli. Dziewczyna kontynuowała czynność, zaczynając delikatnie dołączać do tego paznokcie. Czyżby ona prowokowała? Hm... Sama nie wiedziała. Po prostu zaczynała się nudzić i chciała zrobić coś jeszcze oprócz paplania językiem.
- Nigdy nie byłam dobra w plotkowaniu. - odparła spokojnie, spoglądając na niego z delikatnym uśmieszkiem na ustach. Jednakże postanowiła o czym jeszcze z nim pogadać. Przecież nie będą tak siedzieć i patrzeć na siebie jak debile. Dosłownie. Tylko jaki jeszcze temat mogą poruszyć w tym momencie? Tak wiele przecież jeszcze mogą sobie wzajemnie powiedzieć, a
- Masz w ogóle jakieś hobby, cokolwiek co lubisz robić w wolnym czasie? - niby banalne, a jakie interesujące pytanie i czego to możemy się dowiedzieć o człowieku, kiedy nam odpowie na to pytanie! Dla niej to było niesamowicie interesujące z tego względu, że pierwszy raz spotyka Anioła na swojej drodze toteż nie wiedziała jakie mogą mieć oni zwyczaje, zainteresowania i inne takie. A tak to jakąś namiastkę będzie o nich wiedzieć. O ile, oczywiście, podzieli się z nią tym Adonai.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.06.14 22:54  •  Posiadłość Lisiczki i Aniołka - Page 4 Empty Re: Posiadłość Lisiczki i Aniołka
Z lekko uniesionymi brwiami oglądał to, z jaką wątpliwą gracją Adachi starała się wykonać jaskółkę, a potem zgrabnie niemal rąbnęła o ziemię. Jego mina wyrażała chyba wszelkie emocje, które mogłyby towarzyszyć osobie, która na coś takiego spogląda. Lekkie powątpiewanie, trochę rozbawienie sytuacją. Zresztą, ile razy on się w podobnej nie znalazł? Z tym, że znacznie wolniej się upijał, fakt, ale jednak w końcu do tego dochodziło i wówczas klękajcie narody!
- Skoro tak uważasz - powiedział podśmiewając się lekko z tej jej miny i komicznej jakże sytuacji.
Pokiwał głową na znak, że rozumie. Co było z tą kobietą nie tak? Ugh, Adonaiu, czyżby wyłaził z ciebie lekki seksizm? Niemniej anioł zauważał te kolosalne różnice między kobietą i mężczyzną, zarówno fizyczne jak i psychiczne, że nie myślał nawet, że jakaś trzpiotka mogłaby się obrazić o to na niego. Wiadomo, że nikogo raczej celowo nie zamierzał ranić tym, co widział i uważał, ale czasem mu się zdarzało.
- Hobby? - Głos Lisicy wyrwał go nagle z zamysłu. Popatrzył na nią, bo w sumie uważał, że to, co powiedział wcześniej można uznać za hobby. - Konie, tak myślę. O! I kobiety. - Powiedział bez zastanowienia
Chwycił jednak coraz odważniejszą dłoń Adachi. Popatrzył kobiecie prosto w oczy.
- Wiesz, ja się chętnie dam sprowokować, tylko żeby ktoś potem nie żałował - parsknął lekko gotów się zaśmiać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach