Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 30.05.14 23:27  •  Posiadłość Lisiczki i Aniołka - Page 2 Empty Re: Posiadłość Lisiczki i Aniołka
- To nie tak, że nienawidził was zawsze - pokręcił głową. - Byłem przy stworzeniu świata. Sądzę, że czuł się wyjątkowo samotnie, dlatego stworzył najpierw mnie i sześciu innych moich braci. Kiedyś kochał i ludzi i anioły, ale zarówno jedni jak i drudzy odwrócili się od niego. Choć co prawda większość aniołów z nim zostało oczywiście. Myślę, że XX wiek przelał czarę w morzu bożej goryczy. Co do tych dzieci, cóż. Nie jestem Bogiem, choć moje imię jest mylące. Nie wiem czemu tak to zostało urządzone. Nie widziałem Boga od ponad tysiąca lat. Zdaje się, że jestem ostatnim z siedmiu aniołów, który opuścił Acilut. Reszta aniołów na pewno nie będzie w stanie ci tego wytłumaczyć. Oni nie są od myślenia, anioły to wojownicy Boga, są usłużnymi pieskami, które gubią się gdy brak im dowódcy. Chociaż tyle, że ogarnęły dupska, żeby posprzątać po Nim.
Może i jego ocena samej osoby Boga była dość niespodziewana, w końcu należała do anioła, ale z drugiej strony przez ton głosu Adonaia można było odczytać, jakby wyrażał się o ojcu, który pod wpływem jakiejś choroby umysłu potrafił narozrabiać. Mówił obiektywnie, ale też bez zastanowieniu, może w końcu bardziej jak o starym kumplu, który wpadł w kłopoty. W końcu Adonai sam stwierdził, że mieszkał w Acilut, czyli był bardzo blisko samego Boga.
- Ludzie są ślepi, to dlatego - odparł krótko. - Choć zdarzają się wyjątkowe jednostki. Największym mankamentem ludzkości jest to, że boją się tego, czego nie rozumieją, a gdy czegoś nie rozumieją, chcą to zniszczyć.
Nikt nic na to nie mógł poradzić. Czasy doskonale to pokazały, nawet ten rzekomy koniec świata nie sprawił, by ludzie się zmienili. Wciąż byli zwykli, szarzy ludzie, ci dobrzy, ci biedni i bogaci, optymiści, entuzjaści i cynicy, ale też i dyktatorzy, ludzie, którzy rozumieją tylko argument siły. Ale wśród wymordowanych też tacy byli. Jedno pochodzi od drugiego, więc w zasadzie psychicznie wiele się nie różnią od siebie.
- Nie rozumiesz idei anioła jako stróża - wziął kolejnego cukierka, tym razem kwaśnego cytrynowego. - Anioł stróż nie zabrania ci wolności wyboru, te anioły mają po prostu ogromną, naturalną potrzebę ochraniania człowieka. Anioły zajmują się obserwowaniem i ochranianiem człowieka, ale nie ingerują w jego wolną wolę. Co sobie człowiek uroi w głowie, anioł spróbuje naprawić a demon wykorzystać, a ludzie po prostu lubią szukać pretekstu do tego, by kogoś nienawidzić. To niezwykle proste.
Otworzył nieco szerzej oczy, kiedy wypaliła z tym, że jest grzesznicą, bo urodziła się wymordowaną.Na prawdę, nie rozumiał skąd śmiertelnicy wysnuwają takie teorie. Zresztą... czyż on przypadkiem nie powiedział przed chwilą, że Bóg nie tworzy celowo demonów i złych istot? O ile nic się nie zmieniło, odkąd opuścił niebo, to dusze nienarodzonych wciąż oczekiwały na swoje narodziny w niebie właśnie.
- Nie. Każdy jest grzesznikiem, bez względu na rasę, płeć czy pochodzenie - odparł. - To, że człowiek sobie tak wymyślił nie znaczy, że tak jest.
Ziewnął. Trochę czuł się zmęczony tym wszystkim, najpierw spaniem w rynsztoku a potem tym paplaniem. Nie lubił nigdy za dużo gadać, ale skoro Adachi już tak ciągnęła go za język to gadał, niech jej tam będzie.
- Gdyby anioły były zagrożeniem, żaden z ludzi ani wymordowanych już dawno nie stąpałby po tej ziemi. Normalne anioły znacznie bardziej wolą przesiadywać w niebie, niż tutaj. Przebywanie na tym świecie tym świętoszkom z góry nie sprawia żadnej przyjemności. Niemniej, tak jak mówiłem. Bez Boga nad sobą, aniołowie głupieją. Większość zamknęła sie w Edenie a inni postanowili zasmakować tego, czego ich Ojciec im zakazał. Ja jak mówiłem, jestem buntownikiem, choć mało który anioł o tym wie - tak oto zakończył ten wywód. Rozsiadł się wygodnie w fotelu, poprawił się parę razy, bo coś uwierało go od spodu. Wyciągnął spod siebie mały okruszek. Zabawne, nie tak dawno leżał w rynsztoku, a teraz nie mógł usiedzieć przez jeden, głupi okruszek. Niczym księżniczka na ziarnku grochu.
- Powiadają, czym się strułeś, tym się lecz - odparł jej na propozycję "czegoś mocniejszego".
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Słuchając oceny Boga przez dopiero co poznanego Anioła wywarło w niej... Zdziwienie. Nie po raz pierwszy, trzeba podkreślić, to zrobił. Nie spodziewała się takiej opinii o jego Ojcu ze strony jednego z najbliżej siedzących. Naturalnie, nie obecnie, ale kiedyś to było, a toi chyba jakoś w ich hierarchii się nie zmieniło, prawda? Nie miała pojęcia, gdyż nie znała niczego, co było związane z ich "rasą". Może kiedyś pozna, o i le kiedykolwiek jeszcze Adonai się otworzy i będzie chciał z nią tak rozmawiać, tak jak w chwili obecnej. Musiała przyznać, że bardzo przyjemnie jej się gawędziło z nim, pomimo iż temat nie należał do zbytnio interesujących, na pewno nie byłby on miły dla innych. Adachi jednak uważała go za dość intrygujący i potrafił wciągnąć z racji różnych, odmiennych, zdań obojga rozmawiających ze sobą. Jeden miał w dodatku swoje doświadczenia, a drugi natomiast całkowicie inaczej patrzył na to wszystko. Jednakże fakt pozostaje niezmienny - jest niesamowicie uradowana tym, że patrzył na to całe wydarzenie obiektywnie. Obawiała się jednak, że większość Aniołów twardo broni swojego Stwórcę, aby nie wyszedł na złego, a jedynie na dobrego, który robił wszystko dla dobra wszystkich żyjących na ziemi. Czy ona w ogóle jeszcze jakiegokolwiek innego spotka na swojej drodze? No cóż... Skoro na niego, całkowicie przypadkiem, natrafiła w rynsztoku, to ciekawe jak innego napotka. Aż się bała pomyśleć. Lepiej nie zagłębiać się w te wyobrażenia, bo jeszcze popadnie w jakąś paranoję z tego powodu.
Także wytłumaczył zachowanie ludzi i przedstawił jej ich słaby punkt. I tu miał cholerną rację. Matko, jak on dobrze czasem jednak gadał. Kiwneła głową, zgadzając w pełni z jego słowami. Ludzie to niesamowicie... Dziwne istoty. A najgorsze jest w nich to, że najchętniej obwinialiby wszystkich wokół, ale nie samego siebie. Ja rozumiem, taka natura... Ale bez przesady! Bądź co bądź - na temat człowieka nie miała zamiaru się bardziej wgłębiać. wystarczyło jej widoków i rozmów na ich temat jak na dzisiaj. W ogóle, jakiś miała taki nieprzyjemny i pełen zaskoczeń, zdziwień i innych takich tą dobę, która nie ma jeszcze nawet końca!
Nie rozumie idei Anioła Stróża? Ok, skro tak, to niech tłumaczy. Własnie zaczął to robić, a dziewczyna, aby pokazać, że nie stracił zainteresowania z jej strony, analizując sobie w głowie każde słowo wypowiedziane przez niego. Więc... Jednak to trochę inaczej wyglądało, niż to ona sobie wyobrażała, to rzeczywiście prawda.
- Podczas ingerencji w ludzkie życie, aby mu pomóc, jak to powiedziałeś, pokazujecie im się tak, jak Ty mi w obecnej chwili, pod postacią ludzką? - zadała pytanie, które teraz zaczęło ją nagle nurtować. Sama nie wiedziała czemu o to wszystko tak wypytuje i ciągnie ten temat wciąż i wciąż. Po prostu - każda nowa rzecz stawała się dla niej czymś interesującym, na którego temat lubiła dużo, ale to bardzo dużo wiedzieć, aby mieć zaspokojoną ciekawość. Przy okazji, dzięki temu, będzie mogła w przyszłości jakoś zabłysnąć podczas rozmowy z kimkolwiek innym o takich sprawach, a nie, tylko by stała jak kołek i kiwała głową, że wszystko rozumie. Nigdy nie lubiła takiej formy "rozmowy". Zawsze musiała mieć chociaż te trzy grosze swojego utargu w konwersacji.
Popatrzył na niego dziwnie zmieszana, gdy zaczał mówic, że każdy jest grzesznikiem. No cóż, odkąd tylko pamięta ludzkie istoty wyzywali ją od "pomiotów szatana", "nasienia Lucyfera", "grzesznicy" i temu podobne. Dlatego też... Miała takie, a nie inne, mniemanie o sobie. Nigdy żaden inny człowiek nie odezwał się do niej, że wszystko to, co gadają jej, nie jest ani trochę prawdą. Ba! Każdy kolejny przychodził i wtórował poprzedniemu, a jedynym sposobem uspokojenia wrzeszczącego tłumu była ucieczka, aby nie dać się złapać. Jednak dalej nic nie mówiła. Szczególnie, że zauważyła jak ziewnął. no proszę - zanudziła chłopa na śmierć. Rzeczywiście, temat się okropnie przedłużył, czego nigdy w życiu by nie powiedziała, iż może dojść do takiej sytuacji.
Znowu trochę racji z jego ust zostało wypowiedziane. Może i tak by było, jednak nie mieli dobrego powodu, aby do tego doprowadzić, na całe szczęście. Poza tym, zaraz i tak by pewnie znowu powstali ludzie, bo Bóg by łaskawie powrócił i zaczął od nowa ingerować w losy swoich dzieci.
Buntownik, który otwarcie przyznał się do swojej walki ze Stwórcą, zasugerował przytoczeniem znanego wszystkim przysłowia, iż chętnie by się napił "czegoś mocniejszego". Zawahała się. Bardzo się zawahała. Stojąc w kuchni odwróciła się w jego stronę, po czym jednak wyjęła z szafki drugą szklankę i nalała ponownie whiskey i colę, na końcu dodając kostki lodu. Wzięła obydwa naczynia ze sobą, wracając do salonu. Popatrzyła na niego niepewnie, dalej nie wiedząc, czy dobrze postępuje. Zapewne, tak na dobrą sprawę, jeszcze do końca nie wytrzeźwiał, a już się łapie za alkohol, jakby to był zwykły napój, który ma przynieść ukojenie, a nie zawirowania w głowie.
Zanim mu dała szklankę postanowiła się upewnić.
- Jesteś tego pewny? - rzuciła, stojąc nad nim, niczym kat nad dobrą duszyczką. Spoglądała na niego z góry, oczekując odpowiedzi na swoje pytanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Nie, raczej nie - pokręcił znów głową. - Chociaż różnie bywa. Zwykle ludzie są tak zaaferowani sami sobą, że nie dostrzegają aniołów wokół siebie. Nie ma reguły.
Pozostawił za sobą całkowicie poprzedni temat. Szczerze mówiąc średnio go to wszystko interesowało, ale skoro kobieta miała jakieś wątpliwości i zadawała pytania, to on mógł w sumie jej odpowiedzieć, czemu nie? Nie miał nic przeciw ciągnięciu za język, do póki mu się to nie nudziło. No i właściwie nie znudził się samą rozmową, po prostu nieco był zmęczony, było po czym się zmęczyć. Dobrze, że chociaż nie wyglądał już jak kloszard... ani nie śmierdział meliną. To był jakiś większy plus. Tylko ta szczecina na twarzy aż prosiła się o ogolenie, choćby tym mieczem, który przyniósł ze sobą, ale z drugiej strony... Chyba nie chciał ryzykować pokaleczenia swojej przystojnej twarzy czymś takim jak miecz?
- Jestem absolutnie pewien! - Odpowiedział hardym tonem na wątpliwość Lisicy. Zresztą śledził jej ruchy, gdy szła do kuchni. Rzecz jasna patrzył się na jej tyłek i nogi, aż zniknęła w kuchni. Słyszał jej głos. No co? Był przecież pełnokrwistym facetem. To normalne, że gapił się na kobietę. Choć starał się robić to po kryjomu, tak, żeby nie zauważała.
- Nie ważne co tam masz, ważne by miało procenty - dorzucił za chwilę. Aż kusiło go by położyć nogi na stole, ale a razie nie wiedział, czy może sobie w ogóle na to pozwolić. A co, jeśli ona jest z tych, co to nie tolerują takiego zachowania? Zresztą, to nie jego dom. Nie mógł sobie pozwolić na aż taką swobodę. Chyba.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ok, temat zakończony. Chyba na jego szczęście, bo widać, że już był zmęczony tym paplaniem językiem. Zresztą - ona też odczuwała przesyceniem tematem jak na jeden dzień. Powinna rozmawiać, za pewne, trochę krócej, ale niestety... Ciągnęło się i ciągnęło to wszystko w nieskończoność. Ale jednak znaleźli odpowiedni moment na zakończenie tego całego dyskutowania.
Jeśli idzie o golenie, o które się tak martwi, że nie a czym wykonać tego prostego zabiegu, to nie może po prostu się odezwać do niej? Przecież ma golarkę, dzięki której mógłby się pozbyć tego nieprzyjemnego uczucie dwudniowego zarostu, jeśli sobie tego życzy. I tak już mu wiele pomogła, więc jeszcze jedna rzeczy jej nie zbawi. Chyba. Nie no. Raczej na pewno. Tak, jest tego pewna. Na 100%. Definitywnie. Ostatecznie.
Odpowiedź na jej pełne wątpliwości pytanie zostało "zabite" jego pewnością w głosie. Skoro mówił, że jest tego całkowicie pewny, to może mu chyba dać, prawda? Tylko żeby potem jej nie obwiniał, jak stanie się coś niedobrego, typu - znów pójdzie wymiotować i zacznie się źle czuć, zupełnie jak jeszcze całkiem niedawno. Wtedy to by się na pewno bardzo, ale to bardzo wkurzyła. On nawet nie chce wiedzieć jak bardzo!
Znów patrzył się na jej tyłek oraz nogi, gdy wybierała się na mały spacer do kuchni? Ach, ten białowłosy! Jakby tylko wiedziała o jego występkach i że nie jest tak do końca taki święty, za jakiego się uważa, to by mu powiedziała parę słów, oj tak! Ale, znając życie, nawet nie piśnie słówkiem! Co za... UGH!- Dobrze już, dobrze. - dała mu do ręki szklankę, po czym postawiła swoją na blat stołu, wracają z powrotem do pomieszczenia kuchennego. Wzięła stamtąd whiskey, colę oraz ciasteczka, jakie przygotowała na talerzyku. Znalazła się po paru chwilach znów w salonie, ustawiając wszystko to, co zabrała ze sobą, na blat mebla, siadając na wcześniejszym miejscu swojego spoczynku. Upiła natychmiastowo łyk trunku wymieszanego z napojem gazowanym, delektując się jego smakiem. Rzadko kiedy pozwalała sobie na takie... "Rarytasy". Nie z racji nie posiadania kasy. Po prostu - nie chciała popaść w totalny alkoholizm, który jej groził.
- Tak w ogóle, to mówiłeś, że nie masz żadnego lokum dla siebie. Szukasz zapewne jakiegoś własnego kąta, hm? - zapytała ni stąd, ni zowąd, obserwując swojego towarzysza wciąż siedzącego na fotelu w szlafroku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

No przecież on się nie przyzna, że tak po prostu się na nią gapi jak łakome zwierzę. To na tyłek, to na piersi to na nogi. To, że był aniołem to inna kwestia. Od dłuższego czasu starał się żyć jak najnormalniejszy człowiek we wszechświecie. Swoją drogą takie życie nawet bardzo mu się podobało. Żadnych zobowiązań, nakazów czy zakazów. Co prawda nadal uważał się za tego dobrego, ale przecież bez przesady.
Z wielką chęcią pochwycił szklankę z trunkiem i w zasadzie nie czekając na żaden toast, ani na nic podobnego, po prostu zanurzył dziób w whiskey i od razu upił parę łyków. Ona może i dopiero była bliska alkoholizmu, ale on... To już alkoholizm totalny!
- Spokojnie, ja się aż tak szybko nie upijam. Nie tak jak zwykły śmiertelnik - tak stwierdził, ale przecież nadal miał kaca i był pod wpływem jakiejś tam ilości alkoholu, która mu pozostała. Zdawał się jednak tym aż tak bardzo nie przejmować, właściwie to nawet wyglądał trochę jak szczęśliwe dziecko, które w końcu dostało ukochany soczek. Soczek na procentach. Zresztą wcześniej chlał tequilę i to nią się zalał w trupa, tak samo jak to właśnie przysiągł nie pić właśnie tego trunku. To,co podała mu Adachi to whiskey, więc różnica jest. Może i jedno i drugie to tylko różne gatunki wódki, ale przecież żaden przeciętny konsument nie widzi powiązania między tequilą a whiskey.
- A... - znów wspomniała o współlokatorze. Albo mu się wydawało, może deja vu. Niemniej wydawało mu się, że gdzieś tam wspomniała o tym, a jak nie to... intuicja mu w takim razie podpowiedziała i to bezbłędnie. I dobrze! Viva la intuicja! Chyba, że serio mu o tym gdzieś napomknęła i zdołał zakodować to sobie we łbie. Aż dziwnie się poczuł.
- Ta, w zasadzie z miłą chęcią zaadoptuję jakieś wolne łóżko - sapnął zrezygnowany. - Ostatnio miałem za mało zleceń i wylali mnie z kawalerki za niespłacanie czynszu.
Zresztą, zapewne nie tylko łóżko by przygarnął, ale może i coś/kogoś w pakiecie. Ach... nie myśl o tym w takich kategoriach aniołku!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

A mógłby, skoro z niego taki dobry aniołek. Jakby się przyznał, to przynajmniej by miał sumienie czyste! Proszę się nad tym poważnie zastanowić!
Ona nie oczekiwała, że jakikolwiek toast zostanie wzniesiony. Bo i za co? Nie mieli chyba powodu, prawda? Ona nie miała, w każdym razie, pomysłu na jakikolwiek, aby został powiedziany na głos i oblany. Patrząc po zachowaniu Adonai'a, w jego przypadku jest podobnie. Nie posiadał żadnego, tylko zabrał się natychmiastowo za picie. I to jakie łapczywe. Obawiała się, że tak to szybko się skończy, jak się zaczęło. Wzięła drugi, mały łyk, obserwując uważnie poczynania tego cwaniaczka, który, najwyraźniej, chciał się popisać, co to on nie potrafi i jakiego to on mocnego łba nie ma! A jak skończy źle, to tylko mu powie "A nie mówiłam?" Pewnie wyjdzie na jej, a on zamiast przyznać się, to będzie udawał dalej twardziela! Jacy faceci są podobni, wręcz tacy sami pod pewnymi względami. Niestety...
- Tak, widziałam. - rzuciła zaczepnie, wspominając jego akcję "spanie w rynsztoku jako przykład, że można wyspać się wszędzie, gdzie tylko dasz radę się zmieścić!" Zachichotała nawet cicho z zadowolenia, gdy tak wspomniała o tym. Teraz to był dobry żart, to trzeba przyznać - anioł w rynsztoku na środku ulicy. Niesłychane. No, ale nie naśmiewajmy się już z niego, bo jeszcze jego ego poczuje się okropnie! Hi, hi.
Och, rzeczywiście, wielka mi różnica. Nawet nie w tym, że to są odmiany wódki, to po prostu ma procenty i to wystarcza do przedstawienia podobieństw pomiędzy tymi dwoma różnymi alkoholami, które rzeczywiście, może i się trochę różnią od siebie, ale nie tak bardzo, jakby można było sobie pomyśleć. No tak, rzeczywiście, obiecał sobie, że nie będzie pić tequili! To natychmiastowo uprawnia go do nachlania się czymś innym. A jeszcze ta zadowolona mina...
- Tylko nie przesadzaj, ja cię bardzo proszę. - dodała po jakimś czasie prośbę, aby chociaż sprawiał pozory normalnego, który delektuje się smakiem trunku, a nie pije, jakby to była zwykła woda pomagająca zgasić pragnienie.
Nie, nie, nie, nie. Jemu nic nie wspomniała o jakimkolwiek współlokatorstwie. Jedynie o tym myślała dwa, czy tam trzy razy, ale nie, nie przypomina sobie, aby mówiła o tym na głos. Oczywiście do teraz, dopóki nie zapytała go wprost o to, aby mieć pewność, czy mamrotanie, jakie z siebie wydawał, okazuje się prawdą. I tak, jednak te wszystkie słowa zgadzały się z rzeczywistością. Uśmiechnęła się do niego miło, gdy wspomniał o chętnym przyjęciu jakiegoś ciepłego łóżeczka dla własnych korzyści. No, ale właśnie... Nie spodobało jej się to, że nie spłacał czynszu. Kurcze, a skoro go poznała i można powiedzieć, że polubiła, to chciała mu z wielką przyjemnością wręcz oznajmić, że od tej pory ma dach nad głową! Ech...
- Pytam, bo wiesz... Szukam współlokatora, gdyż czuje się samotnie w tym domu. Jest duży, mam jedną sypialnie i łazienkę, z której korzystałeś, wolną dla potencjalnego drugiego lokatora. Nie szukam jakiegoś dziada, który by mi płacił za mieszkanie nie wiadomo jaką sumę pieniędzy. Po prostu potrzebuję towarzystwa, gdyż we własnym domu czasem aż czuję się niesamowicie obco. - odparła, rozpoczynając od wyjaśnienia dlaczego w ogóle podjęła ten temat. Patrzyła na niego uważnie, upijając znów łyk whiskey, tym razem większy.
- Nie mówię o tym, że ktoś ma tutaj przesiadywać dnie i noce, oczekiwać na mnie, aż przybędę i tak dalej. Ale po prostu byłoby mi raźniej, gdyby jakiś znajomy, lepszy lub mniej mi znany chociaż, zamieszkał ze mną. Nie czułabym się jak totalny wyrzutek w domu swoich rodziców. - odparła, kontynuując swoją myśl. - Jedynie czego oczekuje, to żeby ta osoba dokładała się do jakichś rachunków, typu woda, gaz, czynsz. - brnęła dalej. Skoro już zaczęła, to trzeba to skończyć, co nie? - A gdy tylko usłyszałam pod barem, że nie masz żadnego lokum, pomyślałam, że może ty byś zapełnił ta pustkę. - po powiedzeniu tego westchnęła ciężko. Postanowiła tutaj na chwilę się zatrzymać, gdyż nie wiedziała jak dalej mu to tak delikatnie powiedzieć, co do tych opłat, skoro w poprzedniej kawalerce nie uiszczał odpowiednich sum za utrzymanie swojego mieszkanka. Najpierw, tak w ogóle, chciała poznać jego reakcję na rzuconą przez nią propozycję. Siedziała w napięciu, popijając łyk za łykiem whiskey, świdrując po nim swoimi żółtymi oczyskami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Adonai oczywiście jest twardzielem z krwi i kości, to było widać, wręcz namacalne! Wystarczyło na niego popatrzeć, dotknąć go. To, że chlał na umór to inna kwestia. Choć w zasadzie nie zamierzał się popisywać, po prostu miał ochotę na alkohol. Dwie szklanki, może trzy. Nie więcej, na prawdę! Dlatego gdy tylko dostrzegł, że zostało mu mniej jak pół szklanki stwierdził, że przystopuje. Odstawił więc szklankę na stół.
- Spokojna głowa - machnął ręką. - Mam wszystko pod kontrolą.
I nawet mu się język nie plątał, zresztą uśmiechał się przy tym tak niewinnie jak dziecko. Cóż, trzeba było przyznać, że kace miał serdeczne. To, że wcześniej wdał się z kimś w bójkę nie miało znaczenia. Teraz mu nawet przyszło do głowy, że prawdopodobnie pobił jakiegoś zwykłego człowieka tam w barze. Aż syknął cicho zastanawiając się, w jakim stanie zostawił tamtego faceta. Zresztą to co stało się w barze pozostanie w barze, i tak średnio to wszystko pamiętał. Jak przez mgłę.
- No już dobra, nie tłumacz się tak - i znów machnięcie ręki. A może on po prostu po pijaku za bardzo gestykuluje? Może przez przypadek po prostu wtedy kogoś zahaczył, gdy się przeciągał czy coś. Różnie w życiu bywa.
- Ja to nawet chętnie - ziewnął dość głośno. O tak, łóżko było bardzo kuszącym pomysłem. - Z tym, że u mnie z forsą jest dość krucho.Wszystko zależy od zlecenia i od tego, czy w ogóle ktoś mnie zatrudni.
Cóż, jakby nie patrzeć, to koło się zamyka. Albo ma się kasę i mieszkanie albo nie. W takich momentach nawet tęsknił za Edenem, gdzie zawsze miał gdzie się wyspać i gdzie mieszkać i w ogóle życie tam było łatwiejsze, ale powrót tam wcale nie był taki prosty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Jego szybkie zorientowanie się poprawiło jej w znacznym stopniu humor, gdyż odstawił szklankę i chyba postanowił na chwilę dać sobie spokój od picia. Ona za to jednak, z racji braku posiadanego kaca, a także picia alkoholu w małych ilościach z odstępami pomiędzy jednym a drugim, pozwoliła sobie wypić kolejne dwa łyczki. Przełknęła lekko palący ją w gardło trunek, czując, że posiada jednak za dużo procentów, za mało coli. Ale trudno, nie chciało jej się nalewać jeszcze raz napoju gazowanego do tego samego drinka. Już wypije go takim, jakim jest. Przecież i tak jest przepyszny!
Niewinna, wręcz słodka minka nie zbiła jej z tropu, oj nie. Podczas spożywania alkoholu chciała mieć go totalnie na oku. No cóż... Może i jest Aniołkiem odznaczającym się dobrocią, ale ten nie był takim, za jakiego się uważał - na pewno nie w pełni. Nie to, że mu zabraniała korzystać z życia na ziemi - oczywiście, że nie miała takiego zamiaru! Po prostu nie chciała, aby znów przeżywał wymiotowania i tak dalej. Jaka z niej dobra Lisiczka ponownie, widzicie to?! To dobrze, że widzicie i sobie zapamiętajcie jej dobroć oraz czyste serduszko!
Zaraz jednak przeszli do kolejnej poważnej rozmowy. Tak jak przypuszczała - jest chętny. Kto by nie był, mając taką, a nie inną sytuację, jaką było nie posiadanie dachu nad głową? Każdy głupi by się tego chwycił niczym tonący brzytwy, byleby się tylko uratować od opresji. Lecz to, iż otwarcie mówi o pieniądzach, które nigdy nie są u niego pewne, było następnym zaskoczeniem dla jej osoby. Adonai nie ukrywał tego, co ją bardzo uradowało, że chciał być z nią zupełnie szczery.
- Rozumiem, wiem jak to jest, mieć czasem ciężko z kasą. No ale... - przerwała, dając sobie jeszcze chwilę na wszystkie przemyślenia, które obecnie jej wpadły do głowy, zanim powie czy się zgadza, czy raczej nie za bardzo. - Jeżeli tego chcesz - zaadoptuj sobie drugi pokój i drugą łazienkę dla siebie. Jest Ci ono potrzebne, to widać. Tylko po prostu teraz będziesz musiał się bardziej starać z zarobkami. Nie wiem, czy dam radę sama na dłuższą metę opłacać nas obojga. - zawiadomiła profesjonalnym, rzeczowym głosem, obserwując go uważnie, by dostrzec jego reakcję na jej zgodę. Co miała zrobić? Wywalić go na zbity pysk po tym jak mu pomogła? Oczywiście, całkowicie inaczej by to wszystko przebiegło, gdyby miał gdzie mieszkać - wtedy nawet by nie podjęła takiej rozmowy. No, ale w takiej sytuacji... No wybaczcie, ale musiała! Jest stanowczo za dobra, co pewnie kiedyś się obróci przeciwko niej. Lecz póki jeszcze nie jest do tego zrażona, robi co tylko potrafi, o jeśli w ogóle ktoś od niej czegoś takiego oczekuje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.14 21:48  •  Posiadłość Lisiczki i Aniołka - Page 2 Empty Re: Posiadłość Lisiczki i Aniołka
Czyli tak po prostu chciała przyjąć do domu obcego faceta, którego znalazła w rynsztoku i wiedziała o nim prawie nic? No bo to, że jest aniołem i to, co jej powiedział to przecież dopiero początek, wierzchołek góry lodowej. Nic, null, zero bezwzględne. Chyba na prawdę musiał siedzieć w niej jakiś samarytanin, albo po prostu była dobrą istotą. I choć akurat ktoś taki jak anioł, powinien chcieć w to uwierzyć od razu, to jednak nie potrafił tak zupełnie. Może i anioł, ale swój rozum i swoje doświadczenie miał. Ba! Kto miał mieć jak nie on? Może dlatego właśnie, takie przyjmowanie byle kogo pod swój dach uważał nie tyle za miłosierne, co za nierozważne. Jednak nie zamierzał się o to sprzeczać. Dla niego to tym lepiej. Równie szybko co wylądował na bruku odnalazł sobie lokum. Musiał być w czepku urodzonym. Normalnie pewnie skakałby z radości, gdyby nie to, że w porę się opamiętał, ale ciało samo chciało podskoczyć. Jednak zdołał nad nim zapanować i tylko nagłe poruszenie się skrzydeł zdradzało jego entuzjazm.
- Cóż... - odchrząknął po czym wziął do ręki szklanicę z whiskey, szybko dopił resztkę, którą miał. - No to musisz uzbroić się w cierpliwość. Chyba, że wiesz, kto potrzebuje najemnika. Moja dewiza to "zrobię prawie wszystko za kasę".
Prawie, bo przecież nie był prostytutką. Jeszcze tego by brakowało w jego anielskiej karierze. Może i przez pryzmat tego, że leżał w rynsztoku trudno w to uwierzyć, ale tak na prawdę szanował siebie i swoje ciało i w ogóle. Szkoda, że czasem trudno było mu w tej całej godności wytrwać.
- Nawet nie wiesz, jak szybko się tutaj zadomowię - oznajmił tonem bez żadnych zahamowań, bo przecież mówił o czymś, co powinno zostać odczytane za oczywiste. Ona jeszcze pewnie tego nie wiedziała, ale Adonai bardzo szybko się przyzwyczaja i nowe włości nazywa własnymi.
Teraz oczy anioła zaczęły wędrować po całym pomieszczeniu. Niby miał wcześniej okazję do tego, żeby się przyjrzeć otoczeniu i rozejrzeć się, ale dopiero teraz przywiązał do tego większą wagę. Skoro miał tu zostać, musiał poznać to miejsce. To całkiem logiczne.
Potem sięgnął po miecz, wyciągnął go z pochwy a czarna klinga błysnęła. Zamierzał zaraz zająć się konserwacją swojego oręża, a przyjrzeć się mu chciał bo teraz przyszło mu do głowy, że mógł się uszkodzić podczas tej pijackiej eskapady. Co prawda nigdy nie wierzył w to, że ów katana mogłaby się zniszczyć czy coś, ale to ukłucie niepokoju w żołądku, gdy tylko o tym pomyślał było tak nieznośne, że musiał sprawdzić. Czyż tak właśnie nie działa przypadkiem nerwica natręctw?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Tak, jest po prostu dobrą duszyczką, która czasem miewa swoje gorsze dni i wkurwia się nawet za to, że ktoś oddycha, ale to przecież nic złego! Chce mu pomóc, powinien się z tego powodu cieszyć! Ależ ten Anioł nie jest przekonany do wszystkiego. No, ale z drugiej strony... Ona tez, skoro stwierdziła, że będzie go obserwować póki jest na jej terenie.
Lecz, tak poza tym, czy przypadkiem nie przyjmujemy na współlokatorstwo ludzi, których nic a nic nie znamy, a których później, z czasem, poznajemy? No właśnie! Tak to wszystko wygląda. Więc nie ma co się dziwić, że zaproponowała mu zajęcie drugiego pokoju. No i dodatkowo, trochę go poznała przecież! Tu, że jest Aniołem, trochę poobserwowała jego osobę, gdy tak jadł i rozmawiał. Więc całkiem taki obcy nie był dla niej. Patrząc na to z innej perspektywy, Fox nigdy by nie przygarnęła pod swój dach znajomego. Dlaczego? Taki ktoś poczułby się niesamowicie jak u siebie, znaczy, że przesadzałby ze swoim zachowaniem, co by ją doprowadziło, pewnie, do furii. A taki Adonai? Miejmy nadzieję, że nie będzie się aż nadto panoszyć. Nie to, że nie pozwala mu się zaaklimatyzować, to wskazane! Och... Nie wiedziała jak dobrze to przedstawić, ma nadzieję, że ją rozumiecie w pełni!
Zauważyła trzepot skrzydeł Anioła, który chyba oznaczał radość, jaką to starał się ukryć w sobie. No cóż... Mógł się przecież cieszyć, okazać to, jej by nie przeszkodziło. W końcu mu pomogła wyjść z moralnego dołku dając mu taką możliwość. Przy okazji kolejne łyki whiskey znalazły się w jej gardle.
- Nie będę Ci zdradzała swoich klientów. - odparła z cwaniackim uśmiechem na ustach, ukazując białe ząbki, przyglądając mu się z uwagą. No trudno.. Sprzedała się w tym momencie, że sama jest najemnikiem. Ale przecież nie robiła tego przez jakimś DOGSem, albo też przed służbami specjalnymi, prawda? Więc, można powiedzieć, poczuła się bezpieczniej pod tym względem. No i poza tym... Nie spodziewała się, że może ich coś "łączyć". Obydwoje zajmują się tym samym, jakby na to nie patrzeć. Ciekawe...
- Zobaczymy. - rzuciła zaczepnie, gdy też wspomniał o szybkim zadomowieniu się w jej domku. Nagle potem zaczął się rozglądać po salonie, jakby dopiero co się w nim znalazł, a następnie przeszedł do zajęcia się swoja kataną. Chwilę patrzyła na ostrze, które dzierżył w dłoni, po czym wstała ze swoje miejsca, uprzednio dopijając alkohol do końca.
- Zostawiam whiskey, jak chcesz, to się jeszcze napij. - odparła, odchodząc od głównego centrum tego pomieszczenia, przechodząc do kuchni. Tam pozmywała wszystkie naczynia, jakie to się nazbierały podczas siedzenia z Adonai'em. Tylko, co teraz zrobić? Prawdę mówiąc, nie miała pojęcia, a chyba białowłosy już nie jest skory do dalszego gadania.
- No dobra, to zostawiam Cie na chwilę samego. Idę wziąć szybki prysznic. - powiedziała to, gdy znalazła się przy kanapie, na której to tak długo przesiadywała, jak jeszcze nigdy. Popatrzyła na niego uważnie, po czym skierowała się w stronę drugiej łazienki, tej jej, że tak to powiem, po czym zaczęła się... Po prostu rozbierać i wskoczyła pod ciepły strumień wody. Oj tak, tego potrzebowała!
Proces mycia się nie zajął jej długo, gdyż nie miała zamiaru stać tu nie wiadomo ile. Wyszła po wypłukaniu włosów, ogonów oraz całego ciała, po czym owinęła się ręcznikiem, by móc jakoś "swobodnie" przejść do swojej sypialni. Po co? Przecież musi się w coś ubrać, prawda? Porwała ze sobą bieliznę i drugą czarną bokserkę, a także krótkie spodenki, które to założyła znów znajdując się w łazience. Wycierała ręcznikiem każdy ogon, a na końcu włosy, po czym wyszła z pomieszczenia, zostawiając za sobą małą parę wodną, doskonale widoczną na płytkach.
Wróciła do salonu, bo, prawdę mówiąc, nie miała lepszego zajęcia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Szybko zrozumiał, że chodziło jej o ten sam rodzaj pracy jaką zajmował się anioł. Ktoś inny mógłby zrozumieć to nieco inaczej, znacznie mniej pochlebnie, bo nawet w uszach Adonaia zabrzmiało to najpierw cokolwiek dwuznacznie. Ach, stereotypy~
No i oczywiście zamierzał się napić. Gdy tylko kobieta wyszła, Adonai nalał sobie całą szklanicę whisky. Wziął na raz kilka haustów... że też jeszcze nie zakręciło mu się w głowie... ale jednak. Powinien chyba zacząć się leczyć na tę przypadłość alkoholową... Nie tyle co niedaleko mu było do alkoholizmu, co po prostu już właściwie można było go za takiego wziąć. W sumie Adachi poznała go zapijaczonego i teraz też siedział i pił. Potem będzie przeklinał kace stulecia, ale w tym momencie jakby o tym nie myślał.
Ona zniknęła w łazience, a on w tym czasie wyciągnął miecz i cały sprzęt potrzebny do konserwacji miecza. Nie trudno zatem się domyślić czym teraz się zajął. Dla mniej domyślnych można dodać, że zajął się pielęgnacją czarnego oręża. To z jakim namaszczeniem traktował tę rzecz wskazywać musiało na wyjątkowe przywiązanie anioła do czarnej katany. Zupełnie tak delikatnie jakby obchodził się z kwiatem, świętością albo kobietą. I nawet nie zwrócił uwagi na to, że pani Lisica już zdążyła wyjść z łazienki ani na to, że wróciła do salonu. Zapomniał też o zmęczeniu i upojeniu alkoholowemu. Jakby był w innym świecie. Gdy zaś skończył, ostrożnie schował broń i odłożył na bok.
- Zmierzcha już - powiedział nagle dostrzegając kątem oka krwią oblane niebo, stwierdzając oczywistą oczywistość.
- Czemu mieszkasz tu sama? - Dodał za chwilę. - O ile wolno mi w ogóle wiedzieć. Nie chcę być wścibski czy coś, ale wydaje mi się to trochę dziwne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach