Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 30.05.14 15:33  •  Posiadłość Lisiczki i Aniołka Empty Posiadłość Lisiczki i Aniołka
Nic specjalnego, ale jest gdzie się wygrzać, spędzić wolny czas, który nie chce się wykorzystać poza domem, a przede wszystkim zjeść, umyć się i wyspać.
Domek jest duży, ale tylko z jednym piętrem.
Przemierzamy schodki, znajdujemy się na ganku i następnie wchodzimy do niego poprzez drewniane drzwi. Od razu rzuca nam się w oczy spory salon, przytulny i jakby zachęcający już samym swoim wyglądem do pozostania dłużej w tym miejscu. Dzięki kominkowi przy głównej ścianie zawsze jest tutaj ciepło. Na prawo od pomieszczenia możemy trafić do kuchni połączonej z małą jadalnią.
Posiadłość składa się także z dwóch sypialni o pokaźnych rozmiarach, gdzie jedna z nich już została zajęta przez obecną lokatorkę. Napotkamy także dwie łazienki, każda posiadająca prysznic, toaletę i zlew z lustrem, a także półeczki i wieszaczki, o ile takie rzeczy komukolwiek się przydadzą. Jedna z nich także posiada rzeczy obecnej lokatorki, także można powiedzieć, że jest ona również już zarezerwowana.
Z tyłu domku znajduje się mały ogród, do którego można przejść poprzez salon oraz kuchnię.



***



Dziewczyna powróciła do swojej posiadłości - prędzej czy później. Ale nie sama! A to nowość. Prowadziła ze sobą białowłosego wielkoluda, który chyba trochę lepiej się poczuł dzięki temu krótkiemu spacerkowi. No własnie, chyba. Nie miała pewność, a on jakoś specjalnie się nie rozgadywał podczas drogi, ale to nic nie szkodzi. Prawdę mówiąc sama nie wiedziała co by mu mogła powiedzieć, z racji praktycznego nie znania towarzysza. Ale to nic. Pewnie w środku poczują się oboje trochę lepiej, gdy jedno i drugie zajmie się swoimi obowiązkami.
Weszła po schodkach i otworzyła drzwi, zapraszając swojego gościa do środka. Zaraz potem sama weszła i zamknęła je za sobą. I o to są. Spojrzała po domku czy aby ktoś nieproszony tutaj nie przebywał sobie pod jej nieobecność, a następnie zaczęła z siebie zdejmować tenisówki i sweterek, będąc teraz w samej bokserce i legginsach, a stopy wsunęła w swoje papućki.
- Czuj się jak u siebie. - rzuciła przyjaźnie, po czym weszła w głąb domu, chcąc kierować się już do kuchni, lecz zatrzymała się, przypominając sobie o jednej rzeczy.
- Pewnie chcesz się najpierw wykąpać, co? - obejrzała go od góry do dołu, pokazując że raczej to nie jest pytanie tylko insynuowanie co powinien zrobić na samym początku.
- Tylko nie mam co Ci dać na wymianę... - zawahała się w powiedzeniu tego, ale już trudno, wyszło z niej. a przecież po kąpieli nie będzie łaził w brudnych ubraniach przecież!


Ostatnio zmieniony przez Adachi dnia 02.06.14 14:32, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 15:56  •  Posiadłość Lisiczki i Aniołka Empty Re: Posiadłość Lisiczki i Aniołka
Oessu, piesza droga to była dla niego podróż przez Gehennę w obecnych okolicznościach. Nogi miał ciężkie i w sumie cały czuł się taki ciężki, jakby nosił cały świat na swoich barkach. Zanim jednak kobieta zapanowała nad nim i zaczęła go prowadzić, mężczyzna zebrał z ziemi pakunek, który miał ze sobą już wcześniej, w zasadzie niewielka torba turystyczna przez ramię. Dla niego dość cenna, bo znajdował się tam dobytek życia, dla kogoś innego nic cennego - parę ubrań, kilka bibelotów.
Sam nie wiedział, gdzie był myślami podczas tego marszu. Jego oczy błądziły długi czas, by w końcu spocząć na zgrabnych czterech literach Lisicy i teraz już mógł być pewien, że to one prowadziły go do posiadłości Adachi jak po sznurku. Jak osioł za marchewką, po prostu szedł przed siebie. I nogi też,tak samo zajmujące uwagę srebrnowłosego mężczyzny... alleluja! Dzięki temu nie zgubił się po drodze. Zapewne Adachi nie dostrzegała tego całą drogę, bo Adonai nic w sumie nie mówił, więc nie było powodów do tego, żeby obracała się do niego.
Zaraz słychać było plask, bo sam sobie przyłożył w twarz gdy kobieta dała do zrozumienia, że są na miejscu. Znów zaczął masować twarz, przekroczył przy tym próg domu i zarejestrował stwierdzenie, że ma się czuć jak u siebie. Rozstawił palce i spojrzał spomiędzy nich na otoczenie. Chałupa dużo lepsza od tego, gdzie pomieszkiwał do tej pory. Wtem Lisica dała mu też do zrozumienia, że powinien się wykąpać. Zrobiłby to bardzo chętnie, obecny stan nie przystoi jednemu z siedmiu aniołów stworzenia!
- Spoko, mam coś tutaj - wskazał na torbę, którą taszczył ze sobą cały czas.
Nie potrzebował drogowskazu ani tego, by go zaprowadzono, jakimś cudem instynktownie znalazł łazienkę i tam pozostał na dłuższą chwilę. Bo przecież trzeba było zrzucić z siebie to śmierdzące ubranie, potem zedrzeć z siebie ten cały brud. Poza tym, zajęło mu to tyle czasu bo brak mu było motywacji i zwyczajnie długo się moczył, a potem bardzo leniwie się szorował a potem równie leniwie wytarł się w ręcznik. Nie chciał jednak zakładać czystych ubrań na wilgotne ciało, nie cierpiał tego uczucia. Wyciągnął z torby bieliznę i szlafrok, przyodział się w to, na łeb założył ręcznik, coby włosy wysuszyć i tak wylazł z łazienki prosto do salonu. Zasiadł w fotelu bardzo wygodnie. Nogę założył na nogę.
- Geez, moja głowa - przytknął dłoń do skroni. Po chwili zerknął na Adachi tym swoim beznamiętnym spojrzeniem śniętej ryby. - Masz może coś słodkiego?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 16:48  •  Posiadłość Lisiczki i Aniołka Empty Re: Posiadłość Lisiczki i Aniołka
Niech się cieszy, że ona tego nie widziała! Oj powinien i to bardzo się cieszyć z tego faktu, bo by mu flaki wypruła, spoliczkowała i jeszcze nie wiadomo co! A tak serio - pewnie by dostał reprymendę i by się skończył dzień dziecka dla tego dzieciaka, który tak bezczelnie całą drogę patrzył się na tyłek Adachi.
Przejdźmy jednak do wydarzeń z domku. Tak jak ona zasugerowała mu, tak też i on zrobił, co było niesłychanie zadowalające, że się posłuchał tak grzecznie kobiety. Uśmiechnęła się pod nosem na ten widok, a gdy chciała już go zaprowadzić, zauważyła jak sam wyrusza do jednej z dwóch łazienek w domku. Akurat znalazł się w tej nie zajętej przez nikogo, co jeszcze bardziej zadowoliło Fox - nie zastałby go widok staników i majtek dziewczyny na wierzchu. Jego pewnie by to zadowoliło, ale jej wręcz przeciwnie - za pewne spaliłaby się ze wstydu. Miała farta!
A co robiła nasza Lisiczka? Postanowiła zrobić mu coś do jedzenia i przygotować orzeźwiający, zimny napój, dzięki któremu poczuje się znacznie lepiej. W końcu miała mu pomóc, prawda? No właśnie! To pierwsze z kroków ku temu. Także mu przygotowała jakieś tabletki na ból głowy, gdyż domyśliła się, że będzie niemiłosiernie go napierdalać, brzydko mówiąc. Dobrze wiedziała jak to jest przesadzić z alkoholem, ale z racji bardzo dawnego zalania się w przysłowiowego trupa, nie wiedziała co jeszcze mogłaby mu dać, aby poczuł się lepiej.
Po wykonaniu kanapek i nalania pomarańczowego soku do szklanego naczynia, do którego dodała kostki lodu, przygotowała wszystko na stole w salonie, dostawiając mu opakowanie z tabletkami na ból głowy. Zaraz po tym znów wróciła do kuchni, aby wziąć dla siebie jogurt i także zrobić sobie sok z kostkami lodu.
W momencie, gdy już siedziała na kanapie, przybył białowłosy mężczyzna z powrotem do salonu, będąc teraz jednak o wiele czystszy i... Przystojniejszy, to jest pewne. Przyjrzała mu się od góry do dołu, zauważając, że paraduje sobie w szlafroku i ręczniku na głowie, a potem siadł sobie na jednym z foteli. A pomimo tego, iż ciągle był w ruchu, nie spuszczała go z oczu, wędrując powolnym spojrzeniem po każdej partii jego ciała. - HALO!?!? Jest tam kto?!- zupełnie jakby miała jakiegoś drugiego człowieka w sobie usłyszała takie przypomnienie, że może zostać zauważona w ciągłej obserwacji jego osoby. Posłała mu uśmiech, jakby nigdy nic, po czym zapytał się o jakieś słodycze. E... No chyba coś ma.
- Poczekaj, poszukam. - rzuciła, odstawiając szklankę na stół, by znów znaleźć się w kuchni. Chyba nigdy nie siądzie sobie na dobre.
Znalazła jakieś ciasteczka, ułożyła je na talerzyku i postawiła przed nim, wracając na swoje miejsce tyłeczkiem.
- Zaciągnęłam Cię do swojego domu, jakbym miała jakieś niecne zamiary wobec ciebie, a nawet nie miałam okazji się przedstawić. - odparła, ukazując niewinną minkę na swojej twarzy, a następnie upiła łyk zimnego soku.
- Jestem Adachi. - przedstawiła się jedynie z imienia, swojego prawdziwego imienia, co ostatnio jej się przydarza często. I znów zaczęła go obserwować ukradkiem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 17:12  •  Posiadłość Lisiczki i Aniołka Empty Re: Posiadłość Lisiczki i Aniołka
Zimna woda spływała sobie swobodnie po odsłoniętych częściach ciała mężczyzny powodując jednocześnie napięcie skóry, aż ciarki go przeszły i w pewnym momencie po prostu wszystkie jego mięśnie zadrżały, ale tylko przez chwilę. Momentalnie ściągnął ręcznik z głowy i wytarł te ściekające strużki, nie lubił tego, to jest być mokrym i paradować w coś ubranym jednocześnie i jeszcze siedzieć i czuć jak materiał przykleja się do skóry. I znów wokół mężczyzny trzasnęło pojedyncze wyładowanie elektryczne... i za chwilę kolejne. Rozluźnił się zbytnio i nie kontrolował tego, zanim się zorientował zdążył poczuć zapach przepalonej instalacji, choć wydawało mu się, że żadnej wokół nie ma. No cóż, znów musiał skupić się na kontrolowaniu tego. Nieznośna rzecz.
Dostrzegł kanapki, racja zjadłby coś, nawet więcej niż coś. Nawet nie zapytał czy może, po prostu wziął kilka kanapek i nawet nikt nie zdążyłby mrugnąć okiem, a ich już nie było. O tak, Adonai był mistrzem w sztuce jedzenia. Potem pojawiły się ciasteczka. Co prawda nie same z siebie, przecież kobieta mu je przyniosła i doceniał to. Oczy mu się wręcz zaświeciły, zupełnie jak wtedy gdy używał mocy.
- Em, dzięki - równie szybko chwycił za ciastka i równie szybko się ich pozbył. - Spoko, tak myślałem, że mieszkasz w Desperacji. Pewnie ściągnęłaś mnie z ziemi bo myślisz, że też jestem wymordowanym.
Zapchał usta kanapkami i ciasteczkami, więc to co mówił było lekko zniekształcone. Przełknął i popił sokiem. Odetchnął za chwilę głęboko i opadł na fotel zupełnie rozluźniony. No, poza tym, że kontrolował już wyładowania.
- Myślę, że mogę przedstawić ci się moim prawdziwym imieniem - zaczął nagle czegoś uporczywie szukać przy swoim pasie, ale najwyraźniej nie znalazł, więc obrócił się w stronę łazienki. Chodziło o miecz, zapewne zostawił go tam. - Jestem Adonai.
Nie liczył oczywiście na to, że dziewczyna zna hebrajski i połapie się co to imię oznaczać miało, do kogo mogłoby należeć tak brzmiące imię. Choć, może się mylił.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 17:44  •  Posiadłość Lisiczki i Aniołka Empty Re: Posiadłość Lisiczki i Aniołka
Póki jadł to miała sposobność do obserwowania go. Poruszała oczami w górę i w dół, nie mogąc się jakby napatrzeć na osobistość, która to przed nim siedzi. Co jakiś czas, żeby nie wyszło, że tylko siedzi i gapi się na niego bezczynnie, popijała soczek, a nawet zanurzała łyżeczkę w jogurcie, który to trafiał do jej ust. Przeszła na dietę, że ciągnie na samym nabiale? Oczywiście, że tak - trzeba dbać o linie, póki jeszcze jest piękna, młoda i prawdopodobnie ma jakieś powodzenie u facetów. Chociaż... Czy na pewno ma? Nie posiada żadnego adoratora, ale to raczej z własnego wyboru, a nie z powodu braku zainteresowania... Nie ważne!
Najpierw kanapki zniknęły wręcz z prędkością światła, następnie przyszła pora na ciasteczka, a nim doszło do konsumpcji podziękował jej. Posłała mu przyjazny uśmiech. Trzeba pomagać innym, co nie? Taka była już jej natura, że lubiła obdarowywać i służyć możliwościami, których ktoś może nie mieć w obecnej chwili, jak ten właśnie osobnik płci przeciwnej. A przynajmniej ma z tego radochę, bo może się napatrzeć, ucieszyć swoje oczy.
Pochwyciła jego dalsze słowa, które przykuły jej uwagę i to bardzo. Jak jeszcze nic innego w dniu dzisiejszym chyba. "Bo myślisz, że też jestem wymordowanym". Co to, on nie jest wymordowanym?! A te skrzydła?! Przecież ludzie, zwykli cywile, nie mają ich i w ogóle. Nie, to nie możliwe. Nie wierzyła w to. Co zresztą było widać na jej twarzy bardzo wyraźnie. Dała mu jednak chwilę spokoju, gdyż zapychał coraz to bardziej swoje usta jedzeniem, zupełnie jakby nie jadł od ponad tygodnia. Przepił sokiem i rozluźnił się na fotelu. Ciekawe, czy jeszcze będzie miał na coś ochotę. Bo, jeśli tak, służy pomocą jeszcze. Niech korzysta póki może!
Znów niezrozumienie sytuacji wypełzło na jej twarz z widocznym zaskoczeniem i niewiedzą. Widać było, że uporczywie czegoś szuka przy swoim boku, a jego odwrócenie się w kierunku łazienki świadczy o tym, że pozostawił to coś w tamtym pomieszczeniu. Ale pomimo wszystko pozostał i przedstawił się swoim imieniem.
Adonai... Gdzieś słyszała to imię... Adonai... Skąd ona je znała? Zastanawiała się bardzo głęboko nad tym, starając się jak najlepiej wytężyć do pracy swoje szare komórki, by uzyskać jakąś wiadomość w głowie na ten temat.
Nie dość, że nie jest niby wymordowanym, to jeszcze gdzieś słyszała o tym imieniu. Coś tu jej nie pasuje, to wszystko chyba ma ze sobą jakiś związek. Tylko jaki?
- Co mam rozumieć przez to, że myślę, że też jesteś wymordowanym? Przecież... Masz skrzydła i w ogóle... - odparła niezrozumiałym tonem głosu, przyglądając mu się uważnie i nie przejmując się czy to zauważy, czy też nie. Miała to w tym momencie głęboko w dupie. Chce wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.
- Jak nie jesteś wymordowanym, to ja Cię przepraszam bardzo, ale kim Ty jesteś w takim razie? - rzuciła pytanie lekko zdezorientowaną tonacją strun głosowych.
- Poza tym, nie myśl sobie, że pokierowałam się takim tokiem myslenia, jakie zaprezentowałeś. W tym momencie bardzo grubo się mylisz. Lecz to nie zmienia faktu, że chcę wiedzieć kogo w takim razie reprezentujesz, jak nie Wymordowanych. - ciągnęła i ciągnęła, chcąc jak najszybciej się dowiedzieć i nie miała zamiaru przyjmować sprzeciwów. Skoro go nakarmiła, dała mu się wykąpać i tak dalej, to chyba ma co do tego prawo, czyż nie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 18:11  •  Posiadłość Lisiczki i Aniołka Empty Re: Posiadłość Lisiczki i Aniołka
Myślał, że się połapie, zwłaszcza, że zdradził się już ze swoją elektryczną mocą, przez przypadek ale zawsze. Dłubał akurat językiem w zębach i w ogóle przejechał nim po nich, jakby doszukując się uporczywej resztki jedzenia, która przylgnęła do jednego z zakamarków. Lisica zadała pytanie, czyli jednak nie wiedziała o istnieniu aniołów. Albo przynajmniej nie wierzyła w to, że są prawdziwe.
- Akurat te konkretne skrzydła są atrybutem bardzo ważnego anioła - powiedział wędrując spojrzeniem gdzieś po suficie. Chyba potrzebował wykałaczki. - No dobra, już nie tak ważnego jak kiedyś, ale zawsze.
Otrzepał się z okruszków. No pięknie, część przykleiła się do wciąż wilgotnego ciała a część uczepiła się szlafroka.Szlag mógłby trafić te piekielne okruszki. Dlatego właśnie preferował cukierki, przynajmniej się nie kruszą przy każdym ugryzieniu. Innym mankamentem jest to, że człowiek zaczyna wówczas strasznie się ślinić, ale z dwojga złego już chyba wolał ślinotok.
- Ta, jestem aniołem. Zresztą mogłaś słyszeć już moje imię wiele razy - wsadził palec do ust, żeby znaleźć to, co utkwiło między zębami i to wydłubać. Ot o, ten tutaj najwyraźniej nie posiadał zbytnio zahamowań. Niemniej poradził sobie z tym dość szybko.
- Ludzie często mylą mnie z Bogiem, bo "Adonai" oznacza "Bóg". Nie wiem czemu On mnie tak nazwał, ale skoro już to zrobił to musiał mieć w tym cel, jak choćby wyręczanie się mną - sięgnął po kolejne ciasteczko i kolejne i kolejne. Wcale się jeszcze nie najadł. Oto piękny, majestatyczny anioł, zasiadł w szlafroku i opycha się ciasteczkami, a kilka godzin temu był to dodatkowo totalny cień człowieka... pijany cień człowieka. Parodia, można by rzec, ale jak widać anioły aż tak bardzo nie różnią się od ludzi, a przynajmniej gdy już tego normalnego życia zasmakują. Swoją drogą, skoro mylono go czasem z Bogiem, a przynajmniej tak twierdził i rzekomo miał znać jego imię cały świat, to co on robił w takim miejscu i to z zapijaczoną gębą? Trochę nie trzymało się to kupy, prawda? Zdradzało to jednak ile mógł mieć lat, bo skoro mylono go z Bogiem, znaczyć by musiało, że jest przynajmniej tak stary jak świat i to dosłownie.
- Więc co? Jesteś samarytanką? - Popił sokiem. - Faktycznie tacy jeszcze się zdarzają, ale nie myśl, że nie widzę wszystkiego - w tym momencie wykonał znaczący gest ręką, dwa palce na jego oczy a potem skierowane na jej oczy, co miało znaczyć "widzę co robisz", albo "obserwuję cię".
Oczekiwał również, że kobieta zechce dowodu na to, że mężczyzna jest aniołem. Wiele osób o to prosiło, ale jednak wielu ludzi, których znał w dzielnicy, z której zabrała go Adachi, wiedziała kim jest i czym jest, dlatego właśnie nikt jeszcze nie sprzątnął go myląc z wymordowanym.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 18:44  •  Posiadłość Lisiczki i Aniołka Empty Re: Posiadłość Lisiczki i Aniołka
"Atrybutem bardzo ważnego anioła". Przez chwilę to zdanie chodziło jej w kółko po głowie przez dłuższy czas, jednak słuchała go przy okazji, gdy dalej mówił. ANIOŁ?! Przecież to wolne żarty. One nie chodzą w postaci ludzkiej, tak po prostu, na ziemi i sobie robią dobre bądź czasem złe rzeczy, bo mają taką "misję" bądź zachciankę. Znów mu się przyglądała, nie wierząc w jego słowa. Ugościła i nakarmiła Anioła? To śmieszne! To... Zadziwiające. Nie to, że nie zrobiłaby to, gdyby wcześniej wiedziała, ale... To jest bardzo dziwny fakt. A on, jakby nigdy nic, zaczął otrzepywać ze swojego ciała i ze szlafroka okruszki, jakie pozostały po jedzeniu kanapek i ciasteczek. Jakby to było normalne, tak po prostu. Ach, no tak, przecież to dla niego coś naturalnego - w końcu... Jest nim od zawsze. To tylko dla niej jest nowym doświadczeniem w tym życiu, które już trochę ma.
No, ale przynajmniej teraz skojarzyły jej się dwie rzeczy : Adonai i Anioł, o którym mówi mężczyzna. Słyszała o tym wszystkim już wcześniej, co dopiero teraz zaczął jej tłumaczyć, przez co jeszcze bardziej jej umysł stał się przytłoczony zbyt wielką ilością informacji jak na jeden dzień. Poczuła się, jakby była tępa, jakby była pusta. Okropne uczucie, ale nie potrafiła inaczej w tej chwili się poczuć.
- Słyszałam o... Tym wszystkim. Ale... Nie rozumiem. Przecież Anioły... - rzucała słowa, jakby były urwane z całego kontekstu zdania, wgapiając się w niego, jakby to właśnie w jego twarzy chciała odnaleźć odpowiedzi na te wszystkie pytania, które posiada w głowie. Oczywiście, obecne nie rozpocznie zabawy w "1000 pytań", bo nawet nie wie od czego by mogła zacząć, tak na prawdę.
- Tak niby z Ciebie super ważny Anioł, a znalazłam Cię śpiącego w rynsztoku po nocnej popijawie. Jeśli nim rzeczywiście jesteś, to na prawdę - strasznie upadłeś w świecie ludzi. - zakpiła sobie z jego osoby, wciąż się bijąc z myślami, czy aby na pewno nie śni. Nie, na pewno nie, to musi być rzeczywistością. Chorą rzeczywistością, której czasem powinniśmy się wręcz bać.
Wzięła sok, aby umoczyć przesuszone usta i gardło z tego wszystkiego, delektując się smakiem pomarańczowego nektaru.
Popatrzyła na niego jak na głupka, gdy wspomniał widzeniu wszystkiego, co nawet podkreślił znanym gestem. Prychnęła, znów sięgając po sok.
- Nie martw się, też Cię mam na oku. - rzuciła na odczepne, uśmiechając się kwaśno. Ale, co do jednego jest racja - chciała jakiegoś dowodu na to wszystko, co powiedział. Jak on może być Aniołem? Wygląda jak zwykły, przystojny gość, gdyby nie te skrzydła, naturalnie. Wzięła głęboki wdech.
- Skoro jesteś tym, kim jesteś, to proszę. Zaprezentuj dowód na to, bo skrzydła mnie nie satysfakcjonują. - powiedziała, patrząc na niego wyzywająco, będąc ciekawą co takiego zrobi, żeby jej pokazać swoją siłę, potęgę i takie tam. Skoro był prawą ręką Boga, jak to sam powiedział, to musi być niemalże zajebisty!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 19:25  •  Posiadłość Lisiczki i Aniołka Empty Re: Posiadłość Lisiczki i Aniołka
- A ty myślałaś, że dzięki komu ten cały majdan jeszcze się trzyma? - Wzruszył ramionami. - Chociaż ludzie zawsze zapominają o naszych zasługach. Tak było jest i będzie.
W sumie mógł się spodziewać podobnego zwątpienia w jego osobę. Na tę chwilę nie był okazem świętości, jego anielską naturę zdradzała uroda i potężne skrzydła, choć nie białe to sowie. Zastanawiał się ile lat może mieć ta konkretna wymordowana. Sto? Dwieście? Musiała słyszeć to i owo o świecie, dziwiło go też, że jak do tej pory nie spotkała żadnego innego anioła. Może miałaby szczęście i natrafiłaby na porządniejszego? Miałaby wówczas pewne porównanie, a tak została zmuszona do stworzenia obrazu o aniele przez pryzmat tego tu Adonaia. Anioła, który bez skrupułów łamie grzechy główne. Ironia losu, że akurat on pali dotykiem za grzechy i, że niszczy demony w czasie egzorcyzmów razem z archaniołem Michałem. Robił to jeszcze przed nim nawet, ale to historia, o której można by rozmawiać wieki! Adonai nie sądził też, że podobna opowieść zainteresowałaby Adachi.
- Nie nie nie nie nie - pokręcił głową. - Nie upadłem. A przynajmniej nie oficjalnie. Co prawda sprzeciwiłem się Bogu, ale w słuszności. Zresztą było to tuż przed tym całym końcem świata to było. Straciłem jedynie rangę. To, że teraz żyję tak jak żyję to mój osobisty wybór. Nie upadłem w każdym razie.
Chyba widać było gołym okiem, że on pojęcie "upadku", jako anioł, rozumiał nieco inaczej niż jego rozmówczyni. Choć po dłuższej chwili wiedział, że chodziło jej o upadek moralny, ale któż w tych czasach tak nie upadł? Wzruszył na to jedynie ramionami.
- Chyba większość aniołów po tym, co stało się w 2012 roku sięgnęło do kielicha. Może nie powinienem był opuszczać Boga? Ale On w sumie nigdy, nikogo nie słucha - podniósł się z fotela i poczłapał do łazienki. Chodziło o rzeczy, które tam pozostawił, konkretnie o torbę i miecz, który to położył przy stole jak tylko wrócił do salonu. Potem zaczął grzebać w torbie, aż wyciągnął z niej wreszcie woreczek cukierków cytrusowych. Odpakował je po czym skosztował pomarańczowego cukierka. Uwielbiał je, idealnie owocowe i chrupkie z zewnątrz, a w środku lekko kwaskowy sok. To dopiero niebo w gębie.
- Jestem aniołem, w większości wypadków wystarczy mi obserwacja, więc nie musisz mnie mieć na oku - oznajmił za chwilę. Co prawda wcale nie stronił od uciech cielesnych, ale przecież nie będzie tego wywlekał na światło dzienne. - Ale ja, jako anioł będę cię obserwował. To niesprawiedliwe, ale tak ten świat wygląda. Ty robisz co chcesz a anioły patrzą.
Ale kiedy poprosiła o dowód, dotknął delikatnie swojej brody i przejechał po niej palcami. Czuł lekki meszek, będzie musiał się ogolić bo zarostu nie znosił. Nawet takiego dwudniowego. Podrapał się po brodzie a potem po gardle. Nie zamierzał się jakoś szczególnie wysilać z tym udowadnianiem, dlatego po prostu wywołał ogromne wyładowanie elektryczne wokół siebie, oczy mu świeciły i żyły stały się widoczne przez przechodzącą przez nie energię, zupełnie jak po kablach. Energia była wystarczająco jasna by ją dostrzec i wystarczająco silna, by było słychać trzaski.
- Tylko nie dotykaj - dodał, ale jego głos też był lekko zmieniony, brzmiał trochę jak głos z komputera albo robota. - Bo jak cię kopnie to zginiesz. - I uzupełnił wypowiedź o to barwne uzasadnienie.
Wszystko nie trwało długo, energia wkrótce zniknęła, choć na jego rękach włoski stały na baczność i nawet te jego naturalnie bujne włosy stały się jakby lekko napuszone. Zaczął je przyklepywać, ale dawało to słaby efekt, bo wciąż był nabuzowany i potrzeba czasu, albo uziemienia, żeby energia zupełnie zeszła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 20:25  •  Posiadłość Lisiczki i Aniołka Empty Re: Posiadłość Lisiczki i Aniołka
- Nie wiedziałam dzięki komu się to wszystko trzyma, ale mam do gdzieś, tak na prawdę. Nie należy to do mojego interesu, poza tym i tak wolicie ludzi od nas, wymordowanych, przecież to oczywiste. - odparła, wyjawiając swoje zdanie na światło dzienne, z którym, chyba, z nikim się nie podzieliła jeszcze nigdy wcześniej. Co prawda, nie wiedziała jaki jest dokładnie punkt widzenia Aniołów, więc mogła nie mieć tak do końca racji, ale co tam. Przynajmniej ma jakieś swoje spojrzenie na ten cały zgiełk i rozgardiasz, a także na minione sytuacje. W ogóle zacznijmy od tego, że dopiero co się dowiedziała, że jednak Anioły sobie chodzą obok nas, a nawet jeden z przedstawicieli, z tych najważniejszych, własnie siedzi na fotelu w jej salonie i z nią tak po prostu rozmawia o tym kim jest, jakby znał ją doskonale i wiedział, że może jej zdradzić swoje sekrety. To było niesamowicie dziwne uczucie, ale czego się spodziewacie po dziewczynie, która pierwszy raz widzi Anioła i z nim ma okazję zamienić parę słów przy kanapeczkach, ciasteczkach i soku? Wiele od niej nie wymagajcie, moi mili.
Zaskoczyła ją jego odpowiedź, gdyż ona mówiła o czym innym, a ten wszedł w inny temat. Jednak miło jest się dowiedzieć o czymś takim ważnym, jak odejście Anioła od Boga. Naturalnie, słyszała znaną wszystkim historię o odejściu Luciana, który stał się potem Diabłem i zarazem przeciwnikiem Stwórcy, u którego jeszcze całkiem niedawno służył, ale że Anioły tak po prostu mogą sobie odejść od swojego "Ojca", to jest coś, czego nie była tak do końca pewna. A teraz, tak to, ma przynajmniej potwierdzenie. W każdym razie jednak wytłumaczył Fox, trzymając się pytania, zastanawiając się ile w takim razie jest Aniołów na ziemi. Och, dobre pytanie! Pewnie mu za niedługo takie zada, jak tylko znajdzie ku temu sposobność.
W między czasie postanowił jednak odwiedzić łazienkę, w której stronę całkiem niedawno spoglądał. Wrócił z kataną i swoją torbą, którą to widziała wcześniej. Prawdę mówiąc - nie zauważyła wcześniej broni, jaką przy sobie nosił, za pewne z dumą i wywyższeniem, pokazując, że umie się nią posługiwać. Zaraz jednak przestała na niej skupiać swoją uwagę, gdyż wiedziała, że nie zostanie przez niego zaatakowana. Czemu, skąd ta pewność w niej się zrodziła? No jak to, czemu? To proste! Nie stanowiła dla niego jakiegokolwiek zagrożenia, toteż mogła się czuć bezpieczna. Poza tym, nawet jeśli by się tak czuł, to może być pewien, że go nie zaatakuje. To byłoby dziwne - ratuje go i mu pomaga, a potem go chce zaatakować, może i nawet zabić. Doskonale wiedziała, że nie miałaby z nim jakichkolwiek szans. Wzrost już wystarczał, aby ja z łatwością pokonać, a nie mówiąc już o sile jednego i drugiego. Może i Adachi posiada jej więcej niż ludzka istota, ale raczej na pewno aż tak strasznie nie przewyższa Anioła. Zabrał się obecnie za konsumpcję jakichś cukierków, jednak dalej kontynuował rozmowę, chociaż tyle.
- Nie musisz mnie obserwować, wierz mi. Nie jestem ciekawym celem śledzeń. Tylko sobie chodzę po tym świecie, nikogo nie zabijam, jestem grzeczna, miła, słodka i wszystkich zabawiam za pomocą swoich ogonów. Tylko byś się zanudził. - odparła, nie spuszczając go z oczu. - Ale ja za to będę, póki jesteś w moim domu. nie, to nie znaczy, że już Cię wyganiam. Po prostu sobie popatrzę, nic więcej. - dodała, posyłając mu uroczy uśmieszek, ukazując rządek białych ząbków skrywanych w jamie ustnej. robiła to dla własnej satysfakcji, aby nacieszyć się widokiem jakiegokolwiek mężczyzny w swoim domu, ba, nawet nie byle jakiego?! Może po części tak, ale mówił o nie posiadaniu jakiegokolwiek domu, więc przy okazji patrzyła na niego pod kątem przyszłego współlokatora, oczywiście o ile się zgodzi i się dogadają co do opłat.
A teraz... Oczekiwany dowód! Tego się najbardziej chyba nie mogła doczekać. Chwilowe zastanowienie na twarzy mężczyzny był niczym wieczność, lecz jednak... dokonało się. Aura, jaką wokół siebie stworzył z wyładowania elektrycznego, a także widok jego oczu i żył był.. Zdumiewający. Zachwycający. Interesujący. Niesamowity Przerażający. Straszny. Do tego dotarły do jej uszu trzaski, charakterystyczne podczas takich wyładowań. O. Matko. I. Córko. Wiedząc, że potrafi takie coś tym bardziej wie, aby nigdy go nie zaatakować, jeśli w ogóle chce żyć. Na dodatek zaczął mówić niczym jakiś robot. Patrzyła zachwyconym spojrzeniem połączonym z przerażeniem nad jego siłą. A pomyśleć, że ona jedynie doprowadza drapnięciem paznokcie, czy też pazura podczas bycia lisem, do zatrucia komuś w większym lub mniejszym stopniu układu krwionośnego... to takie smutne, gdy o tym pomyślała, że jej umiejętność jest niczym pryszcz przy tym, co on potrafi.
Wystąpienie zakończone. Widać jednak było "ślady" po jeszcze całkiem niedawnym użyciu swojej mocy.
- Masz więcej takich asów w rękawie? - zapytała niepewnym głosem, nie wiedząc nawet co mogłaby więcej powiedzieć na temat tego, co właśnie zobaczyła na swoje własne oczy. Nie potrafiła opisać widowiska, jednak wiedziała, że jej śmierć nastąpiłaby szybko, gdyby tylko wlazła mu zbyt bardzo za skórę.
- Tak poza tym... Jest was więcej? Aniołów na ziemi, będących pośród ludzi i wymordowanych? - znalazła jednak odpowiedni moment, aby o to dopytać. To także było ważne, szczególnie kiedy widziała jego zdolność. Jeśli jest ich więcej, to będzie musiała uważać na swojej drodze. Myślała, że tylko inne organizacje, do których nie przynależy, są dla niej niebezpieczeństwem, jednakże, jak widać, Anioły też poniekąd się nimi stały wraz z chwilą, gdy odkryła dzięki Adonai'emu, iż chodzą sobie tak zupełnie beztrosko, może i nawet obok niej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 21:31  •  Posiadłość Lisiczki i Aniołka Empty Re: Posiadłość Lisiczki i Aniołka
- Właśnie za takie podejście Bóg was chyba znienawidził, nie wiem. Nie siedzę w jego głowie, ale patrząc na niego, tak właśnie myślałem. - wzruszył ramionami. Całe wieki wysłuchiwał tekstów w stylu "mnie to to nie dotyczy", "to nie mój interes". Adonai był nawet w stanie zrozumieć zdenerwowanie samego Boga, bo przecież ludzie sami od niego odeszli, sami sobie nagrabili, a potem o wszystko obwinili nie siebie tylko Stwórcę. Co prawda akurat kataklizm w 2012 roku to bardziej zasługa sfrustrowanego Kreatora niż ludzi,ale w sumie na jedno wychodziło.
Rzeczywiście, anioł siedział tutaj sobie jakby nigdy nic. Przyzwyczaił się do zdziwienia śmiertelników, do tych pełnych podziwu albo pogardy spojrzeń. Tych pełnych przyjaźni i tych zawistnych. Jedni chcieli dotknąć i doświadczyć piękna, inni chcieli przeklinać za to, że sami nie wyglądają choćby w połowie tak dobrze jak anioł.
- Wymordowany czy człowiek, dla mnie to jedno i to samo. W końcu wymordowani byli kiedyś ludźmi, wirus przyszedł od Boga a on nie tworzy celowo demonów czy złych duchów. Nie ważne czy człowiek, wymordowany, bożek, duch czy łowca. Każde z nich może być dobre i każde z nich może zostać demonem. Wszystko zależy od stopnia czystości duszy - odwinął z papierka kolejnego cukierka, tym razem czerwonego o wyjątkowo przyjemnym wiśniowym aromacie i tak samo wspaniałym smaku. Anioł rozsmakował się w tym odpływając myślami gdzieś dalej. - Tu, w Krainie Złego nawet anioł powszednieje.
Przyjrzał się swoim popękanym dłoniom. Pomyśleć, że jeszcze z tysiąc lat temu nawet nie pomyślałby, że tak będą one wyglądać. Dla anioła tysiąc lat to jak mrugnięcie okiem, zwłaszcza dla takiego, który żyje już całe eony.
- Spoko. Ja tak czy siak nie zajmuję się tym już od wieków. Wiesz, normalnie na tym polega praca większości aniołów. Siedzisz i gapisz się z góry na wybraną osobę, tak długo aż ta osoba nie umrze. Niektórzy na chwilę odwracają wzrok i stąd wypadki, morderstwa i w ogóle. Chłopcy już dawno odpuścili sobie tę robotę.
Uśmiechnął się lekko mrużąc oczy słysząc, że kobieta zamierzała go mimo wszystko obserwować. Szanował to, znajdował się na jej terenie. Choć nie tylko dlatego nie zamierzał się z nią o to sprzeczać. Zwyczajnie mu się nie chciało.
- Zatem obserwuj, skoro Ci się podobam - założył kosmyk włosów za ucho u miną drwiącą, jakby obracając jej słowa w żart z podtekstem. Zresztą już jakiś czas temu zauważył, że Adachi spogląda na niego, może nawet nieco łapczywie. Ale czy on przypadkiem podobnie nie gapił się na jej tyłek jakiś czas temu? Właśnie. Z tym, że ona tego nie zauważyła i nie czuła się przez to niezręcznie. Adonai był facetem i właściwie obłapianie wzrokiem mu nie przeszkadzało, ba czasem nawet się podobało, jeśli robiła to atrakcyjna kobieta.
Dostrzegł również jej zainteresowanie mocą elektryczną, widział jej reakcję, która ponownie go nie zdziwiła. Wydawało mu się, że widział już każdą możliwą reakcję na podobne rzeczy. Charakter spojrzenia pani Lisicy oscylował pomiędzy zachwytem a przerażeniem. Był ciekaw, które z tych uczuć nad nią zapanuje, ale jednak zaprzestał używania swojej mocy. W końcu nie chciał zrobić jej krzywdy. Nie o to chodziło w tym wszystkim. Po prostu zaspokoił jej ciekawość.
- To zależy. - Odparł na pytanie odnośnie asów. - Czy grzeszysz i czy masz dostatecznie słaby umysł.
Odpowiedź, przynajmniej na jedną wątpliwość była oczywista. Oczywiście, że grzeszyła, już samym spojrzeniem, którym obdarowywała Adonaia. On również, wszyscy, którzy zetknęli się z pokusą świata stali się grzesznikami. Czasem z wyboru a czasem dlatego, że nie mieli innego wyboru. Niemniej każdy ma na sumienie mniej lub bardziej drobne grzeszki. Jego palący dotyk zareagowałby natychmiast. Potrafił wyobrazić sobie zapach palonego ciała, czyjegoś czy też własnego. Mało to razy sam siebie poparzył?
- Jestem anielskim egzorcystą, podobnie jak archanioł Michał. Z tym, że mnie można wzywać w zaklęciach, jego w modlitwach. Wzywanie mnie poprzez zaklęcia i okultyzm to wyższa szkoła jazdy i wtajemniczenia. - W końcu nie każdy mógł bawić się w okultyzm. Kwestia mniej lub bardziej odpornego umysłu i ducha. Mało to osób bawiących się w zaklęcia i okultyzm, czy też spirytyzm zostało opętanych przez demony?
- A próbowałaś kiedyś liczyć gwiazdy? - Odpowiedział pytaniem na pytanie. - Ktoś kiedyś powiedział, że aniołów jest tyle ile gwiazd i, że anioły są jak te gwiazdy na niebie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 22:29  •  Posiadłość Lisiczki i Aniołka Empty Re: Posiadłość Lisiczki i Aniołka
- Mógł nas nienawidzić. To trochę dziwne, że przez to nas miał gdzieś. Ba, w końcu on doprowadził do tego całego wydarzenia i doszło do czegoś takiego, jak wirus, czyż nie? Czyli, można powiedzieć, że to przez niego jestem taka jaka jestem, że zostałam stworzona i  zrodzona przez Wymordowanych. Chociaż tyle, że miałam to szczęście, jakim było wydorośleć w zdrowiu i spokoju, nie to co czeka większość dzieci. - rzekła z trochę smutnym głosem na końcu, gdy tak mówiła o dzieciach ludzi z jej gatunku. To było na prawdę smutne, że tylko co któreś tam dziecko dostawało szansę na przeżycie, gdyż wykazywało o wiele większy potencjał, niż większość narodzona w tym samym dniu. I przez to zarazem dochodziło do smutków, żalów, rozpaczy, a i także wściekłości. A to własnie wszystko przez jeden, wielki cholerny wirus, który doprowadza do takich rzeczy! I ona ma być zadowolona? W końcu Bóg to wszystko rozpoczął.
- Tylko dla ludzi i wymordowanych nie jesteśmy jednym i tym samym. Popatrz na mnie, a otem wyobraź sobie mnie bez ogonów i uszu. Zobaczysz już w samym tym szczególe wielką różnicę. Masz rację, może i nie wszyscy rodzimy się demonami i złymi istotami, ale jakoś do tego dochodzi, prawda? - rzuciła, znów chwaląc się swoim zdaniem na ten temat. Co ma poradzić? Może to i nie była w pełni zasługa Boga, ale on sam nie jest niewinny i pewnie Adonai jest tego świadomy. A jak nie, to pora mu w tym pomóc. Nawet i Anioł, wierny dalej czy już nie, musi przejrzeć na oczy i zobaczyć swojego Stwórcę z całkowicie innego punktu widzenia.
Ale, jak już o tym mowa, skoro tak mówi o tych różnicach, to czy chciałaby się urodzić jako istota ludzka i chociaż pod taką postacią stać się wymordowaną, jeśli taki jest jej los? Sama nie wiedziała. Człowiek, z natury, jest niebywale kruchy i nie potrafi większości rzeczy, które ona ma zapisane w genach, które jedynie później trzeba dopracować do własnych wymogów. Oczywiście, ludzkość także to posiada, lecz nie w takim stopniu. Poza tym... Przyzwyczajenie do takiego wyglądu, a nie innego, sprawia, że nie widzi siebie nawet w wyobraźni bez tych dodatków odróżniających ją od normalnego człowieka. Naturalnie, przydałoby się, aby czasem móc to wszystko poukrywać, zwiększając sobie możliwość sprytnego kamuflowania się i wtapiania w tłum, jednak to nie zostało jej dane. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, jak to się mówi.
- Rzeczywiście, nużące. Że też chciało Ci się wykonywać takie zadania. To tak, jakby jednak człowiek nie miał własnej woli, pomimo iż Bóg to wyraźnie podkreślał. Z resztą, był przecież taki czas, z tego co słyszałam, że jak się nie wierzyło w tego całego Boga, to ludzie wierni jego religii potępiali innych. Ateistów, Buddystów i innych im podobnych. Przecież to chore. - rzuciła z niesmakiem mówiąc te rzeczy, ale przecież ona chyba były zgodne z prawdą, tak? Nie przesłyszała się? Ewentualnie ktoś nie naopowiadał jej bzdur na ten temat? Miejmy nadzieję, że nie wyjdzie na totalnego głupka!
Co do podtekstu na temat jej obserwowania... Ha. Ha. Ha. Śmieszne! Popatrzyła na niego z uwagą, mając jednak uśmieszek na twarzy, całkowicie nieodgadniony, chcąc zamaskować swoje obecne odczucia, emocje, zdanie i takie ta, aby nie mógł już czytać z niej jak z otwartej księgi, jaką dotychczas wręcz była.
- Skąd pomysł, że mi się podobasz? - popatrzyła na niego jakby obojętnym wyrazem, łykając odrobinę pomarańczowego nektaru, którego pozostało niewiele, wręcz na dnie szklanki. Ale pomimo tak już długiego spożywania napoju wciąż był orzeźwiająco zimny, przynosząc ulgę spierzchniętym ustom i przesuszonemu przełykowi od nadmiaru gadania, co również było u niej dość znane.
To zależy? A ciekawe od czego! Nie musiała jednak pytać, bo zaraz otrzymała wytłumaczenie. Zależy od tego, czy grzeszy i czy ma dostatecznie słaby umysł. Hm... I jak mu teraz odpowiedzieć, aby było wszystko zgodne z prawdą?
- Ja i słaby umysł? Nie, to całkowicie sprzeczne ze sobą rzeczy. A co do grzeszenia... Samo to, że jestem wymordowaną chyba już czyni mnie grzesznicą, czyż nie? - zapytała, chcąc dowiedzieć się co też sam Anioł z nieba o tym sądzi. Co prawda emerytowany już ten Posłaniec Boży, ale jest. Nie ma co na niego narzekać, bo i tak jest ciągle dobrym ciasteczkiem.
Kolejna ciekawostka trafiła do jej głowy. Jest wykorzystywany, że tak to można określić, do egzorcyzmów. Pewnie wciągu swojego anielskiego życia miał ich tyle, że nie potrafiłby nawet wszystkich zliczyć, bo pamięć nie sięgnie! Ale to akurat nie była informacja potrzeba jej do szczęścia. Jednakże pytanie co do liczenia gwiazd totalnie zbiło ją z tropu. Przez chwilę się zastanowiła nad połączeniem z jej pytaniami, jednakże Adonai wytłumaczył po chwili o co dokładnie mu chodzi.
- To przecież jest was od cholery i jeszcze więcej! Nie powiem - jesteście niezłym zagrożeniem dla ludzkości i wymordowanych, którzy wam wejdą za skórę. Tylko nie rozumiem po co zaczęliście tak po prostu przybierać formę ludzką i nagle jednoczyć się z przyziemnymi. Ok, rozumiem, bez Boga to nie to samo, ale jednak... To interesujące. - przyjrzała mu się ponownie przenikliwym spojrzeniem, po czym wstała z kanapy, by zebrać puste już talerzyki po kanapkach i ciastkach.
- Tak poza tym, chcesz coś jeszcze? Bo ja bym się z chęcią napiła czegoś mocniejszego, nie wiem jak Ty. - odparła, a dopiero gdy usłyszała słowa, które wyszły z jej ust, spojrzała na niego i uśmiechnęła się przepraszająco. - Ach, no tak. Wybacz... - wyprostowała się, gdyż była pochylona, a jej twarz znajdowała się niedaleko jego, ruszając z naczyniami do kuchni. Wstawiła je do zlewu, a następnie wzięła z jednej z szafek szklankę i nalała trochę whiskey, dodając następnie do tego colę i kostki lodu. Przy okazji nałożyła drugą porcję ciastek - tak na wszelki wypadek, gdyby jeszcze białowłosy zgłodniał.


Ostatnio zmieniony przez Adachi dnia 31.05.14 1:27, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach