Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 05.04.14 0:47  •  Fuckers gonna fuck~ Empty Fuckers gonna fuck~
Fuckers gonna fuck~ Tumblr_mesmys2xxt1ryw0xg

Uczestnicy: Growlithe i Ailen.
Cel: Growie - artefakt tropiciela, Ailen - artefakt pirokineza.
Miejsce: Daleko, głęboko...
Możliwe obrażenia?: Tak.
Możliwe trwałe okaleczenia?: Tak.
Możliwy zgon?: Tak. >D


Ciemność i cisza. To towarzyszyło obu panom. Wraz z upływem czasu świadomość powoli wracała, a odgłosy dochodzące ze świata zewnętrznego brutalnie wwiercały się w ich czaszkę, na siłę chcąc dostać się do ich umysłu. Pierwszy oczy otworzył Growlithe. Jaskrawe światło oślepiło go na moment. Trwało to jednak złudne sekundy. Leżał na zimnej posadzce z jakiegoś pieprzonego marmuru czy innego drogiego materiału. Nie wiedział, nie mógł oszacować. Wraz z powracającą świadomością coraz więcej szczegółów otoczenia do niego dotarło. Znajdował się w jakiejś sporej sali. Balowej? Wielkie okna okute ciężkimi zasłonami, piękne żyrandole, gdzieś w tle rozbrzmiewała muzyka. Mężczyzna podniósł się z ziemi rozglądając. Zauważył, że nie był sam. Wielu ludzi kręciło się niedaleko nich. Jedni tańczyli ze sobą, inni siedzieli przy długim stole syto zastawionym. Co ciekawe, większość osób to był kobiety o przeróżnej urodzie. Jedne niezwykle śliczne z pięknie ułożonymi włosami, inne zaś o bardziej... męskich twarzach. Miało się wrażenie, że to po prostu przebrani panowie. I wszyscy ubrani byli na wzór epoki wiktoriańskiej.
Growlithe poruszył się lekko, rozglądając dalej i wtem zauważył budzącego się Ailena. Cóż, przynajmniej nie był tutaj sam. Co prawda może nie do końca ogarniał jeszcze co tak naprawdę się dzieje, ale zawsze raźniej widząc znajomą twarz. Problem w tym, że Ailen wyglądał nieco... dziwnie. Zamiast krótkich, ciemnych włosów, te teraz układały się w delikatne fale i sięgały jego pasa, przyozdobione niebieskimi wstążkami. Z kolei on sam ubrany był w błękitno-białą sukienkę z falbanką. W pasie przewiązany delikatną wstążką o ciemniejszym odcieniu. To spowodowało, że białowłosy momentalnie spojrzał na siebie samego jednocześnie przesuwając po swoich włosach. Palce przesunęły się po lokach, które lekko walczyły pod nimi, zanim wreszcie poddały się i na drobną chwilę wyprostowały, by znów wrócić do swego pierwotnego kształtu. I tak, Growlithe również miał na sobie sukienkę, jednakże koloru czerwonego o nieco szerszym kloszu sukni. Długie rękawy chowały jego dłonie, przysłaniając zapewne ręcznej roboty koronką.
Robiło się coraz dziwniej, zwłaszcza, że na swoich nogach dostrzegli kajdanki, które z pewnością uniemożliwiłyby im bieg. Czy mogło spotkać ich coś jeszcze gorszego? Ależ oczywiście. Kiedy jedno z drugim chciało się porozumieć ze sobą... Nie mogli. Nie mogli wydać z siebie żadnego dźwięku, jakby ktoś jakąś dziwną mocą odebrał im umiejętność wydawania z siebie nie tylko słów, ale samego głosu.
Do ich uszu dobiegł basowy śmiech. Automatycznie przekręcili swoje głowy w stronę źródła. Na sporych rozmiarów siedział pół nagi mężczyzna. Kawał chłopa, ważącego przynajmniej lekką ręką z dwieście kilogramów. Za każdym razem kiedy się śmiał, fałdy tłuszczu na jego brzuchu poruszały się jakby chował w sobie ukryte jezioro. Po obu jego stronach stało po dwóch strażników dzierżących halabardy. A samego gospodarza, na którego wyglądał, obsługiwały cztery, pół nagie dziewczyny. Jedna lała wino do jego złotego pucharu, druga karmiła jakimiś dziwnymi owocami, których ani Growlithe ani Ailen nie znali, trzecia masowała jego opasłe ramiona, a czwarte siedziała na jego kolanie. Któż wie co zamierzał. W końcu spojrzał w Wasza stronę i wyciągnął grubiutkiego palca nakazując, że macie się do niego zbliżyć.
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.04.14 22:39  •  Fuckers gonna fuck~ Empty Re: Fuckers gonna fuck~
Fuckers gonna fuck~ GbylG Ciemność. Zabawne, że tylko to widzi się przed w pełni odzyskaną świadomością. Nigdy nie pamięta się momentu zasypiania, ani świeżo odegranego spektaklu w swojej głowie, który przejawiała się kolejnym marzeniem sennym. Kompletnie nic. Tylko pustka, czerń. Pewnie gdyby nie rzeczywistość, która natarczywie dobijała mu się do łba, potrwałby sobie w takiej błogiej, acz przerażającej ciszy jeszcze przez długi, długi czas. Kto wie, może nawet w końcu by się wsypał? Ostatnio zaczynało robić się trochę cieplej i nawet jego zalana przez wodę nora, zdawała się pomalutku powracać do stanu względnej używalności. No, ale oczywiście Los bardzo lubił kpić sobie z ludzi – a z Ailena w szczególności – więc Kot nie mógł znaleźć się gdziekolwiek indziej, niż w kompletnej dupie kolejnych tarapatach.
Fuckers gonna fuck~ GbylGJego uszy od jakiegoś czasu były bezlitośnie dźgane przez dźwięki, dochodzące z zewnątrz. Nie było to nic innego jak gwar. Czy on słyszy głosy? Śmiechy? Tupot nóg o podłoże? Możliwe. Tak czy siak taki nieprzyjemny dla jego wrażliwych zmysłów czynnik, skutecznie zmusił go do powrotu do świata żywych. Mimo pozorów odzyskanie świadomości wcale nie było takie trudne. Powoli rozchylił powieki i…auć. Jasno. No, nie dało się ukryć. Agresywne światło, postanowiło powitać go brzydkim „dzień dobry”, już na wstępie powodując natychmiastowe zwężenie źrenic i nieprzyjemny, acz krótki ból oczu. Przez panujący blask nie widział niczego. Na ślepo postanowił trochę się podnieść, choćby do pozycji siedzącej lub półsiedzącej. Dopiero po czasie obraz zaczął stawać się wyraźniejszy i… w sumie Ailen cieszyłby się, gdyby jednak pozostał w błogiej nieświadomości. Gdzie ja jestem? Kim są ci ludzie? Co się stało? W głowie wirowały mu setki podobnych pytań, aż w końcu ogarnął wzrokiem towarzysza swojej niedoli. Growlithe? A może Growlithilla? Gdyby nie miał tej swojej charakterystycznej, brzydkiej mordy, Kurt na pewno nie rozpoznałby w nim swojego Wilczura, przywódcy. Był ubrany jak jakaś panienka, zresztą podobnie jak ludzie, którzy wokół nich balowali. Taki dziwny stan rzeczy zmusił go do ogarnięcia wzrokiem własnego ciała. To samo. Kiedy on się tak wystroił? Może zanim stracił przytomność, postanowił rozpocząć nowe życie jako płeć piękna? Pff, sranie w banie. Veto, kurwa.
Fuckers gonna fuck~ GbylG Kajdanki. No oczywiście. Jakżeby inaczej? Niepokój zaczął w nim powoli narastać, co czuł poprzez przyśpieszone bicie serca i rozbiegane spojrzenie, rozpaczliwie próbujące znaleźć drogę ucieczki. Dopiero po zorientowaniu się jak bardzo marne jest teraz jego położenie, zmienił swoje nastawienie ze zdecydowanie tchórzliwej postawy na totalnie rozzłoszczoną. Pakują go w kieckę, więżą i.. odbierają mowę? Chciał powiedzieć coś do białowłosego, ale zwyczajnie nie mógł. Spróbował jeszcze raz, ale to nie przyniosło żadnych efektów. Cóż, gdyby Wilczur znał Ailena na wylot mógłby wyczytać z jego oczu, co chciał mu przekazać; Co tu się kurwa dzieje?! Jakim prawem mamy na nogach kajdanki, wyglądamy jak księżniczki, szykujące się do zamążpójścia i nie umiemy mówić?!… no, ale pewnie wywnioskowałby z tego tylko tyle, że Kurt czuje się w tej sytuacji bardzo niekomfortowo. Niech on tylko dorwie tego, kto śmiał go tak upokorzyć… „hahaha”? Basowy rechot przerwał balowy gwar na hali, skutecznie skupiając na sobie uwagę rozgniewanego, zdezorientowanego Kota. Co to za grubas? Chwała, że na krótki moment odebrano mu zdolność mówienia, bo pewnie wpakowałby się z tym niewyparzonym językiem w całkiem spore tarapaty. Cóż.. to opasłe świńsko zachęca go do podejścia. Kij mu w oko! Kurt nie postąpił go niemu żadnego kroku. Ba, wyszczerzył na niego kły, lekko podkulając głowę ku dołowi, patrząc na niego jak rozwścieczony mruczek. Gdyby tylko nie był w trybie „mute”, na pewno by na tego kolesia prychnął, ale póki co.. został tam gdzie był, patrząc na oprycha z nieukrywana niechęcią. Kątem oka zerknął na Growlithe’a, jakby szukając w nim jakiegokolwiek oparcia… lub rozkazów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.14 17:03  •  Fuckers gonna fuck~ Empty Re: Fuckers gonna fuck~
| ...................................... |


Rozchylone usta, zza których błyszczały przydługie kły. Chrapliwe wydechy i głębokie wdechy. Czoło byle jak ułożone na przedramieniu. Palce drugiej ręki wplecione we włosy. Paniom nie przystoi, wiadomo. Ale mimo pięknie wykrojonego wdzianka, ciało i umysł wciąż pozostawały znane Growlithe'owi i najwidoczniej niezbyt przejmował się tym, że w obecnej sytuacji powinien raczej skupić się na tym, by ślicznie się prezentować, a nie na wygodzie... która i tak okazała się ważniejsza. Ot, przez podłe przyzwyczajenie, które podpowiadało mu, że mógł zasypiać w takiej pozycji, jaka wydawała mu się odpowiednia. Na upartego można nawet uznać, że i tak postarał się dnia dzisiejszego. Zero rozgwiazd, pozycji embrionalnych ani tzw. na „kloca” (z pozdrowieniami dla Takanoriego).
Długi czarny ogon poruszył się niespokojnie, gdy czuły słuch wyłapał pierwsze dźwięki. Natarczywe odgłosy zmuszały uszy do drżenia i pojedynczego trzepotania, gdy w końcu świadomość okazała się na tyle brutalna, że wlazła w jego życie bez pukania, o zapowiedzi w ogóle nie wspominając. Chłopak jęknął niemo, przekręcając głowę na bok. Ledwie sekundę tak trwał, gdy w końcu postanowił dźwignąć się na łokciu. Szczupłe palce przesunęły się po włosach, ewidentnie psując majestatyczną fryzurę, otworzył oczy i od razu je zmrużył, wściekle wpatrując się w podskakującą podłogę. Jej chłód kontrastował z wysoką temperaturą jego ciała, ale nie to wydawało mu się teraz najdziwniejsze. Wzrok mimowolnie padł na postać obok niego. Śliczna panienka, najwidoczniej też budząca się z głębokiego snu.
Uszy odchyliły się do tyłu wraz z następnym wdechem, który przyniósł umysłowi wzorowo dokładne informacje. Idealnie znajoma woń zawojowała nad umysłem Growlithe'a, zmuszając jego usta do gruntownego wykrzywienia. Zniesmaczenie było wręcz namacalne. Ailen, ty pierdolony zboczeńcu, jesteś świrem, burknął w myślach, podnosząc się z podłogi. Otrzepał sukienkę i wyprostował się z marudnym wyrazem twarzy. To chore, A... – zaciął się. Zamrugał gwałtownie i zerknął ponownie w dół,  taksując czerwone odzienie wręcz zaskoczonym spojrzeniem. Wyprostował ręce w łokciach, obejrzał się za siebie oceniając krój, by finalnie jego dłonie spoczęły na – chwała Królestwu Niebieskiemu – wciąż płaskiej klatce piersiowej.
Boże, istniejesz. Growlithe odwrócił się raptownie w stronę, skąd dobiegł śmiech. Uniósł brew. I jesteś skurwielem. Tak. Zdecydowanie Tatuś go szczerze nienawidził, podkładając pod nogi takie karygodne kłody. Jonathan chciał warknąć, gdy nieznajomy kiwnął w ich stronę, ale gardło odmówiło posłuszeństwa. Ciszy nie przecięła żadna, najmniejsza nuta. Uniósł na moment dłoń, opuszkami palców musnął gardło. Co do cholery ciężkiej..? Zerknął kątem oka w stronę Ailenki, która najwidoczniej też czuła się dość nieswojo w obecnej sytuacji. Dobre i to, że oboje niespecjalnie wiedzieli, dlaczego znajdują się tu... gdzie się znajdują... I najwidoczniej nie byli jedynymi.
O co chodziło w tej porypanej grze?
Sukienki, peruki, kajdanki – które ciążyły Jonathanowi na kostkach niemiłosiernie – tajemnicze tłumy dookoła, żarcie, jakieś śmieszne żyrandole, klosze w sukienkach (WTF, cotojest), milczenie, sala balowa... no i tajemniczy jegomość, który zasadę: „najpierw masa, później rzeźba” wziął aż nazbyt dosłownie. Co jeszcze? Co tym razem? I jak, u licha, się tu znalazł? Miał jakieś rany cięte i szarpane po długiej walce? Zawroty głowy, bo ktoś postrzelił go strzałką usypiającą? Cokolwiek..?
Nie pozwalając bogowi seksu czekać zbyt długo, ruszył w jego stronę, dzwoniąc łańcuchami jak duch Marleya. Jedna z dłoni zacisnęła się w pięść, zapowiadając nadchodzącą modelację twarzy nieznajomego spaślaka, podczas gdy druga chwyciła za brzeg tragicznie niewygodnego rękawa, w celu podwinięcia go nieco wyżej, by nie przeszkadzał w ciosie.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.04.14 20:26  •  Fuckers gonna fuck~ Empty Re: Fuckers gonna fuck~


No cóż, jedynie Grow posłuchał przywoływania przystojnego pana. Chociaż miał w tym inny cel, aczkolwiek to można spokojnie przemilczeć. Pan przyglądał mu się z wyraźnym zainteresowaniem, głaszcząc po szczupłym udzie jedną z dziewcząt, która siedziała na jego kolana. A właściwie dziewczynkę, bo na oko miała może z góra czternaście lat o czym świadczyło jej ciało, które dopiero co zaczynało nabierać kobiecych kształtów. Kiedy Wilczur znalazł się w odległości dwóch metrów od mężczyzny, na drodze stanęło mu dwóch strażników. Właściwie praktycznie niczym się nie różnili od siebie. Podobnego wzrostu, mierzący gdzieś na oko metr osiemdziesiąt parę centymetrów, bez jakiegokolwiek zarostu, gładziutko wygoleni zarówno na twarzy jak i na głowie. Zaciśnięte wargi w cienką linię sugerowały, że z poczuciem humoru byli w sporym konflikcie. Idealnie dopasowane granatowe mundury podkreślały ich dość dobrej budowy ciało. Skrzyżowali ze sobą swoje halabardy, jednocześnie blokując drogę Growiemu.
Grubaśny mężczyzna przyjrzał się przez chwilę Wilczurowi, by po chwili unieść wzrok nad jego ramię i powędrował nim w stronę Ailena. Ponownie uniósł pulchniutki paluch nawołując chłopaka do siebie. Jednakże tym razem nie czekał, czy brunet łaskawie wstanie i podejdzie do niego. Zamiast tego podszedł do niego jeden ze strażników. Bez zbędnej czułości złapał go za ramię i szarpnięciem postawił na nogi, po czym podciągnął do Growa, pchając na marmurową posadzkę. A jeżeli chłopak za bardzo się rzucał i szarpał, dostał po prostu w twarz. By się uspokoił. Wierzchem dłoni.
Grubasek pokiwał głową i podrapał się po swoim czwartym podbródku, uśmiechając przy tym szeroko i prezentując cudowne, złote uzębienie.
- No w końcu się przebudziliście. Ileż można spać. – powiedział nieco niezadowolonym tonem, sięgając drugą ręką w stronę talerzu, na którym znajdowały się nóżki kurczaka. Złapał jednego i wgryzł się, wyrywając mięso a tłuszcz powoli spływał po jego twarzy, zdobiąc trzęsące się sadełko. Jedna z kobiet stojących po jego prawicy sięgnęła po biały materiał i delikatnie zaczęła go wycierać.
- Swoją drogą dostałem pewną, pogniecioną karteczkę. – rzekł i już po dwóch sekundach podano mu pogniecioną kartkę papieru. Spojrzał na nią, wydając z siebie cichy odgłos mlaśnięcia.
- Pewien skurwielowaty dupek bez duszy i sumienia kazał Wam przekazać, że mogliście chociaż ogolić nogi. Mnieeeejsza. – dodał wzruszając trzęsącymi się ramionami i zgniótł papier w dłoni odrzucając go na bok. Poprawił się na fotelu, który niebezpiecznie zaskrzypiał pod jego ciężarem. No dobra, czas przejść do konkretów, bo wszystko rozwlekało się jak jelita wyciągnięte z czyjegoś bebecha.
- Powiedźcie mi… A nie, czekajcie, nie możecie nic mówić! – mężczyzna ryknął basowym śmiechem, sprawiając wrażenie, że zaraz wywoła tym trzęsienie ziemi albo jakieś inne cholerne tsunami. Cztery kobiety oraz strażnicy zawtórowali mu salwą śmiechu, jakby powiedział jakiś wyjątkowo wykwintny żart. Raptownie uciszył ich uniesioną ręką.
- Mam ochotę na zabawę. Polowanie się zwie. Bo widzicie, wszystkim swoim niewolnikom daję szansę na wolność. Wystarczy, że dobiegniecie do pewnego punktu, którym jest mała rzeka przecinająca las. Brzmi łatwo? No cóż. Chyba nie wspominałem, że nie możecie korzystać ze swoich mocy i innych gówienek? Nie? A to już wspomniałem. Ach ta dzisiejsza technologia. Normalnie działa cuda. No ale wracajmy do głównego tematu. Zostajecie wypuszczeni w las, macie pięć minut zanim ja wypuszczę swoje psy w pogoń za Wami. I albo uciekniecie, albo Was złapię i do końca życia będziecie mi służyć jako moje prywatne dziwki. Albo Was zabiję. – wzruszył ramionami jakby to, co właśnie powiedział nie było czymś ważnym. Spojrzał na Was wyczekująco, chcąc poznać Wasze zdanie, chociaż w tym przypadku brzmiało to dość abstrakcyjnie. Najwyraźniej czekał na Wasze skinienie głową czy coś. Jeden ze strażników nawet wyciągnął klucz, gotowy Was rozkuć. I co teraz? No cóż, byliście w ciemnej dupie. Zero mocy, zero głosu i jakiś grubas chce się z Wami zabawić. No normalnie żyć nie umierać.

Meh, tak bardzo brak weny. Przepraszam.

                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.04.14 1:13  •  Fuckers gonna fuck~ Empty Re: Fuckers gonna fuck~
Fuckers gonna fuck~ GbylG To chyba oczywiste, że Ailen od razu nie ruszył się z miejsca jak zawołany szczeniaczek, biegnąc w stronę spaślaka, jak do darmowego bufetu, zastawionego multum czekolady, słodyczy i mięska. Tak, do tego zmierzałby z zawrotną prędkością, jednak w tym przypadku nie widzi żadnej potrzeby, aby zmieniać swoje położenie. Nawet wręcz przeciwnie. Wpakowali go w sukienkę, odebrali zdolność mowy, a na dodatek zakuli jakimiś kajdankami, skutecznie wybijając mu plan ucieczki z głowy. Spierdalanie gdzie pieprz rośnie, to przecież jego sposób na życie, więc gdy został go pozbawiony, naprawdę nie wiedział co ze sobą począć. Walczyć przecież nie będzie, a i potulnym być coś mu się nie widzi, więc lepiej stać i się nienawistnie na niego gapić. Tak, jedyna słuszna opcja. W ogóle trzeba przyznać Ailenowi, że groźne spojrzenia opanował już do perfekcji. Zaczynał naprawdę nie lubić opasłego jegomościa, który właśnie przed nimi siedział, ciesząc mordę, z gracją falując tłuszczem. Już pomijając fakt jego ohydnej aparycji, jego samo zachowanie budziło w Kocie odrazę. Widok obmacywanej czternastoletniej dziewczynki naprawdę go wkurwił. Nie wierzył, że była tutaj z własnej, nieprzymuszonej woli, pozwalając, aby ręka jakiegoś potliwego wieloryba właśnie sunęła po jej udzie. Czarnowłosy nigdy jakoś szczególnie rycerski nie był, bo zazwyczaj większość spraw go nie obchodziła, ale ta obrzydliwa scena trochę nim wstrząsnęła. Owszem, ma już te sto czterdzieści pięć lat, ale wyglądem dalej przypomina nastoletniego gówniarza, a ta dziewczynka wydaje się być jego rówieśniczką. Może dlatego tak bardzo go to wszystko denerwuje? Zresztą, sam teraz wyglądał jak jakaś dojrzewająca niewiasta, a perspektywa wylądowania na kolanach tej świni, automatycznie przyprawiała go o wymioty.
Fuckers gonna fuck~ GbylG Kiedy strażnik złapał go za ramię, natychmiast wyszczerzył ku niemu kły, zaczynając się szarpać. Gdyby tylko mógł wydawać dźwięki, na pewno przypominałyby jakąś bitwę ulicznych kocurów. Oczywiście musiał dostać po twarzy, bo Ai jest chodzącym pechem, ale nie skrzywdziło go to jakoś mocno. Plaskacz jest sto razy lepszy niż randka pięści z nosem i tysiąc niż obcowanie kolana z kroczem. Zmrużył boleśnie oczy i pogładził się ręką po czerwonym policzku. Już przymierzał się go desperackiej próby ugryzienia tego cholernego strażnika, kiedy to przerwał mu głos wieprza, który skutecznie sprowadził na siebie obrzydzony wzrok Kota.
Fuckers gonna fuck~ GbylG Wzmiankę o nieogolonych nogach puścił mimo uszu. Zresztą nie do końca mógł się teraz na tym skoncentrować, bo tłuszcz, który spływał po gębie tego grubasa, trochę skupił na sobie uwagę Ailena. To było tak obrzydliwe, że aż fascynujące, co Ai? Fuuuj. Tak czy siak w momencie, gdy naprawdę zaczynało mu się zbierać na wymioty, cała sala wypełniła się śmiechem. Kurwa, zabawne w chuj. Pozwolił sobie przejechać wzrokiem po niektórych uczestnikach tego balu, patrząc na nich jak na bandę idiotów. Ahahah.. nie mogą mówić! Ahahah.. takie śmieszne… ja pierdole. Poprzeklinał sobie jeszcze w duchu, bardzo żałując, że nie może podzielić się uwagami z wszystkimi tu obecnymi, a język miał akurat cięty.
Fuckers gonna fuck~ GbylG Warunki, które postawił im ten spocony wieprz wydały się Ailenowi wręcz absurdalne. Zero mocy i głosu? To pierwsze jeszcze jest do strawienia, bo nie posiadał żadnych wybitnych zdolności nadprzyrodzonych, ale umiejętność mowy byłaby akurat przydatna. Skoro ma tkwić w tej ciemnej dupie z Growlithem, to przynajmniej mógłby mieć jakąkolwiek możliwość porozumiewania się z nim. To oszczędziłoby ewentualnych nieporozumień, ale oczywiście.. narzekanie nic tutaj nie da.
Fuckers gonna fuck~ GbylG Opcje do wyboru: gra, śmierć, dawanie dupy do końca życia. Ostatni wariant był oczywiście kuszący, ale Kot mimo wszystko poczuł się zmotywowany do pobawienia się w zabawę, zaproponowaną przez złotozębą świnię. Był mistrzem w uciekaniu. Może spróbować… a nawet musi, jeśli chce jeszcze trochę pożyć.
Fuckers gonna fuck~ GbylG Nie kiwnął głową. Nie machnął ręką. Nie wskazał kciukiem do góry, a tym bardziej się nie uśmiechnął. Wyraz jego twarzy dalej był gniewny i nieufny, jednak znakiem, sygnalizującym jego zgodę było krótkie zerknięcie na Wilczura, oczekujące od niego odpowiedzi. Włączasz się czy nie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.05.14 23:09  •  Fuckers gonna fuck~ Empty Re: Fuckers gonna fuck~
Prawdę mówiąc, gdyby tylko mógł, pewnie wytorowałby sobie idealne przejście, ale... do cholery jasnej, paradowanie w kiecce naprawdę nie było skillem, który wyrobił sobie na odpowiedni poziom. Pomijając całkowicie fakt, że dotychczas nie musiał myśleć o tym, jakim cudem kobiety potrafią utrzymać się w pionie, przy okazji nie zahaczając stopami o przydługie fałdy idiotycznych sukienek. Halabardy skutecznie odcięły go od mężczyzny, choć klatka piersiowa naparła jeszcze na bronie, a dłoń w ostatnim momencie zrezygnowała z przywitania jednego ze strażników soczystym sierpowym. Growlithe warknął niemo, o czym świadczyło tylko charakterystyczne kłapnięcie zębiskami i odsunął się o krok czy dwa, nie spuszczając z pola widzenia niezbyt majestatycznej osoby, która postanowiła usadowić swój nadmiar kilogramów pod jakąś śliczną, młodą panienką.
Dopiero, gdy mężczyzna pokiwał palcem, wzrok Growlithe'a przeniósł się za siebie, by ujrzeć jak jeden ze strażników ośmiela się tknąć Ailena. Gdzieś wewnątrz poczuł wściekły uścisk i już doskonale wiedział, że czarna bestia zaczęła szarpać łańcuch, zwykle zmuszający ją by siedziała grzecznie przy budzie. Czemu, ah, czemu nie odebrano mu również słuchu? Okropna nuta drażniła czułe uszy Grow'a, a każde kolejne słowo wywoływało ukłucie irytacji. Dezorientacja i wieczne pieprzenie nieznajomego, wcale nie pomagały mu się uspokoić. Był o krok... tylko o jeden, niewielki kroczek, by puściły mu nerwy, a wtedy niewiele zostanie z uroczej dziewicy w czerwonej kiecce.
„Powiedźcie mi… A nie, czekajcie, nie możecie nic mówić!”
Faktycznie.
Zabawne.
Bez dwóch zdań sam klepnąłby się w udo i zaniósł soczystym śmiechem, ale – no peszek – ktoś postanowił zedrzeć jego gardło do tego stopnia, by nawet rzężenie nie mogło wydostać się spomiędzy zaciśniętych z gniewu warg. Ostrzegawcze spojrzenie, jakie rzucił strażnikowi, który postanowił tak okropnie potraktować dziewicę... znaczy się Ailena, prędko znalazło punkt zaczepny w głównej atrakcji dnia. Doprawdy. Facet był wyjątkowo niesmaczny. Niby sam Growlithe nie należał do wyjątkowo wykwintnych, subtelnych chłopców, którzy po każdym – równie subtelnym – kęsie, wycierają kącik ust chusteczką i przeżuwają ten malutki fragmencik przez kolejną godzinę, ale... miał choć tyle dumy, by nie zaprzątać do ścierania własnych brudów niewinnych dziewcząt.
Im wszystkim nie udało się uciec? Oni wszyscy postanowili pracować dla pierwszego spotkanego frajera? Niby jakim cudem ich zmusił? Growlithe zmarszczył jasne brwi. Mocą? Perswazją? Miał tajną armię, rzeszę wiernych strażników?
„...albo Was złapię i do końca życia będziecie mi służyć jako moje prywatne dziwki.”
Oh. Chętnie. Przy pierwszej okazji padłby przed nim na kolana i odgryzł...
„Albo Was zabiję.”
Parsknął niemo. Ramiona drgnęły, a na ustach Growlithe'a pojawił się cień irytująco bezczelnego uśmiechu. To słodkie mieć marzenia! Ich nierealność zawsze fascynowała Wilczura. Koniec wywodu skomentował tylko wymownym zerknięciem w kierunku czarnowłosego.
I ujrzał to spojrzenie. Odpowiedział mu z wręcz zniewalającą chęcią. Ja bym się nie włączył? Daj spokój. Nikt nie mówił, że będzie tańczyć, jak mu zagrano. Zawsze znajdzie się niewielki kruczek prawny, odstąpienie od reguły, lekkie zagięcie zasad – cokolwiek, co byłoby albinosowi na rękę. Growlithe już nie spojrzał na zaświnionego mężczyznę. Wyciągnął tylko dłoń, w której znikąd pojawił się czarny jak noc sztylet, nim wsunął go w fałdę ubrania i w akompaniamencie rozpruwanego materiału odciął dół sukni aż do kolan (mmmm, nice legs? Lol, nope.). Czerwony fragment upadł miękko na podłogę, gdy białowłosy odrzucał nóż na bok, dokładnie tak, by Ailen mógł go sięgnąć.
Proszę bardzo. Był gotów. Jeszcze tylko niech go rozkują, by nie dźwięczał jak duch Marleya i może biec choćby na Mount Everes, trzymając na ramionach kosz ze stadem zwiniętych w kłębek kotów. Wszystko, byleby nie musieć oglądać gęby tego idioty.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.05.14 14:12  •  Fuckers gonna fuck~ Empty Re: Fuckers gonna fuck~
Rubaszny mężczyzna wyraźnie odczytał z waszych twarzy decyzję, jaką podjęliście. A może to był przypadek? A może jeszcze coś innego? A może czytał w waszych myślach? Och, niezbadane są wyroki tego świata. W każdym razie klasnął w dłonie i zaczął je pocierać, ciesząc się na samą myśl polowania, które zamierzał urządzić. Nie zrażony waszą postawą ani też zachowaniem skinął w stronę dwóch strażników. Ci ruszyli w stronę Growa i Ailena z wyciągniętymi i wycelowanymi w ich stronę halabardami, nakazując, by ruszyli za jednym z nich.
Jeden skierował się w stronę sporych rozmiarów wrót, drugi natomiast asystował z tyłu. Tak na wszelki wypadek, gdyby wymordowanym zachciało się uciec. Wyprowadził ich z sali, gdzie muzyka ustała a wszyscy, którzy do tej pory zajmowali się swoimi sprawami jak jedzenie, rozmowy czy też taniec ucichli, przyglądając się z zaciekawieniem wymalowanym na ich twarzach. Niektórzy nawet zaczęli szeptać między sobą i wskazywali palcami na Growa oraz Ailena. No ta, atrakcja roku.
Prowadzono ich jasno oświetlonym korytarzem, spory rozmiarów z wiadomych powodów, gdzie podłoże było wyłożone miękkim, czerwonym dywanem. Oczywiście mogli spróbować ucieczki, jednakże byłoby to dość utrudnione z racji, że jeszcze nie pozbyto się z ich kostek łańcucha a na korytarzu kręciła się służba oraz strażnicy czy inni wojskowi, uzbrojeni w przeróżne bronie, takie jak halabardy, miecze a nawet topory.
Korytarz był dosyć długi i zapewne ciągnął się dalej, ale doszliście do szerokich schodów prowadzących w dół. Strażnik poprowadził Was na dół a potem od razu do pozłacanych drzwi wyjściowych. Dwóch mężczyznach stojących przy nich złapało za klamki i pociągnęło, a świat stanął przed Wami otworem.
Było jeszcze jasno, aczkolwiek ciemne chmury, które majaczyły się na horyzoncie zapowiadały, że do zapadnięcia zmroku pozostała góra godzina. A potem wszystko będzie o wiele bardziej utrudnione. Wszakże poruszanie się w nocy po lesie do najłatwiejszych nie należało. Czyżby gruby pan to przewidział? Był aż tak bystry?!
Las znajdował się praktycznie przy miejscu zamieszkania jegomościa. Można rzec, że znajdował się w lesie, gdyż drzewa rozciągały się dookoła (tak, bardzo długie daję Wam opisy ._.). Zatrzymawszy się pry jego granicy, jeden ze strażników podszedł do Was i przykucnął, rozkuwając kajdany z Waszych kostek. Metal w końcu puścił, a Wy poczuliście się zdecydowanie lżej. Strażnik podniósł się i spojrzał ukradkiem na swojego kolegę a potem na Was.
- Biegnijcie trudniejszymi trasami a nie tymi, które wydają się łatwiejsze. Za parę minut wypuszczą psy, musicie zbudować jak najszybciej dys—
- Te, pospiesz się! – warknął drugi ze strażników. Mężczyzna szybo odszedł od Growa i Ailena wracając do kolegi. Czyżby dawał Wam rady? Był po waszej stronie? Co z tym zrobicie! Na te pytania jak i inne poznacie odpowiedź w już następnym odcinku… Znaczy się, może kiedyś poznacie. Rozległ się strzał oznaczający, że polowanie rozpoczęto. Przed Wami dylematy! W którą stronę biec. W las, pomiędzy gęste, stare drzewa czy może biec ścieżką, która była wydeptana zapewne przez inne ofiary? W lewo? W prawo? Och, tyle wyborów!

                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.05.14 23:10  •  Fuckers gonna fuck~ Empty Re: Fuckers gonna fuck~
Fuckers gonna fuck~ GbylG Z pośród wszystkich osób, które mogły mu towarzyszyć w niedoli, Growlithe był chyba najlepszym wyborem, jaki mógł spotkać młodszego wymordowanego. Właściwie Ai sam nie wiedział dlaczego tak uważał. Wilczur był cholernie wybuchowym skurwysynem, od którego na „dzień dobry” można spodziewać się nie tylko uprzejmego kiwnięcia głową, ale też równie dobrze przysunięcia ostrza do gardła. Mało tego, był tak nieprzewidywalny, że Kocur mógł się założyć, iż białowłosy sam nie wiedział czego się po sobie spodziewać, jednak mimo wszystko Kurt czuł, że może na tym małym brzydalu dużym brzydalu polegać. Zresztą, no spójrzcie tylko jak się pali do narażenia życia w czymś tak bezsensownym, jak ta idiotyczna gra w polowanie. Samo to było dla Ailena wystarczająco motywujące, aby jednak też dać coś od siebie, a nie od razu spisywać się na straty. Nóż, który Growlithe do niego podrzucił, skomentował dziękującym skinięciem głowy, szybko sięgając po przyrząd, aby zabrać się za oszpecanie sukni. Niestety nie nadawał się na dworską damę, czemu dał pełen wyraz, odcinając znaczną część ubrania, prezentując przy okazji swoje piękne, ale – jak to ujął spaślak – nieogolone nogi. Fuck you all…
Fuckers gonna fuck~ GbylG Był całkiem grzecznym niewolnikiem. Posłusznie kierował się tam, gdzie prowadzili go strażnicy, nawet nie siląc się na wybitnie rozgniewane spojrzenia, ograniczając się tylko do standardowych wyrazów niechęci, których używał na co dzień. Nic by tym i tak nie zyskał, a mógłby narazić się na dodatkowe obicie mordy, jeszcze przed rozpoczęciem tej całej gry. Strażnicy nie wyglądali na wybitnie ciepło nastawionych, szczególnie, gdy w rękach dzierżyli wszelkiego rodzaju bronie, dodatkowo górując nad nimi tym, że jeszcze nie rozkuli ich biednych kostek z tych cholernych łańcuchów. Kiedy znaleźli się na dworze, Ai instynktownie się ożywił, dostając nagły zastrzyk energii. Natychmiast zaczął się rozglądać, próbując w jakikolwiek sposób rozpoznać gdzie się znajduje. Był strasznym włóczęgą, więc trochę świata już zwiedził, a przynajmniej Desperacja i Miasto-3 nie były dla niego większą tajemnicą, toteż uparcie wierzył w to, że uda mu się określić ich aktualnie położenie i poprowadzić w stronę najbliższego wyjścia. Jednak jego moment rodem wycięty z jakiejś wycieczki krajoznawczej, przerwało szczęknięcie metalu, radośnie obwieszczające Ailenowi, że nareszcie jest wolny. Natychmiast odskoczył kilka kroków naprzód, chcąc znaleźć się jak najdalej strażników. Schylił przy tym nieco łeb, wyglądając jak nieufny, lekko podenerwowany kocur. Mimo wszystko nie uciekł od razu jak ostatni pojeb, słysząc, że jeden z ludzi grubasa zaczyna coś mówić. Cóż, jak samemu nie może się gadać, słuchanie przychodzi trochę łatwiej, ale to wcale nie tak, że nagle zyskał cierpliwość. Lepiej nazwać to po prostu brakiem innego wyboru.
Fuckers gonna fuck~ GbylG Skierował pytające spojrzenie w stronę Wilczura, zawierając w nim wszystkie swoje obawy co do wiarygodności słów strażnika. Nie ufał mu, a Growlithe powinien znać Ailena na tyle dobrze, aby wyczytać ten prosty przekaz z jego oczu. Kotu nie podobała się ta sytuacja i gdyby nie wystrzał, sygnalizujący o rozpoczęciu gry, może zacząłby jakkolwiek ze swoim towarzyszem negocjować odnośnie wyboru drogi. Choćby na migi. Jednak nie.. Kurt oczywiście poczuł się jak zając wypuszczony na wyścigach dla psów i w tym krótkim momencie ogarnęła go tylko jedna myśl: uciekać! Natychmiast odbił się od ziemi i ruszył przed siebie, uprzednio wysyłając Wilczurowi nieme, ale jakże przekonujące zachęcenie do ruszenia dupy. Ai był cholernie szybki. Nie bez powodu w organizacji objął funkcję Charta, jednak pragnienie ocalenia życia nie omotało go na tyle, aby naznaczyć zbyt wysokie tempo dla Growlithe’a. Postarał się, aby mogli być mniej więcej na równi. Kot wybrał zalesioną ścieżkę, kierując się zwierzęcym instynktem. W krzakach zawsze jakoś czuł się bezpieczniej i choć miał krótkie nogi, bieg przez takie zarośla, zazwyczaj nie sprawiał mu wielkich trudności.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.05.14 17:02  •  Fuckers gonna fuck~ Empty Re: Fuckers gonna fuck~
Lepiej, żeby nie czytał, bo w głowie Growlithe'a na baczność w szeregu stał teraz cały sznur wyzwisk w jego kierunku, nie tylko w rodowitym języku. Mężczyzna ― kimkolwiek był ― pozwalał sobie na zbyt wiele, a Wilk z racji wysoko postawionej pozycji nie przywykł do takiego traktowania. Białowłosy mógł pojawić się na ślubie samego cara Rosji, a prawdopodobnie również wewnętrznie czułby, że jest lepszy. Co ta władza robi z porządnymi obywatelami, hm? Mniej więcej to, że ich ego podrasta do niesamowitych rozmiarów. Trudno stwierdzić, czy jeśli strażnicy nie wyprowadziliby Wo`olfe'a z tego bogato zdobionego pomieszczenia, wielkość jego snobizmu, pomieszana ze snobizmem grubasa, nie rozwaliłaby budynku. Przeładowanie niektórych cech może okazać się  okropne w swych skutkach. Młodzieniec nie obejrzał się ani razu za siebie, pozostawiając to całkowite przeciwieństwo świętoszka, znikające z każdym kolejnym krokiem postawionym na miękkim dywanie o barwie wina. Uszy skierował przed siebie, broda uniosła się nieco wyżej, choć mięśnie ramion napięły się, gotowe do odparcia ataku, choć jedynym atakiem, jaki aktualnie ich bombardował, to pszczele szepty i palce wyciągnięte w ich stronę.
Idioci, charknął w myślach, tocząc pianę z pyska. Choć w środku go nosiło, na zewnątrz zachował twarz wyzbytą uczuciowo. Wyszedł na zewnątrz i zmrużył oczy, gdy wiatr cisnął się do nich, witając go swoim chłodem. Growlithe przesunął sceptycznym wzrokiem po polu widzenia, niemalże krytycznie oceniając całą scenerię, jakby nie tego się dokładnie spodziewał, a panu domu absolutnie nie udało się sprostać jego wyrafinowanym wymaganiom. Las, jaki rozpostarł swe nierówne ramiona, okazał się pozornie najzwyklejszym zbiorem drzew. Zero różowych koron czy falującej powierzchni ziemi. Zero trzęsień gleby, pękającej pod stopami kolosów ani odgłosów nieznanych zwierząt, null wybiegających zza krzewów dziewic w poszarpanych ubraniach, drobinek Saturna spadających z nieba czy czegokolwiek innego, co odbiegałoby od powszechnie przyjętych norm. Można nawet powiedzieć, że Growlithe się zawiódł, choć atrakcje miały się dopiero zacząć.
Jeden ze strażników postanowił pogwałcić jego strefę intymną, ale nawet powieka mu nie drgnęła na ten czas. Odczekał chwilę, aż kajdanki opadną na ziemię, uwalniając jego kostki od ciężaru niewolnictwa. Zaszło chyba małe nieporozumienie, tutaj, na Ziemi, dotyczące jego osoby. Liczył na gram wytłumaczeń i choć nie najadłby się nim specjalnie, z pewnością rozwiałoby to parę wątpliwości, które kotłowały się w jego głowie jak stado wściekłych wilków, ocierających się o siebie na każdym kroku. Przyglądanie się uwalnianemu Ailenowi, odbieranie jego wzroku, przez który nad głową Charta ― w wyobrażeniach Growlithe'a ― pojawił się teraz soczysty pytajnik to nic przyjemnego, liczył więc na rekompensatę w postaci pary linijek wyjaśnień. Ale nie. To zbyt wiele. Wilk nie odpowiedział, bynajmniej nie dlatego, że nie mógł. Zdążył się już przekonać, że Kurtowi nie podoba się obecna sytuacja, ale na dobrą sprawę ― niby komu miałaby się spodobać? Uprowadzeni, głodni i na obcych terenach. Growlithe na sekundę nie przestawał węszyć. Płatki jego nosa co parę chwil poruszały się prędko. Starał się zwietrzyć jakikolwiek znajomy ślad, jakąkolwiek woń, która nakierowałaby jego umysł na odpowiednie, odświeżone tory, pokazała perspektywy szersze niż to, co znajdowało się w okolicy jego taksującego spojrzenia. Skoro nie mógł posłużyć się głosem, cegle przejęły wszystkie zmysły.
Para dwukolorowych, wściekle błyszczących ślepi zwróciła się ku twarzy strażnika. Krucze ucho drgało, dotykane głosem mężczyzny, który cudowne rady wróżki Aidy mógł sobie teraz wsadzić co najwyżej w dupę. Growlithe zdążył jeszcze przewrócić oczami w niemym komentarzu, gdy zerwał się z miejsca, pozostawiając na ziemi podłużne ślady, wydrążone przez bose stopy. Ruszył za Ailenem, wprost w rząd tnących krzaków, bo ― do licha ― to jasne, że biegnąc krętymi ścieżkami, zalesionymi drogami, że przemykając się pomiędzy drzewami będą mieli większe szanse na wyrwanie się psim kłom, niż gdyby wybiegli na środek drogi, wystawiając się tam niemal jak na tacy.
Tutaj trudniej ich będzie wyczuć, zauważyć, dorwać. Tu można zastawić więcej pułapek, balansować między pniami i pod powalonymi kłodami. Kto wie co tutaj znajdą?
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.06.14 18:18  •  Fuckers gonna fuck~ Empty Re: Fuckers gonna fuck~
No i ruszyli. Niczym na jakimś maratonie. Ailen z przodu, ale Grow dzielnie dotrzymuje mu kroku, chociaż zostawał nieco w tyle. W dość krótkim czasie zniknęli między drzewami, mknąc przed siebie, byleby tylko jak najszybciej zostawić za sobą zgraję popaprańców. Właściwie to dziwne, że żaden z wymordowanych nie zastanowił się bardziej nad jakimkolwiek planem. Ani nad pewnością  siebie puszystego pana. No bo jakby tak bliżej się temu przyjrzeć, to przecież był pewny swojej wygranej. Cóż takiego mógł skrywać, jakiego asa w rękawie? Najwyraźniej Growlithe i Ailen mieli niebawem się przekonać.
Ciemnowłosy jako pierwszy przedzierał się przez krzaki, których wystające gałązki co rusz przesuwały się po jego twarzy czy też przedramionach, pozostawiając z początku niegroźne czerwone ślady. Aczkolwiek wraz z mijającymi minutami zaczynał odczuwać nieprzyjemne pieczenie w tych miejscach, co na dłuższą chwilę mogło być dosyć upierdliwe. Albinos z kolei miał nieco ułatwioną drogę  racji wydeptania jej przez jego kolegę, chociaż i on nie obył się bez drobnych zadrapań, zwłaszcza na bosych stopach.
W lesie wszelakie zapachy uderzyły w czuły zmysł mężczyzny. Zapach świeżej ściółki niemalże uspokajał a żywica, która pozostawiała po sobie ślady na niektórych drzewach dawała dodatkowe wariacje. Aczkolwiek oprócz zupełnie naturalnych leśnych zapachów wymordowany nie był w stanie wyczuć niczego nowego. Żadnego znajomego zapachu oprócz tego, których wydzielał Ailen. Zresztą, sam las wyglądał na taki, w którym po raz pierwszy byli. Nie ma co się oszukiwać. Na terenach Desperacji czy też w pobliżu miasta nigdzie nie było tak bujnie rosnącego miejsca. Tak więc może byli w Edenie? Roślinność mogłaby na to wskazywać. Któż to wie, któż to wie.
Raptownie do nozdrzy mężczyzn dotarł niezwykle nieprzyjemny odór, który przypominał smród jakiegoś truchła oraz zgniłego mięsa. Co prawda zapach nie był na tyle intensywny, co oznaczało, że jego źródło nie znajduje się tuż obok nich, aczkolwiek z każdym kolejnym uderzeniem serca odór stawał się mocniejszy. Dodatkowo towarzyszyło Wam nieodparte wrażenie, że coś jest nie tak. Coś się zbliża…
Ale na to nie mieliście czasu, kiedy bosa stopa Growa dotknęła nieprzyjemnie chłodnego metalu, skrzętnie ukrytego pod trawą. Mechanizm puścił, wydając charakterystyczny szczęk a pół sekundy później ostre kły pułapki na niedźwiedzia zatrzasnęły się w okół szczupłej kostki Wilczura przebijając skórę i zaciskając się mocno. Zapach krwi momentalnie zmieszał się z coraz intensywniejszym odorem, co oznaczało jedno, że jego źródło najwyraźniej samo do nich przybędzie.
I nie mylili się. Po chwili rozległ się szelest a spomiędzy drzew i krzaków wyskoczyło najpierw jedno stworzenie, a zaraz po nim cztery kolejne sztuki. W sumie pięć. Bestyjki mierzyły jakieś 120cm w kłębie, o sierści brązowej jednakże na grzbiecie wyrastała o dwie tony ciemniejsza i dłuższa sierść. Z wyglądu i postawy przypominały nieco hieny, aczkolwiek z pewnością nimi nie były o czym świadczyły dwie, łudząco przypominające skrzydła błony przy przednich łapach. To one były źródłem tego nieprzyjemnego zapachu. Złotymi ślepiami wpatrywały się w swoje ofiary, wydając przy tym dziwne, klekoczące odgłosy. Najwyraźniej to właśnie o tych „psach” wspominał strażnik. (KLIK)
Stworzenia długo nie czekały na jakiekolwiek zaproszenie, tylko od razu przystąpiły do ataku. Dwa z nich skoczyły w stronę Growa, najwyraźniej uznając, że ranne zwierzę będzie łatwiejszą zdobyczą, zamierzając zapewne rozerwać jego bebechy. Trzy natomiast skupiły swoją uwagę na Ailenie. Rzuciły się szaleńczym pędem w jego stronę, gdzie w odległości trzech metrów jeden z nich obił się krótkimi, acz silnymi łapami od podłoża i wykonał cudowny, długi skok w stronę Kota.
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.06.14 19:55  •  Fuckers gonna fuck~ Empty Re: Fuckers gonna fuck~
Czy naprawdę w takich chwilach potrzebne były plany? Byli sami, przeciwko psiakom grubasa, które kuliły ogony i pokazywały mu roznegliżowane brzuchy. „Prywatne dziwki. Prywatne dziwki. Prywatne.dziwki.” Niedoczekanie. Jego zasrane niedoczekanie, bo na samą myśl Growlithe'owi żołądek zaciskał się z obrzydzenia. Jak ostatnia suka był w stanie rozłożyć nogi przed pierwszym lepszym nadzianym szczylem, byle otrzymać z tego korzyści. Nigdy jednak nie robił tego z musu. Prędzej z egoizmu, zachcianek, czasami nudy. Im ofiara ― a tylko tak nazywał niegdyś swoich klientów ― bardziej była chętna czy zdesperowana, tym mniejszy entuzjazm trzymał białowłosego. Nic więc dziwnego, że wolał zginąć z poderżniętym gardłem, niż codziennie oplatać szyję tego niedorajdy i jęczeć mu słodko do ucha.
Ha. Był pewien, że łatwiej przyszłoby mu podcięcie własnych żył, niż służenie komukolwiek. Pewne szczątki dumy wciąż się go trzymały, jak rozbitkowie resztek drewnianej łodzi. Utonięcie jest nieuniknione, ale od siły mięśni i woli zależy, ile wytrzyma się z głową nad wodą. Warknął niemo, zszarpując z głowy białą, lokowaną (?) perukę. Ta twardo opadła na ziemię, chłoszczącą lekko bose stopy uciekiniera, który w try migach zniknął za nawałem drzew.

Biegł bez chwili wytchnienia do czasu, aż nie dogonił go nowy zapach. Wtedy uszy mimowolnie stanęły na baczność, a ogon u nasady nastroszył się jak kolce jeża. Cokolwiek wydzielało ten okropny odór ― było obleśne. Coraz ostrzejsza woń sprawiła, że Growlithe zacisnął kły i warknął pod nosem, choć świadczył o tym tylko ruch górnej wargi i nagłe drgnięcie grdyki. Baczne spojrzenie na ułamek nanosekundy zwróciło się za niego... i to był główny błąd.
Kliknięcie mechanizmu.
Prędki, choć krótkotrwały paraliż.
Smród krwi.
Gardło ścisnęło się, usta mimowolnie rozchyliły, ale ani teraz, ani później nie wydobył się z nich żaden krzyk. Ten dźwięk rozdarł tylko myśli białowłosego, który omal nie runął jak długi na ziemię. Obraz na parę sekund rozdarł się jak mokra kartka, czarnymi pnączami ogarniając całą widoczność. Seria przekleństw padła w oskarżeniu do wykreowanych na szybko bogów, bo zaraz chłopak pochylił się mocno do przodu, działając dokładnie tak, jakby od dawna wiedział, że to będzie mieć miejsce. Jakby wdepnął w zasadzkę całkowicie specjalnie.
Ból pożarł całą nogę jak wygłodniałe, wściekłe zwierzę i to nie pozwalało mu układać planu. A nie należy zapominać, że nie byli sami. Growlithe'owi szumiało w uszach. Nawet nie zwrócił uwagi na to, czy Ailen usłyszał chrzęst metalowych szczęk, czy jednak pobiegł dalej, choć ― podświadomie ― miał nadzieję na to drugie. Zjeżdżaj stąd, szczeniaku. Sam działał prędko. Instynkt zaczepił smycz o jego obrożę, kierując każdym jego kolejnym ruchem. Tym jak włożył palce między trójkątne, stalowe zęby i tym, jak napiął wszystkie mięśnie, aby rozsunąć pułapkę na ― do cholery ― niedźwiedzie. Nie ważył siedmiuset kilo, żeby bawiono się z nim takimi zabawkami.
Role ewidentnie nie były wyrównane ― przeciwników było więcej i mieli broń, która w  przypadku Growlithe'a również miała „możliwość bycia”, ale wtedy złamałby niepisaną zasadę, aby nie używać mocy. Teraz pytanie czy grać fair play, gdy przeciwnik kantuje co krok.

Jeśli mu się udało, natychmiastowo odskoczył na bok, koniecznie na zdrową, lewą stopę, prawą niemalże nie stykając się z glebą. Obficie krwawiąca rana sprawiła, że reszta ciała samoczynnie napięła mięśnie, przygotowana na przyjęcie kłów cuchnących stworzeń. Problemem z pewnością okaże się równowaga, którą zachowa tylko w chwili niezbędnej, stawiając pożartą przez żelastwo stopę na ziemi.
Trzask drewna towarzyszył momentowi, kiedy sięgnął dłonią i oderwał kawałek gałęzi. Zważając na fakt, że z powodu samej genetyki był silniejszy od ludzi, mógł pozwolić sobie na większą „broń”, którą naturalnym odruchem miał zamiar skierować przeciwko psom. Ostry koniec, wysadzony drzazgami był jego jedynym atutem w tym momencie, który według planu z rozmachu miał wbić się w pierwszego agresora, podczas gdy drugi otrzymałby potężny cios łokciem w szczękę.
Co, jeśli koniecznie będzie musiał prędko się przemieszczać?
Oh, gdybym była włącznikiem, to gdzie bym sobie siedziała?” ― zaszczebiotała Shatarai w umyśle Growlithe'a, jeszcze gdy zrywał nisko rosnącą gałąź. Wilczyca z cichym chichotem  poruszała się niewidzialnie wokół drzew, przenikając przez nie lub przeskakując, choć bez powodu. W tym momencie nikt, prócz Growlithe'a nie był w stanie jej dostrzec, bo sam fakt jej istnienia balansował pomiędzy ciasnym więzieniem artefaktu, a światem rzeczywistym.
Facet też nie gra uczciwie”, przypomniała w międzyczasie, przyglądając się bestiom, które powybiegały spomiędzy drzew. Jeden przemknął przez nią, przez co na chwilę rozmyła się jak mgła, by zaraz ponownie złączyć się w obraz. „Wypuść wilki”.

Jeśli się nie uda, to gówno się da zrobić.
Growlithe'owi nie pozostanie nic innego, jak sięgnięcie ręką po gałąź i atak i obronę z miejsca, z zakleszczoną kostką, bo nie będzie czasu, aby babrać się w otwieranie tego ustrojstwa.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach