Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 30.01.20 0:28  •  Chata - Page 3 Empty Re: Chata
Szedł, ciągle szedł, ściskając w dłoń pistolet, który nadal był nieodłączoną formą pierwszej linii obrony, gdyby ktoś nagle targnął się na ich życia. Do jego uszu dolatywał tylko szelest ubrań, oddechów i odgłosu kroków, chociaż cała trójka starała się poruszać najciszej, jak to tylko możliwe.
  vWchodząc coraz głębiej w las, wrażenie, że ktoś stale im się przypatruje, jedynie zmogło się na sile. Czuł obce spojrzenie na swoim przysłoniętym przez odzież ochroną karku, lecz nie mógł namierzyć wzrokiem ciekawskiego delikwenta, najprawdopodobniej dobrze kamuflującego się wśród drzew. Rozglądając się na lewo, prawo i w przód jego spojrzenie zatrzymywało się głównie na runie leśnym.
  — Man soll die schlafenden Hunde nicht wecken — mruknął pod nosem, z akcentem, który dawał wiele do życzenia, tym samym kalecząc rodzimy język swych przodków. — Odwrót —  zwrócił do dzielnie towarzyszących mu członków tej ryzykownej eskapady. Milczenie Tanaki świadczyło o tym, że podzielał niepokój, odczuwany przez majora.  
  Eksploracja terenu w granicy zdrowego rozsądku - to była domagali zasada, którą sobie przyswoił. I nawet przełożeni byli tego samego zdania, skoro się kontaktu, co godzinę.  Choć nadstawienie karku stanowiło codzienność w ich zawodzie, to jednak nie miał zamiaru trwonić ludzkiego życia bez wyraźnego powodu. Krzyk ucichł. Za chwilę zaczną błądzić po omacku. Jak dzieci w mgle. Stanął się łatwym celem dla mieszkających w owej okolicy stworzeń. Czas wracać, zanim zabłądzą na dobre.

Spoiler:
                                         
Aurich.
Generał Eliminatorów
Aurich.
Generał Eliminatorów
 
 
 

GODNOŚĆ :
Rokuro Aurich


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.02.20 12:42  •  Chata - Page 3 Empty Re: Chata
Próbowała omijać leżące suche gałęzie,ale w tej ciszy i tak wszystko wydawało zbyt głośne dźwięki. Pewnie trzymała katanę w prawej ręce i rozglądała się na boki. Raz na jakiś czas oglądała się za siebie, jakby spodziewała się czegoś przyczajonego i patrzącego na ich trójkę w milczeniu, zupełnie jak wcześniej ten jeleniowaty stwór. Może było ich więcej? Może ich taktyką polowań było odwracanie uwagi, rozbijanie grupek ofiar na mniejsze i dopiero potem szybki atak? Po niezbadanych gatunkach wszystkiego można się było spodziewać. Na dodatek reszta grupy pozostała z nieznanym stworzeniem i ukrytym w domu pająkiem.
Na polecenie zrobiła niemal automatyczny zwrot w tył na pięcie. Zatrzymała się, chcąc iść za nimi, chronić ich pleców przed zdradzieckim atakiem od tyłu. Łatwiej było naprawić androida lub przerobić go na puszki do konserw niż leczyć ludzkiego żołnierza. Była tak zaprogramowana, że nie bała się własnego zniszczenia, nie posiadała świadomości o śmierci innej niż ta ludzka. A przecież człowiekiem nie była, więc w jej rozumowaniu nie mogła umrzeć. Dlatego jej priorytetem było zadbanie o to, by Aurich i Tanaka wyszli cało z tej przygody, wrócili bez większych przeszkód do samochodu, zabrali resztę drużyny i ruszyli dalej lub powrócili do głównego obozu. Czujnie rozglądała się po okolicy, próbując wyłapać zagrożenia, których w ogóle nie było widać. Wyspa zdawała się być opuszczona nawet przez życie, a przecież zwierzęta z Desperacji mogłyby do niej dotrzeć. Brakowało tu ptaków, w sumie czegokolwiek. Było za cicho.

Ekwipunek:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.02.20 1:29  •  Chata - Page 3 Empty Re: Chata



Niepokojące dźwięki dochodzące z głębi lasu ustały, i choć pozornie wydawało się, że wszystko wróciło na tory spokoju, to jednak nieprzerwane uczucie, że ktoś lub coś ich obserwuje zmusił Majora do zarządzenia natychmiastowego powrotu. Ale jak było do przewidzenia, w takich sytuacjach nic nigdy nie idzie po naszej myśli, a los okazuje się największą kurwą. Gdy tylko mężczyzna odwrócił się, mógł poczuć jak ziemia pod nim zaczyna pękać. Było zbyt późno, żeby zorientować się, że przez cały ten czas stali na drewnianych deskach, które zapewne pod wpływem zarówno zmian atmosferycznych, jak i okrutnego upływu czasu spróchniały, i prędzej czy później nie będą w stanie utrzymać ciężaru trójki osób w pełnym oporządzeniu. Głośny trzask poprzedził pęknięcie i nim zarówno Major, jak i Hisashi zdążyli odskoczyć w bok, oboje potoczyli się w ciemną otchłań pod nimi.
Oba ciała huknęły o twardą oraz wilgotną posadzkę i jedynie cudem żadne z nich nie doznało większego uszkodzenia na ciele, niż jedynie parę siniaków oraz obić.
- Nic wam nie jest? - usłyszeliście krzyk Tanaki z góry. Znajdował się jakieś trzy metry nad wami, może nawet więcej. Dookoła was panowała grobowa cisza a jedynym światłem, który chociaż trochę pozwalał wam ujrzeć cokolwiek, była słaba wiązka dochodząca z dziury na górze. Pomimo mroku, szybko zorientowaliście się, że znajdujecie się w czymś, co przypominało podziemny tunel, którym poruszały się najpewniej pociągi, o czym świadczyły pojedyncze tory.
- Zaraz spróbuję coś znaleźć i- - głos Tanaki zmieszał się z głośnym rykiem dziwnego stworzenia, które słyszeliście  kilka chwil wcześniej, z tą różnicą, że znajdowało się zdecydowanie bliżej. Tanaka najwyraźniej dojrzał ową istotę, gdyż momentalnie wyprostował się, sięgając po broń.
- Co to kurwa jest... - jęknął, powoli celując przed siebie. Nawet z tej odległości mogliście dostrzec, że jego dłonie drżą.
- Co mam robić? Majorze, co mam robić? Czekam na rozkazy! - krzyknął z przerażeniem w głosie. Ponownie rozległ się wrzask, ale zdawało się, że dochodzi praktycznie tuż nad waszymi głowami.
Wrzask ten był słyszalny przy samochodzie, na co pozostała trójka mogła poczuć jak nieprzyjemny dreszcz przechodzi wzdłuż ich kręgosłupa. Stworzenie, które zaciekawione badało językiem stojącego mężczyznę, zamarło, nasłuchując. A potem gwałtownie zerwało się i ruszyło pędem w stronę lasu, najwyraźniej i ono spłodzono wciąż niewidoczną bestią.
- Kurwa. - warknął Spears wyciągając krótkofalówkę, by skontaktować się z Majorem.
- Majorze, słyszysz mnie? Wszystko dobrze? To coś jest coraz bliżej. Potrzebujecie wsparcia? - przeniósł wzrok na Coral.
- Sugeruję, by udała się pani do samochodu. Tam będzie zdecydowanie bezpieczniej. Majorze? Odbiór!











                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.02.20 22:26  •  Chata - Page 3 Empty Re: Chata
Major nie spodziewał się takiego zwrotu akcji. Moment, kiedy jego narząd słuchu zarejestrował głośny trzask, został przezeń zinterpretowany już po fakcie. Słysząc szum ciśnienia w uszach, spadał w dół, aż w końcu jego ciało skonfrontowało się z twardym, wilgotnym podłożem. Zamiast przekleństwa, z ust Majora wydobył się przytłumiony jęk. Co prawda - przed samym lądowaniem - asekurował się nogami i rękoma, aby uchronić głowę przed uderzeniami, ale teraz, kiedy czuł ból niemal w każdej komórce w ciele, nie miał pewności, co do słuszności tego posunięcia.  
 — Hisashi, Tanaka — skonfundowały wypowiedział imię towarzyszy, by upewnić się, że podobnie jak jemu, nic nim nie jest, ale w ostateczność usłyszał krzyk Tanaki z góry, skąd skądinąd dobiegało jedyne źródło światło.
  — Nie, chyba nie — odkrzyczał, uprzednio wstając. Dopiero wtedy uświadomił sobie, że podczas niechcianego nurkowania w otchłań opuścił trzymany w dłoni pistolet. Odszukał po omacku latarkę i poświecił po dnie przepaści. Odetchnął z ulgą, kiedy wzrok zetknął się ze znajomą bronią. Podniósł ją z ziemi, zerkając ku Hisashi. Obaj mieli sporo szczęścia w tym nieszczęściu, ale jak się stąd teraz wydostaną?
  Jego myśli zostały zagłuszony pierwsze przez głos podwładnego, a potem donośny ryk, która sprawił, że major odruchowo zatkał sobie uszy, czując przytłumiony ból w bębenkach. Nigdy w życiu nie słyszał odgłosu o takiej tonacji, który zjeży  mu włosy na karku, sprawił, że po twarzy spłynęły nowe krople poty, a po kręgosłupie popełzną zimny, nieprzyjemny dreszcz.
  Odruchowo gasząc latarkę, spojrzał w górę. Ujrzał u wylotu zarys znajomej sylwetki. Gdyby niezważone pole widzenia, być może dostrzegłby drżenie rąk Tanaki.
  — Ta... — reszta utonęła w donośnym wrzasku.
  Aurich znieruchomiał, pobladł, zaciskając mocniej spocone palce na rączce pistoletu. Stał przez chwile, jakby sparaliżowany strachem, choć nadal zachowywał chłodny umysł, w którym dokonywał analizy aktualnej sytuacji. Miał wrażenie, że całe zajście odegrało się w zaledwie ułamku sekundy.  Zanim zdążył otworzyć usta, zanim zdołał wydać jakikolwiek rozkaz, zanim w ogóle krtań była zdolna przetworzyć przy pomocy strun głosowy dźwięki na mowę ludzką, Tanaka najprawdopodobniej już nie żył, a przynajmniej taki czarny scenariuszu układał się w głowie Rokuro, dopóki znowu nie ujrzał zarysu jego sylwetki.
  — Nami się nie przyjmuj. Broń się. — krzyknął, choć w duchu liczył na to, że mężczyzna powie im, co widzi, choć najważniejsze było w tym momencie jego bezpieczeństwo, skoro nadal stał na nogach. Przerażenie nie mogło wziąć nad nim górę.
  — Majorze, słyszycie mnie?
  Wymacał krótkofalówkę. Głos Spearsa z każdym kolejnym słowem trzeszczał w słuchawce wadliwego uprzędzenia coraz bardziej, aż w końcu stał się ledwie zrozumiały.
  — Wsiadajcie do samochodu i gaz do dechy, Spears. Jak najdalej stąd. Wezwijcie wsparcie.
  Poszukał wzrokiem oblicza Hisashi, jakby chcąc znaleźć na nim odpowiedzi na nurtującego go pytania. Wysłanie tutaj Spearsa, Nanashi i Sanfrord było, jak skazywanie ich na pewną śmierci.
  — Uciekajcie stąd i wezwijcie wsparcie. Bez odbioru! — wydał prostszy w przekazie rozkaz i się rozłączył. A potem nastała cisza, przerywany jedynie przez jego odrobinę spazmatyczny oddech. Nasłuchiwał tego, co działo się kilka metrów nad ich głowami, w kompletnej ciemności. Bliżej nieokreślony osobnika zapewne pozostawił na nogi całą okolice. Bez ruchem tylko tracil ceny, przelewujący się przez palce czas. Chciał jak najszybciej się stąd wydostać i pomóc Tanace. W tym celu poświecił po ścianie tunelu, by zbadać nie tyle co jego głębokość, a przede wszystkim strukturę. Miałby szansę wspiąć się w górę? A może tunel, który bez wątpienia był działem ludzkiej rąk, dokądś prowadził? Jak na razie spróbował pierwszej opcji. Nie mógł pozostawić jednego ze swoich oficerów na pastwę losu. Po prostu nie mógł. Spoczywała na nim odpowiedzialność.

Spoiler:
                                         
Aurich.
Generał Eliminatorów
Aurich.
Generał Eliminatorów
 
 
 

GODNOŚĆ :
Rokuro Aurich


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.02.20 17:24  •  Chata - Page 3 Empty Re: Chata
 Jak widać jej rada nie okazała się w ogóle potrzebna; choć w pewnym sensie może lepiej byłoby, gdyby nadal ich największym problemem był nadmiernie przyjazny, jeleniowaty stwór. Cokolwiek wystraszyło owo stworzenie zapewne musiało być jeszcze bardziej przerażające, zapewne agresywne i równie mordercze, co każdy skrawek tej nieszczęsnej wyspy. Wszyscy jak jeden mąż zamarli na dźwięk przeszywającego wrzasku, gdy zaś osobliwy potwór odpatatajał w nieznane, coś w ekipie drgnęło. Nie mogli przecież tak stać i czekać na zbawienie, gdy w dość oczywisty sposób zbliżały się kolejne niebezpieczeństwa.
 — Uciekajcie stąd i wezwijcie wsparcie.
 Rozkaz padł, a Sandford nie trzeba było powtarzać dwa razy. Nie należała do jednostek bojowych i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że pozostali uczestnicy wyprawy oprócz dbania o własne bezpieczeństwo są także zmuszeni czuwać nad nią. Daleko więc było jej do zgrywania kozaka, skoro w razie zagrożenia nie była stanie sama zadbać o siebie. Jako pierwsza wskoczyła do samochodu, dopiero potem sprawdzając, czy pozostali także kierowali się do środka. Nie mieli czasu do stracenia, a instrukcje pozostawały jasne: spierdalać jak najdalej i zorganizować pomoc.

wyposażenie:
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.02.20 20:06  •  Chata - Page 3 Empty Re: Chata
Maszyna automatycznie przybrała pozycję idealną do spadania z dowolnych wysokości jako desant czy poprzez zwykły przypadek. Skuliła się prawie nienaturalnie jak na humanoidalną sylwetkę, co budowa kończyn tylko jej ułatwiała, chroniąc dłońmi głowę poprzez ułożenie ich wnętrzem w stronę ziemi na wysokości podkurczonych kolan. Wylądowała z łupnięciem typowym dla niemal dwustu kilogramów twardych elementów, ale po szybkiej analizie żadna część nie uległa uszkodzeniu. Na szczęście spadek nie był aż tak morderczo wysoki. Podniosła się jak najszybciej i uniosła broń, gotowa do obrony przed potencjalnym wrogiem, do którego gniazda mogli wpaść. Światło latarki natrafiło jednak na tory. Nie zmniejszyło to jej czujności, nadal coś mogło tu mieszkać.
Nie lepiej gdyby do nas zeskoczył? – zapytała zaniepokojona odgłosami znad wyrwy. Tunel prędzej czy później miałby jakąś stację, wyjście na powierzchnię. Trzy, cztery metry to nie było wcale tak dużo. Bez problemu mogła ich potem podnieść, podsadzić, żeby wydostać się z dziury. A nawet gdyby zadanie okazało się utrudnione, zostawienie go tam samego zmniejszało jego procentową szansę na przeżycie. Zależnie od tego co widział, mógł nawet nie mieć szansy na ucieczkę. Złapałaby go, gdyby postanowił zeskoczyć.
Opuściła głowę, zbadała wzrokiem i latarką ściany oraz korytarz niknący w mroku. Po chwili odwróciła maskę w kierunku majora, w momencie, w którym nakazywał wezwanie wsparcia. Pierwotne rozdzielenie nie było niczym dobrym, większa ilość wojskowych na pewno pomogłaby w aktualnej sytuacji. Musieli tylko zaczekać, dotrwać do przybycia wsparcia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.02.20 0:50  •  Chata - Page 3 Empty Re: Chata



Rozkaz wydany przez Majora był jasny i klarowny. Spears jedynie posłał krótkie spojrzenie w stronę Nanashiego, a ten skinął głową, rozumiejąc go bez jakichkolwiek zbędnych słów. Nim którykolwiek z nich zdołał krzyknąć do kobiety, aby ta wracała do samochodu, Sandford już zajmowała jedno z tylnych siedzeń.
- Zjeżdżamy. - warknął Nanashi trzaskając za sobą drzwiami, kiedy wsiadł do samochodu. Spears jednak nie ruszył, pomimo odpalenia samochodu. Zaciskał coraz mocniej palce na kierownicy, wpatrując się przed siebie.
- Spears? - nie padła odpowiedź, a przynajmniej nie od razu. Nanashi już wiedział co chodzi po głowie jego towarzyszowi.
- Nawet nie próbuj-
- Przepraszam. - w końcu odezwał się mężczyzna, a potem nie posyłając nawet spojrzenia w stronę Nanashiego czy też Coral, ruszył samochód.
W tym samym czasie z dołu, w którym aktualnie znajdowali się Major z Hisashim ciężko było cokolwiek dostrzec. Jedynie głuchy krzyk Tanaki, pełen trwogi i desperacji mieszający się z odgłosami wystrzałów niósł się echem w ciemności.
Wszystko skończyło się głośnym hukiem. I choć uwięziona dwójka nie miała pojęcia co się właściwie stało, tak Coral była świadkiem szaleńczej jazdy w wykonaniu Spearsa, który nie zastanawiając się dłużej wjechał w las, uderzając o wystające gałęzie drzew czy też zdrapując korę. Nawet stracili w pewnym momencie prawe lusterko, ale było warto. A przynajmniej na początku tak się wydawało. Samochód uderzył z hukiem w stworzenie, którego niestety Coral nie była w stanie dostrzec. Usłyszała jedynie przeciągły pisk, a potem głośny rumor ciężkich kroków, co oznaczało jedno - bestia uciekła.
Ale jak daleko?
- Sandford. Zajmij się Tanaką, Nanashi, ubezpieczaj mnie! - krzyknął Spears wyskakując z samochodu i podbiegł na jego tyłu, otwierając na oścież drzwi. Złapał za zwiniętą, metalową linkę, a następnie zrzucił go wprost do dziury.
- Majorze. Szybko, niech któreś z was złapie za niego. Wciągniemy was po kolei. Szybko! - i gdy tylko usłyszał potwierdzenie z doły, odpalił maszynę, która zaczęła na powrót wciągać linkę.
- Szybko, szybko, szybko! - Nanashi rozglądając się dookoła, z przygotowaną bronią, powtarzał jedno słowo jak jakąś mantrę. Gdzieś spomiędzy drzew dało się słyszeć ciche powarkiwanie. Bestia nadal tu była. I całkiem możliwe, że właśnie ją rozwścieczyli.
- Kurwa... - jęknął Tanaka leżący na ziemi, trzymając się mocno za nogę. Jego lewe udo mocno krwawiło, a przy bliższym wglądzie łatwo można było zauważyć spory ubytek ciała.



1. Major i Hisashi rzucacie na wspinaczkę. Próg powodzenia wynosi 40.
2. Coral rzuca na siłę przy podnoszeniu Tanaki. Próg powodzenia wynosi 65.






                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.02.20 16:15  •  Chata - Page 3 Empty Re: Chata
Wynik rzutu – 48.

Kiedy jego plan spalił na panewce, powtarzał w myślach jak mantrę nie panikuj. Panika w obecnej sytuacji (ani w żadnej innej) nie była dobrym doradcą. Sprawdził drżącymi rękoma stan filtru w masce gazowej. Był bezużyteczny. Nabierając do ust większego zapasu powietrza, użył szybko nowej.
  — Tanaka? — Pokręcił przecząco głową. Wcześniej analizowała taką opcję, ale ostatecznie ją odrzucił. Uzasadnił to chwilę później zaniepokojonej Hiashi. —  Nie mamy żadnej pewności, czy stwór nie skoczy za nim. Może właśnie na to w tym momencie liczy.
  Major rozważył w głowie kilka scenariuszy, ale skupił się głównie na faktach. Przede wszystkim nie wiedzieli nic o napastniku. Niewykluczone, że posiadał iloraz inteligencji.  Nie wiedzieli też, jakimi dysponuje umiejętnościami. Wiele kreatur zamieszkujących tereny Desperacji było wyposażone nie tylko w mocne szczęki, ale też w toksyczne jady różnego rodzaju. W tym wypadku nie mogli wykluczyć takiej opcji. Nie mogli ryzykować. A on wiedział, że nie musi tego wszystko tłumaczyć Hisashi. Była hyclem, więc większość swojego żywota spędziła na pustkowi. Mogła mieć większe doświadczenie niż Aurich.
  Krzyk Tanaki boleśnie utwierdził go w tym przekonaniu. Jego założenie mogło być błędne, a to oznaczało, że... Nie, w tej chwili nie mógł dopuszczać do siebie owych myśli. Zresztą takowe zostały zakłócone przez przeraźliwy, niemal ogłuszający huk.
  — Co tam się dzieje?! — krzyknął, kiedy do hałasu doszedł ryk silnika, a potem pisk opon i skowyt stwora.
  Odpowiedź przyszła po chwili, w charakterze znajomej barwy głosu. Chciał powiedzieć Mówiłem wam, żebyście uciekali jak najdalej stąd i wezwali wsparcie, ale się rozmyślił. To zdecydowanie nie czas na reprymendy. Zagranie Spearsa było obarczone ryzykiem, ale miał racje. Musieli jak NAJSZYBCIEJ się stąd wydostać. Z jego krzyku wywnioskował, że zagrożenie zniknęło. Ale mogło znowu nadejść. To tylko kwestia czasu.
  Major zdecydował o kolejności. Złapał za linę jako pierwszy. Pokonanie trzymetrowego dystansu ze swoimi umiejętności zajęło mu nie więcej niż kilka minut. Adrenalina hucząca w organizmie też miała w tym swój udział.
  — Hisashi, twoja kolei — krzyknął za kobietą, kiedy lina znowu została opuszczona, a on stanął na stabilnym gruncie, orientując się w sytuacji.
  Nanashi stał z bronią w ręku. Obserwował otoczenie, wypatrując zagrożenie. Pani Sanford próbowała przenieść w pojedynkę Tankę do auta, co wydała mu się iście absurdalne, z dwóch przyczyn. Pojazd wyglądał na uszkodzony, ponadto jak taka drobna kobieta mogła sobie poradzić z rannym mężczyzną?
  — Nanashi, pomóż Tanace przemieścić się do samochodu. Sanfrod, rzuć okiem na stan pojazdu. Spróbuj prowizorycznie naprawić ewentualne usterki. Musimy nim dojechać do bazy — rozkazał na razie porzucając zwroty grzecznościowe. Jednak posłanie na tak ryzykowną wyprawę inżyniera było dobrym posunięciem, mimo iż wcześniej poddawał to pod wszelką wątpliwość.
  Sam stanął kilka metrów za plecami Spearsa, wodząc spojrzeniem po okolicy. Znowu poczuł to samo, co wcześniej, gdy szli w las. Niepokój.



Spoiler:
                                         
Aurich.
Generał Eliminatorów
Aurich.
Generał Eliminatorów
 
 
 

GODNOŚĆ :
Rokuro Aurich


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.03.20 19:12  •  Chata - Page 3 Empty Re: Chata
 Nie zamierzała się kłócić z decyzją Spearsa; w końcu to oni tu byli żołnierzami, przeszli pewnie dziesiątki odpowiednich szkoleń a i tak żadne nie było w stanie w pełni przygotować ich na to, z czym spotkali się tu na tej wyspie. Rozumiała tak Auricha, który kazał im spierdalać jak i kierowcę, który zamiast zrobić elegancki w tył zwrot rzucił się z miejsca na pomoc towarzyszom. Krzyczenie teraz na niego, by zawracał, prawdopodobnie nie przyniosłoby żadnego pozytywnego skutku — a przynajmniej Sandford z pewnością nie miała odpowiedniej siły przebicia.
 Nie potrzeba było wiele szaleńczej jazdy przez las, by chaotyczny rajd zakończył się solidnym rąbnięciem w bliżej niezidentyfikowane stworzenie. Nie zdążyła nawet spojrzeć, co to takiego, bo zaraz po wydaniu z siebie ogłuszającego pisku stworzenie wzięło nogi za pas (i wcale się mu nie dziwiła).
 Ledwo zdążyła otrząsnąć się z szoku po zderzeniu, padło polecenie. Odetchnęła energicznie, wysiadając z samochodu i rozglądając się za rzeczonym Tanaką. Szybko jednak pojawił się problem w postaci niewystarczającej siły pani inżynier, bo jakkolwiek by nie próbowała, na wpół bezwładny żołnierz był dla niej po prostu za ciężki. Szczęśliwie jej bezskuteczne próby zostały szybko dostrzeżone i mogła oddelegować się do odpowiedniejszego zadania, wcześniej rzuciwszy do rannego by się jakoś trzymał. Grunt, to pozytywne nastawienie, tak? Bez dalszej więc zwłoki zabrała się do kontroli stanu pojazdu, przechodząc na jego przód i starając się zbadać, w którym miejscu zderzenie z tajemniczym stworzeniem mogło wywołać najwięcej szkód. Pal licho wgniecenia w karoserii, zadrapania czy nawet utracone lusterko; grunt, żeby auto odpaliło i dowiozło ich wszystkich w bezpieczniejsze miejsce, gdzie mogliby odpowiednio zająć się poszkodowanym i pomyśleć, co dalej ze sobą zrobić.

wyposażenie:
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.20 1:05  •  Chata - Page 3 Empty Re: Chata



Major bez jakichkolwiek problemów wspiął się po spuszczonej lince, która dodatkowo automatycznie była wciągana do góry, dzięki czemu nie minęły dwie minuty, kiedy mężczyzna znajdował się już na stabilnym gruncie. Wystarczyło krótkie rzucenie spojrzeniem, aby zorientował się w sytuacji, w jakiej się znaleźli. Było źle, ale przynajmniej dziwnego i niebezpiecznego stworzenia nie było w pobliżu.
W pierwszej sekundzie Nanashi wyraźnie zawahał się, gdy usłyszał rozkaz Majora. Jednakże jego osłupienie trwało na tyle krótko, że już po chwili skinął głową, zarzucił pasek broni na ramię i podbiegł do Tanaki, wsuwając obie dłonie pod jego pachy i dźwignął go do góry. Krzyk bólu rozdarł napiętą ciszę, która panowała dookoła.
- Przepraszam, ale musisz to wytrzymać. - szepnął do mężczyzny, pomagając mu wejść do wnętrza samochodu.
- Pospieszcie się, no! - warknął Spears, który nadal znajdował się za kółkiem. Samochód, choć uszkodzony w niektórych miejscach, pozbawiony jednego lusterka oraz prawego reflektora, wciąż był na chodzie, o czym świadczył odgłos chodzącego silnika. A to dodawało skrzydeł nadziei, że być może uda im się uciec, i wszyscy pozostaną przy życiu.
W tym samym momencie Hisashi zdołała wdrapać się na górę, i wszystko wskazywało na to, że udało im się. Wystarczyło wsiąść do auta i...
Krzyk, który słyszeli kilkanaście chwil temu ponownie rozległ się w lesie. Był teraz blisko, niemalże na wyciągnięcie ręki. Istota z lasu nie odeszła daleko, czaiła się między drzewami kiedy oni próbowali się ratować oddychając ułudną nadzieją ratunku. Spomiędzy konarów wyłoniła się prawie humanoidalna sylwetka poruszająca się na ugiętych, patyczkowatych odnóżach. Była blisko. Zbyt blisko. Znów wydała z siebie ten przerażający krzyk, a następnie ruszyła z szarżą w stronę samochodu.



1. Major, Coral i Hisashi rzucacie na refleks. Próg powodzenia wynosi 30. Jeżeli nie uda wam się, wasza postać upadnie.
2. ART potwora






                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.03.20 23:07  •  Chata - Page 3 Empty Re: Chata
Widok stwora rodem z koszmarów nie doprowadził Auricha do utraty zimnej krwi. Skutecznie stłumił rodzący się w nim zalążek strachu na rzecz chłodnego spokoju; nauczył się walczyć ze stresem nawet w najbardziej ekstremalnych warunkach, a ten nie odbiegał wyraźnie od kanonu takowych. Wiedział bowiem, że niezależnie jakimi umiejętnościami dysponowali, żaden z jego towarzyszy, ani tym bardziej on sam, nie mogli równać się z tą osobliwą kreaturą. Jedyną szansą na przeżycie była ucieczka, a major nie miał zamiaru trwonić czyjegoś życia kosztem nakarmienia własnych ambicji. Wspinanie się po strzeblach kariery zawodowej nie leżało w zasięgu jego obecnych zainteresowań. Nie, gdy od niego zależało być albo nie być towarzyszących mu wojskowych. Trójka z nich pojawiła się tu wbrew jego woli, by ich ratować. Dzięki ich odwadze i poświęceniu pojawiła się możliwość szybkiej ewakuacji i nie miał zamiaru zmarnować tej szansy, czy zwlekać ani sekundę dłużej. Już wystarczająco ich naraził.
  — Szybko, do samochodu! — rozdarł się na całe gardło, tymczasowo przekrzykując krzyk o niebezpiecznym natężeniu, który znowu zabrzęczał im w uszach. — Biegiem, ale już! Jazda!
  Nadal z pistoletem w dłoni, wyjął z kieszeni jeden z egzemplarzy paraliżującego granatu „Meduza”, którego zabrał ze sobą na wszelki wypadek. Wyciągnął zawleczkę i, z odpowiednim zamachem, rzucił broń w zbliżającego się ku nim w zawrotnym tempie stworzenia.
  — Do samochodu! — krzyknął jeszcze, sam podbiegając do pojazdu, w trakcie służąc pani Stanford ramieniem. Nie miał jej za złe upadku. Zapewne nie nawykła do podobnych widoków. Ile to razy w jego całej karierze zawodowej paraliżował go strach, zanim przystosował się do dziwacznych tworów natury? A ona nie była wojskowym, ponadto obiecał jej, że nawet włos z głowy jej nie spadnie i nie miał zamiaru splamić swojego honoru. Pomógł jej wstać i asekurował ją aż do auta, ostatecznie zatrzaskując za nimi drzwi. Nie wiedział, ile kupił im czasu i czy w ogóle coś wskórał swoją desperacką próbą spowolnienia przeciwka. — Gaz do dechy! — kolejny rozkaz padł z jego gardła, gdy pojawiła się pewność, że wszyscy są w środku – bezpieczni poza leżącym na rozłożonym tylnym siedzeniu Tanace.



Spoiler:
                                         
Aurich.
Generał Eliminatorów
Aurich.
Generał Eliminatorów
 
 
 

GODNOŚĆ :
Rokuro Aurich


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Chata - Page 3 Empty Re: Chata
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach