Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 14 z 18 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18  Next

Go down

Pisanie 18.05.16 19:23  •  BAR  - Page 14 Empty Re: BAR
Nie odpowiedziała, a jej milczenie tym razem nie było zwykłą przerwą w rozmowie: brzmiało równie intensywnie i agresywnie jak krzyk. Stanęła obok Ourella, razem z nim wpatrując się w siedzącego pod stołem chłopca, z wyrazem twarzy kontrastującym z łagodnym ciepłem anioła.
Czuła się... nie miała pojęcia jak. Rozpoznawała wściekłość; rozpoznawała też smutek, ale to był dziwny rodzaj smutku, o wiele bardziej napastliwy, niż zwykła tęsknota, którą znała dobrze, a której udział w tym chaotycznym uczuciu zauważyła dopiero teraz, gdy o niej pomyślała.
Zrobiło jej się niedobrze; splunęła obok stołu, żeby to zamaskować przed samą sobą.
- Żałosne - wycedziła, mimo szczęk zaciśniętych niemal do bólu. Ból: chciała sprawić komuś ból, wyrzucić go z siebie, może w ten sposób zniknie i zostawi ją w spokoju... Ale komu? Oczywistą odpowiedzią byłoby: temu żałosnemu dziecku, czemu więc pierwszą osobą, która przyszła jej na myśl, był Ourell?! Nie rozumiała ani własnej reakcji, ani głupoty towarzysza, który postanowił pozbyć się bardzo dobrego płaszcza na rzecz jakiegoś brudnego, nieważnego, małego szczura.
Czemu nie jej...?
Wszystko jedno - zaprzeczyła własnym myślom z furią, po czym bez słowa kopnęła chybotliwy stół, pod którym ukrył się Limbo, i wybiegła na dwór, zaciskając jedną trzęsącą się dłoń na drugiej, żeby powstrzymać się przed sięgnięciem po strzelbę. Strzelaniny w pomieszczeniach nie były mile widziane w Apogeum, a nie mogła pozwolić sobie na utratę kolejnego kontaktu.

zt


Ostatnio zmieniony przez Maddie dnia 08.06.16 13:11, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.05.16 17:09  •  BAR  - Page 14 Empty Re: BAR
Ujrzawszy ruch anioła zmierzającego w jego stronę, chłopiec zjeżył kark kładąc długie uszy po sobie, wbijając rozjarzone fioletem spojrzenie w, przynajmniej w jego mniemaniu, wrogiego osobnika, który być może zamierza zabrać jego znalezisko. I im bliżej blondyn znajdował się chłopca, to ten coraz głośniej warczał, dając tym samy ostrzegawczy sygnał, że w każdej chwili może zaatakować. Obnażył małe kły i obniżył swoje ciało, niemalże szurając nagim brzuchem po brudnej podłodze.
Cofnął się gwałtownie, kiedy tuż obok niego położył płaszcz. Jasnowłosy przekręcił głowę w bok, nie rozumiejąc co się dzieje i odczekawszy krótki moment, aż mężczyzna ponownie się oddalił, przysunął się niepewnie wyciągając szyję na tyle, by poruszając nosem zacząć obwąchiwać płaszcz. Dla kogoś normalnego, taki dar by szczytem marzeń. Nie wahałby się ani sekundy, porwał żarowisko i uciekał gdzie pieprz rośnie, na wypadek, gdyby darczyńca nagle się rozmyślił. Ale nie dla dzikiego chłopca, który przez całe swoje, krótkie bo krótkie, życie, nie miał niczego na grzbiecie. Dlatego też po chwili zignorował płaszcz, przeszedł obok i usiadła na tyłku, wbijając swoje spojrzenie w jasnowłosego, ignorując obecność dziewczyny. Najwyraźniej czekał. Czekał, aż ten dziwny człowiek z dziwnymi rzeczami nagle wyciągnie z kieszeni jakieś jedzenie i się z nim podzieli.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.16 0:12  •  BAR  - Page 14 Empty Re: BAR
Gdzieś tam w kącie siedział olbrzym szczelnie otulony w wystrzępione szmaty ukształtowane na kształt płaszcza. Opierał się o ścianę, ściskał w dłoni uszczerbioną, prawie pustą szklanicę. Twarz miał skrytą pod głębokim kapturem tak, że nie widać było, że tak właściwie to drzemie.
Siedział tak od dłuższego czasu, tylko co dłuższą chwilę okazując, że wcale jeszcze nie umarł, i nie, nie możecie mnie okraść, poprzez nagłe zrywy, podczas których wypijał kolejny łyk niezbyt smacznego, szczynopodobnego piwa. Właściwie to i tak było najlepsze w okolicy, więc "szczynopodobny" w tym wypadku liczył się jako komplement.
Wcale mu nie przeszkadzał huk, nie przeszkadzał mu szum. Hałas robił na nim mniejsze wrażenie niż zeszłoroczny śnieg. Za to on sam roztaczał wokół siebie taką atmosferę, że nikt nie próbował się dosiąść do stolika. To nie tak, że był jedynym, którego spod plątaniny szmat prawie nie było widać. To nie tak, że był największy. Ale z drugiej strony nie był też jedynym, który taką atmosferę roztaczał.
Otworzył oczy, rzucił spojrzeniem na otaczający go syf, łyknął piwa. Nic się nie zmieniło. Dalej było tak samo ponuro, tak samo brudno i tak samo głośno. Jakoś odprężała go ta atmosfera. To nie to co spokojna wrzawa w siedzibie czterdziestu rozbójników, ale jak na standardy Desperacji było całkiem dobrze. W sam raz by odpocząć trochę przed powrotem do psów.
Oparł się o ścianę na powrót. Przymknął oczy. Jeszcze kilka drobniejszych łyków mu pozostało. Więc... Niedługo wyruszy. No ale jeszcze ma czas. W końcu nikt mu nie powiedział, że ma wrócić o tej czy innej porze. Sam sobie to ustanowił no i dobrze, tak ma być. Hah, tak ma być...


Ostatnio zmieniony przez Wazon dnia 24.11.16 19:51, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.16 0:38  •  BAR  - Page 14 Empty Re: BAR
Po prostu pięknie. Zajebiście. Super kurwa cudownie.
Nie ma co, jego kariera jako anioła stróża nie zaczynała się zbyt optymistycznie. Ledwo dostał pod opiekę jedną zołzę, praktycznie natychmiast stracił ją z oczu. I coś mu mówiło, że już chyba jej nie zobaczy. Podejrzewał, że wróciła do swoich a oni ukręcili jej łeb czy coś. No tak to już czasem bywa. Sprzeczki rodzinne czy coś.
Podejrzenia Alana potwierdziły się w momencie, kiedy dostał informację o przydzieleniu mu nowej duszyczki do opieki. Naprawdę, bez żadnego słowa wyjaśnienia po prostu kazali mu się opiekować kimś innym. Żadnego "mee", "bee" czy "pocałuj nas w dupę". Masz tu, chłystku, nową duszę, którą masz sprowadzić na drogę Pana i się ciesz. Chociaż w sumie to nie musisz się cieszyć. Wielkie okrągłe "G" nas to, a ty sobie radź. Pozdrowienia z malowniczego Edenu.
Super.
Zaklął pod nosem. Cóż, chociaż musiał przyznać, że tym razem przynajmniej pod jednym względem mu się poszczęściło. Ze szczątkowych informacji jakie dostał o swoim najnowszym zwierzątku... to znaczy podopiecznym, wynikało, że nie należy on do żadnej durnej sekty, która na widok anioła dostawała spazmów, by w chwilę potem wyrwać pierzastemu z piersi wciąż bijące serce. Trzeba znajdować w życiu pozytywy, nie? No, i to by była w sumie jedna z bardzo niewielu informacji, jakie Alan dostał o biednej, zagubionej duszyczce którą miał się opiekować. Zdradzili mu też imię. I fakt, że można go znaleźć w Apogeum Desperacji. No, to przynajmniej nie będzie się musiał szlajać po jakichś zadupiach, tak jak ostatnio. Ciekaw był co to za chłystek. No a że Nemo postanowił chociaż poudawać, że jest przykładnym aniołem stróżem, w końcu ruszył swoje cztery litery. A w pobliskim barze zdobędzie jakieś informacje. Tym bardziej, że przecież barman zna wszystkich, którzy u niego piją.
- Jedno piwo - rzucił do faceta za ladą. Kiedy już dostał swój paskudny trunek, wypił kilka łyków a potem znów skinął na barmana. Nie silił się specjalnie na dyskrecję - Znasz kogokolwiek kogo wołają Edgar Allan Poe?
Już nie lubił tego frajera. Za to, że jego drugie imię było takie samo jak jego własne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.16 20:18  •  BAR  - Page 14 Empty Re: BAR
Barman popatrzył z uniesioną brwią na przybysza. Widać było na jego twarzy, że toczy wewnętrzną walkę - niby chłopak już coś kupił, niby już jakoś zapłacił... Ale w sumie można by z niego wyciągnąć więcej. Informacje to też towar, i to często cenniejszy niż się wydaje.
W końcu jednak przeniósł spojrzenie w głąb baru i odszukał zwalistą sylwetkę Wazona. Wskazał go palcem i mruknął coś, że śliczny paniczyk powinien teraz kupić drugie piwo, ale nie było wiadomo, czy chodzi o zapłatę za informacje czy o zabezpieczenie i darowiznę dla nieznajomego.

Wazon, jakby czując, że rozmawiają o nim, znowu się przebudził. Tym razem jednak mocniej. Na tyle, że podniósł głowę, wyprostował nieco sylwetkę i rozejrzał się po okolicy nie tylko poprzez nieznaczny ruch oczu. Zdążył zauważyć, że został z jakiegoś powodu wskazany, ale tak to już bywało - hej, był mięśniakiem do wynajęcia. Jednym z tych zazwyczaj myślących mięśniaków, a to się wcale tak często nie zdarza. Dlatego był wiecznie gotowy do negocjowania ceny za swoje usługi. Wpierdolić komuś? Spoko. Popilnować coś? Nie ma sprawy. Przetransportować? Oczywiście. Ale czym płacisz? Ile płacisz? Nie, nie pytam cię o powód, no jeszcze nie ocipiałem.
Łyknął nieco piwa i odstawił szklanicę na stolik. Zaczął szarpać końcówkę chusty DOGSów, którą miał zawiązaną pod szyją. Niby widoczne miejsce, ale jej żółtość nieco ginęła wśród szmat w większości kolorów piasku i innych, bardziej konkretnych brązów.
Oparł się wygodniej o ścianę i już tylko czekał. Bo nie było nic innego do roboty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.16 21:31  •  BAR  - Page 14 Empty Re: BAR
Nemo stukał niecierpliwie palcami w blat, czekając aż barman raczy mu odpowiedzieć. Już wiedział, że facet doskonale zna osobę, której poszukiwał. Liczył się z faktem, że będzie musiał dopłacić za informację, tutaj wszyscy byli łasi na pieniądze. Nawet jeśli dobrze kogoś znałeś, nie licz na darmową przysługę. Ku jego zdziwieniu jednak zaraz facet za ladą wskazał kogoś w tłumie. Białowłosy uniósł brew, żeby owe zdziwienie wyrazić, po czym szybko odwrócił się, by obejrzeć, kogo też mu pokazano. Potem zwrócił ponownie spojrzenie na barmana, wskazując za nim palcem na siedzącą pod ścianą całkiem sporą kupkę szmat. Jego mina zdawała się mówić "Stary, ale ty tak na serio?".
No, cóż. Chyba zostało mu tylko podejść i się dopytać czy to faktycznie ta góra pozszywanych materiałów nosiła miano, które tak zirytowało anioła. Zeskoczył ze stołka, strzelając z palców monetą i trafiając nią w czoło barmana. Zgarnął swoje piwo i wolnym krokiem podszedł do wskazanego mu jegomościa. Pociągnął ze szklanki, stojąc tak przez chwilę i spoglądając na, jak się domyślał, swojego nowego podopiecznego, bez słowa.
- Ty jesteś ten cały Edgar Allan Poe? - zapytał, nie siląc się na specjalne przedstawienie. Tak, chusta DOGSów, którą ten mielił w palcach rzuciła mu się w oczy, ale nie przywołała na jego twarzy żadnej emocji. Może tylko lekkie skrzywienie. Czyli to co podali mu na karteczce było prawdą - duszyczka, którą mu powierzono przynajmniej nie rzuci się na niego z zębami, by wyrwać serce ku czci jakiegoś wyimaginowanego bożka. Ale ta żółta chusta też nie wróżyła dobrze. Wystarczy wspomnieć niedawne morderstwo Metatrona, w którym udział brało iluś tam członków tegoż zapchlonego gangu... Nemo miał tylko nadzieję, że siedząca przed nim persona nie znajdowała się pośród morderców anielskiego przywódcy. Inaczej będzie miał przesrane.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.06.16 18:45  •  BAR  - Page 14 Empty Re: BAR
No i podszedł do niego taki luzaczek, chucherko jakich wiele na tym wypizdowiu. Z tym, że jak już Wazon obrzucił go swoim ponurym spojrzeniem, gdy już zmierzył go od stóp do głów, przyjrzał się jego twarzy, to okazało się, że to doprawdy wielce śliczniusi luzaczek. Delikatna twarz, wąskie usta, oczy jak u albinosa - ogółem to Wazon nie zdziwiłby się, gdyby spotkał takiego w burdelu. Na pewno miałby branie. Ale z drugiej strony kojarzył mu się też z typem obrotnych cwaninaczków, co to umieją zarabiać brudnymi sposobami tak, że sami nie mają ubrudzonych rąk.
Podświadomie przyszykował się na ewentualną możliwość ciekawych rzeczy.

Dopiero gdy chłopak gapił się na niego przez chwilę do słowa dotarło do Wazona, że tak właściwie to przydałoby się coś lepszego, niż nierówna drzemka przy stoliku w karczmie. Jakiś porządny sen byłby serio mile widziany, może jakie porządne towarzystwo też. Szkoda, że ogarnął to dopiero teraz, bo mógłby to mieć już jakiś czas temu. Ale nie, po co myślenie, myślenie zostało w innym życiu, jak się okazuje na każdym kolejnym kroku. Kurwa jego mać.

Przestał skubać chustę gdy usłyszał swoje pełne miano. Powoli opuścił dłoń i skrzyżował ręce na piersi. Uśmiechnął się szeroko, prostując przy tym swój kark na tyle, że w końcu można było w pełni zobaczyć jego plamistą gębę.
- Tak się nazywam. Ale czy jestem T Y M... - urwał na wpół dramatycznie na wpół komicznie, całkiem świadomie i niepotrzebnie drażniąc się z kimś, kogo traktował jako potencjalnego pracodawcę.
Czuł się nieco jak dziecko które zrobiło doskonały żart, za każdym razem gdy ktoś wymieniał jego pełne imię lub gdy sam je podawał. Jakoś nie umiał sobie odpuścić, by dalej nie płatać z niego żartów, choć szczerze wątpił, czy w Desperacji, jakieś tysiąclecie od czasów gdy żył o w y poeta, ktoś go będzie znać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.06.16 19:22  •  BAR  - Page 14 Empty Re: BAR
A więc stali przez chwilę i obaj się na siebie gapili. No cóż, to w sumie było dość zrozumiałe, trzeba było obczaić z kim ma się do czynienia, kiedy już ktoś do ciebie podszedł. Nemo zdawał sobie sprawę, że musiał wyglądać na cwaniaczka i w sumie to Wazon wiele się w tej ocenie nie pomylił. Jakoś trzeba było wyżyć na tym zapuszczonym padole łez. Nie będziemy się jednak zgłębiać w szczegóły.
Zmarszczył lekko nos, kiedy siedzący przed nim osobnik postanowił wychylić się na tyle by pokazać swoją paszczękę. A temu co było na gębie? Jakaś opryszczka? Trąd? Łee!
- Nie wiem jakim "tym" i mnie to specjalnie nie obchodzi - powiedział, mimo wszystko siadając naprzeciwko mężczyzny. Musiało to wyglądać dość niecodziennie - osobnik o aparycji chłoptasia rozsiada się jak gdyby nigdy nic naprzeciwko wielkiego dryblasa. No ale cóż, on nic nie mógł poradzić na to jak wygląda, mimo że miał na karku ponad 300 lat. Odstawił swoje piwo na blat i ponownie spojrzał na plamistego. Cholera, no i w sumie tutaj sprawy zaczynały się komplikować. Co on miał mu powiedzieć? "Hej, jestem twoim aniołem stróżem"? To zabrzmi wyjątkowo żałośnie. Ech, ale też co miał w sumie do stracenia? Facet go pewnie po prostu wyśmieje... Oparł łokieć o blat z dość nietęgą miną.
- No ten... skoro to faktycznie ciebie szukam... no to mam dla ciebie wiadomość. - zaczął trochę kulawo. - Będziesz się śmiać jak zapytam, ale czy... wierzysz w coś takiego ja "anioł stróż"?
To zabrzmiało tak bardzo lamersko. Jak nic facet go wyśmieje. No po prostu huknie basem, wylewając przy tym piwo. Pewnie jeszcze pieprznie łapą w blat aż wszystkim wokół zęby zadzwonią.
- Bo w sumie to... takiego dostałeś. Anioła stróża, znaczy się....
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.06.16 22:55  •  BAR  - Page 14 Empty Re: BAR
Buuu, chłopczyk nie znał t e g o Poego. Szkoda. Wazon tak bardzo, bardzo miał nadzieję, że choć tym razem trafił na kogoś, kto może... Gdzieś kiedyś... Kiedykolwiek...
Właściwie to zawsze miał taką nadzieję. To że zazwyczaj rozbijała się ona jak fala o skalny klif, to już inna sprawa. Na szczęście nie czuł z tego powodu bólu. Zdążył się przyzwyczaić. A może nigdy tak na prawdę nie miał na to nadziei? A chuj to wie. Z resztą to i tak niezbyt ważne. W ostateczności jedyne czym ten nieudany żart zaowocował był nieco zmniejszony uśmiech Wazona.

Czekał cierpliwie na jakieś rozwinięcie akcji. Co ciekawe chłopak zbierał się do tego jednak szybciej niż mu się wydawało, że będzie. W końcu wyglądał na ten typ, który w chuj długo owija wszystko w bawełnę, by na końcu dopiero przypierdolić bronią tak zawoalowaną, że nie czuć impaktu. I w sumie, po tym co usłyszał, to chyba jednak wolał ten brak impaktu.
Jakby nie siedział oparty o ścianę, to by się odsunął. A najlepiej cofnął o kilka kroków. I wyciągnął dużą broń. Przypomnijcie mi, czemu on nie nosi broni? A, no tak - bo sam jest bronią. No dobra, dobra... Czyli...
Że co kurwa?

Mamusia uczyła: Aniele Boży, stróżu mój...
Mamusia mówiła: Anioła Stróża swego masz.
Ale mamusia zapomniała, że żyła w świecie po apokalipsie, gdzie Bóg odszedł a anioły zstąpiły na ziemię. On właściwie też zapomniał, do czasu, aż nie znalazł się tutaj, do czasu aż nie zaczął obcować z tym całym dziadostwem i chujozą Desperacji.
A teraz, kurwa jego mać, jakieś chuchro przychodzi i kurwa mówi mu, że co? Serio? Ten ktoś? To coś?
Ojcze nasz powiedz mi proszę, jak bardzo zjebane poczucie humoru to ty masz?

Uśmiech Wazona wykrzywił się kompletnie w drugą stronę. Przybrał formę nieprzyjemnego grymasu, wyrażającego ogrom niezadowolenia. Nie bardzo wiedział jak na taką rewelacje zareagować. Wyśmiać? A co mu to da? Przypierdolić? Pewnie da mu to jeszcze mniej niż ewentualne wyśmianie.
- No i? - spytał w końcu.
Zupełnie puste pytanie, wyrażające dokładnie to co chciał wyrazić - absolutne niezrozumienie. Jakąkolwiek chłopak da mu odpowiedź taką przyjmie, ale dlaczego, do kurwy nędzy, niby miałby on mu się teraz pokazywać na oczy? Bez sensu. Na jakiś profit liczył z faktu, że jest jakimś tam wyimaginowanym janiołkiem, czy ki kurwa chuj?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.16 9:45  •  BAR  - Page 14 Empty Re: BAR
Denerwować się można już samym faktem siedzenia w pobliżu postaci o tak potężnej posturze jak jego podopieczny. Nie bez powodu najbliższe stoliki były wolne. Pewnie nieco mniej ostrożny ruch ręką i zakapturzony jegomość mógł posłać kogoś na ziemię. I teraz siedź tu spokojnie przy jednym stoliku z takim. Który jeszcze na dodatek wygląda, jakby przetwarzał wiadomość, specjalnie przesuwając w czasie moment swojej reakcji. Noż cholera, Nemo miał ciekawsze rzeczy do robienia niż obserwowanie jak plamisty marszczy brwi i się krzywi. Wolałby też od razu wiedzieć, czy zostanie wzięty za wariata i musi się szybko ewakuować czy też może okaże się, że został niejako "zaakceptowany".
Westchnął cicho, opierając oba łokcie o blat. Nie był równie postawnej postury co sam Wazon, starał się jednak robić wrażenie nieco większego niż był w rzeczywistości. Podejrzewał, że nie został potraktowany na poważnie, z resztą, kiedy z oddali zobaczył swojego nowego podopiecznego, miał ochotę wysłać niebiańskim wiadomość, żeby odstawili zielsko. Po co takiej górze mięśni anioł stróż? Przecież on sam się doskonale ochroni. Nawet lepiej niż sam Nemo zapewne. No tak, tylko właśnie szkopuł polegał na tym, że stróże mieli nie tylko chronić swojego "dzieciaczka" ode złego ale niby również sprowadzić na drogę prawości i uczciwości.
Z Alana chyba sobie po prostu ktoś mocno zakpił.
- Jajco - rzucił, słysząc tak skąpą wypowiedź jako reakcję na tak druzgocące nowiny! - Oznacza to tyle że od dziś będę... albo raczej powinienem być twoją przyzwoitką. Będę chodzić za tobą, machać ci nad główką palcem jak będziesz chciał kogoś zabić i mówić "Ciuś, ciuś, Edgarku. Tak nie wolno. Puść pana bo się spocisz". W teorii powinienem cię pilnować, żeby cię nikt nie zarżnął, ale sądzę, że akurat z tym sam sobie poradzisz.
Chyba właśnie kopał sobie grób. Ale z jakiegoś powodu nie mógł się powstrzymać od takiego tonu. Cóż. Nie było niestety możliwości by Alan zostawił podopiecznego, nawet jeśli ten odmówi chęci bycia chronionym.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.07.16 1:15  •  BAR  - Page 14 Empty Re: BAR
Łagodny uśmiech niemal natychmiast zamienił się w pytające zatroskanie, gdy po trzykrotnym mrugnięciu zaczął się czuć, jakby coś było poważnie nie w porządku.
- Mad-…
Splunęła.
„Żałosne”.
- Maddie! – zdążył krzyknąć za dziewczyną, nim ta nie wybiegła w pośpiechu z baru, skupiając na ich dwójce kilka wścibski spojrzeń znak przepuchniętych, zaczerwienionych powiek oprychów z kąta baru. Podniósł się z miejsca i oczywiście chciał za nią pobiec. Nie był na tyle głupi, by nie rozumieć powodu dla którego dziewczyna tak gwałtownie zerwała ich najbliższe plany na wspólną przechadzkę. Mimo wszystko gdyby zdołał ją zatrzymać, nie próbowałby się tłumaczyć. Robił to, co powinien był zrobić każdy nosiciel białych piór; pomóc tym, którzy tego najbardziej potrzebowali. Nie zmieniało to jednak faktu, że jeżeli w najbliższym czasie coś jej się stanie przez to, że wykonywał swoje obowiązki jako anioł, chyba strzeli go jasny piorun, a on sam odda się pokutnemu marszowi.
Wybiegłszy z pomieszczenia, szybko się zorientował, że smukła, niewielkich rozmiarów dziewczyna wtopiła się w tłum i skutecznie zniknęła mu z oczu. Zaklął pod nosem równie obrzydliwe przekleństwo co „psiakrew” lub „kurcze blade” i wrócił na swoje barowe stanowisko z miną nietęgą od poczucia schrzanienia sprawy.
Coraz częściej się potykasz, co? Taki z ciebie anioł, jak ze słonia baletnica…
Marnie wypadł, ale nie zamierzał z tego powodu obwiniać dziecka, któremu chciał oddać własne ubranie. Szczególnie po zauważeniu, że chłopczyk najwyraźniej nie do końca pojął naturę podarowanego mu prezentu.
Zdziczały?
- Masz jakieś imię? – nie zamierzał podchodzić bliżej, błyskotliwie zauważając, że gdyby to zrobił, najprawdopodobniej by go spłoszył. Nie był natomiast na tyle mądry, by odczytać intencje brzdąca. Póki co nie wyglądał jakby miałby się zaraz podzielić czymś więcej, poza płaszczem. - Umiesz w ogóle mówić?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  BAR  - Page 14 Empty Re: BAR
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 14 z 18 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach