Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: M3 :: Centrum :: Apartamentowiec C4


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 18.09.19 16:42  •  Apartament Lucasa nr 102. - Page 2 Empty Re: Apartament Lucasa nr 102.
Z pewnością zachowanie Somera było niecodziennie. I nie na miejscu. W końcu co takiego mężczyzna zrobił? Nie zjadł śniadania? Miał do tego pełne prawo. Nietaktem ze strony rudzielca było winić go oto. Jednak tak naprawdę nie o śniadanie tu chodziło, a o coś więcej. Bardzo głęboko skrywał prawdę, która nie potrafiła przejść mu przez gardło. Ciężko było powiedzieć, w którym momencie bardziej wyniszczał swoje wnętrze. Wtedy, kiedy nie mógł tego powiedzieć czy wtedy, kiedy miał świadomość tego, że gdy mu ją wyrzuci, to jedynie co mógłby usłyszeć to bezczelny, ironiczny śmiech Bjarne. Który jeszcze bardziej dobiłby Lucasa. Stał między młotem, a kowadłem i nie potrafił z tym nic zrobić. Czuł tą bezsilność do tego stopnia, że aż powoli zaczynała go wprawiać w irytację.
Prychnięcie. Tylko tyle był wstanie wydobyć z siebie na słowa "jemy na mieście". Nie chciał również wierzyć w to, że kobieta nie wysiliła się ani trochę więcej. Marny posiłek na mieście to nie było coś, na co zasługiwał oficer. Chociaż z pewnością w jej mniemaniu było to aż ponad to.
Lewa dłoń cały czas spoczywała na drzwiach, a w ten sposób bardzo wyraźnie ukazywał tatuaż, który jakiś czas temu sobie zrobił. Wraz z Bjarne. Wiedział, że on tłumaczył to sobie jako pijacki wybryk — tak było mu z tym wygodniej żyć. W porządku. Jednakże Lucasa nie był wstanie tak łatwo oszukać. On znał prawdę, nawet jeśli oficer nie chciał o niej słuchać. Nie rozumiał tylko dlaczego musiał aż tak bardzo wzbraniać się przed tym, co tak naprawdę czuł. A może to tylko jego chora wizja? Może rzeczywiście to był pijacki wybryk Bjarnego, a Somer doszukiwał się w tym czegoś szczególnego?
Spojrzał się na niego chłodno, nie ustępując nawet na krok. Nie podobało mu się to. Ta cała sytuacja ewidentnie zaczynała go przerastać. Nie tak dawno myślał, że nic nie wyprowadzi go z równowagi i dadzą razem przetrwać przez to wszystko. Wystarczyło tylko wspomnieć o wspólnym posiłku z Cho, aby reporter zaczął mieć jakieś chore obiekcje. I złamać swoją żelazną zasadę o nie wszczynaniu niepotrzebnych kłótni. Byli wstanie wytrzymać raptem kilka dni i to z unikaniem siebie, aby do czegoś takiego nie doszło.
Nawet jeśli? Nie będziesz jadł jakiegoś syfu na mieście — skomentował krótko, również zmieniając swoją barwę głosu na tę mniej przyjemną, uparcie trzymając te cholerne drzwi zupełnie jakby rzeczywiście dałby radę go powstrzymać czymś tak żałosnym.
Dlatego pewnie kolejne słowa mężczyzny cholernie go zabolały. Prawdą było, że Somer potrafił wiele znieść. Mimo to był wrażliwą osobą. Bolały go więc słowa, których słyszeć nie chciał. W tym przypadku miał wrażenie, że ich siła była o wiele większa. W szczególności gdy Bjarne oplótł jego nadgarstek prawą dłonią, czując na sobie palący dotyk. Pewnie wyolbrzymiał, ale widząc to, w jaki sposób mogły złączyć się ich tatuaże, specyficzne napięcie między nimi nagle wzrosło. Lucas zacisnął mocno szczękę, nie chcąc dać upustu przekleństwu, które cisnęło mu się na wargi.
Odsunął się. Ale nie po to, aby zrobić przysługę mężczyźnie. Nie chciał dać tak łatwo za wygraną. Odwrócił go do siebie, szarpiąc nieznacznie za ramię. W ułamku sekundy plecy Bjarne odbiły się od drzwi, przez które chciał opuścić to mieszkanie. Wściekłe spojrzenie Lucasa mierzyło sylwetkę blondyna, aż koniec końców swoje spojrzenie zatrzymał na jego oczach. Ponownie wsparł dłoń o drzwi, nieznacznie pochylając się nad jego sylwetką. Kolejne nagłe i niespodziewane zbliżenie. Jednak w żadnym stopniu nie stykał się ze swoim ciałem z nim. Trzymał pewien dystans, przez który oficer nie pomyśli sobie, że celowo inicjuje dotyk.
Zjesz ze mną te pierdolone śniadanie zanim stąd wyjdziesz, Bjarne — rzucił w jawnej złości, którą w tej chwili nieszczególnie chciał kryć. Czasem naprawdę nie potrafił zrozumieć, jak bardzo trzeba być wyprutym z emocji, aby nie być wstanie zauważać pewne rzeczy. Człowiek przed nim był żywym dowodem na to, że można być nieświadomym dupkiem do tego stopnia, że Somer powoli tracił resztki zdrowego rozsądku — Napisz Cho, że się spóźnisz — dodał zaraz, łapiąc go za nadgarstek. Był na tyle zdeterminowany, że gdyby musiał siłą wpieprzyć mu to śniadanie do gardła, to z pewnością by to zrobił.
Blondyn był na tyle skory, aby móc mu się sprzeciwić?
                                         
Lucas
Mieszkaniec M-3
Lucas
Mieszkaniec M-3
 
 
 

GODNOŚĆ :
Lucas Ethan Somer.


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.09.19 17:30  •  Apartament Lucasa nr 102. - Page 2 Empty Re: Apartament Lucasa nr 102.
Faktycznie zachowanie Lucasa nie należało do codziennych atrakcji i Bjarne miał duży problem ze zlokalizowaniem źródła wybuchu. Najpewniej po dłuższych próbach dotarłby do sedna, jednak on sam dawno odpalił się na tyle, że nie zamierzał analizować niczego. Mózg został przyćmiony przez prymitywną złość. Hamulce wolno puszczały, a on żałował, że nie jest tak wysoki jak ten palant, bo dawno dostałby po mordzie.
Na szczęście Lucas zabrał rękę i oficer miał nadzieję, że odpuścił, że zdał sobie sprawę z durnego wszczynania awantury o śniadanie i da mu po prostu wyjść zanim pożrą się na dobre. Lekko opuścił barki, mając ochotę wypuścić powietrze z ust w geście uspokojenia się, jednak wtedy rudzielec nim szarpnął, a następnie pchnął z powrotem na drzwi. Zagrodził drogę, jakby Bjarne zamierzał mu uciec.
Nie byli już w liceum, Landgalen podobne sztuczki stosował jedynie w tamtym okresie, ale widać było, że rudzielec o nich wcale nie zapomniał i zamierzał się przygotować na każdą ewentualność.
Przyparty, zachował spokój, a jedna brew poszybowała mu ku górze. Szczęka ciężko zacisnęła się, a zęby pod nią o mały włos nie chrupnęły.
—  Za kogo, do cholery, się uważasz, aby mówić mi co mam żreć, a co nie? — Warknął cierpko, a stalowe oczy momentalnie mu pociemniały. Gniew nabrał na sile i nawet bliskość Lucasa nie zdołała obezwładnić jego ciała, gdyż te napięło się jakby spodziewało się nagłego ataku zwierzęcia.
Mam napisać do niej...? —  Powtórzył za nim. Chyba kompletnie nie zrozumiał sensu wypowiedzianych przez Somera słów.
Zaśmiał się nerwowo, trochę ironicznie. Nie wierzył w to, że Lucas zamierzał mu dyktować warunki —  co może robić, a czego nie. A co najlepsze — co musi.
Złapany za nadgarstek, szarpnął ręką na tyle mocno, że uwolnił ją od uścisku od razu. Spojrzał wyzywająco w oczy przyjaciela w głowie szykując całą wiązankę przekleństw, którymi miał ochotę zbombardować go.
Chodzi ci o nią, prawda? — Wychrypiał nieświadom swoich słów. Szczerze mówiąc, nie miał zielonego pojęcia dlaczego akurat użył tego argumentu do kłótni, która miała nadejść już za chwilę. Bjarne nawet nie zdążył przeanalizować tego zdania racjonalnie, bo przecież faktycznie mogło chodzić o durne śniadanie, bo znał fanatyzm Lucasa, więc dlaczego mózg tak perfidnie podsunął mu to rozwiązanie? Czyżby podświadomie zdawał sobie sprawę z problemu?
Nie zastanawiał się.
Wszystko działo się zbyt szybko, zbyt nagle.
Bjarne rzadko kiedy wybuchał złością w pracy, wśród obcych ludzi będąc na świeczniku wszystkich ciekawskich oczu. Jedynie przy Lucasie zrywał z siebie tę dziwną maskę i dawał upust emocjom, które normalnie nie miały racji bytu.
Nie chcesz, abym żarł syfu. Ha-ha. —  Zaśmiał się ponownie zbyt nerwowo i zbyt ironicznie, niedowierzająco. Wyciągnął, zirytowany do granic, telefon z kieszeni spodni, dostrzegając kilka wiadomości tekstowych od Cho. Wyświetlały się mu na głównym ekranie i nawet rudzielec mógł przeczytać jedną z nich:

Od: Cho.
Treść: Bjarne, gdzie jesteś?
Chyba nie zapomniałeś o naszym spotkaniu...

Otwarł sms'a i miał już jej odpisać, że zaraz będzie, ale coś go zatrzymało. Zacisnął palce na telefonie i rzucił nim o ziemię. Spojrzał mu w oczy rozzłoszczony.
Niech cię szlak jasny trafi, Somer! Wiem, że jej nie trawisz odkąd tylko ją poznałeś, ale kretynie nie zamierzam się z nią schodzić! —  Nie wiedział po co to nawet powiedział. Po co otwarcie przyznał się do swoich zamiarów.
Odepchnął go ręką, przechodząc obok i idąc wgłąb salonu.
—  Chcesz jeść tak?! To proszę jedzmy, zaraz ugotuję coś, a przy okazji spalę ci połowę, kurwa, mieszkania! —  warknął, znajdując się szybko w kuchni i trzasnął garnkiem o blat.
Ta wymiana zdań nie mogła się dobrze skończyć. Obaj tkwili w jakimś dziwnym rodzaju transu, który przypomniał blondynowi czasy licealne. Podobny trans często pakował ich w jednoznaczne objęcia, jednak on podejrzewał, że ten etap mają dawno za sobą.
                                         
Bjarne
Oficer
Bjarne
Oficer
 
 
 

GODNOŚĆ :
Bjarne Langdalen.


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.09.19 18:51  •  Apartament Lucasa nr 102. - Page 2 Empty Re: Apartament Lucasa nr 102.
To nie o sztuczki tu chodziło, a o zwykły impuls, nad którym nie potrafił zapanować. Nie czuł jednak winy, ponieważ przynajmniej dawał upust swoim emocjom. To właśnie nimi chciał coś powiedzieć Bjarne. Coś bardzo ważnego, niemniej bał się powiedzieć to we właściwy sposób. Właściwymi słowami. Dlatego grał, szarpał się z nim i wymagał, aby ten nie poszedł na śniadanie z Cho. Chciał, aby ten czas spędził z nim, nie z nią.
Dlatego słowa Bjarne uderzyły Somera na tyle mocno, że ewidentnie poczuł gorący i w dodatku niemy ślad na swoim poliku. Tak, zdecydowanie chodziło mu o nią. Nie chciał go puszczać. Nie chciał się z nim więcej dzielić. Czy wymagał zbyt wiele od osoby, która kiedyś, każdego pieprzonego dnia chodziła z nim do łóżka?
Nie odpowiedział, przynajmniej nie od razu. Zacisnął usta w wąską linię, a przez gardło nie chciały mu przejść prost słowa typu "tak, chodzi mi o nią". Wystarczy, że było widać to w jego oczach. Bjarne głupcem nie był, więc mógł to zauważyć. To spojrzenie, które mówiło wszystko i zdecydowanie za dużo po dniach, które spędzili w całkowitej ciszy. W separacji wręcz.
Sugerując mi coś takiego sam uważasz, że jest między nami coś na rzeczy. A może się mylę? Może jesteś tak wypruty z jakichkolwiek uczuć, aby mniej lub bardziej świadomie bawić się tymi cudzymi, co? — rzucił w złości po dłuższej chwili kiedy dotarło do niego, że pod swoimi palcami nie miał już nadgarstka mężczyzny. Zauważył również jak sięga po telefon, a także wiadomość, na którą kątem oka zerknął. Ponownie coś go ścisnęło i już miał zamiar wyrwać mu telefon z dłoni, kiedy to sam mężczyzna rzucił nim o podłogę w czystej frustracji. Nie wytrzymał. Tako samo jak Somer miał dość tego napięcia, które spowodował rudzielec. Czasem zastanawiał się, dlaczego nie potrafili normalnie rozmawiać. Kwestia silnych temperamentów czy ich wzajemnej głupoty? Na ich nieszczęście jedno nigdy nie wykluczało drugiego.
Mówisz, że nie zamierzasz się z Cho schodzić, a nie tak dawno planowałeś z nią, do kurwy nędzy, ożenić się! — również uniósł odrobinę głos, nie wytrzymując już całkowicie. Mówiąc to, szedł za Bjarne do kuchni, a gdy Shabi usłyszał ich okrzyki, lekko przestraszony skrył się na górę, gdzie czuł się bardziej bezpiecznie — Więc co to znaczy ten obiad na mieście?! Możesz mi to kurwa wytłumaczyć? — kontynuował, równie wściekłym spojrzeniem obserwując gwałtowne ruchy oficera. Słysząc kolejną pretensjonalną falę, pełną złości i nieporozumień, chwycił Bjarnego za dłonie, chcąc odsunąć go od porąbanego pomysłu zrobienia śniadania. Jego umysł może i był przyćmiony przez pryzmat złości i zaborczości, ale nie do tego stopnia, aby nie myśleć rozsądnie. Wiedział, że gdyby tylko mu pozwolił postawić coś na kuchence indukcyjnej, skończyłoby się to źle.
Niczego nie ugotujesz, Bjarne. I niczego mi nie spalisz, do cholery. Chcę tylko spędzić z Tobą więcej czasu. Więcej niż Cho — odparł, już nieco bardziej spokojniejszym, choć dalej podirytowanym głosem. Nie chciał się z nim użerać jak z dzieckiem, któremu nie pozwolono wyjść z domu. Dlatego chciał się postarać powstrzymać go szalonego pomysłu robienia jedzenia, gdzie jego pierwotny plan wcale nie był taki miły i przyjemny.


Ostatnio zmieniony przez Lucas dnia 27.09.19 13:53, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Lucas
Mieszkaniec M-3
Lucas
Mieszkaniec M-3
 
 
 

GODNOŚĆ :
Lucas Ethan Somer.


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.09.19 20:26  •  Apartament Lucasa nr 102. - Page 2 Empty Re: Apartament Lucasa nr 102.
— Sugerując mi coś takiego sam uważasz, że jest między nami coś na rzeczy. A może się mylę? Może jesteś tak wypruty z jakichkolwiek uczuć, aby mniej lub bardziej świadomie bawić się tymi cudzymi, co?
I Lucas nieświadomie wymierzył policzek Bjarnemu, jednak jednego z tych oprzytomniających. Mężczyzna w pierwszej chwili nawet przestał się awanturować i rzucać rzeczami z blatu, kiedy ten wręcz włożył mu słowa do ust. Blondyn zadławił się nimi. Utknęły głęboko w gardle i żadna porcja śliny nie pomogła, aby je przełknąć.
Stał przez chwilę oniemiały jego słowami. Kompletnie nie spodziewał się odpowiedzi, ba, dopiero teraz dotarł do oficera sens słów. Sens swoich własnych. Co on przez to chciał powiedzieć Lucasowi, czego oczekiwał.
Nie potrafił tego określić. Miotał się między wszystkimi swoimi emocjami, nad którymi kompletnie nie panował. Nie znał sposobu, aby sobie z nimi poradzić poza ucieczką.
Zacisnął ścierkę w dłoni, mocno ją gniotąc. Przemilczał to, bo miał wrażenie jakby ktoś za niego wypowiedział tamte słowa.
Ponownie się spiął na zarzuty i na nowo rozbrzmiała w nim nerwowość. Buchnął ogień po raz kolejny.
—  To nic zobowiązującego! Chce mi oddać pierścionek i parę moich rzeczy, które nie zdążyła wywalić za okno przez to co odwaliłem! — warknął na obronę, do końca nie rozumiejąc po co miał się mu tłumaczyć. Robił to nie ze względu na oskarżenia rudzielca, a z własnej nie przymuszonej woli. To go jeszcze bardziej rozdrażniło.
—  Jak, do chuja, mogę się z nią zejść skoro ją zdradziłem z tobą i nawet nie wyraziłem skruchy! Musiałaby być skończoną kretynką, która przyjęłaby mnie z otwartymi ramionami! — Wyrzucił z siebie na jedynym wydechu.
Trzask.
Kolejny garnek uderzył dnem o planik na kuchence gazowej. Mężczyzna nawet nie wiedział co robi. Wyciągał przypadkowe składniki i z całą nienawiścią ciskał je do środka. Chciał włączyć kuchenkę, ale dłonie Somera go powstrzymały. Skutecznie.
Odłożył resztę produktów z powrotem na blat. Warknął pod nosem jakąś niezrozumiałą wiązankę.
Spojrzał na swój zegarek. Było już późno i nawet nie było sensu się z nią widywać. Lucas zatriumfował.
—  Stawiasz mi obiad na mieście. — zakomunikował i wyminął go. Skoro chciał spędzić z nim czas to musiał zapomnieć o jedzeniu obiadu w domu, gdyż ten najpewniej stanąłby mu w gardle po tej sprzeczce.
Bjarne podszedł do drzwi po raz kolejny tego dnia, ubierając na siebie kurtkę i wsuwając stopy w buty. Odciął się na chwilę myślami.
Blondyn czekając na Lucasa, zerknął mimowolnie na swój w opłakanym stanie telefon. Pozbierał go z ziemi i zauważył pękniętą szybkę, która już nie raz podobnie wyglądała. Napisał wiadomość do Cho, odwołując ich spotkanie i nawet nie podał jego powodu. Gorszego zdania mieć o nim nie mogła.
Nie zostało im zbyt wiele czasu do czternastej, dlatego też dobrym pomysłem byłoby gdyby uwinęli się w miarę szybko z jedzeniem.
                                         
Bjarne
Oficer
Bjarne
Oficer
 
 
 

GODNOŚĆ :
Bjarne Langdalen.


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.09.19 21:29  •  Apartament Lucasa nr 102. - Page 2 Empty Re: Apartament Lucasa nr 102.
Nie spodziewał się, że jego słowa mogły mężczyznę jakkolwiek poruszyć. Czasem zastanawiał się, czy ten człowiek posiadał zdrowe odruchy. Momentami bardzo w to wątpił. Był jednak już do tego przyzwyczajony i nawet jeśli na niego wykrzykiwał jakieś bzdety, które nawet mogłyby w minimalnym stopniu poruszyć serce Bjarne'ego, to wiedział, że prędzej czy później będzie to wszystko wypierać. To była niezdrowa relacja, ale nie potrafił jej od siebie odciąć.
Patrzył na niego uważnie, kiedy wojskowy przez chwilę uspokoił swoje nerwy. Nie sądził, że jego słowa uderzą w niego na tyle, że nie będzie wstanie nic z siebie wykrzesać. Stał jak wryty, a Lucas po prostu czekał. Jednakże to trwało bardzo krótko, ponieważ kolejne słowa spowodowały, że Bjarne na nowo spiął wszystkie możliwe mięśnie na swoim karku i rzucił kolejnymi wyrzutami w stronę Somera. Nic nowego.
A po chuj Ci ten pierścionek? — rzucił, zupełnie nie zwracając uwagi na dalszą część wypowiedź o innych rzeczach. Ta szczególna utkwiła mu się w pamięci, która powtarzała się w jego głowie jak zacięta płyta — Nie wiem, kurwa. Jesteś do tego stopnia nieprzewidujący, że skąd mógłbym wiedzieć, że nagle nie zechcesz do niej wrócić, mówiąc, że to wszystko jest wielką pomyłką? — odparł zgodnie z prawda. Wiedział, że on byłby wstanie coś takiego zrobić. Chociaż patrząc na honor, którym nieraz unosił się, czasem zastanawiał się, czy rzeczywiście byłoby stać go na takie krętactwo.
Kolejny trzask i z pewnością ostatni usłyszeli w mieszkaniu. Nie było mu żal przypraw i składników, które niepotrzebnie wylądowały w garnku, który znalazł się na kuchence. Chociaż wizja większych zakupów nieszczególnie go satysfakcjonowała, to kiedy dał upust swoim negatywnym emocjom, nie czuł już takiej nienawiści co chwilę temu. Bjarne powoli miewał takie same odczucia.
Dlatego delikatnie uśmiechnął się do niego, kiedy usłyszał wzmiankę o obiedzie na mieście. Nic na ten temat więcej nie powiedział. Skinął jedynie głową, na znak, że zgadza się z jego słowami. Wolał już nie mówić, że jedzenie na mieście jest nieodpowiednie i powinien go unikać. Może właśnie taka zmiana otoczenia była im potrzebna.
Chyba chciałeś powiedzieć, że mam Ci postawić śniadanie, nie obiad — odparł, czysto neutralnie, patrząc na to jak chwilę temu bez jakichkolwiek oporów wzajemnie unosili na siebie głos.
Na szybko sprawdził, czy jego pies ma wodę. Zostawił mu także coś do jedzenia, wiedząc, że wróci trochę później do domu. Źle czuł się z tym, że nie zdążył wziąć prysznicu, ale przebrał się na szybko w cokolwiek, używając do tego silnych perfum, jak i dezodorantu. Co prawda mieli jeszcze sporo czasu do czternastej (tak, Bjarne się pierdolną w czasie), ale wolał dłużej nie przeciągać struny. Dlatego kiedy byli obaj gotowi do wyjścia, wyszli z mieszkania, zamykając za sobą drzwi.

z/t x2
                                         
Lucas
Mieszkaniec M-3
Lucas
Mieszkaniec M-3
 
 
 

GODNOŚĆ :
Lucas Ethan Somer.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: M3 :: Centrum :: Apartamentowiec C4

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach