Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

Pisanie 13.03.20 14:43  •  "Ogródek" przed barem - Page 4 Empty Re: "Ogródek" przed barem
 Pałaszowała swoją konserwę we względnej ciszy, nieszczególnie nawet zwracając uwagę na rozmowy toczące się dookoła. Na jej wcześniejsze pytanie Salomon tylko mruknął coś niezrozumiałego, zignorowała więc uwagi pupila i uciekła gdzieś w swoje myśli. Chęć do rozmowy chyba dość szybko opuściła tygrysa, jak to się mu zresztą czasem zdarzało. Należał do stworzeń dość humorzastych, a choć z reguły lubił bombardować Nayami swoimi telepatycznymi wypowiedziami, bywało że milczał jak grób. Teraz też, ułożywszy się wygodnie u stóp towarzyszki, najprawdopodobniej zapadał w coś na kształt płytkiej drzemki. Nie mógł sobie pozwolić na całkowity relaks, bo w końcu pilnował pani, ale w tak spokojnym momencie bez sensu byłoby przejmować się każdym szmerem. W końcu Leather też potrafiła zadbać o siebie i o pupila, a chwilowo była całkiem przytomna.
 Kończyła właśnie posiłek, kiedy ciche odchrząknięcie zwróciło jej uwagę. Zamiast zachować się jak normalny człowiek, odchyliła głowę do tyłu i spojrzała, kto też zdecydował się ją zaczepić. Nawet patrząc do góry nogami nie mogłaby nie rozpoznać dobrego znajomego z psiej ferajny. Na jego widok twarz dziewczyny od razu nabrała życia, rozjaśniając się w uśmiechu; wtedy też odwróciła się wreszcie, by już bardziej nie męczyć oczu i kręgosłupa.
 — No hej hej! Jasne, i tak właśnie miałam się stąd zwijać — odpowiedziała, wstając ze swojego krzesła. Przy okazji kopnęła lekko Salomona w bok, sygnalizując mu, że też powinien podnieść majestat. Kocisko mruknęło z niezadowoleniem, ale zastosowało się do niemego polecenia. Nayami tymczasem już kierowała się ku wyjściu z barowego ogródka, ująwszy wcześniej Jericho pod rękę.
 — Jak tam? Co nowego? — zagadnęła, gdy znaleźli się na ulicy. Tygrys tymczasem nadrobił swoją zwłokę i kroczył tuż przy boku wymordowanej, leniwie kołysząc za sobą ogonem o płonącej końcówce.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.20 14:32  •  "Ogródek" przed barem - Page 4 Empty Re: "Ogródek" przed barem
Jericho uchylił ramię, by Ins wsunęła tam rękę. Uśmiechnął się blado do dziewczyny i ruszył wraz z nią do wyjścia. Zdawała się z ulgą wychodzić z tamtego baru. Czyżby towarzystwo jej nie dopisało?
Han zerknął za ramię na wielkiego kota, który podążał za nimi. Mokugawa widział już wcześniej to stworzenie, ale jego znajomość fauny i flory tego miejsca była raczej...znikoma. Postanowił więc później dopytać się, czymże w ogóle jest to zwierzę, które, najwidoczniej, miało za zadanie chronić Wymordowaną.
- Wychodzę już na prostą z tego choróbska. Mogę opuścić kryjówkę bez ryzyka utraty przytomności. - powiedział, uśmiechając się. - A właśnie, apropo... - dodał, po czym zatrzymał się na chwilę w miejscu, wyjął zza pazuchy słoik z zieloną substancją, wyjął łyżkę i nalał nieco lekarstwa. Włożył sobie do ust i przełknął, chociaż było to całkowicie i nieodwracalnie obrzydliwe doświadczenie. Zakręcił słoik, schował łyżkę, ale za to wyjął piersiówkę z wódką i przepił obrzydliwy smak. Alkohol skierował zaś w stronę Insomni. Z tego co wiedział, wirusem nie dało się zarazić przez ślinę, także powinien być bezpieczny.
- A tak poza tym, to co to był za koleś? Nie udana randka? - zapytał żartobliwym tonem zerkając na kobietę. Jericho lubił Insomnię, gdyż ta była bardzo radosną i rozgadaną osobą, co było szczególnie ważne w tych czasach. Wszakże cały ten syf, jaki ich otaczał, codzienna walka o przetrwanie i o to, by nie popaść w depresję, wymagały na ludziach konieczność szukania chociażby wątłej iskierki radości. A rozmowa z Nayami zawsze mu poprawiała humor.
                                         
Jericho
Kundel     Desperat
Jericho
Kundel     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Han Mokugawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.20 12:28  •  "Ogródek" przed barem - Page 4 Empty Re: "Ogródek" przed barem
 — O, to cudnie! — ucieszyła się, od razu poszerzając uśmiech. Zaraz też wypuściła snajpera ze swojego uchwytu, by mógł w spokoju wydobyć słoik z jakąś dziwaczną substancją.
 — Co to? Jakieś lekarstwo? — zainteresowała się, co nikogo nie powinno dziwić. Z reguły ciekawiło ją wszystko, a w kwestii zadawania pytań nie miała żadnych zahamowań. Szczęściarzem mógł nazwać się ten, któremu nie przypadło w udziale plątać się w tematach trudnych czy krępujących, szczególnie że nierzadko z jednego, niewinnego pytanka rozwijała się cała lista bez końca. Najwytrwalsi potrafili spędzić całe godziny na udzielaniu informacji młodej wymordowanej, ci najmniej cierpliwi znajdowali sposoby, by uniknąć tego uciążliwego obowiązku.
 — Randka? — zdziwiła się, nieco zbita z tropu zmianą tematu. — Nie no, nawet nie wiem kto to był, ten koleś tam. Nie znam go — stwierdziła obojętnym tonem. Obraz twarzy nieznajomego zdążył już zatrzeć się w jej pamięci, szczególnie że nawet nieszczególnie ze sobą pogadali. Już nawet Salomon był bardziej rozmowny w tej chwili, chociaż większość jego komentarzy składała się w przeciągłych pomruków o nieznanym znaczeniu.
 — A ty? — zagaiła zaraz, rzecz jasna nie mogąc pozostać cicho przez zbyt długi okres czasu. — Dokądś idziesz, skądś wracasz?
 Od tego momentu rozmowa potoczyła się swoim naturalnym torem i oboje oddalili się w stronę zachodzącego słońca kryjówki.

[zt x2]
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach