Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Pisanie 08.07.19 21:00  •  Szare Moczary - Page 4 Empty Re: Szare Moczary
Po nagłym i jakże niespodziewanym rozstaniu z sojusznikiem, tuż po zjedzeniu od razu udała się do swojego pokoju, aby móc chociaż zmienić ubranie i wziąć bardziej pożyteczne rzeczy na nieznaną wyprawę. Ubrała się klasycznie, mając na sobie zwykłe jeansowe spodnie, luźny i przede wszystkim ciemny podkoszulek z uroczym nadrukiem kota, flanelową koszulkę w ciemnoczerwoną kratę z podwiniętymi rękawami, a także wygodne buty, w których łatwo będzie mogła uciec, walczyć i generalnie poruszać się, niemniej nie było to obuwie sportowe. Znając Yury'ego, domyśliła się, że zadanie, na które ją zabiera, nie będzie należało do tych najprostszych. Słyszała już co nieco o tej Apokalipsie, głównie z plotek jakie krążyły w miejscach, w których zatrzymywała się kobieta. Dlatego wolała zaopatrzyć się w coś, co pomoże jej przetrwać w ewentualnej walce. Zaopatrzyła się w wiele noży, które między innymi pochowała sobie do cholewek skórzanych butów. Posiadała także parę większych, idealnie przystosowane do walki na krótkim dystansie schowane w pochwie przy udach, a także przy pasie miała 3 kunaie, którymi mogła rzucać na wypadek gdyby. Również miała jeden karambit schowany w kieszeni od spodni, a także wodę, która była w bukłaku tuż przy prawym biodrze. Czując się gotowa, ruszyła na spotkanie z Yury'm, a następnie wyruszyli razem w drogę.
Zdecydowanie swoją wiedzą mogła się schować kiedy usłyszała szczegółowe informacje na temat rzekomej Apokalipsy. Wstyd było jej przyznać, że dowiadywała się takich rzeczy właśnie od niego, ale hej! Niektórych rzeczy nie była wstanie wiedzieć, tym bardziej, że ostatnio była zajęta swoimi sprawami, które i tak nie do końca udało się jej domknąć. Dodatkowo bała się, że teraz, przez to zadanie, wydłuży się wszystko w czasie i jej obietnicę mogłaby co najwyżej zagrzebać gdzieś na cmentarzu w ramach gorzkiej pamiątki. Zaśmiała się krótko na jego "wesołe" słowa, przyglądając się pustce, która ich zastała.
Nie lubisz takich klimatów, Yury? — spytała się ze słyszalną ciekawością, jak i również ironią. Oczywiście nie mogła się z nim zgodzić czysto w 100 procentach, ponieważ ona lubiła chodzić w każdy możliwy zakamarek świata, aby wiedzieć tylko jak najwięcej. Dzięki temu Drug — on dokładniej mogli znać poszczególne tereny, ponieważ Nayaden starała się dostarczać informacje na temat miejsc, w których przebywała lub czystym przypadkiem natknęła się.
Mnie dzieciaku? — prychnęła, delikatnie rozczesując palcami rozpuszczone, długie włosy, z których powoli intensywna farba zaczęła już schodzić — Byłam tutaj zanim Twoi rodzice pomyśleli o tym, aby spłodzić niedoszłego biomecha — odgryzła mu się z nutką złośliwości, pokazując mu w ten uroczy sposób swoją nieuniknioną sympatię. Uśmiechnęła się jednak, dokańczając w myślach jego cudowną wypowiedź. Tak, zdecydowanie było tu ciemno jak w dupie, niemniej ten mrok szybko został rozproszony po przez latarkę, którą ze sobą zabrał Yury. Ona nie miała niczego podobnego, zawsze nocą ufała swojemu instynktowi i wyostrzonym zmysłom. Pewnie dlatego jej pozycja była bardziej czujna, zupełnie jakby spodziewała się ataku z każdej możliwej strony. Co prawda nie miała przygotowanej ręki na jakiejkolwiek broni, mimo to była gotowa, aby w każdej chwili wyciągnąć którykolwiek z ostrzy w formie obrony bądź ataku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.19 16:05  •  Szare Moczary - Page 4 Empty Re: Szare Moczary
 Rozmowę idącej dwójki prowadzono szeptem, a mimo tego rozbrzmiewała w uszach normalnymi tonami. Całkiem, jakby zalegającą dookoła cisza sprawiała, że każdy wykonywany przez nich odgłos zyskiwał kilka niechcianych decybeli.
 Podeszwy zderzając się z podłożem, brodziły w gęstym błocie. Jeden krok w nieodpowiednim miejscu i uniesienie nogi wymagało większego nakładu siły, bo kleista ziemia wciągała obuwie pod powierzchnię. Również powietrze nie sprzyjało wędrowcom. Otulająca ich wilgoć przylepiała tkaniny do ciała w ten najbardziej niekomfortowy sposób; decyzja o lżejszym ubiorze powoli uderzała w umysł.
 Pokonywane metry zagęszczały mgłę, która od samego początku wisiała lekko nad ziemią. Na starcie podróży przykrywała ziemię lekką kołderką, natomiast aktualnie sięgała najemnikom już ponad głowy, znacznie utrudniając widoczność. Jednym z niewielu plusów okazał się fakt, że pośród tej martwej ciszy niemożliwym byłoby przeoczenie jakiegokolwiek dźwięku — czy to zwierzyny, czy przeciwnika.
 Końskie rżenie znów rozbrzmiało. Niosło się echem z oddali, a w uszach idącej dwójki dźwięczało jak zza zamkniętych drzwi. Kierunek był jednak jasny; mimo mgły i echa nie mieli prawa zbłądzić, droga była oczywista.
 Trasa dłużyła się niemiłosiernie, aż w końcu natrafili na pierwszy godny uwagi obiekt — wielkie, przewalone drzewo. Plątanina korzeni została całkowicie wyrwana z ziemi, a z każdej końcówki wciąż kapała brudna, bagienna woda. Lecz to nie drzewo samo w sobie było istotne, a jego położenie. Pień wisiał nad podłożem, w żadnym miejscu nie spotykając się ani liśćmi, ani korzeniami z ziemią. Najemnicy trafili na lewitujący obiekt. Jak się chwilę później okazało, wcale nie pierwszy, bo im dalej sięgało się wzrokiem, tym więcej anomalii wyłapywał. Głazy, poobracane do góry nogami krzaki, zwalone pnie, pordzewiałe wraki łodzi — wszystko wiszące centymetry lub metry nad powierzchnią moczarów. W oddali zaś majaczył zarys schodów, lecz otulająca mgła pozwoliła na dostrzeżenie jedynie kilku pierwszych stopni.


DODATKOWE:
✘ Okolice wieczora, wcześniejsza wysoka temperatura powoli ustępuje, lecz wciąż jest wyczuwalna.
✘ Deadline: 17.07
                                         
Apokalipsa
Apokalipsa
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.19 17:16  •  Szare Moczary - Page 4 Empty Re: Szare Moczary
  Duchota za każdym postawionym krokiem stopniowo się ulatniała. Jakby do tego miejsca nie docierało słońce. W powietrzu dominowała wilgoć. Czuł jej lepką konsystencja na swojej skórze. Skraplała się na zakurzonych policzkach, zerkała w zagrody nosowe, a nawet wdzierała się do ust. W tym otoczeniu nie miał ochoty nawet na papierosa. Ostatniego porzucił klinometr drogi stąd. Wgniótł go w podmokłą glebę i od tamtego czasu nawet nie musnął palcami tkwiącej w kieszeni paczki. Jego wzrok był skupiony nad tym, co znajdowało się przed nimi.  
  — Powiedzmy, że nie darzę ich żadnym sentymentem — odparł, odrobinę rozbawiony sugestią idącej tuż za nim koleżanki. — Wychowałem się w podobnym otoczeniu. Na totalnym wygiwzdowe, gdzie z każdego okna był widok na las, a w ładne dni także na mur. Będąc dzieckiem, wydawało mi się, że sięga nieba.
  Przyświecił latarką po najbliżej okolicy, by zorientować się w położeniu bagna. Nie chciał w niego wdepnąć. Wilgoć w butach to nic przyjemnego.
  Przystanął, gdy cisza została rozgoniona przez rżenie. Spróbował ustalić, skąd dochodzi ten dźwięk, ale bezskutecznie. Akustyka tego terenu była specyficzna. Końskich odgłos mógł dochodzić zewsząd. Położył palec na ustach i zerknął ku swojej rozmówczyni, po czym uczynił kolejnych kilka kroków ku nieznanemu. Nie czuł strachu. Ten zniknął dawno temu w odpadach ludzkich odruchów.
  Ignorując jej kolejną kąśliwą uwagę, którą sam sprowokował, przeszedł jeszcze kilka metrów, choć przez otaczający ich gesty mrok nabrał wrażenia, że ich wędrówka znacznie się przeciągała. Gdy snop światła zatrzymał się na powalonym drzewie, Yury zbliżył się do tego znaleziska i przystanął, by przyjrzeć mu się z bliżej odległość. Ktoś wyrwał je przy użyciu siły. Ale to nie owe odkrycie sprawiło, że zmroziło mu krew w żyłach. Było coś jeszcze. Pień unoszący się kilka centymetrów nad ziemią.
  —  Oh, grawitacja wzięła urlop? — Ironiczny komentarz opuścił jego usta, choć tym sposobem chciał zagryźć wytwarzający się w nim zalążek stresu. Nie był sympatykiem zjawisk paranormalnych.
  Ponowił swój powolny, ostrożny marsz, przyglądając się lewitującym przedmiotom, by ostatecznie ujrzeć przed sobą stopnie ukrytych we mgle schodów.
  — Tam są chyba schody — zwrócił się do swojej towarzyszki. Chciał sprawdzić dokąd prowadził. Nie konsultując z nią tej spontanicznie podjętej decyzji, ruszył ku nim. To był odruch bezwarunkowy, rozpalony przez ciekawość, a Nayaden nie była typem płochliwej myszki. Zrozumie, co nim kierowało. Nie dał jej innego wyboru.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.07.19 13:30  •  Szare Moczary - Page 4 Empty Re: Szare Moczary
Teraz poważnie zaczęła zastanawiać się, czy ubiór, który sobie skomponowała był rzeczywiście właściwy. Pomimo tego, że miała w sobie wężowate geny, czuła jak materiał koszuli w ten nieprzyjemny sposób otula jej skórę, a pojedyncze krople potu spłynęły jej po czole, kiedy musiała wykonać większy wysiłek w postaci ominięcia jakiejś przeszkody i bynajmniej wina nie leżała po stronie zmęczenia, a duchoty, która sprawiała, że coraz bardziej nie chciało się iść dalej. Utrudniająca mgła czyniła dokładnie to samo.
Niemniej najemnicy nie mieli zamiaru tak łatwo poddać się. Nayaden nie była typem osoby, która tak łatwo poddaje się z powodu głupiej pogody, Yury zresztą również nie należał do tej kategorii osób. Wszelakie przeszkody i niebezpieczeństwa czyhające na nich z każdej możliwej strony nie były im straszne, przynajmniej kobieta była już przyzwyczajona do wszelakich feralnych niespodzianek, które plótł przysłowiowy los.
Oh? To urocze, że opowiadasz mi o swojej nostalgii, chłopcze. Już wyobrażam sobie Yury'ego buntownika, który nie chciał jeść brukselki, którą przygotowała mu kochająca matula — uśmiechnęła się nieznacznie, zupełnie niewinnie, przemierzając z należytą uwagą bagna, samej nie chcąc wdepnąć w nic, coby utrudniło jej dalszą drogę. Dodatkowo rozglądała się po każdej możliwie stronie, bardziej z ludzkiej ciekawości niżeli z faktycznej chęci ostrożności. Żyła już tyle lat, że czasami rzeczywiście było jej wszystko jedno.
Zatrzymała się praktycznie w tym samym momencie co najemnik, gdy do jej uszu dotarł charakterystyczne rżenie, o którym zdążyła tylko usłyszeć z opowieści. Było ono na swój sposób intrygujące, przez co jej ciekawość nieznacznie wzrosła, o czym świadczyło spojrzenie surykatki, niemniej nie mogła wbić spojrzenia w stronę, z której dochodził rzekomy dźwięk. Osobiście sama nie mogła dokładniej zidentyfikować skąd pochodził, ale mieli już pewność, że ktoś lub coś na pewno tu było.
Kobieta była tuż za nim, podążając w milczeniu za nieznanym, absolutnie nie obawiając się niczego. Jedyny strach, który czuła w życiu to ten, który co jakiś czas zostawiał po sobie nieprzyjemny i bardzo gorzki smak porażki, bowiem w swoim bogatym życiu najbardziej nienawidziła przegrywać. Reszta nie miała dla niej żadnego głębszego znaczenia.
Uśmiechnęła się nieznacznie, zauważając obiekt, który czysto teoretycznie powinien znajdować się głęboko zakorzeniony w ziemi. Tymczasem beztrosko lewitował sobie nad ziemią, co chyba nieszczególnie spodobało się jej kompanowi. Ona natomiast była zdziwiona, ale nie na tyle, aby móc to po sobie pokazać. Niewiele było już rzeczy w życiu, które faktycznie mogłyby wyrwać ją z osłupienia.
Na to wychodzi — mruknęła z jawną obojętnością, spoglądając kątem oka na mężczyznę, jak i na początek schodów, które kusząco wabiły ich ciekawość — Tak, rzeczywiście tam są. Chcesz je sprawdzić czy strach Cię obleciał? — uśmiechnęła się kącikiem, oczywiście nie mogąc powstrzymać się od kąśliwej uwagi. Niemniej niema odpowiedź przyszła zaskakująco szybko, podważając jej słowa, przez co również ruszyła, nie oczekując  od niego żadnej innej odpowiedzi, pokonując tym samym parę niewinnych schodów, by z jawną ciekawością zobaczyć, co będzie czekało ich na końcu nieznanej trasy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.08.19 23:02  •  Szare Moczary - Page 4 Empty Re: Szare Moczary
 Z początku schody nijak nie wykraczały poza skalę normalności. Ot kamienne stopnie prowadzące w mleczny puch; droga donikąd. Im wyżej jednak wchodzili, tym więcej anomalii spotykało się z ich wzrokiem. Kolejne pnie lawirowały w powietrzu, ułamane części schodów, zarysy ruin – jakby ładunkiem wysadzono w powietrze cały cholerny zamek.
 Elementy zawiedziony w różnych miejscach, na różnych wysokościach i w różnych odległościach. Niektóre z unieruchomionych w powietrzu odłamków kusiły, by postawić na nich stopę, by oprzeć na nich ciężar i sprawdzić, czy będą w stanie unieść kilogramy całego ciała. To mogła, lecz wcale nie musiała być kolejna droga.
 Wcześniej słyszany odgłos rżenia ucichł całkowicie. Obecnie do uszu dwójki podróżujących dobiegały dźwięki ich własnych kroków, oddechów, szelestu ubrań, niczego więcej. Zapadła martwa cisza, która niosła długim echem każde spotkanie podeszwy z kamiennym podłożem.
 W końcu gęsta mgła zaczęła ujawniać więcej szczegółów – zarys ogromnej budowli załamującej rzeczywistość. Wielki zamek, równie nierealny co wiszące nad ziemią przedmioty. Strzelisty i emanujący grozą jakby wyciągnięty z samego środka przestarzałego filmu o potworach. Może i w jego wnętrzu kryły się strachy?
 Zamknięte wrota stanęły naprzeciw najemników. Coś wydawało się jednak nie na miejscu. Poharatana faktura nie kusiła, by sięgnąć do niej dłonią. Z każdym krokiem naprzód irracjonalne ukłucie strachu nabierało sił.
To nie może być dobra droga – pobrzmiewało w głowach niczym mantra. Za drzwiami czego śmierć.


DODATKOWE:
✘ Okolice wieczora, wcześniejsza wysoka temperatura powoli ustępuje, lecz wciąż jest wyczuwalna.
✘ Oboje odczuwacie dziwną nerwowość oraz – od czasu do czasu – ukłucia strachu.
✘ Deadline: na razie brak. Bez sensu, skoro to ja lamię a nie wy...
                                         
Apokalipsa
Apokalipsa
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.08.19 0:06  •  Szare Moczary - Page 4 Empty Re: Szare Moczary
Za bardzo ponosi cię wyobraźnia — skwitował z rozbawieniem zarysowanym na ustach.
  Znalazł się tuż przy schodach. Spojrzał w górę, ale gęsta mgła uniemożliwiła dalsze oględziny.
  — Uważaj, bo zepchnę ci z tych schodów —  rzucił ku najemniczce, choć nadal towarzyszyło mu rozbawienie, jakby obecna sytuacja nie odcisnęła piętna na jego zdezelowanej psychice.
  Pokonał kilka stopni, pachnąc się ku górze. Jakkolwiek unoszące się obiekty były rzadko spotykanym widokiem, tak solidne schody na pewno nie były tutaj od zawsze. Ich konstrukcja były zbyt solidna, jak na tutejsze tereny. Osoba, która je zamontowała, musiała mieć specyficzny gust albo wybitne poczucie humoru, lub jedno i drugie jednocześnie. Yury czuł się, jakby chodził po chmurach. Ostrożnie stawiał krok za krokiem, coraz bardziej zatapiając się w mleczny puch. Nie widział już ani własnych rąk, ani tym bardziej swojej towarzyszki, chociaż wyraźnie wyczuwał jej obecności tuż za plecami.
  Kiedy mgła odrobinę się przerzedziła, to oczy Wiecznego napotkały kolejną anomalią w postaci ruin. Wyglądały jak po wybuchu. Czyżby jednak pozostałości po 2012 roku?
  — Trzymaj się blisko. Chyba wdepnęliśmy w niezłe bagno — odezwał się do Nayaden, po czym bez przekonania zaczął pokonywać kolejne stopnie, aczkolwiek miał wrażenie, że ich konstrukcja wreszcie nie wstrzyma jego ciężaru i runie w dół jak kamień wodę, pociągając za sobą o wiele chudszą bazyliszkę.
  Mgła odpuszczała coraz bardziej, zdradzając najemnikom szczegóły krajobrazu. Yury  zatrzymał się, aby przyjrzeć się ogromnej budowli. Nigdy nie widział zamku na żywo, ale ten mimo sporych ubytków robił wrażenie.
  — Jak myślisz to iluzja? — zapytał, zakłócając ciszę, która pomiędzy nim zapadła. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że końskie rżenie ustało.
  Zignorował impuls, przebłysk strachu przedzierający się do umysłu i uczynił kilka kroków w przód. Być może poharatana faktura nie kusiła, by sięgnąć do niej dłonią, ale Wieczny wielokrotnie sprzeciwiał się zdrowemu rozsądkowi. Odczekał chwilę, aż Nayaden zapozna się z zaistniałą sytuacją i powiedział:
  — Otwieram.
  I tak też zrobił, a przynajmniej próbował to uczynić. Pchnął drzwi z całej siły. Istniało ryzyko, że po wejściu do środka sufit się na nich zwali, ale nie wierzył, że obraz uchwycony przez narząd wzrokowy odzwierciedlał rzeczywistość. Wielokrotnie spotkał na swojej drodze mniej lub bardziej skutecznych iluzjonistów.


__________
Przepraszam za jakość, ale przerwa wybiła mnie z rytmu.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.08.19 19:53  •  Szare Moczary - Page 4 Empty Re: Szare Moczary
Krótki śmiech wyrwał się z jej przepony. Wierzyła w to, że Yury był zdolny do tak nieludzkiego czynu jak zepchnięcie kogoś ze schodów, niemniej wierzyła, że jednak jej tego nie zrobił. Czuła w głosie lekkie przekomarzanie się — podobało się jej to, że to właśnie dzięki tej cechy potrafili się dogadać razem.
Jednak nic już nie mówiła. Lekki uśmiech pozostał na jej twarzy, zupełnie jakby nie przejmowała się tajemniczością, które gościło ich z każdym możliwym pokonanym stopniem. Tak ja mówiono już wcześniej — niewiele jest rzeczy na świecie, które są wstanie sprawić ją w osłupienie, niemniej nie znaczy, że nie ma ich wcale. I pomimo latających obiektów, które widziała coraz mniej wyraźnie po przez gęstniejącą mgłę, którą nawet wyraźnie czuła w płucach, wciąż pozostawała nieugięta. Niemniej emocja strachu, która co jakiś czas zakuła w jej małe serduszko, starał się za wszelką cenę stłumić i udawać, że to tylko jej buntownicza wyobraźnia. Nie chciała nawet rozumieć, dlaczego odczuwała strach, pomimo tego, że nie było żadnych powodów, aby go czuć. Kwestia ruin, które nawet nie robiły na niej wrażenia, choć z pewnością kryły za sobą wiele tajemnic?
Szybko odsunęła od siebie ów myśli, a słysząc głos Yury'ego, delikatnie przytaknęła głową, pomimo tego, że on wcale tego potwierdzenia nie widział. Nie musiał. Wiedział, że głupia nie była, ponieważ akurat z jej posłuszeństwem różnie bywało.  
Zmrużyła uważniej oczy, kiedy i ona wzrokiem natknęła się na budowlę gdy mgła stopniowo pozwalała widzieć im więcej niż dotychczas. Cały krajobraz nabierał więcej sensu, można nawet powiedzieć, że na swój sposób był on imponujący. Szczególnie zamek, którego nie widziała wcześniej, lecz widać było, że zamek dzieliły lata. Był ogromny, mimo to nie robił na niej aż tak wielkiego wrażenia jak na jej towarzyszu. Trochę stąpała po ziemi, więc była wstanie widzieć już niejedno.
Ciężko powiedzieć. Dość rzeczywista jak na iluzję. Ale podejrzewam, że to najlogiczniejsze wyjście, jeśli przy okazji czujesz emocje, z którymi od dawna nie miałeś styczności — odparła najspokojniej jak tylko potrafiła, również starając się zbyć emocje, które już wcześniej towarzyszyły najemniczce. To właśnie one sprawiły, że przez impuls, pierwsza starała się otworzyć stare wrota, do których Yury sięgał już swoją blaszaną dłoń. A może to była ta druga ręka?
Uśmiechając się do niego szeroko, kiedy razem starali się otworzyć przeklęte drzwi. Chciała wiedzieć, co takiego wywoływało ich strach, który zdecydowanie irytował dziewczynę, pomimo tego, że starała się nim nie przejmować. Ciężko jednak chcieć przestań czuć coś, czego już prawie nie znasz przez lata, które zdążyło się przeżyć. W końcu z czasem wszystko staje się obojętne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.08.19 2:09  •  Szare Moczary - Page 4 Empty Re: Szare Moczary
 Pchane drzwi pozostawiły w dłoniach drzazgi — długie i uciążliwe kawałeczki drewna, które wysyłały impuls bólu z każdym naruszeniem przebitej skóry. Niemniej wrota ustąpiły. Mimo wielkości i ciężkiego wyglądu wystarczyło pchnąć raz a porządnie; stare zawiasy zawyły wprost do uszu najemników, a wnętrze zamczyska ukazało się ich oczom.
 Wbrew ruinom, jakie zastali na zewnątrz, wnętrze okazało się pozbawione mankamentów. Żadnych zadrapań, dziur w ścianach, zero zniszczeń; nie było nawet jednej malutkiej pajęczyny. Żyrandol lśnił od kryształów odbijających światło świec, bordowy dywan nie nosił śladów żadnych plam, wszystko biło czystością i drogą elegancją. Jak mogło do tego dojść? Czy przekraczając próg zamku mogli przekroczyć również granice rzeczywistości?
 Wnętrze odznaczało się ciszą równie martwą, co okolica, którą dotychczas wędrowali. Mimo wyraźnych śladów zamieszkania brakowało charakterystycznych odgłosów... Życia. Brakowało rozmów, dźwięku stawianych kroków, krzątającej się służby czy domowników. Zamek wyglądał na zamieszkany, ale jednocześnie kompletnie opuszczony.
 W końcu coś usłyszeli — szelest materiału. Dźwięk tak lichy i przytłumiony, że równie dobrze mógł być złudzeniem. Zadziałał jednak instynkt, nakazując wycofać się w cień, skryć w jakikolwiek miejscu, które gwarantowało ucieczkę przed cudzym wzrokiem. Irracjonalny strach, który coraz bardziej rozpierał wnętrza obojga najemników podsuwał na myśl dziecięcy odruch wstrzymania oddechu.
 Na końcu jednego z korytarzy pojawił się zarys idącej postaci.


DODATKOWE:
✘ Okolice wieczora, wcześniejsza wysoka temperatura powoli ustępuje, lecz wciąż jest wyczuwalna.
✘ Oboje odczuwacie napięcie oraz uderzenia strachu.
✘ Deadline: 26.08
                                         
Apokalipsa
Apokalipsa
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.08.19 2:24  •  Szare Moczary - Page 4 Empty Re: Szare Moczary
Yury poczuł jak drzazgi - jedna po drugiej - wżynają mu się pod skórę w ludzkiej, lewej dłoni, ale ból - przez powiększony próg- był niewielki, praktycznie nieistotny. Wolał skupić się nad tym, co uchwyciło jego zdezelowane spojrzenie zaraz po otwarciu drzwi.
  — No proszę, gdzie okiem nie sięgnąć burżuazja, Budynek S.SPEC w M-3 przy tym wystroju to pryszcz — skomentował z nutą goryczy. Nie przepadał za przesadnym bogactwem wnętrz, ani też obszernymi pomieszczeniami. Cenił sobie ograniczony metraż i minimalizm. Być może przywykł do swojego zakwaterowania na smoczej górze.
  Wszedł do środka, choć zapewne gdyby posiadał chociaż odrobinę zdrowego rozsądku, pomyślałby intensywnie nad swoimi kolejnym menerem. Nayaden miała racje. Ta iluzja sięgała granicy absurdu. Był zbyt idealna, bez żadnej, najmniejszej skazy i przy tam nazbyt realna, oddziałująca na wszystkie zmysły, jak odwrócona rzeczywistość prezentowana na ogół w literaturze lub niezbyt porywających filmach. Yury jednak nadal wolał myśleć, że to iluzja, dla własnej równowagi psychicznej, która od przeszło pół roku była mocno zachwiana. Iluzja solidna. I niejednowymiarowa.
  Wzrok zatrzymał na żyrandolu. Odnotował w myślach, aby go unikać, ale tutaj skończyła się beztroska. Narząd słuchu zarejestrował cichy szelest. Odwrócił głowę we wszystkie strony w celu zlokalizowania jego źródła, ale wtem poczuł wręcz irracjonalną potrzebę schowania się w cień podyktowany przez zalążek strachu utkany z grobowej ciszy i unoszącego się w powietrzu napięcia.
  — Chodź — rzucił ku swojej towarzyszce, po czym podszedł pod kolumnę podtrzymującą sklepienie, by skryć się w jej cieniu. Miał z tego miejsca całkiem przystępny punkt obserwacji, choć popsutym okiem ciężko było uchwycić każdy szczegół, więc nie ujrzał zarysu sylwetki na końcu korytarza.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.08.19 18:43  •  Szare Moczary - Page 4 Empty Re: Szare Moczary
Pomimo delikatnego dyskomfortu, który towarzyszył im podczas otwierania drzwi, udało im się przedrzeć do środka, na co dziewczyna uśmiechnęła się, tym razem triumfalnie. Z reguły, pomimo wrodzonych lat doświadczeń, Nayaden na co dzień robiła za dość pozytywną osobę, nawet w chwilach niespodziewanego strachu. Jednak ten lęk powodował, że uśmiech zwycięscy dość szybko zniknął jej z ust. Miała głupie wrażenie, że gdy tylko przekroczyli wrota olbrzymiego i niezwykle ozdobnego zamku, jej strach zdecydowanie nasilił się. Zupełnie jakby te mury powstrzymały uczucie, które mogło być tu zamknięte od wieków. Dlatego nic dziwnego i kobiet tak samo jak jej towarzysz szła w zaparte, że to jest wyjątkowo mocna iluzja. Takie rzeczy nie dzieją się od tak po prostu — ktoś z mieszkających musiał mieć bardzo silną moc, gdzie między innymi strach i lęk towarzyszył tej mocy na co dzień.
Spodziewałbyś się? — mruknęła tylko, trochę od niechcenia, samej przyglądając się wszystkiemu, co niejednego wprawiłoby w jawne osłupienie. Tyle bogactwa, tyle rzeczy do wzięcia i wyniesienia stąd. Te myśli jednak nie zaprzątały jej głowę. Nie było na to nawet czasu — dość szybko dało się usłyszeć pewien szelest, który tylko oznaczał, że ktoś, oprócz nich tu był. Bardzo możliwe, że to był dobry znak, ale czy aby na pewno?
Na słowa najemnika kiwnęła tylko, chowając się wraz z nim pod kolumnę, którą upatrzył sobie Yury. W roznoszących się krokach, ciężej było ją usłyszeć od Wiecznego. I w porównaniu do niego, Nayaden miała zdrowe spojrzenie, dzięki czemu kątem oka była wstanie wychwycić sylwetkę na końcu szarego korytarza. W jednym odruchu chciała krzyknąć głośne "hej", ale rozsądek podpowiadał jej, że to dość głupi i nierozsądny pomysł. Wzięła więc głęboki oddech, zagryzając mocno dolną wargę.
Ktoś tam jest — powiedziała na tyle cicho, aby był wstanie słyszeć ją tylko najemnik. Jednak absolutnie nie wiedziała, w jaki sposób roznosi się tu dźwięk, więc pewności mieć nie mogła, czy ta druga osoba nie była wstanie ją usłyszeć. W końcu dali radę usłyszeć cichy szelest materiału, który równie dobrze mógł być ich złudzeniem — Na końcu korytarza. Na pewno nas usłyszy — dodała jeszcze równie cicho co wcześniej, a w jej głosie prawdopodobnie dało się słyszeć panikę, nad którą nawet nie mogła za bardzo zapanować. Nie była wstanie kontrolować uczucia, którego właśnie czuła, przez co bardzo możliwe, że zaczynała popadać w lekką paranoję po przez jej towarzyszącą fobię. Ponieważ gdzieś w głębi serca czuła, że to nie mogło się udać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.08.19 13:53  •  Szare Moczary - Page 4 Empty Re: Szare Moczary
 Mądrym było usłuchać instynktu i skryć się w najbliższym zacienionym miejscu. Mimo iż odgłos stawianych kroków nigdy nie dotarł do uszu najemników, to ich oczy uderzyło obce oblicze. W przypadku biomecha nawet całkiem znajome.
 W oświetlenie rzucane przez żyrandol wpadła postać. Wysoka, odziana w płaszcz z narzuconym na głowę kapturem, którego cień przesłaniał całą twarz. Jedynie para lodowo niebieskich ślepi przebijała mrok, odznaczając się wyraźnie na czarnym tle.
 Śmierć szła przed siebie nieprzerwanie, nie oglądała się na boki ani nie mruczała nic pod nosem. Każdy krok przybliżający ją do miejsca ukrycia intruzów wzmagał w nich poczucie strachu; doszło nawet do tego, że zazwyczaj precyzyjne i nieruchome ręce zaczynały drżeń. Mogli wyczuć krople zimnego potu spływające wzdłuż kręgosłupów.
 Jeździec zatrzymał się w połowie korytarza. Stał nieruchomo kilka długich sekund, które w głowach najemników rozwlekły się do nerwowych godzin. Lodowy wzrok padł na filar, lecz sama Śmierć pozostała na swoim miejscu albo nie widząc nieproszonych gości, albo nie chcąc ich widzieć. W czasie kolejnych dwóch wdechów czarny jak noc płaszcz znów zafalował, a wysoka postać zniknęła za następnym zakrętem.
 Być może zmierzała w istotne miejsce.


DODATKOWE:
✘ Czas oraz pora dnia nieznane, choć w teorii powinna zapaść noc.
✘ Oboje odczuwacie napięcie oraz uderzenia strachu.
✘ Deadline: 27.08
                                         
Apokalipsa
Apokalipsa
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach