Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 12.06.15 15:01  •  Moczary okołomorskie (S) Empty Moczary okołomorskie (S)
Moczary okołomorskie (S)
Moczary okołomorskie (S) 60WAA12
Teren skażony wirusem X!


Desperacja, depresja, w sumie jeden pies, ważne, że jest cholernie mokro, a niedaleko widać już ocean i plażę. Kręci się tu sporo potworków, głównie nocą. No i nie jest bezpiecznie, także tego.



Musisz coś robić, mówili. Idź, odwal robotę, zapracuj sobie na to co wciągasz nosem albo wpuszczasz w żyły. Pierdolenie. I tak zawsze przynosiła więcej od nich wszystkich, ale na to przymykali oko. Bo ona przeklinała, a reszta to były przeklęte świętoszki. Dobrze wychowani mordercy, cudownie. Zdziczałe bestie, które starają się być bardziej ludzkie od samych ludzi. Prawie jak kryptopedały. Taa, dokładnie jak kryptopedały.
Kosiara splunęła pod nogi, brnąc przez Desperację jak to miała w zwyczaju. Była pewna, że wybrała najprostsze i najprzyjemniejsze zlecenie, w końcu często polowała. Śluzowate stwory nie mogły jej dać popalić, co najwyżej ona im. Instrukcje były łatwe, tylko składników tak dużo, że ciężko było jej to wszystko zapamiętać. Niby dali jej listę, ale co z tego, skoro już dawno potrzebowała świstka papieru żeby się wysmarkać. Zapamięta. Przynajmniej tę zwierzęcą część, bo kwiatków zbierać nie będzie. Nie była cholernym romantykiem. Ani ogrodnikiem. Kurwa, kto sobie wymyślił żeby nieść do miasta jakieś sadzonki? Nie mają tych takich chat za szkłem? Mają. Łowcy wydawali jej się cholernie żałośni i niezaradni pod tym względem.
To gdzie te gębacze i żaby żyły? Woda. Do Edenu nie pójdzie, bo anioły jej nie lubią, ale może chociaż na plaży dadzą jej święty spokój. Co z tego, że wędrówka miała jej zająć trzy dni dłużej. Spakowała więcej amunicji, zapamiętała gdzie mieli magazyny i ruszyła, przy okazji zgarniając paczki, które do owych kryjówek miały dotrzeć. A co, kolejna fucha, jeszcze prostsza od poprzedniej.

I w końcu dotarła. Strasznie brzydkie było to miejsce, a podobno jeszcze jakiś czas temu wszyscy się zachwycali plażami i tym podobnymi. Przereklamowane.
Wyjęła zza pazuchy skórzanej, przetartej kurtki, kartkę pocztową, do której zapakowała kartony z nadrukowanymi uśmieszkami. Urwała róg i wsunęła do ust, pozwalając by celuloza rozpuściła się na języku. Za godzinę zacznie się zabawa, a tymczasem przejdzie się i poszuka ofiar.
Poprawiła Tavora na ramieniu i ugięła kolana, co by jej się ciszej chodziło. I wygodniej wyciągało wojskowe buciory z błota. Zaklęła pod nosem. Będzie miała zakwasy.
- Jak te żaby robiły... rebet rebet?
Ale żadna bestia nie odpowiedziała. Jedynie lekkie swędzenie na brzuchu zdradzało, że niedaleko czaiło się coś jadowitego. Albo znowu złapała jakieś gówno, w sumie nie zdziwiłaby się.
- Cholerne komary.
Gdyby jeszcze istniały. Taa...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.07.15 22:58  •  Moczary okołomorskie (S) Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
Twarz miał owiniętą chustą, żeby nie kusić losu. Zresztą nie było też czego oglądać, gdyż obecnie wyglądał paskudnie i po części cieszył się, że znajduje się w tak odosobnionym miejscu. Małe szanse na spotkanie żywej duszy. Choć „żywa” to w tym przypadku słowo klucz. Bo na ile można być żywym w tej krainie?
Mężczyzna schylił się po kolejny kwiat, który wyrwał i położył na płócienną szmatkę. Wciąż było ich za mało. Nie wystarczyło nawet na dłoń, a musiało na całe ramiona i twarz. Potrzebował więcej.
Przeklął pod nosem swoją przypadłość. Gdyby ograniczała się do samego oszpecenia, byłaby do zniesienia. Nie zależy mu na wyglądzie. Mógłby być cały czerwony z obdrapaną skórą i nie zrobiłoby mu to różnicy. To ból był nie do zniesienia. Ktoś kto zajmuje się tak empiryczną dziedziną i cały czas musi pracować przy użyciu rąk, nie może sobie pozwolić na bolesne poparzenia i rany. Nawet teraz bolały go dłonie i policzki, mimo że starannie je pozakrywał. Westchnął ciężko i zawinął szmatkę, aby kwiaty nie wypadły. Wrzucił ją do torby na biodrze i wyprostował się.
Cały czas musiał mrużyć oczy, gdyż nawet w tej ponurej, gnijącej krainie światło wydawało się zbyt jasne. Schylił się gwałtownie słysząc jakiś głos.
Po chwili jednak wychylił nieco głowę, by rozejrzeć się za źródłem.

Jakaś postać. Wysoka, ubrana w ciężki strój, który chyba utrudniał poruszanie się, gdyż była jakoś dziwnie wykręcona. A może garbata? Albo to co miała na ramieniu było bardzo ciężkie… Tylko co to było?
Jeszcze bardziej zmrużył oczy i starał się wyostrzyć wzrok.
Broń. Cudownie.
Najemnik, albo zwykły morderca. Wojskowi nie wychodzili tak daleko. Chyba, że to jakiś zbieg, co może być najgorszą ze wszystkich opcji. Jeśli jakiemuś desperatowi uda się uciec z miasta, to zazwyczaj nie myśli trzeźwo. Szybko strzela, nie celuje, a pytania zadaje dopiero, gdy nie żyjesz. Jak na złość, jesteś wtedy najmniej rozmowny… Nie, to nie mógł być zbieg. Nie wygląda na spłoszonego, a ci zazwyczaj stroszą uszy i są strasznie nerwowi.
Może więc morderca?  Ma sporej wielkości broń, ale jakoś nie stara się zbytnio ukryć swojej obecności. Chyba, że jeszcze nie dotarł do swojej ofiary. Czemu zatem wybrał taką drogę? Gdyby ktoś postanowił pozbawić Cato życia, z pewnością wiedziałby o tym pierwszy.
Dokąd zatem niesie tę nieznajomą personę? Tylko wariat zapuszczałby się tak daleko, by pozbawić kogoś życia narażając przy tym swoje. Zwłaszcza, jeśli to zwykły człowiek.
A najprawdopodobniej tak było. W innym wypadku zauważyłby czerwone oczy. No, prędzej czy później by zauważył.

Warto było pokusić los i spróbować dowiedzieć się paru rzeczy. Cato niezwykle cenił informacje, ale równie wysoko stawiał swoje życie. Nie zaryzykuje rozmową. Potraktuje to jak doświadczenie. Skoro trochę już poobserwował, pora na eksperyment. Trzeba sprawdzić reakcję. Mężczyzna podniósł z ziemi kamień i cisnął nim w wodę, niedaleko uzbrojonego człowieka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.07.15 17:33  •  Moczary okołomorskie (S) Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
Człap, człap, człap. Wiedziała doskonale do czego mogła porównać te mlaśnięcia błota pod podeszwami, co jeszcze tak zasysało wszystko, co wpadło w jego paskudny otwór gębowy. Nie zrobiła tego jednak na głos, bo po co? I tak nikt jej nie słyszał poza chwastami i być może kilkoma zwierzakami, ukrytymi gdzieś po krzakach. Żadnych wielkich, zmutowanych ropuch. Ani jednego ścierwojada czy innego ryjowca. Wszystko ukrywało się przed słońcem, bo oczywiście nie pomyślała gdy wypadała z kryjówki. Na wpadła na tak genialny pomysł jak policzenie ile czasu zajmie jej dotarcie i jaka będzie wtedy pora dnia. A było południe. Na darmo pakowała się w największe bagno, na darmo gimnastykowała i tak słabe nogi, skoro nic nie ustrzeli. Spojrzała na słońce i potarła oczy.
- Pieprzcie się wszyscy...
Wtem plusk. Zamarła, starając się zlokalizować dźwięk. Nieopodal jej, z tyłu, nieco po prawej. Powoli odwróciła się, nie zważając na to, że jej dłonie odruchowo już przeładowywały Kosę. Nim jeszcze spojrzała w kierunku dźwięku, lufa karabinu już była tam skierowana, palec zaś pieścił spust, czekając tylko na odpowiedni moment bu zmusić go do śpiewu.
Trzy kulki poleciały na odlew prosto w wodę, salwa ostrzegawcza, która wcale nie musiała zabić, przejebana amunicja. Przejebana na głupoty. Jako że nic w odpowiedzi nie poderwało się i nie ryknęło, kobieta rozejrzała się dookoła, starając się zlokalizować żartownisia. Taflę wody powoli zaczynały otaczać wolno poruszające się fraktale. Kręgi na błocie, które sama tworzyła, unosiły w powietrze fale dźwiękowe. Widziała je, widziała wszystko dzięki trzystu mikrogramom aktywnego środka odurzającego. Teraz mogli ją wziąć za ćpuna, mordercę, albo nawet naćpanego mordercę. Parsknęła.
- Kimkolwiek jesteś wyłaź, zanim zacznę strzelać do wszystkiego dookoła. W końcu oberwiesz. Liczę do trzech. Raz...
Sprawnie przeładowała karabin. Para czarnych ślepi prześlizgnęła się po tańczącej gęstwinie.
- ... dwa...
Wypluła kulę flegmy prosto pod nogi. Nie rozgniotła jej tylko dlatego, że ciężko było wydostać nogę z błota.
- Trzy, kurwa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.07.15 21:17  •  Moczary okołomorskie (S) Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
Szybka reakcja wcale go nie zaskoczyła. Spodziewał się refleksu po kimś, kto nosi taką broń. Gwałtowny obrót w stronę dźwięku i karabin w dłoniach.
Ta osoba musiała się urodzić, trzymając za spust. Może nie nazwałby tego talentem, bo każdy człowiek posiada jakieś wrodzone predyspozycje do zabijania. Niektórzy starannie to ukrywają, ale ludzie to drapieżniki. Kierują nimi żądze.
Ten człowiek na pewno jest uzdolniony i bardzo niebezpieczny. Wciąż nie był pewien co do płci i wieku. Widział postać z profilu i do tego niewyraźnie, gdyż cały czas musiał mrużyć oczy. Jeśli nieznajomy jest mężczyzną, to na pewno młodym. Pomimo wysokiego wzrostu, wydaje się strasznie chudy i do tego ten wysoki głos. Taki układ by mu pasował.
Chyba, że to jednak kobieta… wtedy sytuacja nieco się komplikuje.
Kimkolwiek ta osoba była, z pewnością ją zirytował.
Oh. I kolejna informacja - brak cierpliwości. To bardzo ważne.

Cato wyprostował się z uniesionymi rękoma i wyszedł z krzaków, zanim zdążył usłyszeć „trzy”. Wolał nie prowokować losu, który przybrał postać nerwusa z karabinem. Ostrożnie przedostał się przez gałęzie tak aby nie zranić sobie skóry. Wciąż był zasłonięty od stóp do głów, pozostawiając lukę na oczy. Gdy podszedł bliżej, przekonał się, że celująca w niego osoba jest płci żeńskiej.
Nie miał zamiaru się odzywać, gdyż nie miało to w tym momencie sensu. Większość informacji jakie posiadał na jej temat, wynikały jedynie z obserwacji i było to oględne dane. Prócz refleksu, nie wiedział w jaki sposób kobieta zareaguje na cokolwiek.
Nie będzie jej mydlił oczu, nie znając motywów obecności w tym miejscu. Jeśli jest mordercą, to nie będzie jej to obchodziło. Jeżeli namiestnikiem, to liczy się jedynie cena. To dwie najprawdopodobniejsze możliwości, więc lepiej mieć pewność zanim otworzy się usta. A póki co, będzie grał kartami, które otrzyma.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.07.15 13:35  •  Moczary okołomorskie (S) Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
Może to nie był brak cierpliwości, a jedynie sprytny sposób przekonania się, że ścierworyje nie potrafią rzucać kamieniami w ofiary. Wszystkie te cholerne mutki z dnia na dzień stawały się niebezpieczniejsze. Niedługo zwierzęta zaczną mówić i nie będą to raczej przyjazne słowa. Na szczęście teraz nie musiała się mierzyć z bestią, a człowiekiem. Odrobinę opuściła broń, ale na tyle by strzelić przy ewentualnym ataku ze strony zakapturzonej postaci.
- Czego tutaj?
Tak jakby całe to bagno do niej należało odkąd postawiła w nim swoją obutą stopę. Zadarła głowę, nakazując mu gestem podbródka żeby się zbliżył. Co dziwne, wargi jej zacisnęły się wąską linię, tworząc idealną pokerową minę. Cholera, mogła nie ćpać tego gówna przed przyjściem tutaj. Mężczyzna przypominał dementora sunącego nad błotem. Lub innego Kosiarza. Choć druga opcja zdecydowanie mniej się jej podobała, bo jednak to ona była Kostuchą i to jej wszyscy powinni się bać.
- I kim w ogóle jesteś? Odpowiadaj jak do ciebie mówię!
I wtedy to usłyszeli. Bulgot za plecami zakapturzonego Dementorka. Spora, pokraczna postać wyłoniła się z błota, kierując na ludzi swój otwór gębowy i machając łapami podobnymi do łopat. Machał jak pojebany. Pierwsza kula szlamu z jego pyska poleciała w ich stronę, pewnie gdyby bestia miała oczy to celowałaby w Cato, a tak, cóż, ugodziła ich oboje.
Lipsum zaklęła pod nosem, starając się poruszyć, ale czuła się jak ostatnia łamaga. Ostatkiem sił przytrzymała Kosę, wycelowała i pociągnęła za spust. Żeby tylko Dementorek się nie poruszył, bo jeszcze zarobi kulkę.
Huk był paskudny, ale po chwili ryjowiec padł, gulgocząc wściekle, jakby właśnie krztusił się własnymi sokami trawiennymi.
Kobieta splunęła w błoto.
- Tępy chuj.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.07.15 21:19  •  Moczary okołomorskie (S) Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
Nie traktował jej jako ofiary, lecz jako obiekt, który miał zamiar przez dłuższy czas obserwować. Niestety nie udało się, gdyż w doświadczenie wdał się błąd. Bowiem obiekt wykazał się podstawowym i fundamentalnym stanem psychicznym i zareagował poprawnie. Choć nieco barbarzyńsko…
Niemniej jednak można było zauważyć, że dziewczyna była dobrze przygotowana na niebezpieczne okoliczności. Działała znacznie dynamiczniej niż Cato, który wolał pozostawać w cieniu. Gdy spuściła broń, on opuścił ręce. „Czego tutaj?” – mógłby zapytać o to samo.
- Nie wyglądasz na tutejszą – powiedział spokojnie, lustrując ją wzrokiem.
Nikt kto dobrze zna te okolicę, nie wybrałby się tu w tak ciężkim stroju, który uniemożliwia swobodne poruszanie się. Może i był trwały, ale okropnie niepraktyczny, a trzeba być również przygotowanym do rozsądnej ucieczki. Amunicja kiedyś się skończy, a wtedy będzie trzeba liczyć na swoje możliwości. Kobieta nie tylko ubrana jest w krępujący strój, a i nosi przy sobie sporo broni. Gdyby to jeszcze były jakieś lekkie pistolety, nadawałaby się na skrytobójcę.

Mimo ponagleń nie zdążył się przedstawić, gdyż zza jego pleców dobiegło bulgotanie. Cato obrócił się prędko i cofnął o dwa kroki, zmniejszając tym samym dystans między nim, a kobietą. Miała broń i mało przyjazne nastawienie, ale w Desperacji, to fauna była największym zagrożeniem. Lepiej więc odstawić konflikty na bok. Tak jak w tym momencie. Cato próbował uniknąć kuli szlamu, jednak nie udało mu się to. Oberwał, na wpół dzieląc los z uzbrojoną nieznajomą. Był jednak pewien, że jemu sprawiło to znacznie większy ból. Syknął, czując okropne pieczenie na skórze. W czasie gdy próbował pozbyć się śluzu, dziewczyna wystrzeliła, a huk aż ogłuszył mężczyznę. Przewrócił się przez szlam, który utrudniał mu ruchy i upadł boleśnie na dłonie. Trwał chwilę w tej krępującej pozycji, po czym podniósł się ostrożnie. Ręce niesamowicie go piekły, ale starał się tego po sobie nie pokazywać. Westchnął ciężko i zerknął na kobietę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.07.15 21:29  •  Moczary okołomorskie (S) Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
Nie wyglądasz na tutejszą.
No jasne, a jak miała wyglądać? Raczej nikt nie żyje w tej okolicy, poza stworami, które najchętniej odgryzłyby ci głowę. Podeszła do truchła i kopnęła je kilka razy w głowę, sprawdzając, czy rzeczywiście padł, czy tylko udaje. Niejeden mutek był od niej bystrzejszy, więc może i zwierzaki zaczynały już kozaczyć. Ten na szczęście zdechł.
- Jeden z głowy. Tylko co ja...
Westchnęła, przykucając. Z cholewy buta wyciągnęła nóż, przewaliła stwora na plecy i rozorała mu pierś. Wyciekające bebechy tylko wykrzywiły jej twarz w grymasie pełnym konsternacji.
- Tylko teraz któro to śledziona. - Podrapała się po ciemnym łbie, starając przegnać kolorowe plamy tańczące na jelitach ryjowca. Jedna nawet się do niej uśmiechała, więc warknęła, wbijając pięść prosto w płuco, z którego ze świstem uciekło powietrze. Parsknęła. - Nie jestem konowałem żeby zbierać jakieś cholerne leki.
Prowadziła ze sobą monolog, nie zwracając nawet uwagi na Dementorka, który przecież nadal tam był, zbierając się na nogi po ataku. Co jak co, ale sama Kosiara nie poczuła za bardzo ataku szlamu, bo większość trafiła w jej kolegę. W dodatku była przyzwyczajona do podobnych ataków.
Przy "a gdyby tak zanieść im całe truchło" spojrzała na Cato, unosząc brwi jakby pierwszy raz w życiu go widziała.
- Znasz się na trupach? Albo lekach. Szef mnie zajebie jak mu nie przyniosę tej śledziony.
Brawo, w końcu pomyślała. Złośliwość myśli ją przeraziła. Dawno nie była tak trzeźwa jak po tej działce LSD. Zaklęła w duchu, starając się zapamiętać żeby więcej nie brać tego gówna. Tornado, ale tornado było drogie, a ona potrzebowała nabojów.
- I może masz coś żeby zajebać w żyłę?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.07.15 22:28  •  Moczary okołomorskie (S) Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
Mężczyzna zaczął zrzucać z siebie grudy szlamu, które zdążyły stwardnieć i skupić się w bryłach, przyklejając na całym ciele. Musiał się trochę poszarpać, aby oderwać je od ubrania, co było nie tylko problematyczne, ale i bolesne biorąc pod uwagę poparzenia. Dał sobie na chwilę spokój i oparł się o kolana by odsapnąć. Zerknął na dziewczynę, która podeszła do ryjowca. W pierwszym momencie pomyślał, że kobieta zwraca się do niego. Ona jednak mówiła albo do siebie, albo do trupa. Obie opcje były niepokojące.
Śledziona? Handluje organami? Znów na nią spojrzał. Wisiała nad rozprutymi zwłokami i zastanawiała się. Chyba nie zna się na anatomii. Po co więc szuka śledzionej? Oczywiście, on znał zastosowanie wnętrzności tego monstrum, znał również ich cenę. Jednak jeśli dziewczę miało zamiar handlować, to powinno wiedzieć gdzie zdobyć towar i jak on wygląda.
Konował? Nigdy nie przepadał za tym określeniem. Jest lekceważące i pełne pogardy. Nie ważne, w końcu nawet nie wiedziała, że wyzwisko dotyczy jego. Istotne było, że jej zadaniem było zbieranie leków. Czyli była tu ze zlecenia. Tylko czyjego?
Mężczyzna westchnął ciężko i zabrał się za zrzucanie kolejnych brył szlamu. Jeszcze będzie czas, żeby się dowiedzieć. W tym momencie, musi się oswobodzić.
Wyciągnął nóż i zaczął zdrapywać z siebie resztki osadu. Krzywił się przy tym, gdyż skórę miał już wystarczająco podrażnioną. Następnym razem nie będzie odkładał zbierania składników na ostatnią chwilę.
Poczuł na sobie wzrok. Odwrócił się w stronę kobiety. Dopiero sobie przypomniała, że tu jest? Podszedł do niej, zsunął chustę z ust i zerknął na trupa.
- Musisz wyłamać dziesiąte i jedenaste żebro pod lewym płucem. Będzie nisko w lewym podżebrzu. Uważaj, żeby nie pękła – poinstruował ją, po czym znów zasłonił usta.
W Desperacji trzeba być bardzo zapobiegliwym.
Zajebać w żyłę.
Wiedział o niej już wystarczająco.
- Co dokładnie masz na myśli?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.07.15 13:54  •  Moczary okołomorskie (S) Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
Już przy słowie żebro zatrzymała się, robiąc głupią minę. Spojrzała na Dementorka, potem na monstrum u swoich stóp i znów na Dementorka. Para wąskich, wyskubanych brwi powędrowała do góry. Wszystko super, ale ten potwór nie miał kości. Jakiś pancerzyk jak u żuków, może coś innego, ale zdecydowanie nie żebra, które tak bardzo lubiła łamać kolbą karabinu. Podrapała się po czubku głowy, zastanawiając nad tym co począć z tym fantem. Teraz już zdecydowanie musiała coś zajarać albo dać sobie po kablach. Myślenie ciężka rzecz.
- Tornado, maki, kokę, kwas... cokolwiek. - Wsadziła palec w jelita potwora i go wyjęła z głośnym "fuuu".
Spojrzała na coś, co mogło być płucami i zaczęła grzebać dookoła w poszukiwaniu żółtych organów, jak na rysunku, który pokazano jej przed ruszeniem na misję. Truchło zaczynało powoli cuchnąć, soki trawienne rozlewały się po całym ciele, bo niechcący zahaczyła nożem o żołądek. Zaklęła po raz kolejny, czując, jak pieką ją palce. Jednego wsadziła do ust i possała, ale zaraz poderwała się i zaczęła pluć.
Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa... Gorzkie.
- Pierdolę taką robotę. - Kopnęła ciało tak, że niemal przewaliło się na bok. Znów spojrzała na Dementorka i uniosła brwi, zdziwiona. Fraktale na jego twarzy znów ułożyły się w inny wzór, zniekształcając jego rysy.
- A ty to kto? I z czego się śmiejesz? Nie chcesz pracować z ziomkiem z Desperacji, co, cwaniaku? Wiesz co ci powiem? Jak nie chcesz to nie musisz bo sram na to cholerne zlecenie! - Z każdym słowem jej ton rósł, aż w końcu zaczęła się drzeć na boga winnego mężczyznę. Podeszła do niego wyjątkowo blisko, mrużąc przyćpane oczka. Uniosła rękę, jakby zaraz miała go zdzielić, ale zatrzymała się.
On mi zlecił zadanie. Szefa bić nie można. Ale się jebany tak chichra ze mnie że zaraz mu chyba przyfasolę. I co teraz?
Odepchnęła go i sama zrobiła dwa kroki w tył.
- Zabieraj te śledzione i idziemy dalej.
Wytarła z czoła pot i powąchała. Cuchnął. Wytarła rękę o spodnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.07.15 17:49  •  Moczary okołomorskie (S) Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
Cato zupełnie nie rozumiał zdziwionej miny kobiety. Skoro bestia ma śledzionę, to znaczy, że jest kręgowcem, a jeśli nim jest, to posiada szkielet osiowy. Skoro ma śledzionę, to znaczy, że ma układ limfatyczny, a co za tym idzie ma również naczynia chłonne. Jeśli ma naczynia chłonne, to posiada przewód piersiowy, a to z kolei oznacza, że posiada klatkę piersiową, więc drogą dedukcji można dojść do tego, iż bestia ma żebra. To są podstawy anatomii.  Kto mógł wysłać ją po śledzionę ryjowca, skoro ona nawet nie wie gdzie jej szukać?
Obserwował ją uważnie i jedyne co widział, to zastraszający brak wiedzy.
Teraz to on marszczył czoło i ściągał brwi. Zastanawiające. Kobieta jest obecnie na zleceniu, więc powinna wykonać swe obowiązki w jak najszybszy i najskuteczniejszy sposób. Na pierwszy rzut oka widać, że jest odurzona co niesamowicie gryzie się z jej zadaniem. Cato w życiu nie poleciłby jej zdobyć leków. Nie poleciłby jej nawet zdobyć piasku na środku pustyni.
- Nie mam – uciął krótko.
Przypatrywał się jak dziewczę grzebie w rozprutym ryjowcu. Zamiast zbierać soki trawienne, które są równie cenne, wolała egzaminować jego wnętrzności, krzywiąc się. Mężczyzna pokręcił głową z dezaprobatą. Obserwował jak w gniewie kobieta kopie zwłoki bestii by pochwali odwrócić się i skierować swoją złość prosto na niego.
Złe miejsce, zły czas.
Oczywiście, że nie chciał pracować z „ziomkiem” z Desperacji. Ani z Edenu, ani z M-3. On w zawodzie w ogóle nie potrzebował towarzystwa i zawsze wychodziło mu to na korzyść. Nie dzielisz się wynagrodzeniem. Masz pełne pole do popisu. Nikt cię nie ogranicza. Nikt nie pospiesza. Nikt nie zamachuje się jakby miał ci zaraz przetrzepać skórę.
Odepchnięty, cofnął się o parę kroków by nie upaść z powrotem w błoto. Zabieraj i idziemy? A pewnie, że zabierze. W końcu to całkiem cenny organ. Przyda się przy badaniach.
Cato przykucnął przy martwym ryjowcu i wyciął śledzionę. Owinął szczelnie w materiał i schował. W takim stanie, dziewczęciu nie w głowie dzielenie łupu. Łatwo ją potem zgubi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.07.15 14:57  •  Moczary okołomorskie (S) Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
Szkoda, że nie miał. Kwas, który zarzuciła musiał być jakiś zepsuty. Potwierdzić to mogły te trzy osoby, które przed chwilą spotkały. Zaraz, trzy? Rozejrzała się, szukając wszystkich twarzy, ale została tylko jedna. Jakaś taka krzywa, jakby zniesmaczona.
- Gdzie poszli twoi koledzy?
Odpowiedź raczej nie będzie logiczna, jak cała ta sytuacja. Jednak mimo zaburzonej percepcji zauważyła, że mężczyzna zaczął grzebać w zabitym przez nią mutku i że najwyraźniej wie czego szukać. Olśniło ją.
- To ty dałeś to głupie zlecenie na lekarstwa! Czekam tu już kupę czasu. - Odkrycie wykrzywiło jej gębę w szerokim, dość makabrycznym uśmiechu. - Masz to czego chciałeś? to idziemy szukać następnych.
Poprawiła Tavora na ramieniu i rozejrzała się. Gdzie te ścierwa mogły się teraz ukrywać. Może jak zwęszą krew to przyjdą. Spojrzała na swoją rękę, marszcząc brwi. Musiałaby wziąć nóż, który już schowała do buta. Żeby wziąć nóż musi się schylić. Łatwiej będzie iść aż na jakiegoś wpadną. Ale chodzenie męczy bardziej od schylania.
Kurwa. Była w kropce.
Łypnęła za siebie czy aby mężczyzna za nią idzie. Nie znała się na anatomii. Miała tylko chodzić i zabijać potworki, ktoś inny powinien za nią zbierać to co z nich akurat dropnie. Co najwyżej potrafiła kogoś walnąć tak żeby umarł, ale czy trafiała wtedy płuca, nerki czy kręgosłup, to już była wyższa szkoła jazdy.
- Jeszcze ropuchy i więcej ryjowców. Na kwiatkach się nie znam, to sam będziesz sobie zbierał. Ja będę tą, jak to się nazywało, tego... eksortą!
Wyszczerzyła się triumfalnie, pewna kolejnego cholernie mądrego słowa, na które wpadła. Prawie jakby czytała książki. Prawie.
- A tak w ogóle to jestem Kosiara.
Ręki nie podała bo już brnęła dalej, wysoko podnosząc nogi. Błoto znów zasysało buciory, więc sapała przy każdym kolejnym kroku, starając się trzymać broń jak najwyżej. Niby się nie zacina, ale później będzie musiała czyścić to cholerstwo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach