Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 27.07.18 23:13  •  And still I rise. [Nier & Yū] Empty And still I rise. [Nier & Yū]
And still I rise. [Nier & Yū] HltB0fQ
Kilka lat temu, gdzieś na Desperacji.

Zmrużyła oczy. Słońce tonęło w płomieniach na zachodzie rzucając pod ich stopy długie, czarne cienie. Powietrze nad gruntem falowało ostatnim tchnieniem dnia, ale temperatura uparcie tkwiła na wysokich stopniach rtęciowego termometru. Westchnęła cicho i upchnęła skraj pozłacanego łańcuszka do kieszeni, nie chciała już dłużej wpatrywać się w tarczę niewielkiego zegarka. Czas wcale nie mijał wtedy szybciej.
 Para czarnych ptaków podskakiwała na krótkich nóżkach zaraz za jej plecami. Z nudy odrywała skraj przyschniętej skórki z kromki i podrzucała pomiędzy nie, obserwowała. Długie, stalowoszare dzioby z całą siłą pasji i głodu uderzały w wyschniętą ziemię wygrzebując pojedyncze okruszki z setek tysięcy drobinek piasku. A potem paciorkowate oczy gawronów zwracały się na nią, świdrowały, błyszczały.
 Zamachnęła się na nie, ale ptaki zerwały się z gruntu kilka sekund szybciej. Powietrzem poruszył odległy odgłos strzału, niecodzienny odgłos tych okolic, niewątpliwie jednak znany każdemu żyjącemu stworzeniu, które nigdy nie wiązało z nim dobrych wspomnień.
 Drgnęła, ale ze skały ześlizgnęła się nadzwyczaj ostrożnie. Jeżeli została zauważona, to było już za późno na ewakuację, w przeciwnym razie ostrożne gesty miały najwyższą rację bytu. Przykucnęła za głazem z rudobrązowego piaskowca i zmusiła się do zachowania rozwagi. Wychyliła najpierw skraj twarzy zaopatrzony w zdrowe oko, ale w końcu cała głowa znalazła się ponad poziomem płaskiej powierzchni skały. Zagryzła z cichym chrupnięciem kawałek spieczonej skórki od chleba.
 Trudno powiedzieć czego dokładnie była świadkiem. Jedno było pewna - sprawa jej nie dotyczyła. Nie zamierzała więc angażować się w rozgrywany poniższą doliną pościg i co za tym szło, ucieczkę. Wycofała się w cień wygłaskanych wiatrem skał i wyczekiwała uspokojenia kierując się jedynie odgłosami z dołu. Dopóki nie wpakuje się w sam środek problemów innych osób będzie dobrze, powtarzała sobie.
 W rzeczywistości najtrudniej było usiedzieć na miejscu.
 Niemal na pewno widziała tam zgraję dorosłych mężczyzn ścigających jakiegoś dzieciaka. Nie miała nic do dzieciaków, nie było też powodu, by jakiemukolwiek z nich pomagała. A mimo wszystko oczy ptaków, które przysiadły znowu nieco ponad jej głową świdrowały ją boleśnie.
Będziesz tylko patrzeć? Pytały bezgłośnie trzepiąc skrzydłami.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.07.18 14:03  •  And still I rise. [Nier & Yū] Empty Re: And still I rise. [Nier & Yū]
Skwar towarzyszący mojej małej wędrówce wcale mi nie pomagał. Powoli kończył mi się zapas wody, a ja sam zaczynałem odczuwać skutki uboczne spowodowane nieprzyjemnym upałem. Wiedziałem, że w najbliższym czasie będę musiał znaleźć źródło wody. Zadawałem sobie tylko pytanie: czy aby na pewno dam radę?
Źródło wody było małe, ale wystarczalne dla mojego organizmu. Mała studzienka, która na samym dnie posiadała jeszcze resztki zdalnej do picia wody. Hah, nie ma to jak fart - powtarzałem sobie, gdy tylko uzupełniłem brak picia w plastikowej butelce, która dla innych była więcej niż rarytasem. Upijając upragnione łyki wody szybko dotarło do mnie, że dłużej tak nie pociągnie i będę musiał znaleźć jakiś sensowny cień. Który da mi schron i pozwoli odpocząć od nieprzyjemnej temperatury, która z każdą chwilą wykańczała mój organizm. Po dłuższej chwili szukania cieniem stało się stare popróchniałe drzewo - nie było to coś rewelacyjnego, ale wystarczy to na tyle, aby móc przez chwilę zrelaksować się i nabrać siły na dalszą wędrówkę przy tym wstrętnym upale.
Będę mógł?
Niewiele później huk i odgłosy, które dobiegały z mojej lewej strony jasno dawały mi we znaki, że zaraz coś będzie się dziać. Nie od dziś wiadomo, że nie należałem do tych, którzy dobrze czują się w walce. Zdecydowanie byłem pasjonatem dyplomatycznych rozwiązań, ale nie zawsze na takie mogłem sobie pozwolić. Nie obchodziła mnie ta cała sytuacja, a słysząc, że jest coraz bliżej, postanowiłem się zebrać i czmychnąć jak na odważnego wymordowanego przystało. Tak, zdecydowanie chciałem to zrobić do momentu aż kątem oka zobaczyłem biednego chłopca, który uciekał przed zgrają złych i niedobrych mężczyzn. No i co powinienem w takiej sytuacji zrobić?
No właśnie, co.
Zdecydowanie zbyt długo stałem jak wryty w ziemię, aby nie zostać zauważonym. Słowa "hej, Ty, spierdalaj stąd!" przebijały się echem o moje uszy, a zamiast ucieczki na moich ustach pojawił się tylko uśmiech. Później to już tylko impuls zapanował nad moim ciałem, a chłopiec, który przed nimi uciekał miał idealny czas na to, aby schować się tak, by nie zostać zauważonym. Lub po prostu uciec. Wiedziałem, ze nie miałem z nimi większych szans. W końcu ich było aż 4, ja natomiast byłem kompletnie sam. Czemu więc uległem presji, chcąc pomóc chłopczykowi? Sam chciałbym to wiedzieć. Póki co grałem na czas randomową gadką, unikami i śmiejąc się, słysząc myśli mojego brata.
                                         
Nier
Opętany
Nier
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Dla Ciebie tylko i wyłącznie Nier.


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.07.18 21:32  •  And still I rise. [Nier & Yū] Empty Re: And still I rise. [Nier & Yū]
 Zagryzła skraj kciuka przysłuchując się odgłosom dobiegającym z dołu. Skryła się na dobre w cieniu wysokiego głazu zdecydowana nie reagować. Ryzyko i korzyści nie współgrały ze sobą, miała zdecydowanie więcej do stracenia, niż zyskania. Najbezpieczniej było więc w ogóle się nie ujawniać, zapomnieć na moment czym jest współczucie, ogłuchnąć i stracić wzrok. Skupiła się na parze gawronów siłującym się o skorupkę ślimaka. Mimowolnie pomyślała, że to całkiem ładna skorupka.
 Wypuściła powietrze z ust z nerwową manierą. Nie miała takiej cierpliwości, by w ciszy wyczekiwać rozwinięcia rozwijającej się nieciekawie sytuacji. W tamtym momencie nadal wierzyła, że jednostka może zmienić wiele.
 Machnęła ręką odganiając ptaki i zaskoczyła z półki skalnej prosto na wypuszczoną z dzioba jednego z nich kolorową muszlę, która roztrzaskała się na kawałki hałaśliwie. Nie było dłużej sensu ukrywania się. Prędzej czy później ktoś zwróci uwagę na odgłos kroków gdzieś nad ich głowami. Upewniła się tylko, że gdy w końcu wychyli się w całości, będzie mogła zagrozić napastnikom czym więcej niż wykrzywioną groźnie buzią.
 Przycisnęła zakrzywiony sztylet przy udzie.
 — Nie radzę — rzuciła agresywniej, niż mogła sobie na to pozwolić. Nie miała wsparcia, teraz nadal jeszcze wedle wszelkich planów powinna tkwić w ukryciu zapatrzona w ruch wskazówek oczekując powrotu reszty. W treści polecenia nie było nic o wciskaniu nosa w nieswoje sprawy, szczególnie gdy liczby nie sprzyjały takim posunięciom. Kącik ust drgnął jej ku górze kiedy powstrzymując się przed kolejnymi słowami zauważyła, że nie tylko jej odbiło z zamiarem pakowania się w środek czyjegoś konfliktu.
Cholera.
 Poczuła ciepło w żołądku i straciła wymuszony na sobie uprzednio spokój. Dłoń mimowolnie objęła rękojeść sztyletu, ostrze zabłysnęło tonącym na horyzoncie światłem słońca. Zanim zdała sobie sprawę, broń leżała wygodnie w ręce gotowa do użycia.
 — No nie. Ty tutaj? — Zacisnęła wargi i przed ześlizgnięciem się na dół, w sam środek starcia rzuciła szybkie spojrzenie na uciekającego w skalne rozstępy chłopaka. Szybko jednak zweryfikowała swoje priorytety. Teraz zamiast dzieciaka sama mogła stać się celem czwórki przerośniętych goryli. Ze sobą do obrony miała tylko zakrzywiony kawałek stali. Nie byle jakiej, ale również nie magicznej. Kliknęła językiem.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.07.18 23:27  •  And still I rise. [Nier & Yū] Empty Re: And still I rise. [Nier & Yū]
Wiesz co bracie? Nie spodziewałem się tutaj nikogo więcej niż osób, które zdążyłem już spotkać. Jak na gracza solowego radziłem sobie całkiem nieźle, choć wasze głosy w mojej głowie zakłócały moją koncentrację. To pewnie dlatego oberwałem ze dwa razy, zbierając w ten sposób pamiątkę z bohaterskiego czynu. Nie sądziłem jednak, że ktoś jeszcze oprócz mnie może przejawić jakiekolwiek odruchy człowieczeństwa. Wiele osób już dawno o tym zapomniało. I jak dobrze wiesz, że czasem i ja sam miałem z tym niemały problem. Przez to, że stałem tyłem, starając się bronić,  nie byłem wstanie dostrzec osoby, która postanowiła się dołączyć do całkiem niezłej imprezy. Choć znajoma barwa głosu już sugerowała, kogo tak naprawdę udało mi się spotkać.
To chyba Yuu, wiesz? Dziewczyna, o której Ci opowiadałem. Kopę lat jej nie widziałem, ale dla czystego potwierdzenia dobrze będzie chociaż na moment się obrócić, aby ją zobaczyć. Chociaż nie, cofam to. Ona sama postanowiła władować się w środek walki. Hah, jak ja to w niej uwielbiałem.
Kto by się spodziewał, nie? Ale mogę zadać Ci dosłownie to samo pytanie — rzuciłem z widocznym uśmiecham na wargach, już mniej szaleńczym, a zadowolonym, że mogłem ją ponownie spotkać po takim czasie.
Szkoda tylko, że owe spotkanie musiało się trafić w takiej, a nie innej okoliczności. Naprawdę nie było lepszego momentu, aby siebie zobaczyć? Co prawda scenariusz śmierci u boku ważnej dla Ciebie osoby może i był zachęcający, ale nie na tyle, aby go realizować. I pewnie dziewczyna była tego samego zdania co ja.
Jakiś plan? — rzuciłem, pamiętając, że to ona podczas naszego związku była bardziej rozważna niż ja. Co wcale nie broniło ją przed tym, aby nie zrobić jakiegoś głupstwa. Jednak zauważając kątem oka zardzewiałe ostrze, sam w błyskawicznym tempie sięgnąłem po nóż wojskowy z pochwy, trochę stary i zardzewiały, ale był zdecydowanie lepszy niż gołe pięści. Stanąłem z nią w ramie w ramię, chcąc w razie czego ją osłaniać. W wcale nie byłem najlepszy w bójce, ale ucieczki to było coś, co mi wychodziło dużo lepiej. Swoją drogą bardzo dobrze, że ją osłoniłem, bo gdy tylko wspomniałem o planie, jeden z osiłków nie szczędził w sile i zaatakował nas pełną parą, gdzie ledwo co udało mi się to kontratakować.
Sugeruję sprytną ucieczkę — szepnąłem jeszcze, trochę rozbawiony tym wszystkim, co chyba nie było do końca normalne. Ale zawsze odrobina adrenaliny w organizmie wprowadzała mnie w dziwnie zadowolony nastrój.
                                         
Nier
Opętany
Nier
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Dla Ciebie tylko i wyłącznie Nier.


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.18 10:57  •  And still I rise. [Nier & Yū] Empty Re: And still I rise. [Nier & Yū]
Biznes.
 Chciała odpowiedzieć mechanicznie, ale powstrzymała się w ostatnim momencie. Rozchyliła nawet usta i pozwoliła powietrzu uciec z płuc w postaci niemego 'b' lecz nic wybrzmiało nic więcej. Potrzebę tłumaczenia się miała zakorzenioną niezwykle głęboko, więc kiedy zadał pytanie, zapewne całkowicie sytuacyjne i retoryczne chciała uargumentować swoje nagłe pojawienie się. Spadła niemal dosłownie z nieba i przypomniała sobie, że nie musi niczego wyjaśniać.
 Potrząsnęła nożem w stronę mężczyzn, ściągnęła groźnie brwi.
Sugeruję sprytną ucieczkę.
 Przytaknęła wyraźnie. Nie spodziewała się, by trójka napastników ścigała ich ze szczególną pasją. Może pogonią ich tylko do jakiegoś zakrętu, a potem sobie odpuszczą. Nie mogła ukrywać, że ani ona, ani stojący obok wymordowani wyglądali na szczególnie wartościowe ofiary godne marnowania na nie sił, jakie dało się przeznaczyć na próbę schwytania jakiegoś innego dzieciaka. Ale to już nie był jej problem. Przeszkodziła w złapaniu chłopca, a teraz sama musiała iść w jego ślady i ratować się ucieczką. Niewykluczone, że członkowie pościgu mogliby chcieć jakoś ich uszkodzić, tak w ramach nauczki.
 — Pomysł całkiem trafny — odpowiedziała półgębkiem i wycofała się w tym samym momencie.
 Nie miała najmniejszej ochoty bawić się w przepychanki. Zostawiła tą wątpliwą przyjemność Nierowi, a sama skoczyła na pierwszy, naturalnie wytworzony kamienny schodek i kiwnięciem głowy wskazała najlepszą drogę. Wcześniej widziała z góry, że właśnie tutaj skierował się goniony chłopak i jeżeli chociaż trochę lepiej od niej znał te strony, to na pewno nie pobiegł do ślepego zaułka.
 Oszczędziła sobie słów, skupiła się na miarowym oddychaniu żeby biec jak najdłużej i jak najszybciej. Obejrzała się przez ramię tylko na moment, aby sprawdzić czy mężczyzna, z którym łączyła ją pewna znajomość ruszył w jej ślady. Może potrzebuje pomocy? Niezależnie od tego jak dużą przewagę miała trójka uzbrojonych mężczyzn była w stanie zawrócić i rzucić się na nich jak wściekła kotka broniąca młodych gdyby okazało się, że sytuacja wymaga od niej tak gwałtownej i równie głupiej co bohaterskiej czynności.
 Pozostawienie tego człowieka kiedy sama mogła uciec wydawało jej się niepoprawne. Dużo bardziej wolałaby jednak, gdyby udało im się uciec z tego miejsca. Jeżeli była w czymś dobra na pewno, to było to sprawne przemieszczanie się w kierunku bezpieczniejszych miejsc. Sama mogła po prostu wskoczyć gdzieś wyżej i uciec po wąskich szczelinach, na których nie mieścił się ani jeden napastnik, ale nie był sama.
 Przełknęła ślinę. W którym momencie przestała być sama?
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.08.18 17:42  •  And still I rise. [Nier & Yū] Empty Re: And still I rise. [Nier & Yū]
Widać było, że mężczyzn kierowała wyraźna złość. Głównie dlatego, że przez nas pewien dzieciak im uciekł. Śmiałbym się, gdyby ten gówniarz był gdzieś za rokiem i w rzeczywistości okazałoby się, że ma więcej lat niż na to wygląda. Uznałem jednak, i pewnie nie tylko ja, że to zwykły chłopiec, który nie zrobił nic złego. I dlatego wypadało mu w jakimś stopniu pomóc. Chociaż ja najmniej powinienem mówić o tym, co komu wypada, a co nie.
Z czasem jednak widać było, że osiłki nie szukali aż tak wielkiego kłopotu. Kiedy tylko pojawiła się Yuu, dwóch z nich zrobiła się bardziej ostrożniejsza. Ciężko było mówić o tym trzeci, który miał nieciekawy temperament. Paskudny wręcz. To powodowało, że chciałem mu się dosłownie przywalić w zęby. Gdy tylko dostałem jasny cynk od Łowczyni, że wchodzi w plan, który luźno rzuciłem, zacząłem działać: bez większego zastanowienia jednemu z nich wbiłem trzymany nóż w brzuch, bijąc go także po mordzie, co spowodowało, że momentalnie padł na ziemię. Po tym incydencie cudem udało mi się uciec, trochę inną, bardziej skomplikowaną dróżką niż Yuu, tylko po to, by ostudzić ich zapał do gonienia mnie. Było po prostu sporo elementów do przeskakiwania, które dla mnie nie stanowiły żadnego wyzwania. Jak się później okazało — dla nich za to owszem.
Idąc w ślady kobiety, biegłem tuż za nią, będąc może o jakieś 60 - 80 metrów dalej. Koniec końców udało mi się ją dogonić, nawet jeśli to trochę trwało. Złapałem ją z ramię, rzucając krótkie "tutaj" i wciągnąłem ją w jakąś norę, która rzuciła mi się kątem oka i podejrzewam, że nie tylko mnie. To było dość szybkie zagranie, trochę ryzykowne, ale też nie wydawało mi się, aby dalej za nami biegli.
Chyba dali sobie spokój — odparłem, wychylając się lekko, tylko po to, aby zobaczyć, czy rzeczywiście tak było. I wyglądało na to, że owszem, dali sobie spokój. Jednak trochę nierównego terenu, gdzie trzeba poskakać i omijać pewne przeszkody robiło zbyt spore wyzwanie dla osiłków. Albo nie chcieli opuszczać rannego kolegi — w końcu taki był plan. Jeden ranny i cała grupa musiała być w tyle. Spojrzałem na nią, uważnie obserwując jej ciało.
Wszystko w porządku? — spytałem, łapiąc się na tym, że to jest jedna z niewielu kobiet, o którą wciąż potrafiłem się jeszcze troszczyć. Szkoda tylko, że widzę ją po raz pierwszy od bardzo, ale to bardzo dawna.
                                         
Nier
Opętany
Nier
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Dla Ciebie tylko i wyłącznie Nier.


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.08.18 20:43  •  And still I rise. [Nier & Yū] Empty Re: And still I rise. [Nier & Yū]
 Zadarła dłońmi po skale. Dobrze było czuć pod sobą stabilne podłoże, mogła wykorzystać to, z czego nie korzystała za często. Szybkość, zwinność, spryt. Tu wystarczyło odpowiednio się odepchnąć, a tam zmusić mięśnie do silniejszego wybicia. Kiedy była wystarczająco daleko, by po odwróceniu nie widzieć pościgu zwolniła. Miękkie kroki na piaszczystej powierzchni stawiała bezgłośnie jak kot i chociaż nie oddalała się już od oprawców, mogła rozpłynąć się przed nimi w powietrzu.
 Słońce podpaliło okolice, zniżyło się tak, że teraz tylko wąski pasek wystawał ponad horyzontem. Długie, czarne cienie kładły się po ziemi. Jeszcze trochę, a pustynia przestanie płonąć, zamieni się w pogrążoną w mroku i chłodzie płaszczyznę, a na powierzchnie wylęgną kolejne niebezpieczeństwa. Przed tym również powinna się schować, ale truchtała w miejscu czekając na Niera. Była pewna, że ją dogoni.
 Nie musiała spoglądać na swój kieszonkowy zegarek. Nie minęło wiele czasu aż usłyszała narastający odgłos szybkiego biegu, ciężkie kroki po zbitym piaskowcu. Wychyliła się tylko na moment, a ręka mężczyzny chwyciła ją i popchnęła w wyznaczonym przez znaczące spojrzenie kierunku. Drgnęła nieznacznie, ale pozwoliła zaciągnąć się do wąskiej dziury w gąszczu skał. Tam byli bezpieczniejsi.
 Pierwszy odruch był nieunikniony, odzwyczaiła się od kontaktu z ludźmi, których kiedyś trzymała blisko siebie. Od paru długich lat każdy kogo spotykała na swojej drodze pozostawał neutralnym świadkiem jej egzystencji, ale nie śmiała poświęcać się dla kontaktów międzyludzkich. Pozostała pustą maszyną wspinającą się po szczeblach hierarchii. Miała swój cel, którego nie chciała porzucać.
 Spojrzała na mężczyznę badawczo szukając zmian w jego wyglądzie. Jakaś nowa blizna, zmierzwione włosy, brudne ubranie. Chciała podnieść dłoń do twarzy, ale przypadkiem dotknęła jego przedramienia. Cofnęła ją jak spłoszone zwierzę, ale więcej w tym ruchu było chłodu niż niepokoju.
 — Jak największym. A z tobą? — zapytała z grzeczności. Dało się wyczuć, że nie spodziewała się innej odpowiedzi niż: "tak", "wszystko w porządku", "mam się dobrze". Nie wyglądał na zranionego, a przynajmniej nie w przeciągu ostatnich kilku minut ucieczki.
 Nie chciała skupiać się na dyskusji bez pewności, że pościg jednak ich nie dogoni. Mijały kolejne minuty, ale w powietrzu było słychać jedynie ich ciężkie od biegu oddechy. Żadnych podejrzanych odgłosów, tylko wiatr i szum przesypującego się piasku. W końcu odetchnęła głośno, dała tym sygnał, że niebezpieczeństwo minęło.
 — Co tutaj robisz? To niezbyt przyjazna okolica. — Wychyliła się powoli z kryjówki. Musiała odetchnąć, odbudować swoją przestrzeń osobistą. Przede wszystkim jednak chciała rozeznać się w terenie, spojrzeń na zegarek i odnaleźć drogę powrotną zanim całkowicie się ściemni.
 Podstawowe wyposażenie rebelianta nie uwzględniało latarki. Przynajmniej nie w tym wypadku, kiedy miała wyrobić się przed zachodem, na otwartym terenie pustyni w ciągu dnia nie musiało się używać tak rzadkich zabawek. Wątpiła też, że wymordowany posiadał chociaż jedną. Ba, wiedziała, że pewnie nie ma nawet zapałek czy zapalniczki. Jeżeli dobrze analizowała sytuację, to oboje wpakowali się w środek czegoś groźniejszego z zerowym przygotowaniem.
Wracają wspomnienia, co?
 Przytknęła w końcu dłoń do twarzy. Strąciła na bok kosmyki włosów i poprawiła ułożenie skórzanej opaski na twarzy. W końcu, gdy wygląda został minimalnie skorygowany rzuciła mężczyźnie wyczekujące spojrzenie.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.09.18 17:15  •  And still I rise. [Nier & Yū] Empty Re: And still I rise. [Nier & Yū]
Sam to uwielbiałem. Uczucie, gdzie trzeba było trochę się namęczyć, a inni przez to nie dawali Ci radę. Co jak co, ale w uciekaniu byłem dość dobry. I to nie tak, ze grałem w tchórza. Czasem po prostu nie dawałem rady pokonać jakiegoś przeciwnika, a żeby nie wyjść z opłakaną kontuzją, najwygodniej było uciec. Bywałem zły na siebie, że w walce radziłem sobie różnie i częściej przegrywałem niż wygrywałem. W końcu mógłbym trochę potrenować. Może już wkrótce to zrobię?
Z nią jednak nie bałem się robić rzeczy, które na co dzień stawałby się dla mnie problemem. Nawet po tylu latach nie widzenia. Gdybym grał sam, obrałbym inną taktykę i nie wbiłbym nóż przeciwnikowi, tylko po to, aby spowolnić drużynę. To pewnie ich osłabiło, a dzięki temu nas wzmocniło. Nierówny teren również sprzyjał naszym umiejętnościom, o czym dobrze wiedzieliśmy. Może własnie dlatego udało nam się uciec? Czysty fart, że na siebie trafiliśmy i tyle. Gdyby nie to, prawdą jest, że byłbym w opłakanym stanie. Teraz w sumie nie wiem, czy umiałbym od nich uciec. Jednak robienie tak lekkomyślnych rzeczy nie jest bezpieczne. Mam tylko nadzieję, że ten dzieciak przeżyje.
Odetchnąłem głośno, czując ulgę, że jesteśmy bezpieczni. Automatycznie moje mięśnie rozluźniły się, przez co ja sam wyglądałem na dość wyluzowanego. Chciałem odpocząć. Ten bieg po tej upalnej pustyni był dla mnie trochę wyzwaniem. Moje ciało było rozgrzane od gorąca, że aż koszulka przyklejała się do mojego torsu. Jasny szlag. Tylko na tyle mnie było dzisiaj stać? Nieco rozzłoszczony brakiem kondycji przy takim skwarze, wziąłem bukłak, który miałem przez cały ten czas przy swoim pasie i napiłem się duszkiem resztki wody, która mi została. O tyle dobrze, że słońce zaczynało już zachodzić. Za jakąś godzinę, dwie będę mógł znowu ruszyć. Do tego czasu to miejsce będzie stanowić odpoczynkiem dla mojego ciała.
Spojrzałem na nią kątem oka, kiedy mnie dotknęła. I nie dało się ukryć w jaki sposób zareagowała. Co jej się stało przez ten czas? Jasne, zawsze była odrobinę chłodna, nasz związek zawsze trochę tak wyglądał. Ale przypadkiem nie przesadzała? Nie rozstaliśmy się w gniewie. I może właśnie oto jej chodzi? Jestem głupi, że własnie to rozmyślam. Chciałem nie być już sentymentalny, a tu proszę. Spotykam ją i wszystko się zmienia. Hah, mam tego już serdecznie dość.
Też spoko — nie zostawałem jej dłużny i sam zacząłem się zachowywać w taki sam sposób, co ona. Jeśli wygodniej dla niej było obrać właśnie taką taktykę, to ja na to się piszę. Niech jednak nie sądzi... Haha, co Ty gadasz. Ona nie będzie nic sądzić. Po prostu zrobi swoje i tyle.
Wracam do domu. A Ty? — spytałem, nie okłamując jej. Nie chciałem jednak wdawać się w zbędne szczegóły, bo nie było to konieczne. Ale to lepiej dla niej. Będę mógł ją zaskoczyć faktem, że mam przy sobie coś takiego jak zapałki czy małą latarkę. Odnośnie tego pierwszego — nie chciałem wyjść na kogoś, kto już na samym wstępie chwali się takimi cackami. Jednak po tym biegu i mojej małej złości, zachciało mi się palić. Nic dziwnego więc, że z kieszeń czarnych bojówek, które akurat na sobie miałem, wyciągnąłem paczkę jakiś nędznych fajek i zapałki, którymi odpaliłem papierosa. Musiałem nakarmić swój nikotynowy głód, a także nieco uspokoić swoje nerwy. W końcu nie chciałem, aby puściły mi przy niej. To byłby z jednych możliwych najgorszych scenariuszy z jakimi mógłbym się spotkać. Mimo to obserwowałem ją równie wyczekującym spojrzeniem, co ona mnie. Nie tylko ona chciała się czegoś dowiedzieć na mój temat. Ja także byłem ciekaw tego, jak sobie radzi. Widać było, że wręcz świetnie, skoro ciągle stoi tu w jednym kawałku.
                                         
Nier
Opętany
Nier
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Dla Ciebie tylko i wyłącznie Nier.


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.09.18 23:01  •  And still I rise. [Nier & Yū] Empty Re: And still I rise. [Nier & Yū]
Ah, świetnie. Rozmowa rozkręcała się wybitnie w kierunku dysputy o pogodzie, a niebawem przejadą najpewniej przez stację: "co u twojej mamusi?". Słowa kleiły się zbytnio do podniebienia, żadne nie chciały uformowane w zgrabne zdanie opuścić jamy ustnej, by podtrzymać mierną imitację wymiany zdań.
Westchnęła nie ukrywając, że odpowiedź równie zdawkowa co jej własna podsycała wyłącznie zniechęcenie. Pierwsze napięcie opadło, kiedy okazało się, że można egzystować koło siebie balansując na granicy uprzejmości i ignorancji. Pogodzenie się z nieuchronnymi zmianami pozwoliło jej odzyskać swobodę, nie taką, jaką czułaby w obecności kogoś bliskiego, ale powiedzmy... osoby, jaką widzi się pierwszy i ostatni raz w życiu. Nie mogła uginać się nawet na moment pamiętając, że jego opinia już się tutaj nie liczy.
 — No proszę. Mieszkasz teraz na pustynnych bezdrożach? Cudowna okolica, zero sąsiadów i tylko kilku rzezimieszków czających się każdej nocy na dobytek. — Pociągnęła z nutą sarkazmu, starając się, by zabrzmiało to jak niegroźna zaczepka. Nie czuła się w obowiązku krytykować decyzji życiowych Niera, które nie miały z nią żadnego związku, ale wykorzystała fakt, że wszędzie dookoła był tylko piasek i kamienie, żeby trochę się podroczyć. — Istny raj.
Jeżeli ktoś znał jednooką trochę dłużej, to musiał wiedzieć, że jej uczucia względem Desperacji są bezwzględnie rozdarte. Za najlepszą jej część uważała naturę, a za najgorszą - mieszkańców. Desperacji byli wyniośli, pełni siebie i dumni ze swojego braku wartości, byli graczami niebezpiecznymi i nieprzewidywalnymi. Zwykła niechęć mieszała się z każdorazową irytacją, gdy musiała zmierzyć się z indywidualnymi charakterami tych podłych szumowin. Byli jak ta pustynia, która ich otaczała - piękni z daleka, kurewsko denerwujący z bliska.
Wspięła się kilka stopni wyżej. Przez moment jak surykatka tkwiła naciągnięta w pionie poświęcając się w całości obserwacji. Atramentowe cienie jeden za drugim pochłaniały ostatnie złote plamy słońca padające na ceglastych ścianach kanionu. Żadnej żywej duszy i nawet z sokolim wzrokiem nie dałoby się wypatrzeć chociażby jednego, małego gada. Wszystkie stworzenia uciekły do swoich nor i dziur wydrapanych w piaskowcu w obawie przed chłodem nadchodzącej nocy.
Przypomniała sobie, że odbił pytanie w jej kierunku. Zeskoczyła ze swojego punktu obserwacyjnego i otrzepała brud z kolan.
 — Wędrują po ścieżce ku doskonałości — rzekła. — A tak po prawdzie to czekam na łącznika, który spóźnia się już dobrą godzinę. Zakładam, że już nie przyjdzie. — Skwitowała kliknięciem języka. Powiedziała to tak samo, jakby mówiła: "Pewnie umarł. No trudno, zdarza się". Zainteresowanie tematem było znikome, bo skoro tkwiła w miejscu pół dnia, ale to druga strona nie raczyła się pojawić znaczyło, iż problem leży po tej drugiej stronie i nie ma sensu się nim zanadto przejmować.
W przypadki kobiety 'zanadto' znaczyło 'w ogóle się nie przejmować'.
Wyczyściła tył koszuli, który wcześniej wysmarowała piaskowym pyłkiem we wnętrzu ciasnej wyrwy. Na koniec otrzepała dłonie o uda i położyła ręce na biodrach.
 — Jest tu gdzieś jakaś wysoka góra, albo chociaż kawałek drzewa? Muszę się rozejrzeć z wyższego punktu.


Ostatnio zmieniony przez Yū ✿ dnia 22.09.18 12:25, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.09.18 20:25  •  And still I rise. [Nier & Yū] Empty Re: And still I rise. [Nier & Yū]
Niestety, ale oboje z nas lubiło mieć swoje małe sekrety w życiu. To uniemożliwiało nam normalną rozmowę. Widzieć się po takim czasie, a my pozorujemy na kogoś, kim właściwie nie jesteśmy. Razem utknęliśmy w miejscu, które niezbyt sprzyja jakimkolwiek warunkom, choć ja, ze względu na różne misje, zdążyłem się do nich przyzwyczaić. A nawet i przygotować. Jak jednak zachowa się w tej sytuacji kobieta? Była dumna, wiedziałem to aż za dobrze. Ale czasem odnosiłem wrażenie, że poza swoimi ściekami nie widziała dosłownie nic. Nawet teraz.
Jak rozumiem, to zazdrościsz miejscu, w którym obecnie mieszkam? Wcale Ci się nie dziwię. Przynajmniej mam święty spokój i nie muszę martwić się o to, że któregoś razu stracę głowę. No, przynajmniej chwilowo — rzuciłem dość ironicznie, ciągnąc jej żart dalej. Nie byłem takim snobem, aby brać jej słowa na serio. W zasadzie umiałem dogadać się z większością osób, jeśli tego chciałem. Może miewaliśmy odmienne zdanie, ale to nie powodowało, że przestaliśmy siebie rozumieć. Przynajmniej tak mi się wydawało nawet teraz — No wiem. Skoro już wiesz, gdzie mieszkam i podoba Ci się ten raj, to śmiało możesz mnie odwiedzać — dodałem jeszcze, uśmiechając się do niej dość swobodnie, naturalnie. Miło było ponownie trochę się podroczyć. To pozwalało rozładować minimalny dyskomfort, który wciąż był gdzieś w powietrzu.  
Jednak nie przestałem jej obserwować. Ani wtedy, gdy robiła za surykatkę, ani gdy zeskoczyła z piękną gracją, chcąc odpowiedzieć na moje słowa. Tym razem wypuściłem dym nosem, zauważając, że świeżo odpalony fajek zaraz po prostu mi się skończy. Chyba zapalę zaraz i drugiego.
No to nieźle — mruknąłem z początku tylko do siebie, a gdy przeciągnąłem się z cichym pomrukiem, zaraz dodałem — Masz rację, nie przyjdzie. Może uznał to za niewarte fatygowania się? — albo rzeczywiście coś go zjadło. W każdym razie czas kobiety został niepotrzebnie zmarnowany. Sam nie lubiłem tego typu sytuacje, ale niestety były one nieuniknione.
Taa, jest mała "górka" jakieś 500 metrów stąd. Ale lepiej tu zostań. Odpocznę chwilę i możemy ruszać dalej. Jeśli chcesz ze mną podróżować, oczywiście. Co jak co, ale lepiej znam od Ciebie te tereny. To co, zaufasz mi? — wcale nie musiała tego robić. Wiedziałem również, ze będzie się wahać. Tyle przeszliśmy razem, ale z kwestią zaufania było u nas różnie. Jak to w każdym stałym związku. Albo ufasz komuś bezgranicznie, albo pozostaje niedosyt, wypełniony kłamstwami i blefami.
                                         
Nier
Opętany
Nier
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Dla Ciebie tylko i wyłącznie Nier.


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.18 21:12  •  And still I rise. [Nier & Yū] Empty Re: And still I rise. [Nier & Yū]
 Nie postrzegała kryjówki w tak ciemnych barwach. Owszem, życie pod kloszem betonowego grobowca nie było przyjemne, nie było nawet łatwe, lecz dom, jakim było dla niej podziemne miasto, w wielu sprawach nagradzało odważnych. W starciu wad i zalet nie było jednoznacznego wyniku, perspektywa zawsze zmieniała się wraz z człowiekiem. Dla niej, a w tej chwili patrzyła na świat wyłącznie przez pryzmat własnych doświadczeń, życie pod ziemią okazało się złotym środkiem w próbie pogodzenia wszystkich długodystansowych celów. Poza tym Desperacja także była dla niej na wyciągnięcie ręki.
 Nie odwzajemniła jednak uśmiechu widocznego na twarzy mężczyzny, nie potrafiła wyzbyć się głębokiej powagi i zmartwień.
 — Uciekłeś tak daleko, jak tylko się da. Co to niby jest? — Kopnęła piach i konkretny jego tuman wzbił się do góry wraz z odłamkami ceglastych kamyczków.  — Stolica pustyni?
 Dopiero wtedy pozwoliła kącikowi ust unieść się w skąpym rozbawieniu, ale wszystko trwało bardzo krótko. Nie zamierzała dawać się złapać na uśmiechaniu za często. W pewnym senie chciała, by wizję łowczego gniazda w wyobrażeniu obcych pokrywała lekka mgiełka tajemnicy. Mogli postrzegać nory rebeliantów jako najgorsze miejsce do życia, ale to chroniło grupę przed poszukiwaczami wygód.
 — Być może rzeczywiście bym cię odwiedziła — powiedziała, tym razem poważnie. — Gdybym wiedziała, gdzie rzeczywiście Cię szukać. Zniknąłeś na długie lata. Słuch po tobie zaginął, chociaż mam wrażenie, że na Desperacji łatwo jest nie dać się znaleźć, jeżeli nie chce być się znalezionym.
 Nie było żalu w jej głosie, gdy to mówiła, stwierdzała jedynie fakty. Był taki moment, gdy rzeczywiście chciała go odnaleźć, ale teraz minęło już zbyt wiele czasu, żeby roztrząsać zakurzone tematy. Postanowiła się do tego nie przyznawać, lecz gdyby z jakiegoś powodu zapytał, wcale nie unikałaby szczerej odpowiedzi.
Spoglądała na niego w oczekiwaniu na pomoc w znalezieniu dobrego punktu obserwacyjnego, ale zamiast prostego przekazu otrzymała bardziej skomplikowaną odpowiedź.
 — Tak będzie bezpieczniej — przyznała. — Jeżeli nie ma go tutaj na czas, prawdopodobnie nie żyje.
 Wyjaśniła dobitnie powód swojej natychmiastowej zgody. Zaufanie było drugorzędnym wymogiem, bo mężczyzny mogłaby obawiać się na równi z potencjalnymi napastnikami. Wszystko zależało od punktu widzenia. Zakładała, że wymordowany pozostanie po jej stronie, więc przytaknęła na jego propozycję.
 — Odpoczywaj więc — odparła, sugerując, że jej nie potrzeba przerwy na złapanie oddechu. Oparła się o ścianę i śledziła średnią wskazówkę uciekającą po tarczy kieszonkowego zegarka.
 W głowie słyszała swoje własne słowa. Prawdopodobnie nie żyje.
 Więc oni również nie byli teraz całkowicie bezpieczni.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach