Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje


Go down

Słońce powoli kryło się za horyzontem. Piękny karmazyn rozlewał się po niebie, widok zapierał dech. Właśnie wracała w stronę bazy mieszczącej się na Desperacji. Dobrze że mieli takie miejsce, można było odpocząć bez obaw że coś zaatakuje w najmniej oczekiwanym momencie. Złapała za przedramię gdzie miała zawiązany kawałek szmaty, materiał zdążył już przesiąknąć krwią. Klęła pod nosem na swoje głupie szczęście.
- Jeszcze 2 dni drogi mniej więcej.. ale już się ściemnia.. może lepiej przekoczować w tych ruinach.. - mruknęła pod nosem idąc przed siebie. Spojrzeniem szukała jakiegoś bezpieczniejszego miejsca na nocleg. Znalazła jakiś zawalony budynek ale konstrukcja wyglądała cholernie solidnie. Z uśmiechem na ustach podeszła bliżej i kopnęła w jedną ze ścian, o dziwo nawet tynk się nie posypał. - Może być.. z braku laku i kit dobry.. - mruknęła pod nosem wrzucając plecak w kąt pod zadaszenie. Grzebiąc trochę po okolicy znalazła jakieś drewniane krzesło bez jednej nogi. Złapała za nie i pogwizdując połamała je uderzając nim o gruzy i z buta miażdżąc te elementy które nie odpadły podczas uderzenia o beton. Zebrała połamane kawałki i wróciła do swojej wybranej miejscówki i rozpaliła sobie palenisko z drewnianych elementów krzesła. - I kto mówił że przetrwanie poza murami miasta jest takie trudne.. - prychnęła rozbawiona wyciągając z plecaka butelkę z wodą. Oparła się o ścianę biorąc się za czyszczenie katan gdy nagle usłyszała jakiś ciężki do sprecyzowania odgłos. Czerwone ślepia uważnie zaczęły obserwować okolicę przed sobą. Po chwili podniosła się z ziemi i wychyliła się ze swojej miejscówki z ostrzem w ręku. - Kogo kurwa licho niesie?! - warknęła na tyle głośno żeby wywabić intruza.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Dzisiejsza misja - śledzenie Angel oraz zapewnienie jej ze znacznej odległości ochrony. Dziwnę trochę, prawda? Zwykle nie parała się taką robotą, jej zadaniem jako kata była eliminacja jednostek, nie zaś czuwanie nad swoimi. Z tego też powodu po tylu latach bycia w organizacji pluła sobie w brodę, iż wcześniej należała do Widm. Jako wyszkolony zwiadowca, posiadający ciągle swój stary strój, zgłosiła się niechętnie, motywowana głównie nawiedzającą ją od pewnego czasu nudą.
Przez cały czas kryła się ostrożnie w cieniu, pilnując dwóch rzeczy. Pierwsza, aby zbytnio nie wejść w kontakt z uprzykrzającym jej życie słońcem oraz aby niczego nieświadoma łowczyni jej nie zauważyła. Inaczej wiązałoby się to z przymusem wyjścia z ukrycia oraz narażeniem się na atak wrogich jednostek. A strata przewagi na tyle ciążyła Sariel na honorze, iż bardzo się pilnowała by omyłkowo nie wejść w bardziej suchą gałązkę. Pozostałe rzeczy nie miały dla niej żadnego znaczenia, do momentu, gdy Fanel przekroczyła wejście zawalonego budynku. Solidna konstrukcja przeżarta przez czas, nijak nie przypominała, tego czym była na początku, ale czy białowłosa miała czas na kontemplowanie architektury? Skryła się z początku w koronie jednego z drzew, a następnie wyciągnęła mistyczną mapę, która podała jej, gdzie dokładnie znajduje się jej cel. Poza tym sprawdziła bacznie okolicę, szukając kropek oznaczających obce istoty. Gdy takowych nie zauważyła, zeskoczyła zgrabnie na ziemię i okrążyła budowlę. Trochę głupio jej było zachodzić znajomą od tyłu, lecz nie ona wybierała sobie to zadanie. Dlatego też po przygryzieniu ruszyła w głąb, zatrzymując się za jedną ze ścian. Wszakże musiała być dostatecznie blisko, ale nie na tyle, aby zostać wykrytą. Przynajmniej, jeszcze nie.
Gdy ciemność ogarnęła przestrzeń, a białogłowa rozpaliła sobie ognisko, coś zaczęło się dziać z Argent. Lekkie kręcenie w głowie oraz ból czaszki, niewątpliwie przypomniały jej, co takiego zaniedbała. Bowiem szykując się na misje, nie wzięła wystarczającej ilości torebek z krwią, co zaowocowało ponad 48 godzinnym obejściem się bez nich. Przeklęła siebie w duchu, gdy odruch wymiotny zmusił ją do kaszlnięcia. I choć niczego nie miała w żołądku, to sam odgłos wystarczył, aby zakomunikować dziewczynie, że nie znajduje się tutaj sama.
- Kso! - warknęła oburzona, odklejając się od ściany. Ruszyła. Wolnym krokiem wyszła naprzeciw białowłosej, uśmiechając się przy tym rozkosznie. W końcu, wyobraźcie sobie, jaką musiała mieć minę, ta, która zamiast Sariel spodziewała się kogoś zdecydowanie innego.
- Dziewczynki nie powinny się bawić tak ostrymi zabawkami, zwłaszcza, gdy są ranne - czerwone ślepia roziskrzone przez światło zapalniczki, uważnie przyglądały się Fanel, zauważając nie tylko przesiąkniętą krwią opaskę, lecz i światło obozu, który ,,anielica" zostawiła - Może usiądziemy tam, gdzie cieplej? Noce na takim terenie bywają okrutne, nawet w budynkach.
Aktualny wyglad:

                                         
Sariel
Kat
Sariel
Kat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Sariel Argent


Powrót do góry Go down

Przez chwilę czekała, obserwując okolicę w poszukiwaniu ewentualnego intruza. Gdy zza rogu wyłoniła się znajoma mordka, podniosła katanę i oparła tępą stroną ostrza o bark. Wolną rękę położyła na biodrze i przechyliła głowę w bok. Poruszyła ramieniem kończyny która była ranna. - To tylko draśnięcie, do wesela się zagoi.. - odpowiedziała na jej zaczepkę z rozbawieniem w głosie. - A takie małe szkraby powinny już dawno leżeć pod kołderką i grzecznie spać.. to nie jest bezpieczne miejsca dla kogoś takiego jak ty Sari-chan.. - dodała po chwili nieco bardziej poważnym tonem głosu. Oczywiście wiedziała że młoda byłą katem w organizacji. Wiedziała że jest 8 lat młodsza od Angel. Ale jej ranga nic dla Fanel nie znaczyła, osobiście uważała że młoda się bardziej narażała. Jasne była niepozorna, nie jeden pedofil by za nią pobiegł do ciemnej uliczki. Angel by każdemu ukręciła łeb gdyby choć wspomniał coś takiego przy niej.
Kiwnęła głową na ostatnie słowa Sariel. - No przecież cię tu nie zostawię głupolu.. jeszcze coś by cię zjadło.. - dodała po chwili. Gdy Sari się z nią zrównała, to ją najzwyczajniej objęła ramieniem i pociągnęła do swojego mini obozowiska dla upośledzonych. Posadziła ją bliżej ogniska i dołożyła dwa kawałki połamanej, drewnianej nogi od krzesła, żeby zwiększyć nieco płomień. Sama usiadła obok niej i wróciła do czyszczenia broni. - Nie wyglądasz najlepiej.. - skomentowała nie patrząc na młodą. Ślepa ani głucha nie była. Widziała że coś nie pasowało w jej zachowaniu, nie wiedziała tylko co. - Wystraszyłaś się czegoś w ciemnościach? - proste pytanie. Może jej oddech był kwestią strachu, a może po prostu uciekała przed czymś i to były resztki po zadyszce? Nie patrzyła na młodą póki co, wzrok wbijając w swoje błyszczące ostrze. Po chwili chowając je do pochwy. Oparła przedramiona na udach wpatrując się w ognisko.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Unoszący się zapach krwi, sprawił, że świat się obrócił o trzysta sześćdziesiąt stopni. Brzuch, który już wcześniej zakomunikował jej o drobnym zaniedbaniu, teraz miał kompana w postaci głowy. Najwidoczniej zaczynająca się noc, miała przynieść jeszcze kilka przekleństw, lecz za nim do nich przejdziemy, najpierw trzeba poruszyć inne sprawy.
- Ciekawe czyjego - rzuciła bez zastanowienia, lekko uśmiechając się do Angel - Jestem podobnego zdania! Szkoda tylko, że nasi przełożeni tego nie rozumieją - wzruszyła ramionami, zamykając powieki i lekko unosząc główkę w stronę nieba. Gdy podbródek odpowiednio się uniósł, otworzyła oczy, wbijając wzrok w podniszczony sufit - Nic na to chyba nie poradzimy, jedyne co należy zrobić to pogodzić się i wykonywać swoje obowiązki. Nawet jeśli jest się małą dziewczynką.
Na końcu parsknęła, pokazując swoje rozbawienie ze zgotowanego jej losu. Jako jedna z najmłodszych członków organizacji, niejednokrotnie zastanawiała się, co normalnie robią dziewczyny w jej wieku. W czasie mordowania kolejnych osób, jej rówieśniczki myślały o uniwersytecie, jakimś chłopaku, o tym jak przeżyć kolejną dekadę. Samej Sariel nigdy to nie było dane, chociażby przez pochodzenie rodziców. Matka SPEC, ojciec łowca, dziecko ich związku nigdy nie miało mieć za dobrze.
Wróciwszy do rzeczywistości z lekkim rumieńcem, późno zauważyła śmiałe wzięcie za ramię. W normalnych warunkach nigdy by na to nie poszła, lecz teraz? Patrząc na swój aktualny stan, nie zdziwiło jej, zainteresowanie białogłowy. Sama gdyby ktoś się podobnie zachowywał, nawet jego śmiech, by nie sprawił, że nie wyrzuciłaby w przestrzeń pierwsze, lepsze oto pytanie.
- Stworzenia żyjące w ciemności mi nie straszne. Poza tym już mi lepiej, dziękuję za troskę - znowu próbowała bagatelizować. Czas mógł jej uciekać przez palce, a ta nawet nie myślała prosić o pomoc. Z resztą, cała sytuacja wydawała jej się zwyczajnie niezręczna. Nigdy nie mogła przywyknąć do troski o nią.
- Bardziej mnie interesuje, co Ciebie spotkało, że wracasz z raną? Nadziałaś się na drzewo, czy może bezdomny pies się na Ciebie rzucił. Tylko Angel-onee-sama, szczegółami. Z chęcią usłyszę, co się działo w wielkim świecie - dodała po chwili, odkładając pod nogi pochwę z Kibą. Następnie zdjęła swój plecak i postawiła go obok siebie. W środku żałowała, że nie mogła teraz wyciągnąć worka z krwią. Lekkie burczenie zagłuszane przez liczne pęknięcia drewna, miało być niebawem głośniejsze. Tylko, co wtedy?
                                         
Sariel
Kat
Sariel
Kat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Sariel Argent


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach