Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Pisanie 26.04.19 16:07  •  Stary budynek szkoły - Page 5 Empty Re: Stary budynek szkoły
 Całość prezentowała się niezbyt ciekawie, a na twarzy Kundla znowu zagościła jeszcze bardziej niezadowolona mina niż zazwyczaj. Wściekłe spojrzenie świdrowało rudzielca, a łowca najwyraźniej nie mógł pojąć dlaczego ten mały skurwibąk znowu podnosi głos. Oko przestało go boleć czy co? Wyglądało na to, że zaraz rzucą się sobie do gardeł.
Tak, ratować – powtórzył uparcie, jakby w ogóle nie zauważając subtelnych przytyków pozostałej dwójki, że to co najmniej głupia decyzja – Nikt nie będzie strzelał w pobliżu mojego samochodu. Ani tym bardziej rzucał gratanów czy innej chujni.
 Musiał o tym wspominać? Chyba nie musiał. Grat wyglądał jakby miał się rozpaść od samego głośniejszego dźwięku tuż przy nim, a co dopiero przy przypadkowym trafieniu.
Zachowujecie się jakby wam starą przeleciały, ja pierdole, to zwykłe psy, a wy je chcecie eksterminować jak wojsko łowców. Macie jakieś zboczenie zawodowe chyba.
 Nie było niczego lepszego niż wbicie szpili pomiędzy dwa wrogie obozy, które w tej sytuacji musiały się jakoś tolerować. Boris spojrzał z wyższością na kipiącego ze złości rudzielca. I co mi zrobisz, jak nic mi nie zrobisz? Skoro najgorsze do czego się posunął to darcie pyska i rzucenie w niego gąbką.
 Owca wydała z siebie bliżej niezidentyfikowany, becząco-błagalny, dźwięk, gdy uświadomiła sobie, że kawałek drogocennej gąbki został jej siłą wyrwany z pyska i zmarnowany jako broń rzucana. Na szczęście Bubuś pospieszył z pomocą, oferując jej kolejny kawałek ze swojej kolekcji.
Weź gąbki, upierdol je w jedzeniu, tylko oszczędnie i gdzieś schowaj tak żeby nie miały do nich dostępu, ale je wyczuły. W sumie może być trochę dalej, w tej całej sali? Zwabi się je jakimś hałasem jak wszystko będzie gotowe... ale nie wybuchem, nie twoim gadaniem, nie nadaniem komunikatu na połowę pustkowia... Wiesz, puszka, kamień, takie plebejskie rzeczy. Wtedy po prostu zejdziemy z wujkiem i uwolnimy purchlaka.
 Doskonale pamiętał, że łowca wolał zostać na dachu i absolutnie nie mieszać się w ten idiotyczny plan, ale nie mógł się powstrzymać przed wciągnięciem go.
Jesteś ciągle na nie, jak emeryt jakiś, więc pewnie ci się ręce trzęsą, bo to ten wiek. Z dachu prędzej postrzelisz nas niż ich, więc nie ma opcji żebyś tu został.
 Z trudem wyrwał ośliniony zapas gąbek z mordki Bubusia i wręczył je Hachiko. Tej owczej nie zdążył, bo skubana widząc co się dzieje zaczęła ją szybciej przeżuwać.
No biegnij – rzucił zachęcająco do rudzielca, po czym jego głos niebezpiecznie szybko przeszedł do warkotu – Jeżeli któryś z dorosłych zginie to bądź pewny, że zaadoptuje szczeniaczka i przytargam ci go do domu.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.04.19 22:55  •  Stary budynek szkoły - Page 5 Empty Re: Stary budynek szkoły
Kiedy Haichi zwrócił się do Wujka, ten odruchowo wyczulony na cień agresji wobec siebie, od razu pewniej chwycił karabin, co dostrzec mógłby tylko lepiej wyszkolony żołnierz: bardziej zdecydowanie oparcie ACRa, opuszka palca opierająca się o spust idealnie na środku, aby krzywe położenie nie zwiodło pocisku o te cenne milimetry... Taak... nie spodobało mu się to. Przynajmniej ten laluś przyznał, że prędzej ukryje się i spierdoli, niż podejmie walkę. Jeffrey aż lekko uniósł górną wargę w wyrazie obrzydzenia. Rzucanie gąbką idealnie podkreślało wizerunek tego chłopca. A ten drugi? Wcale nie lepszy... Wypominał wiek żołnierza, błąd. Seiji pozornie nie zwrócił uwagi na przytyk, dalej czekał, aż panowie namyślą się, co robić.
Znów podniósł lunetę do oka, przez moment obserwował psy, ale teraz zrobił coś, czego wcześniej można było nie spostrzec – wstrzymał oddech i nacisnął mały przycisk na karabinie. Rozległo się ciche mechaniczne pyk przełącznika, a potem elektroniczny pisk oscylujący na granicy ludzkiego słuchu. W tym momencie padł strzał – coś, co uderzyło po uszach i wnętrznościach tych, którzy stali w pobliżu, idealnie kontrastując z wcześniejszymi subtelnymi dźwiękami. Sarghal zaplątany w siatkę zawisł na niej tylną częścią ciała, a przednią zarył w piach, kąpiąc się we własnej krwi i brei, która jeszcze chwilę temu była jego mózgiem. Wujek trafił mutanta w nos, pocisk przeleciał między oczami, a kiedy spotkał się z masywnymi kościami, siła uderzenia tylko wywołała efektowną eksplozję, której skutki właśnie wsiąkały w ziemię i ściekały czerwienią po kole Buggiego.
Łowca momentalnie zwrócił się do towarzyszy. Mierzył w ich stronę, ale nie składał się do strzału i nie pociągał za spust, po prostu ich ponaglał. Patrzył poważnie, wyczekująco i surowo, uważnie przenosił spojrzenie to na jednego, to na drugiego.
Koniec gadania. Koniec cierpliwości. Koniec złośliwości. Działajcie albo uciekajcie. Teraz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.04.19 2:31  •  Stary budynek szkoły - Page 5 Empty Re: Stary budynek szkoły
Spojrzał nienawistnie najpierw na jednego łowcę, potem na drugiego, kiedy Boris wspomniał o eksterminacji łowców przez wojsko. Był zdecydowanie podkurwiony, a ta sytuacja zdawała się nie mieć żadnego logicznego rozwiązania. Hachirō czuł się przez to tym bardziej sfrustrowany i sprowokowany do złości, która — przynajmniej w jego mniemaniu — była uzasadniona.
 Och, nowy plan, fantastycznie. Wcale nie brzmiał równie głupio, co ten, który przedstawił rudy. W tym wszystkim bardzo jednak niepokoiło go milczenie ze strony wujka. Oni dwaj byli przyzwyczajeni do darcia na siebie pysków, więc to, że ktoś, kto potrafił mówić, był cicho, wręcz Hachiego zadziwiało. Nawet bardziej niż machanie bronią po raz kolejny. W końcu dobry…
 PISK.
 Wysoki dźwięk przedarł bolesną wręcz ciszę Desperacji, a Moroi odruchowo skulił się. Obrócił twarz w stronę samochodu; czy on dobrze widział, że kość niezgody została rozłożona na łopatki? Poczuł, jak w jego wnętrzu tym razem gotuje się coś innego. Ulga, satysfakcja, zadowolenie, poczucie jedności z niespodziewanym kompanem. Broń w kolejnej chwili została wymierzona w nich dwóch.
 Uniósł dłonie i wypuścił z nich wszystkie otrzymane od Borisa gąbki. Nie chciał prowokować mężczyzny bardziej, jednak ciężko było skupiać mu się i na nim, i na mutantach. Przez usta przemknął niepewny uśmiech. Pokręcił głową z niedowierzaniem. Znowu to samo, to robiło się już nudne.
Mamy wspólnego wroga. One tu albo wlecą, albo uciekną zdezorientowane. – W końcu zwierzęta miały czulszy od ludzkiego słuch. Na pewno to, jak i utrata młodego, rozkojarzyło je w znacznym stopniu. Równie dobrze mogło je jednak rozjuszyć. – Zrozumiano, nie kłócić się i nie paplać. Już. Skupmy się na nich. Pójdą to zbierajcie sobie rzeczy, wlecą tu — trzymaj amunicję na nie, zamiast na nas – absolutna powaga była do niego wręcz niepodobna. Miał tylko nadzieję, że Kundel nie zrobi nic głupiego. Spojrzał przelotnie na towarzysza, posyłając mu niemą prośbę, by na siebie uważał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.05.19 19:52  •  Stary budynek szkoły - Page 5 Empty Re: Stary budynek szkoły
 Hachirō miał przejść do pierwszej części realizacji planu, a Lazarus dla pewności wolał jeszcze chwilę poobserwować psy żeby mieć pewność, że te nie rzucą się nagle za rudzielcem. Właśnie przez to śmierć małego mutanta rozegrała się na jego oczach. Mimo huku, który przecież rozległ się tuż przy jego uchu ani krwawej rzezi, na którą ciągle patrzył nie mogąc oderwać wzroku, wydawało się, że nadal nie dotarło do niego co się właśnie stało. Zupełnie jak do większego z sarghali, który wygrzewając się wcześniej na dachu buggy, teraz poderwał się na równe łapy węsząc w powietrzu jak opętany. Plastikowa karoseria najpewniej zaskrzypiała błagalnie, ale z racji odległości nie dało rady tego usłyszeć, ani poznać szczegółów ewentualnych strat. Boris mimo to był wdzięczny za dzielącą ich odległość. Wolał oszczędzić sobie szczegółów, szczególnie tych wizualnych i tym razem wcale nie chodziło mu o auto. Właśnie kolejny szczeniak, któremu Boris próbował jakkolwiek pomóc stracił życie.
 Wszelkie wcześniejsze chęci do działania jakie łowca posiadał zdawały się zniknąć bezpowrotnie. Odwrócił wzrok dopiero, gdy bestia zeskoczyła z jego pojazdu na ziemię. Wolał na to nie patrzeć, wmawiając sobie, że zwierzak będzie na tyle powalony, że padlinę po prostu zeżre. Oszczędzi mu to jeszcze większych wyrzutów sumienia i - kurwa mać - nieuniknionego wyplątywania truchła przy ewentualnym odjeździe.
 Obrzucił obu towarzyszy zmęczonym, pustym spojrzeniem. Powinien im psuć zabawę informacją, że został jedynym, którego broń z ruchomym przeciwnikiem w ilości większej niż pojedynczy mutant ma niemal zerową skuteczność? Nie powinien. Jak to mawiał znany przedsiębiorca z M6 - szkoda strzępić ryja.
Psy są w drugą stronę, jakby któryś z was przeoczył – rzucił, gdy zobaczył co odwala pozostała dwójka – Tak bardzo chcieliście je powystrzelać, że chyba nie potrzebujecie specjalnego zaproszenia. Ja wracam do szkoły, nie będę marnował czasu na wasze pierdoły.
 Kundel nie miał zamiaru brać udziału w ich zabawie. Ruszył w stronę zejścia z dachu, by na powrót znaleźć się w środku budynku. Nie powinien zapominać, że mimo wszystko znajdował się na dachu z dwójką wrogów. Podobnie jak każdy z nich z osobna. Może nawet trójką? W końcu zamiary owcy nadal nie zostały odkryte. Wyłapał spojrzenie rzucone mu przez wojskowego, ale w tym odwzajemnionym nie było nic przyjaznego.
 Poczeka jeszcze chwilę, by upewnić się, że łowca nie zrobi nic durnego, w wyniku czego najpewniej skończyłby z kłami Kundla na gardle, a tymi Bubusiowymi na jajach i dopiero wtedy zrobi to, co powinno się zrobić już dawno - znajdzie schronienie dla owcy.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.05.19 12:51  •  Stary budynek szkoły - Page 5 Empty Re: Stary budynek szkoły
Spojrzał na Hachi i kiwnął głową. Taak, nie będzie do nich strzelać – przynajmniej nie teraz, kiedy nie ma do tego wyraźnego powodu. Skierował lufę lekko w bok, ale i tak zerkał na swoje towarzystwo, chcąc dowiedzieć się, co zamierzają zrobić. Sam nie spieszył się z wybijaniem stada sarghali, zresztą o psy na dole na razie się nie martwił, bo przecież jeszcze nawet nie kręciły się przy wejściu do budynku, żeby mieć możliwość zajścia ich z przodu, nie wlazłyby też w magiczny sposób po ścianie za jego plecami. Rozstrzygnął bezproduktywną wymianę pomysłów między tą rozkoszną parką, jeden z nich nawet szybko podjął decyzję o powrocie do szkoły, to chodziło, ale sam Seiji nie zamierzał wyręczać ich w oczyszczeniu pojazdu ze szkodników, o czym zresztą wcześniej lojalnie uprzedził. No cóż, więc stanęli tak i zaczęli się na siebie gapić. Skombinuj całkiem wyprostował ramiona do dołu, pozwalając im choć częściowo odpocząć od ciężaru broni, a przy okazji posłał Kundlowi pobłażliwe spojrzenie mówiące 'ty pizdo'. Czego ten gość nie rozumiał w prostej i ogólnie wyznawanej na tym świecie zasadzie zabij albo bądź zabity? Zresztą, nieważne, nie jego problem.
To co? Idziemy zwiedzać, a ci mili państwo zrobią sobie z opon gumę do żucia? – bardziej stwierdził niż zapytał. – Jak sobie chcecie. – Ruszył parę kroków w stronę zejścia z dachu, ale dalej nie zostawiał żadnego z mężczyzn za swoimi plecami. – Ty – nagle odezwał się do Hachirō, kiwnął do niego głową. – Jesteś wojskowym z Miasta? – i znowu brzmiał, jakby tylko potrzebował potwierdzenia dla swoich przypuszczeń.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.05.19 14:08  •  Stary budynek szkoły - Page 5 Empty Re: Stary budynek szkoły
Napięcie po części opuściło cialo Hachirō, kiedy mężczyzna odwrócił broń. Prawie odetchnął, jednak nie opuszczał gardy na chwilę, wciąż będąc czujnym. Nie miał zamiaru dać szansy do ataku w chwili, kiedy poczuje się sam zbyt beztrosko. Gdyby nie był sobą, a kimś znacznie delikatniejszym, możliwe, że skuliłby się od tonu i spojrzenia Borisa, jednak zacisnął jedynie usta. Tym razem nie będzie go prowokował. Rzucił spojrzenie przez ramię na psy, jakby chciał się upewnić, że nie dostały nagle skrzydełek i nie lecą do nich wraz z podmuchem rozkosznego rozpierdolu.
  Nie miał pojęcia, co powinien czuć. Ulgę, że mutant padł? Może jeśli inne zobaczą, że coś tu rozwala ich rodzaj, to zwieją. Czuł jednak podskórnie, że to on oberwie od Kundla za wybryk kompana, który sam, swoją drogą, uważał za bardzo słuszny. Chwilowa wdzięczność przeszła przez jego spojrzenie, wymierzone już w Wujka, jednak wyparowała równie prędko, co się pojawiła. Ruszył w stronę wyjścia z dachu, idąc bardziej bokiem niż przodem, bo oglądał się ciągle to na jednego, to na drugiego. Czuł się też trochę zaszczuty. Nic przyjemnego. Westchnął krótko.
Tak, jestem wojskowym z Miasta – odpowiedział, ignorując kwestię samochodu. Nie chciał dawać Borisowi kolejnych powodów do denerwowania się. I tak wiedział, że sam będzie musiał znosić w najlepszym przypadku jego płacze za „szczeniaczkiem”.
W stopniu kapitana, szpan trochę. Pewnie znasz nasze struktury? Nie wiem, jak wy tam sobie zdobywacie informacje, ale to w sumie żaden sekret. Chyba... – I chyba powinni się zastrzelić nawzajem w tej chwili. Rzucić do gardeł. Bić, szarpać, gardzić. Ciekawe, ile wujek miał lat?
I nie myśl sobie, że masz jakąś stałą ulgę u mnie, co nie. Trochę szkoda, że nie ta strona muru, ale raczej słabo by było, żeby cię pokroili. I... – Tu przyciszył głos. –... Dobry strzał. Myślałem, że chodzi wam o coś trochę innego, skoro podobno przyjmujecie do siebie wymordowanych. Ten pies miał po prostu trochę mniej rozumu niż typowy mutant. – Może i coś więcej wyciągnie, coś bardziej aktualnego, niż informacje od Borisa? Mówił z pewnym wyzwaniem i prowokacją, jednak nie niegrzeczną i wulgarną.
Panowie – odezwał się po chwili. – Będę przeszukiwać klasy, które wychodzą oknami na samochód. Swoją część łupu oddaję Kundlowi. Jak będzie się działo coś niepokojącego, natychmiast was informuję. Najwyżej się zabarykadujemy w owczej komnacie zamkniętych wujków... – Tutaj rzucił rozbawionym spojrzeniem do blondyna. – Jakbyście mieli problem z zamkami, to też mogę się tym zająć. Mam ten fajny nóż od wysokiej częstotliwości, na pewno będzie łatwiej wyciąć drewno tym, niż starać się coś wyłamać. No, lecimy, czas to... Wasz pieniądz – zakończył wypowiedź, po czym raz-dwa zbiegł po schodach. Przesunął lufą karabinu drzwi do pierwszej klasy obok klatki schodowej i rozejrzał się w środku. Na pozór nie było tu nic niepokojącego, jedynie zdewastowane ławki, dokumentacja klasy, pozrzucane doniczki... Przeszedł się do znajdujących się na tyłach sali szafek i zaczął je otwierać, starając się, by nie zrobić większego hałasu. Nic. Totalnie nic ciekawego, tylko jakieś książki. Pewnie, jeśli je tknie, rozsypią się. Posłał nieufne spojrzenie w stronę okna. Spokojnie, wszystko dobrze. Psy zajmowały się oglądaniem zwłok swojego martwego kompana. Cóż, ktoś będzie musiał je ruszyć, kiedy kundle już pójdą. Najpewniej będzie to sam Hachirō, żeby oszczędzić swojemu Kundelkowi oglądania takich rzeczy. Może, by wkupić się w łaski mężczyzny, zaproponuje pogrzeb tego niewinnego szczeniaczka. Zaśmiał się w myślach. Grzebanie mutanta na pewno będzie ciekawym doświadczeniem...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.05.19 13:19  •  Stary budynek szkoły - Page 5 Empty Re: Stary budynek szkoły
 Ostatnie upewnianie się wujaszka w kwestii tego co zamierzają zrobić dotyczyło psów i zakończyło się zastrzeleniem jednego z nich, więc gdy w podobnym tonie padło stwierdzenie o samochodzie, Boris był święcie przekonany, że tym razem ucierpi buggy. W imię czego? Może przywoływania towarzystwa. Odgłos wystrzału pewnie poniósł się już wystarczająco daleko.
Niech cię nie interesuje co zrobią z oponami. Zajmij się raczej pomocą, którą niby oferowałeś za jedną trzecią łupów, bo póki co nic z niej nie mamy – odwarknął.
 Łowca nie chciał z nimi jechać, więc automatycznie Azarow każdy przejaw troski o zdezelowanego gruchota odbierał jako groźbę. Zupełnie jakby jeszcze nie zauważył, że nikt na tego grata chrapki nie miał.
 Zejście z dachu było katorgą, a znalezienie się na powrót w szkole zostało potraktowane jak zbawienie. Nie musiał, a przede wszystkim nawet nie chciał przebywać z pozostałą dwójką w pobliżu. Boris był przecież obrażony na cały świat, a na pozostałych towarzyszy w szczególności. Wraz ze swoim zwierzyńcem, prowadzeni przez owcę, która jako jedyna najpewniej wiedziała gdzie idzie, powoli oddalili się od reszty, łamiąc tym samym pierwszą zasadę przebywania w takich szemranych opuszczonych budynkach. Kundel próbował oczywiście nakierować gdzieś wełnistego zwierzaka i zmusić do skręcenia do jakiegokolwiek pomieszczenia, ale ilekroć próbował to jego ręka zatapiała się miękko w sierści bestii dając wrażenie, że te składa się wyłącznie z puchu i kopytek i nieco przerażony tą wizją szybko zaprzestał.
 Pogodził się z zaprowadzeniem go do jakiegoś klasowego składziku, gdzie potwór znalazł kolejne materace to konsumowania, a Boris tknięty przeczuciem, że w pobliżu mogła się znajdować jakaś bandycka sypialnia zaczął przeszukiwać wszelkie zakamarki, które sam przeznaczyłby na kryjówkę.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.05.19 17:33  •  Stary budynek szkoły - Page 5 Empty Re: Stary budynek szkoły
Pokiwał głową na znak, że zna struktury i hierarchię S.SPECu.
Wiem o was więcej niż bym chciał – mruknął, ale nie dodawał nic więcej, nie tłumaczył co miał na myśli. Słuchał Haichiego, patrzył na niego, ale często zerkał na Kundla. Taki parszywy nawyk, musiał pilnować wszystkich, którzy stanowili zagrożenie, nie potrafił odpuścić nawet na chwilę. – Porównywanie wymordowanego do sarghala to jak porównywanie rosiczki do szkolonego dobermana: jedno i drugie ma zęby i żre mięso. Różni ich to, co mają tu – Wujek przełożył broń do lewej ręki, prawą zaś podniósł do swojej głowy i palcem dotknął skroni. Szybko chwycił karabin w pewniejszy sposób, ot, gdyby musiał szybko po niego sięgnąć. Owcza komnata zamkniętych wujków? Ha! Też mu coś! Odwzajemnił spojrzenie Hachirō nie z uśmiechem, ale z nutą rozbawienia w oczach. Tak, tak, to było zabawne. Nie śmiesznie, nie że boki zrywać, ale zabawne – po prostu. I Skombinuj zareagował w odpowiedni sposób.
To ja zwiedzę te po przeciwnej stronie samochodu – oznajmił. Oczywiście nie dodawał, komu odda swoje znaleziska, bo uznał, że to jasne, że weźmie je dla siebie. – Zerkajcie przez okna – poradził jeszcze i ruszył w dół. Chodził chwilę po szkole przeszukując ją w dość dokładny sposób. Nie potrzebował pomocy w otwieraniu zamków, ale po pewnym czasie usłyszał coś, a raczej kogoś. Zatrzymał się na chwilę, nasłuchiwał. Kundel. Hmm... A gdyby tak...
A z tobą co? – odezwał się stając w korytarzu w tak samo pokojowy sposób jak wcześniej: broń skierowana w bok, spojrzenie chłodne, analizujące. – Łowcy nie rozdają czerwinki na lewo i prawo – czytaj: nie uwierzyłem w bajeczkę w to, że znajomy dał ci prezent ot tak.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.05.19 23:49  •  Stary budynek szkoły - Page 5 Empty Re: Stary budynek szkoły
 Namierzenie Kundla nie było jakoś wybitnie trudne, nie tylko przez jego wiernych towarzyszy - stukające o popękaną posadzkę kopytka owieczki i pazury psa, ale i sposób w jaki łowca otwierał drzwi do innych pomieszczeń. Starym, sprawdzonym sposobem, jakby w ogóle nie uczył się na błędach. Ustępujące pod naporem wojskowych buciorów przeżarte już przez korniki drzwi choć w minimalnym stopniu pochłaniały wściekłość rozsadzającą Azarowa od środka. Nadal było mu za mało.
 Teraz miał już tylko nadzieję, że znajdzie coś na tyle wartościowego, że odwróci to całą jego uwagę od wcześniejszych wydarzeń. Właśnie dlatego ze zdeterminowaną miną próbował sięgnąć zza jednej z szaf majaczący się w polu widzenia pasek. Wyglądał na taki, który mógłby należeć do czyjegoś plecaka, a do obcego bagażu Boris zawsze z chęcią się dobierze. Jeszcze kawałek, dosłownie kawałeczek i... słysząc głos wujaszka próbował poderwać się z kolan i przywalił łbem w znajdujący się nad nim parapet. Na szczęście tym razem łeb okazał się mocniejszy.
Czego się skradasz jak złodziej – syknął, rozcierając miejsce uderzenia.
 Najwyraźniej sprawił tym, że trybiki w pustym bębnie zaskoczyły, bo ponowił szturm na niezidentyfikowany pasek, tym razem już za pomocą maczety, przez co udało się przyciągnąć zdobycz znacznie bliżej.
To chyba dobrze, że nie rozdają, nie? Jedna wenera mniej do złapania.
 Drążenie rasowego tematu wcale nie przypadło mu do gustu i przezornie rzucił spojrzenie za siebie, by upewnić się, że na powrót nie znalazł się na celowniku. Raz jednego na muszce, raz drugiego - takie hobby ich nowego wujka.
Nie jestem łowcą jeżeli o ślepia pytasz. Bo o to ci chodzi, tak? O obrażenie albo mnie albo waszej zgrai, w zależności z której strony na to spojrzymy.
 Dźwięk rozdzieranego materiału, który Boris starał się wyeliminować spokojniejszym wyszarpywaniem plecaka, nadal nie ustawał, ale wyglądało na to, że jeszcze chwila i dopadnie swoją bagażową ofiarę.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.19 12:13  •  Stary budynek szkoły - Page 5 Empty Re: Stary budynek szkoły
Ciekawe – odparł na wieść o tym, że wujek wie aż za dużo. Powinien go pewnie w tej sprawie przycisnąć, jednak póki co nie spieszył się z tym. Nie, kiedy widział, że tamten machał sobie beztrosko karabinem snajperskim, którego strzał mógłby wyrządzić dość spore szkody celowi. Wzdrygnął się delikatnie na myśl o tym, jak musiałoby wyglądać ludzkie cialo po spotkaniu z efektem połączenia celnego oka Łowcy i pociągnięcia za spust. Wróć. On to doskonale wiedział. Znał ten widok.
Właśnie o tym mówię, staruszku. Chyba za mocno ci Alzheimer wszedł, skoro zapominasz, co dopiero ktoś do ciebie mówił. Pamiętasz, że jestem twoim ukochanym wnusiem, Hachim? – zakończył wypowiedź w przedramatyzowanym tonie i posłał mu kolejny szeroki uśmiech. Szkoda, że definitywny żołnierz — sprawiał bowiem wrażenie wytresowanego do wojskowych zadań psiska — obrał inną ścieżkę kariery niż jedyna słuszna. Moroi nie rozumiał tego; w jego mniemaniu zadaniem wojska było dbanie o ludność cywilną w M-3, a Łowcy stanowili jedynie przeszkodę, której nawet nikt nie lubił. Przewróciwszy oczami, Hachirō ruszył w swoją stronę.
  Nie trzeba mówić wiele — nudził się niemożebnie, kiedy robił ten cały obchód. Nieszczególnie interesowały go rzeczy stąd. Wszystko, a nawet lepsze, mógłby przecież znaleźć w Mieście. W każdej z kolejnych klas zatrzymywał się na dłużej tylko po to, by wyglądać przez okno, czy psy nie zdecydują się ich nagle zaatakować. Nie myślał nawet o tym, by wkręcić w coś towarzyszy. Nie chciało mu się i powaga sytuacji wymagała raczej innego zbioru zachowań niż pajacowanie i stwarzanie innym problemów.
 Schemat jego działania był cały czas ten sam. Otwórz karabinem, nie rób hałasu, rozejrzyj się, przeszukaj pobieżnie szafki, zatrzymaj się i obserwuj psy. Patrzył na nie zwykle przez celownik optyczny, dzięki pewnemu zbliżeniu i wyższemu niż standardowy kontrastowi, mógł im się przyglądać dość dobrze i uważnie. Faktycznie, wyglądały na ślepe, niemniej nie planował się do nich zbliżać. Swoją drogą, znacznie mniej odruch wymiotny wzbudzał w Hachirō widok zwłok z rozkwaszonym łbem, niż wariacka jazda Borisa. Wrócił w końcu do jednej z pierwszych od strony schodów na dach klas. Mniej prawdopodobne, że ewentualny inny napastnik zauważy go w oknie, niż na dachu jak na patelni. Jak usłyszy, że tamci wracają, to wyjdzie.

|| Ten post nic nie wnosi (powstał tylko dla dwóch pierwszych akapitów-), także piszcie beze mnie aż nie skończycie poszukiwań, bo niezbyt mam po co je pisać tbh. Stania i gapienia się też. :c


Ostatnio zmieniony przez Hachirō dnia 11.05.19 23:30, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.05.19 11:58  •  Stary budynek szkoły - Page 5 Empty Re: Stary budynek szkoły
Jeszcze posłał gadaczowi ostrzegające spojrzenie, aby uważał jak i co do niego mówi i nic nie odpowiedział. W drogę, im dłużej tu będzie sterczał, tym dłużej będzie narażony.
Cóż... Seiji wcale nie silił się na skradanie, ale nie dziwił się, że tamten gość miał problemy ze słuchem, skoro ten drugi ciągle mu nadawał.
Nie chcę nikogo obrażać – mruknął i jakby w wyrazie dobrej woli podszedł i ostrożnie jedną ręką kawałek przesunął ten bok szafy, zza którego Kundel próbował coś usilnie wyciągnąć. Może mu to pomoże. – Chcę po prostu porozmawiać. Pokojowo – dodał szybko, bo uświadomił sobie, że 'chcę porozmawiać' jest jednym z nielicznych cholernie niewinnych sformułowań, które zwiastują te najbardziej krwawe jatki. – Powiedziałeś na początku, że to prezent od jednego z nas – przypomniał i cofnął się kawałek, żeby nie stać nad mężczyzną. Chciał jeszcze mocniej nacisnąć, dodać coś w stylu 'to jest to jest, wujaszkowi się nie kłamie', ale tym razem w odpowiednim czasie uświadomił sobie, że takie słowa mogą być wzięte za groźbę. Jeszcze tylko przystawienie lufy do głowy by brakowało i powtórzenia, że to czysto pokojowo. Nie... tym razem nie chciał używać przemocy, nie widział takiej potrzeby.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach