Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Pisanie 15.04.19 18:43  •  Stary budynek szkoły - Page 2 Empty Re: Stary budynek szkoły
Powiedziałbym coś o delikatności, ale sobie daruję, bo znowu się zawstydzisz – odgryzł się miękko, przewiesił karabin przez ramię i oparł dłonie na biodrach. –  I bądź może grzeczniejszy dla ohime-sama, matołku, bo sam nie dostąpisz zaszczytu dotykania mnie. Bubuś jest póki co wyżej na podium – wydął jeszcze demonstracyjnie wargi, zaś ręce tym razem skrzyżował na piersi. Kundel chciał księżniczki, to będzie ją miał, tylko raczej nie w tym znaczeniu, do którego przywykł. Ciekawe, który z nich pierwszy wkurwi się na drggiego i to dość siermiężnie...
 Niczym się nie spowijam. Bulimia is so eighty seven – prychnął, raz jeszcze wspominając stary film o szkole. Tudzież bardziej nawet stary musical oparty na starym filmie. Jeśli chciał księżniczki, w dodatku w szkole, Moroi miał do tej roli pewien wzór. Wyprostował się dumnie i odruchowo rozejrzał się po okolicy. Gdyby ktoś patrzył na niego i Kundla, mógłby uznać nawet, że robią to synchronicznie.
 Nie różni się wiele od szkoły, do której chodziłem. Ta moja była tylko na sterydach w porównaniu z tą. Jedna z głównych szkół w Mieście, więc co się dziwić – podzielił się swoimi spostrzeżeniami, po czym spojrzeniem wrócił do Kundla. – Wbijamy, chyba nie ma na co czekać. Jeśli jakaś grupa znała to miejsce, to inne też by mogły. Znajdziemy ci zabawki, a jak nie, to zrobimy z plasteliny.
 Trudno jednoznacznie określić, czy dobrze wspominał szkolne czasy. Na pewno teraz chodziłby korytarzami swojej szkoły z pewną nostalgią, jednak dawniej każda płytka, po jakiej przechodził, była dla niego źródłem narastającej frustracji. Stawił pierwsze kroki w kierunku opuszczonej placówki, jednak na komentarz o tym, co robiło się w szkołach, odwrócił znowu głowę w kierunku Kundla.
 Well, fuck me gently with a chainsaw, to mnie też dużo ominęło. Chcesz nadrobić? – Ciężko powiedzieć, by Hachirō był dzieckiem grzecznym, jednak na dobrą sprawę uprawianie seksu w toalecie nie było nigdy w jego sferze marzeń, a ćpania różnych środków zaznał dopiero, gdy poznał się z Valentinem. Ale to historia na inną okazję. Alkohol w szkole popijał, jednak przez większość przygód z trunkami unikał rozpijania się w czasie zajęć bądź przed nimi. Wiedział, jak to na niego działa i wolał sobie nie robić kłopotów w postaci rzucenia się z pięściami na nauczyciela.
 Rozdzielamy się, czy wszędzie razem, jak najlepsi koledzy? Podejrzewam, że jako tako znam układ pomieszczeń, wszystkie szkoły są mniej więcej takie same. Tym razem to ja mogę być twoim przewodnikiem. Zamiany ról to ciekawe doświadczenia, Borisu – ciągle idąc ciągle też paplał, jednak wyjątkowo niezbyt głośno. Wolał nie wystawić się jak ślicznie ścięte jajeczko na patelni żadnej istocie, która mogła się czaić w tych korytarzach.
Najczęściej wszystkie sale są po jednej stronie korytarza, szkoła często idzie jak litera „C”, „E” bądź jak kwadrat pusty w środku. Klasy mają dwa wejścia. Dachy są dostępne dla uczniów, ale często ogradzane, bo dzieciaki często nie wytrzymują presji i skaczą – westchnął cicho. Za jego czasów szkolnych było kilka takich przypadków, jednak żadnego chyba nie znał. Teraz nie potrafił nawet przywołać nazwisk.
 Gdybym miał coś chować, poszedłbym w kilka miejsc. Biblioteka — najczęściej są na parterach — magazyn od wfu, też zwykle parter, bo prowadzi od sali gimnastycznej. Szatnie, bo jest ich od zajebania. Albo piwnice, choć pewnie są zamknięte jakimiś solidnymi drzwiami. Hej, to dobry punkt zaczepienia. Zrobimy szybki obchód, zorientujemy się co gdzie jest, czy jesteśmy sami i zacznijmy poszukiwania twoich zabawek od piwnicy, co? – przedstawił swoją wiedzę na temat szkół, po czym dorzucił też propozycję planu. –  Albo ja się przejdę, a ty od razu zejdziesz na dół i pomyślisz, jak otworzyć drzwi – dodał po chwili. W końcu technologia kamuflażowa dużo dawała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.04.19 19:20  •  Stary budynek szkoły - Page 2 Empty Re: Stary budynek szkoły
- Patrzcie go, ledwo pomyślał o pomykaniu w sukience to od razu ozdrowiał - prychnął, celebrując ostatnie sekundy spaceru tuż obok hycla, bo chwilę później zwyczajnie odepchnął go w bok, wcale nie siląc się na wspomnianą wcześniej delikatność.
 Niech się nawet wywali ohime-sama jedna, może cny rycerz Bury ją będzie ratował. Tylko czegokolwiek będzie od łowcy chciał to ten od razu go zawróci i skieruje do psa, skoro pchlarz był wyżej na podium. Ciekawe czy rudemu się spodobają nowe zabawy.
 Boris nie mógł doczekać się przekroczenia progu budynku, nie tylko ze względu na ciekawość, ale i nadzieję, że bandyci jeszcze nie zdążyli opuścić tego terenu. Zobaczenie kolejnej przyjaznej twarzy na Desperacji było niemal na wagę złota. Przy okazji mógłby podroczyć się z wojskowym i poudawać, że z chęcią go sprzeda swoim kumplom.
- Coś ty. W moim wieku o nadrabianiu szkolnych czasów można już tylko pomarzyć, smętnie rozglądając się za przyszłą żoną, na tyle ogarniętą, że będzie potrafiła rozpoznać zawał.
 Mimo, że starał się bardzo dokładnie zapamiętać przedstawiony mu plan typowej szkoły i poniekąd był za niego wdzięczny, bo sam błądziłby tu jak dziecko we mgle, to za nic nie chciał pozwolić na to, by młody robił tu cokolwiek za niego. Następnym razem zostawi go w aucie. Z uchyloną szybą żeby mu nikt okna nie wybił. Boris sobie doskonale poradzi sam, bez niczyjej pomocy.
- A to sobie idź, weź Burego ze sobą - rzucił tylko na pożegnanie i ruszył w swoją stronę, na dobrą sprawę nie widząc gdzie w ogóle się skierował, ale musiał przecież udawać, że doskonale wie.
Zejdziesz na dół i pomyślisz, jak otworzyć drzwi, bla bla bla. To musiał być jawny przytyk, bo Boris i myślenie nie powinni znajdować się w jednym planie tak blisko siebie. Chyba, że Hachiko bardzo wierzył w łowcę.
 Nie wiedział na ile się zgubił tuż po skręceniu za róg korytarza, a na ile plan rudzielca zawierał jakieś istotne luki, ale natykając się w końcu na schody, wybrał te w dół. Nagle znalazł się w jeszcze ciemniejszym korytarzu, który ktoś potraktował najwidoczniej jak składzik - pod ścianami leżało sporo niepotrzebnego sprzętu wziętego najpewniej z innych sal. Może to był dobry trop? Każde z mijanych drzwi zdawały się być zamknięte, ale tylko jedne posiadały okienko przez które od razu ciekawska morda łowcy zajrzała. Ciemność skąpana w ciemności i mrokiem doprawiona, idealnie.
 Odgłos bliskiego spotkania podeszwy wojskowego buciora z drzwiami poniósł się po najniższych kondygnacjach. Trochę drgnęły, jeszcze ze dwa razy i powinny ustąpić, bo najwyraźniej coś je zagradzało. Najgorsze jednak było to dziwne stukanie, które rozległo się tuż po kopnięciu. Boris obejrzał się za siebie, ale nic nie zauważył. Znowu wrócił do drzwi i ciche stuk stuk natychmiast się powtórzyło. Kolejne obejrzenie się za siebie również nic nie dało. Czyżby Azarow zaczynał mieć jakąś paranoję? To pewnie tylko Hachiko łażący gdzieś piętro wyżej.
 Już miał przymierzyć się do kolejnej próby wyważenia drzwi, gdy stukanie rozległo się jeszcze bliżej i tym razem spojrzenie w stronę dźwięku przyniosło niestety efekty. W połowie korytarza Boris ujrzał wykrzywioną w grymasie niezadowolenia, pokrytą czarną sierścią mordę. Nastroszone wściekle futro i ostre rogi skierowane w jego stronę spowodowały tylko jedno - Boris wydarł się jak opętany i sięgnął po maczetę, prawie wypuszczając ją z rąk.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.04.19 21:24  •  Stary budynek szkoły - Page 2 Empty Re: Stary budynek szkoły
Słyszał ich, byli tu. Szlag. A miał więcej nie ryzykować, nie wypuszczać się samemu... Tylko, cholera, przecież tu już było spokojnie! Nikt nie łaził po szkole odkąd przeprowadzono tu deratyzację i chyba nawet przypadkiem wyrżnięto paru bandziorów. Nie chciał wpadać w paranoję i po pustych budynkach chodzić za rączkę z innymi włóczęgami...
Do szkoły przyszedł pewnie ze czterdzieści minut temu. Zanim radośnie wkroczył do budynku, obszedł go i przeszukał okolicę upewniając się, że nie wpadnie w środek legowiska jakichś bestii albo w przypadkowy konflikt. Wydawało się być spokojnie, dlatego zaczął ostrożnie zwiedzać szatnię, kierując się w głąb krok za krokiem. Wypatrywał przedmiotów, które jeszcze były dobre do użytku i starał się nie przejmować tym, jak upiornie wyglądało to miejsce po latach niszczenia. Gdyby nie jego silna wola i dyscyplina, z łatwością dałby się ponieść wyobraźni, która z sadystyczną rozkoszą podsunęłaby mu majaki dziecięcej sylwetki gdzieś na skraju wzroku albo psotny śmiech, który nie byłby w rzeczywistości niczym więcej niż piszczeniem myszy. Upiorne... No bo kiedyś musiały tu zginąć jakieś dzieci, a wiadomo, że takie młode, silne duszyczki to ciężej wygonić... Oczywiście, ekhm, jeśli ktoś by w nie w ogóle wierzył. Skombinuj wiedział, że lepiej nie świrować i nie wkręcać sobie żadnej wiary – z duchami i nawiedzeniami włącznie.
Wdech, wydech... Spokojnie. Do przodu, sala za salą. W stabilnym, wytrenowanym chwycie trzymał ARC gotowe do rzygania zawartością magazynka z zapalczywością godną biednego dzieciaka podróżującego Buggym po wertepach. Miał też kamuflaż gotowy do aktywowania funkcji wyciszenia.
Ssspoookooojnie... No i chuj spokój strzelił! Seiji zamarł na sekundę, kiedy usłyszał warczenie silnika, a potem skulił się, aby nikt go nie dostrzegł z zewnątrz, przebiegł jak najciszej kawałek korytarzem na wprost, otworzył przypadkowe z drzwi i wlazł do środka. Akurat kiedy silnik zgasł, udało mu się zablokować klamkę krzesłem, które znalazł się w środku. Mężczyzna wcisnął się w kąt przodem do drzwi, wycelował w nie odbezpieczonym karabinem i nasłuchiwał. Są... zachowują się głośno. Ale jakoś ich mało... trzech, czterech najwyżej. To dobrze i źle zarazem. Z jednej strony mogli się nie skradać, bo po prostu byli idiotami, a z drugiej może po prostu wiedzieli, że nikt im nie podskoczy. Seiji zaczął opracowywać plan ucieczki, analizować to, co widział wcześniej, miejsca, w których mógłby się schować, ewentualnie zyskać przewagę, jeśli doszłoby do otwartego konfliktu. Po cichu liczył, że przeczeka, dostanie swoją szansę na w miarę bezpieczną ucieczkę, nawet jeśli to oznaczałoby siedzenie w tym pokoju jak mysz pod miotłą przez parę godzin. Przyłapał się na tym, że nawet nie marzył, że spotkał innych Łowców.
Słysząc zbliżające się kroki pomyślał, że pomieszczeń było wiele, może nie trafią na to, w którym się zamknął. Ha! Naiwny! Zacisnął zęby i poprawił uchwyt na broni, kiedy usłyszał łupnięcie w drzwi. Kurwa, a co jeśli oni po prostu wiedzieli, że się tu ukrył? Co go mogło zdradzić...? Kurz! Kurz na podłodze i ślady jego stóp! Na pewno! A to przebiegłe matkojebce...
Wyczekiwał na moment, kiedy drzwi ustąpią. Chciał początkowo się wydrzeć, a nie strzelać, żeby przypadkiem nie usiec kogoś bogu ducha winnego, ale tłuczenie nagle ustało, a potem ktoś zaczął po drugiej krzyczeć. Tak, to ten moment! Braxton poczuł wystrzał adrenaliny, doskoczył do drzwi, odkopnął krzesło i wyjrzał z sali celując połowicznie zza framugi w nieznajomego.
Ręce do góry i morda w kubeł, ale już... – warknął rozglądając się, ilu ich tu właściwie jest.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.04.19 23:33  •  Stary budynek szkoły - Page 2 Empty Re: Stary budynek szkoły
Wzdrygnął się w chwili, kiedy usłyszał spod siebie odgłos kopniaka wymierzonego w drzwi, jednak nie przerywał swojego obchodu. Sprawdzał klasę po klasie, delikatnie przesuwając drzwi lufą odbezpieczonego karabinu. Wolał nie ryzykować ani nie marnować akumulatora swojej technologii maskującej. Sprawdziwszy cały parter, westchnął z niejaką ulgą. Było pusto, ale pomyślał, że Boris mógł mieć mniej szczęścia…
 … Co zresztą lada moment potwierdził nieokiełznany ryk, jaki poniósł się korytarzami. W pierwszym odruchu Moroi obrócił się i wymierzył bronią za siebie, jednak niczego tam nie dostrzegł. Jak na zawołanie oblał się zimnym potem i równie szybko, co jego własne serce w piersi, wyrwał do przodu, by pognać do piwnicy. Biegł na łeb na szyję, byleby dotrzeć jak najszybciej do dezertera.
 Absolutnie nie spodziewał się tego, co ujrzał przed sobą; w pierwszej chwili chciało mu się śmiać, bo wyglądało na to, że Boris przeraził się jakiejś owcy. To, co jego oczy wyłapały w następnym momencie, sprawiło, że chwycił pewniej karabin i wymierzył nim w mężczyznę, który zaś mierzył w Kundla. Tamten miał szansę, by schować się za framugą, wcześniej oddawszy strzał, więc trzeba było szybko coś wykombinować.
Opuść broń – rzucił głośno i wyraźnie. – Strzel, a zakopię całą szkołę pod jej własnymi gruzami. Nie uciekniesz ty, ja, on, ani ta pieprznięta farma wełny. Myślisz, że co robiłem przed chwilą?
 Znalazł się Jason Dean z przeceny. Bomb oczywiście nie podłożył, bo nie miał kiedy, ale kto musiał o tym wiedzieć poza nim? No właśnie. Jego serce wciąż dudniło, a niebieskie oczy zmrużyły się, nadając jego twarzy niby to groźnego wyrazu. Palce, mimo gróźb, igrały wciąż przy spuście.
Zapraszam tutaj, no, pokaż się klasie. Musimy poznać nowego kolegę. Ruchy, na ręce mam zdalny detonator. Chyba nie chcesz, żebym zgniótł muchę, która siedzi na jego przycisku, nie? Możemy się przecież dogadać bez efektów specjalnych. Wycziluj, typie, i się tak nie spinaj. Szukamy tylko prezentów od naszych kolegów. Może odpalimy ci jakieś sandały, żebyś miał w czym paradować na tej plaży, co nie.
 Starał się załagodzić sytuację, nie dlatego, że był bezkonfliktowy, o nie. Po prostu Boris był za blisko nieznajomego i tamten faktycznie mógł po prostu strzelić mu w głowę. Dłoń zacisnęła się mocniej na broni, a ta oparła się pewniej o ramię wojskowego. Liczył się z tym, że jednym z logiczniejszych wyjść byłoby dla obcego zastrzelenie samego Moroia, jednak może uda się wyjść z tego bez rozlewu krwi.
Weźmiemy co mamy wziąć, rozbroję ładunki i spierdalamy. Nie wiedzieliśmy, że ktoś tu będzie. Narobiliśmy hałasu, coś jeszcze przylezie. Najlepszym rozwiązaniem będzie pokojowe rozdzielenie się, zanim przylezą potwory, huh? Strzelanina tylko wzbudzi większe zainteresowanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.04.19 0:35  •  Stary budynek szkoły - Page 2 Empty Re: Stary budynek szkoły
 Trzeba było słuchać mamusi. Mówiła "nie szlajaj się nigdzie", ale Lazarus wiedział lepiej. Teraz skończył w jakimś parchatym ciemnym korytarzyku wzięty na dwa baty przez owcę i łowcę, w dodatku z zaskoczenia. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nawet nie zdawał sobie sprawy z przynależności rasowej obu agresorów. Może choć to poprawiłoby mu humor w tej beznadziejnej sytuacji.
 Skupiony głównie na nieznanym wełnianym stworzeniu, nawet nie podejrzewał, że cokolwiek może otworzyć drzwi, przez które jeszcze przed chwilą próbował się włamać. Zdążył obrócić się tylko kawałek w kierunku źródła nowego dźwięku, gdy padł rozkaz, do którego łowca bezwzględnie się zastosował. Kątem oka zauważył lufę karabinu, więc wiedział, że to nie żadna ściema. Ten drugi równie dobrze mógł nie mieć amunicji, ale Borisowi jakoś nie uśmiechało się tego sprawdzać na własnej skórze. Upuścił maczetę, która spadła na ziemię z nieprzyjemnym metalicznym uderzeniem, a łowca pogratulował sobie w myślach swojego kolejnego przejawu geniuszu. Dobrze, że nie wbiła mu się w nogę, bo znając jego szczęście...
 Podniósł dłonie na wysokość swojego pustego łba już bez jakiegokolwiek pośpiechu, a tym bardziej entuzjazmu. Nawet chciał już otworzyć pysk i zapewnić, że to nie on napierdalał w te drzwi tylko ten rogaty belzebub, ale kazano mu się zamknąć. Trwał więc posłusznie w milczeniu, co wszystkim dookoła najpewniej wyszło na dobre.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.04.19 2:37  •  Stary budynek szkoły - Page 2 Empty Re: Stary budynek szkoły
Ani myślał o tym, żeby zmienić cel na nowego mężczyznę, który właśnie do nich przyszedł, bo to byłaby lekkomyślna utrata przewagi i bezcennych ułamków sekund. Oczywiście również nie posłuchał się i nie wykonał wydawanych poleceń, tylko co i rusz przeskakiwał spojrzeniem to na jednego jełopa, to na drugiego. Ładunki? Szlag... Ale moment... Stał, obserwował, dał mu się gadać. Im dłużej słuchał mówiącego obcego, tym bardziej zdawał sobie sprawę z tego, że ten kłamie i zdradza się z każdym nowym słowem.
Blefujesz... – przeciągnął to słowo wypowiadając je przez zaciśnięte zęby, co sprawiło wrażenie, jakby mówił i jednocześnie się okropnie uśmiechał.
Poszli szukać prezentów i dlatego założyli ładunek? Bez sensu! A do tego od razu je uzbroili, ryzykując przypadkową detonację podczas przeszukiwania piętra? Hałasem nie chcieli ściągać kłopotów, dlatego korzystają z bum-bumów? Poza tym...
Nic nie zdetonujesz. Zabicie nas trzech wyklucza uratowanie jego. – Seiji zacmokał kilka razy w ganiący sposób i lekko pokręcił głową, jakby był zawiedziony tak słabym zagraniem. – Dobrze ci radzę: mów mniej i nic nie kombinuj. Widzisz? Bądź jak twój grzeczny kolega. – Wykonał drobny gest bronią, przez chwilę niebezpiecznie zbliżając lufę do nieznajomego owcofoba, wskazując na niego w ten sposób. – Nie chcę strzelać, ale zrobię to, jeśli będę musiał. Chcę stąd iść. Powoli zejdź mi z drogi do wyjścia, to rozstaniemy się w pokoju. Przejdź tam. – Kiwnięciem głowy wskazał miejsce w korytarzu, które umożliwiłoby mu swobodne przejście obok. Wydawało się, że żołnierz rzeczywiście chce wycofać się do wyjścia ze szkoły, dokładnie tak jak mówił.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.04.19 12:13  •  Stary budynek szkoły - Page 2 Empty Re: Stary budynek szkoły
Boris milczał, musiał być biedny, przerażony i zszokowany. Wojskowy skrzywił się; czyżby nieznajomy zdążył już zrobić mu coś paskudnego? „No, Boria, pokaż na Hachim, gdzie zły pan cię dotykał”, pomyślał, jednak jak raz ani myślał się uśmiechać do tych głupich myśli. Kąciki ust ani nie drgnęły. Oczy jedynie na moment otworzyły się szerzej, za moment jednak powieki znowu wróciły do dawnego ułożenia. Kurna, czy on spotkał jakiegoś bliźniaka swojego ojca? No, przynajmniej z zachowania. Już-już chciał odpysknąć, że typ ma się od bierdolić od Hachiego, od jego Boriska i od Hachiego, ale dał sobie spokój.
Może dostaliśmy zadanie na zakopanie niewygodnych sekretów. Ale pewnie ich nie znalazłeś – bo nie istnieją, Hachi, gałganie… – więc możemy puścić cię wolno.
 Tak, dalej myślał, że to on rozkłada karty. Zupełnie pominął uwagę dotyczącą ratowania dezertera, a przecież mógł wygłosić taką piękną mowę o samobójstwie kochanków, wspierając się różnymi starymi cytatami, z Dazaiem Osamu na czele. Eksplozja byłaby dość ładną metodą, a przynajmniej mającą godne efekty specjalne. Właśnie w wyniku wybuchu mógłby umrzeć, na pewno by mu się podobało.
W porządku – odpowiedział po chwili wahania. Opuścił nieco broń i nawet odsunął się od schodów, jakby samym tym chciał powiedzieć „zmiataj mi stąd, gburze”. Jeszcze jednak nie przeszedł we wskazany punkt.
Ale kij ma dwa końce. Jeśli zobaczę, że robisz coś, co mi się nie spodoba… – nie kończył, jednak tak czy inaczej w wypowiedzi słyszalna była groźba. I hej, chyba złamał punkt o niekombinowaniu, ups. Może warto by to było jakoś załagodzić? Przesunął się w stronę Borisa, puścił karabin, który zachwiał się nieco na pasku. Wzruszył ramionami.
No, Zgredek jest wolnym skrzatem. Mogliśmy rozpalić ognisko i upiec pianki, ale jak wolisz dać się przytulić gorącym piaskom Desperacji, to żaden kłopot, nie. Ale słuchaj, sekundkę, właśnie. Nie widziałeś tu żadnych, ja wiem, masek, nie?
 Deklu, nie brataj się z wrogiem. Nie spoufalaj. Właśnie mierzył do twojego kolegi i był gotów odstrzelić mu łeb. Powinieneś pozbyć się go w inny sposób, niż po prostu dając mu wyjść. A co jak przyjdzie z ziomkami znajomkami, kiedy nie będziecie się tego spodziewać..?
Te, ale ktoś cię tam przymknął? Na świecie dzieją się ostatnio pojebane rzeczy, nie chciałbym dorzucić do nich wypuszczenia pradawnego zła.
 Taśma. Chloroform. Cokolwiek. Niech on zamknie ryj.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.04.19 18:48  •  Stary budynek szkoły - Page 2 Empty Re: Stary budynek szkoły
 Co za durny dzieciak. Zdaniem Borisa nie powinien się w ogóle w to wszystko mieszać, stawiając własne bezpieczeństwo ponad Łajzą. Teraz zamiast martwić się wyłącznie o własne dupsko musiał pilnować dwóch, pilnując w kogo aktualnie mierzy nieznajomy i gotów w każdej chwili się poruszyć, by ściągnąć ewentualny strzał na siebie. Może to wcale nie był taki zły plan? Wszystkich ich nie zastrzeli w tym samym czasie.
 Powoli zaczynały cierpnąć mu ręce, zwłaszcza prawa, która jeszcze tak niedawno nosiła na sobie ślady spotkania z wojskowymi kulami. To irytujące uczucie było nawet gorsze od licytowania się pozostałej dwójki, który spowoduje u drugiego większe straty jeżeli ten nie przystanie na jego warunki. Choć najgorsze było coś zupełnie innego.
 Boris, któremu na szczęście pozwalało na to ustawienie, powoli przesuwał wzrok na agresora i w końcu udało mu się dojrzeć jego sylwetkę. Może początkowo liczył, że ten nie strzeli jeżeli będzie na niego patrzył? Szybko zdał sobie sprawę, że to był błąd. Strój kamuflażowy, który obcy miał na sobie, był niemal nie do pomylenia z innym. Już na pewno nie dla kogoś, komu to cudeńko śniło się po nocach.
Łowcy się za edukację wzięli, że w końcu zawitali w szkole? - rzucił chłodno, zapominając, że miał trzymać mordę na kłódkę.
 No tak, cały Azarow. Im bardziej sytuacja zbliżała się do pokojowego rozwiązania tym większe prawdopodobieństwo było, że coś palnie. Najwyraźniej jakiś kundli zmysł podsycania wszelkich sporów był u niego nad wyraz rozwinięty (bardziej niż rozumek), bo nie było wszak nic lepszego niż wspominać przy wojskowym o ściekowych szczurach.
 Wspomnienie, że drugi łowca mógł być w pomieszczeniu zamknięty specjalnie, sprawiło, że Boris przełknął głośniej ślinę. Nieważne co teraz powiedzą, ale on już wiedział. Zamknął go tam rogaty belzebub. Wyczuwał łowców i czynił z nich swoje zwierzątka, które rozlokował pewnie po wszystkich zamkniętych piwnicznych pomieszczeniach.
 A Boris miał być następny.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.04.19 20:10  •  Stary budynek szkoły - Page 2 Empty Re: Stary budynek szkoły
Jaaasne... – zapewnił. Nie będzie nic kombinować. On? W życiu. Statystyka kombinatorstwa zero na dziesięć, modyfikator minus cztery.
Zaskoczyło go, że ten chłoptaś, któremu się gęba nie zamykała, rzeczywiście nie robił problemów i grzecznie usunął się z miejsca. Seiji od razu wykorzystał tę okazję i ostrożnie zaczął się wycofywać do wyjścia. Szedł tyłem, nie opuszczając karabinku. Och, świetnie! Im ci dwaj goście będą bliżej siebie, tym szybszym ruchem mógł ich dwóch ustrzelić, jeśli zaszłaby taka konieczność. Bardzo dobrze. Sądził, że będzie mógł odejść w spokoju i ciszy, był nawet w stanie zignorować większość złośliwych zaczepek, ale to go zaciekawiło.
Widziałem wiele masek... o co ci chodzi konkretnie? – Zatrzymał się i staną stabilnie. Dopiero teraz dotarło do niego, że w korytarzu znajdowała się z nimi dziwna owca. Co oni, do jasnej cholery, zamierzali z nią zrobić...!? Do głowy Łowcy nagle wpadł pewien obrzydliwy pomysł, aż zmarszczył brwi. Ygh, nawet nie chciał o tym myśleć. Znów skupił się na obserwowaniu napotkanych panów.
Taa... – zamruczał i nawet się uśmiechnął. – Zamknąłem się jak dżin w butelce. Teraz spełnię życzenie nas wszystkich i pójdę. – Cofnął się o kolejne dwa kroki. Łowcy...? Seiji wcześniej widział plecy nieznajomego, ale teraz, kiedy mógł spojrzeć mu w oczy, no i kiedy oczywiście ten wspomniał o ich rasie... Cholera by to. Spotkanie ziomków? Coś mu nie pasowało.
Mhm – mruknął na potwierdzenie i krótko skinął głową. – Uczymy się, pijemy melisę i gramy w golfa. Co z tobą? Pod kim służysz? – Znów wykonał podobny gest jak wcześniej, krótkim ruchem karabinu wskazując na drugiego łowcę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.04.19 21:52  •  Stary budynek szkoły - Page 2 Empty Re: Stary budynek szkoły
Trzymam za słowo – rzucił dość luźno jak na sytuację, w której się znajdowali. Zupełnie tak, jakby chodziło o to, by nieznajomy podał mu sól do obiadu, kiedy skończy solić swój posiłek. Mimo wrażenia, jakie sprawiał, był jednak caluteńki nieprzyjemnie spięty i zdawało się, że czekał tylko na rozkaz do ataku. Miał do tego sporo sposobności, a jednak nie dość, że sam wkładał rękę w ogień, to jeszcze pozwalał, by Boris robił to samo, a nawet zachęcał go do tego.
Taka z wilkoryjkiem, wiesz. Poprzednia była biała. Ale jeśli widziałeś inną, to też spoko, nie. Inne parametry to ogarnia mój kolega. – Ruchem głowy wskazał na Borisa. Tamtej maski było mu szkoda, bowiem była to, o ile się orientował, ta  sama, w której Kundel polował z nimi na członków gangu DOGS. Ta sama, którą Hachi podpisywał swoim imieniem, bazgrając znaki kurzem i smarem. Czy co to tam było.
Okej, masz punkt, to było niezłe. – Pokiwał głową z uznaniem. Podobał mu się ten humor, pasował zresztą do postaci, z którą mieli do czynienia, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Nagle jednak napięcie powróciło.
 Łowca.
 Pod nosem rzucił przekleństwo. W jednym miejscu mieli Łowcę, ichniego dezertera i jeszcze wojskowego kundla. Nagle zaczął zachowywać się jak poparzony i poirytowany. Mimo że broń wisiała przy jego boku, trzymał dłoń na niej w pogotowiu. Albo walka, albo brnięcie w kłamstwa. Spojrzał niepewnie na Borisa, a w głowie układało mu się, że najmądrzejszym wyjściem byłoby, żeby któryś udawał tu porwanego. Choć nie, to nie wypali, przynajmniej ze strony Hachiego. Każdy normalny człowiek, słysząc, że jego oprawca drze się wniebogłosy, spierdalałby gdzie pieprz rośnie. Wtrącać się? Dać spokój? Może Boris wykręci się jakimś łgarstwem.
To wymordowany służący pode mną, mój piesek. Nie jakiś szczurek ściekowy. Szkolę go pod wojskowe potrzeby – odpowiedział z pełnym przekonaniem i bez zająknięcia. Na ustach zatańczył krótko uśmiech. – Czerwone oczy są charakterystyczne dla niektórych mutacji. Innych niż wasze made in China GMO. Chcesz jakiś wykład o tym?
 Pytanie tylko, ile tamten widział. Czy obserwował ich, czy chciał zastawić na nich pułapkę. I, najważniejsze, czy było ich tu więcej? Niewykluczone było, że dojdzie do sytuacji, w której jedynie refleks zadecyduje o tym, kto przeżyje. Może owca się zaraz na kogoś rzuci?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.04.19 22:52  •  Stary budynek szkoły - Page 2 Empty Re: Stary budynek szkoły
 Westchnął ciężko. On miał już mniej chęci na zdradzanie czego tu właściwie szukają. Syndrom typowego mieszkańca M-6. Dopóki coś sobie po prostu leżało to było bezwartościowe, ale jeżeli ktokolwiek się tym interesował to znaczyło, że musi mieć jakąś wartość. Boris wolałby żeby ewentualna maska zostawiona przez bandytów była w oczach łowcy całkowicie bezwartościowa i nie sprzątnął mu jej sprzed nosa.
Po prostu powiedz czy znalazłeś rzeczy poprzednich właścicieli tego miejsca i czy je zabrałeś. Jeżeli nie to możesz dać cynk gdzie leżą, jeżeli wiesz oczywiście.
 Wyłapał spojrzenie rzucone mu przez Hachiko i z trudem powstrzymał się od wzruszenia ramionami. Bywał w gorszych sytuacjach, ta jeszcze nie była tą bez wyjścia. Coś się wymyśli, spokojna jego rozczochrana. Już otwierał pysk, by z radością rozrzucić dookoła stek łowczych kłamstw i zwinnie podszyć się pod kogoś znajomego, gdy jego ruda żona musiała oczywiście się wciąć i przemówić za niego. On dzisiaj nie pije.
 Pieska mu się zachciało, proszę. Łowca zmrużył ślepia i wbił pełne żądzy mordu spojrzenie w wojskowego, zgrzytając przy okazji kłami. Nadal trzymał uniesione dłonie, więc obydwoje mogli podziwiać jak posyła mu pełen uznania i szacunku gest środkowego palca.
Jak mam wybór to pod nikim nie służę, a jak nie mam to pod nim – stwierdził mimo to, dość potulnie jak na wcześniejszą reakcję – Po prostu miałem kilku przyjaciół wśród waszych. Kiedyś, dawno temu. Opuszczam ręce.
 Jak uprzedził, tak też zrobił, rozmasowując od razu prawe ramię, tuż nad łokciem. Co to miały być za tortury na stare lata? Po żadną z broni nie sięgnął, być może jeszcze. Wzrok choć utkwiony w większej mierze w łowcy, na jedną chwilę prześlizgnął się tuż za niego, ale szybko wrócił do uzbrojonego. Cokolwiek tam zobaczył z pewnością było źródłem tego nagłego przypływu zuchwałości.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach