Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Pisanie 22.04.19 14:08  •  Stary budynek szkoły - Page 4 Empty Re: Stary budynek szkoły
Kiedy Hachi zaczął gadać, Łowca wydawał się po prostu czekać, aż ten się zamknie, po prostu stał i jak zawsze czujnie zerkał na towarzyszące mu osoby i otoczenie... ale gdzieś tam w jego czerwonych oczach, jakby iskra ze skraju świadomości, zrodziła się mieszanina niedowierzania, lęku, ale i podziwu. Jak można tak gadać...? Tak się da...? Ile lat trzeba trenować...? To zakaźne...? Wyraz zniknął tak szybko jak się pojawił, a może wcale go tam nie było? Seiji, czy też raczej Wujek, krótko kiwnął głową, kiedy gadacz przedstawił tę dwójkę. Odchrząknął, jakby to pomogło jego umysłowi przestawić się z odbioru na nadawanie.
Sarghale są bardzo zainteresowane cacuszkiem, które zaparkowaliście na zewnątrz. Widziałem je cztery, w tym jeden zaczepił się o tę szmatę, którą nakryliście samochód. Szamotał się i gryzł, akurat tuż przy oponie... – mówił niby z żalem, ale widać było złośliwe rozbawienie, którego Wujaszek nawet nie starał się ukryć. Sam nie podejmował żadnych działań, dał mężczyznom chwilę na przetrawienie informacji. To w końcu nie jego problem, pewnie nawet udałoby mu się bez większego trudu przemknąć obok psów i odejść, jak wcześniej planował. Zdecydował się wrócić, bo wywęszył interes w poinformowaniu właścicieli o problemie, no i przynajmniej nie szedł tu na darmo...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.04.19 16:58  •  Stary budynek szkoły - Page 4 Empty Re: Stary budynek szkoły
O, jaki grzeczny chłopiec, przyniósł ci coś, żebyś się w końcu umył – odgryzł się w reakcji na warknięcie ze strony Kundla, w dodatku głosikiem tak niewinnie zachwyconym, że mógłby zasłodzić nim obu mężczyzn, psa i owcę do granic możliwości. Dalej miał focha o podbite oko, a o tych przytykach nawet nie ma co mówić. Przecież Hachi wiedział wszystko najlepiej.
 Nie wiedział tylko jednego. Zmarszczył brwi, słysząc nieznane sobie słowo i przeniósł spojrzenie na wujka, jeszcze w dodatku sprytnie przesuwając się w jego okolice. Zupełnie tak, jakby liczył na to, że będzie mógł w porę skoczyć za niego i krzyknąć „A ON MNIE BIJE!!!”. Niemniej jednak odczekał chwilę zanim spytał o coś, co pewnie dla pozostałych będzie oczywiste.
Co to w ogóle są te sarghablabla? – rzucił, totalnie bez zrozumienia dla powagi sytuacji. – Ciężko je odstrzelić? Mogę je zobaczyć? – spytał z entuzjazmem, jednak cichszym głosem niż dotychczas. Po jego minie było widać, że zastanawia się, czy spytać, czy może je jeszcze podrapać po brzuszkach. Cóż, plany jednak szybko zmieniły się, choć entuzjazm pozostał ten sam, o ile nie większy:
Może owca też jest serdelkiem i odłączyła się od stada? O, użyjmy jej jako przynęty, podetnijmy jej kopytko i zostawmy, żeby krzyczała z bólu, przylecą tu, a my je WYSADZIMY. Byłoby super. Nie? NIE?!
 Nie byłoby. Milcz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.04.19 17:49  •  Stary budynek szkoły - Page 4 Empty Re: Stary budynek szkoły
 Zmrużył ślepia, by okazać niezadowolenie na słowa drugiego łowcy, jeszcze zanim zębatki w jego rozumku przetrawiły ich treść. W ułamku sekundy brwi dezertera powędrowały w górę, a niechęć zniknęła. Należało się doszukiwać plusów w tej sytuacji. Kłębiące się przy samochodzie sarghale zawsze były lepsze niż przypadkowe zaparkowanie na trasie przelotu leopterosa i to nie ze względu na jego agresję.
 W końcu ktoś nazwał jego buggy cacuszkiem zamiast mentalnie zmieszać pojazd z błotem tak, by dorównać jego realnemu poziomowi upierdolenia we wszystkim, co Desperacja zaoferować może. W tej chwili nie liczyło się nawet to, że zostało to wypowiedziane złośliwie. To był chyba jakiś szczęśliwy dzień dla Lazarusa. Mógł bezkarnie wpatrywać się w Spectre, a za oknem podobno szalały mutanty, z których kurtka była już na drugim miejscu łowczych modowych marzeń. Ukraść obie rzeczy, dołożyć do tego zaginioną maskę i Boris będzie mógł leżeć na zdobyczach spełniony niczym galerianka po obfitych zakupach.
To Psiątka Desperacji – westchnął, wyraźnie rozdarty między koniecznością odstrzelenia ich, a zachwycaniem się ich okropnymi mordkami – Sarghal jest królem pustkowia jak lew jest królem dżungli. Wkurwisz go i CHAPS! Noga ujebana przy samej dupie.
 Wypowiedź godna prawdziwego znawcy i fachowca od spraw psich mutacji, nieprzydatna do niczego tak po prawdzie. Mutanty grasujące po okolicach były dla większości mieszkańców tych terenów czymś tak oczywistym, że tłumaczenie ich istnienia równało się z próbą wytłumaczenia komuś, czym jest miejska owca.
Idziemy zobaczyć Szczeniaczki, ale z góry, z bezpiecznej odległości – zdecydował, podłapując pytanie rudego i kierując się w stronę schodów.
 Ostatnie spojrzenie rzucił na Burego i jego gąbki, które mogłyby być doskonałym kneblem dla Hachiko, ale pies najwyraźniej uskuteczniał podrywy względem owcy, próbując ofiarować jej swoje zdobycze. Owca nieśmiało chciała skubnąć materiał, ale psiątko miało to do siebie, że nie należało do psów, które machają ogonami, a do ogonów, które machają psami, więc majestatyczne kissu było utrudnione. Ale przecież była jeszcze jedna metoda na uciszenie wojskowego.
Gratulacje z okazji zostania wujkiem – rzucił do mijanego łowcy – Możesz ululać swoje rude purchlątko żeby ryja nie darło. Weź na łapki czy coś.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.04.19 19:57  •  Stary budynek szkoły - Page 4 Empty Re: Stary budynek szkoły
Wujcio spojrzał na psa tylko raz, bo do psowatych miał jako taką słabość, a nie chciał budzić odruchów swojego serca, które pewnie by nakazało mu ratować niewinne i, bądź co bądź, szkaradne stworzenie przez koniecznością biegania za tą dwójką. Cóż, życie jest brutalne...
Zarejestrował fakt, że gadacz mówi o okrucieństwie wobec zwierząt i to takim zupełnie niepotrzebnym, którego Jeffrey bardzo nie lubił, a poza tym chloptaś nie wie, co to sarghale. Czyli nie jest stąd... Taak, na takiego wyglądał. Gdyby coś poszło nie tak, to on poszedłby pierwszy do odstrzału, chociaż to tego 'przyjaciela Łowców' Seiji uważał za groźniejszego. Na słowa o ululaniu, posłał spojrzenie mówiące łeb mu odstrzelę, to nie będzie miał się czym drzeć, chcesz?, ale nie powiedział tego głośno. Milczał jeszcze chwilę.
Neeeh, nie jestem zainteresowany niańczeniem – powiedział idąc po schodach tak, jak chciał tego Kundel. No, on tylko pomaga i nawet nie skomentuje, czy obrana taktyka wydaje mu się sensowna. – Nie lubię wpieprzać się w cudze związki. Chcecie wystrzelać te sarghale? – spytał jednym ciągiem, jakby to była wciąż ta sama myśl.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.04.19 1:35  •  Stary budynek szkoły - Page 4 Empty Re: Stary budynek szkoły
Odlot. Strzelałbym do nich jak zły – ekscytacja nie opuszczała jego głosu, a nawet udzieliła się wyrazowi oczu. Żałował, że żaden był z niego snajper, tak samo jak z jego karabinu średnia by wyszła snajperka. Palce jednak świerzbiły go przed pociągnięciem za spust nawet już teraz, ale widać sam też musiał się stać łowcą. Bardziej w kontekście bycia myśliwym, ale trójka łowców brzmiała wręcz zabawnie i prawie tak, jakby byli jedną drużyną.
Zaraz, zaraz, że jaki związek, radziecki czy chemiczny? Wujek nas shipuje. Nazywalibyśmy się… HANDEL! Bo Hachirō i Kundel. Chyba że mamy jakąś fajniejszą nazwę? Mamy? – Niemal podskakiwał z radością, gdy pokonywał kolejne stopnie, jednak pamiętał o względnym zachowaniu ciszy. Nie podnosił głosu do tonu wyższego niż szept. W pewnym momencie zerknął jednak niepewnie na wujka i obejrzał go od stóp do głów.
Tylko nie podnoś mnie tak na serio, bo zacznę krzyczeć i kopnę cię w pyszczydło i to tak z półobrotu – zagroził, choć może lojalnie obiecał, naraz wydając swój mały sekret. Nie lubił nie mieć czegoś stabilnego pod nogami, a staruszek pewnie by się połamał pod ilością sprzętu i wagą Hachirō.
Ja to bym chciał, ale muszę je zobaczyć. Jak okaże się, że są za groźne, żeby przeczekać aż pójdą, to chyba nie mamy innego wyjścia. Przynajmniej my, bo ty masz – odpowiedział, gdy szli po schodach na samiutką górę budynku. Krok za krokiem wlekli się wszyscy — z dodatkiem w postaci psa i owcy — by dostać się na dach. Moroi starał się zachować jak największą ciszę i stawiać kroki jak najostrożniej. Wyższych kondygnacji nie sprawdził, więc ciężko było określić, czy kogoś na nich nie było.
 Dostali się wreszcie na górę; drzwi na dach były otwarte. Nie czuł się jednak tu zbyt dobrze. Nigdy nie lubił tych niebezpiecznych krawędzi, nawet jeśli były zwykle otoczone ogrodzeniem z siatki. Nie podchodził nawet do niego, ukucnął tylko i uniósł karabin na wysokość oka, by w częściowym przybliżeniu obserwować te bestie. Paskudy, faktycznie jedna z nich się wplątała w materiał. Jeden strzał mógłby załatwić sprawę, jednak równie dobrze reszta sfory, zamiast rozpierzchnąć się, mogłaby obrać za cel właśnie ich. A nie mieliby dokąd uciec z tej pozycji.
 Prewencyjnym granatem też ich nie poczęstuje, bo grat Kundla na tym ucierpi. Zrobienie jakiejś przyjemnej, wybuchowej pułapki byłoby tu dość ciekawym, ale niebezpiecznym rozwiązaniem. Zagonienie ich gdzieś, by potem samemu wpakować się szybko do samochodu i uciec…? Nie zależało mu na żadnych szkolnych znaleziskach. Mógłby obejść się bez nich, jednak pamiętał, że był mieszczuchem. Miał wszystkie dobra jak na tacy. Oni nie mogli powiedzieć tego samego.
Macie jakiś plan czy zdacie się na mnie? – Bo ktoś musi wziąć sprawy w swoje ręce, nie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.04.19 15:26  •  Stary budynek szkoły - Page 4 Empty Re: Stary budynek szkoły
 Gdzie mógłby się kierować snajper, jak nie na dach budynku? Zwłaszcza poszczuty wcześniejszymi informacjami od wojskowego, że właśnie stamtąd skakali uczniowie. Nie było opcji żeby przepuścił okazję do podziwiania tego cuda.
Radziecki – zdecydował za nich wszystkich, darując sobie pogrążanie Hachiko, które miał już gdzieś tam na końcu języka – Do takiego związku i Wujek będzie pasował, więc nikt nie zostanie pominięty.
 Całe stado, będące chyba aktualnie najbardziej powalonym stadem w okolicy, wgramoliło się w końcu na dach niczym na lwią skałę, by podziwiać podlegające im włości i złą parkingową ziemię, na której właśnie grasowały sarghale. Boris, w przeciwieństwie do wojskowego, podszedł do ogrodzenia, woląc jednak go nie dotykać i nie testować jego wytrzymałości, by mieć pełny obraz sytuacji. W końcu chodziło o jego ukochane auto!
 Zwierzaki wesoło sobie poczynały, bo poza jednym zaplątanym w siatkę maskującą, inny bezkarnie leżał na dachu starego gruchota, pewnie z przyjemnością prażąc swoje piekielne dupsko w plamie słońca. Reszta na szczęście nie robiła nic podejrzanego. Co za rozkoszne bestie. Musiały wyczuć Burego, przyszły się zaprzyjaźnić i tak już zostały.
Ta siatka nie jest jakoś wybitnie wytrzymała – rzucił, gdy już pozwolił się rudzielcowi ponapalać na wystrzelanie zwierzaków – Skoro psiątko nie potrafi się z niej wydostać to musi być jakieś upośledzone albo za słabe. Może jest chore, chociaż podejrzewam, że to szczeniaczek... Musimy tam zejść i go wyplątać. Może wtedy sobie pójdą.
 Owca przełknęła głośno przeżuwany właśnie kawałek gąbki.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.04.19 16:10  •  Stary budynek szkoły - Page 4 Empty Re: Stary budynek szkoły
Handel, ha! Skombinuj uniósł lekko brwi w rozbawieniu zmieszanym z odrobiną kpiny. Zaczynał powoli się upewniać w tym, co wcześniej podejrzewał: ci dwaj poważnie nie udawali wcześniej swojej beztroski. Seiji chyba nie będzie potrafił już inaczej podejść do tego gościa.
Zdać się na Hahahachiego? Jasne! Zagadajmy mutanty na śmierć! Idealny pomysł. No i jaki oszczędny! Masa amunicji by się zachowała, a przy okazji natura miałaby okazję dokonać swojej selekcji, niczym doborowy trener sportu.
Taa... – mruknął elokwentnie na wspomnienie o Związku Radzieckim. I tyle w temacie. Nie przyszedł tu po to, żeby gadać. Jakoś tak sam jego wzrok powędrował na ułamek sekundy na rudzielca.
Wujek sam podszedł do skraju dachu bez większego lęku, aby upewnić się, ze zmutowane psy dalej tam są, jedynie pilnował, aby żaden z nowych znajomych nie siedział mu na plecach – no, lepiej uważać, a nuż któryś wykorzystałby okazję i spróbował nauczyć go latać? Sarghale były na dole, nawet ten, który zaczepił się o siatkę, dalej się z nią szamotał, teraz jeszcze dodatkowo wkładając w oczko tylną łapę. Szybko rozejrzał się po okolicy uznając szkołę za świetny punkt widokowy. No, jeszcze gdyby tylko drinki z palemką podawali, to Seiji mógłby tu zostać do wieczora, bo zabawa przednia!
Zostanę na górze, będę was osłaniać, gdyby coś poszło nie tak – na wpół zaproponował, a na wpół stwierdził. Znowu nie skomentował pomysłu Kundla z ratowaniem 'szczeniaczka', chociaż nie trudno było zgadnąć, że Łowca uważa ten pomysł za idiotyzm.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.04.19 11:51  •  Stary budynek szkoły - Page 4 Empty Re: Stary budynek szkoły
Spojrzał na Kundla z bardzo czytelnym „ciebie chyba popierdoliło” wymalowanym na twarzy. Otworzył usta, jakby natychmiast chciał zaprzeczać, jednak zaraz je zamknął. Zmarszczył lekko brwi. Przeszedł na drugą stronę dachu. Drugi budynek, stosunkowo spory, pewnie basen albo sala gimnastyczna. Na pewno dałoby się przeprowadzić tam te większe, a z mniejszym się uporać.
Jak bardzo wam zależy na pozabieraniu stąd rzeczy teraz? Bo mam pewien pomysł, ale lepiej, żebyście nie byli szczególnie obładowani, bo będziemy musieli działać szybko.W pierwszej chwili pomyślałem, że moglibyśmy pozałatwiać głośniki w całym budynku i zostawić włączony tylko tam – tu wskazał na mniejszą budowlę. – … ale są trzy dość prawdopodobne scenariusze. Pierwszy zakłada, że nie wszystko wyłapiemy. Drugi, że w ogóle nic się nie włączy. Trzeci, zacznie jazgotać jakiś alarm, który sprowadzi je do nas. Bo moglibyśmy skupić hałas na tamtym budynku, szybko zlecieć na dół, odciąć tego młodego od samochodu i uciekać. – Westchnął, podpierając dłonie na biodrach. Przeniósł ciężar ciała z jednej nogi na drugą.
Kolejny plan zakłada, że to ja tam pójdę, narobię hałasu – „podłożę ładunki wybuchowe” – jak zaczną biec, to przytomnie spierdolę i zagrodzę za nimi drzwi. Im mniej naszych ryzykuje, tym lepiej. Jak usłyszycie gwizd — Kundel wychodzi z budynku i odcina siatki wokół młodego psa. Wujek osłania całą akcję z góry i pilnuje, czy wszystko idzie jak trzeba. Jakby nie cała sfora poleciała za mną, też odpowiedz gwizdaniem czy czymkolwiek słyszalnym. W tym momencie odjechałbym stąd jak najszybciej, ale ja tam nie wiem, może jak wylecą z tego budynku, to nie rzucą się na poszukiwania. Niemniej samochód można przeparkować bliżej wejścia do szkoły, tak na wszelki wypadek, jakbyśmy musieli uciekać. Hej, wy nie ryzykujecie za wiele. No, Kundel trochę. To co wy na to?
 Niby lepszy jakiś plan niż żaden, ale czy aby na pewno? Moroi jak raz brzmiał dość poważnie, a fakt, że to on ryzykował najwięcej, może ich przekona. Żałował tylko, że nie znał predyspozycji tych zwierząt. Zakładał, że przypominają w zachowaniach sforę agresywnych psów. Hachi był jednak sprytniejszy, mniejszy i zwinniejszy od nich. Na pewno znajdzie jakieś wyjście, kiedy będzie trzeba je zamknąć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.04.19 15:30  •  Stary budynek szkoły - Page 4 Empty Re: Stary budynek szkoły
 Wyłapał rzucone mu spojrzenie i tylko czekał na niewypowiedziany komentarz, który przecież wcale by go nie zdziwił. Wszystkie plany Hachirō ograniczały się wyłącznie do wysadzenia najbliższej okolicy i pozabijaniu wszystkiego co nie jest w stu procentach człowiekiem.
W twoim planie brakuje tylko katapulty, ciężarnej oślicy z jednym cyckiem i dwóch karłów. Mogę wiedzieć skąd weźmiesz prąd żeby cokolwiek tu uruchomić? – spytał z przekąsem, a kąciki ust drgnęły szykując się do złośliwego uśmiechu – A no tak, pan miastowy weźmie prąd z gniazdka, bo przecież stamtąd prąd się bierze. Z magicznej dziury w ścianie.
 Przyganiał kocioł garnkowi - wielki pojedynek najbardziej absurdalnych planów został właśnie rozpoczęty, a biedny Wujek chcąc nie chcąc został w to wciągnięty, nawet pomimo zastrzeżeń, że zostanie na dachu. Może nawet właśnie przez to. Został od razu potraktowany jako wieżyczka strzelnicza, część wyposażenia dostępnego przeciwko stadu psiątek.
Nasz plan zakłada więc wysłanie jedynej nieodpornej na wirusa osoby prosto w sforę zmutowanych psów, gościa od kamuflażu zostawienie na dachu, a snajpera wysłanie na sam dół. Nie, nie przerywajcie, proszę. Dalej chcemy narobić hałasu na pół Desperacji sprowadzając tu więcej bestii, wymordowanych i desperatów chcących dorobić się na ewentualnych truchłach, po czym chcemy stąd po prostu zwiać bez zabierania rzeczy po które tu przyszliśmy... po które ja tu przyszedłem. Bo rozumiem, że łaskawie chcemy stąd zwiać moim samochodem, tak? Wszyscy, tak? W pięć osób. Dwuosobówką. Zakładając, że przy dobrych wiatrach grat odpali za trzecim razem i to sam.
 Boris pokiwał głową, jakby z uznaniem nad planem wojskowego. Co za słodka brednia. Czyżby to były jakieś ukryte samobójcze plany rudzielca?
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.04.19 18:56  •  Stary budynek szkoły - Page 4 Empty Re: Stary budynek szkoły
Słuchał gadania Hachi jak jakiejś bajeczki, jego słowa wlatywały jednym uchem, a wylatywały drugim i Skombinuj zapamiętał tylko ogólny zarys planu.
Mnie nie licz, nie jadę z wami, pójdę swoją drogą – odezwał się do Kundla patrząc na niego z tą swoją spokojną powagą. Upewnił się, że ci dwaj milusińscy stoją na tyle daleko, że w razie ataku zdążyłby zareagować, po czym podniósł do oczu broń i spojrzał przez lunetę. Wpierw omiótł okolicę, a potem przyjrzał się psom na dole.
Nie pomogę wam, jeśli nic nie będę z tego miał. Przeszukanie szkoły to wciąż jeden z moich priorytetów. – Przyglądał się chwilę sarghalowi, który siedział z nogą w siatce, wyglądał, Wujek jakby przymierzał się do strzału, jednak opuścił broń i znów zwrócił się do mężczyzn. – Mamy je tu jak na talerzu, z łatwością bym je zdjął... ale wy chcecie je ratować, tak? – Słowa wyraźnie skierował do Kundla. Wcześniej brzmiał konkretnie i sucho, ale teraz wyraźnie dało się w jego głosie wyczuć niechęć. Bawią się z tymi wybrykami chorej natury, z morderczymi mutantami zamiast odstrzelić je jeden za drugim, przy okazji czyniąc ten świat odrobinę bezpieczniejszym.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.04.19 1:51  •  Stary budynek szkoły - Page 4 Empty Re: Stary budynek szkoły
Nie rozumiał zupełnie towarzysza. Mówił przed chwilą, żeby uwolnić to jeszcze-nie-ścierwo, które wplątało się w siatkę pokrywającą samochód. Gniewnie zmrużył oczy, z gardła dobył się niski warkot. Dłonie na krótki moment zbyt mocno zacisnęły się w pięści. Zamknął oczy i widocznie cały się spiął, zaraz jednak napięcie wydawało się opuścić jego ciało. Obrócił się znowu do mężczyzn.
Dlatego podkreślam, że to jedynie możliwość. Bywa, że w opuszczonych budynkach da się wciąż uruchomić prąd. Masz jakiś lepszy plan? – Mimo pozornego spokoju w głosie, zawisła w nim też słyszalna zaczepka, idąca trochę w ton dresiarskiego „masz jakiś problem?”. Choć powinien wiedzieć, że Kundel w ten sposób okazuje troskę, zdawał się totalnie olewać ten fakt. Kiedyś pewnie wróci do tego momentu wspomnieniami i uświadomi sobie, skąd wzięły się pewne uczucia w nim.
Jakie pięć osób? Nie mów, że chcesz targać tę abominację z nami! – prychnął z irytacją, wskazując na owcę. Szarpnął za trzymaną przez zwierzę gąbkę i urwał jej znaczny kawałek, po czym rzucił nią w dezertera. Nie było to najmocniejsze uderzenie, jednak pomogło mu się wyładować. – Tak, może od razu zrób sobie pierdolony psi zaprzęg, a ja potem będę musiał płacić za żarło dla nich. No zajebiście, cały dzień przy garach albo w pracy i zero kurwa wdzięczności.
 Zwrócił się do wujka, jego też obrzucając gniewnym spojrzeniem fochniętej księżniczki.
Ty też, no ja pierdolę, weź sobie chociaż tę owcę, żebyś mógł ją rzucić na pożarcie tym bestiom. Bo jak ich nie odciągniemy, a przypominam, że jestem gościem od kamuflażu i spierdalania na tle efektownych wybuchów, to ja bym się bal tu krążyć bez czegoś potencjalnie szybszego. Ratować? Ha, ja po prostu nie chciałem się kłócić – co za wyjątek! – ale ktoś – znowu obrzucił gniewnym spojrzeniem Borisa – jest na tyle twardogłowym dupkiem, że tego nie docenia. Mogę je wysadzić, ale dalej trzeba je gdzieś odciągnąć. Chyba nie chcesz, żeby twoja czterokołowa machina śmierci wyleciała w powietrze. Chociaż nie wiem, czy cokolwiek ją ruszy po twojej wariackiej jeździe.
 No już, gnomie. Wdech, wydech. Wdech, wydech. Nie trzęś się, ostatnie, czego ci trzeba, to żeby jeszcze krew ci z nosa od tych emocji i ciśnienia poszła. Zaciskał mocniej zęby, spodziewał się kolejnego uderzenia, więc…
… Ale masz trochę racji. Tak czy inaczej, jeśli zależy nam na czasie, coś zrobić trzeba. Ty jesteś moim przewodnikiem – którego trzeba głaskać pod włos – więc ty decydujesz, ile mam czasu. Tylko kto wie, czy one nie odwalą czegoś więcej? Mogą nas koniec końców wyczuć i polecieć za zapachem. – Może to jakiś pomysł? – Mamy tu ładny punkt widokowy, ale nie jest wykluczone wyjście, w którym będziemy musieli wybrać, czy skakać na główkę, czy walczyć. Obie opcje pasują mi raczej średnio, nie wiem jak wam.
 Odetchnął. Może już wracał na spokojniejsze tory?
Moglibyście je faktycznie wystrzelać, a te, które polecą nam pod nogi, potraktowałbym kilkoma seriami albo granatem. Nie wiem tylko, czy ten budynek wytrzyma wiele więcej. Pamiętajcie tylko, że ktoś musi w końcu coś zrobić. Możemy iść sobie szperać po szafkach i udawać, że wszystko w porządku. Wytrę tablicę, a wujek zapisze na niej temat lekcji. Wpadnie kilku spóźnionych na lekcję członków szkolnej drużyny, Wściekłe chuj, kurwa, niewiadomoco, pewnie szatan. Poprzewracają ławki i pożyczą od nas wszystko co mamy, z naciskiem na to, co jest w środku.
 … I to chyba na tyle ze spokoju, nie? Zakończył wypowiedź gorzko, robiąc przy tym niezadowoloną minę. Plus był taki, że przynajmniej już nie warczał.
Już się zamykam. Wy decydujcie. Ja przystanę. Byle szybko.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach