Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 26.02.18 18:11  •  A Stranger I Remain [Lentaros|Liam] Empty A Stranger I Remain [Lentaros|Liam]
- Poleciłem ci czekać. - Imitacja karzącego tonu, skierowana w stronę blondyna miała na celu skarcenie go za zbyt szybką reakcje. Wszystko było dokładnie wyliczone i wykalkukowane, szansa powodzenia działań wynosiła ponad 90%. I nie, maszyna nie przyjmuje do wiadomości że jej własna awaria, która nie pozwoliła mu się przez chwilę ruszyć byłaby w jakimkolwiek stopniu groźna.
Strząsnął krew z miecza mocnym, silnym ramienia, by następnie skryć ostrze wewnątrz pochwy. Ich potencjalna ofiara uciekła, przez fakt iż mężczyzna zbyt skocznie zareagował na sytuacje jaka pozornie była groźna dla Lena. Gdyby nie był maszyną i nie miał wszystkiego opracowane.
Ale ten plan został zniweczony. Pokręcił głową z nieznacznym westchnięciem, zwracając się ku mężczyźnie, zbliżając się do niego. Nie byliby w stanie mnie zranić, wiesz o tym. To było bardzo nierozsądne z twojej strony. Zostałeś zraniony? - O ile Len nie należał do najlepszych pod względem wykształcenia medycznego, był w stanie udzielić najbardziej podstawowej formy pomocy. Stąd też spytał o stan Liama, przyglądając się na tyle badawczo na ile mógł z bliska jego towarzyszowi. Już minęło trochę czasu od momentu gdy został mu oddany pod opiekę, i zaczynał powoli radzić sobie co raz lepiej. Wciąż brakowało mu cierpliwości i reagował zbyt gwałtownie na potencjalne zagrożenia, lecz maszyna rozumiała że było to w dobrej mierze.
Stąd też, próbował to jakoś naprostować. - Jest już zbyt późno na szukanie kolejnego stworzenia lub podążanie ich tropem. Powinniśmy wracać. Będziesz musiał obyć się smakiem dzisiejszego dnia. - Poinformował. Nie była to sugestia czy propozycja, lecz suchy przekaz danych. Jakkolwiek nieprzyjemny mógł on być dla głodnego mężczyzny, to jego potencjalny posiłek uciekł z jego winy.
Musi więc ponieść konsekwencje swojej pomyłki. To nauczy go być mniej impulsywnym przy następnej zasadzce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Co, że teraz to niby jego wina? A kto tutaj się niby popisał robiąc za żywą przynętę? Jasne, Liam wyskoczył odrobinę za szybko do przodu, ale nie mógł przecież pozwolić, by ot tak dać rozszarpać jego jedyną ostoję na tym smutnym łez padole przez jakiś wymordowanych, tylko i wyłącznie dlatego, że ten kazał mu czekać. A niech sobie te swoje polecenia czasem w dupę wsadzi. Pomyślał, mrużąc tylko powieki. Liam kłapnął zębiskami, a raczej, wyglądało to jakby chciał to zrobić. Tylko przy próbie powiedzenia czegoś za bardzo mu się szczęki zwarły. W każdym razie Liam stał i patrzył, jak to coś odchodzi. Nie odchodzi - odbiega w szaleńczym tempie po tym jak wykroczył na niego Liam. Pozostali odbiegli znacznie wcześniej, ten był na przodzie i... cóż. Można było tylko popatrzeć.
- Nie, dzięki za troskę.
Odburknął mu tylko. Jasne, że był zły może i niekoniecznie dlaczego, że mu nie wyszło. Że zepsuł. Może właśnie bardziej dlatego był zły, że ten wytykał mu błędy, a sam nie przedstawił jasnego i wyraźnego planu, a nawet nie pomyślał o tym, że mógł sobie przecież nie poradzić? Nie narzekał na jego zdolności dedukcyjne, nie bardzo rozumiał, że był maszyną, nie człowiekiem i nie popełniał błędów. Raczej. Ale mógł przewidzieć, że Liam zrobi jak zrobi, bo jego ruszy instynkt, a nie obwody.
- Jak za późno, jeszcze nie jest nawet... nawet... jasno, o. Jeszcze mogę.
Rzucił, ukazując, będące jeszcze, braki w słownictwie.Jak się nazywała ta część dnia między nocą i dniem, kiedy faktycznie trzeba było wracać, bo potem robiło się coraz cieplej i cieplej?
Tym razem samodzielnie zapoluje. Może i Lentaros był mądrzejszy, ale za to był strasznie ciężki. A ciężar... da się wyczuć. Tak samo jak to on czuł, że mógłby łatwo dostać w papę z samej ciężkości jego jednego ramienia. Zresztą, teraz nie było to istotne. Liam szykował się do drogi, bo jeść musiał, a nie miał zamiaru paść z głodu bo tamtemu wydaje się, że już jest za późno. Nie będzie przecież czekał do kolejnej nocy, aż uda się na coś zapolować. Na tej zapchlonej pustyni nie było co narzekać.
Chyba, że po drodze znajdzie się jakaś padlinka. Wtedy byłby jeszcze w stanie to wszystko przełknąć. Na razie jednak musiał poczekać, aż android stwierdzi, że Liam czegoś nie może bo to jest niewykonalne i głupie. Potem Liam się trochę pokręci i ostatecznie wróci na miejsce. Było tak prawie za każdym razem.
                                         
Liam ♥
Chart     Poziom E
Liam ♥
Chart     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wszystko było dokładnie opracowane, Liam miał czekać na sygnał. Wystarczyło tylko, by zaufał wiedzy i kalkulacji maszyny. Nie było potrzeby zrobić więcej, jak zaufać i zaczekać. Niemniej, Len nie mógł odczuwać zbyt długo formy niezadowolenia z działań mężczyzny. Jakby nie było - zrobił to z obawy o jego bezpieczeństwo. Jego. Nic nie wartej maszyny, której istnienie nie jest nawet w połowie warte tego, co osoba jakiej próbuje teraz pomóc.
A jednak zareagował, wyskoczył do przodu, chcąc odstraszyć atakujących i nie pozwolić na zranienie androida. Len próbował dorwać kogoś jeszcze nim zdołali uciec, lecz jedynie udało mu się nieco zranić jednego z uciekinierów. To stąd krew na jego broni - nie był w stanie zrobić nic więcej, niż spowodować krwawienie u jednego z nich.
Lecz był to potencjał. Potencjał, który być może będą musieli odkryć i spróbować wykorzystać.
Skiną nieznacznie głową na potwierdzenie, nie kontynuując oględzin. Rozumiał że blondyn mógł być zły, czy to na siebie czy na maszynę za cała sytuacje. To było ryzykowne zagranie, i jednak Len w jakimś stopniu - choć niezbyt świadomie dla siebie samego, patrząc przez pryzmat jego niskiej samooceny - zagrał na emocjach jego towarzysza. Towarzysza, jaki miał tylko i wyłącznie androida jako kogoś znajomego.
Oczywiście, ten sam tekst. Jest jeszcze jasno, to jeszcze nie czas na powrót. Za każdym razem gdy nie udawało się polowanie, mężczyzna naciskał na kolejną próbę, kolejne podejście. Nie chciał być ostrożny, wolał stracić wszystkie swoje siły danego dnia niż zaoszczędzić je i spróbować kolejnego. Nie karcił go za braki w wymowie, jest jeszcze czas by to rozwinąć...
Ale dzisiaj będzie inaczej. Statystycznie ujmując, każdy, nawet najmniej zdolny do wymyślania takowych, może mieć raz ten dobry pomysł. Postanowił podjąć ryzyko ewentualnej porażki i ciężkich konsekwencji przy przedzieraniu się przez Desperację po zmroku.
I zgodzić się.
Odwiązał swoją katanę od pasa i objął jej pochwę tuż pod rękojeścią lewą dłonią, wzruszając bezwiednie barkami z wyraźnym westchnięciem. Była zbyt duża szansa na to, że to się nie powiedzie.
Zbyt duże ryzyko.
- W porządku więc. Od teraz to Ty decydujesz, co zrobimy. Wykonam twoje polecenia, Liam. - Ciemnowłosy nie był obrażony czy coś na lekceważenie jego osądów i logiki. Zwyczajnie chciał choć raz sprawdzić, czy Liam będzie w stanie samodzielnie zaplanować i wykonać skuteczny akt polowania. To będzie test. Zobaczymy jak dobrze sobie z nim poradzi.
- Mamy około czterech godzin do zmroku. - Poinformował o obecnej porze, pozostawiając resztę decyzji jego towarzyszowi. Normalnemu systemowi mogłoby się to wydać nielogiczne, pozostawienie decyzji w dłoniach ludzkiego elementu.
Ale jak było powiedziane - to test.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Co?
Aż otworzył gębę ze zdziwienia. Jak to, nie ma kłótni, nie ma bąkania pod nosem, że przecież mógł, a nie może. Nie ma rzucania hasłami typu "twoje szanse są zerowe" albo "przestań biadolić i chodź"? Nie było żadnego ostrzeżenia, nie było tej rutyny co była zawsze, zawracania do nory, posępnego spojrzenia Liama, nie ma urażonej jego dumy, która by znikła wraz z pierwszymi promieniami słońca. Zamiast tego Lentaros oświadczył, że tym razem będzie tak jak tego chce Liam. Że pójdą, że jeszcze raz zapolują i... właśnie. "Wykonam twoje polecenia" brzmiało tak, jakby ktoś przydzwonił Liamowi w łeb. Zupełnie nie ogarniał z której strony dostał i w jakim kościele dzwoniło, ale gdzieś... jakby słyszał coś podobnego? Wymordowany stał tak jak stał, nie wiedząc co myśleć.
- Czekaj, moment. Nie spaliły ci się jakieś bezpieczniki? Na pewno jesteś pewien tego co powiedziałeś?
Wciąż nie dowierzał. I trudno było, skoro ostanie ponad pół roku spędził słuchając jego poleceń. I nie, wcale nie było z tym mu źle, to normalne, że czasem się sprzeczali, szczególnie wtedy, kiedy Liam zaczynał już nabierać wprawy. Jak nastolatek, któremu wydawało się, że może zwojować świat, póki nie odstał porządnie po pysku i nie wrócił z płaczem. Na całe szczęście jego opiekun był androidem i to na tyle cierpliwym, by przymykać oko na Liamowe wybryki.
Nie mógł uwierzyć w to co słyszał. Może za dużo piachu się dostało do mózgu Lena i zaczął gadać głupoty. Ale kiedy usłyszał o tym ile czasu mu pozostało - tylko zmarszczył brwi. Robocik sobie nie żartował, chyba zresztą ciężko było oczekiwać jakiegokolwiek żartu tutaj. Liam, chłopie, obudź się. Właśnie dostałeś swoje pięć minut, musisz to wykorzystać.
- Ja... nie wiem co ci powiedzieć. Po prostu chodźmy.
Czy mu było łatwo przestawić się na tryb przewodnika? Jasne, że nie. Nie miał pojęcia co teraz robić. Jego wzrok zawisł na strużce krwi, którą pozostawił wymordowany. Ranny wymordowany. To znaczy, że nie mógł pójść daleko. Więc jest szansa go dogonić? O ile nagle nie zniknął gdzieś pod piachem, to w zasadzie...
Liam bez słowa ruszył za śladem krwi, wzrok mając tak wbity w ziemię, jakby zaraz miał przestać widzieć swój trop. Tak, trop, to chyba dobre słowo. Na razie nie miał innego pomysłu.
                                         
Liam ♥
Chart     Poziom E
Liam ♥
Chart     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie było powodu odpowiadać na pierwszą, zaskoczoną reakcję chłopaka. Co więcej - maszyna w pełni spodziewała się tej reakcji. Zaskoczenia i niedowierzania, przez fakt przywyknięcia do rutyny spowodowanej wykonywaniem podobnych akcji w wyniku tego toku wydarzeń. Tym razem jednak, było inaczej. I nie było sensu tego tłumaczyć znów, stąd też gdy maszyna została spytana o to, czy podjęła słuszną decyzję, zareagowała w sposób nieco... Inny.
- A zatem uważasz że lepiej byłoby wrócić, jeśli wedle Ciebie mój tok myślenia jest teraz błędny i może być spowodowany awarią? - W dużej mierze, można by skrócić ten wywód do "mm, tchórzysz" albo "nie ty chciałeś spróbować jeszcze raz", lecz był on rozwinięty o fakt obrócenia pytania przeciw niemu. Dość proste w logicznym pojmowaniu - jeśli Liam wątpi w to, by maszyna racjonalnie powierzyła mu dowództwo, automatycznie samemu wątpi w swoje zamiary. A nie powinien.
Cierpliwość jest cnotą. Maszyna nie ma cierpliwości jednak, bo nie ma też nerwów na które pokłady cierpliwości mogą się skończyć. Nie może być poirytowana czy obrażona, egzekwo zatem, była idealnym, acz pasywnym nauczycielem.
Dopóki nie postanowiła przeprowadzać testów z całej wiedzy zgromadzonej przez czas nauki. Tak jak i teraz. Teraz był moment na to, by blondwłosy mężczyzna został oceniony z całej wiedzy, jaką uzyskał przez ten czas spędzony z maszyną.
- Nie musisz nic mówić, tak długo jak podejmujesz właściwe decyzje. - Poinformował go oznajmującym tonem, podążając za nim. Maszyna taskowała krytycznym spojrzeniem jej towarzysza, wypatrując wszystkie wady i ewentualne rzeczy mogące wymagać poprawy. Pierwsze primo, to zbyt duże skupienie się na jednej czynności, posiadanie przysłowiowych "klapków na oczach", co już teraz dostrzegała maszyna.
I zdążyła dostrzec też dziurę jaka była bezpośrednio w drodze strużki krwi, na tyle dużą by można było do niej wpaść. Bezprecedensowo i bez ogródek chwyciłby mężczyznę za kołnierz i pociągnął do tyłu, jeśli nie zwróciłby na nią uwagi i parł dalej do przodu, by następnie bez słowa wskazać najpierw takową dziurę, a potem dalszą stróżkę krwi idącą od niej. Najwidoczniej wymordowany chciał by ewentualna pogoń wpadła w jedną ze starych pułapek lub tuneli wykopanych przez inne stworzenia i celowo nad nią przeskoczył. Rób co musisz zrobić by przetrwać, prawda?
Dalej jednak zamierzał słuchać rozkazów Liama i podążać jego krokami. Cichy obserwator, który czasem wyciągnie pomocną dłoń by złapać faceta za fraki i wyciągnąć z dołka. Dosłownie, jeśli będzie ku temu potrzeba.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zmarszczył brwi.
- Nie o to mi chodzi! Zapomnij, nic nie mówiłem.
Odburknął tylko. W Liamie tylko tkwił szok i niedowierzanie. Androidy się przecież nie mylą, prawda? To maszyny, maszyny nie popełniają pomyłek, chyba, że faktycznie są zepsute. A przynajmniej ich nie popełniają, kiedy w pobliżu nie ma niekontrolowanych czynników jak Liam. Czegoś, czego nie można było wyliczyć, bo wyłamywało się ze schematów. Mniejsza z tym, Liam po prostu nie wierzył własnym zmysłom, ale skoro Lentaros twierdzi, że tak będzie w porządku, to co on miał tutaj do gadania? Był na jego utrzymaniu. Tyle miesięcy mniej lub bardziej posłusznie wykonywał to co on mu mówił, uczył się tyle dni i nocy, przez tyle czasu był broniony... To jak własna matka, która pozwala w końcu dziecku samodzielnie podjąć decyzję. Niby nic, ale szokowało i cieszyło zarazem.
Przyjął do wiadomości to co powiedział, skinięciem głowy. Wciąż był pod wpływem szoku, ale odetchnął głęboko. Co w końcu mogło pójść nie tak? Czy nie po to uczył się tego wszystkiego by samodzielnie podjąć w końcu dobrą decyzję? Okej, uciekał parę razy androidowi, ale z reguły kończyło się to źle, jeśli nie tragicznie. A na dodatek, musiał wysłuchiwać godzinnych wykładów, co jak i dlaczego.
Przynajmniej tym razem mogło być inaczej. Może dzięki odrobinie wiary w jego siły mógł coś zdziałać? To tylko polowanie. Nie mogło nic pójść źle.
Liam parł na przód za śladem, ale co chwila nasłuchiwał okolicy. Wolał się upewniać, że nic mu nie stanie na drodze. Poruszanie się Lentarosa jednak trochę utrudniało sprawę, bo zamiast skupić się na tym co miał robić, to wciąż czuł na sobie jego karcące spojrzenie. Znaczy się, na tyle karcące na ile android mógł coś takiego zrobić. Osobiście się o tym przekonał parę razy, ale bardziej czuł na sobie coś takiego, niż coś podobnego zaobserwował. Tak jakby wiedział, że zrobił coś złego.
Zauważył dziurę. A raczej, że trop mu się urwał, jednak na to było już trochę za późno by się wycofać. Mało brakowało by spadł, ale oczywiście, czujne oko Lentarosa było szybsze i wyłowił go z kłopotów zanim było już po ptakach.
- Powinienem tam wpaść.
Rzucił, patrząc w ziejącą otchłań.
                                         
Liam ♥
Chart     Poziom E
Liam ♥
Chart     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Maszyna rozłożyła bezradnie ręce na boki, nie odpowiadając już werbalnie na słowa wymordowanego. Jeśli więc faktycznie jest pewien tego że będzie w stanie poprowadzić ich ku sukcesowi, niech to pokaże. Len teraz jest tylko od łapania go na błędach i pilnowania by się nie zabił.
Oby tylko nie zabiło go coś, czego najmniej się spodziewa. System w swoich obliczeniach był pewien w około 70%, że nie nastąpi kolejna awaria dzisiaj, gdyż ostatnia wystąpiła nie dalej jak dzień temu, gdy Liam spał. Nie miał jednak konkretnego odstępu czasowego naznaczonego pomiędzy awariami, stąd też nie mógł mieć pewności że kolejna nie będzie niedługo.
Oby do tego czasu skończyli i mógł w spokoju opuścić blondyna, bo jeśli nie, będzie miał dużo trudniej, niż złowić rannego wymordowanego.
Jak wiele rzeczy może pójść nie tak? Bardzo wiele. Od źle zaplanowanych akcji, bo czynniki zewnętrzne jakich nie wzięto pod uwagę, po zupełnie nieprzewidywalne czynniki jak los. Sporo rzeczy pomiędzy tymi kwestiami może zwyczajnie "zepsuć" sytuacje w jakiej się odnajdą. Oby więc jednak "los" czy też losowa szansa na przypadek jaki nastąpi była po ich stronie i nie przyniosła im niczego zbyt niebezpiecznego.
Takie jak ta dziura. Oczywiście, mógłby pozwolić wpaść Liamowi do tej jakże kij wie jak głębokiej dziury, na której dnie równie dobrze ktoś mógł ostrugać sobie kupę pali jaka miała zabić potencjalną ofiarę i dostarczyć mu ewentualnego posiłku.
Mógłby, ale wtedy nie wykonałby polecenia. To proste.
Dlatego też, chcąc ocalić jego życie, wyciągnął go stamtąd. Może i obserwował z lekka krytycznie jego działania, lecz to wszystko miało na celu poprawie jego efektywności w przyszłości. Wiedząc jak będzie się zachowywał na własną rękę, samemu planując wszystko pozwoli Lenowi opracować bardziej dokładne metody nauczenia go skutecznego zabijania i radzenia sobie z odpowiednimi sytuacjami. Tylko tak daleko może zabrać teoria i potencjalne działania wykonane przez wymordowanego.
- Przez czas naszego wspólnego dzielenia przestrzeni byłeś około 37 razy bliski śmierci. 38, jeśli liczymy tamten raz gdy wyrwałem ci trujący kwiat z dłoni. Jaki miałoby sens twoje przeżycie w tych wszystkich scenariuszach, jeśli teraz mogłoby cię zabić wpadnięcie do dziury? - Tak, Lentaros dokładnie utrzymuje statystykę czasów, gdy jego "uczeń" był bliski śmierci ze swojego powodu, innych, czy po prostu przez kiepski przypadek. Niemniej, android oczekiwał na kontynuowanie pogoni, lub zmianę działań. Na polecenia Liama, tak czy tak.

Możesz też sam dorzucić jakieś ciekawostki czy zdarzenia. Pamiętaj, to "nasza" fabuła i obaj możemy być czymś na styl "MG" w nich. W granicach rozsądku, rzecz jasna : P
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Był chyba trochę zbyt obrażony na własne niepowodzenie i może dlatego też w zasadzie po części był obrażony androida. Problem leżał w tym, że nawet jeśli Liam się dąsał i próbował coś wymusić, to maszyna była niewzruszona, jak kamień. Ten brak emocji... był przerażający. To znaczy, byłby, gdyby Liam wiedział, że to nie jest normalne być tak pustym. Dosłownie pustym. Cyferki i kabelki nie zapewniają uczuć, zdążył się już o tym przekonać przynajmniej parę razy.
- Miałoby taki, że w końcu może bym dostał nauczkę.
Oczywiście, nie chciało mu się od razu takiej nauczki na całe życie, ale obite dupsko też czegoś uczy, prawda? I te kilka razy kiedy się wymykał na parę dni, a potem przychodził jakby przebiegło po nim stado bizonów. Ale na następny raz przynajmniej wiedział żeby chociażby nie ufać obcym, albo nie podchodzić do kogoś, kto ma kły i patrzy na ciebie aż się krew w żyłach mrozi. Podniósł się z ziemi i otrzepał dupsko.
- Poważnie liczysz każdy raz?
Wyglądało to trochę komicznie. To tak jakby powiedział, że 38 razy nieudolnie próbował popełnić samobójstwo. Jak małe dziecko. Liam objął wzrokiem cała dziurę. Nie była AŻ tak duża, chociaż przez to, że była noc, to może wydawała się jakby nie miała dna. Jak na jego jedyne oko, to dziura była wystarczająca by najwyżej sobie dupę obić.
Świst przeciął powietrze, kiedy to Liam spróbował postawić krok na drodze do ominięcia zapadliska. Świst taki, jakby ktoś strzelił w ich kierunku. Problem w tym, że było słychać jedynie świst, żadnego huku, mogącego sugerować, że ktoś do nich strzela. Bo Liam nie potrafił tego inaczej zidentyfikować. Zmarszczył brwi. Tylko kto i w jakim celu miałby zamiar bawić się w myśliwego w środku nocy? Oni we dwójkę polowali, ale nie za pomocą broni, tylko normalnie. A tak? W życiu nie próbowałby celować.
- Też to słyszałeś?
Rzucił niepewnie. Największym problemem było to, że nie było tutaj żadnej osłony. Poza paroma wysuszonymi krzakami to tutaj był tylko i wyłącznie piach. Pozostawała jeszcze ta dziura. Tylko, że teraz nie było wiadomo, czy ta dziura była po to by oni w nią wpadli. Bo jeśli tak, to sfrustrowany myśliwy mógłby strzelić do nich, skoro udało im się wymsknąć.
Kolejny świst przeciął powietrze, znów chybiony. Liam padł na ziemię, tak jak był uczony przez androida, w razie gdyby ktoś próbował do niego strzelać.
                                         
Liam ♥
Chart     Poziom E
Liam ♥
Chart     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Prawdą jest że Len nie miał emocji, jedynie imitacje w jakiej jego system został zaplętony do tego stopnia, by przyjąć to jako faktyczną formę emocjonalną. Jego kod systemu w tej chwili to jeden wielki talerz makaronu spaghetti, poskręcanego, poucinanego i bez żadnego składu, pełnego dziur lub nagłych zakończeń powodujących nielogiczne zachowania lub utratę funkcjonalności dopóki nie zresetuje swojego toku działań. Coś takiego się stanie gdy zbyt długo zostawi się komp zawirusowany bez opieki. No, może nie zacznie czuć i a czasem tracić kontrolę nad sobą i będzie cię chciał zabić - ale to specyfika Lena, więc no.
- Wolę mieć pewność, że będziesz w stanie uczyć się z popełnionego błędu, aniżeli by był twoim ostatnim. - Rozsądne, logiczne podejście. Maszyna chce mieć pewność że jeśli faktycznie jej "podopieczny" popełni błąd, to będzie w stanie z niego wyjść z życiem. W ciemnościach naprawdę ciężko dostrzec, co może być na dole. Może jakaś głodna bestia, wyczekująca ofiary jaka przypadkiem tam wpadnie? Może to był wilczy dół, wypchany ostrymi prętami i osikowymi palami, jaki ma na celu uśmiercić kogokolwiek kto tam wpadnie? Jest zbyt wiele niewiadomych, by od tak zezwolić na wpadnięcie tam. Ot, i tyle.
- Nie liczę, a pamiętam. Działanie podobne do ludzkiej pamięci, acz mam nad nią większą kontrolę i lepszy dostęp. - Wyjaśnił na tyle przystępnie na ile to możliwe. Nie miał kartoteki niepowodzeń Liama jaką może mu wytknąć na każdym kroku, lecz, podobnie jak z ludzką pamięcią, miał różnego sortu zapisy z działań wartych zapamiętania. Oczywiście, nie zapisze postępu całego dnia, bo to by zajęło zbyt dużo pamięci i prawdopodobnie 97% z takowego zapisu byłoby bezwartościowe. Stąd też, system przystosował się do wybiórczego dobierania wartych "zapamiętania" zdarzeń, podobnie jak ludzie zapamiętują.
Zmysły Lena nie były tak wyczulone jak u Liama, stąd nie zdołał zauważyć ani usłyszeć świstów tak dobrze jak jego wymordowany towarzysz. Na pytanie pokręcił przecząco głową, rozglądając się wokół w celu odnalezienia prawdopodobnego źródła dźwięków o jakim mógł mówić blondyn.
- Czy jesteś w stanie zlokalizować kierunek skąd dochodzi ten dźwięk? Nie mam na tyle wyczulonych zmysłów by to zrobić. - Spytał, wciąż nie dostrzegając ani nie zauważając zagrożenia jakie wykrywał jego towarzysz.
Dopóki świst który chybił Liama dał mu znać o zagrożeniu. A raczej fakt, że pocisk trafił maszynę z cichym acz wyraźnym, metalicznym brzdękiem. Pocisk przebił się przez ciuchy na poziomie tułowia i rozciął jego skórę tam, gdzie normalny człowiek miałby żebra po prawej stronie. W wypadku Lena jednak, pocisk otarł się o metaliczną konstrukcję i wyszedł z ciała, przechodząc na wylot. W wyuczonym, ludzkim odruchu pochwycił ranne miejsce, mimikując gest jego towarzysza i padając na ziemię.
- Jeśli wskażesz mi kierunek, będę w stanie go zlokalizować za pomocą swojej termowizji. Hmmm... Chyba ci o tym nie mówiłem, ale jestem w stanie na limitowany czas widzieć sygnatury cieplne wraz z moją standardową wizją. Podczerwień, jeśli dobrze kojarzę nazwę systemu. - Ups, chyba maszyna nigdy nie powiedziała swojemu towarzyszowi o jej specjalnych zdolnościach. Cóż, może będzie na to czas później.
Teraz jednak, musiał liczyć na to że uszy Liama wykryją kierunek źródła ostrzału i takowy wskaże mu, gdzie patrzeć. W innym wypadku, są tu jak te kaczki, czekające na odstrzał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Dobra, daruj mi tę twoją cudaczną terminologię. Bo jeszcze zacznę mówić jak ty.
Wywrócił teatralnie oczami. Po prostu uwielbial te naukowe teksty. Tak, doskonale wiedział, że Lentaros już taki był i nawet gdyby Liam udawał głupa za każdy "mój układ sterowniczy bla bla bla" to i tak nic by to nie zmieniło. Źle nie było, ale z początku, kiedy przyswajał sobie japoński, albo raczej, odkopywał go z pamięci, to było momentami cholernie ciężko. Na całe szczęście teraz był w stopniu takim, że tylko rodzimy użytkownik by go prześcignął. Dzięki bogu, bo zamiast polować, to teraz zastanawiałby się, cóż to do licha znaczą jego awarie.
Trochę to strasznie wyglądało, kiedy android ot tak został przebity na wylot. Tak, wiedział, że nie zrobi mu to takiej krzywdy, jakby zrobiło to Liamowi, ale sam widok był... bolesny. Aż poczuł jakby coś go ścisnęło w żołądku. I tak było za każdym razem, podobnie jak tej nocy. Wymordowanemu ciężko było się przerzucić na myśl, że Len był robotem. Nie żywą istotą. A traktował go jak samego siebie. I prawdopodobnie nigdy się nie przyzwyczai do tego, że po prostu android jest inny. Inaczej działa, inaczej myśli. Nawet ma inne gadki, jak można to było zauważyć.
Tak samo aniołów jakoś nie potrafił traktować inaczej jak równych sobie. Chociaż z nimi miał styczność w o wiele mniejszym stopniu, ale jednak. Tamten, który go uratował... to było coś niesamowitego. A ich skrzydła. No traktował jak powietrze. Tak samo te moce. Nawet gadki mieli swoje, bardziej stonowane, wywyższone, a spojrzenia mimo, iż pełne współczucia, to jednak czuło się trochę taką obcość.
Oczywiście, pewnie nie powinien tak o wszystkich myśleć. We własnych kategoriach. Liam miał nadzieję, że jeszcze zostanie mu to dobitnie udowodnione.
- Mówiłem ci nie gadaj mi takimi gadkami, jak ja i tak ledwo rozumiem. Jak działa to się nada.
Rzucił zduszonym głosem. Bowiem kiedy obaj padli na ziemię, strzałów się więcej nie pojawiło. Przynajmniej przez jakiś czas. Przez to Liam dokładnie nie mógł określić skąd dochodziły strzały. Wiedział, że mniej więcej z północnego wschodu i mniej więcej ten kierunek pokazał androidowi, ale więcej nie mógł stwierdzić. Przydatność Liama kończyła się tutaj. Zmrużył powieki. No, jak nie ma strzałów... to muszą się jakoś ruszyć.
Liam podniósł się na łokciach, żeby się trochę wychylić ponad poziom piasku. I to był błąd.
Błąd, który skończył się postrzałem w ramię. Pocisk wbił się w skórę jak nóż w masło. A zatrzymał się na kości, która pod naporem pękła, o czym Liam nie omieszkał zakomunikować, drąc się w niebo głosy.
- Stamtąd, kurwa, jak boli!
Kiwnął głową w miejsce, skąd strzał nadszedł, tak mniej więcej, ale bardziej dokładniej niż z początku. A potem zwijał się z bólu, łapiąc się za poszkodowane ramię. Gryzł własne zęby, żeby więcej się nie drzeć, ale i tak alarmował syknięciami, pomrukami i cholera wie czym jeszcze.
                                         
Liam ♥
Chart     Poziom E
Liam ♥
Chart     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Będziesz się lepiej wysławiał niż przy naszym pierwszym spotkaniu. - Oho, czyżby maszyna postanowiła pokąsić sarkazmem? Szczerze mówiąc - nie, lecz zainstalowane systemy zachowań mają w swoich algorytmach dorzucenie kąśliwych komentarzy tu i ówdzie. Dla kogoś, kogo ma chronić i kogo ma nauczyć by żył na własną rękę - dla takiej osoby musi być twardy i niewybaczający. Desperacja mu nie wybaczy za błędy, tylko go zabije.
Od Lena przynajmniej nie musi się obawiać śmierci, prawda? Co najwyżej karcącego spojrzenia i wykładu i faktach, na jakie może przytaknąć lub nie. Och, kara okropna. Ale lepiej taka niż urwana ręka czy utrata litru krwi.
Wiele makabrycznych widoków z Lenem w roli głównej Liam nie był jeszcze w stanie ujrzeć, i może to i lepiej. Zacząłby wątpić czy chce mieć za towarzysza kogoś pokroju czarnowłosej maszyny w której obecności spędził sporo czasu minionego roku. Och, cóż. Może jeszcze będzie w stanie poznać ciemną stronę "osobowości" maszyny. Może niedługo. Może w ogóle.
Nie odpowiedział na jego kolejne zamarudzenie, oczekując ewentualnego wskazania kierunku skąd nadciągał ogień. System nie spodziewał się jednak tego że mężczyzna podniesie się, by zobaczyć skąd dochodziły strzały. Nim zdążył zareagować, Liam był już wyżej, i został za to pokarany kulą w ramię. Złapał go i szarpnął w dół, ale w sumie nie było aż takiej potrzeby, bo już sam zszedł do parteru, wydzierając się z bólu. Bez słowa maszyna oderwała kawałek swojego poszarpanego płaszcza w miarę najczystszym miejscu i zawiązała wokół krwawiącej rany, chcąc chociaż w jakimkolwiek stopniu zatrzymać upływ uciekającej posoki. Nie był lekarzem, ale taką wiedzę jak tu posiadał. Nie było tego dużo, ale to zawsze coś.
- Zostań tutaj. Spróbuje go wywabić. Nie mamy żadnej odpowiedzi na jego dystansowy atak, ale może można zrobić coś innego. - I z tymi słowami, maszyna uniosła ręce do góry, podnosząc się najpierw na kolana, a potem na równe nogi. To był gest poddania się. Wystąpił kilka kroków przed dziurę, oczekując reakcji.
Nic. Żadnego ostrzału, ale też nie pojawiał się nikt z potencjalnych strzelców. Podejrzane.

Jeśli masz ochotę, możesz czymś zarzucić. Jak nie, to mam ewentualny plan na kolejny post : P
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach