Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

Pisanie 01.04.18 17:56  •  Dawne mieszkanie Carla - Page 4 Empty Re: Dawne mieszkanie Carla
Świecie przekonana o tym, że dopuszczając mężczyznę do siebie bliżej, właściwie możliwie najbliżej jak się da, było jedną z niewielu świadomych decyzji, której nigdy nie będzie żałować. Tak kurczowo trzymała się swoich optymistycznych myśli, zwykle naiwnie poddańczych wobec woli boskiej, teraz skorych do odrzucenia kościelnej doktryny, jeśli dzięki temu miała być w końcu szczęśliwa u boku tego, przy którym miała możliwość być po prostu sobą. Krok po kroku chciała nauczyć się pewności siebie, akceptacji, wiary we własne poczynania, przedmiotowości. Bezpiecznie ulokowana w jego ramionach, czuła się jak odurzona miłością i uwagą, a bardzo chciała wierzyć w to, że zasługuje na niego jak nikt inny.
Gdy znalazł się nad nią, tak blisko, poczuła tak wyraźnie bicie swojego serca, jakby miało za chwilkę wyskoczyć z piersi. Zamrugała kilkukrotnie, poddając się jego woli, bezwiednie unosząc lekko podbródek i odsłaniając szyję. To wszystko było dla niej nowe, choć doskonale wiedziała, że to dopiero początek drogi. Podświadomie czuła, że jest w tym momencie na straconej pozycji, mimo swojej pozornie pewnej prowokacji. Carl miał większe doświadczenie w tych sprawach. Jak przez mgłę pamiętała choćby ich pierwszą rozmowę na pustyni, gdzie pochwalił się jednym ze swoich intrygujących podbojów. W sercu dziewczyny zalęgła się niepewność – z iloma kobietami był od tego czasu? Czy nie wypadnie przy nich blado i nieciekawie? Czego on się po niej spodziewał, prawdopodobnie nieświadomy całej prawdy? Czy wcześniej nie wyszła na zbyt pewną siebie? Do jakich wniosków może dojść?
Za niesprawiedliwością podąża rozczarowanie... – zaczęła gładko, cicho, niemal mrukliwie, próbując za wszelką cenę ukryć lekkie drżenie głosu. Przełknęła ślinę, czując jego gorący oddech na szyi. Wszystko czuła wyraźnie i mocno, choć była w tym lekka mglistość spowodowana przez alkoholowe zamroczenie.
A ty chyba nie chcesz mnie rozczarować.
Poczuła lekki ścisk w żołądku, nie mogąc uwierzyć, że to ona była autorką tych dwóch zdań. Cała ta sytuacja rozwiązała jej język, zachęcała do umyślnego droczenia się, choć rozpraszający dotyk ust na skórze i kolano ulokowane między jej udami stanowiły dwa równoległe centra zainteresowania, od których była niezwykle zależna. Czuła się jak tak bezbronna, choć nie było w tym krzty lęku, a podekscytowanie, oczekiwanie na dalszy przebieg wydarzeń. Nie do końca wiedziała, co powinna zrobić z rękami w tej sytuacji. Objęcie utrudniała odległość jego wyciągniętych ramion, nie wiedziała, czy będzie chciał zsunąć się niżej. Co zrobić, żeby to wszystko nie było takie niezręczne? Sama tego chciała, więc skąd w niej teraz tyle pytań, gdy knowania doszły do skutku?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.18 11:40  •  Dawne mieszkanie Carla - Page 4 Empty Re: Dawne mieszkanie Carla
 Nie tylko serce anielicy wybijało szybszy rytm — w ludzkim ciele Carl czuł się niemal całkowicie odsłonięty. Trudniej panował nad reakcjami organizmu, teraz bardziej przyzwyczajony do swojej półzwierzęcej formy. Starał się panować nad ciążącym mu w piersi oddechem, wewnętrzną temperaturą, która od jakiegoś czasu sprawiała mu dyskomfort z rodzaju nie tak trapiącego, bo naturalnego… cała ta sytuacja paradoksalnie była dla niego powiewem świeżości, a z drugiej strony powrotem do starych obyczajów.
 Usta na szyi kobiety zatrzymały się, jakby smakując dłużej konkretny kawałek skóry, jednak myśli okularnika powędrowały gdzieś znacznie dalej.
Upajała go.
 — W rzeczy samej… — zaczął cicho, formując z ust ledwo dostrzegalny uśmiech pod nosem — …dlatego Cię nie rozczaruję. Ani siebie. Wyprostował się na rękach, tworząc dystans między ich twarzami na tyle, by móc spokojnie dostrzec jej wyraz i złapać kontakt wzrokowy. — Anais… czy czujesz się w pełni gotowa na to, co chciałbym z Tobą zrobić? — zapytał figlarnym tonem głosu, sugerując, że nie poprzestałby na oczywistych rzeczach. Samo nabyte przezeń doświadczenie nasuwało myśl, że szukałby urozmaiceń i ucieczki od schematów, a zatem trudno przewidzieć, co tak naprawdę miał w planach i czego by się dopuścił. Jasna odpowiedź na to pytanie mogła okazać się bardzo zgubna dla dziewicy i Szwed zdawał sobie z tego sprawę. — Potrafiłabyś przyjąć to bez żadnych rozterek?


EDIT: Fabuła zawieszona przez brak drugiego autora.


Ostatnio zmieniony przez Uszaty dnia 05.02.19 19:03, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.02.19 19:02  •  Dawne mieszkanie Carla - Page 4 Empty Re: Dawne mieszkanie Carla
 Dotarł do mieszkania w towarzystwie Coral, ale to spotkanie nie trwało satysfakcjonująco długo — Uszaty jako najemnik był dość pożądany przez niektóre osoby, a jego obecność w M-3 to potęgowała (wszak nie wszyscy wygnańcy mieli na tyle odwagi, by wrócić do tej rygorystycznej utopii pod ryzykiem stracenia głowy). Zaparzył obiecanej herbaty, porozmawiali przez godzinę, a później rozeszli się, ale bez obaw o kolejną długą rozłąkę; Carl zaproponował kobiecie spotkanie w tym samym miejscu za tydzień, w przeciągu którego zdążył wrócić na moment na Desperację, załatwić, co miał do załatwienia i upewnić się, że jego przypuszczenia były słuszne. Nikt nie miał pojęcia, co się stało z Anais.
 Usłyszał pukanie do drzwi, znajdując się w mieszkaniu już wcześniej (czuł się w obowiązku zetrzeć chociaż kurze z mebli, skoro przyjmował gościa), a po krótkiej chwili uchylił drzwi, przyodziewając lepszy humor na widok osoby za nimi.
 — To mi przypomina stare, choć nie do końca dobre czasy, gdy Twoje odwiedziny miały charakter bardziej kontrolny dzień po tym, jak wypróżniłem zdecydowanie za dużą ilość butelek alkoholu. — Uniósł kącik ust, wpuszczając ją do środka i zamykając za nią drzwi.
 Alkohol nadal był jego słabością, bo nigdy nie odmawiał, ale obecnie nauczył się kontrolować i dbać o swoją godność. Teraz wiedział, że jest coś warty, a uciekanie w używki to żadne rozwiązanie problemów. Tak samo jak pijackie napady płaczu, podczas gdy Twoja sąsiadka próbuje Cię uspokoić i ogarnąć. Poczuł delikatną nutę wstydu na to wspomnienie, więc szybko wypchnął je z głowy.
 — Kawy, herbaty? Niestety moja lodówka świeci pustkami, ale przypuszczam, że znalazłbym gdzieś opakowanie herbatników, gdybyś tylko ładnie poprosiła. — Odebrał od niej odzienie wierzchnie, by odwiesić je na wieszaku i wprowadził Coral do salonu. Tym razem nie tylko pokój wyglądał lepiej, skoro wiedział o wizycie wcześniej, ale również on sam — narzucił na siebie szary golf wraz z lepszą parą spodni, jaką posiadał, a roztaczany wokół zapach pochodził z użytej wody kolońskiej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.02.19 13:15  •  Dawne mieszkanie Carla - Page 4 Empty Re: Dawne mieszkanie Carla
 Wprawdzie spontaniczne spotkanie nie trwało zbyt długo ze względu na pewne nieprzewidziane okoliczności, ale nie było powodów do zmartwień. W końcu zawsze można umówić się na kolejne i tak właśnie zrobili. Jakże przecież nie skorzystać z takiej okazji, kiedy po długim czasie bez praktycznie żadnego kontaktu ślepy traf losu sprawił, że natknęli się na siebie. Ostatnimi czasy Coral odnosiła wrażenie, że wszystkie jej dawniejsze znajomości gdzieś się ulatniają; miło było dla odmiany odzyskać jedną z nich, nawet w sposób tak niespodziewany.
 — O rety, jak mówisz o starych, dobrych czasach, to sama czuję się jak skamielina — zażartowała, przekraczając próg. Zabawny był to okres, lata młodzieńczych wybryków w pełnym rozkwicie. Całe szczęście zawsze można było liczyć na młodocianą sąsiadkę i starszego sąsiada, bez względu na ogrom przypału, w którym by się akurat człowiek znalazł. Pomieszkiwanie drzwi w drzwi przyniosło im obojgu wiele dobrego nie tylko w kategoriach oczywistych, ale też pozwalało mieć poczucie, że bez względu na sytuację, przyjaciela zawsze ma się pod ręką. Nieważne, czy trzeba było akurat wyrwać się z domu chcąc uniknąć szorowania kafelków czy komuś właśnie brakowało podkładki do wypłakania się. Nawet spora różnica wieku nie miała tu większego znaczenia, a jak wiadomo ta z upływem czasu stanowi coraz mniejszą przeszkodę w czymkolwiek.
 — Herbata będzie w sam raz — zadecydowała i pozbywszy się obuwia, oddała także płaszcz. Poprawiła mimochodem przekrzywiony sweter, wydziergany wieku temu przez mamę w ramach półrocznej fazy na robótki ręczne. To dzieło stanowiło swego rodzaju abominację normalnego swetra, lekko nieforemne i od połowy zrobione zupełnie innym odcieniem zieleni, jednak był wygodny i ciepły. A jak się Coral przekonała po ostatniej przechadzce wśród sklepów, awangarda była znów w modzie i nawet nie zdarzyło się, by ktoś na nią dziwnie patrzył.
 — No więc — zagaiła, zajmując sobie wygodne miejsce na kanapie. — Szykuj napój bogów, a potem wyspowiadamy cię ze wszystkich ciemnych sprawek, o których jeszcze nie zdążyłeś mi powiedzieć. — Nie było przecież szans, żeby nie wypytała o to, gdzie się podziewał i czym zajmował. Nie ma tak łatwo! Jeśli dobrze kojarzyła, jej dawny sąsiad zbliżał się już powoli do czterdziestki. Normalnie ludzie w tym wieku odprowadzają dzieciaki do przedszkola czy do szkoły, kupują absurdalnie drogie wyciskarki do soków i inne takie. Odniosła zaś wrażenie, że Carla żadna z tych rzeczy absolutnie nie dotyczy, jakby trochę zatrzymał się w czasie. A przecież przez te wszystkie lata coś musiał robić i zamierzała się tego dowiedzieć.
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.02.19 17:06  •  Dawne mieszkanie Carla - Page 4 Empty Re: Dawne mieszkanie Carla
 — Ty? Proszę Cię. — Rzucił jej pobłażliwe spojrzenie znad okularów, tak że przyszpiliły ją wyraźnie błękitne oczy Carla. — Dzieli nas dziesięć lat, ale gdy na Ciebie spoglądam, mam wrażenie, że zatrzymałaś się w czasie. — Zatuszował nutę ironii jako ten, który faktycznie umknął konsekwencjom czasu. Chociaż na karku miał już trzydzieści sześć lat, wciąż wyglądał na etap przed trójką na pierwszym miejscu. Bynajmniej młodo wcale się już nie czuł — przeżył swoje jako człowiek, a teraz zbierał doświadczenia z drugiej strony. Brakowało mu jednak uroków przeciętnej egzystencji, w której związałby się z kimś na stałe i być może stworzył rodzinę. Przywykł do życia w pojedynkę i nie podejrzewał, by to zmieniło się w najbliższym czasie, zwłaszcza po zniknięciu Anais. Musiał się z tym pogodzić i iść dalej. Robić swoje.
 — Gdzie się podział Twój habit, ojcze? — zapytał z lekkim rozbawieniem, następnie znikając w kuchni, by nastawić wodę na gaz. Postanowił od razu przeszukać szafki; może faktycznie znajdzie w nich jakieś herbatniki. Mama czasami je tu podrzucała, więc nie powinny być przeterminowane. — Damy przodem, więc z chęcią pierwszy zamienię się w słuch. Dostałaś może jakiś awans w pracy? Albo chociaż podwyżkę? — rzucił głośniejszym tonem, by móc kontynuować rozmowę przez ścianę.
 A kiedy zaparzył herbatę, przyniósł ją na tacy wraz z otwartym już opakowaniem herbatników, po czym zalał obie filiżanki i usiadł obok na kanapie.
 — Wybacz, ale nie pamiętam, czy słodzisz, dlatego częstuj się. — Wskazał cukierniczkę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.02.19 1:33  •  Dawne mieszkanie Carla - Page 4 Empty Re: Dawne mieszkanie Carla
Bo patrzysz na mnie z daleka i masz wadę wzroku, słoneczko — wytknęła. Pewnie gdyby spojrzeć na Sandford z bliższa, dałoby się dostrzec pierwsze, ledwie majaczące oznaki starzenia. Była oczywiście jeszcze przed trzydziestką, w pełni sił i niemalże nietknięta zębem czasu, ale ten już powoli, powolutku się o nią upominał. Z pewnością dało się przewidzieć, jakie skazy w pierwszej kolejności pojawią się na ciele rudej – zmarszczki przy zewnętrznych kącikach oczu chociażby, które ze względu na jej naturę rzadko miały okazję się rozprostować, skóra na rękach styrana od ciągłego grzebania w maszynach, nierzadko wory pod oczami z niedospania. Ostatnimi czasy z tym ostatnim miała szczególne problemy, nękana niejasnym poczuciem winy i innymi dziwacznymi uczuciami, które nie były ani wystarczająco smutne by płakać, ani na tyle neutralne, by się nimi nie przejmować. I tak sobie tkwiła w emocjonalnym zawieszeniu, o ile akurat nie pracowała lub nie miała jakiegoś towarzystwa. To jeszcze pomagało jej zachować jako-taką równowagę.
 — Gdzie się podział twój habit, ojcze?
 —Matko! — poprawiła go natychmiast, nie powstrzymując śmiechu. Zawołanie poniosło się echem za wychodzącym mężczyzną, niewątpliwie docierając do jego uszy, podobnie jak i uzupełnienie po chwili: — A habit został w innej torebce! — Nie korygując nawet, że żadnej takiej przy sobie nie miała. Wszystko, co mogło jej być potrzebne, mieściło się albo w przepustce, albo w kieszeniach spodni i płaszcza. Nie nosiła za sobą wielkiej kosmetyczki ani żadnych innych zbędnych szpejów, jak to się zwykło z kobietami utożsamiać. O wiele lepiej czuła się nieobciążona żadnym bagażem, szczególnie gdy wybierała się na towarzyską wizytę. Co jej tu niby mogło się przydać, wiertarka?
 — W pracy po staremu, ale jest dobre. I tak płacą na tyle, że nie muszę tęsknić do podwyżek. Dzieciaków nie mam, zwierząt nie mam, wydawać nie ma na co — stwierdziła, doskonale wyrażając swoje pragmatyczne podejście do kwestii finansowych. Trudno było nie zauważyć, że dla osoby samotnej pensja oferowana przez S.SPEC nawet na takim prostym stanowisku była całkiem atrakcyjna. Niejeden marzyłby oczywiście o wyższej, ale potrzeby Coral nie były wygórowane. Jej głównym hobby była praca, pozostałe były raczej tanie w realizacji. Co jej zbywało, oddawała rodzicom lub zachowywała sobie na zaś. Fanaberie nigdy nie mieściły się w jej kategoriach życia.
 — Ja nie słodzę — odparła, przysuwając sobie jedną z filiżanek, kiedy jej rozmówca wrócił już do pokoju. Teraz przynajmniej nie musieli się do siebie wydzierać. — To mi słodzą — zażartowała i mrugnęła jednym oczkiem. Tak naprawdę herbatę piła z cukrem, choć niewielką jego ilością, którą zaraz się zresztą poczęstowała. Zamieszała  energicznie i z cichym stukotem odłożyła łyżeczkę, po czym z powrotem oparła się wygodnie o tył kanapy.
 — Twoja kolej. Co nowego u Scooby'ego?
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.19 9:08  •  Dawne mieszkanie Carla - Page 4 Empty Re: Dawne mieszkanie Carla
 — Zapewniam Cię, że moja wada wzroku absolutnie nie przeszkadza mi w ocenie Twojej urody. — Wyszczerzył się, unosząc jeden kącik ust wyżej. Prawdą było to, że nie potrzebował nosić okularów. Wzrok posiadał idealny, co zawdzięczał mutacji, jednak przez pierwsze kilka miesięcy uparcie próbował zostać przy byciu sobą, a zatem trzymał się takich błahostek jak cechy wyglądu. Wciąż udawał, że jest częściowo ślepy, wciąż starał się nosić w miarę schludne ubrania, a kiedy ktoś na Desperacji wytykał mu jego naturę, zgrywał głupa i wmawiał sobie, że wcale nie posiada żadnych mocy. Że to jedna, wielka pomyłka.
 Kto by pomyślał, że później zmieni zdanie i dostrzeże w tym szansę na lepsze życie? Nie dane było mu egzystować jako człowiek — o wiele bardziej spełniał się w roli wymordowanego najemnika. Dopiero to zapewniło mu satysfakcję z istnienia.
 — Jeszcze powiedz mi, że żyjesz samą pracą. — W jego głosie zabrzmiała delikatna nuta kpiny, bynajmniej nie będąca szczerą dezaprobatą dla takiego stylu życia. Sam ostatnio zajmował się wyłącznie zleceniami. — Do niedawna marzyłem o dzieciaku. — Przyznał, odrobinę zdziwiony takim wyznaniem. Pochwycił swoją filiżankę i uniósł ją do ust przed kontynuowaniem tematu. — Kiedy jeszcze byłem w związku. — Dodał. — Ale... ona zaginęła już kilka długich miesięcy temu. — Na twarzy Szweda odbił się przejmujący smutek, oznaczający, że owy związek nie był jedynie przelotnym romansem ani rozrywką cielesną, lecz czymś nader poważnym. To była miłość jego życia. Miłość, która postawiła go na nogi, gdy uciekł od władzy, miłość, która dawała mu motywację i dla której chciał przeżyć każdy dzień na piekielnej Desperacji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.19 19:51  •  Dawne mieszkanie Carla - Page 4 Empty Re: Dawne mieszkanie Carla
 — Zapewniam cię, że ci nie wierzę — odgryzła się bez chwili wahania, wystosowując ironiczny uśmieszek. Nie wiedziała przecież, bo i skąd by miała, że szkiełka umocowane na nosie Carla były już tylko reliktem przeszłości. Zapamiętała go jako niedowidzącego, nie do końca rozgarniętego sąsiada i tego wizerunku z pewnością tak łatwo się nie pozbędzie, choć i tak zawsze wyrównywał skalę wybitnym poczuciem humoru.
 Umiejętność dobitnego wypowiadania pewnych faktów pozostawała irytująco neutralna w całym tym bilansie plusów i minusów.
 — Bingo. Ale czym innym mam żyć? Dłubanie w żelastwie sprawia mi przynajmniej jakąś radość. — Wzruszyła lekko ramionami. Mogłaby nawet wystosować dłuższą perorę na temat wszystkich zalet takiego trybu życia, zdążyła jednak zamilknąć w samą porę, by wyłapać bardzo niespodziewane wieści na temat Magnussona. W pierwszej chwili zaskoczyło ją wspomnienie tak o dziecku jak i związku, choć w moment później skarciła się w myślach za tak pochopną ocenę. Pamiętała przecież dawnego sąsiada z lat o wiele wcześniejszych, wtedy więc wyobrażenie go sobie jako ojca rodziny byłoby doskonałym żartem. W miarę jednak, jak oboje postępowali w latach, wizja ta z miesiąca na miesiąc stawała się coraz mniej absurdalna. Gdyby zastanowić się nad tym po raz drugi, nie mogła dziwić się tak marzeniom o potomstwie jak i nagłemu smutkowi, gdy tylko wspomniał zaginioną ukochaną.
 — Są jakieś szanse, że się znajdzie? — Odruchowo przyciszyła głos, jakby zbyt wyraziste dźwięki mogły przebić ostatnią mydlaną bańkę nadziei. Nie była nowa w temacie znikających znajomych, choć do niedawna w podobnych sytuacjach służyła wyłącznie jako uprzejmy słuchacz. Nawet śmierć Shinry niewiele zmieniła w tej sprawie, bo po niezbyt długim załamaniu dość sprawnie wróciła do czegoś, co można by nazwać normalnym funkcjonowaniem. Potrafiła jednak zrozumieć, że utrata kogoś bliższego sercu musiała boleć; sama przecież miała takie osoby, których nagłe zniknięcie mogłoby przyprawić ją o solidne załamanie.
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach