x NICK: zauważyłem dziwną zależność, o której ci już opowiadałem, ale się powtórzę, bo jestem Kapi Kapuś, yo. Dawno, dawno temu, dokładnie rok wstecz opowiedziałem ci o historii Growlithe'a, przy okazji wymieniając dwunastkę dzieciaków, z jakimi się przyjaźnił. WYOBRAŹ SOBIE, ŻE GROWLITHE'OWI JEST TERAZ DZIWNIE. Wcześniej miałeś Garretta, a to już w ogóle patologia, skoro najlepszy przyjaciel Jace'a z lat dzieciństwa miał na imię Garet, a ten twój był jednym z jego największych wrogów. A teraz? Teraz jeszcze Zero, który jest zupełną odwrotnością Zero, jaką znał Jonathan. To była nieśmiała dziewczynka, typowy przedstawiciel hikikomori, całkowicie niezdolna do życia w społeczeństwie, więc co tu w ogóle mówić o jakichkolwiek kontaktach międzyludzkich? Ale wiadomo, że nie jednemu psu Burek na imię. I chociaż bardziej podoba mi się imię postaci, to jednak nick też się fajnie prezentuje. Nie uważam, żeby Lassie był zerem, ale... >D
x ZESTAW: miałem lekki uraz, bo to ja ci wysłałem ten art i chciałem go sobie kiedyś dać na Growlithe'a, ale już mi przeszło. Tak av, jak i sygna mi się podobają. I ta twoje rewelacyjna, dopasowana obróbka, yh. .___.
x POSTAĆ&POSTY: goń się. Nigdy nie podejrzewałem, że ktokolwiek założy takie konto, a już na pewno, że będzie nim grać. Nie tworzę postaci, w których łatwo się zakochać, bo są zwykle mocno irytujące, dlatego jak rzuciłeś, że planujesz założyć Leslie'ego, początkowo podchodziłem do tego chyba bardzo sceptycznie. „Założy, popiszemy z dwa wątki i pod kosiarkę”. Poza tym, pisząc z tobą wątki Growlithe-Ryan miałem jakieś zapaści. Sam nie wiem. Niby chciałem, żeby ta relacja była jak nie pozytywna, to chociaż neutralna, a i tak wychodziło, że cały czas się kłócą. Wiesz jak mnie to wkurwiało? Nie umiałem się powstrzymać przed pyskowaniem w postach, więc tylko podsycałem ogień. Twoje posty jak zwykle były na wysokim (NAJWYŻSZYM) poziomie, ale nie umiałem się wpasować, tak, jak robiłem to Gilbertem, bo jednak Grow się mocno od niego różni. Ta relacja w moich oczach zmarniała, bo zaczęli zachowywać się, jakby próbowali na siłę powybijać się słowami i argumentami. Nie męczył mnie sam fakt, że na siebie szczekali, bo lubię rozgrywać takie akcje. Męczyło mnie to, że miałem wrażenie, jakby to nie oni się kłócili, a my.
Nie wróżyłem więc relacji Growlithe-Leslie świetlanej przyszłości, pełnej pstrokatego różu. Nawet sobie nie wyobrażasz, jaką odczułem ulgę, gdy zaczęliśmy pisać tymi kontami. Lassie jest jednak bardziej... hm... elastyczny? Już serio nie chodzi o to, że kocha Growlithe'a i jest wobec niego lepszy. Chodzi o sam fakt, że Growlithe... serio go lubi. Jednak jestem specyficznym Kowalskim-kun, który w poczynania bohatera się wczuwa na tyle, że nie umiem na siłę udawać, że Grow kogoś lubi tylko dlatego, że tak wcześniej się ustaliło z jakimś użytkownikiem. Między innymi dlatego nie biorę nigdy pozytywnych relacji, a już na pewno nie na start. Leslie ma to do siebie, że ma do niego dobre podejście. Pewnie tylko dlatego, że go kocha, ale jednak. Grow się powścieka, zwyzywa go i zbastuje, bo nie będzie podjudzany. Rzadko mam okazję opisywać spokój w postach – przy Lassie'em jest to możliwe i chwała niebiosom. Strasznie mi się podoba to, jak Vessare podchodzi do Growlithe'a. Jak za każdym razem potrafił odpowiedzieć „wszystko jest w porządku” i ani razu szczerze. To, że trzymał język za zębami od dawna, choć miał go pod samym nosem, pewnie podświadomie wiedząc, że Grow nie miałby nic przeciwko niemu – w końcu są przyjaciółmi. Co zabawne, serio nimi są, nawet jeśli moja postać niespecjalnie dużo mówi o tym, co tam mu się przydarzyło. Leslie jednak i tak wie więcej, niż niektórzy. Jasne, że nie wszystko, ale dopiero przeprowadziliśmy JEDEN wątek (nie liczę ratunku Growa), a ten już się przyznał do imienia, z którym nie identyfikował się od setek lat. O czymś to jednak świadczy. ~
W dodatku tak fajnie nim kierujesz. Te jego nieoczekiwane reakcje, gesty, do których się zmusza, choć w głębi serca ich chce. Nawet to, że musiał się zebrać w sobie, by go tylko objąć. Miło się to czyta. Tylko raz w życiu byłem postawiony w sytuacji, gdy cudza postać zakochana jest w mojej i nie jest to mdłe, nienaturalne i „na mus”. Co z tego, że Leslie to duży chłopiec? Wyrażanie uczuć wychodzi mu potwornie i niezdarnie. Już serio pomijam, że w gruncie rzeczy wcale się do miłości nie przyznał – Grow sam to sobie na siłę dopowiedział, wyciągając wszystko z kontekstu i podkolorowując tak, by stworzyło zgrany barwami obrazek. Nie planuję, by Growlithe był w jakimkolwiek związku, ani by pokochał kogokolwiek innego, jak zrezygnuje z Nathaniela, ale Zero byłby pierwszy, którego brałbym pod uwagę. Mam nadzieję, że będziesz go rozwijać i że przeprowadzimy jeszcze dziesiątki różnych wątków, w tym koniecznie ten z prysznicem, zadrapaniem Leslie'ego i alkoholem.

Kocham cię.

x NICK: leci plusik. >:c
x ZESTAW: dżiz, tu powinienem wstawić jakiś durny tekst z cyklu „rwałbym jak Reksio szynkę”, ale jestem poważnym dżentelmenem i się powstrzymam przed takim ośmieszającym mnie stwierdzeniem. Ale rwałbym. Obróbka 10/10.
x POSTAĆ&POSTY: nie znam postaci, nie pisaliśmy... Co zabawne, nie pisaliśmy nawet wątku Gavran-Growlithe albo Giggle-Growlithe... a znamy się już od tylu miesięcy... tak... |:< Trzeba to nadrobić. Jak nie trzeba, jak trzeba. Mam tylko wrażenie, że przy Alicji twoje posty są... hm. Bardziej staranne, poważne? Nie do końca wiem, jak to określić, ale coś w tym stylu. To komplement, żeby nie było. Chowajcie noże. W ogóle jak czytałem tę kartę postaci, to nie byłem pewny, czy to twoje konto. Serio jakoś inaczej ją wykreowałaś. Rezerwuję sobie fabułę. Jakąkolwiek, w Edenie.