Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 8 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 13.07.18 11:25  •  Think outside the box [Yū] - Page 8 Empty Re: Think outside the box [Yū]
15 rzutów - 3 szóstki.
Gotowe.

1, 1, 6, 2, 4, 5, 4, 2, 3, 4, 5, 3, 6, 5, 6

Od tego momentu zaczynam pisać posty na każdy z 12 pechowych rzutów i 3 szczęśliwe.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.07.18 12:31  •  Think outside the box [Yū] - Page 8 Empty Re: Think outside the box [Yū]
1/15 - Kolce (1)

 Zatrzymała się w momencie, gdy stopa wysunięta do przodu natrafiła na coś niepokojąco miękkiego.
 To pierwszy raz od momentu pojawienia się w pomieszczeniu numer trzy, gdy odkryła element niepasujący do otoczenia. Dotychczas wszystko prezentowało się schludnie, minimalistycznie. Ani jednego zbędnego przedmiotu czy nierówności. Nie trudno więc zgadnąć, że gdy wreszcie nastąpiła na coś tak odmiennego, zawahała się. W pierwszej reakcji po prostu wycofała nogę i czekała na rozwój wypadków. Coś rzuci się w jej kierunku, albo po raz kolejny jej ciało wpadnie ku wypełnionego błotem dołowi?
 Czas mijał, lecz żadna zmiana nie nadchodziła. Pomyliła się?
 Stopa powoli sięgnęła jeszcze raz ku miękkiej powierzchni. Tym razem, po upewnieniu się, że wcześniejsze wrażenie nie było tylko trikiem zmęczonego umysłu, dźgnęła czubkiem buta nieznajomą strukturę. A kiedy po dłuższej chwili nic się na nią nie rzuciło, postawiła całego buta, w końcu także i drugiego.
Skrzywiła się z zamiarem wyrażenia jękiem niezadowolenia, ale odgłos ten utknął jej w przełyku. Uniosła rękę do ust, a brwi ściągnęła ku sobie.
Jeszcze tego brakowało. Skomentowała w głowie, dając upust swoim nieprzychylnym myślom właśnie tam, skoro nie istniał żaden inny sposób. Nie było czasu, by zastanawiać się nad powodem kolejnej niesprawności. Nawet jeżeli odkryłaby teraz powód, to czy poradziłaby sobie samodzielnie z problemem? Przede wszystkim należało się wydostać, a dopiero potem lizać nabyte podczas walki rany.
A więc to koniec walk słownych, drogi sześcianie? Nieważne.
 Przed odejściem, czy bardziej wyciszeniem, dał jej ostatnie wskazówki, które ze wszystkich dotychczasowo podanych były chyba najłatwiejsze w zrozumieniu. Na drodze do wolności stał labirynt, a za sobą miała jedynie pusty pokój, prawda? Uniosła wzrok ku górze i po raz ostatni jak gdyby żegnała się w widokiem, którego nie było dane jej jednak wcale widzieć, zrobiła kolejny krok do przodu.
 Kaktusowy labirynt.
 Uśmiechnęła się pod nosem. Szczerze mówiąc dużo bardziej wolałaby wielki, mroczny labirynt jak z greckich legend. Nie bała się już mroku, skoro był wszystkim, co ją otaczało. Perspektywa wędrówki po żywej roślinie była nieporównywalnie gorsza. Poza tym kaktusy miały kolce, o czym wcale nie miała zamiaru zapominać. Ba, spodziewała się nawet, że to właśnie one będą jej główną przeszkodą w beztroskim błądzeniu po korytarzach, kolce. Ostre, długie, kujące.

 Na pierwszym rozdrożu powędrowała na lewo. Wcześniej zbadała dłonią, że przed sobą nie ma żadnej otwartej drogi. Niemal natychmiast przekonała się, że całość ścian pokryta jest mniejszymi bądź większymi kolcami, o które zahaczała ubraniem, gdy tylko za mocno oddaliła się od środka przejścia.
 Wywalę chyba wszystkie kaktusy z całego podziemia, jak tylko się uwolnię. Obiecała sobie w duchu, po czym ruszyła pewnie w dalszą drogę.
 I niemal natychmiast zatrzymał ją gwałtowny ból w klatce piersiowej. Dźwięk niemal nie istniał, było jedynie mocne dźgnięcie i pulsowanie, które nastąpiło w tym samym momencie. Przełknęła ślinę, nie wydała z siebie ani jednego odgłosu zaskoczenia - nie mogła. Dłonie sięgnęły powoli ku górze, natrafiając natychmiast na drugi koniec wbitych w ciało kolców o kształcie przerośniętej igły do szycia. Długie, smukłe i piekielnie ostre. Bez problemu minęły warstwy ubrania i zagłębiły się w miękkim ciele.
 Wyrwała pierwsze trzy natychmiast, ale potem dłoń zatrzymała się nad czwartym.
Nie, nie. Wyjaśniła samej sobie. Są dostatecznie szerokie, by wywołać porządne krwawienie. Muszą zostać, nawet jeżeli cholernie bolą. Nawet jeżeli do oczu zbierają się mimowolnie łzy, a ręce drżą. Musiała iść dalej.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.07.18 13:06  •  Think outside the box [Yū] - Page 8 Empty Re: Think outside the box [Yū]
2/15 - Kolce (1)

 Jeżeli ślepcowi było dane widzieć coś więcej poza przytłaczającą pustką, to musiałby to być właśnie te obrazy, które pojawiały się pod powieką, gdy jednooka rozluźniała się na chwilę. Abstrakcyjne, barwne kształty, które tańczyły w chaotycznym rytmie, którego nie znała. Im mocniej starała się ich pozbyć, tym wyraźniejsze były, jakby na złość. Starała się wyobrazić sobie labirynt, po którym było jej dane się poruszać, ale za każdym razem obraz przedstawiał śliczne zielone ściany wesołych kaktusów i ich różowe kwiatki. Stylistyką nawiązywała do bajek dla dzieci, ale kolce, które wżynały się w ciało z każdym krokiem miały niewiele wspólnego z pokracznie zaokrąglonymi przy końcach trójkącikami z takich animacji. Te były realne, niebezpieczne. Przypominała sobie o tym z każdym krokiem, po którym jak echo w pustym pokoju pojawiał się szczypiący ból.
 Niewiele łatwiejsze okazało się również samo wybieranie trasy. Za każdym razem, gdy wyrastała przed nią ściana, która blokowała kierunek do przodu, musiała rozglądać się rękoma za nową drogą do obrania. Zawsze wiązało się to z kilkoma dodatkowymi ukłuciami, bo chociaż ruchy wykonywała łagodne, trudno było przewidzieć długości kolców na każdej z kaktusowych ścian. Niekiedy machała dłonią przed sobą i wydawało się, że kolejny krok będzie bezpieczny, ale okazywało się, że akurat ta roślina miała bardzo małe, ale za to gęsto usadzone drzazgi. Innym razem odległość dzieląca czubek iglicy od jego trzonka przekraczała kilkadziesiąt centymetrów.
 Marsz był nadzwyczaj losowy.
 Po pierwszym kilku zakrętach byłaby w stanie wrócić do punktu wyjścia z pamięci, ale im dłużej wędrowała, tym trudniej było spamiętać cały układ, do tego w odwrotnej do pokonywanej kolejności. Nastąpił więc moment, kiedy odwróciła się gwałtownie w miejscu w panice, że pomyliła kilka kierunków, jakie dla pewności powtarzała sobie w myślach. Na to nie było już jednak rozwiązania.
 Bardziej niż kiedykolwiek poczuła się samotna, zagubiona w labiryncie wykonanym z paskudnie groźnych roślin. Ale paradoksalnie to właśnie to, odczuwane tak wyraźnie odosobnienie motywowało ją do dalszego marszu.
Jeszcze trochę. Kilka kolejnych kroków, mała. Powtarzała sobie przy każdym bolesnym ruchu, lecz kiedy pokonała jednej z kolejnych zakrętów, bolesne draśnięcia pojawiły się na nowo. Dłoń, którą dla bezpieczeństwa trzymała ponad sercem zamieniła się w poduszeczkę na szpilki dla olbrzyma. Kilka kolców trafiło w przedramię, ale zdecydowana większość, zbyt dużo żeby to zliczyć, wbiło się w zdrętwiałej od bólu powierzchni dłoni.
 Kilka przebiło się na wylot, co odkryła ze zgrozą. Poczuła paskudną woń świeżej krwi. Przez moment była gotowa się poddać, ale co nastąpiłoby dalej? Zacisnęła zęby na jednym z kolców i wyszarpnęła go wściekle z bolącego ramienia. Krew wsiąknie w materiał, a przynajmniej pozbędzie się ostrego czubka majtającego zaraz przy policzku.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.07.18 22:18  •  Think outside the box [Yū] - Page 8 Empty Re: Think outside the box [Yū]
3/15 - Szczęście (6)

 Miała ochotę oprzeć się plecami o jedną ze ścian, oczywiście gdyby nie były usiane igłami, po czym zjechać sunąć po niej aż do pozycji siedzącej, dla chwili wytchnienia. Takiej możliwości jednak nie było, nawet gdyby faktycznie wyczuła jakiś fragment w otoczeniu, którego z nieznanych powodów ogołocono z ostrych jak brzytwa szponów, ułożenie się z pozycji, jaka nie powodowałaby większych obrażeń znajdowało się w strefie jej dalekich marzeń. Nawet kiedy maszerowała wyprostowana, każdy z kilkunastu, może już kilkudziesięciu punktów dawał o sobie znać specyficznym bólem. Nie był największym, jaki kiedykolwiek czuła, ale nie potrafiła go też porównać z czymś co znała. Najbliżej temu było do wyobrażenia doktora-sadysty, który zamiast jednej szczepionki robi ich wiele na raz, a do tego wcale nie planuje usuwać z ciała igieł.
 Taka wizja, chociaż niezbyt przyjemna, wywoływała na jej ustach lekki uśmiech. Odrobina czarnego humoru w starciu z rzeczywistym zagrożeniem zawsze poprawiała humor. I przekonanie, że mogło być gorzej. Mogła dostać igłami w twarz, a widząc ich destrukcyjną moc, z jaką to przebiły dłoń niczym miękką kostkę masła, na prawdę mogło by być gorzej.
 Zacisnęła palce na miękkim gardle. Zwolniła na moment, szukając idealnego tempa na jednoczesne pokonywanie labiryntu bez zwłoki, a utrzymywanie ciała w dobrej kondycji. Kilka razy zadarła wierzch skóry sama sobie, wykonując jakiś nieostrożny gest przez który zahaczyła o niemoralnej wielkości zaczepy. Chociaż na początku postanowiła z wielkim bólem, że musi pozostawić każdy z kolców na miejscu, z kroku na krok trafiła zaufanie do podjętej wcześniej decyzji.
Muszę być w szoku pourazowym, tłumaczyła sobie, to już połowa sukcesu, skoro jestem w stanie zdać sobie z tego sprawę. Muszę wyjąć te, które nie wywołają intensywnego krwawienia. Oglądała się ostrożnie i wyrywała te, które nie wbiły się za głęboko, albo przecięły skórę pod ostrym kątem. Pojawiającą się na krawędzi dziur krew zmazywała natychmiast skrajem ubrania. O położeniu większości nie miała zbyt dobrych informacji, dlatego musiała pozostawić je nienaruszone. Brak wzroku wszystko utrudniał.
 Ponagliła się jeszcze raz. Obrażenie będą się jedynie pogarszać, jeżeli szybko nie znajdzie wyjścia. Nawet jeżeli po raz kolejny nadzieje się prosto na wyrzutnie kaktusowych igieł, w obecnym stanie oczekiwanie nie miał najmniejszego sensu. Raz kozie śmierć, czy jak to się mówi. Przypomniała sobie zwrot z jakiejś książki dla dzieci i pokonała kolejny zakręt.
 Ku jej najszczerszemu zaskoczeniu, alejka okazała się być bezpieczna. Cisza przed burzą, tonowała swoją radość, to na pewno nie ostatnia z dróg, jaką przyjdzie mi obrać.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.07.18 11:52  •  Think outside the box [Yū] - Page 8 Empty Re: Think outside the box [Yū]
4/14 - Pokłucie (2)

 Wypluła na bok wyjętą z ciała igłę. Wyrywanie ich zębami dawało niemałą satysfakcję, lecz nie do wszystkich sięgnęłaby zębami. Za którymś razem wpakowała sobie ostrożnie kolec do ust testując jego smak. Pomysł przyszedł po dłuższej chwili wędrówki w labiryncie - co jeżeli kolce są trujące? Być może zdradziłby je specyficzny posmak, trucizny zazwyczaj bywały słodkie, lecz poza zwyczajną wonią roślin nie poczuła w ustach niczego podejrzanego.
 Nie wiedziała, po co dokładnie miałaby to sprawdzać teraz, skoro i toksyny i tak miała dostatecznie dużo czasu, żeby przedostać się wgłąb ciała. Żeby wiedzieć z jakiego powodu umrze, jeżeli faktycznie tak przyjdzie jej skończyć? Może dla zwykłej świadomości, bo samej śmierci nieszczególnie się bała. Towarzyszyła jej na każdym kroku, więc jednooka przyzwyczaiła się do lodowatego oddechu konsekwencji na karku.
Zgaduję, że od dzisiaj nie jestem już jednooką, ale ślepą kurą. Przypomniała sobie i niechętnie sięgnęła wolą od kolców dłonią ku twarzy. Zanim jednak na dobre uniosła wiszącą wzdłuż ciała dłoń, zaczepiła o wystające daleko od kaktusowej ściany kolec. Ręka przesunęła w rozpędzie o ostrych czubkach, a miękka skóra uległa im natychmiast, zadzierając się w bolesny sposób.
 Syknęła z zaskoczenia, chociaż w rzeczywistości z jej gardła nie rozległ się żaden dźwięk. Głos jak zaklęty nie opuszczał krtani, albo nawet już tam nie potrafił się uformować żaden ludzki czy nawet zwierzęcy odgłos. Z narastającą frustracją przetarła rękawem świeże skaleczenie, ale po raz kolejny nie było dosłownie nic, co mogłaby zrobić, żeby ulżyć sobie w boleściach.
 Trzymając ramiona ciaśniej przy ciele kontynuowała mozolną wędrówkę po kaktusowym labiryncie.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.07.18 18:31  •  Think outside the box [Yū] - Page 8 Empty Re: Think outside the box [Yū]
5/15 - Wybuchający owoc (4)

  Marsz nie trwał wcale długo, ale mimo to odczuwała już w znacznym stopniu wpływ zmęczenia. Już dużo wcześniej każde z zadań miało na celu odebranie jej energii, a finał, o ile wierzyć słowom sześcianu, pokonywała już na rezerwach. Było momenty, gdy zatrzymywała się po prostu by odetchnąć, zbadań lekkim dotykiem stan dziur po wyjętych kolcach. Żadna z ran nie opuchła, ani nie ropiała. Pojawiła się lepka warstwa osocza i twardniejący strup, dobry znak.
  Podciągnęła niezniszczony rękaw na dłoń i zrolowała go kilkakrotnie. Tak zabezpieczonej rękę mogła używać jako narzędzie badającego dalszą drogę. Być może kilka zwojów materiału nie chroniło ją całkowicie przez kolcami, ale przynajmniej nie pozwalało nadziać się znowu na kilka z nich czystym przypadkiem. Z tego samego powodu zwolniła również, nawet jeżeli wcześniej wydawało się, iż nie da się już pokonywać labiryntu mozolniej. Yu z każdą chwilą przekraczała dolne granice swoich zdolności, maszerowała z tempem ślimaka, ale za to narabiała dłonią wysunięta przed twarz z częstotliwością śmigła helikoptera przygotowującego się do startu. Taktyka przynosiła pozytywne rezultaty.
Widziała to chociażby w braku nowych kolców powbijanych w ciało. Wcześniejsze obrażenia wystarczająco mocno dawały sobie znać i na pewno nie marzyła o nowych. Było jednak coś niepokojącego w tych wszystkich krótkich momentach, w trakcie których nie działo się zupełnie nic. Cisza labiryntu w połączeniu z zaklętym głosem sprawiały, że całe milczące otoczenie wydawało się jej snem. Może rzeczywiście śniła?
  Cichy syk niedaleko ucha przerwał bezgraniczną głuchość, był jak odgłos podpalonego lontu, który zmierzał powoli ku ładunkowi. Przypominał także syczenie węża i to właśnie tego w pierwszym momencie zaczęła spodziewać się jednooka. Obślizgły gad idealnie pasowałby do kaktusowego labiryntu, ale zanim podjęła się reakcji gwałtowniejszej od uskoczenia ku przeciwnemu bokowi, coś lepkiego przyczepiło się do jej twarzy poprzedzone gwałtownym wybuchem. Niemal natychmiast poczuła też kwaśny posmak na ustach i nieprzyjemną woń zepsutego pomidora. Niewiele musiała się zresztą pomylić w swojej ocenie, gdyż zarówno konsystencja jak i paskudny smak tego, co trafiło na jej twarz i ubrania przypominało właśnie to warzywo. Nawiasem mówiąc nie lubiła pomidorów.
  W kilku szybkich krokach odskoczyła od miejsca zdarzenia i złapała się na przełyk. Zakotłowało się w żołądku, ale po kilku nieprzyjemnych skurczach żołądka zdołała powstrzymać się przed wymiotami.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.07.18 19:46  •  Think outside the box [Yū] - Page 8 Empty Re: Think outside the box [Yū]
6/15 - Yu upada po raz pierwszy (5)

  Schowała się za zakrętem z obawy przez kolejnym wybuchającym pomidorem. Być może pułapki rozmieszone były w różnych częściach labiryntu, ale względnie położone tam w jakimś logicznym systemie? Póki co, żadna z przykrości nie spotkała ją po przeplatana z nowym rodzajem nieprzyjemności. Kolce i wybuchające owoce kaktusów. Jedno i drugie pojawiało się naturalnie na tych paskudnych roślinach, czy może całość została skonstruowana przez jakąś siłę wyższą?
Bogowie, brońcie mnie. Szukam sensu znajdując się w sześciennej kostce pułapek. Skrzywiła się wyraźnie, połowicznie przez swoje odjazdy, a z drugiej strony za sprawą ohydnego posmaku, który pozostał jej w ustach pomimo wytarcia z twarzy resztek przegniłego miąższu. Z zewnątrz musiała wyglądać równie paskudnie co czuła się w środku. Nie tylko rany i krew, ale teraz również niewiadomego koloru papka zdobiła jej białą tego poranka koszulę. Lubiła ją, lubiła wszystkie białe koszule, bo prezentowały się schludnie, dodawały powagi, ale nie były przesadnie eleganckie. Pasowały do miękkich spodni, jakie zwykła na sobie nosić. Niewiele jednak pozostało z czystego materiału, chociażby dlatego, że część z niego została przeznaczona na opatrunek, a inne partie uległy ostrym szpicom wystających zewsząd kolców.
Przynajmniej nikt na mnie nie patrzy, stwierdziła w zamyśleniu, chociaż nie mogę mieć pewności...
  Kuśtykając lekko po wąskich korytarzach natknęła się na kolejny zakręt. Wyciągnęła rękę do przodu i zbadała grunt. Nic nie wystrzeliło, ani nie wybuchło. Nie rozległa się żaden niepokojący dźwięk, zapach nadal przepełniała paskudna woń, ale nie nasilała się. Nie czuła też żadnych niemoralnie wielkich kolców.
Bezpiecznie? Zastanowiła się i wychyliła na nową drogę. Już dawno zgubiła trop swoich poczynań i wędrowała na ślepo, tak dosłownie i w przenośni. Starała się zapamiętać kilka poprzednich kroków, żeby nie zacząć kręcić się w kółko, ale zmęczony umysł nie potrafił zrobić nic więcej.
  Zamyśliła się z tego powodu, kodując wykonany zwrot na prawo i kiedy już prawie poczuła się swobodnie nowym tunelu, jaki nie krył nowych niebezpieczeństw, poczuła że jej noga zaczepia o coś miękkiego, a potem nagły podmuch powietrza zakomunikował głowie, że całe ciało porusza się szybko w stronę gruntu. Zaklęła w myślach zanim jeszcze plasnęła brzuchem o plastyczne podłoże, a potem uniosła nogi jak zakochana nastolatka czytając list od ukochanego i zaczęła majtać nimi nad plecami. Na łydkach pojawiło się kilka nowych zadarć. Kaktusy atakowały ją z każdego kierunku. Następny będzie chyba nalot.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.07.18 21:34  •  Think outside the box [Yū] - Page 8 Empty Re: Think outside the box [Yū]
7/15 - Wybuchający owoc (4)

  Zatrzymała się kawałek dalej. Przysiadła na bezpiecznym skrawku kaktusowego podłoża, testując go uprzednio owiniętą materiałem dłonią. Chociaż kolce miała już w sporej części ciała, na pewno nie chciała mieć ich jeszcze dodatkowo w pośladkach. Badanie było więc bardzo rzetelne, ale przyniosło pozytywne rezultaty. Jednooka znalazła w końcu kawałek terenu, na jakim dało się bezpiecznie odpocząć. Pozbycie się kolców z łydek było jednym z powodów krótkiej przerwy w marszu,  a skoro igły nie były długie, mogła je bez wahania wyszarpać z ciała. Pozostało pieczenie, ale drażniący dyskomfort marszu zniknął. Mogła znowu się ruszać.
  Zwlekała z kontynuacją wędrówki. Musiała zebrać się, póki widziała jeszcze sens w podejmowanych próbach, ale bardziej realnym od znalezienia wyjścia było odkrycie kolejnej przykrej w swoich skutkach pułapki, ale kolejnego zadania, jakie pozbawi ją w tajemny, magiczny sposób jakiejś ważnej umiejętności albo zmysłu. Pod tym względem perspektywa nie prezentowała się zbytnio zachęcająco. Za starania i dobre odpowiedzi nie dostała nawet pół lizaka.
  Lizaków nie lubiła, ale jakikolwiek gest dobrej woli śmiercionośnej pułapki byłby przyjemną odmianą. Może wtedy poczułaby chociaż przez moment, iż nie jest skazana na porażkę niezależnie od swoich wyborów i umiejętności. Nadaj gdzieś w głębi serca liczyła na to, że sytuacja w którymś momencie odmieni się na lepsze i właśnie z tą myślą postanowiła w końcu zmusić się do drogi.
  Oparła dłonie na kolanach i zmusiła ciało do przyjęcia niepełnego pionu. Wychyliła się lekko do przodu i wykonała pierwszy krok, a potem kolejny. Ruchy przychodziły automatycznie, ręce przystosowały się do nieprzyjemnego uczucia szarpania skóry. Stała się bierna, ospała, ale uparcie ciągnęła do przodu, za kolejny zakręt, ku kolejnej ścianie, w stronę jeszcze jednego tunelu, który dla jej ślepych oczu pozostawał niewidoczny.
  Natknęła się palcami na coś miękkiego. Nowa tekstura na nieprzyjemnej dotychczas pod każdym względem ścianie zwróciła na siebie jej uwagę.
Omiń to. Idź dalej i nie kuś losu.
  Dźgnęła nieznaną powierzchnię palcem. Usłyszała ciche mlaśnięcie i doznała powtórki z rozrywki. Splunęła natychmiast śmierdzącym wnętrzem przejrzałego owocu. Przesunęła wolą dłonią po twarzy pozbywając się resztek i zaczesując do tyłu włosy. Plusem przygód z owocami było to, że mogła zlepione przez klejące wnętrze włosy ułożyć tak, że nie leciały jej dłużej na twarz. Pewnie cieszyłaby się jeszcze bardziej, gdyby oswobodzona z kosmyków twarz jeszcze się na coś zdała. W nosie swędziało ją od smrodu, usta nie potrafiły wydać żadnego dźwięku, a oczy były ślepe. Podrapała się po policzku okaleczoną dłonią.
  Opuściła powieki. Pierwszy raz od wielu lat pomyślała o tym, że chciałaby to wszystko zakończyć.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.07.18 21:57  •  Think outside the box [Yū] - Page 8 Empty Re: Think outside the box [Yū]
8/15 - Pokłucie (2)

  Zaczepiła ustami o wystający pod dziwnym kątem kolec. Warga rozerwała się i krew spłynęła ciemną smugą do podbródka. Uniosła palec do twarzy i zatopiła opuszkę w szkarłacie, cieszyła się jego ciepłem. Nadal żyję, nadal...
  Przełyk skręcił się pod wpływem gorzkiego smaku, łzy pociekły po policzku, ale tylko z jednej strony. Drętwiejącym językiem zlizała resztkę krwi, jego czubek przycisnęła do nacięcia. Bała się, że przez trzymanie ręki koło twarzy znowu zaczepi się o jakiś ostry fragment. Nie mogła już dłużej machać bezmyślnie dłońmi, nie miała na to siły. A teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej miała ochotę schować twarz za palcami i skulić się na środku.
  Zacisnęła usta w wąską linię, ale zamiast zyskać spokój zaczęła trząść się jeszcze bardziej. Z nerwów i przez znaczną utratę krwi, chociaż dla własnego spokoju wolała zrzucać całą winę na osłabione ciało, a nie na nadszarpniętą psychikę. Czuła, że jeżeli podda się myślom, utknie tu na zawsze.
Do końca. Skończ to.
  Zakaszlała bezgłośnie, zachciała się w wykonywanym bez udziału mózgu kroku. Wędrowała podświadomie przekonana, że nie może zatrzymywać się już ani na moment. Jeżeli chociaż jeszcze jeden raz pojawi się wahanie... Wrogiem w labiryncie nie były pułapki i przeszkody, ale człowiek pozostawiony samemu sobie. Pochłaniająca ją ciemność zaczynała przemawiać własnym głosem, teraz jeszcze bliskim i znajomym. Przez to tylko gorszym.
Wszystko będzie dobrze, możesz już odpocząć.
  Stanęła krzywo na nodze i omal się nie przewróciła. Zabolało w kostce, ale by złapać równowagę instynktownie wychyliła rękę na bok. Dłoń nadziała się na kilka kolców, jeden z paznokci ułamał się głęboko, pod skórą zebrała się krew. Jakiś nerw szarpał ją gwałtownie, impuls wędrował aż do ramienia. Wszystko to bolało niewyobrażalnie, ale ona nie potrafiła skupić się na cierpieniu. Musiał nadejść krótki moment zadumy, by zdała sobie sprawę, że ręka tkwi w miejscu, oparta mocno i powierzchnie pełną żyletek.
  Szarpnęła się gwałtownie do tyłu, wyrwała wszystkie kolce ze sztywnej dłoni. Skręciło ja w żołądku. Ból był niewyobrażalny, nogi zatrzęsły się, nachyliła się nad dłonią i rozchyliła usta w niemym krzyku. Nie widziała tego, co miała przed oczami ale doskonale czuła każdy przebity skraj ciała. Zakręciło jej się w głowie. W jednym momencie zerwała się i zaczęła biec.
Gdziekolwiek.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.07.18 22:17  •  Think outside the box [Yū] - Page 8 Empty Re: Think outside the box [Yū]
9/15 - Zapach (3)

  Kolejne metry znikały za jej plecami. Kręciła się w kółko, albo wybierała odpowiednie korytarze. Przejścia były długie, przytłaczające. W pewnym momencie zapragnęła wbiec na ścianę przed sobą i niefortunnie trafić na wielką dziurę. Spaść, spaść, spaść... Zaczepiła rękawem o ostry zadzior i zmusiła się do skrętu.
  Ciało poddało się mimowolnie, podążyło za wolą umysłu. Jedno z drugim walczyło w każdej sekundzie tej nieuczciwej walki o zachowanie zdrowych zmysłów, ale Kami już teraz wiedziała, że rosnąca w gardle gula ma swojego bliźniaka gdzieś w umyśle. Że po wyrywaniu z ciała za pomocą zębów wielkich kolców pozostanie ślad, że dłoń sztywna od zbyt wielu uszkodzeń nigdy nie będzie taka sama, że ramiona płonące żywym ogniem na zawsze będą nosić znamiona stalowych pazurów. Ale to ciemność i cisza są najbardziej przytłaczające.
  Poczuła skurcz w boku. Musiała zaprzestać szaleńszego biegu po długim korytarzu, ale przeszła do szybkiego marszu. Każda część ciała odmawiała posłuszeństwa, ale nie zatrzymała się nawet na sekundę. Zakaszlała, raz i drugi. Zaciągnęła się w końcu długim kaszlem, nadal potwornie bezgłośnym. Poczuła wilgoć na nosie i starła ją bokiem rękawa. Chociaż nie wiedziała o żadnej konkretnej alergii, czuła, że organizm reaguje właśnie tak, jakby zetknął się z nietolerowaną substancją. Poczuła swędzenie w zgięciu łokcia, pojawił się także lekki katar.
  Zrobiła kilka kroków do tyłu, ale natychmiast zrezygnowała ze swojego pomysłu.
  Pierwszy raz czuję ten dziwny zapach. Jeszcze tu nie byłam, a to znak, że nie chodzę w kółko. Dobry znak.
  Zatoczyła się w stronę wonnej alejki. Uśmiechnęła się nerwowo, ale po chwili zdała sobie sprawę, że grymas nie jest wcale taki naturalny. Nie mogła przestać układać ust w ten sposób. Pojawiło się łaskotanie i słodki posmak na języku. Zamlaskała kilka razy i skrzywiła się z trudem. Woń pochodziła zewsząd, w powietrzu znajdował się drobny pyłek, którego nie mogła wyczuć innymi zmysłami. Być może dostrzegałby gęstą atmosferę tego tunelu, gdyby nadal posiadała wzrok, ale teraz odczuwała dziwny wpływ zapachu na całym ciele.
  Przyśpieszyła, ale mimo wszystko poczuła jak zgina się mimowolnie jakby miała zacząć wymiotować. Zatrzęsła się mimowolnie i zaczęła dusić spazmatycznie. Żaden odgłos nie opuścił jej ust, ale skurcze były nieprzyjemne same w sobie. Nie musiała nawet krzyczeć by ktoś z boku wiedział, że cierpi. Ból i reakcja na zapach naciągały i rozluźniały mięśnie,
  Oddaliła się, czuła jak powoli wraca do siebie, ale złudnie przyjemne ciepło na ramieniu podpowiedziało jej, że po ręce spływa świeża krew. Zaklęła w myślach. Musiała się śpieszyć, a jednocześnie zachować ostrożność. Pewnej granicy własnej wytrzymałości nie będzie mogła przekroczyć bez poważnych konsekwencji.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.07.18 22:37  •  Think outside the box [Yū] - Page 8 Empty Re: Think outside the box [Yū]
10/15 - Wybuchający owoc (4)

  Stłumiła w sobie chęć wymiotów. Słodki posmak na ustach nie był drażniący, a wręcz przeciwnie, pierwszy raz od kiedy znalazła się w labiryncie miała okazji zaznać czegoś przyjemnego. Kojarzył się jej jednak z kolejnym rodzajem tortur, jakich musiała doświadczyć dla zabawy jakiegoś psychopaty. Ktokolwiek stworzył kostkę musiał być właśnie nim.
  Bolały ją mięśnie brzucha, ale także sam żołądek. Dziękowała sobie w duchu, że tego poranka nie zjadła zbyt dużo. Lekka porcja była idealna by zaspokoić potrzeby organizmu i nie ciążyć mu w niedługiej przyszłości. Gdyby nie wszechobecność ran czułaby się względnie dobrze. Zmęczenie było kwestią odpoczynku, ale na ten nie miała ani odrobiny czasu. Upadła się, by uciec spod działania zapachu, nawet jeżeli po pewnym czasie przestała skręcać się z bólu. Woń działała kojąco na umysł, ale usypiała czujność. To tego najbardziej obawiała się kobieta. Uciekała więc tyle, by poczuć wreszcie jednolite, stęchłe powietrze reszty labiryntu.
  Wzięła krótki oddech i przełknęła ślinę. Przełyk poddał się mimowolnemu skurczowi, ale powstrzymała dalsze odruchy. Przytknęła zdrowe palce do szerokiego kolca wyrwanego ze skraju ubrania i bawiła się nim nerwowo. Kręciła pomiędzy palcami jedną z nielicznych igieł, które wbijając się trafiły jedynie w kawałek materiału. Nie mogła się mu przyjrzeć, ale badała dotykiem. Był denerwująco zwykły.
  Skupiała się na nim przez dłuższą chwilę, więc pokonywała kolejne metry w spokoju. Zajęcie dla umysłu okazało się kluczowe w dalszej podróży, bo wreszcie mogła poczuć postęp. Minęła kilka tuneli, jakich wcześniej na pewno nie przebyła. Stały się charakterystycznymi punktami odniesienia, chociaż wątpiła, że natknie się na nie jeszcze raz. Był to jednak pewien postęp. Otępiała z bólu mogła już tylko iść, sztywno jak słomiana lalka.
  Jednak iskra wystarczy, by znowu stanęła cała w ogniu.
  Kichnęła, bezgłośnie oczywiście, w zabawny sposób kiwając głową jakby przeklinała siarczyście, ale nie mogła wypuścić z ust brzydkich słów. Wydawało jej się to paskudnie zabawne, taka niesprawność, która polegała na magicznym pozbawieniu jej ust dźwięku. W pewnych sytuacjach byłoby to niezwykle przydatne.
  Szybko musiała jednak wracać na ziemię. Bo to dosłownie na ziemi natknęła się na kolejną oznakę zmian. Nawet jeżeli wyczuła z pewnej odległości stęchłą woń pękniętych owoców, to nie sądziła, że straci na moment równowagę przez śliski glut leżącego na podłożu miąższu. Zachwiała się, ale nie upadła, po raz kolejny wyuczona zdolność do wykrzywiania ciała pod dziwnymi kontami przydała się, by odzyskać znowu pewny pion. Machanie w powietrzu musiało jednak zapoczątkować efekt domina wśród innych owoców, których nie mogła widzieć. W pewnej odległości od niej wybuch jeden, a zaraz później drugi. Potem niczym kukurydza w mikrofali wybuchały kolejne. Kilka z nich musiało znajdować się blisko, ponieważ po raz kolejny poczuła na sobie śliską maź oderwanych i wyrzuconych w powietrze fragmentów. Cała śmierdziała już tą zgnilizną.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 8 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach