Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down




  Podstawowe informacje:
________________________________

    | G | O | D | N | O | Ś | Ć |

    Z racji tego, że przodkowie bohatera tej karty pochodzili z krajów europejskich, niejeden przeciętny Japończyk łamie sobie język, by poprawie wymówić jego pełną godność, bez najmniejszego zająknięcia się. Ba, zdarzały się przypadki, że nawet nauczycielom plątały się języki, stąd też to całe uwielbienie, aby zwracać się do niego na zasadzie Ej, ty tam!. Mimo wszystko znajdują się śmiałkowie, którzy mają niezwykły dar do akcentowania niektórych sylab (lub po prostu nie pieprzą się z niepotrzebną intonacją żabojadów, idąc na żywioł) i potrafią zwrócić się do niego normalnie.
  { Eliott Yves de Croÿ }


    | P | S | E | U | D | O | N | I | M |

    Niestety nigdy nie nadano mu żadnego pseudonimu, którym posługiwaliby się wszyscy jego znajomi. Żaden Rudy, Łysy czy Pała nie wchodził w grę, ale trzeba przyznać, że niektóre określenia padały znacznie częściej, a w szczególności z ust płci pięknej. Wśród dam był znany jako kompletny wariat, artysta-nieudacznik, Pan Akwarelka…. i generalnie wszystko co nijak kojarzy się z fajnym kolesiem z imprezy-…


    | P | Ł | E | Ć |

    Punkt karty, który chyba nie wymaga szczególnego zastanowienia. Nigdy nie pociągały go przebieranki za płeć przeciwną, toteż na próżno szukać u niego szpilek czy sukienek w szafie, a jedyne malowidła jakie zna i używa to farby akwarelowe, więc raczej za Draq Queen się nie podaje. Gdy zarzuci się na niego oko, bez jakiegokolwiek namysłu można określić, do jakiego wora najlepiej go wrzucić.
  { Mężczyzna }


    | W | I | E | K |

    Niby dorosły, a jednak cały czas dzieciak. Gdy zachowuje się w miarę przyzwoicie, z czystym sumieniem można dopasować do niego właściwy wiek, ale nie oszukujmy się. W większości sytuacji bardziej przypomina lekkodusznego wariata, aniżeli poważnego człowieka, który już powinien zacząć myśleć o swojej przyszłości. Zważywszy na te wszystkie czynniki, bardzo dużo ludzi ujmuje mu parę lat, wrzucając z powrotem za licealne kratki. Eliott osobiście nie robi z tego żadnego problemu, bo… chyba lepiej jest wyglądać zbyt młodo, niż zbyt staro, prawda?
  { 29 VI 2980r. }


    | O | R | I | E | N | T | A | C | J | A |

    Ujmijmy to tak… cholernie tolerancyjna z niego bestia, a do tego przerażająco uczuciowa. Gdyby dowiedział się, że ktokolwiek żywi do niego głębsze uczucia, mógłby temu ulec. Nigdy nie wykluczał możliwości stworzenia związku z osobnikiem tej samej płci, ale trzeba przyznać, że niekoniecznie się do tego pali. W swoim krótkim życiu jeszcze nie zdarzyło mu się posmakować ust innego faceta czy choćby poczuć przyśpieszonego bicia serca na widok jakiegoś dżentelmena. Tak więc przyjmijmy, że ów strona jego orientacji jest jeszcze do odkrycia, a on sam uważa się za w znacznej mierze zdominowanego przez heteroseksualizm. Cycki, czyli to, co tygryski lubią najbardziej~


    | Z | A | W | Ó | D |

    Jest studentem, więc trochę trudno o jakąś lepszą pracę, niż stanie z ulotkami lub żałośnie tania opieka nad dziećmi. Ma zwyczaj podejmowania się roboty na nie dłużej, niż do trzech tygodni. Rodzice nigdy nie przesyłają mu pieniędzy, więc nie ma co liczyć na żaden sponsoring z ich strony. Eliott został brutalnie zmuszony do samodzielnego ruszenia tyłka po kasę i momentami idzie mu to tragicznie. Mimo wszystko trzeba przyznać, że chłopak ma talent. Być roznosicielem pizzy, ulicznym artystą i workiem treningowym dla małolatów w jednym.. wow.
  { Różnie to bywa~ }


    | M | I | E | J | S | C | E |  | Z | A | M | I | E | S | Z | K | A | N | I | A |

    Kasę niby sobie jakoś zdobędzie, ale nie aż tyle, aby od razu sprawić sobie willę z basenem i prywatną siłownią. Na szczęście przyszło mu zatruwać powietrze w pewnej dzielnicy Miasta-3, która - chwała Kreatorowi – nie należała do najbrzydszych i najniebezpieczniejszych. Upolował sobie cholernie małe mieszkanko, ale na tyle stylowe i przytulne, że nie ogarnia go szaleństwo, gdy spędza w nim dłużej niż kilka godzin. Chyba zbędne są tłumaczenia, że w dosłownie każdym pokoju panuje artystyczny nieład… cholerny bałaganiarz.




  Sprawy organizacyjne:
________________________________

    | O | R | G | A | N | I | Z | A | C | J | A |

    Nie ma bladego pojęcia o istnieniu czegoś takiego jak Wymordowani, więc automatem nie może wiedzieć o organizacji, która znajduje się na terenie zdominowanym przez tą specyficzną rasę. Psiarnia odpada. Łowcami też nie zaprząta sobie głowy, ba, jakby w ogóle wiedział o co tym wszystkim zbuntowanym chodzi. Generalnie nie interesują go wszelkie zbite grupki - chyba, że jest to Kółko Artystyczne - więc trochę trudno go gdziekolwiek przypasować. W stosunku do S.SPEC ma mieszane uczucia. Jego ciotka bardzo na niego naciska, aby wstąpił w szeregi wojska, acz Eliott jest temu stanowczo przeciwny. Nie lubi żołnierzy, choć broń boże nie posądza ich o manipulację czy inne okropne rzeczy. Ot, zwykła niechęć, popędzana złymi skojarzeniami.
  { Neutralny }


    | R | A | S | A |

    Ku swojemu absurdalnemu zawiedzeniu, niestety nie posiada żadnych bonusów związanych z rasą, o której na dobrą sprawę nie ma zielonego pojęcia. Ileż on by dał za taki bajerancki ogon wyrastający z tyłka, albo skrzydła, żeby wznieść się ponad miasto i czerpać inspirację z widoków. Bycie szaraczkiem jest zdecydowanie nudniejsze.
  { Człowiek }


    | R | A | N | G | A |

    Zważywszy na zwyczajność Eliotta – trochę względną, ale okay – jego ranga nie powinna urywać dupy i wiecie co? No, nie urywa.
  { Student Akademii Sztuk Pięknych }




  Charakterystyka:
________________________________

    | U | M | I | E | J | Ę | T | N | O | Ś | C | I |

            Zważywszy na kierunek studiów jaki sobie samodzielnie wybrał, Eliott po prostu musi mieć zapędy artystyczne. Interesuje go rzeźba, architektura, a nawet twórczość poetycka, ale zdecydowanym faworytem jest malarstwo. Molestował kartki za pomocą pędzli, kredek i ołówków już w wieku około czterech lat i spodobało mu się to na tyle, że ani myślał przestawać po osiągnięciu dorosłości. Talent wyćwiczył mu się tak dobrze, że Eliott potrafi przenieść widziany przez siebie obraz na papier z najmniejszymi szczegółami. Wszystko jest piekielnie dopracowane i realistycznie, a czas w którym maluje, nie jest wcale tak strasznie wydłużony, choć to oczywiście zależy jak duża będzie jego praca. Mimo wszystko jest w stanie skończyć rysunek całkiem szybko i bynajmniej, nie wygląda jak robiony na odwal.
      { Malarstwo }

            Jest dobrym słuchaczem, więc żadne wypowiedziane z Twoich ust słowo, na pewno nie przemknęłoby jego uwadze. I co w związku z tym? Ano to, iż Yves poza tym, że rejestruje każdy wydany przez Ciebie dźwięk, to na dodatek nie wypuszcza go drugim uchem, a dokładnie zapamiętuje. Ta umiejętność nie ogranicza się tylko do rozmów, ale też wierszy, cytatów z książek czy niedawno obejrzanego filmu. Eliott z łatwością potrafi streścić całą fabułę, dodając nawet kilka pomniejszych detali, a nauczenie się jakiegoś utworu z zakresu liryki, nie stanowi dla niego żadnego wyzwania. Ba, do dzisiaj trzyma w pamięci kilka uroczych wersów dziecięcej rymowanki za czasów podstawówki. Swoją niezwykłą umiejętność potrafi wykorzystać również w malarstwie. Aby coś naszkicować nie musi koniecznie na daną rzecz lub osobę patrzeć, ponieważ zachował we łbie jej oryginalny obraz podczas ostatniego spotkania.
      { Dobra pamięć }

            Eliott podczas rozmowy zwraca uwagę nie tylko na słowa, ale też mimikę i gesty. Nietrudno wyłapać mu najmniejsze zmiany w zachowaniu, począwszy od słabego, wyblakłego uśmiechu, po częstsze mruganie, będące zapowiedzią łez. Swoje uważne oko wykorzystuje też przy wszelkich zmianach otoczenia. Łatwiej niż innym przychodzi mu odnalezienie jakiegoś małego przedmiotu na ogromnej powierzchni, która dodatkowo ma podobny kolor co zguba.
      { Spostrzegawczość }

            Gdy był jeszcze dzieckiem, matka zapisała go na sztuki walki, aby uchronić swojego jedynego synka przed skrzywieniem kręgosłupa, od ciągłego siedzenia przed komputerem lub telewizorem. Padło na taekwondo. Eliott nie przepadał nigdy za tego typu sposobami na spędzenie wolnego czasu, ale trzeba przyznać, że co nieco mu to wszystko dało. Pomimo znacznej przerwy w swoich ćwiczeniach, dalej potrafi wymierzyć silny cios w przeciwnika, nawet za sprawą kopniaka z półobrotu. Ma też nieźle wyćwiczony refleks, przez co lepiej reaguje na nagłe ataki. Pomimo niewinnego wyglądu, wielkim błędem byłoby wrzucenie go do jednego wora z kompletnymi słabeuszami.
      { Zręczność }

            Oczywiście zapełnianie harmonogramu dnia Eliotta nie mogło zakończyć się tylko na zajęciach z taekwondo i malarstwie. Matka Yves’a musiała narzucić mu jeszcze jedną ze swoich rozrywek, którą lubił chyba najmniej ze wszystkich swoich lekcji (a jak nawet fizyka staje się lepsza, to wiedz, że jest już potwornie źle). Nauka gry na fortepianie była dla niego wręcz tragiczna. Nigdy nic nie miał do muzyki, ale zdecydowanie wolał jej słuchać, aniżeli tworzyć samemu. Rodzicielka wysłała go do szkoły muzycznej w wieku sześciu lat, a przestał do niej uczęszczać dopiero w wieku piętnastu, więc całkiem spory kawałek czasu. Mimo okrutnego przymusu i kompletnego braku chęci trzeba przyznać, że nauczył się prześlicznie grać. Opanował grę na fortepianie na tyle dobrze, aby zagrać jakąś melodię ze słuchu.
      { Gra na fortepianie }



    | S | Ł | A | B | O | Ś | C | I |

            Niestety, ale nie jest całkowicie zdrów jak ryba. Nie może uprawiać nadmiernej aktywności ruchowej, bo grozi mu kompletna zadyszka i ostre duszności. Ma problemy z oddychaniem. Czasami zdarza się, że cięty kaszel budzi go w środku nocy, solidnie dając o sobie znać. Co prawda poważniejsze ataki zdarzają się zdumiewająco rzadko, jednak Eliott i tak wolałby przypadkowo nie wywołać tych wszystkich nieprzyjemności, więc trzyma się na baczność.
      { Astma }

            Trzeba mu przyznać, że choć nie zalicza się do ludzi najpiękniejszych na świecie, to buźkę ma niczego sobie. Szkoda tylko, że zazwyczaj zasłania ją pod dużymi okularami w okropnie grubych oprawkach. Oczywiście nie robi za żadnego hipstera, bo szkiełka, które nosi nie są zerówkami, a naprawdę mają za zadanie korektę jego wzroku. Eliott jest krótkowidzem. Obraz rozmazuje mu się już przy odległości trzydziestu centymetrów, więc niestety, ale owa przypadłość jest dla niego strasznie uciążliwa.
      { Krótkowzroczność }

            Wstyd się przyznać, ale szanowny panicz de Croÿ nigdy nie odważyłby się spojrzeć w dół z wysokości co najmniej trzeciego piętra. Czuje się nieswojo, gdy oddali się od ziemi i nie ulega wątpliwości, że zaczyna mu wtedy trochę odbijać. Panikuje, poci się, nerwowo się uśmiecha… lub najzwyczajniej w świecie domaga się ściągnięcia na dół. Nie zna przyczyny swojego strachu, ale ilekroć spojrzy z balkonu jakiegoś budynku na małe punkciki, będące uwijającymi się w pośpiechu ludźmi, ogarnia go szczera trwoga przed upadkiem i mocnym wyrżnięciem się na twardym betonie. Co ciekawe lęk wysokości ujawnia się tylko w rzeczywistości. Grając w gry komputerowe, bądź patrząc na jakiś obraz, nie czuje żadnego strachu.
      { Akrofobia }



    | W | Y | G | L | Ą | D |

    Łatwo minąć go na ulicy, nie zwróciwszy szczególnej uwagi na jego skromną osóbkę. Na pierwszy rzut oka niczym specjalnym się nie wyróżnia, ale przecież cała magia tkwi w detalach, prawda? Zacznijmy od głowy, bo ona gra tutaj najistotniejszą rolę. Włosy Yves’a są całkiem długie, lekko zapuszczone, ale dalej zbyt krótkie, aby je jakoś sensownie związać, a szczerze mówiąc – przydałoby im się. Niesforne kosmyki w odcieniu popielatego blondu, zdają się żyć własnym życiem, zapoznając wszystkich ze swoją abstrakcyjną twórczością, co chwila ukazując się w tak zwanym artystycznym nieładzie. To one w znaczniej mierze nadają Eliottowi zdziecinniałego, roztrzepanego wyglądu. Na dobrą sprawę, jego fryzura zawsze prezentuje tak, jakby student dopiero co odkopał się spod ciepłej kołderki i leniwie wygramolił ospałe cielsko z łóżka. Mimo wszystko chłopak próbuje walczyć, czasami upinając do góry przydługą grzywkę wsuwkami, które obowiązkowo muszą być kolorowe – taki kaprys. Spina w ten sposób włosy wtedy, gdy zamierza coś namalować lub przeczytać – bo kłaki włażą do oczu – więc widok odsłoniętego czółka blondyna raczej nie powinien być dla nikogo szczególnie dziwny. Ślepia Eliotta są najładniejszym i najniezwyklejszym elementem całej jego ślicznej buźki. Bardzo jasne, w sinoniebieskim odcieniu, nazywanym przez niektórych po prostu cyjanowym. Są całkiem spore i obstawione przez rządek przydługich, gęstych rzęs, które nadają mu lekko zniewieściałego wyglądu – mimo wszystko zaznaczam, że tylko lekko. I co poza tym jest w nich takiego pasjonującego? Ano tęczówka prawego oka studenta, została skalana przez kilka brązowych plamek, które wepchnęły się między cyjanowy kolor, naokoło jego źrenicy. Urodził się już z takim defektem, ale nie słychać, żeby jakoś szczególnie narzekał. Przynajmniej jest się w co wpatrywać, prawda? Kolejnym znakiem szczególnym jest niewielkie znamię na lewej części twarzy, tuż ponad ustami. Przez ten piekielny pieprzyk wygląda jak jakaś francuska arystokratka, bądź marna podróbka Marilyn Monroe, ale cóż.. żyje się dalej. Budowa chłopaka jest raczej przeciętna. Nie wygląda na żadnego kulturystę, ale nie powinno się go kojarzyć ze skrajnym anorektykiem, nawet pomimo ciut niskiej wagi pięćdziesięciu ośmiu kilo. Mięśni może mu nie widać, acz jak wcześniej było wspomniane – nie jest słabeuszem. Wznosi się ponad ziemię na dokładnie sto siedemdziesiąt trzy centymetry i niestety, ale nic nie zapowiada aby w najbliższym czasie urósł choćby o milimetr. Szkoda, bo chciałby być kapkę wyższy, żeby nie wyglądać przy swoich koleżankach na szpilkach jak pocieszne dziecko z podstawówki.
Jego styl ubierania jest dosyć specyficzny. Na pierwszy rzut oka wygląda normalnie, ale gdyby się tak przyjrzeć... to od razu nachodzi człowieka chętka na plaśnięcie ręką w czoło, w wymownym facepalmie. Lubuje się w wszelkiego rodzaju bluzach, koszulach i swetrach, które na dobrą sprawę zakłada na siebie każdy zwyczajny obywatel. Raczej stroni od poważniejszych strojów, bo ściśnięty krawatem nie czuje się zbyt dobrze, ale jak musi to nie wydziwia. Czyli co jest w nim takiego strasznego? Kolczyki, których swoją drogą ma całkiem sporo jak na faceta (3 w lewych uchu i 1 w prawym)? Nie? Więc co? Ano to.. że jest kompletnie nieogarnięty. Wyciągnięty ze spodni t-shirt, odstający kołnierzyk, sweter na lewą stronę, wystająca metka z ceną… takie smaczki niemal zawsze na siłę wpychają się do jego codziennego wyglądu. Na domiar złego za każdym razem jest uświniony jakąś farbą lub mazakiem, przez co idealnie pasuje do niego opis szalonego artysty. Najgorszy w tym wszystkim jest fakt, że on tego nie zauważa. Dopóki ktoś mu nie powie, że ma buty nie do pary, dalej będzie robić z siebie kompletne pośmiewisko. Przez to wszystko sprawia wrażenie kompletnie nieporadnego dziecka, którego mamusia za wcześnie wypuściła z gniazdka.
Pomijając wszelkie artystyczne dodatki, prezentuje się całkiem sympatycznie. Jest typem grzecznego chłopaka z sąsiedztwa, który każdego obdarza sympatycznym uśmiechem i spojrzeniem ciekawych oczu spod okularów. Jeżeli uroda typowo przeciętna ma swoich zwolenników, to nikt nie powinien być Eliottem zawiedziony. A jeśli ktoś lubuje się w wyjątkowych rzeczach, niech po prostu zajrzy mu w oczka.


    | C | H | A | R | A | K | T | E | R |

    Jak w przypadku każdej osoby; nie da się jednoznacznie określić jego charakteru, choć gdyby już zmusić się do kategorii dobry i zły, to Eliott byłby zdecydowanie tym pierwszym. Blondyn nigdy nie wyrządziłby nikomu świadomej krzywdy, gdyby faktycznie nie miał ku temu żadnego powodu. Raczej stroni od agresji i stara się unikać wszelkiego rodzaju bójek. Kłótnie źle na niego wypływają, acz trzeba tu zaznaczyć, że zdecydowanie bardziej cierpi, gdy jest biernym obserwatorem niż faktycznym uczestnikiem. Należy do osób cholernie empatycznych i z łatwością przechwytuje uczucia innych, automatycznie stawiając się na ich miejscu. To wszystko sprawia, że łatwiej targają nim negatywne odczucia, choć trzeba podkreślić, że nie tak od razu siada na środku chodnika, zaczynając ryczeć, bo jego daleka znajoma zacięła się kartką papieru. Jest nieco… subtelniejszy w okazywaniu swoich przykrości. Wbrew pozorom rzadko płacze, a smutek w jego przypadku okazywany jest poprzez całkowite odcięcie się od świata. Eli nie chce wtedy z nikim rozmawiać, jest przygnębiony, osowiały.. generalnie takie sobie emo. Nie lubi gdy inni się o niego martwią, więc stara się nie wplątywać nikogo w swoje prywatne sprawy, chyba, że jest to naprawdę bliska mu osoba lub po prostu przestaje wytrzymywać – ale to tylko w skrajnościach, ne.
Na co dzień Eliott jest zupełnie innym człowiekiem. Obcy ludzie mają co do niego mieszane uczucia, a przyjaciele… w sumie też, ale oni nie maja wyjścia i muszą się przyzwyczaić do jego obecności. Sprawia wrażenie kompletnie niezorganizowanego idioty, który totalnie nie zwraca uwagi na otoczenie. Potrafi iść sobie spokojne ulicą, by nagle przystanąć przy jakiejś młodej osóbce i zapytać ją o możliwość namalowania. Często wydaje się rozkojarzony. W swoje wypowiedzi wplata zdania nijak odnoszące się do historii, o której aktualnie mówi. Zobaczy ptaka, mówi, że widzi ptaka. Co z tego, że właśnie opowiada o tym, w jakich okolicznościach zmarła główna bohaterka jakiegoś filmu. Fakt, że Eli zobaczył pierzaste zwierzątko jest ważniejszy! Często buja w obłokach, na chwilę się wyłączając. Niby słucha co rozmówca ma do powiedzenia, zapamiętuje jego słowa, ale tak głęboko się nad czymś zastanowi, że aż zapomni odpowiedzieć. Norma. Szczerze mówiąc to czasem nawet takie zawiechy są lepsze, niż jego stan absolutnej nadaktywności. Z reguły jest raczej spokojny, jednak gdy humor mu dopisze i zostanie poruszony temat, od którego od razu dostaje orgazmu (Porno? Lol, nope. Malarstwo.) zmienia się w typowego dzieciaka z ADHD. Jest całkiem uroczy, gdy mówi o czymś, co lubi. Uśmiecha się od ucha do ucha, wrzeszczy i nadmiernie macha rękoma, starając się wszystko dokładnie gestykulować. I ten jego sympatyczny, pełen zaufania ton głosu… Eliott bardzo łatwo nawiązuje kontakty z ludźmi (o ile nie są to dziewczyny, które chce poderwać) i strasznie szybko się do nich przywiązuje, przez co wiele razy został potraktowany jak zwykły pies. Cholernie ufny i przez to wszystko taki nieporadny i narażony na wykorzystanie. A trzeba przyznać, że posłużenie się nim do własnych celów jest całkiem proste. Yves jest osobą, która przekłada dobro innych nad swoje własne. Jest gotowy oddać życie za swoich najlepszych przyjaciół, uważnie pilnując, aby nigdy nie stała im się żadna krzywda. Gdy chodzi o kogoś ważnego jest gotowy natychmiastowo zmienić się z nieporadnego dzieciaka w prawdziwego demona, który jest gotów powyrywać nogi z dupy każdemu wrogowi.
Ogólnie rzecz biorąc sprawia wrażenie kompletnego wariata, który często mówi dziwne, z niczym niezwiązane rzeczy, ale jest też cholernie kochanym dzieciakiem. Nie lubi pokazywać swoich łez, ale w ogóle nie krępuje się, by przytulić kogoś na środku ulicy, wrzeszcząc jak kompletny popapraniec. Potrafi zarażać pozytywną energią, czasami nawet nieświadomie. Kto by się choćby nie uśmiechnął widząc upapranego farbą studenciaka, który właśnie z pamięci recytuje kawałek jakiejś pornograficznej książki przed swoim kompletnie zażenowanym kumplem, któremu chyba nie do końca o taką odpowiedź chodziło.




  Inne:
________________________________

    | S | P | R | A | W | Y |   | R | O | D | Z | I | N | N | E |

    Jego matka nie miała w sobie ani krzty japońskiej krwi. Pochodziła z Europy i to nie dlatego, iż jej pradziadkowie sprzed tysiąca lat okupowali tamtejsze tereny. Ona osobiście zamieszkiwała w ocalałym po katastrofie zakątku w Mieście-5, położonym w Niemczech. Z pochodzenia była Francuzką, wywodzącą się z rodu, który z pokolenia na pokolenie przekazywał rodzinne tradycje; historię niegdysiejszego państwa, ich ojczysty, wymarły język, literaturę, sztukę i tym podobne. Kobieta zanim przeprowadziła się do Japonii, zdążyła rozpocząć swoją karierę jako modelka. Z początku pozowała dla skromnych firm, jako poboczna „ładna buźka”. Wiecie, Nowa Twarz Rajstop i takie tam. W tym też okresie wpadła w oko pewnemu całkiem przystojnemu mężczyźnie, który szybko zamieszał jej w głowie i skradł serce. I tutaj warto nadmienić, że Yves był kompletnym wypadkiem przy pracy i właściwie jedynym czynnikiem, który złączył ze sobą jego rodziców. Poznali się, pewnego dnia upili, doszło do tego i owego, no i jakoś tak wyszło, że kobieta zaszła w ciążę. Eliott przyszedł na świat już na japońskiej ziemi i jego pierwsze lata życia nie były jakoś szczególnie pozytywne. Rodziców malucha nie łączyła żadna specjalna więź. Ba, kłótnie były codziennością, a ich głównym powodem był właśnie Eliott, który stał się dosłownie łańcuchem, który na siłę trzymał jego rodziców razem. Co prawda długo to nie trwało, ponieważ zanim Yves skończył cztery lata, ojciec bez słowa wyniósł się z domu. Kobieta, jako samotna matka szybko popadła w depresję, a zauważając, iż kompletnie nie ma czasu na wychowanie syna, zaczęła wysyłać go na różne zajęcia dodatkowe. Zaczynając od sztuk walki, kończąc na nauce gry na fortepianie.
Jedenastoletnie dziecko nie mogło znieść tego wszystkiego jakoś szczególnie dobrze, acz wbrew pozorom jego mama cały czas przy nim trwała. Po dojściu do siebie stała się wobec potomka nieco bardziej opiekuńcza. Jej kariera powoli zaczynała dosięgać gwiazd, przez co sytuacja finansowa w ich dwuosobowej rodzinie uległa znacznej poprawie. Jednak zawsze musi się coś zepsuć, prawda? W miarę upływu czasu, mama blondyna zdobywała coraz to większą popularność i jak to się mówi, zaczęła odbijać jej palma. W wieku osiemnastu lat Eliott nie mógł znieść zachowania swojej rodzicielki, więc postanowił z nią porozmawiać. Wiecie, trudno się patrzy na zdjęcia swojej roznegliżowanej matki w jakimś erotycznym magazynie, szczególnie, że o tym, iż tego typu sesja miała miejsce, dowiedział się przy znajomych, samodzielnie kupując tą nieszczęsną gazetę. Pogawędka przerodziła się w ostrą kłótnię, która skutkowała wyrzuceniem Eliott’a z domu. Na całe szczęście miał się gdzie podziać. Zamieszkał u swojej przyszywanej ciotki, aż do momentu w którym sam nie kupił sobie mieszkania i nie poszedł na studia. Ciotka była tak naprawdę przesympatyczną Japonką, która przy okazji uczyła go gry na fortepianie. Bardzo ją lubił, choć samych lekcji nie cierpiał.
Podsumowując: Yves jest skłócony z matką i nie rozmawia z nią od ponad trzech lat. Ojciec zostawił go przed jego czwartymi urodzinami. Student go nie pamięta, acz czuje wobec niego pewien żal. Jedyną rodziną jaka pozostała blondynowi jest przyszywana ciotka, która użyczyła mu swojego mieszkania w trudnych chwilach. Jednak ona i tak nie pochwala kierunku w jakim się kształci, ponieważ wolałaby, aby Eli poszedł w stronę wojskowości, więc ostatnio ich stosunki też są dosyć napięte.


    | C | I | E | K | A | W | O | S | T | K | I |

Jest leworęczny, ale od jakiegoś czasu próbuje wyszkolić się też w posługiwaniu prawą ręką. Póki co z marnym skutkiem.

Jego naturalny zapach jest raczej słodki, acz często zostaje stłumiony przez odór farbek akwarelowych.

Uważa ryby za najnudniejsze zwierzęta na świecie. Wszystko dlatego, że jak był mały, matka nie zgadzała się na żadne zwierzątko futerkowe. Eli cały czas usilnie prosił o nowego pupila, acz jedyne co dostał to złota rybka, która była cholernie nieefektowna.

Od zapachu truskawek robi mu się niedobrze. To też jego znienawidzony smak.

Ze względu na studia nie może pozwolić sobie na upragnionego zwierzaka. Zamiast tego znalazł sobie ładny kamień, domalował mu oczy i nazwał Trevor. Traktuje go jak żywą istotę.

Umie mówić po francusku, jednak nie za bardzo się tym chwali.

Życie poza murami cholernie go fascynuje. Co prawda nie w tak wielkim stopniu, aby od razu wymknąć się z miasta i wkroczyć na tereny Desperacji, ale nieznany mu świat bardzo go inspiruje. Szczególnie widać to w jego pracach.

Jest fatalny w podrywaniu dziewczyn. Tak jak na ogół potrafi być wyluzowany, śmiały i otwarty na nowe znajomości, tak przy pięknych damach, jego elokwencja wyjeżdża na wakacje. Stąd często jest brany za psychola lub totalną ciotę.

Uwielbia rysować nagich ludzi. Oczywiście nie podkrada się pod drzwi łazienki i nie podgląda jak inni biorą prysznic. To są raczej prace inspirowane tokiem myślenia Starożytnych Greków. Ciało jest piękne.

Ma cały wachlarz dziwacznych fetyszy. Na przykład uwielbia dotykanie płatka ucha i gryzienie w wargę. Do poznania reszty takich smaczków zapraszam na fabułę~

Jest cholernie sentymentalny. Przez to zdarza mu się zagracać swoje mieszkanie kupą niepotrzebnych śmieci. Na przykład wcześniej wspomniany Trevor. On już nigdy się go nie pozbędzie.

Gdy się nad czymś intensywnie zastanawia, przygryza dolną wargę.

{ Amen }  







Ostatnio zmieniony przez Eliott dnia 18.03.14 21:08, w całości zmieniany 4 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Skończyłem. Dostaniesz kopa za tyle tekstu, chociaż dobrze mi się czytało. Ale jest już późno, więc nie będę się długo rozwodzić nad tym jak bardzo jest uroczy i w ogóle. Jakieś mało ambitne te akcepty ostatnio, ale trudno. To teraz wyłaź na fabułę.

Więc chodź, pomaluj mój świat...~ Ue3d
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach