Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 15 Previous  1, 2, 3, 4 ... 9 ... 15  Next

Go down

Pisanie 21.01.18 18:33  •  Dolina - Page 3 Empty Re: Dolina
Skinęła głową, bez protestów przyjmując ostateczną decyzję. Znała swoje miejsce w drużynie i nie zamierzała przeprowadzać rewolucji. Od stania i debatowania nic się nie zmieni - i nikomu nie pomogą. Liselotte była zaś przekonana, że bez względu na to, czy Drzewiec kłamie czy nie, jeśli chcieli wykorzystać to miejsce dla swoich celów, muszą się pozbyć z niego wszelkich śladów złych mocy. Nawet jeśli będzie to oznaczało zmaganie się z nieprzyjazną istotą.Wolała jednak mieć nadzieję, że z chwilą uwolnienia duszy zaklętej w drzewie kłopot się skończy, a oni będą mogli przystąpić do istotniejszych spraw. To był przecież dopiero początek budowy azylu i czekało ich wiele pracy.
- Powodzenia więc, - powiedziała jeszcze do dowódcy zastępu, - i obyśmy za niedługo zobaczyli się w komplecie.
Bez dalszego ociągania podeszła w kierunku kamienia, który powinien otworzyć im przejście pod wpływem mocy użytej przez drugiego anioła. Cokolwiek będzie ich tam czekało - będą musieli być dzielni i trzymać się razem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.01.18 0:40  •  Dolina - Page 3 Empty Re: Dolina
Nie potrafił pojąć toku rozumowania Hershy, choć nie zaistniała między nimi żadna przeszkoda pokroju bariery językowej. Patrzył po prostu na towarzysza nie umiejąc zrozumieć decyzji tego typu; sam, jeśliby znalazł się w takiej sytuacji (a nie chciałby, nie umiałby wyobrazić sobie posiadania tak straszliwej mocy jak dowódca zastępu), najpewniej tak czy inaczej zszedłby do tunelu. Teraz jednak, dysponując żywiołem ziemi, czuł się zobowiązany do tego, by obronić nim zarówno siebie, jak i innych. Wszak wkraczali w coś, co mogłoby być jego królestwem.
Serce anioła naprawdę pękało jednak z troski o wszystkich, którzy tu byli — o samotnego z okrutnego wyboru Hershę, o Drzewo, które wedle swych słów było przeklętym, o pozostałe anioły. Zawiesił raz jeszcze spojrzenie różnobarwnych tęczówek na paciorkowych oczach Drzewca.
Liczę na to, że w istocie słowa twe kłamstwem zabarwione nie zostały. – Odezwał się słabym głosem o nieodgadnionym wyrazie. Nie dało się w nim odczytać groźby innej niż "bo będę smutny". – Hersho, ufam, że twoje osądy i czyny ostrożnymi będą. Żegnajcie i bądźcie zdrowi – Z tymi słowy skierował się do zejścia, gdzie też znajdowali się już pozostali i aktywował swoją moc. Nie szło źle, ale zdecydowanie mogło być lepiej. Serce anioła przepełniała nadzieja.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.18 0:29  •  Dolina - Page 3 Empty Re: Dolina
Kek
Hersha, Veles, Lilo, Raven, Absinthium | Poziom Średni+
Cel: Przejęcie Doliny na rzecz utworzenia w niej Azylu
"Drzewa umierają stojąc."

Nie zawsze wszystko toczy się gładkim, pięknym tokiem i nie wszystkie drużyny pozostają w jednym składzie przy końcu cudownej, zapierającej dech w piersiach podróży. Istotnym, jednakże, i wartym wytknięcia elementem w obecnej sytuacji było to, iż grupka nasza nie znajdowała się przed zbawienną, słodką metą swej wędrówki, a zaledwie przed jej startem - czekali, aktualnie, na gwizdek głośny, na flagi machnięcie, za światło zielone; na cokolwiek, co dałoby im znak do rozpoczęcia biegu i ruszenia ku wspaniałej wygranej. Ku zwycięstwu! Czy rozbicie ich składu na tym wczesnym niby raczkujący bobas etapie było posunięciem właściwym i dobrym, i prawidłowym? Czy rozdzielanie się tuż przed wkroczeniem w nieznane, rozpościerające się pod nimi podziemia było czymś, co nagrodzi ich triumfem i sukcesem? Wiekowe, trwające tu od naprawdę dawna drzewo - a raczej dusza w nim zaklęta, zamknięta - wodziło spojrzeniem swych paciorkowych, czarnych oczu po Aniołach tu zgromadzonych i do wymarszu się przygotowujących. Wzrok jego zatrzymał się na osobniku, który to skreślił opowieść jego z listy prawdziwości i zadeklarował dodatkowo, iż zostanie on tutaj, na powierzchni, w celu pilnowania przykutego do jednego punktu Staruszka. Uziemiony i niemożny do ruchu westchnął tylko leciutko oraz z nutą gorzką, a liście jego jawiące się na przepastnej, bujnej koronie zaszumiały melodią wiekową i smętną.
- Zostać tu Ci nikt nie broni, Aniele Bitewny, lecz pewnym nie jestem, czy przy zrywaniu pieczęci lub docieraniu do nich nic Ci grozić nie będzie - ostrzegł go otwarcie, jako że nie miał pojęcia, jak wielkie będzie ryzyko podejmowane przez Skrzydlatych zagłębiających się pod ziemię i jak dużo z tego, co dziać się tam będzie odbijać się przy okazji będzie tutaj, na terenach tych równie skutych i zniewolonych, jak jego dusza.

Trójka pozostałych członków tejże wyprawy zdobywczej podeszła do kamienia mającego służyć za wrota, z czego pierwszym, który do niego dobrnął był Evan. Żmij, nie czekając na resztę, przelał na głaz runami ozdobiony trochę mocy swego żywiołu, co spowodowało nagłe, gwałtowne rozjaśnienie się znaków na nim wyrytych. Nie trwało to jednak długo, ponieważ zaledwie sekundę po ich rozbłyśnięciu - fioletowym, ametystowym wręcz kolorem - zlały się one w jedną, rysująca zarys wejścia linię. Kolejne uderzenie ich serc i kamienne, nierówne wnętrze tegoż zarysu zniknęło, rozpłynęło się, otwierając im przejście do krętych, prowadzących w dół schodów. Wijący się korytarz wyposażony w obdrapane, miernie wyciosane stopnie był wąski - ledwo mieszczący jedną osobę, o dwóch maszerujących ramię w ramię nie było tutaj mowy - i słabo oświetlony niewielkimi, żółtawymi kulkami wbitymi w ściany niczym nienaturalne, wygładzone kamienie szlachetne. Przebrnięcie przez tę swoistą klatkę schodową - długą, nużącą i spiralnie skonstruowaną - zajmie im dobre parę minut, zaprowadzając ich do ponurej, półciemnej komnaty, w której to przecinały się cztery drogi.

Pomieszczenie to było obskurne, skalno-ziemne i wypełnione stęchłym odorem, jak również zalane absolutną, uwydatniającą piski w uszach i myśli kłębiące się w głowie ciszą. Schodząc ze stopni Anioły będą miały idealny widok na dwa pierwsze, biegnące naprzód niby wyciągnięcie i lekko rozszerzone ramiona tunele, zaś po zerknięciu za zalegające na środku tej mrocznej komory schody będą mieli szansę dojrzeć lustrzane ich odbicia idące w drugą stronę - z góry wyglądałoby to pewnie niczym troszkę wąski iks. Wszystkie z nich cechowały się ciemnościami w nich panującymi i zawieszonymi nad wejściami, jarzącymi się delikatnie kulkami o różnych kolorach. Ten idący naprzód i w prawo zaznaczony był na niebiesko, ten naprzód i w lewo na czerwono, ten w tył i na prawo na zielono, natomiast ten w tył i na lewo żółto.

(Dodatkowe) Informacje:
  • Warunki: chłodno (około 2 stopnia Celsjusza), lekki wiaterek, słońce jest w położeniu mniej więcej siódmej/ósmej godziny.
  • Termin odpisów: 03.02.18r. (Jak ktoś nie będzie w stanie się wyrobić, proszę o pw)


Ostatnio zmieniony przez Karyuudo dnia 08.09.18 21:42, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.18 23:59  •  Dolina - Page 3 Empty Re: Dolina
Odprowadził wzrokiem resztę aniołów, w duchu życząc im powodzenia w tej misji. Wierzył, że sobie poradzą. Zresztą, nie byli kurczętami, które dopiero co wygrzebały się z jajka. Każde z nich było silnym aniołem, dlatego też Hersha czuł się spokojny o ich los.
Gdy drzewo ponownie przemówiło, spojrzał w jego stronę, siląc się na delikatny uśmiech. Skoro zostali sami, mogli zabić czas przyjemną pogawędką.
- Bez obaw. Przyjmę na swoje barki wszystkie konsekwencje. Nawet I niebezpieczeństwo. – odparł z pokorą, chociaż wolał zachować dla siebie kwestie swojej pomocy i niebezpieczeństwa, jakie mogła stanowić dla innych.
Z całym szacunkiem dla drzewa, ale o takich rzeczach wiedzieć nie musiał. Hersha wciąż mu do końca nie ufał i wolał wstrzymać się z czymś, co mogłoby potem zostać wykorzystane przeciwko niemu, jak i jego braciom oraz siostrze.
- Opowiesz mi coś więcej o sobie? – zagadnął. Chciał nie tylko zabić czas, ale dowiedzieć się o nim jak najwięcej było to możliwe. Niewiadomo jakie szczegóły mogły się z czasem przydać. Nawet te najdrobniejsze.
                                         
Hersha
Dowódca Zastępu
Hersha
Dowódca Zastępu
 
 
 

GODNOŚĆ :
Hersha. Ten, który przynosi śmierć.


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.02.18 21:03  •  Dolina - Page 3 Empty Re: Dolina
Kamień rozjaśnił się pięknym, fioletowym kolorem, po czym odsłonił przejście do podziemi. Na razie niewiele można było powiedzieć na temat tego, czy Drzewiec kłamał, czy też nie. O tym przekonają się pewnie dopiero w najmniej spodziewanym momencie. Spojrzała w wypełniony czernią tunel, zmuszając się przy tym do wzięcia głębszego wdechu. Odwagi, upomniała w myślach samą siebie. Nie mogła pozwolić, by irracjonalny lęk stał się przeszkodą dla niej i jej towarzyszy. Cokolwiek go powodowało i mimo tego, że nie potrafiła się go pozbyć, musiała w jakiś sposób go zdusić, zagłuszyć, nie dopuścić go do sterów.
Co jednak nie znaczyło, że rzuci się pierwsza prosto w ciemność. I tak tuż przed nią stał Evan, więc naturalnym wydawało się, że zachowawszy schemat, pójdzie przodem. Przynajmniej te dziwne, maleńkie światełka choć trochę rozpraszały gęsty mrok. Kiedy dotarli wreszcie do rozwidlenia, a ich oczom ukazały się kolejne odnogi korytarza naznaczone barwnymi lampkami, postanowiła przyjrzeć się im nieco bliżej, nim zdecydują, co dalej. Zatrzymała się przy samym końcu schodów, którymi przyszli na miejsce i wspięła się na palce, by zerknąć na dziwaczne kryształki. Potem dopiero poświęciła swoją uwagę opcjom dalszej drogi.
- No cóż. Chyba przyjdzie nam wybierać na ślepo - stwierdziła cicho, rzucając okiem na korytarze oznaczone pozostałymi kolorami. Nie ma co, trafiła im się loteria.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.02.18 23:35  •  Dolina - Page 3 Empty Re: Dolina
Anioł ruszył ze swymi towarzyszami pod ziemię, gdzie szczęśliwie okazało się, że nie zostaną bez światła. Odetchnął ziemistym powietrzem, które w pewien sposób wydało się mu znajome, zapewne za sprawą posiadanej przez Wołosa mocy. Uważnie stawiał każdy swój kolejny krok na krętych schodach, nie chcąc ani spaść ani narobić zbędnego hałasu swoimi zachowaniami. Gdy znaleźli się już na dole, rudy rozejrzał się po pomieszczeniu, otwierając przy tym usta. Przeszedł się w kółko przed każdym z tuneli, zaglądając do nich z ciekawością godną dziecka.
 – Niebieski, żółty, zielony, czerwony, cóż to… – Powiedział głosem nieznacznie głośniejszym niż szept. Do siebie samego? Do towarzyszy?
 – Żywiołów to symbol? Zieleń z ziemią, czerwień z płomieniem, błękit z wodą, żółty… światło..? Czy winniśmy tym tropem podążyć? Może jest to jakiś klucz? Zieleń jedyna nie jest kolorem podstawowym. To może na coś wskazywać, och, na co… – Anioł zmarszczył brwi i westchnął cicho. Gdyby tylko była ich tu czwórka, mogliby się rozdzielić bardziej skutecznie. Jednakże czy to byłby taki dobry pomysł?
 – Moja propozycja jest następująca. Z początku udajmy się jedną drogą wszyscy razem, ażebyśmy wiedzieli, czego mniej więcej spodziewać się powinniśmy. Kolejnym etapem byłby podział grupy na trzy ścieżki lub dalsze przeszukiwanie wszystkiego razem. Wierzę w naszą siłę, mili, jednakże zdanie moje się nie zmienia ze względu na bezpieczeństwo.
 A potem… Potem poczekał na decyzję.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.02.18 19:10  •  Dolina - Page 3 Empty Re: Dolina
Wejście w błyskawicznym tempie zostało otworzone, co tylko zachęcało ich do tego, aby pójść dalej. Evan bez krzty zawahania ruszył dalej, ignorując wszelakie słowa "uważajcie na siebie", jak i również sam nie zamierzał takowych stosować. Uznał również, że dobrze będzie pójść pierwszym na wypadek gdyby. Wiedział, że poradziłby sobie z ewentualnymi przeszkodami, nie wiedział jak było natomiast z innymi. Wolał nie ryzykować już na samym starcie.
Droga nie była aż tak długo jak im się mogło wydawać, choć mijające minuty mogły z czasem się dłużyć. W końcu dotarli do mniej lu bardziej kluczowego momentu, w którym musieli podjąć pierwszą, wspólną decyzję. Dlatego nie lubił działać z kimś. Z początku spoglądał na nich, w jaki sposób przyglądają się tunelom i otoczeniu. Później sam to zrobił, dotykając nawet każdego ze świateł, słuchając to, co mają do powiedzenia inni. Zapach stęchlizny był mu dość znajomy, dlatego nie bardzo zwróci na to uwagę. Z czasem przyzwyczają się do tego paskudnego zapachu.
Uważam też, że na razie rozdzielanie się będzie najgłupszą rzeczą jaką możemy zrobić. Z drugiej strony nie wydaje mi się, że jeśli pójdziemy którąś z dróg, to łatwo będzie nam stamtąd wrócić, a nawet jeśli, to kolejna może być o wiele cięższa od poprzedniej. Jedna może być obsadzona pełen pułapek, iluzji, bestii, druga zaś może być ślepą uliczką, a jeszcze kolejna może mieć w sobie znowu parę ścieżek do wyboru i znowu będziemy musieli podejmować decyzje. To jest loteria, jak powiedziała Liselotte. Nie mam pojęcia, czy te kolory mają jakiś głębszy sens, ale jeśli tak, to chyba najwygodniej będzie nam wybrać ścieżkę z zielonym bądź żółtym kolorem — oznajmił, teraz w sumie żałując, ze nie wypytał drzewca o jakieś znaczące szczegóły. Może by coś wiedział. Najwyżej odmówiłby mu współpracy, chociażby przez samą niewiedzę. Chociaż skoro nie był pewien tego, czy coś grozić nam nie będzie, to pewnie nie wiedział nic na ten temat. W końcu równie dobrze może być to jakaś jego sztuczka, dlatego powinni być cholernie ostrożni.

//Uznałem, że Evan w jakimś stopniu słyszał o anielicy Lilo, mijał się z nią w Edenie mniej lub bardziej - stąd zna jej imię. Taka dla informacja dla usera. ~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.02.18 16:15  •  Dolina - Page 3 Empty Re: Dolina
Kek
Hersha, Veles, Lilo, Raven, Absinthium | Poziom Średni+
Cel: Przejęcie Doliny na rzecz utworzenia w niej Azylu
"Drzewa umierają stojąc."

Hersha


Na powierzchni panował - serca jednych napełniając przyjemnym spokojem, innych natomiast kłującym napięciem - bezruch oraz naturalna cisza, którą przerywał wyłącznie cichy śpiew pobliskiej, marnej rzeczki sparowany z szumem poruszanych delikatnym wiaterkiem liści i źdźbeł trawy. Ptaki szybujące po porannym, jasnym nieboskłonie omijały tę okolicę szerokimi łukami, podczas gdy na ziemi - przemykających pomiędzy nielicznymi, pokrytymi chropowatą korą konarami czy chowającymi się za niekształtnymi, miejscami pokruszonymi głazami - dojrzeć można było parę malutkich, niegroźnych zwierzątek. Drzewiec obserwował z początku swymi paciorkowatymi, czarnymi oczyma wejście do podziemi, wewnątrz którego zniknęła ta większa, trzyosobowa grupka Skrzydlatych, lecz w pewnym momencie zwrócił spojrzenie swe - tak bardzo zmęczone, z melancholijną nutą w nie wszczepioną - na Anioła, który postanowił zostać tutaj i dotrzymać mu towarzystwa. Dawno już nie miał szansy z kimś pokonwersować - wieki minęły od ostatniego czasu, kiedy dane mu było z kimś najzwyczajniej w świecie porozmawiać - dlatego też zdumienie oraz wątła, słabiutka iskierka uciechy wypełniły jego skutą duszę wtedy, gdy zadane mu zostało przez Hershę pytanie. Doprawdy nie sądził, iż przyjdzie mu wdać się z kimś ponownie w jakąkolwiek dyskusję, że będzie mógł z kimś podebatować lub o szarych, płytkich faktach porozprawiać.
- Cóż chciałbyś wiedzieć, o Bojowy? - odparł nie wiedząc, od czego zacząć i na czym się skupić, i co rzec powinien więcej o sobie. Tyle stuleci w milczeniu i bez towarzystwa nie sprzyjały utrzymywaniu się w kimś szanownej sztuki konwersowania.


Veles, Lilo, Raven


Podczas u góry dwójka związała się raczkującą, początkującą dyskusją, na dole doszło do podjęcia niezwykle ważnej, pierwszej - w sumie drugiej, jeśli wziąć pod uwagę to, co zaszło na powierzchni - decyzji grupowej. Rozejrzawszy się po wypełnionej stęchłym powietrzem komnacie i zbadawszy wiszące przy wejściach do korytarzy kulki wypełnione barwnymi światełkami - zimne w dotyku, gładkie i ledwo wyczuwalne przez zmysł dotyku, jak gdyby istniały w realnym świecie, ale na samym jego krańcu i chwiejnej granicy - drużyna postanowiła ruszyć - wspólnie i bez rozdzielania się - tunelem oznaczonym zieloną lampką. Wkroczywszy do niego i przebrnąwszy pierwsze metry zauważyć mogli, iż ciemność - gęsta i czarna, i niemożliwa do przebicia wzrokiem - rozstępowała się przed nimi i zamykała za nimi, dając im widoczność na jakieś dwa metry przed i za siebie. W konsekwencji nie potrzeba było wiele czasu na to, aby pomieszczenie ze schodami zniknęło w mrokach głębokich, ale na całe szczęście droga była prosta i mogli w razie co zawrócić z powrotem do wyjścia prowadzącego na górę. Czyż nie?

Korytarz, jakim wędrowali nie był czymś fascynującym bądź pięknym, jako że ściany i sufit jego były kamienno-ziemne, obskurne oraz pozbawione jakichkolwiek ozdób - nawet lampek, jako że grupka nasza zacna była jakby zamknięta w bańce światła niewiadomego pochodzenia. Było to typowe, podziemne i brutalnie surowe środowisko, którego jednostajność i niezmienność dawały złudne wrażenie monotonnej, ciągnącej się w nieskończoność podróży. Ile kroków już wykonali? Jak bardzo oddalili się od początkowej komnaty? Jak daleko zaszli? Ile czasu minęło? Wszystko to zatracało się w nieurozmaiconym, pozbawionym różnorodności otoczeniu.
Aż wtem nastała ciemność.
Bez żadnego ostrzeżenia blask dający im możliwość widzenia siebie nawzajem i tunelu, jakim się przemieszczali - a przynajmniej jego kawałka - znikł, przepadł, wyłączył się tak, jak gdyby ktoś niechcący oparł się o przełącznik. Cisza i ciemność zalały ich ze wszystkich stron, zaś potencjalne próby wymacania i znalezienia otaczających ich ścian spełzną tu na niczym. To zawieszenie w milczącej, pustej nicości nie potrwa, jednakże, długo, ponieważ po zaledwie paru marnych sekundach rozbrzmi wokół nich chichot ochrypły, niski oraz odbijający się mnożnym, przeplatającym się echem.

- Któż kto, któż to. Człowiek, ptak? Może, może, gołąb, szpak? Nie wiem, puścić, trzymać, kraść? Kimże, jak i czegóż Wam? - Słowa mnogie wszyły się pomiędzy chichot, który przycichł znacznie, lecz dalej szumiał nieprzerwanie w tle. Nim zdołali porwać się na odpowiedź lub konkretne działanie, cała trójka usłyszeć mogła, jak coś uderza z klekotem o ziemię w środkowym punkcie ich skromnej drużyny. Były to trzy kostki sześcienne, które zamiast cyfr miały jarzące się w mrokach, zielonkawe i karykaturalnie proste rysunki na każdej ze ścianek. Smok, królik, tarcza, lew, miecz i zaciśnięta pięść prezentowały się dumnie na nich, lśniąc i błyszcząc w ciemnościach niczym rozjarzone od środka, szmaragdowe nici wszyte w białe, kościane kostki. - Rzucać, rzucać, każdy raz! Jedna kostka, jedna twarz!

(Dodatkowe) Informacje:
  • Warunki: chłodno (około 2 stopnia Celsjusza), lekki wiaterek, słońce jest w położeniu mniej więcej ósmej godziny.
  • Veles, Lilo, Raven - przy odpisie rzućcie, proszę, kostką6.
  • Cyfry odpowiadające znakom (żeby było mi i Wam prościej):

      1 - Smok2 - Królik3 - Tarcza4 - Lew5 - Miecz6 - Pięść


  • Termin odpisów: 15.02.18r. (Jeżeli chcecie krótszy termin, to dajcie znać)


Ostatnio zmieniony przez Karyuudo dnia 08.09.18 21:42, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.02.18 17:16  •  Dolina - Page 3 Empty Re: Dolina
Blask wybił go z rytmu i z przyzwyczajenia do ciemnego tunelu. Zakrył oczy ramionami i zacisnął powieki. Dopiero w chwili, gdy rozległ się chichot, anioł uniósł spojrzenie. Poczuł niepokój, ale i ekscytację.
 – Aniołowie próg przebyli, gospodarzu miły! Żadnych rzeczy niegodziwych myśmy nie zrobili! – Odpowiedział serdecznie Wołos, nie szczędząc sobie poetyzacji własnej wypowiedzi. Mimo powagi sytuacji, nie potrafił się powstrzymać. Sposób wypowiedzi jednak nie powinien być przeszkodą w akcie komunikacji, choć gdyby ktoś do niego wierszem mówił, to byłby zachwycony. A już szczególnie po nieprzyjemnej drodze, jaką przebyli!
 – Cel nasz zostawmy sekretem, jakbym skrył go pod beretem – Dodał dopiero w chwili, gdy kostki uderzyły o podłoże między nimi. Spojrzał na towarzyszy i nie bacząc na ich czyny, rzucił jedną z kości, patrząc, jak ta toczy się po ziemi.
 – Cokolwiek się nie stanie, iść dalej musimy. Cokolwiek na drodze nie stanie, sobie poradzimy. – A tym razem brzmiał wyjątkowo, jak na siebie, poważnie. Nie wolno było się wycofywać.

|| Byłbym w sumie za krótszym limitem. Ale jeśli reszta powie, że nie, to przeżyję.~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.02.18 17:16  •  Dolina - Page 3 Empty Re: Dolina
The member 'Veles' has done the following action : Dices roll


'Kostka6' : 1
                                         
VIRUS
VIRUS
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.02.18 17:03  •  Dolina - Page 3 Empty Re: Dolina
Ciemność to nie było coś, co napawałoby ją szczególną radością. Nieszczególną też nie, a szczerze mówiąc to w ogóle żadną. Podziemne mroki przyprawiały ją o dreszcze, poruszała się sztywno i przyłapała się na tym, że zaciska szczęki aż do bólu. Gdyby nie towarzystwo dwóch pozostałych aniołów, pewnie wybiegłaby z tunelu szaleńczym sprintem, czy też przede wszystkim w ogóle by do niego nie weszła. Teraz jednak musiała się jakoś trzymać i mieć nadzieję na to, że w którymś momencie uda im się skombinować jakieś źródło światła. Ta nikła jego otoczka, w której cały czas szli, zdecydowanie nie była wystarczająca, by uspokoić nerwy anielicy.
I wtem nagle zniknął, na co Lise zamarła. Na kilka chwil przestała oddychać, nie mogąc się zmusić do wciągnięcia powietrza. Kiedy wreszcie rozbrzmiał tajemniczy chichot, odważyła się zrobić wdech; uczucie było takie, jak gdyby wypełniła płuca smołą. Nie było tego widać, jednak dziewczyna pobladła, stojąc jak wryta z wytrzeszczonymi oczami i ustami uchylonymi w niemym wyrazie przerażenia. Serce łomotało pod żebrami niczym wściekła osa zamknięta w słoju. W końcu sięgnęła drżącą dłonią po jedną z kostek i wykonała lekki zamach, wypuszczając przedmiot spomiędzy palców. Skupiła wzrok na jarzących się w ciemności obrazkach, próbując nie myśleć o tym, że poza kilkoma zielonymi znaczkami nie widzi absolutnie nic.

// Mi krótszy termin absolutnie nie przeszkadza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Dolina - Page 3 Empty Re: Dolina
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 15 Previous  1, 2, 3, 4 ... 9 ... 15  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach