Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 15 z 15 Previous  1 ... 9 ... 13, 14, 15

Go down

Pisanie 01.10.19 17:40  •  Dolina - Page 15 Empty Re: Dolina
Bóg.
Nie było to wyrażenie, z którym to był jakoś mocno i solidnie zaznajomiony - do takiego stanu rzeczy przyczyniły się tak izolacja, w jakiej preferował spędzać przemijające mozolnie lata, a także bardziej przyziemne tematy rozmów z napotkanymi na drodze swej egzystencji personami. Nie był nazbyt wierzącą jednostką, a twardo stąpającą po ziemi zarówno ciałem - ze względu na swój śmieszny lęk wysokości - jak i nakierowanym na pomaganie chorym lub rannym nieszczęśnikom umysłem. Zbytnio przejmował się tym, co działo się na realnym, tutejszym padole ażeby wałkować oraz rozkminiać sprawy związane z duchowością i prawdziwością elementów pochowanych w zaświatach, toteż "bóg" było dla niego słowem smakującym obcością na języku i napawającym niepewnością podczas wymawiania go.
- Obawiam się, iż taki tok rozumowania poza moim pojmowaniem się znajduje - odpowiedział więc na gdybania Anioła dotyczące pożyczek od Wszechmocnego i dbaniu o to, co zostało im tymczasowo podarowane. Koncept, owszem, w miarę zrozumieć potrafił, lecz ten głęboki sens dotykające prawdziwej, świętej wiary umykał mu pomiędzy palcami szponów niby sypki, drobniutki piasek. Ufność kłaść mógł w innych, odpowiednich jego zdaniem osobach, a zaufaniem obdarzyć mógł jednostki, z którymi dane mu było się zetknąć i które sobie na to zasłużyły, lecz niezdolnym był do zaoferowania tego wszystkiego czemuś, co nienamacalne i milczące, i nieobecne ciągle było. Anioły to już była kompletnie inna sprawa, ponieważ stąpały one po tej samej ziemi, co oni i oferowały wsparcie potrzebującym tego poszkodowanym, co czyniło je namacalnymi, prawdziwymi, żyjącymi personami, z którymi spokojnie dało się wejść w interakcje i z nimi pokonwersować, i może nawet i wejść w jakieś dobre układy.

Zaklekotał luźno, swobodnie i z namysłem, próbując rozszyfrować mimikę twarzy swego tymczasowego towarzysza zbierania ziół. Zawsze miał z tym problemy i nigdy nie był to jego silny punkt, ponieważ ludzkie facjaty miały tyle możliwości i kurtyn prezentujących przeróżne, wszelakie emocje na ich płótnie. Zbyt wiele, za dużo, zdecydowanie - odczytywanie zwierzęcych gestów ciała było o wiele prostsze i przyjemniejsze niźli zgadywanie tego, co maluje się na czyjeś twarzy.
- Nobliwa pomoc, miłosierna i godna poszanowania - rzekł poważnie jako kontrę na "I co to za pomoc, która potrzebuje pomocy" wypowiedziane przez Skrzydlatego, odsuwając smutek spowodowany schowaniem przez niego skrzydeł daleko na bok, do zaciemnionego i oblepionego pajęczynami kąta. - Na dalekim zachodzie znaleźć możesz moczary przez skaliste góry otoczone, które to domem mym są i sanktuarium dla każdego potrzebującego. Jeśliś problemy by miał z odszukaniem ich, posłuchaj plotek krążących po Desperacji o bagniskach uzdrowicielskich i przez duchy zamieszkałych - odparł na jego pytanie dotyczące jego miejsca zakwaterowania, odczuwając mniejszą gorycz odnośnie nadejścia momentu ich rozstania niż tej, jaka uderzyła go po tym, jak ten zdematerializował pierzaste swe, niebiańskie kończyny. Kres każdego spotkania zawsze nadejdzie i było to niemożliwe do uniknięcia, do czego Kai dawno już się przyzwyczaił dzięki swym pacjentom, którzy przybywali i odchodzili - nierzadko wtedy, gdy ten zasypiał lub udawał się na patrol wokół swych mokradeł. - Z pewnością kiedyś skorzystam z Twojego zaproszenia. Ty z kolei nie wahaj się przybyć do mego domu, zwłaszcza kiedy potrzebować będziesz pomocy przez udzieloną pomoc - dodał łagodnie i z nieśmiałym klekotem, radując się w sercu przez pozyskanie nowego, stałego - a przynajmniej takąż miał nadzieję słodką oraz cudowną - przyjaciela. Nie było to dla niego częstą sposobnością, dlatego długo jeszcze będzie wspominał ten dzień w swych myślach i rozpływał się na tym, iż grono jego znajomych powiększyło się o nową osóbkę.

Zaciekawiła go niezmiernie i niesłychanie wzmianka o sądzie dla zmarłej persony, co postanowił odnotować w pamięci i dopytać o tym Anioła przy następnej okazji, kiedy się spotkają. Wzruszyła go też próba Hanaela z ponownym przekonaniem go, iż człowiekiem zaklętym w ciele zwierzęcia jest, nie zaś prostym stworzeniem obdarzonym zdolnością do mowy. Doceniał to, naprawdę, mimo że te strzępki wątpliwości oraz niepewności wciąż i wciąż krążyły wewnątrz jego duszy i podgryzały go po kostkach.
- Do zobaczenia więc. - Nie "żegnaj", ponieważ jeszcze się spotkają, wierzył w to głęboko i z ogromnym przekonaniem. Patrzył żółtymi, okrągłymi oczkami za oddalająca się sylwetką mężczyzny, a gdy ten znikł mu wreszcie z zasięgu wzroku, Czapel wrócił do kolekcjonowania tutejszych przydatnych, delikatnych roślin. Zajęło mu to kilka godzin, po których głodnym i zmęczonym był, a to z kolei popchnęło go do wrócenia na jego cudowne, wspaniałe - tylko dla niego - moczary. Do domu. Lekkim, raźnym krokiem ruszył więc w drogę powrotną, zadowolony tak ze spotkania z przedstawicielem niebiańskiej rasy, jak i świeżego zapasu ziół schowanego w skórzanej, noszonej przez niego nerce.

z.t.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.11.19 15:19  •  Dolina - Page 15 Empty Re: Dolina
- Płynie, Wisła płynie~
Nie, czekaj, zły kraj. I zła rzeka.
Uważając, aby przypadkiem nie nadepnąć butem na odcisk swojego niewielkiego towarzysza, Włoszka powolnym krokiem wędrowała nieopodal rzeki, płynącej gdzieś tam od niechcenia. Właściwie to mogłaby się z nią dogadać, gdyby była na tyle pierdolnięta, aby słyszeć wodę w innym tego stopnia znaczeniu - bo i Federice nic się nie stało poza byciem i chodzeniem do przodu.
Nie wiedziała jak to wyjaśnić, ale ostatnio czuła się tak, jakby czas stanął gdzieś tak parę miesięcy temu, jak nie lat. Co chwila pozwalała sobie na dosyć niestandardowe wycieczki po Desperacji i jeszcze dalej, tak jakby krzyczała wręcz gdzieś tam, hen, do nieistniejącego bożka: "Nudzę się, musisz coś wreszcie rozjebać!"
Dość rzec, że przez ostatnie parę lat nie miał humoru na słuchanie jej zdeterminowanych krzyków - aż w końcu walnął papierami i zrzucił jedną przygodę, po której jej mózg doznał szoku tak mocnego, że Amerykańscy naukowcy nigdy by nie odkryli, do czego doszło i jak.
Ale to długa historia, a jej nie chce się opowiadać czegoś, czego nawet nikt nie słucha. Poza nią i tą cholerną rzeką.
- Patrz i podziwiaj, młody - rzuciła zaskakująco radośnie Nove, zerkając na dzielnie tuptającego za nią Paolo - Przyroda wysokich lotów. Nasze mamy parę drzewek dla umilenia czasu. Zajebiście, co? Nic tylko, kurwa, piknik urządzić.
Albo kopać. Albo kogoś utopić. Czym chata bogata! Zresztą, znała co najmniej parę wariatów, które by to krzyczały jak to tu pięknie nie jest, szykując kocyk na piknik. I nie, o dziwo nie były to tylko anioły.
A Federica szła dalej, nucąc sobie coś pod nosem, czasem przyglądając się roślinom, co by żadnej nie nadepnąć. Już raz dostała solidny wpierdol za zdeptanie rumianku - a i cholera wie, może znajdzie coś ładnego i przydatnego.
                                         
Nove
Bernardyn     Opętana
Nove
Bernardyn     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Federica Vanessa Carramusa


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.12.19 11:18  •  Dolina - Page 15 Empty Re: Dolina
Mknęła brzegiem rzeki, giętko i cicho jak szemrząca leniwie woda. Łapa za łapą, do bólu rytmicznie. Wdech, wydech. Znów. I znów. Monotonnie, uparcie, nieprzerwanie. Mechanizm doskonały w swojej niedoskonałości, gotowy pokonać jeszcze wiele, wiele kilometrów (albo położyć się przy pierwszym lepszym kamieniu i usnąć na miesiąc). Myśli miała dziś nadzwyczaj spokojne, zmysły ostre i trzeźwe. Nic dziwnego, że wkrótce wyczuła przyniesioną z wiatrem, znajomą nutę. Przyspieszyła, kłus przeszedł w niesymetryczny galop, zębiska błysnęły w otwartej paszczy. Dawno zagubiona w poczuciu czasu, nie miała pojęcia, jak długo biegła. Dziesięć minut? Godzinę? Nieważne, przecież i tak miała go za dużo. Otoczone złocistym morzem źrenice rozszerzyły się nieznacznie, dostrzegając majaczącą na drugim brzegu sylwetkę. Szaleńczy cwał pozwolił skrócić dzielącą je odległość do minimum. Rayissa zahamowała gwałtownie, żłobiąc w ziemi bruzdy po pazurach, po czym, jak gdyby nigdy nic, kontynuowała wolny marsz, równolegle do Włoszki. Wywalony na wierzch jęzor oraz przyspieszony oddech wcale nie przeszkadzały w zerkaniu raz za razem na drugą stronę rzeki, próbując schwytać i usidlić spojrzenie fiołkowych oczu. Uniesiony wysoko ogon majtał wesoło na boki, postawione na sztorc uszy ani myślały oklapnąć. Jak na drzewo, czuła się wybitnie podekscytowana.
Dzień dobry, pomyślała tylko, równocześnie wydając z siebie karykaturę szczeknięcia, której bliżej było do mieszanki warkotu i kaszlnięcia. Cóż, ostatnio rzadko używała strun głosowych, zielska porozumiewały się zupełnie inaczej. Dzień dobry, dzieńdobrydzieńdobry.“Szczeknęła” jeszcze kilka razy, szczerząc kły w czymś, co chyba miało być uśmiechem, ale wyglądało raczej makabrycznie. Na dokładkę wykonała dwa zupełnie niepotrzebne obroty, chcąc dać upust pobudzeniu i… czekała.
                                         
Rayissa
Opętana
Rayissa
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Rayissa


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.12.19 20:52  •  Dolina - Page 15 Empty Re: Dolina
Zdawałoby się, że dzionek będzie tak spokojny, że nic, tylko puszczać spokojne piosnki, iść dalej, pilnować rumianku, pilnować Paolo, iść się najebać, spalić coś... Nove wręcz dobrze się bawiła, wymyślając całą masę bezsensownych scenariuszy dzisiejszego dnia, dalej nucąc jakieś piosnki spod rękawa.
Aż ravier wydał z siebie dziwny dźwięk, a noga Włoszki zawisnęła w powietrzu.
Pod jej nogą krzywiła się jakaś roślinka, zaskakująco ładna jak na desperacką, ale nie o to chodziło biednemu Paolo. Mafijny ravier wyczuł, że jego towarzyszka najzwyczajniej nie była już samotna - ktoś, a właściwie coś, uparcie dotrzymywało jej towarzystwa po drugiej stronie rzeki. Federica powoli oddaliła się od Boga ducha winnej roślinki i stanęła na obydwu nogach, a następnie powoli skierowała swój wzrok na stworzenie, które nie dawało spokoju Paolo. Ciężko było jej najpierw opisać, co to jest. Wilk? Drzewo? Połączenie? Jej wzrok musiał naprawdę szwankować w tej chwili. Zaraz jednak do jej uszu dotarło specyficzne szczeknięcie.
Bardzo specyficzne, a zarazem jej znane.
Dzień dobry, Nove. Widzę tę stokrotki.
- Ciao! - krzyknęła radośnie machając dłonią, dając jej w pełni znak, że dobrze wie o jej obecności. - Kopę lat, signorina - a niechby to, jebana woda. Jak myślisz, ile nam zajmie zanim tę Wisłę wysuszy do końca?
Fede, to nie jest Wisła.
Super, ale przeszkadza równie mocno w tej chwili. Może nie jest na tyle zaśmiecona, ścieki nie spływają...
Na próbę karykaturalnego "uśmiechu" sama spróbowała oddać o wiele ładniejszym przykładem, łapiąc tym samym święcie oburzonego Raviera, który dalej nie do końca wiedział, czy ma atakować, bo jest coś nie tak, czy dlatego, że jest zazdrosny. Cholera go wiedziała.
                                         
Nove
Bernardyn     Opętana
Nove
Bernardyn     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Federica Vanessa Carramusa


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.12.19 14:54  •  Dolina - Page 15 Empty Re: Dolina
Rozhuśtany ogon niemalże oszalał i odleciał, gdy Federica obdarzyła psowatą spojrzeniem. Kilka szczeknięć dalej brązowe futro nasiąkało już wodą, bo Rayissa, w przeciwieństwie do Włoszki, nawet przez sekundę nie zastanawiała się nad czystością, czy głębokością rzeki. Na szczęście było dość płytko (i nie śmierdziało), co w połączeniu z raczej spokojnym nurtem pozwoliło bez trudu dopłynąć na drugi brzeg.
Podeszła całkiem blisko, prawie opierając się bokiem o nogi towarzyszki, i bezczelnie otrzepała mokrą sierść. Miliony drobinek osiadły na wszystkim w zasięgu metra. Szybki prysznic jeszcze nikomu nie zaszkodził, nieprawdaż? A że było nieco chłodno, to inna sprawa. Przynajmniej razem im będzie zimno.
W międzyczasie przyglądała się stworzeniu, ni to zdziwiona, ni wystraszona. Wolałaby nie zostać ukąszona w zadek, nie tracić futerka przed zimą, tym bardziej kończyn, czy uszu. Ciekawość nakazywała obwąchać raviera, który teoretycznie był od niej mniejszy, wyuczona ostrożność jednak nie pozwalała choćby trącić zwierzaka. Co, jeśli ta mała istotka nagle urośnie i połknie ją w całości? Czy jakby ją przeżuł i przetrawił to wyrosła by z nasion w jego odchodach? A nie, czekaj, do nasion potrzebowałaby owoców, a tych jeszcze ani razu nie wyhodowała.
- Dzień dobry, pani Federico! - Wychrypiała wreszcie, stając na dwóch nogach. Odchrząknęła, próbując oczyścić nienawykłe do mowy gardło i wyszczerzyła przydługie, podwójne kły w uśmiechu. Ten był tylko trochę mniej makabryczny od poprzedniego. - Piękny mamy dziś dzień, prawda?
                                         
Rayissa
Opętana
Rayissa
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Rayissa


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.12.19 13:30  •  Dolina - Page 15 Empty Re: Dolina
Włoszka instynktownie wykonała parę kroków do tyłu, widząc z jaką niezmiernie wysoką gracją oraz impetem, Ray pokonała wodę - dalej dostojnie określaną jako 'japońską' Wisłą - i przyleciała do niej, prawie że wtulając swoją mokrą sierść o ubranie Nov. Ta ponownie chciała się oddalić, ale psowata okazała się szybsza, i zanim uciekła od niej, Ray uraczyła ją porannym deszczykiem na ożywienie. Federica skrzywiła się i odchyliła twarz, żeby cała ta woda nie wpadła do jej oczu, podczas gdy z jej ust wyleciała niewielka wiązanka włoskich przekleństw. Po chwili przyuważyła, że Paolo, który najpierw tylko bacznie przyglądał się sytuacji, zaczynał się irytować, nie wiedząc dokładnie, w jakiej sytuacji znalazła się jego towarzyszka. Z jego pyska wydarł się charakterystyczny dźwięk, na co Włoszka zareagowała, delikatnie odsuwając go własną nogą od Ray. Co jak co, ząbki tego pana były dosyć mocne, a wolałaby, żeby piesku-drzewku było w dobrym stanie, co by potem nie mściła się na niej swoim zielskiem.
Wbrew pozorom, wiedziała nieco więcej o panience. Wolała jej nie wkurzać.
- Nove - skrzywiła się i poprawiła ją natychmiastowo. - Nazwij mnie raz jeszcze po imieniu na Desperacji, a cholera jasna, nie odezwę się do Ciebie, signorina. Chyba że dasz mi pewność, że w okolicach nikogo nie ma?
Nie bez powodu trzymała się swojego przezwiska, żeby teraz ktoś wypluwał jej imię jak gdyby nigdy nic - czasem serio zapominała na nie reagować. Mimo to, aby nie być gorszą, również pozwoliła, żeby jej uśmiech nabrał dzikiego wyrazu.
- Tak, tak, cudny. Jak wpadasz na odwiedziny, to zawsze jest piękny, signorina. Kto tym razem zdeptał Twoje stokrotki, że czaisz się po tym bagnie?
                                         
Nove
Bernardyn     Opętana
Nove
Bernardyn     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Federica Vanessa Carramusa


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.04.20 4:35  •  Dolina - Page 15 Empty Re: Dolina
- Ooooch… - złociste oczęta rozwarły się trochę szerzej, wpatrzone w rozmówczynię z intensywnością zakrawającą o obsesję. Włoszka jednak znała psowatą nie od dziś i doskonale wiedziała, że ona po prostu tak ma, a wielkość oraz dziki wyraz ślepi bynajmniej nie polepszają dziwacznych spojrzeń. - Dobrze, pani Federico! Już nie będę.
Skinęła energicznie głową, nadal szeroko uśmiechnięta. Albo była mądra inaczej, albo dobrze grała swoją rolę. Niestety, raczej to pierwsze, bo zacięła się zaraz, jakby przetwarzając kolejne zdania. Trudno odgadnąć, cóż kryło się w głowie wymordowanej, gdy przez dobrą minutę gapiła się w martwy punkt. Całkowicie nieobecna. Rozmawiała ze stokrotkami? Nasłuchiwała, czy oby na pewno są tu same? Za mało się grzała na słonku i zabrakło jej energii?
Mrugnęła.
- Och. Dobrze, dobrze. Chodźmy dalej. - Odwróciła się na pięcie, jak gdyby nigdy nic kontynuując marsz w kierunku, w którym towarzyszka wcześniej zmierzała. Tempo nie było szaleńcze, ale dość żwawe. Mimo to, daleko to ona nie zaszła. Przystanęła po kilkunastu krokach, zerkając zza kaskady czekoladowych loków. - A dokąd tak właściwie idziemy?
                                         
Rayissa
Opętana
Rayissa
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Rayissa


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.20 15:12  •  Dolina - Page 15 Empty Re: Dolina
Włoszka zacisnęła zęby, próbując nie dać wygrać własnemu poirytowaniu. Serio, Ray była ciężkim przypadkiem i za cholerę nie wiedziała, kiedy struga z niej kompletnego debila, a kiedy robi się choć trochę poważna - bo pewnie jak chce, to potrafi nogą w brzuch z gracją przywalić. Jednak wciąż nie wysłuchała łaskawie prośby Nov, żeby nie zwracała się do niej per pani. Na tym etapie jednak Federica poddała się i przestała wysilać swoje ostatnie szare komórki, jak to w końcu było z tą psią panienką.
Powstrzymała się więc od przemocy na ludzkich zwierzątkach i szła dalej w ciszy, trzymając ręce w kieszeniach, samej myśląc, gdzie teraz mogłyby iść. Ravier dzielnie tuptał zaraz obok niej, wręcz zadowolony ze swojego życia.
- A nie wiem - rzuciła krótko, drapiąc się po głowie. - Przed siebie, jak jakieś pieprzone włóczykije z gór. Co znajdziesz to znajdziesz, może znajdzie się jakiś fajny przypał do oglądania. Wiesz, nawalający się ludzie, imprezy, cokolwiek.
Szła na czuja razem z Ray i Paolo tak długo, aż im się to nie znudziło.

[z/t x2]
                                         
Nove
Bernardyn     Opętana
Nove
Bernardyn     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Federica Vanessa Carramusa


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Dolina - Page 15 Empty Re: Dolina
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 15 z 15 Previous  1 ... 9 ... 13, 14, 15
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach