Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 14 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 10 ... 14  Next

Go down

Pisanie 26.11.18 23:21  •  Taisei - góry niskie - Page 6 Empty Re: Taisei - góry niskie
Zerknął w kierunku Elise. Gdyby nie była androidem, polubiłby ją za szczerość i bezpośredniość w kontaktach między ludzkich, ale będąc nim, miała te cechy najprawdopodobniej wpisane w program.
  — Skądże znowu. Miło wiedzieć, że życie Luizy nie opiera się tylko na grach komputerowych i nieładzie — zapewnił ją, kłamiąc, ale jakie to miało znaczenie? Kobieta na pewno się tym nie przejmie, a on nie sprawi przykrości swojej znajomej.
  Gdy Kraska wprowadziła w ruch wycieczkowiczów, poszedł w ślad za nimi, chociaż trzymał się blisko rudowłosej i sztucznej inteligencji, ale to ostatnie postanowiło najwyraźniej zostać na uboczu, chociaż w zasadzie czuł przeszywające spojrzenie na swojej skórze i pojął przekaz, jaki temu towarzyszył. Jesteś obserwowany, Mike'u Havocu. Ochroniarz Kamińskiej miał coraz więcej cech wspólny z dziennikarską hieną, co go poniekąd bawiło, a poniekąd sprawiało dyskomfort. Zdecydowanie nie powinien wchodzić w kontakt z androidami.
  W środku schroniska było ciepło, ale postanowił się nie przyzwyczajać, wiedząc, że zaraz podejmą wysiłek zdobycia szczytu. Po prostu słuchał co Natsumi ma do powiedzenia, rezygnując na wstępie z odwiedzin WC. Zarazki, musiało być tam dużo zarazków. Niemal wszystkich ludzi, którzy wdrapali się na górę Taisei.
  Gdy przeszedł czas na listę obecności, poczuł lekką konsternacje. Z jednej strony nie dziwił się, że kobieta podjęła takie kroki, ale czy na prawdę musiał o sobie coś opowiedzieć? Wiedziała o nim dużo więcej, niż ktokolwiek obecny w tym pomieszczeniu, wykluczając z tego kręgu Luizę. Ona wiedziała jeszcze więcej. Havoc miał czasem wrażenie, że jej wiedza była zbyt rozległa, ale nie miał zamiaru teraz tego roztrząsać, gdyż sam postanowił zakodować sobie dane personalne uczestników wycieczki, bo kto wie, czy takowe nie przydadzą mu się na przyszłość.
Mike Havoc.
  Ulokował spojrzenie w Kraskę i uniósł dłoń ku górze w celu swojej prezentacji, ale czy naprawdę musiał odzywać się chociażby słowem? Czując na swoim karku obce spojrzenia i słysząc w głowie głos zdrowego rozsądku podpowiadającego: musisz, nie oczekuj taryfy ulgowej czy też specjalnego traktowania, otworzył usta, by zawrzeć w kilku słowach swoją osobę.
  — Havoc. Wystarczy Havoc. Pracuję w administracyjnej sekcji S.SPEC i, gdyby ktoś z państwa się zranił, mam do dyspozycji apteczkę pierwszej pomocy i kilka kursów medycznych na koncie, więc z małymi obrażeniami powinienem sobie poradzić — rzekł tym swoim pozbawionym intonacji głosem, bo próba włożenia w niego trochę emocji spaliły na panewce. No cóż, nigdy nie dysponował zbyt wysokimi umiejętności w demonstrowaniu ich.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.11.18 0:05  •  Taisei - góry niskie - Page 6 Empty Re: Taisei - góry niskie
Jego twarz nie zmieniła się, gdy Ylva niespodziewanie nakierowała ku niemu aparat i wcisnęła klawisz, po którym rozległo się ciche trzaśnięcie — dźwięk błyskawicznie zmiażdżonej kartki. Cyknięcia fotki. Spojrzał na nią od razu i uśmiechnął się, jakby dopiero przypomniał sobie, co powinno się robić przed obiektywem. Oddychał płytko, ale równo. Miał za sobą miesiące treningów — szarża przez krzewy nie stanowiła takiego wyzwania, choć nie uważał, żeby jego obecny wygląd (te zmierzwione od biegu włosy, czerwone policzki i roziskrzone oczy) był godny zapamiętania.
— ... coś więcej o tej wycieczce?
Poprawił plecak, rozkładając sensowniej jego ciężar na ramionach i kiwnął porozumiewawczo w kierunku niskiej kobiety, której usta — jak na zawołanie — rozchyliły się w westchnięciu. Chwilę później potoczyły się następne wyjaśnienia.
Na tego typu zbiorowiskach rzadko kiedy się wychylał. Już w wojsku zauważył, że każdy, kto wychodził przed szereg, był prędko sprowadzany do parteru. Wszystko w myśl starej zasady mówiącej, że wystające gwoździe są dobijane.
Dlatego Ruuka zachowywał spokój i milczenie. Co jakiś czas zerkał ku Verity, a gdy dostrzegł, jak Greenwood podnosi dłoń, sam odwdzięczył się krótkim machnięciem nadgarstka. Cześć. Ty tutaj?
Koniec końców ruszył jednak za tłumem, monitorując zachowanie Harakawy. Przyjaciółka zdążyła się już obudzić, ale z doświadczenia wiedział, że jej żwawe ruchy często były mało skoordynowane. Zahaczała stopą o kamienie, wpadała na drzewa, rozproszona przeglądaniem komórki wplątywała się w pajęczyny. Choć jej nie dotykał, trzymał się blisko. Na zaś.
Droga do schroniska okazała się na tyle krótka, że Kyouryuu kompletnie zapomniał o szalonej walce z czasem. Omiótł spojrzeniem wszystkich wycieczkowiczów i zacisnął lekko szczękę na dźwięk pierwszego zadania.
Aż do teraz nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo źle zaczął się czuć w towarzystwie. On. Osoba, która w Shiroi robiła najwięcej zamieszania, która nieznajome dziewczyny zapraszała na karaoke, a wraz z przyjaciółmi ściągała na siebie dziesiątki spojrzeń podczas meczy koszykówki.
Kiedy więc przyszła jego kolej, nie potrafił przełknąć powietrza. Tlen nagle spłynął mu na język i prześlizgnął się między zębami w formie głuchego westchnięcia. Uniósł wyprostowaną w palcach rękę na wysokość swojej twarzy.
Obecny — zaznaczył, siląc się na neutralny ton. W głosie nietrudno było jednak wyłapać oschłość i coś, czego sam się nie spodziewał: niechęć.
Kyouryuu Ruuka, rekrut.Znam was wszystkich, dodało jego ciemne spojrzenie, którym ponownie przebiegł po zgromadzonych. Po tym klatka piersiowa urosła mu przy następnym nabieranym wdechu. Gdy ponownie przemówił, patrzył już gdzieś w przestrzeń: — Nie jestem dobry w przedstawianiu się, nie będę więc zdradzał szczegółów. Liczę na owocną współpracę, noc powinna być spokojna.
                                         
Kyōryū
Wojskowy
Kyōryū
Wojskowy
 
 
 

GODNOŚĆ :
きょうりゅう るうか (Kyōryū Rūka)


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.11.18 1:14  •  Taisei - góry niskie - Page 6 Empty Re: Taisei - góry niskie
Mogła się spodziewać, że spotkanie tej dwójki może wyjść dosyć... No, nie do końca przyjemnie. Plusem było to, że poza nią znajdowała się tutaj również spora grupa innych ludzi, więc nie musiała się aż tak bardzo bać, że zaczną rzucać spojrzeniami, które zdołałyby zmrozić jej krew w żyłach. Elise nie robiła mu na złość celowo, ale potrafiła być boleśnie szczera - a Mike to po prostu Mike. Najprawdziwszy przypadek ciepłego, kochającego i wybaczającego człowieka.
W pierwszej lepszej fikcji.
Tak czy siak, dopóki nic jej się nie działo, a Havoc nie roztaczał sobie zbyt niebezpiecznej aury, to powinno być w miarę bezpiecznie. W najgorszym wypadku będzie musiała udawać, że ma jakąkolwiek władzę nad sytuacją, w której się znalazła - w końcu Elise była jej ochroniarzem, musiała się jej słuchać. Jak będzie trzeba to poprosi ją, żeby nieco zwolniła ze zbyt mocnymi podchodami.
Dla dobra wszystkich, Luiza pozwoliła im poprowadzić swoją rozmowę bez wcinania swoich komentarzy, skupiając się bardziej na przewodniczce, która weszła w dialog z innymi i zaprowadziła ich do schroniska, z którego mieli wyruszyć dalej, ku tej prawdziwej przygodzie. Berenika wciąż siedziała cicho, wysłuchując wszystkich jak się tylko dało. Szczerze mówiąc, od pewnego czasu naprawdę chciała pogłębić swoją wiedzę na temat japońskich wierzeń na temat Youkai, stąd zamiast wdawać się w niepotrzebne dyskusje czy krzywe spojrzenia, przygotowywała się mentalnie do chłonięcia całej wiedzy - tak, jak to robiła w bibliotece czy S.SPEC, gdy trzeba było jednak udawać, że wiesz, co się działo wokół ciebie. Wbrew pozorom idzie wyłapać sporo ciekawostek, kiedy jednak się wyciszysz i schowasz słuchawki do kieszeni.
Jej humor zaczął się poprawiać aż do chwili, kiedy usłyszała o liście rodem ze szkoły. Ich przewodniczka chciała, żeby się przedstawiali.
Serce rudej zabiło nieco mocniej. Nienawidziła tego z całego serca, mówienie o sobie było czymś, czego unikała jak się tylko dało. Posłała Elise nerwowe spojrzenie, aczkolwiek zanim zdołała wykrzesać z siebie coś więcej, usłyszała swoje imię. Jej głowa zadziałała niczym typowy Explorer, dostała ostrą ścinę.
Weź się w garść, dziewczyno.
- A, tak... Obecna. Bere-  - uniosła niepewnie dłoń i spauzowała w połowie jeszcze zanim na porządnie cokolwiek powiedziała - Luiza wystarczy, pochodzę z M-6. Pracownik w bibliotece miejskiej, miło mi poznać.
Wysiliła się na uśmiech i rozejrzała się, czując, jak na jej policzki wpadły delikatne rumieńce. Nie było to najlepsze przedstawienie, ale jakoś dała sobie radę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.11.18 22:52  •  Taisei - góry niskie - Page 6 Empty Re: Taisei - góry niskie
Z zainteresowaniem przyglądała się kobiecie, która jak się okazało, miała pełnić funkcję ich przewodnika. Wydawała się całkiem sympatyczna, nawet jeżeli jej żarty niekoniecznie wpasowywały się w poczucie humoru Ylvy. A przede wszystkim wyglądała na kogoś, kto rzeczywiście zna się na swojej fusze, więc wypad zapowiadał się naprawdę ekscytujący. Nie była zwolenniczką publicznego przedstawiania się. Takie praktyki zawsze towarzyszyły w młodszych klasach, kiedy to dzieciaczki ustawiały się w kółko i każdy mówił parę słów o sobie. Ylva w takich sytuacjach zazwyczaj stała w kącie i dłubała małym palcem w nosie, spoglądając na resztę ze znudzeniem, ale też nie była ich zapaloną przeciwniczką. A skoro wszyscy po kolei zaczęli się przedstawiać, niech i tak będzie.
- Harakawa Ylva, miło mi was poznać! - uśmiechnęła się do zebranych, szybko przesuwając jasnym spojrzeniem po ich twarzach.
- Studiuję weterynarię, i chociaż nie jestem fanką górskich wypadów, to jednak noc spadających gwiazd nie zdarza się codziennie, dlatego też nie wybaczyłabym sobie, gdybym to odpuściła. - zerknęła ukradkiem na profil Ruuki. Był taki... nieobecny. Wojskowy. Służbowy.
Zmarszczyła delikatnie brwi, wsuwając chłodne palce na jego dłoń, zakleszczając się na niej delikatnie.
- I jestem winna zaciągnięcia go tutaj siłą, mimo że dzień w dzień tyra fizycznie i mentalnie, a ja bezczelnie wyciągnęłam go w jego jedyny, wolny weekend od miesięcy. - zaśmiała się lekko machając drugą, wolną dłonią. Miała nadzieję, że w ten niemy, aluzyjny sposób jakoś "poprawi" odbieranie go przez resztę. Z natury wiedziała, że jeżeli ktoś od razu wydaje się szorstki i wycofany, momentalnie zostaje wyalienowany. Miała wrażenie, że co jak co, Ruuce przyda się trochę swobody, przebywania w towarzystwie innych osób nie nastawionych na rywalizację i mordobicie. Chciała, by znowu liznął trochę normalności i beztroski.
- Ruu, przepraszam, że cię tutaj wyciągnęłam. - powiedziała ledwo słyszalnie, kiedy ktoś inny zaczął się przedstawiać. Zaczęła odczuwać wyrzuty sumienia. Na całe szczęście na tyle małe, by nie zniszczyły ekscytacji wycieczką.
                                         
Ylva
Studentka
Ylva
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ylva Isabelle Harakawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.12.18 2:32  •  Taisei - góry niskie - Page 6 Empty Re: Taisei - góry niskie
………..Odetchnęła cicho na sam koniec, gromadząc w sobie wszystkie zdobyte informacje. Górski szlag nie był zbytnio wymagający, więc nawet osoby z przeciętną kondycją powinny bezproblemowo sobie z nim poradzić, jednak i tak zaplanowała dwie główne przerwy. Na wszelki wypadek.
W porządku, proszę państwa. Co dla niektórych najcięższy etap już za nami, teraz już będzie… lżej - ugryzła się w język, zanim powiedziała „z górki”, bo pewnie kolejnego kiepskiego żartu ta nieszczęsna grupa nie zdzierży. – Daję teraz piętnaście minut na ewentualne skorzystanie z toalety oraz zabranie przygotowanego przez schronisko prowiantu. Czeka nas raczej dość przyjemna przeprawa, szlak nie ciągnie się non stop pod górę, pochyłość w większości przypadków nie jest znaczna, oprócz dwóch miejsc. Jeśli ktokolwiek ma ochotę, to istnieje możliwość wypożyczenia kijów trekkingowych, które mogą ułatwić podejście osobom nieprzyzwyczajonych do takich wycieczek. Opcja dla chętnych, bez tego również przeprawa jest możliwa.
Głos miała spokojny i łagodny, ale wyraźny i raczej mający tendencję do przebijania się przez ewentualny hałas. Cóż, przy rozgardiaszu panującym w koszarach (tudzież podczas walki, ale to nie dawajmy na razie ekstremalnych przykładów), trzeba było sobie radzić.
W gruncie rzeczy w roli przewodnika Natsumi czuła się, cóż, dość dziwnie. Wystąpienia publiczne nie stresowały jej specjalnie, ale z drugiej strony – trafiła najwidoczniej na samych młodych, a w kwestii porozumiewania się z osobami, które były kilkanaście lat młodsze… hm, miała nadzieję, że przynajmniej nie zostanie uznana za dinozaura. Miała już dostatecznie dużo przydomków, nie potrzebowała kolejnego.
W trakcie tych piętnastu minut omówiła jeszcze pewne organizacyjne kwestie z recepcjonistką, przy okazji też po raz kolejny sprawdzając prognozę pogody. Niby była zależna od naukowców, ale czasem miała dziwne wrażenie, że zadziwiająco dokładnie odwzorowywali zmienność atmosferyczną szczytów. Co prawda wątpiła, żeby tym razem mieli coś nagle zmienić, ale w końcu przezorny zawsze ubezpieczony, czyż nie?
W porządku, grupo, widzę, że wszyscy są już gotowi, więc możemy ruszać – zarządziła po upływie odpowiedniego czasu i wyszła na zewnątrz, gdzie ponownie zaczekała chwilę, aż ludzie ostatecznie się ustawią. – Zaczynamy lekko pod górkę, za to z pięknymi leśnymi widokami. Napotkać możemy się na przynoszące szczęście wiewiórki, dzikie bażanty pstre, lisy, w kulturze czasem dalej dzielone na yako i zenko, a także jeszcze kilka innych stworzeń. Z reguły jednak unikają kontaktów z człowiekiem, chociaż przez pewien paskudny nawyk podkarmiania ich przed turystów, w drodze na szczyt Taisei, część z nich może nas w jakiś sposób zaczepiać.
Na razie stała tyłem do grupy, jednak powoli w ten właśnie sposób zaczęła piąć się w górę.
Jakieś pytania organizacyjne, póki jesteśmy blisko schroniska? Ponieważ nie znam państwa kondycji, ciężko mi określić, ile nam zajmie podejście, ale z całą pewnością nie spędzimy połowy dnia na wspinaczce i spokojnie zdążymy jeszcze na szczycie przygotować się do Nocy Spadających Gwiazd – rzuciła, w końcu odwracając się do nich plecami, chociaż pozostawała w bardzo bliskiej odległości. – Albo jakiekolwiek inne pytania. Część pewnie dopiero się urodzi w trakcie podróży, ale może jakiś temat wybitnie kogoś nurtuje już teraz?
|| Przepraszam za opóźnienie, ale miałam… drobne trudności techniczne *kaszl*[/i]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.12.18 13:15  •  Taisei - góry niskie - Page 6 Empty Re: Taisei - góry niskie
Zaraz po tym jak się przedstawił, rozejrzał się w dwóch zerknięciach dookoła i lokalizując swój cel, cofnął o parę kroków, przyłączając się do Verity. Zawsze to trochę bardziej raźniej stać przy kimś kogo się, choćby mniej więcej, zna. Zaraz też była jej kolej na przedstawianie się. Po tym występie nie mógł się powstrzymać od zerknięcia na Ver. Posłał jej też pozytywnego kciuka w górę, że dała radę, przeżyła, najgorsze już za nimi i że absolutnie nigdy nie wspomni w żadnej rozmowie o "Daisy grywającej w brydża".

Uśmiechnął się do siebie półgębkiem, dławiąc rozbawione parsknięcie, widząc jak bardzo chętnie wszyscy po kolei wypluwali z siebie oficjalną prezentację swojej osoby. To się towarzyska grupa zebrała, nie ma co. Ylva, swobodniej niż wszyscy inni razem wzięci, jako jedyna zdawała się ratować nieco sytuację i przy okazji nawet próbowała rozjaśnić imidż swojego towarzysza.
Kogo tu mieliśmy dalej? Ach, parę osób pracujących dla rządu i S.SPEC, w tym oczywiście ich przewodniczka. Nawet mieli tu jednego rekruta, Ruuke, którego cudem sobie przypomniał, że kiedyś go już raz widział, był sztywny jak coś bardzo sztywnego i bardzo intensywnie się starał, żeby przez przypadek rekreacyjny aspekt tej wycieczki się do niego nie dostał. Zarówno Elise jak i Havoc w swojej prezentacji byli tak formalni i wypruci z emocji, aż Matt nie wiedział jak na to zareagować. Zwłaszcza na ubraną niemal w stuprocentową czerń (co było dokładną odwrotnością full color Matta) Elise. Nie planował oceniania nikogo z gór-- na zapas, ale kobieta dawała mu poważny... nope vibe. Z kolei Luiza - miał wrażenie, że istotnie znał ją z widzenia z biblioteki? Nie był tam szczególnie częstym gościem, ale mimo wszystko, jego noga tam postała parę razy.

Swój odebrany prowiant skrupulatnie schował do plecaka, sprawdzając czy wszystkie awaryjne leki wciąż były na miejscu. Kiwnął do siebie, upewniony, że na razie wszystko jest tam gdzie trzeba. Niedługo potem zebrali się znów na zewnątrz. Uch, powietrze. Tyle świeżego powietrza. I dźwięki. Całkiem miłe dźwięki. Na razie wszystko było w porządku. Starał się nie myśleć za bardzo o swoich krzywych stopach, które niedługo pewnie zaczną mu dokuczać i wraz z problemem złapania oddechu będą go upokarzać przed całą grupą. Ale hej, to dopiero później. Na razie chciał się gapić na roślinki, drzewka, chmurki, jednym uchem słuchając przewodniczki, całą resztą siebie błądzić myślami gdzie indziej. Może nawet zwinąć choć ze dwa fajne kamienie z drogi, do swojej kolekcji kamieni.
- Gotowa uskutecznić trochę paskudnego nawyku podkarmiania zwierzątek? - spytał Verity, ewidentnie gotowy na spotkanie pierwszego stopnia z każdą napotkaną wiewiórką w okolicy. - Wiewiórki. I te ich... małe, śmieszne łapki - powiedział, machając dłońmi w powietrzu i rozcapierzając palce.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.12.18 18:13  •  Taisei - góry niskie - Page 6 Empty Re: Taisei - góry niskie
Za każdym razem, gdy kolejna osoba zbierała głos, jego spojrzenie prześlizgiwało się po nań sylwetce, lecz przy wykonywaniu tych oględzin starał się o zachowanie minimum dyskrecji. Nie robił tego z tych samym pobudek, co pani generał i też nie miał zamiaru zawierać nowych znajomości. Ot, po prostu robił to, co zawsze. Miał oczy dookoła głowy i wyłapywał informacje, które mogły okazać się w przyszłości pomocne. Chociaż nie był w pracy, towarzyszące mu przez wiele lat nawyki, przyległy do niego i nie potrafił ich wyplenić nawet podczas luźniejszej formy spędzenia wolnego czasu. Poza tym w miarę swoich możliwości zapamiętywał ich dane personalne. I w zasadzie ze wszystkich tu obecnych, jedynie postawa rekruta przypadła mu do gustu, ale słowa towarzyszącej mu kobiety  - w jego stronniczej opinii - nieco zrujnowały wizerunek spokojnego i opanowanego młodzieńca, może właśnie dlatego szybko stracił zainteresowanie, a jego niebieskie oczy ponownie spoczęły na Krasce.
  Odmówił przyjęcia uszykowanego przez organizatorów wycieczki prowiantu, zapewniając, że zabrał swój własny; jadał tylko to, co przyrządził własnymi rękoma i nie miał zamiaru zmieniać swoich skrupulatnie pielęgnowanych na przestrzeni lat żywieniowych przyzwyczajeń.
  Złapał kontakt wzrokowy z Luizą, a na jego ustach uformował się delikatny, ledwo dostrzegalny uśmiech (był jednak pewny, że kobieta go dojrzy, w końcu znali się nie od dziś). Wskazał jej dłonią miejsce na uboczu, dając jej do zrozumienia, ze tam będzie mogła go znaleźć, kiedy zaistnieje w jej potrzeba na jego obecność, po czym udał się w wskazanym przez samego siebie kierunku. Przez chwilę rozważał możliwości zaopatrzenia się w kije trekkingowe z uwagi na o kondycje biodra, ale szybko się rozmyślił. Nie było z nim znowu tak źle. W ostatnich dniach nawet nie miał okazji go nadwyrężyć; były nazbyt spokojne na tle ostatnich wydarzeń.
  Gdy w polu jego widzenia pojawiła się najpierw bibliotekarka, a potem inni uczestnicy wycieczki, a na końcu Natsumi, wyrównał dzielący go od nich dystans, idąc tuż za rudowłosą i Elise, wyszedł z budynku.
  Niemal od razu poczuł chłód. Z początku miał niewielkie problemy z oddychaniem - górskie powietrze różniło się nieco od tego wdychanego w mieście, czy tego w klimatyzowanym pomieszczeniu - ale po chwili przywykł. Po ostatnich wskazówkach przewodnika, wyrównał krok z Polką. Najwidoczniej Kito nie miała zamiaru nadawać ich wędrówce zbyt zaawansowanego tempa, co przyjął z ulgą, bowiem jego kondycja nie należało do najlepszych.
  — Przebrnęłaś przez książkę, która ci dałem przy okazji naszego ostatniego spotkania, Luizo? — zagadnął; w zasadzie chciał ją o to zapytać już wcześniej, ale nie było ku temu dobrej okazji, a teraz nie mieli i tak lepszych rzeczy do roboty. No chyba, że Kamińska postawi dokarmiać dzikie zwierzęta. Swoją drogą, pod wpływem konfrontacji ciepłego oddechu z powietrzem, na powierzchni szkieł jego okularów pojawiła się para i w tej chwili nieco pożałował swojej decyzji o zrezygnowaniu ze soczewek; służyły mu jednak o niebo lepiej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.12.18 12:44  •  Taisei - góry niskie - Page 6 Empty Re: Taisei - góry niskie
Elise nie zareagowała za nadto na słowa Havoca w kwestii utrzymywania Bereniki z dala od gier i nieładu. Maszyna nie musiała się starać by wykryć że to znowu nie jest coś kompletnie szczerego, ale nie posiadała potrzeby przedkładania na to zbyt dużej pamięci obliczeniowej. Miast tego, wróciła do czasu obecnego, jak przyswajanie informacji o innych. Nikt z nich jednak nie miał niczego co by wyciągnęło ich w jakiś sposób na liście Elise. Ot, ludzie, wojskowy i ich przewodniczka, jaka takową też była. System zaczynał powoli rozważać że przyjście tutaj mogło okazać się błędne. Gdy więc dostali czas "dla siebie", Elise zbliżyła się do Bereniki gdy jej towarzysza nie było w pobliżu, posyłając swojej właścicielce delikatny uśmiech.
- Raczej nie powinnam tu być, psuje tylko wam całe spotkanie. Postaram się trzymać z daleka, nie przejmujcie się moją obecnością. - Delikatnie schyliła głowę i oddaliła się nieco dalej, w niemal kompletnym bezruchu oczekując aż wszyscy się zbiorą. Już teraz system widział że jest wyobcowany w tym towarzystwie, ale może chociaż pozna jakieś ciekawe fakty o tych okolicach.
I upewni się, że Luiza jest szczęśliwa. To najważniejsze wszak. Nie odbierała prowiantu, nie wzięła tez kiji trekkingowych. Nie potrzebne jej było ani jedno, ani drugie, raczej z logicznych dla niej powodów czemu.
Gdy została rzucona komenda o wyjściu, Elise postanowiła się oddalić trochę dalej od innych, a bliżej ich przewodniczki. Była ciekawa ewentualnych faktów o górach, a i tak nie spodziewała się zbyt wielkiego kontaktu z resztą grupy. Stąd, chociaż może nawiąże jakiś kontakt z Natsumi. Nie miała jednak żadnych pytań w tej chwili, nie licząc być może jednego.
- Czy możliwe będzie że natkniemy się na jakiegoś sortu ptaki? Zwłaszcza te ćwierkające? - Maszyna wolała się przygotować za wczasu na ewentualne "znoszenie" faktu ich egzystencji, więc można to uznać za pytanie organizacyjne, prawda? Lub też można je uznać za zwyczajnie nurtujące pytanie. I tak wiele więcej nie zrobi zapewne przez cały ten czas przechodzenia, poza ewentualnym oglądaniem okolicy. Niestety, problem androida.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.12.18 23:10  •  Taisei - góry niskie - Page 6 Empty Re: Taisei - góry niskie
Nie znosiła tych ceregieli z przedstawieniem się, ale przynajmniej poszła w miarę na pierwszy ogień i najtrudniejsze mogła mieć szybko za sobą. Potem pozostawało już tylko posłuchać pozostałych, spróbować zapamiętać imiona obcych, takie tam detale. Zawiesiła dłużej wzrok na postaci Ruuki, kiedy wypowiadał swoją sztywną formułkę, a potem kilka sekund więcej poświęciła także Ylvie, nim wróciła do wbijania wzroku w nieokreśloną przestrzeń. W moment później grupa wycieczkowa przemieszała się nieco, kiedy podchodzili po prowiant. Obejrzała zapewniony przez organizatorów pakiet i bez żadnej szczególnej reakcji załadowała go do plecaka, uważając by niczego nie rozerwać ani nie zgnieść.
Wreszcie wytoczyli się na zewnątrz, powoli ruszając ścieżką ku szczytowi. Już z samego początku wyrwała się na czoło grupy; nie z potrzeby zadawania pytań pani przewodnik czy udowodnienia, jaką to ma wspaniała kondycję - bo nie miała - ale by zyskać poczucie przebywania poza tłumem. Tak, nawet zgromadzenie liczące powyżej dziesięciu osób było już trochę niekomfortowe, szczególnie gdy w połowie składało się z ludzi całkowicie nieznajomych. Poza tym, wedle wszelkich zasad rządzących wędrówkami, to właśnie osoby chodzące najwolniej powinny znajdować się z przodu i nadawać tempo. Verity, jako totalny przeciętniak, nadawała się do tej roli całkiem nieźle.
Byłaby pewnie spędziła całą trasę w samotności i milczeniu, gdyby zielononazwiskowy kolega nie postanowił jej wyratować. Uśmiechnęła się odrobinę już na sam dźwięk jego głosu, nabierając przekonania, że i dla niego spacer w takiej gromadce nie był wielkim życiowym marzeniem. A więc postanowione: aspołeczni trzymają się razem, by móc udawać, że wcale aspołeczni nie są. Zawsze to jakaś taktyka!
- Sam powiedziałeś, że to paskudny nawyk - wytknęła, uśmiechając się nieco szerzej. - Tuczyć ich nie zamierzam, ale mam nadzieję zobaczyć gdzieś wiewiórkę. Albo w sumie cokolwiek. Jaszczurka też będzie w porządku. - Ogólnie cokolwiek, czego nie widuje się na co dzień w centrum miasta. Bądź co bądź bawiła się w studia biologiczne i wymagano od niej szerokiej wiedzy na temat fauny i flory, a w otoczeniu wieżowców i dróg szybkiego ruchu niewiele można było obejrzeć na żywo. Podczas zajęć prezentowano im ryciny, modele i zwłoki zakiszone w formalinie, a to przecież nie ta sama jakość poznania, co obserwacje na żywo. Rozglądając się po najbliższym otoczeniu co krok nabierała coraz więcej przekonania, że powinna częściej wybierać się w góry; teraz, podczas wspólnej wędrówki nie mogła sobie pozwolić na częste przystanki i zbieranie liści, ale gdyby tak przyjechać samej w któryś weekend... miało to sens. Może nawet ten ziemniak Huddleston dałby się oderwać od ekranu i wyciągnąć na świeże powietrze? Koniecznie musiała spróbować namówić go na takie przedsięwzięcie.
- Ale tak najbardziej to chciałabym zobaczyć lisa. Słyszałam, że dałoby się je nawet hodować, a są takie urocze! - Zawróciła do poprzedniego tematu, ucinając wybiegające w przyszłość myśli.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.18 0:22  •  Taisei - góry niskie - Page 6 Empty Re: Taisei - góry niskie
Z pozoru nic się w nim nie zmieniło, ale osoby bardziej spostrzegawcze mogłyby dostrzec krótki tik nerwowy; pod skórą, tuż przy skroni, drgnął jakiś mięsień. Milisekunda i na powrót twarz stężała w masce beznamiętności. Nie możesz zrzucić oficerskich nawyków, do cholery? ― usłyszał w głowie i przypasował ten głos do swojego głosu. Nie dasz rady strzepnąć z powierzchni myśli wszystkich obrazów treningów? Ciągłego trzymania gardy? To zabawa. Baw się.
Kojarzysz jak to jest się bawić?
Poczuł na palcach ciepły dotyk Harakawy. Spojrzenie mimowolnie powędrowało w tłum, odszukało Verity i to na niej się zatrzymało. Był ciekaw, ale chwila trwała krótko, wszystko przemykało tak szybko; od punktu do punktu. Zanim zdążył cokolwiek zrobić pałeczka została oddana innej osobie, a wraz z tym, minęła aura wyczekiwania. Zaintrygowanie zgromadzonych scentralizowało się gdzieś indziej. Być może na następnej przedstawiającej się personie albo po prostu na punkcie, w którym można już było odebrać darmowy ekwipunek.
Ścisnął dłoń przyjaciółki, a potem delikatnie wysunął rękę z jej objęć.
Nie musisz mnie uspołeczniać ― przypomniał, gdy czekali w kolejce po swoje pakunki. Przyglądał się kobiecie z chustą na głowie, która rozdawała prowiant, życząc udanej wspinaczki, udanego dnia, dużej frajdy, no i dobrego miejsca do oglądania gwiazd! ― Chciałem tu przyjść.
― Słucham? ― Kobieta zatrzymała się w pół ruchu, wbijając małe, paciorkowate oczka w Ruukę. Chłopak zorientował się, że obejmuje rękoma wciąż trzymaną przez pracownicę paczkę.
Zamrugał.
Automatycznie powtórzył to, co powiedział przed sekundą. Naprawdę chciałem tu przyjść, nie mogłem się doczekać ― i ozdobił tę ckliwą gadkę uśmiechem, na który kobieta odpowiedziała swoim, równie promiennym.
― Miłej wycieczki!
Z pewnością.
Początkowo zakładał zresztą, że nie będzie się wtrącał w przebieg wydarzenia. Chciał pozostać obserwatorem, chciał już być na szczycie. Mieć czas dla siebie. Obejrzał się po pomieszczeniu. Czas dla niej.
Gdzieś wewnątrz niego kłębił się jednak nastoletni szczyl ― wygadany, roześmiany, pełen energii, niezrozumienia i wątpliwości, których nie umiały zablokować zaciśnięte zęby. Zdał sobie z tego sprawę dopiero po tym, jak grupa wylała się na zewnątrz; tuż po momencie, w którym przewodniczka zachęciła do zadawania pytań.
Nawet nie zauważył, kiedy dokładnie odchrząknął i uniósł rękę.
Czy historia o Hakaru jest prawdziwa? ― Skupił wzrok na kobiecie. ― Chodzi o plotki dotyczące mężczyzny, który zniknął tutaj, w górach Taisei. ― A potem przerzucił spojrzenie na Harakawę i kiwnął lekko brodą, jakby zachęcał ją, by rozwinęła wątek.
                                         
Kyōryū
Wojskowy
Kyōryū
Wojskowy
 
 
 

GODNOŚĆ :
きょうりゅう るうか (Kyōryū Rūka)


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.18 12:26  •  Taisei - góry niskie - Page 6 Empty Re: Taisei - góry niskie
Po wygłoszeniu tego nieszczęsnego przedstawienia, dziewczyna dała sobie chwilę na wyciszenie nerwów i wysłuchała reszty wycieczkowiczów. Widać było, że cała grupa, do jakiej trafiła, składała się z całkiem ogarniętych ludzi. Nikt nie wchodził sobie w paradę, niektórzy uformowali mniejsze grupki znajomych... No i pani przewodnik nie była jeszcze gorszą górą lodową, dawała całkiem przyjazne wrażenie. Nawet Havoc i Elise wyciszyli się i nie kontynuowali rozmów, posyłając sobie co najwyżej chłodne spojrzenia. Ba, wyłapała nawet niewielki cień uśmiechu na twarzy informatora i odwzajemniła go praktycznie od razu. Wiedziała, gdzie ewentualnie mogła go szukać, gdy ilość ludzi zacznie ją męczyć.
Zanim wyszli, Luiza zdecydowała się wziąć niewielki prowiant. Przez chwilę zastanawiała się też, czy nie wziąć kijków, ale już bez tego była wręcz pełna różnych rzeczy, stąd zrezygnowała. Jej kondycja była słaba, ale była pewna, że droga, jaką mieli pokonać, jest specjalnie zrobiona tak, aby prosty człowiek dał sobie radę. Gdyby to było wyjście za zdesperowanych sportowców, na pewno by jej tutaj nie było.
Niedługo po tym opuścili budynek i ruszyli w drogę.
Szybko zauważyła, że Elise przystanęła bliżej przewodniczki - co zapaliło w jej głowie lampkę, a uśmiech na jej twarzy nieznacznie się poszerzył. Znaczyło to, że jest w jakimś stopniu zainteresowana wyjściem i nie bała się tego ujawnić, co naprawdę ją cieszyło. Miło było widzieć, że jej ochroniarz interesuje się czymś innym i chce zgłębiać wiedzę w tak ludzki sposób. Sama bibliotekarka również przysłuchiwała się jej słowom z autentycznym zainteresowaniem, podziwiając też co jakiś czas scenerię, jaka ich otaczała. W takich chwilach kusiło ją, by się zatrzymać i wyciągnąć jakiś szkicownik... Może powinna tutaj wrócić w niedalekiej przyszłości?
- Słucham? - głos Havoca wyrwał ją z jej przemyśleń dosyć brutalnie, stąd potrzebowała chwili, aby wrócić myślami tam, gdzie trzeba -  Tak, oczywiście. Jestem ci bardzo wdzięczna za znalezienie jej, nie żałuje ani chwili poświęconej na dokończenie. Swoją drogą, były w niej dosyć... Ciekawe kartki. Aczkolwiek myślę, że tę kwestię można zostawić na później.
Do teraz nie miała pewności, co zobaczyła, stąd nie chciała mówić o tym wszystkim w obecności innych.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 14 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 10 ... 14  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach