Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

 Siedział na drewnianej posadzce domku na drzewie, scyzorykiem ryjąc w ścianie swoje imię. Koślawe "s" przypominało "z", a z imienia Shannon zrobiło się Zannon. Im dłużej dłubał w drewnie, tym bardziej napis stawał się brzydki, a reszta liter przypominała dziwny ciąg obcojęzycznych znaczków.
Kiedy usłyszał wołanie po imieniu, podniósł wcześniej opuszczoną na kolana głowę i wbił wzrok w wejście do domku. Od razu rozpoznał kto do niego zmierza. Niezadowolenie odcisnęło się trwale na jego młodej buźce oczekując aż ciemna czupryna pojawi się w otworze.
 Kiedy tylko ich spojrzenia spotkały się ze sobą, Shannon wyglądał jakby miał ochotę zrzucić go z drabinki. Siedział nieruchomo jak posążek z nadętą miną gbura.
—  To niech idzie spać.
Rzucił nadąsany jak na dwunastolatka przystało. Wbił mocniej końcówkę noża i zaczął drążyć dziurę. Najpewniej próbując rozładować emocje. Poza wrodzonym nieobyciem towarzyskim, do kompletu doszło nieumiejętne okazywanie własnych uczuć. Co tworzyło obraz wiecznie szukającego problemu dzieciaka.
—  Po co w ogóle przyszedłeś?
Głos brzmiał z mniejszą pretensją i butnością, najwidoczniej spuszczając nieco z tonu.
 Wziął głębszy wdech, wypuszczając go nosem, jednak zaraz szybko pociągając nim ze względu na katar. Najwidoczniej łapało go jakieś choróbsko.
Nastała długa cisza, w której słyszalny był jedynie oddech Shannona, któremu nie wychodziła jego wizjonerska dziura w ścianie.
—  Dzięki, że pomogłeś Nico.
Odparł w końcu nabierając bardziej poważniej barwy głosu, a może raczej — starając się. Lekka chrypka sponiewierała chłopięcy głos, przez co myślał, że brzmi nieco doroślej.
Doroślej, jasne.
 Kichnął głośno, wycierając rękawem nos. Policzka miał czerwone jakby umazał się w kosmetykach matki, a włosy na czole oblepione potem.
Nic dziwnego, że czuł się fatalnie skoro chodził nieodpowiednio do pogody ubrany, a on wcale jakoś szczególnie nie był odpornym dzieckiem. Nico zdecydowanie lepiej sobie radził. Rzadko kiedy chorował, za to Shannon — no cóż, byle pierdoła potrafiła rozłożyć go na tygodnie w łóżku.
 Kichnął znowu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

……..Przez chwilę zastanawiał się, czy chłopak nie trzaśnie mu butem w czoło, co niewątpliwie byłoby nieprzyjemnym doświadczeniem, ale przecież Shane nie mógł być aż takim gburem… prawda? Nuta nieufności pojawiła się w spojrzeniu dzieciaka, jednak ostatecznie rudowłosy nic mu nie zrobił, więc mógł bezpiecznie przedostać się do wnętrza domku.
Myślę, że bez ciebie nie zaśnie – palnął nawet bez chwili zastanowienia, uważając to za swego rodzaju oczywistość. – Jest przecież mały.
Ach, no tak. Bo on sam był taki duży oraz dorosłych, ale cicho sza. Z drugiej strony, nie miał brata, czy siostry, więc w sumie nie wiedział, jak dokładnie przedstawia się taka relacja. Niemniej w sierocińcu przebywało kilka rodzeństwa i zawsze miały tendencję do trzymania się razem, a przynajmniej tak mu się wydawało.
Przekrzywił głowę, wpatrując się w starszaka jak sroka w gnat. Też chciałby być już wyższy. I doroślejszy. Albo chociaż brany za doroślejszego. Nie wiedział, jaka była różnica wieku między nimi, ale sam rudowłosy na razie zdecydowanie przewyższał go wzrostem, przez co Nicca nieświadomie brał go za jeszcze starszego, niż ten był w rzeczywistości.
No przecież mówiłem już, twój brat się o ciebie martwi – powiedział, wytykając w jego stronę język. – Chciał, żebym cię znalazł.
No przecież to proste i logiczne, prawda? Jasny związek przyczynowo-skutkowy, chociaż sam Nicca aktualnie z pewnością nie znał jeszcze tego określenia, ale jak pozna, to pewnie będzie takim skomplikowanym wyrazem szpanować. O ile pozna go rzecz jasna wcześnie od kolegów, z czym generalnie może być pewien problem.
Żaden problem, niscy muszą trzymać się razem. A Sean to chuj. – Zamrugał, uświadamiając sobie, że tego słowa zdecydowanie nie powinien wypowiadać, więc tylko odkaszlnął, zerkając czujnie na Shane’a, czy ten mu zwróci uwagę.
Cóż, w sierocińcu ciężko było nie znać takich słów, ale opiekunki i opiekunowie zawsze reagowali na nie strasznie alergicznie, a Nicca niekoniecznie był pewien, dlaczego. Przecież słowo to tylko słowo.
Nie wyglądasz za dobrze – powiedział, łypiąc na chłopaka, rażąc swoją rozbrajającą, dziecięcą szczerością. – Pokaż czoło.
Bez chwili zastanowienia przysunął się do starszaka i przyłożył swoje czoło do niego… a raczej przez przypadek się z nim stuknął, co zmusiło go do powiedzenia krótkiego „au”.
Nah, masz gorączkę. – W końcu przecież tak właśnie się to sprawdzało, nieprawdaż?
Roztarł sobie czoło ręką. Tego nie przewidział. On sam raczej rzadko chorował, bo przecież do kompletu problemu jeszcze tego mu brakowało.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

 Nicca wyda mu się strasznie durny w momencie wypowiadania tych wszystkich durnych słów. Rudzielec skrzywił się na samą myśl myśli kolegi. Grymas, jakby zjadł cytrynę szybo zniknął z jasnej twarzy. Westchnął głośno.
Ale ty głupi. Nie śpimy razem. Nicolas strasznie się rozwala.
Uśmiechnął się, nieco rozchmurzając.
 Słuchał go uważnie, a potem pokręcił głową. Zastanawiał się czemu Nicolas akurat jego wybrał. Czy był to przypadek czy może zrządzenie losu?
— A Sean to chuj.
Brzydkie słowo. Zakazane słowo. Słowa, które używały starsze dzieciaki, których oni nie mogli nawet wymawiać na głos. Zapytanie o ich znaczenie często kończyły się laniem, a co dopiero ich wypowiadanie i frywolne wypowiadanie na prawo i lewo!
Chuj.
 Zamrugał kilkakrotnie powiekami, jak gdyby płyta główna mu się zacięła, a następnie pogodnie się roześmiał.
On sam nie znał znaczenie tego słowa, jednak określenie nim Seana bardzo mu się spodobało.
...
— Nie wyglądasz za dobrze. Pokaż czoło.
Jak to pokaż czoło.
Zmarszczył je i nim zdążył otworzyć usta dostał z czoła w głowę. Perfidny atak.
Auć.
Miauknął, kładąc rękę na obolałym czole. Koleś był jakiś z sufitu urwany. Najpierw wpakował mu się do domku, potem go rozśmieszył, a na koniec przyłożył w czoło bawiąc się w doktora. Co za typ...
Tsss. Jakbyś się znał.
Kichnął, nie zasłaniając ust, a kilka kropel poleciało wprost na twarz Nicca.
Pociągnął nosem, zauważając oplutego kolegę.
Nie chciałem!
Shane nie chciał kichnąć wprost na niego, to była jego wina! Siedział naprzeciw niego i głupio się gapił! W dodatku może to go nauczy trzymać nieco większy dystans niż ten, który ich dzielił!
 Oczy strasznie miał ciężkie, a gorączka uparcie pragnęła przykuć go do łóżka. Niestety, ale musiał skapitulować i wywiesić białą flagę - niech Nicolas się cieszy, że wygrał.


*wybacz za jakość, nie umiałem się wbić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

…..Pokazał język chłopakowi i potrząsnął energicznie głową z oburzeniem, sprawiając, że przydługie pasma włosów ułożyły się w jeszcze większym nieładzie. Wyglądał na poirytowanego i naburmuszonego jednocześnie.
Nie jestem głupi!– warknął, łypiąc na starszego z wyrzutem. – Poza tym nie mam rodzeństwa, a Aoife i Niamh śpią w tym samym łóżku. Choć to bliźniaczki. Hmh.
Teraz to miał zagwozdkę, czy bliźnięta należy traktować tak samo jak normalne rodzeństwo. Zbyt wiele przykładów to on nie miał, taka prawda. Jak to dziecko, posługiwał się najprostszym dostępnym schematem poznawczym (ekhm, ekhm).
Odetchnął cicho z ulgą, gdy skapnął się, że Shannon nie zamierza jakkolwiek reagować na brzydkie, ewidentnie zakazane słowo. Mimo wszystko trzymał się ze starszakami, tak więc z automatu miał jakieś plus dwadzieścia do respektu… u innych. Niccę jakoś średnio to interesowało, skoro właśnie z częścią doroślejszych non stop trwał w wojnie. No dobra, szacunek i podziw wszędzie wzbudzał Connor, ale Connor był wyjątkowym przypadkiem. Jego słowo było słowem ostatecznym wśród dzieciarni.
„Tsss. Jakbyś się znał.”
Znam się lepiej od ciebie! – odszczekał odruchowo.
Zaraz jednak się zamknął i skrzywił. Otarł z twarzy niechciane krople z cichym „fuj” i prychnął jak oblany wodą kot.
Starszaki. Jak nic, same problemy. Zawsze. Machnął ręką na przeprosiny chłopca, w dalszym ciągu będąc w szoku, bo ludzie, JAK MOŻNA KICHAĆ NIE ZASŁANIAJĄC UST. To pierwsza zasada, której uczą.
Sam jesteś głupi – burknął ostatecznie i złapał go za nadgarstek. – Wracamy. Wyglądasz jak… jak… jak… duch z prześcieradła, Nicolas się martwi, a opiekunki pewnie zaczęły nasz szukać. Tylko nie spadnij z drabinki, bo mnie zabije i twój brat, i panie!
Pociągnął bezpardonowo rudowłosego w stronę wyjścia i jako pierwszy zaczął schodzić. Nie zapowiadało się na to, żeby miał zamiar pytać, czy starszemu taki pomysł pasuje. Dla niego było oczywistym, że taka teraz jest kolej rzeczy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach