Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 20.03.17 8:22  •  Szczurza nora Empty Szczurza nora
Określenie „nora” zdecydowanie dobrze opisywało to miejsce. Niewielkie pomieszczenie wydrążone na końcu korytarza, niskie, małe ale wystarczająco duże żeby jego właścicielka spokojnie się w nim zmieściła. Wyłożone pierwszymi lepszymi szmatami jakie udało jej się znaleźć i podstawowymi przedmiotami które ukradła. Lub znalazła. No nora.
Szaro, buro, brzydko i ponuro, ale co z tego. W końcu nie ma być ładnie, ma się dać żyć, czasem przyjść i pójść spać, a w tym wypadku nora zdecydowanie spełnia swoją rolę.



Nie wiedziała jakim cudem udało jej się pomieścić w tym miejscu całą ich piątkę, ale jakoś dała radę, przeklinając w myślach tego pieprzonego Lazarusa który nie dość że zażądał dzieci to jeszcze zniknął a ona z tą radosną czwóreczką została.
Nagle zaczynała żałować, że nie dorobiła się większej nory bo choć dla niej była idealna to przy dwóch osobach robił się już tłok, nie mówiąc o całej piątce. Co prawda dzieciaki spokojnie się tam zmieściły, ale jej zostało tymczasowe przeniesienie się na początek  tunelu. Przynajmniej do momentu w którym Rattus Lazarusa dorwie i za fraki przeciągnie do tej gromadki.
Westchnęła ciężko spoglądając na śpiące dzieciaki. Nie wiedziała co z nimi zrobić, tym bardziej, że byli w końcu na Desperacji gdzie ledwo udawało jej się zdobyć cokolwiek do jedzenia dla siebie, nie mówiąc już o całej czwóreczce bachorów.

Pozbądź się ich.

Przewróciła oczami. Co prawda z tą gromadką nie czuła zupełnie żadnej więzi, ba, bardzo chętnie zrobiłaby cokolwiek żeby pozbyć się ciężaru jakim byli, ale zabijanie malutkich dzieci tylko dlatego, że nie wie co z nimi zrobić i dlatego, że Nataniel tak jej kazał nie wchodziło w grę.
Cóż, może zamiast iść spać powinna zastanowić się co robić dalej, ale sytuacja była tak zła, że średnio dało się zrobić cokolwiek. Odnalezienie sprawcy tego całego zamieszania wydawało się najrozsądniejszą opcją, ale Rattus dobrze wiedziała, że to i tak nic nie da. Na pewno unikałby odpowiedzialności, tak jak wtedy, gdy postanowił wysłać dzieciaki do swojej matki co było, jak widać, świetnym pomysłem.
Tak więc Rattus skończyła wzdychając ciężko po raz kolejny i układając się w wejściu do nory z zamiarem zaśnięcia i nadzieją, że kiedy się obudzi, ta śpiąca czwórka jakimś cudem zniknie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.17 10:15  •  Szczurza nora Empty Re: Szczurza nora
Dla Felicji był to spokojny dzień. Co prawda nie znalazła jeszcze żadnych ziół  - powód całej wyprawy - ale nie natrafiła na jakiekolwiek przeszkody na swojej drodze. Żadnych Wymordowanych, żadnych niebezpiecznych bestii albo źle życzących roślinek. Ba, nawet podłoże wydawało się układać w taki sposób, by Felicji było łatwiej i nie dawało jej żadnych dodatkowych powodów do trosk: nie trafił jej się żaden niefortunnie położony kamień albo gałąź, o które można byłoby się potknąć.
Dlatego kiedy zobaczyła wydrążoną w ziemi jamę, postanowiła zaryzykować i sprawdzić, czy nie znajdzie w niej roślin, które mogłyby się przydać do tworzenia leków lub trucizn. Nawet gdyby ziółka do kogoś należały, zawsze można było czmychnąć z nimi pod nieobecność właściciela, a nawet gdyby ten był obecny, z odrobiną szczęścia można skłonić go do oddania ich z uśmiechem na twarzy. A że szczęście wydawało się dzisiaj sprzyjać młodej Wymordowanej, ta była dobrej myśli. Zmierzyła więc w stronę nory.  Kiedy jednak postawiła jeden krok, szybko okazało się, że los nie jest jednak aż tak miły, jak podejrzewała: nie dość, że potknęła się o własne nogi, to jeszcze przekoziołkowała parę metrów do przodu  i wpadła do wydrążonej w ziemi dziury.  Świetne wejście, skarciła się w myślach, wstając i próbując zorientować się w sytuacji. To jednak nie był koniec dla Felicji: prostując się, zaryła głową o niskie sklepienie. Przeklęła w myślach i obróciła się w stronę wnętrza nory, stając twarzą w twarz z jej właścicielem. Przynajmniej wiedziała teraz, że nie jest opuszczona, prawda? Przed nią leżała zdezorientowana Wymordowana. Miała białe włosy i czerwone  oczy (zupełnie jak u Łowcy?). Najbardziej przykuwało jednak wzrok poroże wyrastające spomiędzy siwych kosmyków. Czyżby Felicja trafiła na ziemnego jelenia? W innych warunkach dziewczyna pewnie okazałaby Wymordowanej podziw, ale to nie był czas ani miejsce na takie uprzejmości. Wypięła pierś, chcąc zamaskować swoje zmieszanie. Tak przecież miało być. Od początku.
Za sylwetką Wymordowanej zobaczyła cztery ciała dzieci. Felicja poczuła niepokój. Widziała na Desperacji już nie takie rzeczy, ale jedzenie czterech gówniarzy? Kto by to zmieścił w żołądku? Krwiożerczy podziemny jeleń. Świetnie. Tego jej brakowało.
Dziewczyna poczuła jednak przypływ odwagi. Uratuje gówniarzy i weźmie ich do Kościoła. Z odrobiną szczęścia przeżyją i wychowa się je na porządnych wiernych.
Felicja wyprostowała się na tyle, na ile było to możliwe, uśmiechnęła się szyderczo i powiedziała bezczelnie:
- No cześć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.17 11:14  •  Szczurza nora Empty Re: Szczurza nora
Z jakiegoś powodu w ogóle nie mogła zasnąć, chyba po raz pierwszy w życiu, więc zostało jej tylko przewracanie się z boku na bok i szukanie jakiegoś rozwiązania. Była właściwie w sytuacji bez wyjścia, z czwórką bachorów na głowie i brakiem jakiegokolwiek jedzenia czy czegokolwiek innego, czego mogłyby potrzebować ludzkie dzieci. Matka roku, drodzy państwo. Gratulacje.
Mniej-więcej w połowie przeliczania ile czwóreczka pociągnie bez jedzenia zanim zaczną jej tu padać i będzie musiała tłumaczyć się przez tym pieprzonym Lazarusem usłyszała, jak ktoś zbliża się do wejścia do tunelu. Jeszcze tego brakowało.
W duchu modliła się, żeby kimkolwiek ten intruz jest, zaraz się oddalił, ale oczywiście biednemu zawsze wiatr w oczy i chuj w dupę. Usłyszała tylko jak obcy wchodzi do tunelu, potyka się i leci do przodu więc pozostało jej tylko czekać i liczyć na to, że konfrontacja nie będzie zbyt długa bo naprawdę chciałaby iść spać. Ewentualnie mieć spokój.
Kiedy Wymordowana dziewczyna która miała czelność wpaść do jej nory i narobić hałasu zaraz po tym, jak jej udało się uśpić dzieci, podniosła się z ziemi i przywaliła głową o sklepienie, Rattus zaczęła się zastanawiać czy może to wszystko jej się nie śni. Cała sytuacja robiła się coraz bardziej absurdalna i przez chwilę miała po prostu nadzieję, że wszystko sobie wymyśliła, albo że to Nataniel robi z jej mózgu sieczkę, jedno z dwóch. Kiedy w końcu zrozumiała że, niestety, nic jej się nie śni, poderwała się z miejsca lustrując dziewczynę spojrzeniem. Rattus była od niej dużo niższa, za co przeklęła się w myślach, choć powinna się już przyzwyczaić do tego, że każdy kogo spotka będzie patrzeć na nią z góry. Cholerne wielkoludy.
Zielone włosy, tatuaż, kolczyk w nosie, w uchu. Nie pamiętała żeby kiedykolwiek widziała ją gdzieś na terenach Desperacji, a na pewno by to zapamiętała.
Kiedy zobaczyła, że obca zagląda z zaciekawieniem za nią, na dzieci, odruchowo się cofnęła jakby chciała zablokować do nich dostęp, bo o ile nie czuła z nimi absolutnie żadnej więzi to instynktownie wiedziała, że musi ich bronić. Choćby ze względu na Lazarusa, kto wie, czy jeśli jego dzieciakom coś się stanie nie wpadnie na jakiś poroniony pomysł typu hej, zróbmy sobie więcej!
Prychnęła na widok chamskiego uśmieszka zielonowłosej dziewczyny i skrzyżowała ramiona. Nie dość że włazi tam, gdzie jej nie chcą, to jeszcze jest bezczelna, wspaniały duet, tego właśnie potrzebowała w tej chwili.
- Szukasz czegoś? - zapytała, unosząc brwi. Wynoś się stąd, chcę spać do cholery
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.17 15:14  •  Szczurza nora Empty Re: Szczurza nora
Głowa rozbolała ją teraz już zupełnie od tego uderzenia. Czemu to sklepienie było tak cholernie niskie? Kiedy Wymordowana stojąca przed nią podniosła się, sprawa stała się jasna: była tak niziutka, że bez problemu się tam mieściła. Felicja poczuła się trochę pewniej i wypięła pierś. Ona sobie nie poradzi? Z takim niziołkiem? Phi, dobre sobie. Przecież ta dziewczyna wygląda jeszcze jak dziecko. Z kolei Felka zauważyła to, że dziewczyna się cofnęła i nie wiedziała, czy odebrać to jako oznakę strachu, czy chęci bronienia swojego jedzenia (w końcu cofnęła się w stronę dzieci). Wzdrygnęła się. Jak można było porwać czwórkę bachorów? Skąd ona je w ogóle wytrzasnęła na środku pustyni? Czy nie zaraziły się od niej wirusem? Miała w głowie pełno pytań, a odpowiedzi nie było widać. No trudno, będzie musiała ją spytać. Miała nadzieję, że da radę uratować dzieciaki po dobroci. Przynajmniej Wymordowana o nieznanym jej imieniu nie miała na razie zamiaru jej zaatakować - a to już było dużym plusem. W końcu teoretycznie miała do tego prawo. Gdyby to była jej nora, nie dałaby tak komuś wtargnąć. No cóż, słabo swojego pilnowałaś, dziewczyno, to teraz masz.
Dalej była nieco obolała po swoim cudownym akrobatycznym wyczynie. Chociaż wolałaby udawać, że do niego nie doszło, wyobraziła sobie rosnące na swojej skórze kolorowe siniaki, które zapewne w tej chwili zaczynały się tworzyć. Znowu przeklęła w myślach, kalkulując już wewnętrznie, czego i ile powinna użyć, by te siniaki zniknęły. To przypomniało jej o tym, że nadal nie znalazła ziół. Cholera, ten dzień stawał się coraz gorszy. Wyszła po zioła, wróci bez ziół, w dodatku z czwórką dzieciaków. Oby. Świetna zdobycz. Wszyscy w lecznicy będą zadowoleni. Może Oleander będzie coś dla niej miał?
Wróciła myślami do zaistniałej sytuacji. Wymordowana zapytała ją, czy czegoś szuka. Jej głos wydawał się być przytłumiony, co zbiło Felicję z tropu. Dopiero teraz zauważyła na twarzy Wymordowanej białą maskę. Z jej twarzy zniknął uśmiech.
- Właściwie to szukam – odpowiedziała, zdezorientowana. Wskazała w stronę dzieciaków i zapytała – mam nadzieję, że nie masz zamiaru ich zjeść?
Nie żeby Felicja miała jej zamiar uwierzyć, gdyby się tego wyrzekła. Ale zawsze lepiej dla pewności spytać. Może uniknie niepotrzebnego konfliktu z krwiożerczym podziemnym jeleniem?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.17 16:06  •  Szczurza nora Empty Re: Szczurza nora
Kiedy z twarzy obcej dziewczyny zniknął uśmiech, Rattus poczuła się jeszcze bardziej zagubiona. Wystraszyła się? Czego? Zielonowłosa była od niej dużo wyższa i nawet jeśli wtargnęła na, technicznie, obcy teren, to na pierwszy rzut oka nie miała się czego bać. Teoretycznie. Rattus aż się uśmiechnęła.
Kiedy Wymordowana się odezwała, dziewczyna najpierw spojrzała na nią z niedowierzaniem, obejrzała się na dzieci śpiące za nią, po czym parsknęła śmiechem. Czemu miałabym zjeść własne dzieci?
Dopiero po chwili pomyślała o tym, jak musi to wyglądać. Wymordowana, w samym środku Desperacji, trzyma w norze czwórkę śpiących, ludzkich dzieciaków. Co prawda nie miałaby nawet gdzie ich złapać, ale nagle rozumowanie obcej dziewczyny stało się dla niej zrozumiałe. No, trochę, bo skąd takie dzieciaki na pustyni i czemu do cholery miałaby je zjeść? Nawet jej tak mocno nie odebrało rozumu. Z drugiej strony, widziała już naprawdę dziwne rzeczy na terenie Desperacji, więc nie powinno jej to dziwić.
- Nie po to rodziłam żeby je teraz zjadać - odpowiedziała, kiedy w końcu przestała się histerycznie śmiać, choć sytuacja z maluchami tak działała jej na nerwy że coraz poważniej rozważała zjedzenie ich. Ewentualnie wyrzucenie gdzieś na pustyni i niech sobie radzą, ja im matkować nie będę. Nieco zaskoczył ją fakt, że obca dziewczyna tak się jej dziećmi zainteresowała, ale sądząc po jej pytaniu mogła być po prostu głodna. Wspaniale. Konfliktu z wygłodniałym Wymordowanym jej tu brakowało w tym całym syfie.
Nie do końca rozumiała czego zielonowłosa mogła tu szukać i co spodziewała się znaleźć na końcu tunelu, oczywiście poza norą. Cudzą norą, co ważniejsze.
- Nie mam zielonego pojęcia czego możesz tu szukać - powiedziała, wzruszając ramionami - ale tu nie znajdziesz nic poza śmieciami. I tymi dzieciakami, ale szansa że ci je oddam jest mała więc możesz już sobie iść, dzięki - dodała ze złośliwym uśmiechem którego dziewczyna i tak nie mogła zobaczyć przez maseczkę.
Zamyśliła się. W sumie perspektywa zostawienia komuś dzieci żeby się nimi zajął nie była aż taka zła, ale Rattus Wymordowanej nie znała i to byłoby skrajnie nieodpowiedzialne. Z drugiej strony, naprawdę miała dość i to nie ona powinna ponosić odpowiedzialność. Nawet ich nie chciała i średnio obchodziły ją ich losy, poza ewentualnymi konsekwencjami które mógłby wyciągnąć ich  pochrzaniony ojciec. Gdyby w ogóle go interesowały, oczywiście.


Ostatnio zmieniony przez Rattus dnia 20.03.17 18:54, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.17 17:48  •  Szczurza nora Empty Re: Szczurza nora
Felicja była coraz bardziej zdezorientowana. Śmiech dziewczyny nie pomógł jej ani trochę w odnalezieniu się w sytuacji. Co więcej, zaczynał działać jej na nerwy. Nie lubiła nie wiedzieć, o co chodzi, zdecydowanie woli być tą sprytniejszą i bardziej przebiegłą w grupie. A teraz nie wiedziała nawet, co tę Wymordowaną tak śmieszy. A w mordę nie chcesz?
Zaraz jednak wszystko okazało się jasne. To jej dzieci. Felka na początku nie chciała wierzyć Wymordowanej. Prawda jednak była taka, że to miało sens - w końcu skąd miałaby wytrzasnąć czwórkę dzieci na pustyni, jeśli nie urodzić? Ale jeśli one są ludźmi, to… Felicja wydała z siebie zduszony okrzyk. Oczywiście znała się dość dobrze na genetyce - w końcu wchodziło to w skład jej wiedzy. A to oznaczało, że ojcem dzieci był Łowca. To przypomniało jej wydarzenie sprzed… miesiąca. No, może dwóch. Zapuściła się w podobne okolice i spotkała tego… no… Nie znała właściwie jego imienia, ale pamiątka po nim - fajki - nadal miała swoje zaszczytne miejsce w jej celi w Górach. Uśmiechnęła się lekko na to wspomnienie. Wabienie to jednak jedna z jej zalet. Chociaż czasem sprawiało jej komplikacje, w takich wypadkach sprawdzało się wyśmienicie. Wystarczyło odrobinę podziałać i - voila! Nie było szlugów i są. Magia.
- Jeśli nie ma tu nic innego, jak sobie radzicie?  - Zapytała bez zastanowienia, czując nagły przypływ empatii do Wymordowanej stojącej przed nią. Musiało być jej przecież ciężko. Felicja wiedziała, że nawet samotne życie na Desperacji nie było łatwe, a co dopiero z gromadką dzieci skaczącą sobie do gardeł, na które czyhały wszystkie niebezpieczeństwa pustyni. Co prawda przyszła tutaj ojebać ich matkę z ziół, ale nagle straciła do tego cały zapał. Niby i tak nie było czego kraść, ale sama myśl o tym zaczęła przyprawiać Felicję o mdłości. Przecież gdyby ich tutaj nie zastała, wyniosłaby z tego miejsca wszystko, nawet te szmaty (a nuż jakiś wierny by ich potrzebował?), nie zważając na niechybne niemiłe konsekwencje dla ich byłych właścicieli. - Mają co jeść? Dajesz sobie radę?
Bycie matką samo w sobie musiało być pewnie dla niej trudne. W końcu jej matka dawała jej to do zrozumienia długie lata.
- Jeśli nie masz warunków do tego, by swobodnie ich wychowywać, możecie pójść ze mną - zaproponowała cicho, nadal przyjmując dość obronną pozę. Musiało to być dość dziwne; w końcu kontrast pomiędzy jej słowami a językiem jej ciała był dość widoczny. - Mieszkam w Górach Shi. Kościół pewnie pozwoliłby wam się tam zatrzymać. Przynajmniej tymczasowo.
No, chyba, że zostaną wiernymi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.17 19:22  •  Szczurza nora Empty Re: Szczurza nora
Kiedy zielonowłosa wydała z siebie okrzyk po tym, jak przez dłuższą chwilę się nad czymś wyraźnie zastanawiała, Rattus tylko uniosła brwi. Nie zamierzała dopytywać, ale nie wiedziała co dziewczynę mogło tak zaskoczyć. Fakt, że to jej dzieci? Prawda, wyglądała młodo, ale przecież to nic nie zmieniało. Szczególnie na Desperacji.
Rattus z zaciekawieniem obserwowała zmianę miny Wymordowanej. Robiła się coraz mniej pewna siebie, dziewczyna miała wręcz wrażenie, że pojawiło się na jej twarzy… współczucie? Nie rozumiała czemu, rzadko kiedy dało się spotkać na terenach Desperacji kogoś, kogo obchodziłaby czyjaś sytuacja materialna, a tym bardziej jej współczuł. To była całkiem miła odmiana i mimo wszystko Rattus czuła coraz mniej niechęci do dziewczyny, oczywiście w granicach rozsądku.
Uśmiechnęła się w odpowiedzi na pytania zadane przez Wymordowaną. Naprawdę się przejęła, to było dla niej coś zupełnie nowego.
- Właściwie - zaczęła cicho, spoglądając na śpiące dzieci. - Dopiero je tu przyprowadziłam. Zapędziłam się trochę za daleko i dorwała mnie matka ich pokurwionego ojca, więc siłą rzeczy musiałam je ze sobą zabrać.
Skrzywiła się, gdy dziewczyna spytała o jedzenie. Rattus myślała nad tym od dłuższego czasu, przez całą ich podróż przez pustynię. Ledwo udawało jej się zdobyć jedzenie dla siebie, a teraz na głowie miała jeszcze czwórkę brzdąców, które w końcu jedzą dużo więcej. Westchnęła ciężko i wzruszyła ramionami.
- Jeszcze nad tym nie myślałam - powiedziała, uśmiechając się słabo. Sięgnęła do sznureczków na których trzymała się jej maska by ją zdjąć, schowała kawałek materiału do kieszeni, po czym wbiła wzrok w ziemię. - To wszystko wyszło trochę spontanicznie, a ja nawet ich nigdy nie chciałam…
Dopiero teraz zaczęła uświadamiać sobie w jak beznadziejnej sytuacji się znalazła. Bez wyżywienia, jakichkolwiek warunków, nie miała dla tych dzieci nawet domu i o ile wciąż nie czuła do nich nic poza jakąś instynktowną opiekuńczością, to nikt nie powinien mieć takiego życia.
Nie mogła uwierzyć w to, że obca dziewczyna zaproponowała jej pomoc. Uniosła wzrok patrząc na nią ze zdziwieniem wymieszanym z nadzieją. Naprawdę chciała pomóc? Dlaczego?
No tak. Jest z kościoła.
Rattus przez swoje 58 lat życia co nieco słyszała o Kościele Nowej Wiary ale nigdy specjalnie się w to nie wgłębiała. Wiedziała o co chodzi jedynie połowicznie i swego czasu miała nawet zamiar dowiedzieć się więcej, ale zawsze jej to jakoś umykało.
- Byłabym bardzo wdzięczna - powiedziała, uśmiechając się delikatnie. - Każda pomoc zdecydowanie mi się przyda, dziękuję.
Mimo wszystko nie chciała krzywdzić tych dzieciaków, a skoro miała szansę zapewnić im sensowne warunki, to dlaczego nie? Przy okazji mogła w końcu dowiedzieć się więcej o kościele.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.17 23:41  •  Szczurza nora Empty Re: Szczurza nora
Szczerze mówiąc, Felicji bardzo ulżyło, kiedy Wymordowana zgodziła się pójść z nią do siedziby Kościoła. Po części dlatego, że skoro już zaczęła się martwić o parę gówniarzy, to chciałaby im jakoś pomóc, a po części dlatego, że potrzeba otrzymania jedzenia i środków do życia, którą wykazywał ten ziemny jeleń była wiarygodna i potwierdzała to, co mówiła wcześniej. Mimo to Felicja nie ufała jej jeszcze na tyle, by odwrócić się do niej plecami. Za to właśnie plecy zaczynały ją coraz bardziej boleć. Nic dziwnego - od prostowania się w tak niskim pomieszczeniu plecy bolałyby każdego kto miał więcej wzrostu niż dziewczyna stojąca przed nią. Za to o szczeniaki zaczęła się odruchowo troszczyć. No pomyślałby kto, że Felicja miała taki instynkt macierzyński. Szczególnie, że jeszcze kilka minut temu chciała zabrać stąd wszystko, co zdołałaby znaleźć.
- Wybacz, ale... usiądę tylko. - Nie czekając na pozwolenie, rozsiadła się na szmatach ułożonych w korytarzu. Zaczęła również masować głowę w miejscu uderzenia. Słuchała tego, co mówi dziewczyna bez przesadnego okazywania emocji. A przynajmniej starała się to robić. Kiedy jednak usłyszała wzmiankę o ojcu dzieci, drgnęła delikatnie z zaciekawienia. To brzmiało jak dobra opowieść pełna zwrotów akcji, a Felka zdecydowanie chciała ją usłyszeć. Ale to może później. W tej chwili nawet nie wiedziała, z kim rozmawia. Zaklęła w myślach swoją porywczość. Nie zna nawet imienia tego jelenia, a już zaproponowała jej wspólną podróż i pomoc. Cholera, czy ja zawsze muszę pakować się w takie kłopoty?
- Właściwie to wybrałam się tutaj w poszukiwaniu ziół – powiedziała cicho, oglądając swoje ramiona w poszukiwaniu siniaków, które z pewnością gdzieś już się pojawiły. – Jestem tam uzdrowicielką. Zajmuję się leczeniem takich sierot jak ja. – Parsknęła pod nosem. – Nie wiem, co słyszałaś o Kościele, ale mogę ci obiecać, że jest tam bezpiecznie. Dla takich dzieciaków jak twoje na pewno znajdzie się miejsce. Dla ciebie też. A przynajmniej powinno. Jeśli zaraz zaczniesz się pakować, powinnyśmy przebyć sporą część drogi jeszcze za dnia. Szczególnie z dzieciakami.
Dziewczyna ułożyła się wygodniej i zaczęła z powrotem przypatrywać się Wymordowanej. Jeśli jest jeleniem, ale mieszka w norze, może zmutowała też z jakimś innym zwierzęciem?
- A jakieś imię masz? Jak to właściwie się stało, że trafiła ci się aż czwórka niechcianych dzieci?
Felicja chyba nie wyczuła, że może to być delikatny temat. Ale prawda była taka, że znajdowali się na Desperacji, a bezpieczniej było wiedzieć więcej niż mniej. Tym bardziej, że Fel nadal nie do końca ufała dziewczynie, którą jeszcze niedawno podejrzewała o bycie krwiożerczą bestią łakomą mięsa ludzkich dzieci.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.03.17 0:21  •  Szczurza nora Empty Re: Szczurza nora
Rattus obserwowała jak dziewczyna masuje się po głowie i uśmiechnęła się pod nosem. Nora była dostosowana do jej wzrostu, więc dla wyższych osób (czyli praktycznie każdej istoty na tym ziemskim padole) była już za mała. Ratt miała ten fakt na uwadze kiedy się tu osiedlała, licząc na to, że odgoni to przynajmniej część intruzów.
Uniosła brwi kiedy dziewczyna zaczęła odpowiadać skąd się tu wzięła. Ratt nie miała w zwyczaju ufać ludziom tak szybko, a wiecznie zapominała, że inni z reguły nie mają takiego problemu, czego momentami straszliwie im zazdrościła.
Kiedy zielonowłosa wspomniała o kościele, dziewczyna z jakiegoś powodu odetchnęła z ulgą. Choć o KNW słyszała rzeczy naprawdę różne, najczęściej zdecydowanie nie pozytywne, to teraz każda opcja wydawała się dużo lepsza niż mieszkanie na terenach Desperacji z czwórką dzieciaków. Poza tym, z wyuczonej nieufności wolała wszystko sprawdzić samemu - a może kościół okaże się miejscem, którego szukała od tylu lat błądząc po Desperacji?
- Nie słyszałam zbyt miłych rzeczy - powiedziała szczerze, odwracając się tyłem do dziewczyny i zmierzając w stronę śpiących dzieciaków, dopiero po chwili przeklinając się za nieuwagę. Zielonowłosa mogła ją w każdej chwili skrzywdzić a Ratt nawet nie zdążyłaby zareagować. Szybko obróciła się tak, by mieć ją na oku, jednocześnie sięgając dłonią w stronę najstarszego z dzieciaków żeby delikatnie poklepać je po ramieniu.
Może i zrobiłoby jej się głupio, że wciąż nie darzyła obcej zaufaniem, ale jednak hej, jesteśmy na Desperacji, tu nie powinno się ufać nikomu. Kto wie jakie dziewczyna naprawdę miała zamiary, równie dobrze mogła chcieć wyprowadzić Rattus i wesołą gromadkę gdzieś indziej.
- Z drugiej strony, tak czy inaczej słyszałam niewiele. Nie mam w zwyczaju ufać ocenom innych zanim sama coś ocenię, więc to co już wiem raczej nie ma znaczenia.
Kiedy budziła ostatnie dziecko reszta zdążyła już w miarę oprzytomnieć i wszystkie wpatrywały się w obcą dziewczynę ze świecącymi od ekscytacji oczami, co Ratt skwitowała uśmiechem. Mimo wszystko dzieci były całkiem urocze i czuła się do nich coraz bardziej przywiązana, może instynktownie, a może po prostu czuła, że faktycznie jest ich matką. Niesamowite.
Nie miała zbyt wielu rzeczy do zabrania więc zajęła się zbieraniem tylko najpotrzebniejszych przedmiotów i pakowania ich po kieszeniach swoich i tych gówniarzy, jednocześnie słuchając pytań dziewczyny. Roześmiała się, kiedy ta spytała skąd dzieciaki się wzięły. Racja, sytuacja była dosyć absurdalna, ale mimo wszystko Rattus średnio uśmiechało wykładanie obcej Wymordowanej całej historii swojego życia, nawet jeśli ta zaoferowała jej ratunek. No po prostu nie.
- Rattus - przedstawiła się ze słabym uśmiechem. - A co do dzieci… cóż, to straszliwie pokręcona i nieco głupia historia. Trafił im się gówniany tatuś, niestety, ale to raczej temat na inny raz.
Albo na nigdy, dodała w myślach, potrząsając głową żeby wyrzucić żenujące wspomnienia z pamięci.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.17 12:59  •  Szczurza nora Empty Re: Szczurza nora
Głowa bolała już coraz mniej, chociaż Felicja mogła przysiąc, że i tak pojawi się tam śliczny, zielony siniak. Miała ochotę parsknąć śmiechem. Przynajmniej będzie pod kolor włosów, które ostatnio zresztą zaczęły blaknąć. Przydałoby się w końcu zjeść parę owadów. Czasem bycie pół-muchołówką naprawdę działało jej na nerwy. Jedzenie robali - chociaż obecnie jej nie odrzucało - nie należało do przyjemnych czynności. Oczywiście, co jakiś czas musiała to robić. Niestety razem ze szczególnymi umiejętnościami, które nieraz pomagały jej przeżyć, w pakiecie przychodziło pożywianie się co jakiś czas insektami. Wolałaby jednak nie robić tego przy nowej towarzyszce. Nie potrzebowała teraz obrzydzonych i pytających spojrzeń jej lub jej dzieci.
Zmarszczyła brwi, kiedy usłyszała o niemiłych i prawdopodobnie nieprawdziwych plotkach dotyczących Kościoła. Wiadomo, takie osoby zawsze istniały. Chciałaby tylko wiedzieć, kto mówi takie rzeczy. Ao się nie boi? Miała ochotę wypytać młodą dziewczynę o to, kim byli ludzie oczerniający organizację. Może udałoby się ich dopaść i ukarać za kłamstwa. Felicja wiedziała, że Kościół nie ma zbyt pochlebnej opinii, ale prawda była taka, że możliwość przystąpienia do nich uratowała jej życie i miała świadomość, że zostanie im wdzięczna już do śmierci. No, do drugiej śmierci.
Kiedy dziewczyna jej się przedstawiła, wyciągnęła do niej rękę.
- Felicja - powiedziała cicho z uśmiechem na twarzy, po czym uniosła brwi i zmarszczyła czoło jeszcze bardziej. - Wybacz, że spytam, ale… Rattus? Jak szczur?
Popatrzyła na nią pytająco, szukając wzrokiem jakiegoś ogona albo szczurzych uszu. Przecież ma poroże, więc…? Dziewczyna nie rozumiała, skąd takie imię.
Obserwowała budzące się dzieci z błyskiem w oku. W końcu to dla nich to wszystko. Miała więc nadzieję, że wszystkie wyrosną na grzecznych wiernych. Sama nigdy nie chciała mieć dzieci - po części z powodu odejścia jej matki - ale cudze traktowała dobrze. Nie miała nic przeciwko dziecięcym zabawom, śmiechom ani ciągłym pytaniom o funkcjonowanie wszechświata. Co więcej, zawsze starała się odpowiedzieć na te ostatnie jak najlepiej, a te zaskakujące sprawiały, że chciało jej się śmiać i głaskać ciekawskiego po włosach.
Skierowała wzrok z powrotem na Rattus, słuchając jej śmiechu i obdarzając dziewczynę ciepłym uśmiechem.
- Wiesz, mamy sporo czasu. A ja chętnie posłucham - zapewniła, po czym zawahała się. - Ale jeśli nie chcesz, nie musisz mówić.
Nadal ufała jej jedynie połowicznie. Wolała wiedzieć więcej. W końcu zabierała ją do bezpiecznego miejsca i miała nadzieję, że nie sprawi jej kłopotów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.17 13:52  •  Szczurza nora Empty Re: Szczurza nora
Rattus uścisnęła dłoń dziewczyny z uśmiechem. Felicja, w sumie całkiem ładne imię, i dziewczyna czuła do niej coraz więcej sympatii. W ostateczności zaproponowała jej pomoc, prawdopodobnie ratowała jej życie co już było z jej strony niesamowicie miłe, szczególnie na terenach Desperacji.
Zachichotała w odpowiedzi na pytanie dziewczyny, jednocześnie zaskoczona jej wiedzą. Mało kto wiedział, że jej pseudonim wziął się od szczura i nikt nigdy nie zadawał takich pytań.
Pokiwała głową.
- Od mojej drugiej mutacji. Dostałam w gratisie paskudne, szczurze zęby - skrzywiła się. - Nic szczególnie wartego uwagi.
Prawdę mówiąc, straszliwie ich nienawidziła. Co prawda po śmierci nie powinna jej przeszkadzać taka głupota jak zęby, szczególnie kiedy każdego dnia musisz walczyć o przetrwanie, co mimo wszystko nie zmieniało faktu że bardzo ją irytowały. Szczególnie, kiedy zagryzała nimi przypadkiem usta. Mniam. Były obgryzione przez większość czasu co tylko przekonywało ją do noszenia maseczki.
Rattus zauważyła sposób w jaki Felicja patrzyła na jej dzieci i uśmiechnęła się. To była prawdopodobnie pierwsza osoba, która nie uważała ich za ciężar i niedogodność. Prawdę mówiąc, gdyby urodziły się w trochę innych okolicznościach i miałaby dobre warunki, by je wychować, prawdopobnie bardzo by je kochała - teraz nie chciała się przywiązywać, bo nie była pewna co stanie się z dziećmi.
Kiedy Felicja posłała jej uśmiech, Rattus poczuła, że coraz bardziej jej ufa co było, w jej przypadku, ogromym osiągnięciem - w końcu nie pozwalała sobie na obdarzanie zaufaniem byle kogo.
Poza tym, skoro miała przenieść się do kościoła, zielonowłosa pewnie w końcu by się o wszystkim dowiedziała.
Westchnęła ciężko, spoglądając na dzieci a później znów na Felicję.
- Parę lat temu - zaczęła cicho, wbijając wzrok w ziemię żeby ukryć zażenowanie - złapał mnie jeden łowca. Wiesz, z powodu mutacji ze szczurem mogę się w niego tymczasowo zmienić. A on mnie złapał, nie chciał puścić.
Wywróciła oczami wracając wzrokiem w kierunku Felicji. Samo wspomnienie Lazarusa sprawiało, że robiło jej się niedobrze.
- Byłam bardzo zdesperowana i powiedziałam, że spełnię jego trzy życzenia. A on zażyczył sobie trójkę dzieci - wzruszyła ramionami. - To naprawdę straszliwie głupie i dalej nie wierzę, że dałam się tak podejść, ale nie miałam już wtedy wyjścia.
Nie chciała wspominać, że nic do nich nie czuje, nie przy dzieciach, więc powstrzymała się i uśmiechnęła słabo. Ta historia brzmiała coraz gorzej im więcej czasu minęło.


Ostatnio zmieniony przez Rattus dnia 27.03.17 15:09, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach