Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Pisanie 23.03.17 9:19  •  Stacja Benzynowa - Page 3 Empty Re: Stacja Benzynowa
W końcu kilkuosobowy skład dotarł na tereny stacji benzynowej. Jak można się było nie spodziewać,  okupiona była ona przez dość sporą liczbę wymarłych. Togamiemu na ten widok od razu przyszły na myśl stare filmy i książki odnośnie inwazjii zombie. Miejsce to zapomniane przez Boga było świadkiem potwornej rzezi. Nie było to jednak nic niezwykłego. W tych czasach większa część świata wyglądała w ten sposób. W tym momencie było jednak coś o wiele ciekawszego do robienia, niż zastanawianie się na tym. Pojawił się przed nimi osobnik, który zaczął swój monolog. Kapitan oczywiście najpierw musiał uspokoić swoich rekrutów by nie podnosili wobec niego żadnych środków przemocy. Dla nikogo by się to dobrze nie skończyło. Słuchali więc wszyscy szaleńczej gadki kogoś, kto dawniej był człowiekiem. Teraz nim już w dużym stopniu nie był. Zachowanie owego wymordowanego wprowadziło niektórych z ludzi kapitana w stan obrzydzenia, inni tylko zacisnęli usta mając sporą ochotę złamać rozkaz swojego przełożonego. Sam Togami patrzył się jednak na młodzieńca z wyglądu z delikatnym uśmiechem. Jego zachowanie nie zrobiło na nim najmniejszego wrażenia. Oficer już nie raz widział takie zachowanie. Można powiedzieć też, że kiedy jedzie się  na Desperację, raczej nie spodziewa arystokratycznej kultury.
- Dziękuje za jakże uprzejme przywitanie. Jesteśmy tu przejazdem. Jak mógł się pan zorientować, znów czekają nas kolejne ćwiczenia. Wojskowi w tych czasach nie mają lekko. - Przywitał się uprzejmie. Przy okazji nie patrzył się na swojego rozmówcę, który był w trakcie jedzenia, a na biednego martwego już psiaka. Kapitan jako miłośnik tych zwierząt nie mógł nie odczuć delikatnego smutku patrząc na zwłoki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.03.17 16:16  •  Stacja Benzynowa - Page 3 Empty Re: Stacja Benzynowa
Scarlet był zasmucony reakcją oddziału na który tyle czekał. Albo raczej znudzony. Spodziewał się jakichś krzyków oburzenia, strachu lub łez w oczach. W dobry wypadku nawet rzuciliby się na niego nie myśląc o tym co tak naprawdę robią. Niestety, kapitan zapanował na swoimi ludźmi. Wymordowany od razu zauważył, że myślał on bardziej od reszty. Właściwie, to tak powinno być. Chociaż to że nie wyczuwał z jego strony jakiejś nienawiści trochę go dziwił. Z tego co mu wiadomo, to w mieście, rasa Scarleta była często "dyskryminowana" za zachowania mniejszości. Czyżby młodzieniec nie był tak głupi by wierzyć w to co mówią inni? Nietypowe.
-Meh. Irytuje mnie to, że moja zabawa waszymi umysłami została przez ciebie zatrzymana, panie kapitanie. - powiedział wymordowany, rzucając gdzieś za siebie serce które zostało całkowicie pozbawione krwi. Marna powłoka nie smakowała już tak dobrze, jak świeże serduszko.
-Wy ludzie, przeważnie uciekacie lub atakujecie bezmyślnie na widok mojej rasy. Jest to całkiem zabawne, bynajmniej dla mnie. Musisz być doświadczony, skoro wiesz że nie możesz mnie pokonać. - zaśmiał się lekko, ale już nie szaleńczo. Nie wiedział czy kapitan tego całego zespołu przejrzał przez jego grę, czy był to najzwyklejszy fart. Mało go to obchodziło. Może nie docenił świeżaków. W tych czasach nawet mu zdarzało się zapomnieć o ludzkiej inteligencji.
-A... i jeszcze jedno. Dla was to jest koniec drogi. - powiedział jakby mówił o dzisiejszej pogodzie. Bez żadnego przejęcia. Jakby ten mały fakt go w ogóle nie dotyczył. Właściwie, to nie musiał nawet ich ostrzegać. Myślał, że to będzie w miarę zabawne. Najwidoczniej się mylił. Co lepsza, jego stwierdzenia można było odebrać na dwa sposoby. A patrząc na zakrwawioną postać Scarleta, wręcz na jeden. Ten błędny. Czekał, aż jeden z kadetów wyłamie się z ich szeregu. Wtedy mógłby pokazać im, żeby lepiej z nim nie zaczynali. Oszczędziłoby mu to później problemów. Miał małe wątpliwości jednak, że kapitan znowu zapanuje nad sytuacją. Cóż... bywa.
-Informacja o waszej ekspedycji znalazła się w rękach licznych wymordowanych. To co tu widzicie, to raptem garstka. Pewnie jakaś 1/4 wszystkich, którzy chcą was zmasakrować. W końcu na Desperacji odznaki członków S.SPEC są niczym trofea. Przynajmniej dla niektórych. Reszta pewnie zaatakuje was w kolejnych dniach. A dalej na waszej trasie, czeka dwa razy tyle co tu leży. - poinformował ich, o tym jak wielkie szczęście mieli. Równie dobrze mógłby spróbować wparować w następną grupę która na nich poluje, ale jaką by miał wtedy reputację? "Broniący ludzi"? Na samą myśl Scarletowi chciało się śmiać. Większej bzdury raczej nie słyszał.
-Proponuje byście się rozgościli na stacji. W końcu na parę dni będzie to wasz dom. Póki reszta polujących się wami nie znudzi, gdzie nie pójdziecie to pewnie zginiecie. - dodał wzruszając ramionami. Postanowił, że nie będzie go obchodzić co się z nimi stanie. Ale sieczka jaka się szykuje była zachęcająca. No, i można powiedzieć że dobrze byłoby znać kogoś wewnątrz teoretycznie wrogiem mu organizacji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.17 23:12  •  Stacja Benzynowa - Page 3 Empty Re: Stacja Benzynowa
- Bardzo mi przykro, ale to był mój obowiązek. - Uśmiechnął się przepraszający w kierunku wymordowanego. Przypatrywał się mu przez dłuższy czas i wyciągnął sobie tylko znane wnioski. Kiedy usłyszał pochwałę z ust swojego gospodarza zaśmiał się przez chwilę po czym zamachał ręką.
- Ależ skądże znowu, mógłbym Cię pokonać. Nie wyciągajmy pochopnych wniosków. Nie miałoby to jednak sensu. Po co niby mielibyśmy walczyć i zabijać się nawzajem? Przecież jesteśmy inteligentni prawda? Nikomu taka sytuacja by nie przyniosła żadnych korzyści. A ludzkie życie jest drogocenne. Oczywiście nie licząc mojego. Więc nie ma sensu je odbierać.  - Poszukał wzrokiem jakiegoś krzesła. Przyjemniej by mu się rozmawiało w pozycji siedzącej. Jako jednak, że żądanego mebla w okolicy nie było usiadł sobie na jakimś nadniszczonym kawałku karoserii samochodu.
- Nie przeszkadza panu, że sobie usiąde? Wędrówka trochę mnie zmęczyła. Dzisiaj jestem taaki leniwy.. no, ale praca to praca. Czasem trzeba coś porobić by nikt się nie przyczepił. - Jego współtowarzysze staneli tylko przy nim, niczym jego służba. Nie wiedzieli co ze sobą począć biedaki, a słowa wymordowanego bardzo im się nie podobały. Nikt się jednak nie wyłamał. W końcu Togami nie zamierzał trenować bezmyślnych idiotów. Na to akurat nie miał najmniejszego skrawka ochoty.
- Oh, naprawdę? Wielka szkoda. A miałem takie ładne plany. Cóż, życie jak zwykle mnie nie dopieszcza nie ma co. - Powiedział z westchnieniem odnośnie końca wędrówki machając nogami. Słuchał dalej co miał do powiedzenia jego nowo poznany towarzysz ze średnim zainteresowaniem. Dopiero jak usłyszał wzmiankę o traktowaniu odznak SPEC jako trofeów to podniósł delikatnie brew do góry.
- Poważnie? Taką głupotą? To smutne, pokładałem w was większe nadzieję. Te odznaki są zupełnie bezwartościowe. A życie wojskowego, czy też wymordowanego jak niektórzy was nazywają ma przecież taką samą wagę prawda? Życie to życie. Niestety. - Wpatrywał się jeszczę przez chwilę w rozmówcę po czym delikatnie posmutniał. - Przykro mi, to nie możliwe. Faktycznie możemy trochę tu posiedzieć, ale nie za długo. Mamy swoje obowiązki. O wyznaczonej godzinie musimy być z powrotem. Poza tym, każdy żołnierz jest martwy od chwili wstąpienia do służby. Czym się martwić? Jak nie umrze się tu to gdzie indziej. Może to nawet lepiej, będzie może o mnie jaka wzmianka w wiadomościach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.03.17 0:26  •  Stacja Benzynowa - Page 3 Empty Re: Stacja Benzynowa
Scarlet tylko wzruszył ramionami gdy usłyszał o obowiązku kapitana. Ciężko było się z tym nie zgodzić. Z tego co pamiętał i wiedział, to w wojsku osoby wyższe rangą musiały dbać o te pod nimi. Nie zmieniało to jednak faktu, że irytowało to starego wymorodowanego. Gry umysłowe to najlepszy sposób na spędzenie czasu w tych czasach. Przynajmniej dla Scarleta.
-Ooh? Powiadasz, że mógłbyś mnie pokonać? - zapytał się retorycznie ze współczuciem -Z chęcią zobaczyłbym jak zamierzasz przezwyciężyć ponad stuletnie doświadczenie i umiejętności. A co do korzyści naszej potyczki... cóż, ja bym miał świeżę mięsko. Tutaj to jest rzadkość. - dokończył chłopak oblizując swoje usta na samą myśl.
Scarlet obserwował tylko jak kapitan szuka sobie miejsca, żeby usiąść. Częściowo go to denerwowało, że człowiek nie był ani trochę zastraszony jego obecnością. Musiałby w młodym wieku zacząć pracę w S.SPEC, żeby być tak przyzwyczajonym do świrów. Albo naprawdę był o wiele inteligentniejszy od typowych ludzi? Wymordowany nie wiedział, co przekonało go, iż próba rozwikłania zagadki tego kogoś będzie interesująca. Bardzo interesująca.
-Mógłbyś być trochę bardziej przejęty? - zapytał się Scarlet kapitana jawnie pokazując zirytowanie. Szczerze, jego próby zastraszania nie było od dawna tak dobrze kontrowane. Na dodatek przez kogoś o którym nigdy nie słyszał. A wśród wymordowanych dość często słychać o potencjalnych niebezpieczeństwach ze strony tej organizacji. Niektóre rzecz jasna są fałszywe.
-Nie pozwalaj sobie, człowieku. - powiedział Scarlet z penetrującym spojrzeniem -Jesteś na Desperacji. On rządzi się własnymi prawami. Kto ci pozwolił na ocenianie co tu jest bezwartościowe lub nie? Tutaj liczy się siła. A nie wiele rzeczy udowadnia ją bardziej niż stroje odziane w wasze odznaki. W końcu jesteście prawie że specjalistami w eksterminowaniu nas. I nie mów jakby głupota nie była domeną ludzi. Raczej nie jesteś na tyle ignorancki by tego nie wiedzieć.
Scarlet nie wiedział co go dopadło, ale na pewno nie zamierzał wysłuchiwać bzdur wypowiadanych przez kapitana. Nie było go to setki lat temu, a wiedza przekazana przez inne źródła ma ograniczoną wiarygodność. Chłopak też częściowo uważał, że te odznaki to bzdura totalna. Mimo wszystko, to co powiedział było prawdą. Z perspektywy osoby, będącej po obu stronach świata.
-Nie zaprzeczaj tak sobie. Niedawno mówiłeś, że ludzie życie jest drogocenne. I pamiętaj o swoich podwładnych. Poza tym, nie minie długo nim twoja organizacja dowie się o tym co planują wymordowani. W końcu plotki nawet i tutaj szybko się rozchodzą. Oni nie będą oczekiwać waszego powrotu. - poinformował Scarlet grupkę osób pędzącą w stronę szybkiej śmierci. Nie potrafił zrozumieć zachowania kapitana. Cechy ludzkie, które tego dnia nad nim panowały nie pozwalały na to. Może za parę lat.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.03.17 23:08  •  Stacja Benzynowa - Page 3 Empty Re: Stacja Benzynowa
Togami wybuchnął śmiechem kiedy usłyszał wypowiedź wymordowanego. Naprawdę próbował się powstrzymać, ale nie był w stanie. Popłynęły aż mu łzy. Postarał się jednak jak najszybciej ogarnąć by przypadkiem nie obrazić swojego rozmówcy. Starł łzy i powiedział wesoło mocno rozbawiony.
- Oj nie byłbym pewien, czy taki dobry byłby ze mnie posiłek jak sądzisz. Nie licząc już samego tego, że raczej składam się w większości z kości. Sam nie dałbym sobie nawet łatki mięsa trzeciej kategorii. - Nie próbował specjalnie przekonać rozmówce, że jest niesmaczny. Może sobie nie wierzyć. Kiedyś spróbuje jednak, to się przekona kto miał rację. A wtedy to już będzie trochę późno. Od razu uspokoił się jednak kiedy usłyszał zirytowany ton rozmówcy. Kaszlnął w dłoń i chrząknął.
- Wybacz, to faktycznie może być trochę nieuprzejme z mojej strony. Wiesz jednak jak to jest. Lata mordowania, strzelania i stresu potrafi pozbawić człowieka podstawowych emocji. - Powiedział przepraszającym tonem. Zaczął się zastanawiać przy tym czy może faktycznie nie był zbyt arogancki. Z jeden strony nie chciał udawać przestraszonego. No bo przecież mogłoby by to obrazić rozmówce, że jeszcze udaje. Z drugiej też mu było trochę głupio. Dlatego też nie skupił się zbyt mocno nad odpowiedzią na kolejne stwierdzenie wymordowanego.
- Daj spokój. Wszędzie się liczy siła. To miejsce nie jest wyjątkiem. Chcesz mi powiedzieć, też że odznaką honoru oraz siły jest naprzykład napadanie setkami na pięcioosobowy odział? Nawet jakby faktycznie niby żołnierze byli takimi herosami, nie ma w tym nic czym można się chwalić. Równie dobrze można odnaleźć te medaliki na ziemi. Poza tym głupota jest domeną wszystkich. Może wykluczając tych u góry, w których niektórzy wierzą, a niektórzy nie.. - Powiedział skupiając się wciąż nad swoimi rozważaniami. W końcu jednak je porzucił. Mniejsza o szczegóły w końcu. Wrócił więc pełnią uwagi do swojego rozmówcy. Uśmiechnął się na jego uwagę.
- Właśnie. Ludzkie. Nie zaprzeczam więc sobie. A o podwładnych myślę, spokojna głowa. - Uśmiechnął się i oparł głowę na otwartej dłoni. - Popatrz jednak całkiem miły i troskliwy z Ciebie gość. Miałem dobre przeczucie. - Trochę żałował teraz, że nie bardzo miał jak okazać swojego przyjacielskiego nastawienia. Żadnych prezentów ani nic. Trochę głupi tak było przyjść w gości z pustymi łapami. Mężczyzna westchnął ciężko. Następnym razem będzie musiał pomyśleć, że mogą trafić na nieoczekiwane wydarzenia.
- Zapewniam Cię, ludzie którzy mnie tu zesłali doskonale zdają sobie sprawę, że powrócę. Nie ukrywam, nie wszystkich ucieszy ten fakt, ale nic na to nie poradzę. Sam normalnie bym się nie przejmował powrotem, ale jest coś co musze zrobić. Widzisz odnalazłem zaginioną siostrę. Po latach. To niesamowite bo ja w ogóle straciłem pamięć i były marne szanse na ponowne rodzinne spotkanie. Ale się jednak udało. I teraz musze ogarnąć jakoś mieszkanie by mogła się do mnie przeprowadzić. Chyba jest już dosyć duża więc muszę jej jakiś większy pokój ogarnąć.. - Rozgadał się w najlepsze, jakby siedzieli wszyscy w barze i byli dobrymi przyjaciółmi, i nikomu nie groziła śmierć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.17 0:02  •  Stacja Benzynowa - Page 3 Empty Re: Stacja Benzynowa
-Faktycznie, nie wyglądasz specjalnie apetycznie. - powiedział Scarlet po obejrzeniu niezbyt licznej ilości jakiegoś mięsa na ciele kapitana. Szansa na to, że wymordowany by się najadł była minimalna. Prawie zerowa, ale od biedy ujdzie. Chłopak nie wiedział, czy być zirytowany śmiechem człowieka. Kruczowłosemu wydawało się, iż lepiej uznać kapitana za osobę dziwną. Bardzo dziwną. Tak też zrobił.
-Dobrze zdaję sobie sprawę jak to jest utracić niektóre emocje. Można by nie nazwać w tym wręcz ekspertem, ale mniejsza o to. Radziłbym jednak, żebyś trochę zapanował nad tą pewnością siebie. Nigdy nie wiesz co cię może spotkać w przyszłości. - odpowiedział, nawet nie myśląc konkretnie o zwracaniu się w stronę kapitana. Raczej jego myśli poleciały takim tokiem i wymówił je na głos. Nie żeby był to jakiś wielki problem w tym momencie. Jego słowa nie posiadały ogromnej wartości.
-Naiwniaku. W waszym mieście żyje tysiące osób, które nie potrafiłby jednego dnia na Desperacji przetrwać. A jednak żyją sobie w miarę spokojnie i bez większych problemów. To prawda, że siła liczy się wszędzie. Ale nigdzie tak bardzo jak na tych terenach. - poprawił błędnie myślącego kapitana. Wątpił, żeby potrafił go przekonać do swoich racji. Nie zmieniało to jednak prawdy. On swoje wiedział. Czy to dziecko skorzysta z jego wiedzy to inna sprawa.
-I nawet jeśli taka odznaka zostałaby znaleziona na ziemi, nadal posiada ona wartość. I nie bądź w błędzie. Jedna czy dwie odznaki nie wywołują tutaj pewnego rodzaju respektu od innych. A jeśli setki osób by się na twój mały składzik rzuciły, to jeszcze potem byłyby walki o to kto dostaje wasze odznaki. Jak już mówiłem, Desperacja ma swoje prawa i nie oczekuje żebyś je rozumiał. - powiedział Scarlet wzruszając ramionami. Naprawdę miał gdzieś czy kapitan uważał rasę wymordowanych za głupią. W większości przypadków ciężko byłoby się nie zgodzić. Nie lubił jednak, kiedy te słowa padały z ust człowieka. Zbyt często widział on w nich głupotę.
-Aa... lubię twój tok myślenia kapitanie. Chociaż ma on jeszcze wiele wad z tego co słyszę. - powiedział z szerokim i szalonym uśmiechem rozumiejąc mały szczególik o swoim potencjalnym przeciwniku w grach umysłowych. Mniejsza go obchodziło, czy myślał o podwładnych. Dla niego oni byli tylko źródłem tymczasowej rozrywki. Wątpił, żeby daleko oni zaszli, ale nie była to jego sprawa.
-Przebłyski człowieczeństwa nawet mi się zdarzają. - powiedział Scarlet po tym jak dziecko zasugerowało, że był on miły. -Chociaż jesteście dla mnie bardziej tymczasową rozrywką. A gdzie tu byłaby zabawa, gdybyście najzwyczajniej w świecie zginęli? Jakoś muszę upiększać sobie nudnawy dzień.
Wymordowany nie wiedział czy przeczucie kapitana było poprawne. Nie znał on głębi duszy krwiożerczej bestii, jaką dawniej był Scarlet. Możliwe, że ona w wielkim stopniu potrafiła by zmienić zdanie człowieka na jego temat. Znowu, nie miało to dużego znaczenia, ale czasem fajnie tak sobie pogdybać.
Słysząc o tym jak dziecko zaczęło opowiadać o tym jaka jest jego sytuacja z siostrą, Scarlet nie potrafił się powstrzymać i wybuchł śmiechem. Nie miał pojęcia, czemu kapitan uważał że takie sprawy by go interesowały. Jedno było pewne. Bardzo się w tym wypadku pomylił. Co nie zmienia faktu, że lekka arogancja i głupota ze strony człowieka upiększały dzień wymordowanego. Był on naprawdę zainteresowany losem tego głupiutkiego dziecka.
-Dawno się nie śmiałem, bo coś mnie naprawdę rozśmieszyło. W nagrodę, pozwolę tobie powrócić zdrowo do domu. Nie obiecuje, że twoi podwładni skończą tak samo jak ty. - dodał Scarlet, uznając iż dzisiaj może być dzień dobroci dla zwierząt.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.04.17 10:15  •  Stacja Benzynowa - Page 3 Empty Re: Stacja Benzynowa
- Ależ skąd, źle to odebrałeś. To nie żadna pewność siebie. Nawet mnie nie posądzaj o coś takiego proszę. - Odpowiedział od razu kiedy został posądzony o nadmierną arogancje. Nie wytłumaczył jednak co to było zatem, bo średnio mu się chciało. Zresztą nie było to nic ważnego. Dlatego nie chciał się na tym jakoś specjalnie skupiać. Wysłuchał w powadzę słowa wymordowanego i w końcu sytuacja ukazała mu się klarownie. Zrozumiał swój błąd, bo dostrzegł i zrozumiał coś jeszcze. Co właściwie było delikatnego zabawne.
- Wycofuje swoje słowa. Niepotrzebnie wmieszałem w to własną opinię. W końcu dla mnie medale są bezsensowne i bezwartościowe. Jednak nie dla innych. I właśnie się w tym zorientowałem. Przepraszam. A mówię to bo dostrzegłem pewną analogię. Ludzie tak samo jak wymordowani walczą o te medale i są zdolni do pozabijania innych aby się z nimi pokazać. Z tym, że często wśród ludzi one są jeszcze bardziej bezwartościowe bo zostały przyznane nieuczciwie. Nie chce mi się wymieniać jak, ale i tak to nie jest przedmiotem rzeczy. Niezwykłe. - To faktycznie było dla niego dosyć interesujące. Przynajmniej jemu podobieństwo rzucało się bardzo w oczy. Despeacja niczym metafora tego co robią ludzie. Lub po prostu cała prawda o nich.
- Cóż nie zaprzeczę, że nie jestem jeszcze tak wspaniałym człowiekiem jakim bym chciał być. Wciąż się uczę i poprawiam swoją opinię. Jestem w końcu jeszcze dosyć młody mimo wszystko. - Powiedział kiedy została pochwalony jego jeszcze posiadający delikatne błędy tok myślenia.  - A no rozumiem. Na desperacji nie ma w końcu takiej możliwości rozrywki jak w normalnych miastach. - Zgodził się spokojnie. W tym momencie zamyślił się także nad pewną sprawą. Właściwie miał coś jednak do zaproponowania jako oznakę przyjaźni. A może nawet i dwie rzeczy. Choć jeden z prezentów mógł być delikatnie niebezpieczny dla właściciela biorą pod uwagę prawa despercji. Chociaż skoro uważał się za tak silnego to nie powinienem mieć większych problemów z drugiej strony. Uśmiechnął się ciepło do wymordowanego kiedy udało mu się go rozbawić. - Bardzo dziękuje. Na razie jednak jeszcze tu posiedzę, bardzo spodobała mi się rozmowa z tobą. Ciężko w wojsku spotkać tak inteligentnych ludzi jak Ty. Ja to się dopiero nudzę. - Westchnął cicho po czym pacnął się w głowę. - Zapomniałem! - Wstał od razu na równe nogi. - Nie przedstawiłem się. To szalenie nieuprzejme z mojej strony. Nazywam się Toyotomi Togami. - Przedstawił się grzecznie po czym zagadał dalej. - Może pójdziemy do jakiegoś baru się spotkać i napić się razem w niedalekiej przyszłości? Powiem Ci, twoje towarzystwo jest bardzo przyjemne. A na desperacji są chyba jakieś miejscówki prawda? Czy źle mi się wydaje? - Zapytał po czym odczepił jeden z swoich nielicznych medali z munduru i wyciągnął w kierunku chłopaka z uśmiechem. - Może masz ochotę? Co prawda i tak je możesz wszystkie mieć, ale myślę, że większą satysfakcje może Ci to przynieść kiedy zwierzyna sama doceni swojego Łowcę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.04.17 21:45  •  Stacja Benzynowa - Page 3 Empty Re: Stacja Benzynowa
-Będę cię posądzał o co zechcę, a ty nie będziesz miał nic przeciwko. - powiedział Scarlet jakby podawał najzwyklejszy fakt. Nie myślał jakoś więcej nad swoim zachowaniem, bo średnio go obchodziło czy zranił kapitanka oddziału. Wątpił w to, biorąc pod uwagę iż to dziecko świadomie psuło jego zabawę, ale nigdy nie wiadomo.
-Nie powiedziałbym, że to jest niezwykłe. Przynajmniej nie dla mnie. Zbyt wiele istnieje wad zakorzenionych w gatunkach żeby były one interesujące. No, chyba że twoja psychika już dawno się złamała. Wtedy i może cię to interesuje. - odpowiedział na niby przeprosiny człowieka. Szczerze mało go one obchodziły. Nie poprawiły mu nastroju, ani go nie popsuły. One po prostu były nieznaczące.
-Przynajmniej korzystasz z tej swoje "młodości" nie tak jak inni w twoim mieście spędzający czas na nic nie znaczących rzeczach. Chociaż nie da się zaprzeczyć, że dużo ryzykujesz. W końcu w tym momencie żyjesz bo taki mam dziś humor. - powiedział z szerokim uśmiechem na wzmiankę o ciągłym uczeniu się. Ta rzecz występowała u obu gatunków i była wielce przydatna. Głównie dzięki niej Desperacja jest tak liczna. Dlatego Scarlet nie zamierzał jej lekceważyć.
-Nawet jeśli byłyby podobne możliwości, naprawdę sądzisz że przez setki lat to też by się nie znudziło? Te wszystkie jakieś parki rozrywki i tym podobne? - zapytał z uniesioną brwią jakby mówił to jakiegoś ignoranta. Wątpił, żeby kapitan tak sądził. Co nie znaczy, że zaraz planował być wielce przyjazny. Co to to nie. Jakieś ograniczenia musiały być.
-Narzekasz że w wojsku nie ma inteligentnych ludzi, a co ja tu mam? - pyta się pokazując na wszystkie pobliskie trupy -Chcieli się na was rzucić jak jakieś ćmy do światła. Jest to upokarzające dla inteligentniejszych osób w naszej rasie. Nie mówiąc że byli słabi. Może na poziomie waszych kadetów, jeśli się nie mylę.
Scarlet uniósł lekko brew, kiedy ktoś kto tak naprawdę jest jego wrogiem przedstawił mu się. Nie uważał tego posunięcia za mądre. Z drugiej strony jednak, mało go to obchodziło. Imię tego kapitana było dla niego bez znaczenia. Prawdopodobnie i tak by się więcej nie zobaczyli po dzisiejszym dniu.
-Możesz mówić mi Scarlet. - powiedział prosto nie robiąc sobie z tej sytuacji nic więcej. Nie wiedział czy S.SPEC miało jakieś informacje na jego temat, ale w to wątpił. W końcu jego wybryki działy się setki lat temu.
-Nie jest ich wiele, ale istnieją takie miejscówki. Problem w tym, że zanim ktokolwiek by cię do nich wpuścił, byłbyś martwy. A ja pewnie razem z tobą. Więc odpada taka sytuacja, ale jak tam bardzo chcesz to jak kiedyś będę w mieście to mogę cię odwiedzić. Oczywiście, będzie to w pełni legalnie. - powiedział z wielkim sarkazmem przy ostatnich zdaniach. W końcu nie miał planów odwiedzać kogoś z miasta. Nawet jeśli byłby to dobry sposób na nudę.
-Tsk. Nie warto nawet was za zwierzynę uważać. Jesteście tylko przekąskami. Nie potrzebuje uznania przekąsek. - powiedział udając się do wnętrza stacji. Głównym powodem jego odmowy był fakt, iż nie jakaś tam odznaka nie była mu potrzebna. Zbieranie ich było bardziej "zabawą" wśród młodszych pokoleń, a nie tych starszych. Zazwyczaj tak było.
-To co planujesz zrobić?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.04.17 23:12  •  Stacja Benzynowa - Page 3 Empty Re: Stacja Benzynowa
Togami zerknął na swój zegarek. "Ohh.. nieładnie.."
- Ojej, chyba muszę się jednak zbierać. Nie chce przedłużać spotkania, mam masę obowiązków, które jeszcze muszę wykonać. Niestety jak to mówią służba nie drużba. - Uśmiechnął się delikatnie choć mało nie zwymiotował od własnych słów. Skąd on taki stary tekst wytrzasnął. Ze słownika archaizmów chyba. Mniejsza jednak o to. Miał jeszcze dużo do zrobienia, od czasu zmiany dyktatora miał też kilka planów za które się musiał zabrać. A były no wagi miastowej można powiedzieć.
- Także dziękuje za miłe ugoszczenie. Naprawdę przyjemnie mi się z tobą rozmawiało. Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś na siebie wpadniemy. - Powiedział ciepło i poprawił swój płaszcz. Nadeszła pora się zbierać i tyle. Nie było co tu gadać.
- Do następnego. - Zamachał tylko na sam koniec i ruszył w drogę powrotną. Szybko w jego ślady poszła niepewnie i reszta jego odzialku. Jedno było pewne, jeśli przeżyją będzie ich musiał nauczyć odrobiny samodzielności. Bo mu delikatny wstyd przynoszą. Ale to jego zmartiwenie na później. Teraz musi skupić się na przejściu z powrotem dużego kawałka drogi.
"Trzeba było brać ten głupi pojazd jak mówiono, że za free.." - Pomyślał z westchnieniem nad ofertą pożyczenia buggyiego, którą odrzucił przed przybyciem na tą "skążoną ziemię"

Z.t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.04.17 16:51  •  Stacja Benzynowa - Page 3 Empty Re: Stacja Benzynowa
Scarlet przemilczał całą gadaninę kapitana. Nie miał pojęcia w sumie, co się właśnie stało. Powiedział mu, że na jego grupkę polują, a ten jakby o tym zapomniał. A może to zrobił. Wymordowany pokręcił głową z lenistwa. Nie chciało mu się teraz bawić z czymś co łamie wszystkie jego ustalenia do tej pory. Wiedział, że są wyjątki ale nadal nie chciał ich spotykać. Trudno się mówi. Twierdząc, że nic tu po nim, zaczął iść w swoją stronę. Czyli w sumie przed siebie. Był prawie pewien, że jeszcze coś miał zrobić. Niestety, nie miał najmniejszego pojęcia co to mogło być. Z tego też powodu zaczął iść przed siebie w szukaniu jakichś innych rozrywek, zostawiając za sobą scenę masakry popularną na Desperacji.

z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.06.17 1:01  •  Stacja Benzynowa - Page 3 Empty Re: Stacja Benzynowa
Z baru -->

W tym akurat zdecydowanie się różniły. Luna nie wyobrażała sobie okazać jakiegokolwiek nieposłuszeństwa wobec DOGS. Co więcej sama uważała, że ktokolwiek ośmieliłby się to zrobić powinien zginąć długą i bolesną śmiercią. Zdrajców wobec, gangu, a może rodziny, się nie toleruje w żadnym wypadku. Takie było dosyć proste postrzeganie świata przez panią Android. Zapewne w przypadku aniołów było dużo więcej odcieni szarości, kwestii, o których Luna nie miała zielonego pojęcia.
Jeśli chodzi o bilard, to Luna była samoukiem, choć jej oko, które niemalże nie pozwalało chybić zdecydowanie pomogło w procesie nauki jak i w wywieraniu dobre wrażenia pośród bywalców baru.
Luna bez słowa skinęła głową po czym ruszyła na stację benzynową, gdzie faktycznie nikt postronny nie ucierpi, skoro na tym tak bardzo zależało Kaijin. Lunie było w sumie wszystko jedno. Choć może dobrze bo tutaj będzie więcej pola do manewru. Luna sięgnęła po ostrze, które z małego noża zmieniło się teraz w pokaźny miecz. Swoją drogą Lunę ciekawiła sama siła fizyczna Kaijin. Android przypuszczała, że jest silniejsza z oczywistych względów, ale znów nie można było nie doceniać przeciwnika.
-Przegrałaś w bilard więc teraz zaczynaj moja droga powiedziała nie mogąc się doczekać kiedy rozpocznie się walka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach