Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 3 z 17 Previous  1, 2, 3, 4 ... 10 ... 17  Next

Go down

Pisanie 05.11.16 20:44  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 3 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
Gdy tylko poczuła ogień w przełyku i nosie, krzyknęła, gwałtownie wyrzucając skażone powietrze z płuc. W pierwszym odruchu spanikowane ciało chciało odrzucić słój jak najdalej, po czym uciec na drugi koniec pokoju - może więc dobrze, że stojący obok mężczyzna wyrwał go jej z rąk gdy tylko zauważył, że coś jest nie tak. W przeciwnym razie opary mogłyby zadusić ich wszystkich...

Zanosząc się gwałtownym kaszlem na wpół odbiegła, na wpół dała się odprowadzić na stronę. Oczy jej łzawiły; gardło, dla odmiany, wydawało się suche i gorące jak piasek Desperacji w środku letniego dnia. Nieskoordynowanym ruchem wyswobodziła się z uścisku anioła i mimo ognia, który szalał jej w całej górnej połowie ciała, wycharczała do Jekylla:
- Nie starczy. Nasikaj na nią. Inni też!
Kaszel nie pozwolił Maddie wypowiedzieć dalszych słów, ale gestem pokazała ruch zasłonięcia twarzy, zdejmując z siebie dwie chusty i podając jedną Tyrellowi, drugą rzucając najbliższej osobie - Lilo.



Ostatnio zmieniony przez Maddie dnia 05.11.16 23:46, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.11.16 21:11  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 3 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
Posłusznie podniosła zranioną łapkę, pozwalając aniołowi zrobić z nią dosłownie wszystko. Nie protestowała, kiedy skrawek materiału mocno ścisnął kończynę, niewątpliwie częściowo tamując krwawienie. Szok sprawił, że nawet ból zniknął, a umysł zatopił się w przyjemnym otępieniu. Przez moment niekoniecznie wiedziała, co się z nią dzieje, jedynie gapiła się na opatrunek i szurała ogonem po podłodze. Wdzięczność przeplatała się z nikłym zadowoleniem, tańcząc na powierzchni złocistych ocząt, psi móżdżek najwyraźniej wyparł fakt utraty palca, zastępując go radością z powodu zyskania czyjejś uwagi. Równocześnie postanowiła nie odstępować ciemnowłosego na krok, uparcie trzymając się jego lewej nogi.
Dopiero zamieszanie zmusiło Rayissę do wyrwania się z błogiego stanu, szarpiąc świadomość ku brutalnej, przykrej rzeczywistości. Krzyki zaalarmowały, wystraszyły, wydzierając z gardła długi, choć niezbyt głośny pisk. W poszukiwaniu pomocy ślepia skierowała, oczywiście, ku nieznajomemu, który jej wcześniej pomógł. Ostrożnie złapała między siekacze nogawkę Tyrella i lekko pociągnęła, chcąc najwyraźniej dać mu do zrozumienia, iż potrzebuje wsparcia. Jeżeli w powietrzu faktycznie unosiła się trująca substancja, poza wstrzymaniem oddechu psowata nie mogła nic ponadto uczynić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.11.16 21:53  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 3 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
Nie starczy. Nasikaj na nią. Inni też!
  Gwałtowny, rzężący głos czarnowłosej zwrócił jego uwagę, dokładnie w momencie gdy skończył opatrywać skaleczoną łapę. Obrócił głowę, a kiedy zauważył szybującą chustę, złapał ją w powietrzu, nim ta dotknęła posadzki. Machinalnie zmrużył oczy i potaknął w podzięce. Najwidoczniej, nie zdawał sobie wcześniej sprawy, iż to niepozorne, młode dziecko było wystarczająco zabezpieczone.
  Przeniósł ponownie wzrok na Rayisse, czując, jak ta ciągnie go za nogawkę. Drgnął wpatrując się w jej postać. W jej okrągłych psich oczach widział kłębiący się niepokój; nie musiał długo zastanawiać się nad swoim kolejnym krokiem.  
  — Nie ruszaj się — polecił, choć wątpił, by ta miała zacząć się wyrywać. Trzymając w dłoni darowaną chustę, zaczął obwiązał jej głowę. Splótł dwa końce na supeł, upewniwszy się, że maska nie zdoła ześlizgnąć się z jej pyska.
  Sam podciągnął swoją bluzę na swój nos, tak, że połowa jego twarzy schowała się w czarnym, zbrukanym materiale.
Wsunął palce w miękka sierść na karku dziewczyny, tym gestem próbując dodać jej odwagi. A może nawet i sobie? Spróbował owinąć średniej długości włos wokół palca. To było przyjemne.
  — Nasikać? — Znów obrócił się w stronę Maddie. Te słowa nie dawały mu spokoju. — O czym ty mówisz?
  Jego zduszony w materiale głos pomimo mniej wzniosłego tonu i tak dał się ponieść w panującej tu gęstej, napiętej przestrzeni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.11.16 22:46  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 3 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
Wcześniej wybrzmiewający dźwięk irytującej melodyjki na całe szczęście został zagłuszony na tyle, by nie wyrwać go ze snu, przez co ten stan mógł potrwać nieco dłużej. Od samego początku towarzyszyła mu przede wszystkim dezorientacja, które Hyde, choć dla zachowania poprawności politycznej należało nazywać go Cranem — uznał to za aż nazbyt przedłużające się, przejmowanie kontroli nad względnie normującym się wirusem X we krwi, a sprawy zdecydowanie nie ułatwiało to przyjemne ciepło, które go zewsząd otaczało. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że go najzwyczajniej w świecie rozpraszało. Otworzenie oczu nie za wiele tu dało — otaczały go egipskie ciemności. Mimo znajdowania się w tym stanie przejściowym i niezbyt wyczulonemu węchowi, w porównaniu do jego innych zmysłów, doskonale wiedział z czyją to bliskością ma do czynienia, co dodatkowo wywołało irytację przeogromnych rozmiarów u byłego pianisty. Przydługie syczenie, jakby ostrzegawcze, jedynie to potwierdzało. Jekyll — w tym jednym słowie kryło się aż nazbyt wiele. Parszywa zaraza ludzkości i doktorek od siedmiu boleści, który doprawdy napawał Crane’a co najwyżej obrzydzeniem, na które określenia zabrakłoby skali. Był jednak zbyt osłabiony w tej formie, by podejmować się od razu jakichś gwałtownych działań i nie miał co się w związku z tym oszukiwać. Co już samo w sobie wydało się odzyskującemu władzę nad ciałem Crane’owi dziwne. Po drzemce nigdy nie był tak ociężały i zaczął nawet podejrzewać, że ta wstrętna kreatura z irytującym lisim ogonem go podtruwa, a tej opcji wykluczyć nie mógł. To z kolei prowadziło do jedynego logicznego wniosku, który nasuwał się samoistnie w obecności tego angielskiego psychola — to najwyższa pora, aby spierdalać od tego cholernego porywacza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.11.16 23:42  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 3 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
Jej pierwszym odruchem po wybuchu dziwnej substancji ze słoika było naciągnięcie bluzki na twarz; tylko tyle mogła zrobić, bo nie dysponowała żadnym luźnym kawałkiem materiału, którym mogłaby zabezpieczyć twarz. Chciała też rzucić się na pomoc najpierw młodej dziewczynie, a później i nieszczęsnej eksperymentatorce. W obu przypadkach uprzedził ją ktoś inny, więc tylko posłała mu nieco rozczarowane spojrzenie. Skoro już on się nimi zajął, nie powinna się wtrącać nieproszona. Sprawnie złapała chustkę rzuconą jej przez Maddie i zastąpiła nią wątpliwy filtr z koszulki. Potem zaś oddaliła się od centrum chemicznego zamieszania. Postanowiła dokładniej przyjrzeć się klatce: przede wszystkim czy była otwarta, czy znajdowały się w niej jakiekolwiek przedmioty lub ślady.


Ostatnio zmieniony przez Lilo dnia 05.11.16 23:52, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.11.16 23:46  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 3 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
Nasilający się kaszel zmusił ją do zgięcia się w pół. Oparła ręce na kolanach; nabranie oddechu stało się odrobinę łatwiejsze... chociaż wbrew rozsądkowi Maddie czuła, jakby ogień szalejący pod jej skórą rozpalał się dzięki temu jeszcze mocniej.
- F... filtr - wyjąkała, próbując wywalczyć chociaż oddech spokoju.
- Wil... wilgoć popra... wia filtr!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.11.16 14:06  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 3 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
-Czy wszystko w porządku o Prorokini?
Skinęła słabo głową.
- Dziękuję ci za troskę, siostro.- Powiedziała, nie odsuwając od twarzy swojego płaszcza. Pomysł Maddie wydał jej się irracjonalny, a według niej dziewczynie po prostu odbiło od szkodliwych oparów. Oddać mocz na święty płaszcz? Dobre sobie.
Nawet w obliczu wizji śmierci nie zrobiłaby czegoś takiego, co oczywiście mogłoby się dla niej skończyć tragicznie, no ale...
- Zaprawdę Pan postawił nas przed ciężką próbą. Podołamy jej, jeśli skierujemy swe myśli i serce ku Niemu.
Mimo ogólnego zagrożenia, które wynikało z czynników przeróżnych (jak na przykład faktu, że połowa ludzi zamkniętych w tym pomieszczeniu należała do organizacji wywrotowych i anarchicznych) zlustrowała wzrokiem pomieszczenie. Unosiły się szkodliwe opary i nie potrzebowali kolejnej duszącej się istoty.

Do stojących przy piecu lisa i Slei'a podeszła po zbadaniu klatki, mimo wszystko poruszając się dość ostrożnie. W tym pokoju można było zginąć na sto i jeden sposobów, a życie jej jeszcze było dość miłe. Widząc jak wymordowany majta ogonem w piecu, natychmiast oderwała rękaw swojej szaty ukazując wytatułowaną na ramieniu kotwicę, tribala i parę motylków i zrobiła z niego prowizoryczną chustę dla Kesila.
- Śmierć tak dzielnej i niewinnej istoty byłaby stratą.- Powiedziała łagodnie, obwiązując mu pysk, żeby nie wdychał oparów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.11.16 22:57  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 3 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
Niebieska ciecz stwardniała. Z cieszy zmieniał się w ciało stałe. Krwawienie Ray powoli ustaje. Bell będzie miał siniaka, bo rzucone ciastko odbiło się rykoszetem i przywaliło mu w czoło, hue. Reszta została wysłana na pw.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.11.16 23:55  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 3 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
Syknął, unosząc ku górze brwi w geście irytacji, gdy ciesz zmieniła swój stan skupienia. Jekyll nie mógł określić jaka zaszła reakcja chemiczna. Może miało to coś wspólnego z oparami, które ujrzały światło dzienne wraz z otwarciem wieczka słoika z czerwonym preparatem. Zapewne nadal unosiły się w powietrzu w najbliższym otoczeniu doktora. Czuł się trochę jak w laboratorium chemicznym na studiach.
Nadal chcesz, by ktoś wypił zawartość słoików? — rzucił pytanie w przestrzeń, adresując go rzecz jasna do człowieka, który chciał wystąpić przed szereg i dyktować warunki gry. Skonsumowanie tej substancji byłoby bolesne w skutkach, co nie podlegało żadnym dyskusjom. Lis wątpił bowiem, że ktoś w tym pomieszczeniu wykazałby się taką skrajną głupotą, by wlewać sobie do gardła ciecze nieznanego pochodzenia.
Podszedł bliżej, by przyjrzeć się temu zjawisku. Na dnie talerzyka ujrzał coś, co do złudzenia przypominało medalik. Trudno jednak było określić z jego metalu został wykonany przez intensywną barwę, która dopasowała się kolorystycznie do naczynia. Zlustrował jedynie, że sam przedmiotu nie był skazitelny jak tafla lustra. Zostało na nim wyryte coś, co kształtem przypominało sylwetkę dwóch postaci.
— Ma ktoś nóż? — rzucił kolejne słowa w tłum. Przeszukał swoje kieszenie, by się upewnić czy posiada tą rzecz w swoim wyposażeniu, która skądinąd była nieodłącznym elementem jego ekwipunku zawsze i wszędzie. W końcu zacisnął palce na skalpelu. Zanim jednak zrobił cokolwiek, rozpiął zamek błyskawiczny kurtki.
Złaź ze mnie. darling — mruknął chłodno, zerkając w dół na owiniętego wokół jego klatki piersiowej węża. Miał wrażenie, że gad wzmocnił uścisk, ograniczając mu dopływ świeżego powietrza. Oby nie był tym cholernym Cranem...
Nie czekał jednak, aż Hyde łaskawie wykona jego polecenie.
Tik. Tik.
Wskazówki zegara sunęły leniwie po tarczy. Mimo iż Dr miał wrażenie, że spędził w tym lukrowym pokoju wieki, czas się kurczył. Musieli się pośpieszyć.
Przejechał skalpelem po powierzchni ciała stałego, by zaraz wybić go w randomowe miejsce i oczekiwać pożądanego efektu.
Wolna ręka zacisnęła się niecierpliwie na kolejnym słoiku. Żółtym.
Marnujesz czas, Locklear, może w kolejnym słoiku będzie klucz…
                                         
Jekyll
Bernardyn     Opętany
Jekyll
Bernardyn     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Dr Jekyll, znany również jako Kyle.


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.11.16 2:08  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 3 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
Ucisk w piersiach zelżał, gardło, choć wciąż paliło ją od wewnątrz, rozsznurowało się wystarczająco, by dziewczyna mogła odetchnąć z nieco większym spokojem. Raz. I kolejny. I kolejny. Panika opadła. Maddie otarła z policzków strumienie łez, które zdążyły całkowicie przemoczyć użyczoną przez anioła chustkę. Przyglądała się z ledwie ukrywanym lękiem poczynania mężczyzny z DOGS, badającemu kolejne słoiki, które mogły zatruć i zabić ich w każdym momencie.
Zatruć i zabić?
Zaraz.
Mimo swojej gwałtowności, atak piekielnego ognia w przełyku i zatokach nie trwał tak długo, jak powinien, gdyby był trucizną. Zbierając w myślach całą swoją wiedzę dotyczącą toksyn, trucizn i szkodliwych oparów - dość szczątkową i wybiórczą, oczywiście - Maddie uświadomiła sobie, że coś było nie tak, coś nie pasowało do obrazu, który wszyscy z góry założyli, gdy tylko zaczęła się dusić. Powietrze w słoju było niewątpliwie szkodliwe, ale nie wyglądało na to, by było śmiertelną trucizną.
A teraz zawartość niebieskiego słoika zestaliła się, nie wykazując żadnych szkodliwych właściwości...
Czerwień, niebieski, żółty, zielony. Jeśli czerwień nie była krwią, jak myślała z początku, to czym mogła być?
Ogniem.
- Czy... - odkaszlnęła ostatni raz i zapytała już głośniejszym, choć drżącym głosem, wskazując na niebieską zawartość naczynia: - Czy ten słoik jest zimny?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.11.16 16:12  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 3 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
Zmrużyła bursztynowe ślepia, czując dłoń zanurzającą się w obfitej kryzie. Puszysta, długa kita rozkołysała się jeszcze mocniej, szurając po podłożu w dzikim, nieopanowanym tańcu i wyrażając ogrom zadowolenia z powodu drobnej pieszczoty. Psowata przysunęła się bliżej, wtulając trójkątny łeb w ciemnowłosego mężczyznę. Była tylko skundlonym burkiem i naprawdę niewiele potrzebowała do szczęścia, toteż trwała tak przez chwilę, zupełnie nieruchomo. Nic jednak nie trwa wiecznie, bowiem wyczulony węch wkrótce przekierował uwagę Rayissy na mnogość woni unoszących się w cukierkowym pokoju. Zdążyła już odnotować zapachy poszczególnych współwięźniów, co pozwalało odstawić je na bok i sprawdzić, czy w pomieszczeniu nie znajduje się żadna inna, nienależąca do towarzyszy woń. Ktoś niewątpliwie musiał ich tutaj zaciągnąć, umiejscowić przedmioty i wyjść – zakładając, że nie było wśród nich oprawcy. Wymordowana ostrożnie odsunęła się od anioła i mimo niepewności przeplatanej strachem pozwoliła prowadzić się zmysłowi powonienia. To pozwoliłoby odtworzyć drogę, po której przemieszczał się twórca dziwacznej scenerii, rozmieszczając poszczególne wskazówki. Ponadto w miejscach, w których sprawca zatrzymał się choć odrobinę dłużej, zapach byłby intensywniejszy, co również mogłoby określić położenie bardziej znaczących obiektów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 3 z 17 Previous  1, 2, 3, 4 ... 10 ... 17  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach