Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Pisanie 09.05.17 16:39  •  Bar "Last wish" - Page 3 Empty Re: Bar "Last wish"
Boris nieprzerwanie wpatrywał się w zdradziecką parkę, starając się ignorować monotonne gorzkie żale swojego towarzysza, które cały czas rozbrzmiewały mu nad uchem. Zaczynał mieć wrażenie jakby siedział tu już miesiąc, iks de. Niech oni w końcu coś zrobią, niech coś zacznie się dziać. Oczywiście pomyślał to w złą godzinę. Jak zwykle.
Kiedy kot wraca na swoje podwórko wszystkie szczurzyska szybko zmykają do swoich norek, a Lazarus będąc dumnym szczurem ściekowym nie miał zamiaru niszczyć tej pięknej tradycji, więc gdy tylko przy wejściu mundurowi zapowiedzieli kontrolę przepustek należało zacząć działać.
Kilka szybkich kliknięć w trzymany w dłoni telefon, równie szybkie błogosławieństwo dla tego, kto wymyślił szablony sms i Lazarus widząc, że Angel również postanowiła szybko zniknąć, odszukał wzrokiem toalety.
- Będę rzygał – wypowiedział niewyraźne, ale wystarczająco głośne magiczne barowe zaklęcie po którym tworzy się automatyczna ścieżka wśród ludzi która prowadzi druida do sali z porcelanowymi kociołkami.
Przez krótką chwilę nawet przemknęło mu przez myśl, że zaraz faktycznie zwymiotuje jeżeli jego plan się nie powiedzie. Za stary już jest na takie zabawy i taki stres. Powinien właśnie radośnie przechodzić na emeryturę, a nie przez drzwi barowego kibla z pobladłym ryjem i dłonią zasłaniającą usta.
Do tej pory myślał, że najgorszą rzeczą będzie świadomość, że jeżeli wpadnie to Angel zorientuje się, że ją śledził. No, i że złamał zakaz wyłażenia ze ścieków. Szybko okazało się, że były rzeczy jeszcze gorsze. W męskim kiblu wcale nie było okna, którym mógłby zwiać.
Lazarus przełknął nerwowo ślinę.
Był za to jakiś rzygający gościu, który sądząc po odgłosach, został brutalnie pokonany przez alkohol i spowiadał się muszli ze wszystkiego co zjadł i wypił tego wieczora. Widać pech biedaka się dzisiaj jeszcze nie skończy. Boris bezceremonialnie władował mu się do kabiny i gdy ten lekko podniósł głowę by cokolwiek powiedzieć Łowca złapał go za kark i wyrżnął jego łbem o kibel tak mocno, że ten osunął się na podłogę. Nie powinien mieć mu tego za złe. To nie był atak, to tylko znieczulenie.
Ułożył jego rękę na posadzce i przytrzymując ją jednym buciorem, drugim stanął na jego dłoni wyłamując mu kciuk ze stawu i starając się nie złamać żadnej kości, a jednocześnie ścisnął swoją ranną dłoń i sobie również wyłamał palec ze stawu. Tępy ból przelał się przez jego rękę i prawie powalił łowce na kolana. Jakimś cudem stłumił jęk bólu bo mimo, że masakrował własne ręce już tysiące razy to i tak się na to nie uodpornił. W dodatku poprzednie rany z walki nie zdążyły się jeszcze na nim zagoić.
Teraz już z łatwością ściągnął przepustkę z nadgarstka swojej ofiary i wsunął na swój, a podnosząc się oparł dłoń na posadzce i pod naciskiem jego siły kciuk wskoczył na odpowiednie miejsce. Po chwili wahania to samo zrobił z łapką swojej ofiary, choć tu tak łatwo nie było. Wyczucie miał tylko u siebie.
Nigdy więcej – rzucił sobie w myślach, choć doskonale wiedział, że powtarza to sobie za każdym razem.
Jeff Marshall, bo takie dane wyświetliła lazarusowa przepustka, musiał przyjąć teraz na siebie rolę przykładnego obywatela, a wstrętnym łowcą musiał zostać nieprzytomny gościu. Boris niemal z bólem serca pożegnał się ze swoim nieśmiertelnikiem i założył go facetowi na szyję, ukrywając blaszki za koszulką. Na jednym kawałku metalu był symbol łowców, a na drugim tylko jego pseudonim i wydrapana czymś ostrym grupa krwi.
Obiecał sobie, że jeżeli dzięki niemu uda mu się stąd wyjść to chyba mu nieba przychyli. A raczej jego dzieciom bo jemu to raczej nic nie pomoże. Chyba że dzieci nie ma to Lazarus zagada do jego dziewczyny i mu jakieś zmajstruje. Takim był dobrym i uczynnym kolegą. Żałował tylko, że będzie musiał wywalić przepustkę jeżeli tylko wyjdzie z baru.
Ułożył nieprzytomnego nad kiblem w pozycji, w której go zastał, stwierdził, że w sumie wygląda jakby tu zasnął i już bez pożegnania wyszedł z kabiny, a później i z łazienki. Wiadomo, pożegnania bywają zbyt smutne.
Lekko się zataczając wrócił na swoje miejsce przy barze i zerknął w tłum by zorientować się jak tam mundurowym idzie ogarnięcie wszystkich ludzi by sprawdzić im przepustki. Stąd Angel nie widział, choć nie wiedział czy to dobry czy zły znak. Nadal był śmiertelnie obrażony, ale mimo wszystko martwił się o nią bardziej niż o siebie.
Nie pozostało mu teraz nic innego jak okazać przepustkę na wezwanie i liczyć, że jakoś to przejdzie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.05.17 14:21  •  Bar "Last wish" - Page 3 Empty Re: Bar "Last wish"
Ingerencja losu

Wydawać się można, że Togami uważał siebie za bóg wie kogo, kiedy brał udział
w akcji ratunkowej Dyktatora. Jednak fakt, że na aktualny moment trochę się zapomniał, sprawiło, że Generał Vellard mógł stracić swoją i tak kruchą cierpliwość. Jako oficer powinien to wiedzieć, że niedobrym pomysłem jest go drażnić, szczególnie kiedy powinien zdawać sobie sprawę z tego, że tutejszy patrol jest dość codziennym widokiem. Między innymi to należy do ich obowiązków. Przynajmniej się "nie obija" do tego stopnia, aby pić ze znajomymi alkohol w jakimś barze.
- Nie wydaje mi się, abym musiał się słuchać kogoś o stanowisku Oficera, Mój Drogi. Raczej wykonuję rozkazy Głównodowodzącego, a gdybyś trochę się zainteresował, wiedziałbyś, że nie chodzimy sobie bez konkretnego powodu. Więc proszę, zejdź z tonu, bo to tylko pokazuje Twój poziom inteligencji jakim dysponujesz - zwrócił się do niego, pozwalając sobie wziąć jego przepustkę i obejrzeć z jawną pogardą w oczach. O mały włos, a nie zauważyłby kobiety, która próbowała stąd wyjść akurat wtedy, kiedy zjawił się patrol. Vellard odwracając się na pięcie, dał cynk jednemu, aby złapał ją przy samym wejściu. Reszta żołnierzy była zajęta sprawdzaniem przepustek innym ludziom, więc póki co oni sami musiał zająć się całą dwójką. Dwójką, gdyż nie zdążył zauważyć zniknięcia trzeciej osoby. Skoro poszedł do łazienki wymiotować, to któryś z żołnierzy na pewni się tym zainteresuje w wolnej chwili.
"Spłoszyliście mi informatora."
Pozwolił sobie spokojnie spojrzeć na dziewczynę, którą zatrzymali przy samych drzwiach, wymagając od niej przepustki, informując również, że na moment patrolu, nikt stąd teraz nie wyjdzie, po czym ponownie skierował spojrzenie na Oficera. Bardzo chciałby nadążyć nad jego tokiem rozumowania, niestety jednak był zbyt mądry albo głupi, aby go zrozumieć.
- Podziwiam Twoją odwagę. Albo głupotę. W końcu dobrze wiesz jakie konsekwencje za sobą poniesiesz, jeśli okaże się nie mieć przepustki i co gorsza, nie będzie człowiekiem, a Ty jesteś wstanie poświęcić swoje stanowisko i pracę, aby ją kryć? I proszę, przeżyciami nie musimy się teraz wymieniać. Dobrze wykonuję swoją pracę oraz nadane mi obowiązki. Przynajmniej nie szczekam jak szczeniak na prawo i lewo, chwaląc się wszem i wobec co dla kraju uczyniłem i jakie miałem w tym zasługi - rzucił w jego stronę, nie mając szczególnej ochoty wymieniać się z nim przeżyciami. Jakby nie patrzeć, to dzięki Vellardowi powstał Posterunek, który mają teraz na Desperacji. Generał Vellard Salvador ma wiele dobrych zasług, które zrobił dla swojej organizacji, ale nieszczególnie się tym chwali. W końcu jest znany z tego, że jest wstanie poświęcić wszystko na rzecz swojej pracy. W każdym razie zajął się sprawdzaniem właścicielowi baru oraz całej persony przepustek. Przynajmniej Ci jedni nie marudzili. Widocznie oni jedyni byli już przyzwyczajeni do owej kontroli.
O dziwo jednak hałas dobiegający z łazienki został skutecznie zagłuszony przez rozmowy i muzykę. Dlatego nikt od razu nie zainteresował się czymś takim jak łazienka. Dopiero kiedy żołnierze na spokojnie posprawdzali przepustki ludziom, mieli zamiar udać się w tamtym kierunku. Nim zdążyli jednak tam dojść, natknęli się na Lazarusa, który w pierwszym momencie wydawał się dość niewinny. Poprosili go o ukazanie przepustki.


Rzut kośćmi:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.17 21:37  •  Bar "Last wish" - Page 3 Empty Re: Bar "Last wish"
- Nie nie nie, nie tak. Nie chodzi o to, że wydaje rozkazy panu Sir. - Westchnął kręcąc głową. Co za żenująco upośledzony i zadufany w sobie typek. Niezmiernie denerwował go brakiem umiejętności logicznego myślenia. Togami zdecydowanie nie spodziewał się, że będzie musiał wyjaśniać jakieś proste rzeczy. Jak widać nawet kompletny nie nadążający za zwykłym kapitanem prostak może dostać aż funkcje generała. Ciekawe ile za nią zapłacił, bo nie wyglądało by zasłużył osobistymi umiejętnościami. - Rozumie pan chyba, że jak wykonuje misje, to też wykonuje czyjeś rozkazy prawda? Wie pan czyje? No zgadza się Sir, rozkazy z góry. To tajna misja, którą mam za zadanie udowodnić, że zasługuje na godność generała, która ma mi zostać przydzielona w ciągu najbliższych dni. Niestety pańska interwencja jest bardzo nieodpowiednia w czasie. Szczególnie, że właśnie wszystko może się obrócić w kompletne fiasko, a trochę nad tym już pracowałem. - Cóż, niestety generał nie przestawał się błaźnić, a Togami musiał dusić emocje w sobie. Takiego festiwalu głupoty się nie spodziewał. SPEC to jednak było w opłakanym stanie, skoro tacy ludzie zostawali generałami.
- Przepraszam Sir, ale ma pan pojęcie kim są informatorzy? Z reguły nie są członkami SPECU i nie mają stopnia powyżej mnie. Także, chyba logiczne jest, że przepustki może nie posiadać. Bo właśnie jednym z dealów układu na bazie którego mi ma przekazywać informację jest otrzymanie nowej tożsamości, a w tym i przepustki. Proszę się stosownie zastanowić zanim podejmie się jakąś decyzję. Bo to bardzo delikatna sprawa, która wymaga wyczucia. - Po czym dodał jeszcze unikając z trudem kolejnego ciężkiego westchnienia. - I nie, nie chwalę się na około bo lubię udawać ważniaka. Chce panu pokazać Sir, że może mi pan ufać. Wie pan kim jestem, oraz jak cenna jest dla mnie organizacja. Nie jestem byle kim jakby się mogło wydawać. - Kiedy już skończył wyjaśnianie przygłupowi, zachowując szacunek do rozmówcy mimo irytacji jego tępotą, pokłonił się nieznacznie i powiedział. - Proszę zostawić tą damę, ręczę życiem, że nic złego nie zrobi. To mój informator, który chce nam pomóc, za co w zamian ja mam uratować ją od dotychczasowego życia. To misja, którą otrzymałem aby udowodnić, że zasługuje na posadę generała. Cokolwiek pan tu robi, nie ma to związku z tą dziewczyną. Proszę bardzo więc o pozwolenie na opuszczenie lokalu wraz z nią, a pan zajmie się dalej swoją pracą. Wiem, że ma pan swoje zadanie, ale przypominam, że ja wypełniam swoje rozkazy. Pracujemy w końcu razem w tej samej organizacji, nie powinniśmy sobie nawzajem sprawiać kłopotu o ile chcemy, by SPEC dobrze działało. - Westchnął cicho w duchu. Poniżanie się przed tak żałosnymi ludźmi. Wolał się poniżać przed ważnymi personami, które jednak mają olej w głowie. Czuł się mocno zażenowany, ale cóż. Musiał szacunek okazać, od tego zależało prawdopodobnie życie Ang. Nie mógł więc dbać o swoją reputacje bardziej niż o jej życie.


Ostatnio zmieniony przez Togami dnia 19.05.17 23:11, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.17 22:37  •  Bar "Last wish" - Page 3 Empty Re: Bar "Last wish"
Prawie się udało wyjść! Już widziała drzwi z bliska, mentalnie czuła już powiew świeżego powietrza! Tak blisko a tak daleko. W gruncie rzeczy aż tak się nie oddaliła od lady bo jeden z żołnierzy po chwili capnął ją za przedramię. Aż się w miejscu zatrzymała. Umysł działał na naprawdę wysokich obrotach. Jakiś typ trzymał ją, w pewnym sensie tarasując drogę ucieczki. Podniosła swoje jadeitowej barwy ślepka na niego z wyrazem zaskoczenia. Słyszała co mówił Generał i aż ją ścisnęło w środku że mogliby posądzić Ishidę o zdradę tylko dlatego że się znają. "To moja wina.. nie powinnam go w to mieszać.." od razu poczucie winy się w niej odezwało. Delikatnie się poruszyła - To boli.. - wymamrotała do mężczyzny trzymającego ją za przedramię. Głosik niewiniątka, choć w rzeczywistości nie czuła bólu jako takiego. Ale zgrywać słabą samiczkę jakoś musiała. "Uderzyć go w splot a potem w skroń i spierdalać.. to chyba najlepsze rozwiązanie w obecnej sytuacji.." przeszło jej przez myśl kiedy nagle usłyszała słowa Togamiego. Spojrzała przez ramię na chłopaka i aż oniemiała z wrażenia. To co mówił i jak ręczył za nią sprawiło że aż ją coś tam gdzieś w serduszku zabolało. "Nie rób tego.. nie narażaj się.. Ishida ty głupolu.." gdyby mogła go skarcić telepatycznie pewnie by użyła mocniejszych obelg. Spuściła lekko główkę w dół ale nadal obserwowała całe zajście, przysłuchiwała się sytuacji. Jak zareaguje Generał? Jak użyją siły to pewnie zareaguje już instynktownie. Wcale nie była taka słaba na jaką wyglądała. Togami mógł przecież ją olać i kazać ją pojmać. Ale nadstawił za nią kark! Stałą i wyczekiwała werdyktu Generała. W razie czego gotowa będzie atakować jeśli ta przemowa nic nie zdziała.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.17 23:06  •  Bar "Last wish" - Page 3 Empty Re: Bar "Last wish"
Przepustka na jego nadgarstku powodowała dziwny ucisk. Był do niego totalnie nieprzyzwyczajony i w pierwszej chwili skojarzył mu się tylko i wyłącznie z kajdankami, choć w drugiej dotarło do niego, że to jednak nie tak nieprzyjemne jak podejrzewał. Coś w stylu obroży - domowe psiska jej pewnie nawet nie zauważały zajęte bardziej pełną miską i wygodnym legowiskiem, tylko bezdomne kundle skupiały na niej swoją uwagę.
Więc to tak się czują obywatele..
Początkowe przerażenie wywołane całą tą sytuacją powoli zaczynało mieszać się z zazdrością i w połączeniu z alkoholem ustępować. Już zwłaszcza gdy żołnierze poprosili go o okazanie przepustki. Nie pozostało mu nic innego jak spełnić ich prośbę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.17 19:50  •  Bar "Last wish" - Page 3 Empty Re: Bar "Last wish"
Ingerencja losu

Generał jedynie zmarszczył brwi na jego wypowiedź i cicho westchnął.
Dobrze, że jednak nie słyszał jego osobistych odczuć, bo jak wiadomo, miałby do nich parę zastrzeżeń. Nie powie głośno, że on zaś nie znosił tych, którzy nie potrafili zachować choć minimalnego szacunku, nieważne jak bardzo niezrównoważony psychicznie jest osoba, która znajduje się stanowiskiem wyżej od niego. I tak mężczyzna nie miał racji, a co najwyżej nieinteligentną jednostką jaką można tu spotkać jest sam Togami. Niemniej jest zbyt głupi na to, aby nawet to zrozumieć. Nie wierzył, że ktoś taki miał właśnie zostać Generałem. Jak SPEC był w dupie, tak będzie w jeszcze większej.
- Skoro ta misja jest taka tajna, to moim zdaniem powinieneś rozegrać to w zupełnie inny sposób. Skąd wiesz, że właśnie Głównodowodzący nie chciał dać Ci dodatkowego bonusu w postaci nas, aby dowiedzieć się jak pójdzie Ci z minimalnym utrudnieniem? - rzucił, przeczesując jedynie swoje włosy, a chłodne spojrzenie nadal skupił na jego sylwetce - Dalsza dyskusja nie ma sensu, skoro zależy Ci na czasie i nie tylko. Tak samo wątpię, aby moje słowa czy poglądy na temat tego co powiedziałeś w jakiś sposób Cię zainteresowały. Więc możesz tylko dziękować losowi, że pójdę Ci na rękę. Wiedz jednak, że będziesz mi dłużny. Czy tego chcesz czy nie - odparł krótko, ucinając większość tematów, gdyż uważał je nie na miejscu. W końcu z dzieciakiem nie będzie się kłócił.
Po tej krótkiej i jakże ekscytującej rozmowie, Vellard wraz z żołnierzami zaczęli się zbierać, zostawiając dziewczynę w spokoju z rozkazu Generała. Również żołnierz, który sprawdzał Lazarusa przepuścił go jakby nigdy nic, gdyż niedokładnie sprawdził jego przepustkę, którą miał na nadgarstku. Tak samo jak nie przyjrzał się jego dłoni, która mogła dawać mu do myślenia, że jednak to on był oszustem, nie koleś w toalecie. W jednej chwili również zapomniał o sprawdzeniu ubikacji, co dało się tylko zauważyć, że jest nowy w kręgach SPEC, a to tylko dowodziło na to, że kolejny idiota zagościł i tak już marne wojsko.


Koniec ingerencji. Wszyscy jesteście cali, yay.
Z okazji tego, że Lazarus jako jedyny pisał z sensem i miał całkiem oryginalny pomysł, a Angel i Togami'emu poszedłem trochę na rękę, otrzymuje jedną sztukę Grzybek Purri z flory i fauny.
Zażaleń i skarg więcej już nie przyjmuję.
Jesteście wolni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.17 20:52  •  Bar "Last wish" - Page 3 Empty Re: Bar "Last wish"
I git, generał palant dał w końcu spokój. Oczywiście najpierw próbował wygłosić jakieś bzdury, które były jakąś żałosną próbą usprawiedliwienia się. Tak naprawdę wykazał jedynie swoją żałosną arogancje. Jak zwykle wszyscy myśleli tylko by lizać im dupy jak są u władzy. U wszystkich oczekując, że będą się wciskać im w pośladki za to, że obdarzyli ich swoją uwagą. Mimo, że żadne słowo, które nie wypowiedział nie było nawet trochę inteligentne, on sam był przekonany, że jest nainteligentniejszą istotą we wszechświecie. Brak umiejętności przyznania się do błędów był tylko jednym z wielu rzeczy jakie można było u niego zaobserować. Togami doskonale widział to zadufanie w sobie i brak prawdziwej moralności w jego oczach. A efekty jego pracy? Po cokolwiek nie przyszedł do baru, nic mu się nie udało. Chyba najlepsze podsumowanie przemądrzałego generała. 28 letni mężczyzna, który jednak miał na tyle ciekawe życie by nie interesować się przypadkowymi nudnymi ludźmi. Zadowolony więc, że sam jak i jego przyjaciółka mieli już spokój, wziął ją za dłoń i pociągnął za sobą mówiąc przepraszającym tonem.
- Idziemy. Przepraszam najmocniej za wszystkie problemy. Omówimy jednak dalsze sprawy w bezpiecznym miejscu. Nie martw się, będzie wolne od osób, które mogłyby Ci zagrozić. - Powiedział przepraszającym głosem patrząc z powagą przed siebie. Opuścili dosyć szybko i sprawnie miejsce, w którym stopa Togamiego miała już nigdy więcej nie stanąć.

Zt dla Toga i Angel
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.17 21:14  •  Bar "Last wish" - Page 3 Empty Re: Bar "Last wish"
Czerwone ślepia łowcy, ukryte za ciemnymi okularami, uważnie śledziły każdy, nawet najmniejszy ruch młodzika, który sprawdzał mu przepustkę. Nie ma się co jednak dziwić - dla Lazarusa to było być albo nie być. Przez jego głowę przelatywało tysiące myśli jak to przerwać byle tylko nie dopuścić do wykrycia jego oszustwa, ale żaden z planów nie wydawał mu się dostatecznie dobry.
Gdy w końcu żołnierz stwierdził, że wszystko jest w porządku i odszedł do reszty swoich towarzyszy łowca odetchnął z nieukrywaną ulgą. Podejrzliwym wzrokiem odprowadził resztę mundurowych do wyjścia i dopiero wtedy postanowił wrócić na swoje dawne barowe miejsce. Po drodze jednak zauważył wychodzącą Angel w dość nietypowym towarzystwie.
- Co to za jeden? - warknął do swojego tęczowego towarzysza, ruchem brody wskazując na Togamiego.
- Jakiś oficer, dostał przed chwilą ochrzan od generała. Żałuj, że cię nie było.
Lazarus zgrzytnął ze złością zębami. Istotnie, żałował, że przegapił całe to widowisko. Jednak tym razem nie tylko z wewnętrznego umiłowania do oglądania jak jego wrogowie sami skaczą sobie do gardeł, ale ze względu na zamieszaną w to towarzyszkę. Nie wyglądała jakby opuszczała bar pod przymusem.
Wypił ostatni łyk zamówionej wcześniej wódki, zapłacił za nią używając kradzionej przepustki i wyszedł z baru. Na zewnątrz pozbył się przepustki i zniknął gdzieś w mniejszych uliczkach miasta.

[ z tematu ]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.12.17 18:18  •  Bar "Last wish" - Page 3 Empty Re: Bar "Last wish"
Tego dnia nie dane im było chyba zbyt długo usiedzieć na jednym miejscu, ledwo co usadowili się w Zone, a już przemknęli niczym dwa cienie, lekko już rozhulane do kolejnego baru. Może to przez specowską nadwrażliwość na wszystkie sygnały z zewnątrz, oboje zgodnie uznali, że pierwsze lokalizacja nie odpowiada im za bardzo, może nagłe ogłoszenie było tylko przypadkiem... ale im więcej miejsc obskoczą przed nocą, tym lepiej. Shin musiał sobie przypomnieć, jak wygląda jego ojczyste miasto, dlatego zgarnął jedynie swoje zamówienie, które jadł prosto ze styropianowego pojemnika idąc. I tak się już ściemniło, była zima, więc słońce chowało się na kopule po szesnastej, na ulicę wypełzało co raz więcej wszelkiej maści towarzystwa, nie wyróżniali się z tłumu i nikt specjalnie nie przejmował się rudzielcem, który z makaronem wystającym mu z ust starał się przekazać coś drugiemu mężczyźnie.
Rozmowa toczyła się dalej, więc już chwilę po opuszczeniu Zone, jednooki na zmianę mówił i konsumował.
- Byłem tam, żadne to wyzwanie. - skomentował, ignorując zgryźliwości kumpla. Właściwie nie było chyba takiego kawałka Desperacji, którego by nie przeleciał
( ͡° ͜ʖ ͡°) na własnych skrzydłach. Dotychczas jednak nie uwiecznił Limbo ze zbyt bliska, może nie było światła czy coś w tym stylu. Nie zamierzał się tłumaczyć. - A chcesz się założyć? - rzucił, gotowy na łatwe zwycięstwo, jedynie rozciągnięte nico w czasie ze względu na sens wyprawy w tak odległe strony. Najczęściej po prostu nie było dobrego powodu, by marnować paliwo na tak dalekie wycieczki. - Powiesisz sobie wielki wydruk tego zdjęcia nad łóżkiem.
Wpakował wielki kęs do buzi i zatkał się na chwilę. Pomachał do jakichś kobiet, które chichocąc pod nosem komentowały sos na jego podbródku. Kiedy zobaczyły jego gest, skupiły się jeszcze mocniej szepcząc coś w podnieceniu. Nic z tego nie dosłyszał, tym bardziej nie rozumiał, ale niewiele go obchodziły zdanie przypadkowej grupy dziewcząt, z czego najstarsza mogła mieć najwyżej dwudziestkę.
- Ble, fuj, nie chce dotykać twojego nosa. - odparł. To nie on zajmował się modyfikowaniem ludzkich ciał, ale te mózgi z inżynierii. Nie pamiętał za bardzo konkretnych osób, może poza Coral, ale ruda była tematem drażliwym, o ile w ogóle pojawiała się w rozmowach. Najczęściej Shinra zapominał, że nadal pozostawał w niejasnej relacji z ta kobietą, której jakimś cudem oświadczył się, zapewne pod wpływem alkoholu, narkotyków, specowskich środków odurzających, szoku pourazowego i traumy wojennej. Do dzisiaj nie pamiętał, jak to się do końca stało.
Faktem było, że z tych czasów ogólnie pamiętał bardzo niewiele, obraz był mętnym w szarych barwach. Nie chciało mu się żyć, a potem nagle odzyskał siostrę i wolę do życia, roślinka się obudziła i zakwitła, niezdolna do utrzymania w sobie tak dużego pokładu radości. Wtedy także wszystko to z niego wykipiało, szybko i gwałtownie, wrócił do bycia sobą i zastanawiał się, co stało się w tym niejasnym okresie jego życia. Żelastwo tylko mu o tym przypominało, ciężkie kończyny, mechaniczne oko obracające się pod osłoną opaski, którą nosił w mieście, plecy zryte i przerobione na pionowe lądowisko dla dronów.
- Chyba każdy w tym mieście chce się jakoś upięknić. Jakaś mała wstawka do ciała jeszcze Ci nie zaszkodzi. - odparł, nadal święcie przekonany, że nie ma o czym rozmawiać. Jego przypadek był nieco inny, gdyby nie mechanizacja, nadal by nie chodził. Wolałby mieć swoje własne nogi, ale nie wybrzydzał. Nie widział jednak szczególnie dużej przewagi takiego rodzaju zmian nad naturalnymi kończynami. W wielu wypadkach raczej mu przeszkadzały, niż pomagały.
Szarpnął na bok, wskazując kiwnięciem głowy kolejny bar, który znalazł się na tracie ich marszu. Nie miał jeszcze ochoty na zaszywanie się w mieszkaniu, własnym czy tym należącym do Ivo. Wparował do środka, pozbywając się chwilę wcześniej opakowania po jedzeniu. Skoro żołądek miał zapełniony, wystarczyło tylko się napić.
- Kelneeer, dwa razy coś mocnego i pyszniutkiego. - machnął ręką zaraz po przekroczeniu progu szukając wzrokiem wolnego miejsca dla dwójki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.12.17 21:43  •  Bar "Last wish" - Page 3 Empty Re: Bar "Last wish"
Właściwie, to nawet dobrze się stało, że tak szybko zmyli się z Zone. Runda po okolicznych pubach była jednym z jego pomysłów na uprzyjemnienie Shinrze pobytu w mieście. A że okolica mogła być naprawdę spora, w zależności od wytrzymałości obu żołnierzy, nie przewidywał szybkiego zakończenia wieczoru. Noc była młoda, należało ją wykorzystać, carpe noctem i tak dalej. Z grzeczności tylko rzucił opcję zapasową dla kumpla, bo znał go na wylot i wiedział, że zdarzały się momenty, w których nie miał ochoty na przebywanie z większą ilością ludzi. Jeśli jednak trafił na jego bardziej społeczny okres, to tym lepiej dla nich i dla planów.
- Oczywiście. - odparł z pewnością siebie w głosie. - Nie uwierzę ci, dopóki nie zobaczę twojego selfie na tym wieżowcu. No i jakimś ładnym kadrem ze szczytu też nie pogardzę. - parsknął. Zanim Kotetsu wybierze się do Limbo, zdąży zapomnieć o całym zakładzie. A jeśli nie, to oprawione w ramkę zdjęcie ustawi sobie na stoliku nocnym, żeby miał do kogo się obrócić w nocy plecami. Albo podaruje je Sonodzie, jeśli w ogóle androidy rozumiały koncept uczuć lub wdzięczności za prezenty. Ivo w to wątpił, natomiast wiedział, że Shinra czułby się dobrze, widząc, że "siostra" trzyma u siebie w mieszkaniu pamiątki po bracie.
Na widok przechodzących obok dziewcząt uśmiechnął się i mrugnął do tej, która wyglądała na najstarszą. Wzbudził tym falę chichotu, która rozprzestrzeniała się pomiędzy nimi tak, że nie dało się określić, z czego właściwie się one śmieją. Zignorował to - obecnie, czyli od kilku tygodni, nie był w nastroju na podrywanie kogokolwiek, mimo, że bez Shinry udałoby mu się tę noc zaliczyć trochę inaczej. Ciągle jednak nie pozbył się tego nieokreślonego uczucia, które siedziało mu w głowie, a bez tego cała zabawa byłaby popsuta. Przeklęty dylemat, który nadal nie został rozwiązany, skoro jej nie złapano. Chociaż... cieszył się z tego, że patrol S.SPEC jej nie dopadł, mimo, że to jedynie komplikowało całą sytuację jeszcze bardziej. Sam tego do końca nie rozumiał, ale nie oczekiwał, że kiedykolwiek tak się stanie. Uczucia to poplątana sprawa, a jeśli doda się szczyptę wrogości i powinności, to bigos sajgon, który powstaje, jest nie do ogarnięcia nawet przez samych zainteresowanych.
- I wzajemnie, ale zdziwiłbyś się, ile kobiet ma inne zdanie od ciebie. - zaśmiał się. Co prawda nie tylko jego nos podobał się kobietom, ale tajemnice alkowy powinny zostać tajemnicami właśnie. Zresztą, chwalenie się tym było szczeniackie, dlatego Ivo robił to tylko z powodu Shinry, który sam zaczął ten temat, nawet jeśli nie bezpośrednio. No i trochę, żeby zdystansować się do jedynej kobiety, która w jakikolwiek sposób poruszyła jego sercem, a którą nie tak dawno spróbował, niczym biblijny Judasz, wydać władzy.
Być może właśnie po części ten wieczór miał mieć też zbawienny skutek na jego emocje. Nie byłby to pierwszy raz, kiedy zalewałby swoje problemy alkoholem, nawet jeśli wówczas miały one całkiem inne podłoże. Ochoczo więc wszedł do kolejnego lokalu wybranego przez skrzydlatego. Tutaj ludzi było trochę więcej niż w Zone, ale po chwili poszukiwań siedzieli już wygodnie, ze szklankami w dłoniach.
- Chyba masz rację - odpowiedział na stwierdzenie przyjaciela o ulepszeniach - ale na wszelki wypadek powstrzymaj mnie, zanim zacznę wyglądać jak bellator. - zażartował, nawiązując do masywnych pancerzy bojowych, używanych przez elitarne jednostki S.SPEC, a jednocześnie do dziwnej skłonności ludzi, którzy przetrenowywali się na siłowni, aż zaczęli wyglądać jak mniejsi kuzyni Hulka. Skoro jednak ta kwestia została zamknięta, odczuł faktyczną ulgę i pozwolił sobie na szeroki uśmiech. Upił łyk, próbując przeanalizować skład drinka.
- To co mi dasz, jeśli wygram zakład? - zapytał z łobuzerskim błyskiem w oku. - No i musimy ustalić jakiś limit... Do następnej przepustki powinno wystarczyć. I nie myśl sobie, że nie dowiem się, jeśli spróbujesz wymigać się od powrotu do miasta.
Nie zamierzał przepuścić tego przyjacielowi. On sam miał kilku znajomych w posterunku na Desperacji i jeśli biomech będzie próbował udawać, że nie dostał przepustki, to ten fakt na pewno nie umknie Bergssonowi. Będzie musiał wspomnieć o tym Saiyuri następnym razem gdy się spotkają, że powinna mieć oko na wybryki rudzielca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.17 20:34  •  Bar "Last wish" - Page 3 Empty Re: Bar "Last wish"
Walnął się na środek zajętego przez nich miejsca rozkładając ręce po bokach na oparciu. Knajpa nie różniła się wiele od poprzedniej, wszystkie w pewnym sensie wyglądały identycznie, detale nie grały dla niego roli, nadal ta sama masa nieznanych ludzi, brzdęk szkła, szuranie stołami, odgłos alkoholu nalewanego do naczyń, albo prosto do gardła. Kelnerka podała przyniosła im na głębokiej tacy zamówienie, jak raz nie podążył za atrakcyjną dziewczyną wzrokiem. Wyglądała jak studentka, może nawet pierwszego roku. Małolaty nie były w jego typie. O ile dało się powiedzieć, że jakiekolwiek kobiety były w jego typie.
- Jak wygram, wydrukujesz sobie i powiesisz to zdjęcie w wielkim formacie, nad łóżkiem. Niezależnie od tego, co będzie się na nim znajdować. W całości. Minimum na rok. - rzucił, nadal pewny siebie. Już planował i cieszył się pod nosem ze swojego sukcesu. I upokorzenia, które może przynieść na swojego kumpla, jak już wygra z nim tą prostą gierkę. Utopił uśmiech w alkoholu, ale ten tylko wyławiał z niego co lepszy humor.
Najedzony był szczęśliwi, większość kłótni ma podłoże właśnie w pustym żołądku. Gdyby każda żona przygotowywała dobre jedzenie, rozwodów byłoby o połowię mniej. Nie znał życia z perspektywy kobiety, ale zakładał, iż wie, co trzeba mieć, żeby utrzymać jakąś przy sobie. Bynajmniej nie był to średnio atrakcyjny nochal jego kumpla.
- Widzę właśnie te wszystkie kobiety, o których tak ciągle mówisz. - odpowiedział, wysuwając język z satysfakcją. O ile dobrze wiedział, ostatnim razem Ivo także nie mógł pochwalić się żadną wybranką swojego serca. Co raz mocniej podejrzewał, że przesiadywał z nimi przed wypadkiem tak często tylko ze względu na Sonodę, a teraz...
- Gdybyś zaczął wyglądać jak maszyna, wiem dobrze komu byś się spodobał. - puścił mu oczko, co wyglądało mniej więcej tak, że mrugnął, ale nieco dłużej niż zwykle. Problemy osób bez jednego oka. Mruganie bez ani jednego było tym bardziej nieefektowne, na szczęście rudy był posiadaczem co najmniej jednej, idealnie zielonej patrzałki. Druga leżała w specjalnym pojemniku w jego plecaku, tak w razie wypadku, gdyby nagle musiał stoczyć rozmowę w cztery oczy. Nie nosił szklanego oka na co dzień, bo to było cholernie niewygodne.
Wrócił jednak myślami do swoich słów. Sonoda była androidem, owszem, ale widział gorsze przypadki dewiacji, jego siostra była przynajmniej jeszcze zgrabna i całkiem silna, idealna partia do kogoś, kto nie może sobie znaleźć dziewczyny lepszej od prawej ręki. Pokiwał głową w zamyśleniu, zadowolony ze swojego chytrego planu. Sięgnął po szklankę i przechylił ją jeszcze raz przy ustach. Może pijany nie miał ochoty toczyć rozmowy z Sonodą, ale...
Chwila.
A może jedna? Nawet jej nie mówił jeszcze, że wrócił do miasta. Miał pewne problemy z utrzymywaniem dobrych relacji z bliskimi, nie czuł potrzeby meldowania się za każdym razem, kiedy jego stopa wkroczy w mury miasta. Żył wolnością, telefon ją ograniczał, nie używał więc prawie telefonu, poza funkcją aparatu, którą kochał nad życie.
Wyrwany z zamyślenia przez pytanie, które pojawiło się nagle, spojrzał najpierw na twarz Ivo, a potem zamrugał kilkakrotnie.
- To chyba w twojej kwestii, ustalić co tam sobie chcesz wyciągnąć od swojego ulubionego, najlepszego, najwspanialszego kumpla.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach