Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 11.05.16 23:21  •  Słonko - Insomnia - Page 2 Empty Re: Słonko - Insomnia
//Tak bardzo inspiracja Morgianą z "Magi"... i Tsunade z "Naruto"... i innymi silnymi babkami z filmów i książek. Ale też kocham ten zestaw mocy, tak. Pasuje do dzikiego dziecka.

- Dzień dobry! - wypaliła entuzjastycznie do wciąż rozespanej Bambi, starając się wtłoczyć weń nieco pozytywnej energii. Może pora byłą niekoniecznie przyjemna dla osób nawykłych do długiego spania, ale Nayami własnie w takich chwilach miała w sobie najwięcej sił - nie dlatego, że dużo spała lub zjadła, ale z powodu zadania, które przed nią stało. Mając coś do roboty dziewczyna potrafiła być stokrotnie bardziej produktywna niż bez konkretnego celu, który to stan zawsze przyprawiał ją o pogorszenie humoru. Nie lubiła się czuć bezużyteczna, dlatego co rusz kursowała między przysposobionymi sobie wujkami, ciotkami i inną gangową rodzinką, żeby tylko znaleźć sobie przydatne zajęcie. Lubiła, kiedy na twarzach bliskich jej osób gościł uśmiech, więc tym bardziej próbowała samodzielnie go wywoływać. Tych, z którymi się zżyła, była w stanie bronić jak lwica i wbrew pozorom potrafiła być bardziej agresywna niż dzikie zwierze. Łącznie z rzucaniem się z zębami do czyjegoś gardła. Ale kto by się tego spodziewał po tej przemiłej nastolatce, która przez cała drogę uśmiechała się delikatnie, starając się zarazić prostytutkę chociaż odrobiną optymizmu?
Nikt. No właśnie.
- Zaczekaj - przyciszonym głosem rzuciła za znikającą w zaroślach kobietą, natychmiast podążając jej śladem. Zaoferowała się w roli czegoś na kształt ochroniarza Bambi i nie zniosłaby, gdyby ta przez nieuwagę Ins wpakowała się w jakieś kłopoty. Gdziekolwiek by się nie znalazło, kluczem do przetrwania było trzymanie się razem. Nie mogła stracić prostytutki z oczu ze względów bezpieczeństwa, a także dlatego, że to ona znała drogę do ich celu. Na dobrą sprawę wymordowana po raz pierwszy w życiu znalazła się tak blisko Edenu i gdyby nie nakierunkowanie na czujność, z pewnością traciłaby czas na podziwienie okolicy. Niestety, sytuacja wymagała od niej patrzenia dookoła, nasłuchiwania i przetwarzania docierających doń zapachów w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia. A przy tym jeszcze nie mogła zgubić Bambi.
No ładnie.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.07.16 2:17  •  Słonko - Insomnia - Page 2 Empty Re: Słonko - Insomnia
Spoiler:

NACZELNIK MISJI
W związku z powyższą informacją (w spoilerze), która widniała w ogłoszeniach forum od dwóch tygodni i niezastosowania się do ultimatum, zamykam misję i przenoszę do archiwum. Jeżeli będziecie chcieli ją kontynuować - zgłoście się do mnie na PW.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.11.16 17:20  •  Słonko - Insomnia - Page 2 Empty Re: Słonko - Insomnia
Misja zostaje wznowiona, jednak z tą różnicą, że od początku. Userowi nie robiło to różnicy.

Słonko - Insomnia - Page 2 IkowS0f


x Uczestnicy: Insomnia
x Cel: Ognisty Tygrys
x Poziom trudności: Średni
x Okolice: Tereny Desperacji.




- Wiem, że się już trochę nudzisz siedząc ciągle w siedzibie - powiedział jeden z Pudli, patrząc dużymi oczami na dziewczynę stojącą przed nim. Założył ręce na piersi i zagryzł wargę w namyślę.
- No dobra. Postaram się wynegocjować dla ciebie jakieś dobre zadanie, ale nie obiecuję cudów! - zastrzegł zaraz i poczłapał niechętnie w stronę wyższych od siebie rangą. Powszechnie wiadomym było, że większość członków DOGS miało oko na młodą i niechętnie chcieli ją wystawiać na wszelkie niebezpieczeństwa, jakie mogły ją spotkać za murami bezpiecznej nory. W siedzibie Psów brakowało wody oraz jeszcze paru innych niezbędnych do przeżycia elementów. Zadania nie były specjalnie trudne i ciężkie, dlatego też władza DOGS pozwoliła wyruszyć Insomni samej, bez żadnej eskorty. Miała nie oddalać się za bardzo od znanych dla siebie terenów i znaleźć tam na nich tyle, ile się dało wodę, jednak ciekawość względem świata pchała ją znacznie dalej i dalej. Dziewczyna wykazała się nieposłuszeństwem, ale także własnym doświadczeniem, które podpowiadało jej, że wielokrotnie sama chadzała do burdelu ojca i nic się wówczas jej nie stało. Przeświadczenie o bezpieczeństwie nie opuszczało ją nawet wtedy kiedy zboczyła z wyznaczonej ścieżki. Z pola jej widzenia znikły znajome posterunki, na których Charty grasowały, a pojawiły się całkiem inne krajobrazy. Tereny Desperacji nie należał do najbardziej urodzajnych, jednak nie było to ważne. Pobliska okolica wyglądała nadal szaro-buro, las prezentował się jak siedem nieszczęść, więc nadal wszystko było wręcz względnie identyczne.
Insomnia zmierzając przed siebie, usłyszeć mogła jakiś dziwny szelest. Gdzieś między krzakami coś poruszało się, jednak kiedy tylko zwróciła głowę w kierunku dochodzącego szmeru, nagle wszystko ustawało. Coś za nią szło, czaiło się. Ciężko było powiedzieć czym ów rzecz była, gdyż jak na razie nie ukazywała się. Pozostawała skryta w ciemnościach gęstwin krzaków oraz wypalonych traw, które najwidoczniej kamuflowały ją.
Insomnia mogła zignorować to zjawisko i iść dalej albo poddać się ludzkiej ciekawości w podobnych momentach i zajrzeć prosto w paszczę niebezpieczeństwa. Wybór należał do niej.



______________________________________________________________
Dopisek:
x Wszystkie czyny Insomni będą miały swoje konsekwencję. To od niej będzie zależeć czy chce przejść przez misję w miarę bezpiecznie, czy chce poczuć zew krwi wrogów (bądź swoją).
x Opisz jaki masz ekwipunek. Maksymalnie pięć rzeczy, które będą pasować do postaci oraz realiów Desperacji.
x Termin: 03.12, godzina: 0:00.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.11.16 22:03  •  Słonko - Insomnia - Page 2 Empty Re: Słonko - Insomnia
Na wieść o możliwości samodzielnego wypadu z kryjówki w oczach Insomnii zaświeciły się iskierki radości. Była niesamowicie podekscytowana możliwością wyrwania się na odrobinę wolności bez żadnego nadzoru, a co lepsze - za przyzwoleniem. To oznaczało, że nikt nie będzie się złościł o tę wycieczkę, a nawet więcej, będzie mogła zrobić coś pożytecznego. Nawet jeżeli nie była to wiekopomna misja, to jej własne zadanie było dla Nayami na wagę złota. Prawie wybiegła z z siedziby, ale opamiętała się i zebrała jednak kilka przydatnych rzeczy, żeby nie musieć zbyt szybko zwijać żagli z powrotem. Do niedużej torby schowała otrzymany kiedyś od jednego z "wujków" składany scyzoryk, podwędzoną z matyldowej kuchni kanapkę, spory zwój bandaża, półlitrową butelkę z wodą i dość długi kawałek sznura. Ciekawe było to, że właściwie żadna z tych rzeczy oryginalnie nie należała do niej i nawet nie musiała się o ich otrzymanie dopraszać. Członkowie wielkiej psiej rodziny z jakiegoś powodu lubili dawać jej prezenty i się nią opiekować, rekompensując jej tym samym brak zainteresowania rodziców. I choć nie było to dokładnie to samo, zawsze szła za tym jakaś pociecha. Nie miała za bardzo na co narzekać.
Była bardzo pewna siebie, ale nie była idiotką. Kiedy postanowiła zejść ze ścieżki i zwiedzić nieco więcej świata, wyjęła scyzoryk i na niektórych drzewach powycinała strzałki, zaznaczając, w którą stronę szła. Co prawda nie miała w planach się zgubić, ale koniec końców wyruszyła na poszukiwanie wody - oznaczenie drogi mogło się przydać, jeżeli znajdzie coś ciekawego i będzie potrzeba wrócić w dane miejsce.
Wędrowało jej się całkiem przyjemnie. Miły dreszczyk ekscytacji towarzyszył każdemu krokowi, a na twarzy dziewczyny mimo woli pojawił się szeroki uśmiech. Nawet niepokojący szelest gdzieś za plecami nie był w stanie tak szybko pozbawić jej entuzjazmu. Przez pierwszych kilka minut ignorowała to zjawisko, ale gdy nie ustawało, zatrzymała się i odwróciła.
I nagle cisza. Raz, drugi, trzeci. Za każdym razem, gdy próbowała wypatrzeć źródło szelestu, nagle nie było czego szukać. Ostatecznie ta niewiedza zwyczajnie wymordowaną wkurzyła, więc kiedy znów dźwięk dziwnym trafem ustał przy próbie zlokalizowania, zacisnęła pięści i ruszyła kilka kroków z powrotem, rozglądając się wściekle po krzakach.
- Kici kici, potworku, pokaż mi swój brzydki pyszczek... - wysyczała pod nosem, gotowa na starcie ze stalkerem.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.12.16 13:22  •  Słonko - Insomnia - Page 2 Empty Re: Słonko - Insomnia
Insomnia rozglądając się po krzakach nie dostrzegła niczego, ani nikogo, ale faktycznie szelest ciągle się koło niej czaił, a kiedy dziewczyna wystarczająco zbliżyła się do źródła dźwięku, z krzaków wyleciał na nią zając, który widząc dziewczynę, niczym oparzony uciekł pod jej nogami wprost w krzaki.
- Ins, miałaś iść wytyczoną ścieżką - odezwał się nagle głos za nią. Javier. Kundel. Chłopak o bursztynowych oczach i słomkowych włosach stał za plecami siedemnastolatki i otrzepywał się z liści oraz pozostałości po przemianie. Wiedział, że zaraz zacznie się złość i obrażanie.
- Nie złość się. Nikt nie wie, że poszedłem za tobą. Pomyślałem, że i tak nie posłuchasz, i pójdziesz inną drogą. Miałem rację. - Był od niej starszy, jednak sam należał do grona najmłodszych osób w grupie. Javier od czasu do czasu przyglądał się w siedzibie zbyt natarczywie Insomnii, czasem próbował do niej zagadać, lecz jego dialog raczej przypominał cichy oraz niewyraźne bełkot, który brzmiał znacznie gorzej pod presją jej wzroku. Był dość nieśmiały, ale poza murami nory DOGS nabierał więcej pewności siebie.
- Growlithe nie byłby zadowolony, gdyby się dowiedział, że zamierzałaś hasać na własną rękę, wiesz o tym? - zapytał. Spojrzał na nią przenikliwym wzrokiem, a potem pochylił się, aby zawiązać buta.
Javier domyślał się, że Insomnia nie będzie zadowolona z jego wizyty, jednak cóż miał zrobić? Członkowie DOGS dość dbali o dziewczynę, chcąc tym samym w małym stopniu zrekompensować jej brak zainteresowania przez rodziców. Ta informacja utknęła mu głęboko w pamięci do tego stopnia, że odczuwał pewną odpowiedzialność za nią.



______________________________________________________________
Dopisek:
x Termin: 08.12.2016r.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.12.16 19:14  •  Słonko - Insomnia - Page 2 Empty Re: Słonko - Insomnia
Oczekiwałaby raczej dzikiego zwierzęcia, gotowego urządzić sobie polowanie kosztem dziewczyny. Mogła się spodziewać, rabusia, mordercy, wariata czy czegokolwiek innego, ale u licha, nie zająca. Szczególnie takiego, który chwilę później przemówił ludzkim głosem, na co błyskawicznie obróciła się z powrotem. Jej wzrok padł na znajomą postać, a gdy tylko dodała dwa do dwóch, twarz wymordowanej wykrzywił grymas złości.
- No i co z tego? - warknęła, agresywnie błyskając kłami. Nie obchodziło jej, jakim motywem kierował się Javier idąc za nią. Najważniejsze było to, że śmiał ją śledzić i wytykać coś, co naprawdę nie miało najmniejszego znaczenia. To było wręcz absurdalne, by dziewczyna w tym wieku, wychowana od niemowlęctwa na Desperacji, nie miała prawa pójść samodzielnie dalej niż kilkaset metrów od kryjówki. Każdy inny członek gangu na jej miejscu by protestował; Nayami i tak już wytrwała wystarczająco długo, posłusznie stosując się do wszystkich zakazów i nakazów, jakie nieustannie jej narzucano. Nic nie irytowało bardziej niż matka, która miała ją w dupie, ale i tak rościła sobie prawo do wydawania córce poleceń. Najpierw ona, później cała reszta, a teraz jeszcze ledwie odrobinę starszy chłopak zamierzał ją pouczać w kwestii tego co powinna, a czego nie powinna robić. No kabaret.
- A skąd pomysł, że się dowie? Zamierzasz polecieć na skargę? - Wwierciła w Javiera złote spojrzenie i uśmiechnęła się krzywo, wyraźnie niezadowolona z wykładu. Nie było między nimi zależności, która pozwalałaby chłopakowi na takie zachowanie. Hierarchicznie byli na tym samym poziomie, stąd też Insomnii bardzo nie w smak było przyjmować krytykę od ledwie Kundla takiego, jak ona sama. Gdy tylko schylił się do swoich sznurówek, minęła go i ruszyła dalej swoją poprzednią trasą, jak gdyby nigdy nic.
- Odczep się, poradzę sobie - prychnęła na odchodnym, nawet nie dbając o obrócenie choćby głowy w kierunku niedoszłego stalkera. Chciała, żeby wrócił skąd przyszedł i dał jej spokój. W końcu, do licha ciężkiego, nie miała już pięciu lat.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.12.16 17:49  •  Słonko - Insomnia - Page 2 Empty Re: Słonko - Insomnia
No cholera wiedział, że tak będzie. Zaraz poderwał się do góry i ruszył za wściekłą dziewczyną. Nie zraził się jej protekcjonalnym tonem, wręcz przeciwnie uświadomił mu, że nie poradzi sobie sama. Ba, był jej potrzebny, a jeśli uważała inaczej, to najwyraźniej żyła w będzie. Hemofilia udusiłaby go, a jego zwłoki powiesiła jako flagę bitewną DOGS.
Podążał za nią, będąc trochę naburmuszonym.
- Nie, nie pójdę, ale mogłabyś być trochę mniej uparta, wiesz? - zapytał, patrząc na smukłe plecy nastolatki. Westchnął. Totalnie nie rozumiał kobiet, czemu zawsze musiały postawić na swoim.
Javier wsunął dłonie do kieszeni potarganych spodni i rozejrzał się po okolicy. Miejsce przypominało coraz większe zadupie. Kompletnie nie kojarzył zapuszczonych terenów, które obrosły i obumarły w suchych krzakach. Zawiał silny, zimny wiatr a Javier poczuł kostuchę na swoim karku. Czuł się w tym miejscu zagrożony i zapewne również Insomnia mogła to poczuć. Zapuścili się zbyt daleko od głównej drogi, a z oddali dochodziło od ich uszu jakieś charczenie. Czyiś kaszel.
- Słyszałaś? - zapytał, a potem spojrzał w kierunku skąd dochodził dźwięk.
- To dochodziło stamtąd. - Ruszył za instynktem, wchodząc między krzaki. Miał nadzieję, że Insomnia również podąża za nim, jednak im dalej szli tym ów podejrzany dźwięk stawał się słabszy, aż całkowicie zmilkł. Jav lekko zdezorientowany, odwrócił się  i chciał już powiedzieć Ins, że nic nie znajdą, kiedy poczuł silny ból w potylicy. Opadł na ziemię, tracąc przytomność, a wówczas dziewczynę otoczyła grupa rosłych wymordowanych.



______________________________________________________________
Dopisek:
x Termin: 08.12.2016r.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.12.16 20:47  •  Słonko - Insomnia - Page 2 Empty Re: Słonko - Insomnia
- A czemu w ogóle mam być taka, jak ty chcesz? - wytknęła, unosząc do góry jedną z równiutkich czarnych brwi. Nie rozumiała, czemu miałaby dostosowywać własny charakter do jego widzimisię, tym bardziej, że nie łączyła ich żadna bliska więź. Z Nayami była ogromna uparciucha i wiedzieli o tym wszyscy, więc jeżeli chłopakowi to odpowiadało - nikt mu nie kazał się z nią zadawać. Przynajmniej tak uważała, a jak by na sprawę nie spojrzeć, ciężko tej opinii sensownie zaprzeczyć. To, czy Hemofilia kogokolwiek oskalpuje i powiesi było zmartwieniem jej córki, a nie kogokolwiek innego - w końcu to Ins zobowiązała się być posłuszna i teraz łamała własną obietnicę, która nawet nie miałaby szans wyjść na jaw, gdyby nie obecność pewnego natręta. Nic więc dziwnego, że wymordowana spoglądała na niespodziewanego towarzysza podróży jak na piąte koło u wozu.
Niestety, nie wiedziała jak się niechcianego towarzystwa skutecznie pozbyć bez robienia chłopakowi większej krzywdy. Zapewne nie zamierzał zbyt łatwo odpuścić, skoro pofatygował się w dyrdy za Leather i nadal uparcie starał się jej pilnować. Aż prychnęła pod nosem na samą myśl o tym, że Kundlowi zachciało się nagle bawić w rycerza. Nie potrzebowała tego i nie chciała, ale przyczepił się jak rzep. Pozostawało już tylko udowodnić mu, że popełnił wielki błąd.
Zamierzała zignorować Javiera całkowicie, jednak zdołał ją zaciekawić i musiała tymczasowo odłożyć na bok swoją strategię. Wywróciła oczami dla zasady i skręciła w stronę, z której dobiegało owo tajemnicze kaszlnięcie.
- Cokolwiek to jest, pakowanie się prosto na to nie jest zbyt mądre - wytknęła półgłosem, lecz przed jakimkolwiek dalszym komentarzem powstrzymało nagłe osunięcie się na ziemię w wykonaniu chłopaka. Zatrzymała się natychmiast, lecz sprawcy całego zajścia zdążyli już ją otoczyć. Spojrzała niepewnie na rozłożonego w suchej trawie nieprzytomnego kolegę, a potem przeciągnęła wzrokiem po twarzach nieznajomych. Przywołała na twarz szeroki, ale nieco niepewny uśmiech.
- Ekhm... dzień dobry, w czym mogę pomóc?
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.16 20:33  •  Słonko - Insomnia - Page 2 Empty Re: Słonko - Insomnia

Banda wymordowanych nie była tak przyjacielsko nastawiona, mimo uśmiechu na twarzy jednego z nich.
- No no. Proszę jakieś kruszynki nam się tutaj zaplątały - powiedział wysoki, dobrze zbudowany ciemnooki. Przyglądał się Ins napastliwym wzrokiem. Była apokalipsa, cholera wie czy taki zwyrol zachował resztki przyzwoitości i nie zgwałci bądź nie poćwiartuje dziewczyny. Zwłaszcza, że górowała u nich liczebność.
Facet miał na sobie skórzany bezrękawnik z frędzlami na plecach, po którymi ukrywała się wyszywana czaszka. Na twarzy posiadał wielką bliznę ciągnącą się od prawego ucha do kącika ust, a może nawet dalej, jednak trudno było to stwierdzić przez kilkudniowy zarost. Blizna nie szpeciła go. Wręcz przeciwnie, dodawała łobuzerskiego uroku. Ale zapewne Ins nie doceni atrakcyjności czterdziestoletniego - na oko - mężczyzny, który powalił kijem bejsbolowym jej kolegę z gangu. Reszta stała i przyglądała się całej tej akcji, nie ruszając się z miejsca.
- Co z nimi robimy, Goro? - Odezwał się któryś z tyłu. Na oko było ich dziesięciu.
- Jak to co? - Nie odrywał wzroku od Ins - Zabieramy ze sobą. Tylko ją. Jego zostawiamy. - Zrobił krok nad ciałem Javiera i zmniejszył dystans między sobą, a dziewczyna. Wyciągnął rękę w jej kierunku.
- Pani pozwoli. - Dżentelmen jak cholera. W sumie Insomnia nie miała za wielkiego wyboru. Mogła iść z nim po dobroci lub stawiać się i mocno na tym ucierpieć. Goro nie wyglądał na cierpliwego i spokojnego faceta, który lubił kiedy ktoś sprzeciwia się i stawia opór. Przesunął mimowolnie wzrokiem od stóp po głów po dziewczynie i dopiero wtedy zobaczył chustę DOGS. Zaśmiał się serdecznie jakby ktoś opowiedział mu dobry żart.
- My to mamy farta! - Ale inni nie widzieli tego samego szczęścia co Goro.
- Będzie przednia zabawa. Zobaczycie. - Jeśli Ins podała mu rękę, to łagodnie pomógł jej przejść przez Java, a jeśli się stawiała, szarpnął nią brutalnie kończąc na uprzejmościach.



______________________________________________________________
Dopisek:
x Termin: 17.12.2016r.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.12.16 15:15  •  Słonko - Insomnia - Page 2 Empty Re: Słonko - Insomnia
Przypatrywała się pilnie stojącemu naprzeciw niej mężczyźnie, przybierając przy tym możliwie najbardziej obojętne oblicze, na jakie było ją stać. Była w bardzo kiepskiej sytuacji, ale okazywanie słabości nie byłoby ani trochę w jej stylu. Zrobiła dobrą minę do złej gry nawet teraz, kiedy jej jedyne wsparcie leżało na ziemi pozbawione przytomności, a ją otaczało kilku zbirów. Sama przeciwko nim nie miała żadnych szans; musiała zagrać podstępem i jakoś się im wywinąć, jednak na razie nie pozostawiali jej żadnej drogi ucieczki.
Powstrzymała warknięcie złości, gdy tamci dywagowali nad jej losem. Rozmawiali sobie tak lekko, jak gdyby w ogóle jej przy nich nie było. Najwyraźniej wierzyli w swoją siłę na tyle, by nie przejmować się, co dziewczyna o nich pomyśli. Choć nie potrafiła odczytać wzroku mężczyzny z blizną na twarzy, wyraźnie wyczuwała kłopoty. Zerknęła pobieżnie na wciąż nieprzytomnego Javiera, jednak mimo cichych próśb, które wciąż powtarzała w myślach, chłopak nawet nie drgnął. Gdyby wcześniej wiedziała, że jeszcze zatęskni za jego irytującą obecnością... znaczy, tak czy siak nie byłaby zachwycona z jego zachowania, po odebranie jej minimum swobody było czynem haniebnym, ale jednak o wiele przyjemniej byłoby mieć go teraz po swojej stronie, a nie pod stopami.
- Emm, ale co... - zaczęła, ale mocne szarpnięcie za rękę urwało jej w pół zdania. Jak widać bliznowaty nie dawał jej nawet chwili na odezwanie się, pozostawiając do wyboru tylko posłuszeństwo lub brutalny przymus. Przez niespodziewane pociągnięcie do przodu wpadła na rozłożonego w pozycji horyzontalnej Kundla i o mało się nie przewróciła, jednak twarda postawa Goro przytrzymała ją w pionie. Syknęła wściekle, ale można było to równie dobrze interpretować jako frustrację z niedoszłej wywrotki. Dalej szła już bez większego oporu, choć starała się trzymać dystans od całej otaczającej ją bandy na tyle, na ile tylko się dało.
- Tak właściwie to dokąd idziemy? - napomknęła cicho po chwili. Próbowała nie tracić okolicy z oczu i zorientować się, w którą stronę się udają. Jeżeli będzie miała szansę uciec, nie może się zgubić.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.12.16 11:57  •  Słonko - Insomnia - Page 2 Empty Re: Słonko - Insomnia
Goro stawał się dżentelmenem w dwóch sytuacjach:
- Jeżeli kpił jawnie z danej jednostki.
Bądź,
- Jeśli jakaś jednostka mu wpadła w oko.
Insomnia mimo młodego wieku wcale nie zniechęcała go do siebie. Ba, na Desperacji dziesięciolatkowie nieraz bywali starsi niż najwięksi starcy. Czasy się zmieniły. Wszystko się zmieniło.
Banda ruszyła za Goro, niczym psy za swym przywódcą. A on dumny paw kroczył przed siebie, trzymając pod ręką Insomnie. Pani jego serca. Mężczyzna usłyszawszy jej głos, spojrzał na nią roześmianym wzrokiem, nie pasującym do całej sytuacji. Fałszywość bijąca z zakłamanego spojrzenia, potęgowała uczucie ostrożności.
- Dokąd? Do domu - powiedział niewiele zdradzając. Nie widział potrzeby. Dziewczyna niebawem sama dowie się co ją czeka.
- Jak się w ogóle nazywasz? I co taka ładna buźka robi w DOGS? - zagadnął znowu po chwili. Banda przydupasów nie odezwała się nawet słowem, odnośnie zalotów szefa. Strach jaki wzbudzał mężczyzna musiał być uzasadniony. O czym przekonała się dziewczyna dosłownie kilka chwil później. Ktoś z bandy zaczął szeptać o członkini DOGS, o tym co z nią zrobi jeśli tylko straci się Goro z oczu, któremu podobne komentarze się nie spodobały. Szarpnął u paska za swoją maczetę i bez żadnego ostrzeżenia wbił ostrze w głowę mężczyźnie, który nie miał już możliwości wytłumaczenia się z durnym tekstów. Zapach krwi uniósł się w powietrzu wraz z zmieszanym amoniakiem jakiegoś innego delikwenta, który stał zbyt blisko całej masakry.
- Mam nadzieję, że to nauczy was zasad! - wydarł się na całe gardło prawie je zdzierając. Furia oraz wściekłość jaką w tym momencie prezentował była niewyobrażalnie niebezpiecznym szaleństwem. Jego twarz pokrywał szkarłat, lecz on wydawał się tym nie przejmować. Otarł się chustką, wyciągniętą z kieszeni zamordowanego i rzucił ją niedbale na truchło.
Między nimi panowała niepisana zasada: Wszystko należy do Goro, a jeśli sądzisz, że jest inaczej, jesteś martwy.
- Wybacz, że musiałaś być tego świadkiem, słoneczko - powiedział całkowicie spokojnie, jakby cała sytuacja nie miała miejsca. Zmiana paskudnego oblicza. Ujął jej rękę pod ramię i ruszył dalej, nie oglądając się za siebie. Wierne psy podążały za nim, jeszcze ciaśniej trzymając się nawzajem. Nikt nie odzywał się, nikt nic nie mówił.
Dotarli w końcu na jakieś opuszczone zadupie, gdzie jedynie stał stary zawalony budynek. Weszli do środka, a w każdym pomieszczeniu tliło się ognisko, a przy nim stało po kilkanaście osób, ogrzewając się. Było ich naprawdę sporo. W większości przeważali tam mężczyźni, jednak również i kobiety dało się zauważyć, ale nie wyglądały na przyjacielskie. Może nawet były gorsze od tych oprychów.
Król wkroczył do swej sali tronowej, gdzie faktycznie stał wielki fotel, na którym zasiadł ciężko i przyjrzał się Insomnii, stojącej na środku betonowego pobojowiska.
- Tris, zaprowadź ją do podziemi. Znudziło mi się. - Wzruszył teatralnie ramionami, a czająca się blondyna tuż za Insomnią, mocno ją szarpnęła za łokieć, zawiązując jej ręce grubą liną. Zeszły do podziemi, które okazały się więzieniem i wpakowała ją do jednej z cel.
- Baw się dobrze, słoneczko - odparł kobieta i zostawiła ją samą w ciemnym, śmierdzącym wilgocią miejscu, gdzie nawet szczury nie biegały ze względu na niekorzystne warunki.



______________________________________________________________
Dopisek:
x Termin: 24.12.2016r.


                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach