Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 23.03.16 0:52  •  Słonko - Insomnia Empty Słonko - Insomnia
Spoiler:

Poziom trudności - średni
Szansa na śmierć - tylko z winy gracza
Nagroda - zobaczymy

Zasady ogólne: możesz robić co tylko Ci się podoba, nawet uciec z zaplanowanej fabuły i zainteresować się jakimś pozornie nieważnym elementem świata. Wszystko ma swoje konsekwencje, zarówno pozytywne jak i negatywne. Możesz nie wyliczać użycia mocy, póki nie wpakujesz się w bezpośrednią walkę.
I pamiętaj, wściekłe PW jeśli nie będę odpisywać.

Słonko - Insomnia 02GcgX9

- Słonko – wysoki, zmanierowany głos zawołał Nayami przez cały zadymiony i wymoszczony poduszkami względnej czystości i niewiadomego pochodzenia pokój.
- Pokaż no mi się, Słonko – Bambi sunęła przez pozostałe kurwy niczym lodołamacz; z jej posturą porównanie nie było wcale tak odległe, jak mogłoby się wydawać. Była esencją burdel-mamy. Gdyby Jinx nie trzymał swoich pracowników ręką tak silną i bezwzględną, z pewnością przejęłaby biznes i prowadziłaby go z równym powodzeniem. Tak pozostało jej jedynie zadowolić się stałą posadą na resztę życia: miała ponad pięćdziesiątkę w metryce urodzeń i wszerz, przeżyte więcej chorób wenerycznych, niż jakikolwiek Desperat byłby w stanie wyliczyć, jedynie połowę zębów i stałych klientów, którzy przychodzili do niej regularnie od trzydziestu lat. Była również jedną z niewielu względnie szczęśliwych osób, które urodziły się w Desperacji jako ludzie i jako ludzie mieli pożegnać się ze światem, a przynajmniej wszystko na to wskazywało.
- Źle cię karmią te psy – zaczęła narzekać, momentalnie wczuwając się w rolę przejętej babki, ignorując młodsze (bądź młodziej wyglądające) prostytutki, które próbowały ją uciszyć. Skarżenie się na DOGS nawet w żartach nie było najlepszym pomysłem.
- Jak Sheba może do tego dopuścić, by jego własne dziecko wyglądało na wychudzone! – Biadoliła dalej, najwyraźniej rozkoszując się własnym przedstawieniem. – Skóra i kości! Chodź ze mną, Słonko, Bambi cię wykarmi… - poklepała się dramatycznie po falującym dekolcie, puszczając oko do pozostałych dziewczyn i chłopców obecnych w pokoju. Nawet szkolona przez kilkadziesiąt lat aktorka nie byłaby w stanie włożyć w ten gest więcej charakteru, co częściowo wyjaśniało, jak ktoś pokroju Bambi był w stanie dalej prosperować na tak konkurencyjnym rynku.
Autorytarnie złapała Insomnię za rękę, po czym powiodła ją w głąb pomieszczenia, prosto do szerokiej sofy obstawionej butelkami alkoholu, w większości pustymi. Sama sofa miała złamane dwie z czterech nóżek, co nadawało jej wygląd wymoszczonej pluszem zjeżdżalni. Kobieta rozłożyła się na niej bez cienia skrępowania, po czym poklepała poduszkę obok zachęcającym gestem.
- Więc, Słonko, jeśli szukasz ojca, poszedł się zabawiać gdzie indziej, ale możesz chyba umilić czas starej Bambi, hmmm? Opowiedz mi, co ciekawego ostatnio robiłaś? Może uwiodłaś młodzieńca, by wzgardzić nim na oczach całego baru? – wzięła stojącą nieopodal butelkę, powąchała ostrożnie, pociągnęła długi łyk, po czym stwierdziła:
- Dałabym ci trochę, ale Jinx wyrzuciłby mnie za drzwi za pojenie cię tanim bimbrem – tak zabezpieczywszy się, radośnie piła dalej, czekając na sprawozdanie z życia bogatszego niż jej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.16 0:43  •  Słonko - Insomnia Empty Re: Słonko - Insomnia
Nieomal podskoczyła na niespodziewane zawołanie. Tylko jedna z pracownic ojca mogła zwrócić się do Nayami tak charakterystycznym tonem, nie dało się jej nie poznać. Z dyplomatycznie neutralnym wyrazem twarzy pozwoliła się obejrzeć z każdej strony i skomentować koszmar każdej babci w postaci szczupłej sylwetki. Ins postawiona obok postawnej Bambi wyglądała jak pojedyncza pesteczka.
- Dobrze mnie karmią, aż za dobrze. Cały czas mi wpychają jakieś jedzenie, ale ja po prostu nie tyję - zaznaczyła od razu, chcąc wyprowadzić kobietę z błędu. Matylda dbała o wyżywienie młodej członkini gangu naprawdę dobrze, a i pozostali nieustannie przypominali jej o posiłkach. Tylko po co? Dziewczyna jadała naprawdę grzeczni i w możliwie odpowiednich ilościach. Nie jej wina, że dieta desperacka była najlepszym środkiem odchudzającym, a jej dodatkowo trafiła się wyjątkowo dobra przemiana materii. Była chudzinką czy tego chciała, czy nie. - Ale zapewniam, naprawdę, z ręką na sercu - Tu wykonała rzeczony gest, przyciskając blada rękę w miejscu odpowiedniego organu. - nikt mnie nie głodzi, wszystko jak najlepiej. Przecież wiesz. - Wyszczerzyła się w uśmiechu, nie tracąc pewności siebie ani na moment. W końcu mówiła najszczerszą prawdę! Dopiero dalsze narzekanie kobiety starło radosną minę z twarzy dziewczęcia, zastępując ją grymasem zawodu.
- A weź. - Machnęła ręką ze zrezygnowaniem. - Ojciec by się nie przejął choćbym mu umarła pod nogami, pewnie by jeszcze kopnął zwłoki - odparła z goryczą w głosie. Od siedemnastu lat próbowała się pogodzić z brakiem akceptacji przez ojca, jednak jakaś siła nie dawała jej się poddać. Dlatego nadal jak idiotka zabiegała o uwagę rodzica, skazując się na ciągłe niepowodzenia. Sprawa już od dawna wyglądała na całkowicie straconą i nic nie wskazywało na to, by coś miało się zmienić.
Pozwoliła się pociągnąć za rękę i już nieco bardziej ożywiona klapnęła na kanapę. Plecy wbiła w oparcie, cały czas zerkając na swoją dorosłą rozmówczynię. Na bimber w myślach machnęła ręką - ojca to nie obchodziło, ale jej też nie - i przeszła do oczekiwanej przez Bambi opowieści.
- W sumie to nic wielkiego. Wiesz, szwendam się to tu, to tam, ale żadnych fajnych chłopców na horyzoncie, nic szczególnie ciekawego. Kręcę się jak zwykle głównie w kryjówce. - Zrobiła krótką pauzę, przytknęła opuszek palca wskazującego prawej ręki do ust. - O, odkryłam ostatnio korytarz, którego nie pamiętałam. Ale prowadził do znanego mi miejsca, więc po prostu wzbogaciła mi się mapa. A może u ciebie coś ostatnio ciekawego się działo? - napomknęła z nadzieją w głosie. Nie miała żadnej fascynującej historii do opowiedzenia, za to liczyła na coś interesującego ze strony prostytutki. Ta widywała się ze zdecydowanie większą ilością różnych ludzi, miała na tony doświadczeń życiowych - w przeciwieństwie do młodziutkiej Nayami, która w ogóle nie miała takich możliwości.Dlatego teraz wpatrzyła się wielkimi, złotymi oczyma (po tatusiu i mamusi) w kobietę i zamrugała kilka razy, wyczekując na odpowiedź. Któż by się oparł takiemu urokowi?
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.16 14:06  •  Słonko - Insomnia Empty Re: Słonko - Insomnia
Jeszcze jedna uwaga ogólna, bo zapomniałam - jeśli coś w wydarzeniach/narracji/prędkości fabuły nie będzie Ci pasować, po prostu daj znać.

---

Machnęła z nonszalancją pulchną ręką. Parę osób, które dotąd jedynie przyglądały się scenie z zainteresowaniem, zaczęło powoli się zbliżać, najwyraźniej żądne sensacji.
- A skądże. Przecież pozwala ci tu bywać, prawda? Och, jest szorstki - zamilkła na chwilę, najwyraźniej z rodzajem podziwu - ale gdyby cię nie chciał, po prostu wyrzuciłby cię za drzwi. Jak tą, Śnieżkę? - zerknęła pytająco po okolicznych osobach, szukając potwierdzenia tożsamości ostatnio pogonionej prostytutki. - Śnieżkę. I na wyrzuceniu nie poprzestał, o nie! - uśmiechnęła się złośliwie, rozkoszując się jedną z niewielu radości osób stojących na dnie hierarchii życia: świadomością, że ktoś może stać jeszcze niżej. Jej wiara w miłość rodzicielską była niezachwiana, chociaż trzeba przyznać, że nie trzymała dla niej wysokich standardów, jeśli sam fakt przyznania się do dziecka był dla niej oznaką uczucia...
- U mnie? Podejrzewam, że nic, co mogłoby interesować taką dziewczynę, jak ty - stwierdziła z ciężkim westchnieniem, od którego trudno oderwać było wzrok: zaczynało się lekkim uniesieniem ramion, po czym szło falą w dół, poruszając każdą fałdką ciała opiętego przybrudzoną, chociaż wciąż robiącą wrażenie, sukienką, by po osiągnięciu pępka powrócić w górę i zatrząść drugim podbródkiem.
- Trudno teraz o porządnych mężczyzn, same pozbawione stylu podlotki i zbóje, którzy wolą nieco inne wyposażenie - spojrzała wrogo w stronę paru siedzących po drugiej stronie sprzedajnych chłopców, najwyraźniej obrażona za podkradanie umięśnionej i brodatej klienteli. Nie spodziewała się, że dożyje czasów, gdy chudy chłopaczek w ciasnych spodniach będzie miał większe powodzenie niż ona. - Co też się porobiło w tej Desperacji. Podobno Miasto rozpyla jakieś chemikalia, przez które rodzą się same pedały - powiedziała konfidencjonalnie. - Chcą się nas pozbyć zapobiegając ciążom. - Dodała, po czym z poważną miną przytaknęła swoim słowom i znów pociągnęła łyk śmierdzącego alkoholu niewiadomego pochodzenia, uznając wybuch śmiechu okolicznych dziewczyn za potwierdzenie jej wywodu.
- Jakby to było konieczne - westchnęła. - Moja dziewczynka byłaby teraz w twoim wieku, gdyby tylko się urodziła. Szósty miesiąc i bach, nic więcej. - Głos jej lekko zadrżał, jakaś skąpo ubrana dziewczyna z ciemnymi włosami i śladami ospy pochyliła się nad oparciem i podała Bambi kawałek materiału dla otarcia łez. Najwidoczniej podobne zwierzenia należały do stałego punktu programu.


Ostatnio zmieniony przez Erich dnia 24.03.16 15:22, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : myślę: szósty miesiąc, piszę: trzeci miesiąc. Brawo ja.)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.16 15:31  •  Słonko - Insomnia Empty Re: Słonko - Insomnia
Odbiła się od oparcia kanapy, przekręcając cały tułów ukosem w stronę starszej kobiety. Nieszczególnie miała ochotę spierać się z Bambi o rację, ale co do swojej była stuprocentowo pewna. Bez względu na to, co uważała prostytutka, Nayami nie miała szczęścia do swoich rodziców. Ojciec traktował ją tak, jakby w ogóle nie istniała, a przynajmniej na pewno nie jak własne dziecko. Matka również się do córki nie przyznawała, choć czasem nawiązywała kontakt - głównie w formie roszczeń, zakazów i nakazów, których niewypełnianie dla dziewczyny okazać by się mogło tragiczne w skutkach. Nie chciała przekonać się na własnej skórze o tym, jak wygląda furia Amelii Leather.
- Śnieżkę? A co się z nią stało? - zainteresowała się. Trochę ciekawiło ją, jak daleko był w stanie posunąć się jej ojciec w takiej sprawie. Kto wie, może któregoś dnia także Ins zostanie wytargana z burdelu za ucho? Właściwie nie była pewna, jak Jinx patrzy na te jej wizyty u siebie w pracy; może dlatego, że zwyczajnie je ignorował, a po tym ciężko cokolwiek wywnioskować. Mogło mu być obojętne, a może jednak się złościł i po prostu zbierał to wszystko w sobie, dopóki nie wybuchnie. Też nie byłoby zbyt przyjemnie.
- No nie? Tragedia z tymi facetami. Albo brzydki, albo głupi, albo woli chłopców i inne tragedie. A dla nas, porządnych, nikt nie zostaje. - Wymownie skrzyżowała ramiona na piersi i z irytacją zacisnęła wargi, wykrzywiając usta nieznacznie. Była z takiego stanu rzeczy bardzo niezadowolona, choć w rzeczywistości z zupełnie innych powodów niż jej rozmówczyni. Starczy powiedzieć, że Insomnia nadal nie była do końca pewna, w jaki sposób powstają dzieci. Jej wiedza ograniczała się do tego, że potrzeba mamusi i tatusia (choć Julek ostatnio opowiadał jej coś o kapuście... może warzywo też brało udział w tym rytuale?), że czasami dzieci są przypadkowe i czasem powstają w tych małych śmiesznych pokoikach u taty w pracy. A jak dokładnie się cała rzecz odbywała - ta wiedza była już dziewczynie obca. To dlatego nie za bardzo ją bawiły żarty z podtekstem, po prostu ich biedna nie rozumiała.
- Och - westchnęła ze szczerym żalem, wpatrując się współczująco w Bambi. Nachyliła się nieznacznie ku kobiecie, przekrzywiając głowę odrobinkę. - biedaczka. A... dałaś jej już wtedy imię? - dodała zaraz delikatnym tonem. Zerknęła pobieżnie na stojące nieopodal osoby, jednak głównie skupiała uwagę na kobiecie, której towarzyszyła na kanapie.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.04.16 21:44  •  Słonko - Insomnia Empty Re: Słonko - Insomnia
Bambi wymieniła szybkie spojrzenia z najbliższą współpracownicą, która również oparła się o oparcie kanapy.
- Chyba lepiej o niej nie mówić - stwierdziła tamta wysokim głosem, robiąc przy tym dziwny, szybki ruch ręką, w którym Ins rozpoznać mogła gest odegnania pecha. Prostytutki były przesądne, jak większość ludzi zdanych na łaskę czy niełaskę losu i innych.
Bambi zaczęła kiwać głową, po czym w środku gestu zmieniła zdanie i wzruszyła ramionami.
- Lepiej nie - zgodziła się. - Nic przyjemnego, w każdym razie - dodała, dla przynajmniej częściowego uśpienia ciekawości dziewczyny.

- Jak mogłam, skoro nawet nie wiedziałam, czy to będzie dziewczynka czy chłopiec? - westchnęła i pokręciła głową. - Teraz myślę, że pasowałoby jej "Jen". Proste, ostre, może udałoby jej się stać się kimś - znowu otarła łzę i spokojnie poddała się uściskowi dużo młodszej, ciemnowłosej koleżanki po fachu, która nachyliła się nad kanapą, próbując ją pocieszyć. W międzyczasie jasnowłosy wymordowany w przyciasnych - i eksponujących wszystko, co tylko mogły eksponować - spodniach wykorzystał okazję i szybko zwinął butelkę bimbru, którym dopiero co raczyła się Bambi. Nikt nie zwrócił na niego uwagi: takie zagrywki były całkowitym standardem nie tylko w burdelu, ale w całej Desperacji.
- Pogrzebaliśmy ją koło wodospadu - stwierdziła po chwili, już nieco mniej wilgotnym głosem. - Ja i Rinrin... Nie znasz Rinrin? Nie, nie możesz, zabili ją już dawno temu. Okropna, głupia śmierć, tak to jest jak próbuje się dorabiać samodzielnie. Czegokolwiek by nie powiedzieć o twoim ojcu, dobrze nas pilnuje. Na czym ja...? A tak. Wciąż ją odwiedzam raz na jakiś czas, żeby nie czuła się samotna, ale przynajmniej ma ładny widok. - Zamilkła na chwilę.
- Odwiedzałam - poprawiła się, a w jej oczach zgasła typowa dla niej iskierka wewnętrznej radości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.04.16 23:45  •  Słonko - Insomnia Empty Re: Słonko - Insomnia
- Rozumiem - przytaknęła zgodnie na bardzo ogólnikowe wyjaśnienia Bambi. Kiwnęła głową na znak swojego zrozumienia, jednocześnie zaznaczając w jakiś sposób, ze nie zamierza dłużej ciągnąć tematu. Lubiła kobietę i jej opowieści, więc nie chciała zajść jej za skórę. Może i ominie ją poznanie dalszych losów Śnieżki, ale przynajmniej pozostanie w dobrej komitywie z osobą, która może jej opowiedzieć o wiele więcej niż pojedynczą historię. A Nayami lubiła słuchać ciekawych rzeczy chyba bardziej niż cokolwiek innego. Poszczególni członkowie DOGS, szczególnie ci bardziej cierpliwi, przekonali się o tym nad wyraz dotkliwie. Zadawała pytania odkąd nauczyła się mówić, a niektórzy w żartach twierdzili, że nawet wcześniej.
- Bardzo ładnie - stwierdziła na wieść o nigdy niewykorzystanym imieniu. Tylko pobieżnie zerknęła na mężczyznę, który podwędził płaczącej Bambi butelkę bimbru. Rzuciła mu tylko spojrzenie z gatunku ale-z-ciebie-drań i zostawiła sprawę. W końcu nie było to nic dziwnego i niewiele by zdziałała nawet wtedy, gdyby zaprotestowała. Zresztą akurat ta kobieta była w stanie sama obronić się o wiele lepiej i niepotrzebna jej była siedemnastolatka warcząca po innych w jej imieniu.
- Och - westchnęła cichutko, wyłapując poprawkę w wypowiedzi prostytutki. - Już jej nie odwiedzasz? - Uniosła brwi, zaś kąciki ust powędrowały nieznacznie w dół. Autentycznie współczuła kobiecie; w końcu ta straciła dziecko jeszcze zanim się urodziło. Ins nigdy przecież nie była matką, ale mogła sobie wyobrazić, jak przykre jest to wydarzenie.
Chociaż pewnie jej matka cieszyłaby się z poronienia. I prawie na sto procent nie miałaby oporów, żeby to przyznać.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.04.16 22:05  •  Słonko - Insomnia Empty Re: Słonko - Insomnia
zmiana konta, bo nawet nie chcę patrzeć na Ericha

Prostytutka zaczęła nerwowo skubać materiał sukienki.
- Nie byłam w stanie - powiedziała szybko, za szybko. Poszukała wzrokiem pomocy u dziewczyny, z którą wcześniej wymieniła uścisk, ale chyba jej nie otrzymała, bo zwróciła się znów do Nayami.
- Nie mam czasu, nie mam zdrowia, żeby... - zaczęła, zacięła się, jakby prowadziła wewnętrzną walkę z samą sobą. Westchnęła.
- Prawda jest taka, że nie mogłam. Mówiłam o tym twojemu ojcowi i paru klientom, ale nikt nie był na tyle zainteresowany, by mi pomóc - wyrzuciła z siebie. - Sheba mnie wyśmiał! - Ogień świętego oburzenia w jej oczach mógłby spowodować wybuch kolejnej wojny krzyżowej, gdyby była kimkolwiek ważniejszym niż starą dziwką żyjącą w dziczy.
- Absolutnie nie chcę ci zaprzątać głowy moimi problemami, słoneczko, na pewno masz lepsze rzeczy do roboty - dodała, po czym natychmiast kontynuowała, nawet nie dając Ins szansy na wtrącenie potwierdzenia czy zaprzeczenia.
- Widzisz, kochanie, wodospad jest śliczny, ale nie pomyślałam o jednym, tam, gdzie jest woda, tam będą bandy koczowników i dzikie zwierzęta. Koczownicy jeszcze zwykle dawali mi spokój, oj, umiem ich przekonać - na chwilę odzyskała nastrój i mrugnęła zalotnie do Nayami (widok niedający opisać się w słowach). - Ale bestie? Całe szczęście, że stałam po drugiej stronie rzeczki, gdyby nie to, już byłabym martwa - wzdrygnęła się.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.16 15:15  •  Słonko - Insomnia Empty Re: Słonko - Insomnia
- Och - westchnęła cichutko w wyrazie wsparcia dla rozemocjonowanej kobiety. Jak widać pozostała jej jedyną słuchaczką, więc skupiła się na obdarowaniu swojej rozmówczyni porcją pozytywnych emocji. Chwilę później ten pocieszający uśmiech zniknął z twarzy wymordowanej, by dać się zastąpić szczeremu oburzeniu.
- Jak to? Jak mógł? - Ciemne brwi podskoczyły do góry, ukazując nieco więcej złotej barwy tęczówek dziewczyny. Takie same jak u ojca, o którym właśnie słuchała. W ogóle z wyglądy była do niego dość podobna, ale w tej chwili całym sercem stała po stronie Bambi. W końcu nastolatka też nie doświadczyła zbyt wiele ciepła ze strony Jinxa, szczególnie że ten od zawsze miał głęboko gdzieś wszystko to, co mogło stać się z jego rodzoną córką.
Zupełnie jakby nigdy nie istniała.
Może to właśnie dlatego tak bardzo uderzyła ją sytuacja kobiety. Potraktował ją dokładnie tak samo, mając gdzieś jej potrzeby i uczucia. Nayami nawet nie próbowała dociekać przyczyn takiego zachowania; po prostu z góry założyła, że drań nie ma serca. Skoro więc on nie zamierzał przejąć się losem swojej najlepszej pracownicy, to zajmie się nią nie kto inny, tylko właśnie Ins. Ta nachyliła się nieznacznie w kierunku Bambi, chłonąc jej opowieść całym swoim istnieniem.
- Bestie, no tak. To spory problem... bardzo tam z nimi źle? Może mogłabym ci pomóc? Wiesz przecież, że umiem sobie radzić ze zwierzętami. I jestem silna - stwierdziła pewnie. - Mogłybyśmy odwiedzić Jen.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.16 21:00  •  Słonko - Insomnia Empty Re: Słonko - Insomnia
- Och, kochanie! - Bambi złapała dziewczynę za głowę i złożyła jej na policzkach dwa głośne pocałunki, po czym przytuliła ją do siebie.
- Jesteś taka urocza - dodała, tuląc jej głowę tak, jak tuli się małe dzieci. - Ale przecież nie mogę cię wystawić na takie niebezpieczeństwo, co, gdyby coś ci się stało?
Mimo tych zapewnień, po chwili puściła Nayami, oparła pulchne ręce na jej ramionach i zajrzała jej głęboko w oczy.
- Jeśli jesteś pewna, przyjdź jutro po świcie. Przejdziemy się, zobaczymy, czy jest warto próbować i w najgorszym wypadku zawrócimy.
Zamyśliła się na chwilę.
- Spróbuję załatwić nam jakąś eskortę - dodała, o wiele praktyczniej, niż pasowałoby do jej niedawnego afektowanego rozrzewnienia.

/jeśli chcesz z nią iść, to opisz też poranek następnego dnia + ekwipunek, bo będzie przeskok sceny
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.16 22:50  •  Słonko - Insomnia Empty Re: Słonko - Insomnia
Powstrzymywała wypływający na twarz grymas wywołany nadmierną już wylewnością kobiety. Ach, te uczuciowe istoty! Ta tutaj wydawała się być stereotypowym obrazkiem starszej ciotki, która bez względu na okoliczności będzie ćwierkać nad ukochanym dzieciaczkiem. Szczególnie, że Ins właśnie zadeklarowała się jej pomóc w tak ważnej i przepełnionej emocjami sprawie. Pozwoliła się wycałować, utulić, nawet pochwalić, na koniec posyłając Bambi swój zwyczajny niby uprzejmy, a jednak nieco zwierzęcy uśmieszek.
- Mną się nie przejmuj, nic mi się nie stanie. Spróbujemy, a w razie gdyby było źle, można zawsze zawrócić - zapewniła, przytakując grzecznie na plany prostytutki. A więc jutro o świcie.
- W takim razie widzimy się jutro - dodała jeszcze na odchodnym, wstając z kanapy. Przynajmniej teraz miała jakieś plany, jakiś cel, rolę, zajęcie. Już nie musiała czuć się tak beznadziejnie nieużyteczna, jak czasem jej się zdarzało, gdy zbyt długo nie mogła znaleźć sobie zadania. Pomachała więc kobiecie na pożegnanie i opuściła pomieszczenie, kierując się do wyjścia z burdelu.
Po drodze nie mogła powstrzymać powracających myśli o ojcu. Próbowała trzymać głowę prosto i patrzeć przed siebie, ale pokusa zerkania w każdą mijaną odnogę korytarza była nie do zwalczenia. Szukała go, ale właściwie nie w tym dosłownym sensie. Odkąd nauczyła się rozpoznawać twarze i ludzi próbowała znaleźć do niego drogę, zdobyć nieco uwagi i uznania. Już nawet nie prosiła o miłość, bo kto o niej jeszcze pamięta w bezkresnej biedzie Desperacji? Nie pragnęła wiele, ale nawet tej maleńkiej cząstki szczęścia nie chciał jej dać. Inni nie byli w stanie wypełnić tej pustki do końca. Znalazła przecież tyle bratnich dusz; nazywała ich ciotkami i wujkami, braćmi, siostrami, a jednak w jej sercu wciąż ziała ogromna dziura podpisana tabliczką "ojciec", zaraz obok równie głębokiego braku nazwanego "matka".
Pchnęła drzwi. Nie widziała go nigdzie po drodze, ale sama nie była pewna czy to źle, czy dobrze. Kopnęła leżący na jej drodze kamyczek, a ten potoczył się kilka metrów i zatrzymał poza jej zasięgiem.
A nuż jutro coś jej się stanie.
On
Może rozszarpie ją jakaś dzika bestia.
i tak
Nie uda jej się ujść z życiem.
będzie
Bambi pochowa ją gdzieś tam na miejscu.
miał to
Może koło swojego zmarłego dziecka.
głęboko
Wróci tylko z przykrymi wieściami.
w dupie
Które i tak go nie obejdą.
naiwna dziewucho.
Przechodząc przez okolice burdelu minęła ruiny budynku, do którego już dawno nikt nie wchodził. Teraz kawałek rozłupanej jakimś kataklizmem ściany został brutalnie dobity zwiniętą pięścią Nayami. Cegły pokruszyły się i poodpadały na boki z cichym szurnięciem, zaś dłoń dziewczyny przeszył ból. Zniosła go z zaciśniętymi zębami; byłą przyzwyczajona do wybijania sobie palców i krwi tryskającej z ran, które zasklepiały się w kilkadziesiąt minut, nie pozostawiając po sobie śladu.
Pomogło.
Do kryjówki dotarła późno, zaś spacer na świeżym powietrzu tylko wzmógł senność. Wiedziała jednak, że rano nie będzie miała zbyt wiele czasu na pozbieranie się, skoro były umówione z Bambi o świcie. Dorwała więc połatany plecaczek i przeparadowała z nim po swojej osobistej norze. Bez większego namysłu wpakowała do środka kilka względnie czystych szmatek, które w razie wypadków mogłyby posłużyć na zmianę ubioru lub jako bandaże. Zabrała mały składany nożyk, zwinęła też z kuchni dwa nieduże podpłomyki wyrobu najcudowniejszej na świecie Matyldy. Oczywiście Terrierce powiedziała, że to na późną kolację; nie było to niczym dziwnym, że nie dopytywała - w końcu szczuplutkiej Nayami i tak każdy pakował tyle żywności, ile tylko się dało. Rzuciła torbę na brudną podłogę i doszła do wniosku, że bez snu nic więcej nie zdziała.

Dopiero o poranku, kiedy na zewnątrz było jeszcze ciemno, zebrała się do drogi. Przypomniała sobie, że warto by jeszcze zabrać dwie gumki do włosów (takie śliczne, kolorowe, które braciszek Ailen z takim trudem dla niej zdobył
). Wybyła z kryjówki nie zgłaszając nikomu dokąd ani po co idzie, zaś nieco po świcie stawiła się w wyznaczonym przez Bambi miejscu.
Była gotowa na wyprawę.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.05.16 14:18  •  Słonko - Insomnia Empty Re: Słonko - Insomnia
//Naprawdę lubię jej moce. Są 10/10.

Rodzina. Wszyscy, nawet Desperaci, znali to słowo, chociaż dla każdego z nich znaczyło to coś innego. Dawne wspomnienia, z życia, które utracili; twarze zmarłych matek, ojców, rodzeństwa, przyjaciół, kochanków, dzieci; wielką niewiadomą, nieważny początek nieważnego życia nieważnej istoty, od początku skazanej na zapomnienie; czy wreszcie gorzkie myśli tych, którym wiedza i cudza obecność przynosiła więcej bólu niż spokoju.
Może w ostatecznym rachunku mała Jen miała najwięcej szczęścia z nich wszystkich.

Przywitała ją szeroko ziewająca Bambi. Czegokolwiek nie mówić o jej pracy, dawała niewątpliwy przywilej spania do późna, zwłaszcza, gdy było się osobą o tak dużym... doświadczeniu i renomie. Gdyby wziąć pod uwagę względne bezpieczeństwo i komfort życia, które dawał burdel, można by nawet zaryzykować teorię, że prostytucja była jednym z najlepszych zajęć dostępnych Desperatom!
Droga na miejsce minęła stosunkowo spokojnie. Przeszły przez Apogeum: parę osób kiwnęło im głową, świadome, że lepiej nie podpadać osobie przewiązanej żółtą chustą. Później moment na pustyni: piasek wciąż był chłodny po nocy, a mocny wiatr przewiał obie kobiety, nie spotkały jednak żadnego żywego stworzenia (albo nie zauważyły go; w końcu obie, przyzwyczajone do minimalnego komfortu życia, nie musiały wyćwiczyć swoich zmysłów w poszukiwaniu zwierzyny). Szybko skręciły, kierując się w stronę Edenu: wydeptana ścieżka, częściowo wylana przedwiecznym betonem, pamiętała jeszcze czasy sprzed Upadku.
Słońce zdążyło minąć już południe, gdy zeszły z jego promieni w chłodny cień lasu. Momentalnie otoczyły ich dźwięki: parę ptaków ośmieliło się głośno szukać towarzystwa, chcąc zapewnić swoim genom dalsze istnienie, przez cienką warstwę ściółki przemykały myszy, zanosząc ostatnie znalezione ziarenka do swoich norek. Z oddali Nayami mogła usłyszeć cichy szum, zwiastujący nic innego jak rzekę.
Bambi, która znosiła wędrówkę zdecydowanie gorzej niż dziewczyna, zdecydowanie ruszyła w stronę wody, niemal znikając wśród liści - chociaż głośny i ciężki oddech jasno wskazywał, w którą stronę poszła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach