Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 05.10.17 19:23  •  Gabinet 017 - Page 3 Empty Re: Gabinet 017
Najwyraźniej bycie cicho nie należało do zwyczaju tej konkretnie zbieraniny ludzi. Czy była to już norma w społeczeństwie, czy też zwykły pech, tak czy owak od niekomfortowej sytuacji trudno było uciec. Można było tylko mieć nadzieję, że poprzedzające jeszcze Havoca dwie osoby załatwią swoje sprawy dostatecznie szybko, by nie zdążył zwariować.
Tymczasem młoda dziewuszka sąsiadująca z mężczyzną znów wychyliła się zza ramienia matki, zaglądając z zaciekawieniem w treść lektury.
- A co pan czyta? - spytała zaraz. Mówiła dość cicho i w obliczu ogólnego zamieszania wcale nie było jej zbyt dobrze słychać. Chyba nawet jej rodzicielka nie spostrzegła, że latorośl próbuje nawiązywać znajomości zamiast siedzieć spokojnie. A może po prostu już to ignorowała, zbyt zmęczona, by zainterweniować?
- Mogę zobaczyć okładkę? - dodała znów mała, wlepiając błagalny wzrok w jasnowłosego.
Odgłosy kłótni w tle ucichły nieco; najwyraźniej emerycka brać wreszcie przestała utyskiwać na wulgarnego młodzieńca, który pod ostrzałem ze strony starszych ludzi zmył się z miejsca zbrodni jak najszybciej. W atmosferze pozostawał szmer rozmów, raz głośniejszy, raz cichszy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.10.17 22:22  •  Gabinet 017 - Page 3 Empty Re: Gabinet 017
Havoc zerknął z ukosa na ten harmider, ale nie interweniował w żaden sposób. Już dawno nauczył się traktować ludzi jako niezbędny element krajobrazu, a ich obecność ignorować, jednak nawet on posiadał granice tolerancji. Każde przekleństwo, które padło z ust tego nieokrzesanego i niewychowanego nastolatka raniło jego uszy. Starsza kobieta, która chciała go na siłę edukować, też nie była lepsza w tej materii. Uciszcie się w końcu, wybełkotał w myślach.
Wzdrygnął się nieznacznie, kiedy tuż nad jego ramieniem rozległ się cichutki, dziecięcy głosik. Odwrócił głowę w tamtym kierunku, pieronując dziewczynkę chłodnym spojrzeniem. Ich jasny, błękitny kolor tylko spotęgował te wrażenie.
Dziecko najprawdopodobniej nie było w stanie wczytać się w treść książki z powodu dzielących je i lekturę barierę językową. Na półce Havoca znajdowały się głowie tomy w przekładzie niemieckiemu i angielskim, sporadycznie w jego bibliotece znajdowały się też te w języku francuskim, niektóre były w japońskim - głównie te, które zostały wydane w tym języku. Te wydanie „Fausta” było w rodzimym języku - niemieckim.
Dramat autorstwa wybitnego, niemieckiego prozaika, dramaturga i poety, Johanna Wolfganga von Goethego, napisany w latach 1773–1832 — odpowiedział na jej pytanie, całkowicie bezemocjonalnym głosem, jakby słowa te były autorstwa androida, a nie człowieka.
Wykrzywił usta w charakterze subtelnego, ledwo dostrzegalnego uśmiechu – oznaka zachwytu nad twórczością Goethego.  
Okładka została zastąpiona przez grubą oprawę. Niestety książka jest starsza nawet ode mnie, zatem gdy ją nabyłem, była już mocno podniszczona — wyjaśnił krótko, szybko, ze złym akcentowaniem słów, zatem istniało spore prawdopodobieństwo, że dziecko zrozumiało tylko pojedyncze wyrazy. Japoński w mowie nie był jego mocną stroną, nigdy też się nie starał, by się taki stał.
Nie lubił dzieci, miał zatem nadzieje, że dziewczynka szybko zmieni obiekt swojego zainteresowania, może właśnie dlatego znów postanowił skupić się na treść dramatu, którego znał prawie na pamięć przez częste sięganie po niego.

PS Pomieszałem kolor czcionek.


Ostatnio zmieniony przez Havoc dnia 05.10.17 23:10, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.10.17 23:03  •  Gabinet 017 - Page 3 Empty Re: Gabinet 017
- Ooo... pan to jest mądry. - Dziewczynka pokiwała głową z uznaniem. Była jeszcze maleństwem i pewnie w swoim ojczystym języku nadal dopiero uczyła się czytania i pisania. Fakt, że mężczyzna wręcz pochłaniał książkę napisaną nieznanymi jej znakami był nawet więcej niż imponujący. Oczy młodej istotki błysnęły żywym zainteresowaniem, a kąciki ust podskoczyły w rozradowanym uśmiechu. Niewiele jednak miała czasu na dalsze zawiązywanie znajomości, gdyż poprzednia pacjentka właśnie opuściła gabinet. Mama dziewczynki od razu wstała, dla przyspieszenia sprawy wciąż trzymając córkę na rękach. Ta jeszcze tylko pomachała swojemu nowemu idolowi nim zniknęła za drzwiami z numerem 017. Po drugiej stronie na wolnym krześle pojawił się kolejny oczekujący pacjent, ale ten już nie był zbyt rozmowny. Rzucił tylko uprzejmym przywitaniem, upewnił się co do swojej pozycji w kolejce i zatonął w gazetce z sudoku. To pozwoliło informatorowi we względnym spokoju nacieszyć się lekturą przez kolejne kilkanaście minut. Wtedy to z zaczytania wyrwało go szczęknięcie klamki oznajmiające zwolnienie gabinetu.
Wewnątrz, za schludnie zorganizowanym biurkiem siedział starszawy facecik, na widok którego u większości ludzi pojawia się skojarzenie z ulubionym wujkiem. Uśmiechnięty, pulchny i obdarzony gęstym, a zadbanym wąsikiem mężczyzna w kitlu zgodnie z małą podstawką na blacie był doktorem F. Dunbrockiem.
- Dzień dobry, dzień dobry - przywitał się zaraz, gdy tylko ujrzał w drzwiach swojego kolejnego pacjenta. - Proszę usiąść, tak tak, już się panem zajmiemy. Pan Mike Havoc, tak?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.10.17 23:41  •  Gabinet 017 - Page 3 Empty Re: Gabinet 017
Zerknął kolejny raz na dziewczynkę, bo właśnie zaskarbiła sobie u niego nić sympatii. Mądre dziecko. Znała się na rzeczy.
Wiem, ale dziękuję za szczery komplement — powiedział z typową dla siebie skromnością i ponownie wrócił do lektury, tym razem nie odwracając wzroku od książki, aż do momentu, kiedy drzwi do gabinetu otworzyły się ponownie, co było dla niego jasnym sygnałem, że nadeszła jego kolei. Schował książkę i okulary, po czym wszedł do gabinetu i zamknął drzwi, pozostawiając za swoim plecami tę hołotę, która najwyraźniej nie wiedziała, że w szpitalu powinna panować cisza. Zdjął maseczkę, która bądź co bądź zniekształcała wypowiadane przez niego słowa.
Dzień dobry. Owszem, nazywam się Mike Havoc — przywitał się z mężczyzną uprzejmie, choć w tonie jego głosu nadal nie przyplątała się żadna emocja, jakby w ogóle ich nie posiadał. Zawiesił torbę na oparciu krzesła, po czym na nim usiadł. — Na skutek systemu obronnego ograniczonego organizmu żywego mój nadgarstek został wyłamany ze stawów. Wymaga prześwietlenia, by dokładnie zlokalizować miejsce złamania oraz jego zasięg — powiedział rzeczowo, zanim doktor, który notabene nie wzbudził jego zaufania, zdążył zapytać o jego dolegliwość. — Proszę się tym odpowiednio zająć i dołożyć wszelkich starań, aby przywrócić rękę do dawnej sprawności — dodał, zerkając lekarzowi prosto w oczy. — Bardzo ją lubiłem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.17 0:14  •  Gabinet 017 - Page 3 Empty Re: Gabinet 017
Lekarz milczał uprzejmie przez całą niedługą przemowę Havoca, uśmiechając się delikatnie pod wąsami. Gdyby dać mu siwą brodę i czerwony strój, byłby perfekcyjnym świątecznym Mikołajem, ale na chwilę obecną zamiast prezentów rozdawał tylko diagnozy, recepty i skierowania.
- Oczywiście, zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby pańska ręka nie doznała żadnego trwałego uszczerbku. W takim razie tylko momencik - urwał, by pospiesznie wpisać kilka danych do komputera. Nie minęła minuta, nim doktor Dunbrock znów przeniósł wzrok na swojego pacjenta. - I możemy zabrać się za prześwietlenie. Zapraszam do sąsiedniego pokoju. - Gestem dłoni wskazał na drzwi i sam także wstał, kierując się do pracowni rentgenowskiej. Pokierował informatora do maszyny i założył ołowianą osłonę, poinstruował, by pozostawić rękę nieruchomo na powierzchni blatu i sam pospieszył uruchomić rentgen. Pojawił się z powrotem po niespełna dwóch minutach.
- I gotowe. Proszę zdjąć osłonę i wrócić do gabinetu, a ja jeszcze zrobię wydruk do dokumentacji - oznajmił. - Zazwyczaj zdjęciami RTG zajmuje się osobny pracownik, ale jak sam pan widział, mamy tu małe zamieszanie. To zajmie chwileczkę - dodał przepraszającym tonem i podreptał do rogu pomieszczenia, gdzie znajdowało się centrum dowodzenia pracowni. Zaraz też rozległ się znajomy szum drukarki, po czym doktorek wrócił do pierwszego pokoju z plikiem kartek, które umieścił w brązowej kopercie i odłożył na bok biurka. W dwa kliknięcia na monitorze również pojawiły się świeżo wykonane zdjęcia.
- Mhm, tak. wybity ze stawu, ale nie ma pęknięć kości. Będzie trzeba nadgarstek nastawić i unieruchomić. - Energicznym krokiem obszedł biurko i wyciągnął ręce po uszkodzoną kończynę. Jednym wprawnym ruchem ustawił nadgarstek w prawidłowym położeniu, na co ten zareagował cichym chrupnięciem. widać było, że dla pana Dunbrocka nie jest to pierwszyzna. Opatrunek unieruchamiający wydawał się zakładać sam; był to jeden z tych nowych typów usztywnienia, który wyglądał niemalże jak zwykłe owinięcie bandażem, a nie pozwalał na nawet najmniejszy ruch uszkodzonego stawu.
- Proszę zgłosić się do zdjęcia usztywnienia za jakieś cztery tygodnie, chyba że wystąpiłyby jakieś niespodziewane objawy. Potem przez jakiś czas będzie jeszcze trzeba stabilizować rękę bandażem elastycznym, ale z dwa do trzech miesięcy wróci do pełni sprawności - zapewnił lekarz, uśmiechając się promiennie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.17 0:43  •  Gabinet 017 - Page 3 Empty Re: Gabinet 017
Mimo wszelkich wątpliwości, głównie spowodowanych niechęcią do konsultowania swojego stanu zdrowia z fachowcami w tej dziedzinie, Mike Havoc musiał przyznać, że Dr F. Dunbrock był osobą na odpowiednim stanowisku - kompetentną, mającą fach w ręku. Miał zatem szczęście, że akurat trafił na jego dyżur. Pozwolił sobie nawet na subtelny uśmiech, kiedy przemieścił się do sąsiadującego, dobrze wyposażonego pomieszczenia. Przez jej stan i rozległe obrażenia, była całkowicie sparaliżowana - nie mógł wykonywać nadgarstkiem nawet najmniej złożonych ruchów, zatem utrzymanie go w bezruchu było aż nazbyt proste. Wstrzymał również oddech, kiedy sprzęt medyczny został uruchomiony i zrobił mu zdjęcie.
Taki bałagan powinien być niedopuszczalny w placówkach takiego kalibru — mruknął pod nosem w ramach komentarza na słowa mężczyzny i zgodnie z poleceniem wrócił do gabinetu. Usiadł tym na swoim poprzednim miejscu i czekał cierpliwie, aż lekarz do niego dołączy. W tym czasie odwinął prowizoryczny kompres i usztywnienie, które zrobił w domowych warunkach.
Kiedy mężczyzna w końcu pojawił się drzwiach, oczy informatora skupiły się na nim. Wsłuchał się w postawioną diagnozę i patrzył jak wpisuje ją i dołącza resztę dokumentacji najprawdopodobniej do elektronicznej kartoteki, aż w końcu przyszedł wyczekiwany długo przez rodzimego obywatela M-5 moment. Nastawienie nadgarstka. Zabieg ten nie należał do przyjemnych, dostarczył Havocowi zalążek bólu, wyczuwalnego nawet przez uszkodzony chorobą genetyczną układ nerwowy, jednak jego piętno nie odbiło się na jego twarzy. Była nadal spokojna i pozbawiona jakiekolwiek grymasu, kompletnie niewzruszona. Opatrunek unieruchamiający był zdecydowanie lżejszy od swojego poprzednika - gipsu i bardziej praktyczny. Podstęp medycyny był chyba jedyną akceptowalną przez kogoś takiego jak Mike, który utknął w dawnych czasach, zmianą prowadzącego świat ku lepszemu.
Dobrze, panie doktorze — zgodził się machinalnie, tym razem deklarując się, że dostosuje się do lekarskich zaleceń, choć rzadko słuchał w tej materii kogokolwiek i polegał na własnej wiedzy, która z pewnością nie była tak rozwinięta jak tego lekarza. — Czy to już wszystko? — zapytał, bo bardzo chętnie opuściłby już to miejsce, którego notabene miał już dość. Znów nasunął na twarz maseczkę, która częściowo zasłaniała jej bladość. Kiedy wyjdzie za drzwi, znów natężenie zarazków wzrośnie. Jego organizm nie był szczególnie odporny na takowe, zatem wolał się zabezpieczyć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.10.17 0:39  •  Gabinet 017 - Page 3 Empty Re: Gabinet 017
Na pociesznym obliczu doktora pojawił się wyraz zadowolenia. Skinął lekko głową i nie przejmując się za bardzo, zasiadł z powrotem przy swoim biurku. Nacisnął kilka klawiszy w komputerze, po czym maleńka drukareczka wypluła kawałek papieru oznaczony danymi pacjenta i kodem kreskowym. Lekarz sprawnie nakleił etykietkę na kopertę ze zdjęciami rentgenowskimi i odłożył na niewielki stosik identycznych brązowych pakiecików.
- Proponuję od razu podejść do rejestracji i umówić się na zdjęcie opatrunku, a tak... to już będzie wszystko. Zdrowia panu życzę - odpowiedział uprzejmie doktor Dunbrock, posyłając pacjentowi kolejny serdeczny uśmiech. Ledwie wypowiedział swoje pożegnanie, zagłębił się w wypełnianiu karty pacjenta w systemie komputerowym. Przy odrobinie szczęścia zdąży uporać się z formalnościami jeszcze nim kolejna osoba zdąży wejść do gabinetu i zająć miejsce. Havoc zaś mógł bez przeszkód rozstać się z budynkiem szpitala na najbliższy miesiąc.

Nadgarstek został nastawiony i usztywniony. Postać będzie nosić opatrunek przez najbliższe dwie fabuły, co uniemożliwia jakikolwiek ruch uszkodzonego stawu. Przez kolejne dwie fabuły zakres ruchów będzie ograniczony, potem sprawność ręki wróci do normy.

[zt, bo podejrzewam, że nie masz tu już nic do roboty]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.18 15:59  •  Gabinet 017 - Page 3 Empty Re: Gabinet 017
Wydarzenie fabularne
Postać: Warner
Cel: wymiana mechanicznego serca na organiczne i, w przypadku braku powikłań, płuca
Ryzyko: średnie - pojawią się kostki na odrzucenie przeszczepu, ale nie będą wyśrubowane.
EDIT: Czas akcji to początek stycznia.

Gdy tylko Warner przekroczył próg gabinetu, został dostrzeżony przez lekarza, siedzącego akurat przy biurku i wypełniającego papiery. Na widok eliminatora, doktor oderwał się na moment od dokumentów i posłał mu zmęczone spojrzenie znad okularów. - Moriyama-san? Proszę usiąść. - powiedział tylko, otwartą dłonią wskazując mu plastikowe krzesło naprzeciw stołu. Dziwnym trafem siedziska pacjentów zawsze wykonane były z najgorszej jakości materiałów, podczas gdy ludzie z dwoma literkami przed nazwiskiem rozpierali się wygodnie w skórzanych fotelach. Mężczyzna w kitlu dalej zawzięcie wypełniał kartki, których sokole oczy żołnierza mogły naliczyć przynajmniej dziesięć. Milczenie zapadło w gabinecie, bowiem konował nie zwracał na razie zbyt wielkiej uwagi na swojego pacjenta.
Po kilku minutach, które ciągnęły się w nieskończoność, ostatnie litery zostały wpisane, ostatni podpis złożony i lekarz podsunął Warnerowi pod nos te same papiery, które właśnie wypełniał. Odchylił się do tyłu i oparł o wygodną skórzaną powierzchnię. - Proszę to uważnie przeczytać, Moriyama-san i podpisać w odpowiednich miejscach. - a owych odpowiednich miejsc na tych dziesięciu kartkach było sporo. Przeglądając je, eliminator mógł zwrócić uwagę na część poświęconą braniu odpowiedzialności, fragment o firmie ubezpieczeniowej żołnierza, a nawet pole na skróconą wersję testamentu. - Nie będę pana oszukiwał, operacja jest dość ryzykowna, proszę się więc nie dziwić, że państwo chce, aby wszystkie swoje sprawy załatwił pan przed nią. - głos doktora, mimo grzecznego tonu, był beznamiętny, tak jakby jego właściciel był raczej zmęczony czekającą go pracą aniżeli podniecony wyzwaniem. - Oczywiście, dokonamy wszelkich starań, znajdzie się pan pod opieką profesjonalnego zespołu, ale organizm może odrzucić nawet najlepszego dawcę. - nawet jeśli tym dawcą był sam biorca. Serce, które miał otrzymać, zostało wyhodowane w warunkach laboratoryjnych z jego własnego materiału genetycznego, pobranego na samym początku procedury, kiedy jego zgłoszenie zostało przyjęte. Data operacji została wyznaczona właśnie na podstawie dojrzewania i rozwoju owego organu. - Proszę mi wybaczyć moje maniery. - powiedział, choć ton nie wskazywał na jakąkolwiek skruchę - Nazywam się Kuroi Asano i będę pańskim lekarzem prowadzącym. - przedstawił się sucho. Choć Warner miał okazję znać to imię z zaleceń, które musiał wypełniać przed przystąpieniem do operacji czy z podpisów, które widział teraz na papierze, to na własne oczy widzieli się dopiero teraz.


wygląd lekarza:


Ostatnio zmieniony przez Ivo dnia 24.02.18 17:24, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.18 16:24  •  Gabinet 017 - Page 3 Empty Re: Gabinet 017
 Obawiał się, że wraz ze zbliżeniem do sądnego dnia podda się wątpliwościom i zrezygnuje z ofiarowanej mu szansy. Dotychczas nie pomyślał o możliwości odwrócenia dawnej operacji; po co miałby to robić, skoro jego życiu nie zagrażało żadne niebezpieczeństwo? Nie rozważał wyhodowania organów na bazie własnego kodu genetycznego, zwyczajnie starał się nie myśleć o zmechanizowaniu, chociaż był to problem, który zawsze w jakimś stopniu mu przeszkadzał. Kiedy jednak stał przed drzwiami gabinetu, nie czuł żadnego zawahania. Podjął tę decyzję już dawno temu i nie zamierzał teraz się wycofać.
 Zapukał, a później wszedł do środka. Obrzucił pokój przelotnym spojrzeniem, które ostatecznie ulokowało się na zmęczonej twarzy lekarza. W pewnym sensie wyglądali podobnie – obaj pozbawieni energii. Eliminator nie pokazywał po sobie ani ekscytacji, ani strachu, raczej zobojętnienie, jakby załatwiał rutynowe sprawy w urzędzie. Opłacał rachunki, wysyłał list, cokolwiek. Był spokojny. Skinął głową i usiadł na wskazane krzesło, a jej twarda powierzchnia bynajmniej nie godziła w jego wymóg wygody.
 Czekał cierpliwie na kolejne słowa lekarza, zaś czas dłużył się i dłużył. Nie brakowało mu cierpliwości, ale pewne sprawy chciał mieć jak najprędzej za sobą. W trakcie, gdy mężczyzna wypełniał stos papierów, wzrok okularnika dokładniej prześledził wnętrze gabinetu. Nigdy nie przepadał za przychodniami czy szpitalami, emanowały specyficzną aurą. Chyba każdy pacjent to wyczuwał.
 Wyprostował się i skoncentrował na podsuniętych papierach, by zaraz zapoznać się z ich treścią.
 — To zrozumiałe — mruknął, dostrzegając fragmenty podkreślające ryzyko związane z operacją i inne aspekty prawne. Sięgnął po długopis na sprężynce i po przeczytaniu całości dokumentów począł składać w odpowiednich rubrykach swój podpis. — Nie szkodzi. — Nie przywiązywał w tej chwili uwagi do grzeczności. — Jak dokładnie przebiega cały zabieg i jak szacuje pan czas na jego wykonanie? — Uniósł nań oczy znad oprawek okularów i oddał papiery. — Kiedy będę w stanie wrócić do czynnej pracy?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.18 17:23  •  Gabinet 017 - Page 3 Empty Re: Gabinet 017
Obojętność obu mężczyzn była niczym lustrzane odbicie, tak samo ich wyraz twarzy czy zachowanie. Opisawszy sprawę od strony urzędowej pozwolił, by świadomość ryzyka wsiąknęła w Warnera należycie. Zamilkł więc, pozwalając żołnierzowi zastanowić się nad całą tą operacją.
- Chce pan znać wszystkie techniczne szczegóły? - odpowiedział pytaniem na jego pytanie, nachylając się ku niemu i składając dłonie w piramidkę, znad której lustrował oblicze eliminatora. Zaraz jednak kontynuował - Procedura będzie przebiegała następująco: zespół składający się z chirurgów-inżynierów wprowadzi panu do klatki piersiowej nowe, biologiczne serce, z pańskiego DNA, Moriyama-san, a następnie odłączy sztuczną pompę, która do tej pory utrzymywała pana przy życiu. Będzie pan pod narkozą przez cały czas trwania zabiegu, tak jak i pod wpływem leków immunosupresyjnych, w celu zapobieżenia odrzucenia wszczepu. - westchnął lekko, jakby taka ilość wypowiadanych słów również go męczyła. - Następnie przetrzymamy pana tydzień pod obserwacją i powtórzymy procedurę, tym razem z płucem. - zdjął ostentacyjnie szkła okularów i potarł grzbiet nosa, robiąc przerwę w tłumaczeniu. Zamknął przy tym oczy, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią na ostatnie pytanie siedzącego przed nim wojskowego. Założył je na powrót i wbił spojrzenie w eliminatora.
- To wszystko będzie zależało od tego, jak dobrze przyjęty zostanie wszczep. Miesiąc to absolutne minimum, Moriyama-san i nie wolno go przekroczyć, choćby ci rebelianci palili całą dzielnicę. Zrozumiano? - mimo groźnie brzmiącego ostatniego słowa, oblicze lekarza nadal pozostało bez wyrazu. Może drgnęło lekko, gdy wspominał o rebeliantach. - Potem również radziłbym się nie przemęczać, ale rozumiem, że w pańskim zawodzie jest to nieuniknione, więc musimy przymknąć na to oko. Oczywiście, przez ten pierwszy miesiąc żadnych papierosów ani alkoholu. - dodał, przypominając coś sobie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.18 22:32  •  Gabinet 017 - Page 3 Empty Re: Gabinet 017
 — Zgadza się — potwierdził, kiwnąwszy nieznacznie głową. Skupił się na monologu lekarza, szukając między słowami czegoś, co powinno go zaalarmować, co może uświadomiłoby mu jakąś szkodliwą niewiedzę na temat przebiegu i konsekwencji operacji, ale nic takiego nie znalazł. Zdawał sobie sprawę, że niektórych rzeczy nie da się przewidzieć ani im zapobiec bez wcześniejszego przygotowania, ale pokładał wiarę (a raczej starał się pokładać) w umiejętności personelu medycznego. Zgodził się podjąć to ryzyko z wizją prędkiego powrotu do służby jako bardziej ludzka wersja siebie. Czy zmieni to coś wyłącznie na płaszczyźnie fizyczności czy wpłynie także mentalnie…?
 — Miesiąc to absolutne minimum.
 Powstrzymał się przed jawnym okazaniem drobnego nieukontentowania. Wiedział, że bez odpowiedniej rehabilitacji i czasu na powrót do poprzedniej kondycji zrywanie się na misje byłoby z jego strony całkowitą głupotą.
 — Tak. — Poprawił machinalnym gestem okulary na nosie. — Co się stanie w przypadku odrzucenia przeszczepu?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Gabinet 017 - Page 3 Empty Re: Gabinet 017
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach