Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 15.02.18 23:41  •  Gabinet medyczny  Empty Gabinet medyczny
Pracownia dr Petrovnej nie różni się praktycznie niczym od innych gabinetów w budynku. średniej wielkości biurko zawalone stertą papierzysk, niewygodne krzesło i parę pomniejszych komód i szafek, pełnych pomniejszych sprzętów, medykamentów i rzeczy "bardzo-niezbędnych-do-pracy-których-nie-wolno-wyrzucić-bo-nie-i-już".
pod jedną ścianą ustawiono kozetkę, przy drugiej metalowy stół operacyjny i aparaturę do nagłych przypadków.
Wszędzie panuje przedziwny, względnie kontrolowany chaos, ale pomieszczenie samo w sobie dość sterylne i czyste, o co z pewnością dba personel sprzątający, a niekoniecznie sama pani doktor.

~*~

Ten dzień zaczął się jak każdy inny. Praktycznie zaspała, wyciszając wszystkie cztery budziki i fundując sobie kilka zbawiennych, pięciominutowych drzemek. Mimo to, wciąż na wpół martwa, jak to każdego poranka, zdołała w biegu złapać kubek termiczny z kawą i torbę i pobiec do pracy.
Jak zwykle na parterze się cofnęła, bo drzwi zostały niezamknięte.
Ale potem już praktycznie nic nie zakłóciło jej podróży do oddziału medycznego. No może poza drobnym elementem...
- Bez karty cię nie przepuszczę.- Odparł z uporem godnym fanatyka portier, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Naprawdę uważasz, że gdyby ktoś podrobił moją przepustkę, to pierwszą rzeczą jaką by zrobił byłoby pójście do pracy?!- Jęknęła wściekle Irina, grzebiąc zażarcie w torebce, w poszukiwaniu swojej karty magnetycznej. Portfel – nie. Klucze – nie. Kalendarz – nie. Kupon zniżkowy na kawę przy zakupie trzech ciastek z kremem? O. Szukała tego niedawno. Ale nie, to też nie to!
- Kto by to widział pani doktor...
Irina naprawdę starała się lubić ludzi. Tak po prostu, z ludzkiej potrzeby bycia częścią jakiejś względnie miłej społeczności. Ale, gdy tak spoglądała na szyderczy uśmieszek portiera, budziły się w niej najgłębsze żądze mordu.
W przypływie frustracji wysypała wszystko z torebki na blat, ignorując fakt, że jakieś stare rachunki, chusteczki i części zepsutego długopisu poleciały prosto na podłogę po drugiej stronie okienka, ku wyraźnemu niezadowoleniu mężczyzny.
Spomiędzy sterty rzeczy wygrzebała kartę magnetyczną, odbiła ją w czytniku, zgarniając swoje manatki z powrotem do torby.
- Dobrego dnia.- Posłała portierowi serdeczny uśmiech, odbierając swoją pocztę i raporty na dzień dzisiejszy i przechodząc do części gabinetowej

Stając na progu gabinetu, dotarło do niej, że o czymś zapomniała. Pytanie tylko o czym, bo z jakiegoś powodu ten dzień miała zaznaczony w kalendarzu i wcale nie oznaczał on wypłaty. Przysiadła za biurkiem, nerwowo postukując paznokciami o blat.
W końcu, po dłuższym czasie i grzebaniu w dokumentach z nadzieją, że może jednak gdzieś coś na ten temat zapisała, spłynęło na nią olśnienie.
No tak!
Nowa stażystka miała się pojawić w jej gabinecie o dziewiątej.
Wzrok Iriny powędrował do zegarka na ścianie. Zepsuty. No tak, miała wymienić baterie dwa miesiące temu. Zerknęła na telefon.
08:40.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.02.18 13:24  •  Gabinet medyczny  Empty Re: Gabinet medyczny
- Tak, proszę pana. - głos Luizy był stłumiony, co nie powinno dziwić zważając na fakt, że dopiero się obudziła - Nie, nie planuję tego robić. Już nawet szukam ubrań, jeżeli to pana interesuje. Tak, idę do pracy z rana. Czy jest jakaś kontrola, o której nic nie wiem?
Dziewczyna westchnęła cicho, kiedy schodziła na parter. Kiwnęła głową w stronę swojej siostry na powitanie, dalej słuchając swojego rozmówcy z łatwo zauważalną irytacją licząc, że wreszcie się rozłączy i da możliwość przygotowania się na spokojnie. Zdążyła zjeść śniadanie i przygotować wszystko, czego potrzebowała do wyjścia, zanim mężczyzna był na tyle miły, aby skończyć swój monolog na jej temat i przejść na bardziej przydatne tematy.
- Czy ja o czymś nie zapominam? - spytała po upływie dwóch minut, spoglądając na kalendarz, jaki ustawiła w swoim identyfikatorze, po czym zamarła.
Dzisiaj miała iść do laboratorium. Jako stażystka.
Ile to już minęło czasu, odkąd skończyła swoje początkowe lekcje pod czujnym okiem lekarza? Wciąż pamiętała, do ilu ciekawych akcji dochodziło, kiedy pomagała Aracie zszywać Kaukaza, a potem obydwoje zaczynali na siebie bluzgać ze Spadzińskim, co doprowadzało lekarza do szewskiej pasji, bo nie dość, że skupiali się na czym zupełnie innym, to jeszcze prowadzili dialog w języku, którego mężczyzna nijak nie rozumiał. Ale to połowa biedy... Nie miała do końca pojęcia, co mówić o osobie, do której miała się udać.
Irina Petrovna, należąca do skrzydlatych. To jedyne, co udało jej się wyłowić od zaprzyjaźnionych wojskowych. Nie mówili nic na temat jej charakteru ani cierpliwości, co nieco martwiło Polkę - wszak jej fobia wcale nie ułatwiała pracy. Ale wciąż chciała z nią walczyć, a sama nie da rady.

Ruszyła więc niepewnie na północ miasta modląc się, żeby kobieta nie okazała się z piekła rodem. Szła do jej gabinetu powoli, jakby miała zaraz stracić przytomność przez same nerwy. Przystanęła ona na chwilę przed drzwiami do pomieszczenia i złapała kilka powolnych oddechów, a następnie zerknęła na zegarek. 8:55, dzięki Bogu, nie będzie wyglądać na spóźnialską. Po upływie minuty dziewczyna zapukała i poczekała, aż usłyszy, że może wejść. Kiedy to zrobiła, rozejrzała się szybko po pomieszczeniu, szukając wzrokiem kobiety.
- D-Dzień dobry! - odezwała się automatycznie i pochyliła delikatnie głowę w geście szacunku - Nazywam się Luiza Kamińska, miło mi panią poznać.


Ostatnio zmieniony przez Berenika dnia 17.02.18 16:11, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.18 15:39  •  Gabinet medyczny  Empty Re: Gabinet medyczny
Irina wysiedziała cierpliwie może z pięć minut, przeglądając w tym czasie wszystko co było do przejrzenia, po czym postanowiła, że zajmie się uporządkowaniem gabinetu, co by nowego członka jej małego (aktualnie jednoosobowego) zespołu medycznego nie przerazić. Spojrzała krytycznie na biurko, na którym było już chyba wszystko. Począwszy od długopisów, zakreślaczy i notesów pełnych patyczaków, przez komputer, jej ulubiony kubek z żółwiem, ramkę ze zdjęciem z wesela, pocztą z praktycznie całego tygodnia i papierologią wszelaką. Przez głowę przeleciała jej szatańska iście idea, co by stażystkę zaprząc do pracy przy dokumentach i raportach tak szybko jak to tylko będzie możliwe. Ale na razie... wypadałoby się ich pozbyć.
Co z oczu, to z serca, prawda?

Niosąc stertę dokumentów i teczek, które wcześniej zalegały jej biurko, wprost do szuflady, usłyszała nieśmiałe pukanie do drzwi.
- Proszę, otwarte.- Zawołała, łokciem wciskając przycisk automatycznie otwierający przesuwne drzwi. Odwróciła się w stronę stojącej na progu dziewczyny, wychylając głowę zza papierowej wieży.- Wchodź, wchodź, nikogo jeszcze dzisiaj nie przywieźli, mamy chwilę spokoju.
Wyciągnęła rękę na przywitanie, potrząsając energicznie dłonią nowej stażystki.
- Dr Petrovna. Irina Petrovna. Mów jak chcesz.- Kobieta posłała jej łagodny uśmiech, puszczając ją wreszcie i wskazując na krzesło ustawione naprzeciw biurka.- Siadaj, ja tylko zajmę się papierologią.
I jeśli do tej chwili ktokolwiek mógłby wciąż wierzyć, że dr Petrovna jest odpowiednią osobą, która z pewnością podoła  trudom i obowiązkom opiekuna młodej, pełnej zapału stażystki... no cóż. W momencie gdy z impetem wrzuciła stertę straszliwie ważnych dokumentów do szuflady, bez jakiegokolwiek ich  segregowania, po czym przymknęła ją stopą, otrzepując zadowolona dłonie, wrażenie to prysło całkowicie.

- Kamińska, hm?- Wróciła do biurka, postukując palcami w teczkę z jej danymi.- Nietutejsze nazwisko. M6? Przyznaję, że dość mocno zaskoczyła mnie informacja o stażystce. Ale to dobrze, że jesteś. Każda pomoc się przyda.
Przysiadła naprzeciwko, zgarniając resztę rzeczy na bok, by móc się bez większych problemów pochylić w jej stronę i przyjrzeć uważnie.
Cóż za urocza młoda dziewczyna!- Przemknęło jej przez myśl, kiedy zlustrowała ją od czubka rudej głowy, do trzęsących się pewnie z tremy dłoni. No cóż, ochotników do ratowania życia nigdy zbyt wiele!
Prawdę mówiąc, byłoby miło wreszcie mieć pewność, że kiedy ona jest za murem i zbiera do kupy swoich nieszczęsnych towarzyszy broni, to zostawia tu kogoś względnie chociaż ogarniętego (nie żeby nie ufała swoim kolegom z pracy, ale kto wie kiedy którego zatrzyma portier za brak karty magnetycznej?).
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.18 21:42  •  Gabinet medyczny  Empty Re: Gabinet medyczny
Pierwsze wrażenia?
Jak w domu.
Dokładnie ten sam artystyczny burdel panował w jej pokoju, a był wręcz nie do porównania z warunkami panującymi u jej ojca. Pani Petrovna wychodziła wręcz na porządną kobietę przy duecie Kamińskich, co wywołało delikatny uśmiech na twarzy Luizy. Początkowo bała się, że to jej koniec, trafi na pedanta, którego nijak nie zdoła zadowolić, a jednak - miła niespodzianka.
"Jeszcze dzisiaj nikogo nie przywieźli."
O Boże, a planowali? Dziewczyna z całych sił utrzymała uśmiech, który na razie trzymał się na jej twarzy, a następnie wreszcie ściągnęła z siebie płaszcz i na razie zarzuciła go sobie na ramiona, po czyn posłusznie usiadła na miejscu wskazanym przez panią doktor, kładąc dłonie na kolanach. Obserwowała ją, kiedy ta z gracją słonia w składzie porcelany pozbyła się swojej nieszczęsnej papierkologii nogą, aby następnie wrócić do rudowłosej.
- Tak, pani doktor. - dziewczyna kiwnęła głową - Moja rodzina pochodzi z M-6.
Wnioskuję, że z panią może być podobnie?

O słodka ironio. Ale jej nazwisko zalatywało rosyjskim - a ta mniejszość była bardziej popularna w M-6 jak M-3. Ach, ta słowiańska krew, można ją znaleźć prawie wszędzie! Możliwe, że nawet potrafiła mówić po polsku. Jakie by to było ułatwienie życia, nie ma co. Mimo tylu lat, wciąż starała się pamiętać, jak brzmi jej pierwszy język - no i czasem potrafiła jeszcze robić jakieś pomyłki.
Szczerze mówiąc, nie do końca była pewna, co myśleć o tej sytuacji. Miała wrażenie, że swoją obecnością robiła kobiecie nie wiadomo jaką nadzieję, że serio będzie bardzo użyteczna i może nawet zdoła jej pomóc w trakcie gdy pojawią się ranni... Wojna papierowa i kawa to jedna, składanie ludzi to drugie.
A składanie zakrwawionych wojaków to już w ogóle inny świat. To powinno być zaznaczone w jej kartotece, ale jakoś... Bała się przyznawać. W ogóle nie wiedziała, co powiedzieć. Kobieta przed nią wyglądała na może nieco starszą od niej, ale była z wojska. Była skrzydlatą. I medykiem. A Brenia? To zwykły ochotnik. Siedzi tu dłużej jak niejeden wojak w jej wieku, ale wciąż, o ironio, jest tylko zwykłym, uroczym cywilem w mundurze, kiedy dają takową okazję.
Wyglądało to dosyć śmiesznie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.18 1:43  •  Gabinet medyczny  Empty Re: Gabinet medyczny
W szalonym świecie lekarzy wojskowych nigdy nie było wiadomo czy przywiozą im pacjenta, który skaleczył się w paluszek nożem podczas próby poderwania panienek w barze metodą na obrońcę ludzkości, czy może z paluszkiem schowanym w foliowej torebce z lodem, czy może nawet bez paluszka i w sumie całego przedramienia w ogóle.
Ot rosyjska ruletka.
Choć trzeba przyznać, że Petrovna o wiele bardziej lubiła krytyczne przypadki od nudnych dni, kiedy wszyscy zdawali się być w pełni zdrowi.
Czy to już podpadało pod sadyzm czy jedynie miłość do własnej pracy...?

Na pytanie o pochodzenie kobieta skinęła głową, uśmiechając się łagodnie.
- Tak się jakoś złożyło, że trzeba było opuścić nasze rodzinne strony, a M3 zdawało się być najbardziej... interesujące?- Przecież się nie przyzna, że przyjechała tu w celach zgoła innych niż leczenie ludzi, prawda? Po co wzbudzać negatywne uczucia w nieświadomej dziewczynie.
Spuściła  wzrok na jej zamkniętą teczkę, stwierdzając, że to dobry moment, aby przejrzeć dokumentację. Rozejrzała się po biurku w poszukiwaniu okularów. Szlag. No dobra, damy radę bez.
Przerzuciła parę pierwszych stron, szukając wciśniętej gdzieś do środka metryczki i doświadczenia zawodowego. Gdy w końcu dokopała się do nich, rzeczą jaką przykuła najpierw jej uwagę, był wiek nowej stażystki.
- 28 lat..? Wyglądasz na sporo młodszą...- Trzeba przyznać, że w tym momencie Irinę zatkało. Spodziewała się studentki, która musi odbębnić swoje praktyki, a dokumenty jasno wskazywały, że ma do czynienia z ochotniczką.-  Nie zaprzątaj sobie głowy tytułowaniem i „paniowaniem” dobrze? Wiem, że jest u nas sporo... ekhm wyższych rangą ktosi, którzy po prostu marzą, aby ich całować po dłoniach i tytułować Bóg wie jak, ale to nie tu. Nie mamy na to czasu, poza tym, czy wymyślono lepszą kurację odmładzającą niż partnerskie stosunki ze stażystami? Nie sądzę.
Kobieta oparła wygodnie łokcie na blacie stołu, splatając dłonie tylko po to, by na nich oprzeć podbródek. Uśmiech nie schodził jej z twarzy, zupełnie jakby już sama obecność Kamińskiej ją cieszyła.
- Nie wiem czy szefostwo powiedziało ci o dokładnym zakresie obowiązków, kiedy cię do mnie przydzielali, bo mi zdradzono tylko, że dostanę kogoś do pomocy w sprawach „biurowych”.- Irina powiedziała to takim tonem, zupełnie jakby nie rozumiała dlaczego ktokolwiek z przełożonych stwierdził, że potrzebuje wsparcia w pracy z ważnymi raportami i medyczną dokumentacją. Przecież ona doskonale to wszystko ogarniała!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.02.18 19:17  •  Gabinet medyczny  Empty Re: Gabinet medyczny
M3 zdawało się interesujące, co?
To zależało od podejścia. Rodzina Kamińskiej przyjechała tutaj tylko i wyłącznie dlatego, bo dostała takowe zlecenia z góry, stąd nikt nie miał za bardzo wyboru - gdyby ją ktoś spytał, to nigdy by tutaj nie przyjechała z własnej woli. Przynajmniej wtedy. A samą śpiewkę już słyszała... Jej ojciec wspominał, że nie wszyscy tutaj należeli do najświętszych i po niektórych było to widać... Albo dało się wyczuć po ich zachowaniu. Luiza mogła przymykać oko na wiele rzeczy, ale nie była aż tak głupia, jak niektórzy mogli myśleć - ale dla zwyczajnego spokoju nie zadawała pytań.
Ci, którzy pytają za dużo, znikają z tego miasta, jak gdyby nigdy nic. A brak ignorancji nie zawsze równał się wygodnemu życiu pod wodzą sił. Czasem wygodniej było wszystko notować z boku.
- To nie jest pierwszy raz, kiedy to słyszę. - dziewczyna roześmiała się, spoglądając na Irinę - Także, cóż... Niespodzianka.
Akurat to ją zawsze bawiło, bo nie miała nic przeciwko temu, żeby ją odmładzano o kilka dobrych lat. Irina też nieźle wyglądała, więc pod tym względem były kwita. Z tym, że jedna z nich to byle ochotnik, a druga - całkiem zaprawiona w boju wojskowa.
- Ach, okej. W takim razie będę mówić po imieniu, skoro nie ma takiego problemu. - odpowiedziała nieco głośniej niż wcześniej, starając się nie brzmieć jak mysz pod miotłą - Jestem zwyczajnie przyzwyczajona do faktu, że wszyscy są ponad mną, a spora część w dodatku lubi, jak się odpowiednio odzywa. No ale to M-3... Stare przyzwyczajenia z Japonii wciąż działają.
Nawet z samej ciekawości kiedyś o tym czytała, kiedy wgłębiała się po drodze w historię M-6. W Japonii zasady były o wiele bardziej pogmatwane niż w takiej Polsce, w dodatku była prosta zasada - stanowisko wyżej od ciebie zawsze ma rację, a ty nie masz nic do powiedzenia, szanuj swoich szefów. I coś w tym stylu. Nic dziwnego, że to wciąż bardzo mocno trzymało się w M-3, bo M-6... Z tego, co słyszała od ojca, czasem bywało zaskakująco różnie.
- Z tego, co wiem, ma wyglądać "podobnie do poprzedniej pracy tego typu". - rzuciła, drapiąc się po głowie - Uprzednio byłam pomocnikiem pana Araty, którego już w M-3 nie ma. Poza podstawową papierkową pracą, pozwalał mi nieco, hmm... Powiedzmy, że w zamian za dobre sprawowanie pomagał mi nieco walczyć z fobią w celach nauczenia nieco lekarskiego fachu.
Ach, wspomnienia... Ile razy prawie to ona nie potrzebowała pomocy lekarskiej. Nie zawsze wychodziło to tak fajnie, jak miało w zamyśle.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.02.18 1:00  •  Gabinet medyczny  Empty Re: Gabinet medyczny
Miasto-3 było dla Iriny od lat niezbadanym zagadnieniem, pomimo że sama ambicja i fascynacja, które ją tu popchnęły, powoli przygasały, ustępując miejsca chęci choć pozornego ustatkowania się. O ile o takich wartościach jak „dom” czy „rodzina” mogła w ogóle mówić osoba, która każdego miesiąca narażała swoje życie i dla której powrót z jakiejkolwiek misji był jedną wielką niewiadomą. Gdzieś w głębi duszy Petrovna zazdrościła tym wszystkim obywatelom – ich codziennych, prozaicznych dylematów, uporządkowanego trybu życia, spokoju ducha... Tak, tego ostatniego z pewnością najbardziej. Westchnęła bezgłośnie, zerkając na zdjęcie w ramce i poczuła jak ogarnia ją melancholia.
- Przyznam się otwarcie. Wolę to o wiele bardziej niż te wszystkie formułki, w których wszyscy się kochają...Tutejsze obyczaje zawsze były i będą dla mnie niezbadaną tajemnicą. Może to i lepiej, że trzymają mnie albo w tym gabinecie, albo poza murami... Przynajmniej nie przynoszę hańby mundurowi swojego oddziału.- Zaśmiała się lekko, zasłaniając usta dłonią. Nie powinna żartować z tak poważnych rzeczy, ale wspomnienia wszystkich wpadek straszliwie ją bawiły i zawstydzały jednocześnie..- W polowym namiocie medycznym nie zastanawiasz się nad głębokością ukłonów i odpowiednio fikuśnym słownictwem.
Taaak, jeśli coś naprawdę przerażało blondynkę, to z pewnością były to wszelkie publiczne wystąpienia i sytuacje, w których musiała się pokazać od tej bardziej „cywilizowanej strony”. Faux pas było drugim imieniem Iriny. Ciężko ukryć takie oczywistości, ale... Ona naprawdę się starała. Po prostu nawet przy próbie ogarnięcia tego wszystkiego, puszczała niektóre drobiazgi mimo uszu, po czym okazywało się, że właśnie te zupełnie nieistotne detale były najważniejsze, jeśli chciało się funkcjonować w „elicie”.

Uspokoiła zduszony chichot, gdy tylko dostała odpowiedź na swoje pytanie, aczkolwiek jedna część dość mocno ją. zaniepokoiła.
- Poczekaj chwilę.... „Pomagał mi walczyć z fobią”?- Uniosła lekko brwi, przerywając dziewczynie praktycznie w pół słowa. Przekartkowała dokumenty, w których jednak nie było na pierwszy rzut oka żaden wzmianki o jakichkolwiek fobiach, które mogłyby uprzykrzać dziewczynie życie.
Czy ją to dziwiło? Cóż... Nie do końca. Spec już taki był. Albo było się silnym, albo trafiało się za drzwi z pięknym wypowiedzeniem pracy. Najwyraźniej poprzedni opiekun Luizy uznał, że nie warto zaprzątać sobie głowy czymś tak nieistotnym jak prywatne lęki czy fobie.
- Ach tak... Miałam przyjemność poznać dr Aratę, choć nigdy na podłożu prywatnym.- Skinęła głową słysząc znajome nazwisko. Zatem dokumentacja i biuro. Ale jeśli i ona będzie mogła pomóc z tajemniczą fobią, tym lepiej... Nie widziała żadnych przeszkód we wdrażaniu stażystki w świat lekarzy wojskowych. Szczególnie, że naprawdę przydałby jej się ktoś nie tylko od papierkowej roboty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.03.18 15:05  •  Gabinet medyczny  Empty Re: Gabinet medyczny
Każdy miał swoje powody, żeby żyć tak czy inaczej i za bardzo między miastami to się nie różniło. Co najwyżej można było usłyszeć inne języki i ujrzeć inne twarze, bo tutaj Azjaci, a tam Europejczycy, ale to tyle. Zawsze najważniejszym było to, aby spokojnie przeżyć swoje życie i być z niego w miarę zadowolonym... Jak zwykły, prosty człowiek. Berenika nawet się nie wyróżniała w tłumie, bo również jej główną zasadą było żyć i nie sprawiać problemów. No chyba, że pracę w S.SPEC i słyszenie nieco więcej było już czymś niezwykłym.
Na jej twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech, kiedy usłyszała zdanie lekarki, bo czuła, jak niewidzialny, acz ciężki kamień spadał jej z serca z każdym wyrazem wypowiedzianym przez Irinę. Te wszystkie formułki, jakich niektórzy wymagali, to była zmora Polki i zawsze potrafiła jakąś spalić, toteż świadomość, że kobieta miała podobne zdanie, bardzo ją cieszyło, choć starała się nie wybuchać euforią w tej chwili.
- Przyznaję szczerze, że to może nam ułatwić pracę. - rzuciła już nieco luźniej, ale wciąż dało się wyczuć u niej delikatną niepewność - W poprzedniej pracy potrafiłam otrzymywać reprymendy i posiedzenia, na których przypominano mi parę ładnych razy, jak działają zasady dobrego wychowania, jeżeli pan doktor miał zły humor to bywały dosyć długie... - zaśmiała się nerwowo, kiedy tylko sobie przypomniała jedną z nich, ale wtedy rzeczywiście przesadziła - Postaram się zachować w miarę neutralnie, wtedy nie będzie przypadków, że spalę robotę tylko dlatego, bo moje myśli były zajęte myślą, jak ułożyć chusteczkę, by nie obrazić zasad...
W tym mieście wszystko było możliwe, naprawdę.
Berenika uniosła brwi, kiedy kobieta wcięła jej się w zdanie i nie ukrywała swojego zdumienia. To nie było tam żadnych dopisków w jej papierach na widoku? Miała wrażenie, że znalezienie tego nie było problemem... Aczkolwiek teraz zaczęła się bać, że może jednak powinna była to wpleść bardziej na spokojnie, naturalnie, a nie tak nagle, że boom, plot twist, mam fobię. Nawet ciśnienie chwilowo skoczyło jej do góry, kiedy próbowała jakoś dobrać słowa, aby to spokojnie wyjaśnić, mimo iż wspomnienia związane z nią nie należały do najprzyjemniejszych.
- Em, tak... - zaczęła nieco ciszej - Nie będę tego wyjaśniać w pełni,
bo to jest cholernie długa historia, aczkolwiek cierpię na hemofobię. I próbuję ją jakoś osłabić. Poprzedni doktor sam zaproponował mi pomoc z tą cholerą poprzez mieszanie mnie do delikatniejszych przypadków jego pracy,
tak to głównie zajmowałam się papierami i innymi tego typu...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.18 9:51  •  Gabinet medyczny  Empty Re: Gabinet medyczny
- Powiedzmy, że między mną, a dr Aratą panowała... koleżeńska konkurencja. Nie zgadzaliśmy się w wielu kwestiach...- Starała się ubrać to jak najdelikatniej w słowa, aby broń boże nie wyszły na wierzch jej uczucia względem lekarza. Ale jakoś nie mogła pozbyć się z głowy obrazu jego złośliwego, pełnego litości uśmieszku.
Nie mówiła, był fachowcem i specjalistą. Dokonał cudów z jej kośćmi po wypadku, bez potrzeby montowania części mechanicznych. Ale tylko dlatego, że była skrzydlatą i każdą operację kontrolowano w najdrobniejszym stopniu. Gdyby mógł to pewnie by nawet nie przeżyłaby operacji, a jeśli, to zagwarantowałby jej natychmiastową eksmisję z wojska i degradację do roli szpitalnej recepcjonistki.
- Jeśli będziesz chciała uczestniczyć w badaniach, tych drobnych lub nawet poważniejszych, nie widzę żadnego problemu. Kiedyś mój mąż powiedział, że nie warto kończyć na tym, że się żyje, tylko  z uporem zawalczyć ze słabościami... Teraz myślę, że miał rację, ale wtedy naprawdę miałam ochotę wyrwać mu te rude kłaki.- Stwierdziła z rozbrajająca wręcz szczerością, wsuwając długopis za ucho i przeglądając dalej jej dokumenty.- Traumy i fobie nie są niczym złym Luizo, ale będzie ci ciężko w wojsku, jeśli nie będziesz nad tym pracować. Nie znamy dnia ani godziny, kiedy ktoś wpadnie z wiadomością, że całą grupę wywiadowczą pogryźli wymordowani tuż za murem lub dopadli ich Łowcy. Wtedy bywa brudno. Choć oczywiście są sektory, w których nigdy się nie ubrudzisz... Aczkolwiek wydaje mi się, że zbrodnią byłoby usadzić kogoś tak inteligentnego jak ty za biurkiem w roli sekretarki.
Nie była fanką terapii szokowych. Mogłoby się to skończyć, że poza pacjentem miałaby dodatkowe obciążenie pod postacią słaniającej się Luizy, a tego należałoby uniknąć.
- Ale zajmowałaś się dokumentacją... Myślę, że to główny powód dla którego przysłali cię akurat do mnie.- Zaśmiała się ciepło, postukując palcami o blat biurka.- Widzisz mam... ekhm niewielki problem z utrzymaniem jej we względnym porządku, a dostarczanie raportów we wszelkich terminach nie jest moją mocną stroną. Ratowanie życia jest ważniejsze od wypełniania kolejnych tabelek i rubryczek. Twoja pomoc niezwykle mi się tutaj przyda.
Zerknęła na zegarek, podnosząc się od biurka.
- Póki mamy względny spokój... Przejdę się po kawę. Chcesz też?- Wyciągnęła z kieszeni fartucha pęk staroświeckich kluczy i kluczyków, po czym oddała go w ręce stażystki.. Najwyraźniej nie przepadała za wszelkimi zamkami magnetycznymi.- Zajęłybyśmy się tymi nieszczęsnymi teczkami od razu. Mi za to głowy nie urwą, za dużo zapłacili, żeby była na miejscu, ale coś mi mówi, że ciebie będą z tego na kontrolach na pewno rozliczać. A po co dawać miłościwie nam panującym Szefom kolejny powód do czepiania się?
Raczej mało prawdopodobne było w tym momencie, że przywiozą jakiś nagły przypadek, który doprowadzi biedną Polkę do zawału, zalewając krwią cały gabinet. Poza tym wyprawa po kawę zajmowała średnio siedem minut, o ile po drodze Irina nie spotykała znajomych. Wtedy wydłużało się to do czterdziestu siedmiu minut. I średnio trzech rozpaczliwych wezwań pielęgniarek.
- W dolnych szafkach panuje chaos. Ogromny chaos, nie przestrasz się. Przenieś proszę wszystkie papierzyska na stolik, a jak wrócę to spróbujemy nad nimi zapanować, good~?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.03.18 13:54  •  Gabinet medyczny  Empty Re: Gabinet medyczny
Kiwnęła głową na słowa lekarki. Nie dziwiło ją to, że w jej zdaniu było nieco czuć niechęć do lekarza, bo doktor Arata był dosyć specyficznym człowiekiem i czasem były problemy, aby z nim żyć spokojnie i bez żadnych wojen. Nie można mu było jednak odmówić zdolności i chęci, za co dziewczyna była wdzięczna, bo jednak wcale nie musiał jej pomagać. A jednak to robił. Do tego stopnia, że chodziły dosyć dziwne plotki po S.SPEC, ale ucichły równie szybko, jak się pojawiły. Czasem to miejsce było niczym dżungla, w której trzeba było walczyć na całego, aby nie zwariować... Ale przynajmniej nikt się nie nudził.
- Och, jesteś mężatką? - spytała zaciekawiona, gdy kobieta skończyła swoją wypowiedź - Aż nie wiem, czy powinnam ci gratulować, czy może jednak współczuć. To chyba zależy od twojego partnera, jak sądzę... - zaśmiała się i spojrzała w bok - Mogę spróbować, ale wiesz, jak to wygląda... Z pewnością będzie to wymagać cierpliwości, szczególnie z Twojej strony. Podchodzę do tego dosyć wolno i niechętnie, ale chciałabym w jakiś sposób to chociażby osłabić... Nigdy nie wiesz, co się wydarzy w przyszłości, dosłownie. W teorii mówi się, że ochotnicy to jakaś część wojska, ale S.SPEC jest w pełni świadome, że osoba mojego kalibru nie zostanie wojskowym, co najwyżej urzędnikiem lub nieco ukrytym obserwatorem... Szczególnie że wtedy, gdy zaczynałam pracę, nazywało nas się zwyczajnie służbą. - na samą myśl, jak zaczynała wolontariat u Władzy, zakręciła jej się łezka w oczu - Za co jestem wdzięczna. Ale chcę się rozwijać.
Zarumieniła się delikatnie na ostatnie słowa Petrovny i podrapała się palcem po policzku. Nigdy nie miała pewności, jak się skończy jej mała przygoda w S.SPEC i wiedziała, że kobieta jej pewnie nieco przysładza, żeby poczuła się lepiej, ale i tak to zadziałało, była słaba na komplementy.
Polka rozejrzała się i uśmiechnęła, gdy Irina skomentowała stan swojego laboratorium, bo i tak na razie nie równało się to chaosowi, jaki działa u jej ojca.
- Damy radę, mam stopień wojskowy na polu dokumentacyjnym. - zażartowała niewinnie - Mam też drugi w noszeniu i robieniu kawy, więc sama mogłabym po nią pójść... Ale jeżeli tak bardzo chcesz, to mogę zostać i zacząć swoją pracę, nie ma problemu. I poproszę. Kontrole? Ach, jak ja je kocham... - na samą myśl podziękowała w duchu, że i w tej kwestii miała pomoc, w dodatku słyszała, że niedługo takowa ma się zjawić - Dolne szafki, przyjęłam. Pójdą na pierwszy ogień.
Luiza spojrzała na klucze, jakie podała jej Irina i poczuła się nieco dziwnie. Dopiero co ją poznała, a już jak gdyby nigdy nic zostawiła ją samą... Widocznie od razu jej zaufała, co było całkiem miłe. Dziewczyna dała sobie chwilę na uspokojenie nerwów, po czym zajęła się nieszczęsnymi dolnymi szafkami, o których wspomniała Skrzydlata.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.18 21:28  •  Gabinet medyczny  Empty Re: Gabinet medyczny
Kobieta uniosła lekko brwi na komentarz co do małżeństwa.
- Och, kocham Nikołaja. Jest dobrym mężem - Stwierdziła lekko, bez przesadnych emocji. Podobnym tonem powiedziałaby o pogodzie. Ale Irina nigdy nie była dobra w wyrażaniu swoich uczuć.- To związek z przywiązania, nie decyzji władz, choć im to też było na rękę...- Uściśliła, uśmiechając się łagodnie. Ciężko było o takowe w szeregach wojska, ale takie małe cuda jak widać wciąż się zdarzały.
Codziennie rano budząc się obok chrapiącego Rudego, tuż po pierwszej myśli, którą było niewątpliwie „Kiedyś go uduszę poduszką” nachodziła ją krótka chwila refleksji nad życiem. Niby nie powinno się roztrząsać przeszłości, ale...
Irina wróciła na ziemię, upominając samą siebie w duchu.
Powinna skupić się przede wszystkim na pracy i stażystce.
- Najważniejsze, ze się starasz. Lepszy mały kroczek w przód, niż dwa w tył. Podobno jestem dość cierpliwą osobą, przynajmniej tak długo jak nie chodzi o robótki ręczne. Myślę, że będę w stanie ci pomóc.
Raz próbowała zrobić szalik na drutach. Raz. Bezładna plątanina supełków, kolorowej włóczki i koralików do dziś pozostawała ulubionym legowiskiem jej żółwia. Do niczego innego się nie nadawała, a już najmniej do noszenia gdziekolwiek poza domem.

Czy nie obawiała się powierzyć jej kluczy? Nie. Ani trochę.
I co ciekawe nie chodziło tu nawet o zaufanie. Gabinet był naszpikowany kamerami jak każde inne pomieszczenie w tym budynku, a dokumenty najistotniejszych osób znajdowały się w innych miejscach, do których dostęp mieli tylko lekarze, dzięki wbudowanym w przepustki odpowiednim chipom. Petrovna nie musiała się obawiać o swoją posadę, ale czy Luizie, której każdy krok kontrolowano, opłacała się degradacja z powodu teczek mało istotnych żołnierzy?
Pewnie nie.
Dlatego z czystym sumieniem pani doktor poszła po kawę, zostawiając dziewczynę, w tym całym bajzlu. Luzia wydawała jej się wyjątkowo interesującą istotą. Ochotnicy byli zazwyczaj albo butnymi nastolatkami, którzy pragnęli zmieniać świat, albo takimi, których zmuszali rodzice lub nie chcieli zawieść ich często wybujałych oczekiwań. Kamińska... po prostu chciała przysłużyć się ich Miastu. Szlachetne. I nad wyraz rzadkie w dzisiejszych czasach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach