Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 08.04.17 13:12  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 6 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Zakląłem widząc jak niedźwiedź zdobi pazurami plecy Lazarusa. Odwróciłem się momentalnie w obawie, że to koniec. Nie chciałem na to patrzeć. Mimowolnie jednak zerknąłem i odetchnąłem z ulgą. Lazarus żył! I biegł! Cholera, a jak on potrafił biec!
Radość nie trwała długo. Bestia ruszyła w pogoń tylko na jakiś czas zainteresowana odzieżą. Bałem się. Bałem się, że kiedy to się skończy, to stracę jedyną osobę na tym świecie, która w jakiś niezrozumiały dla mnie sposób tolerowała moje odbicia.
- Nie! - Warknąłem, widząc jak niedźwiedź dogania mojego przyjaciela i skupiłem się najlepiej jak tylko mogłem, by przejąć władanie nad kończynami zwierza. Mój atak jak zwykle nie był taki, jak oczekiwałem, ale wystarczył, by to coś pogubiło się w krokach. Niedźwiedź zagubiony i zszokowany moim atakiem poplątał się w łapach i potknął się. W poślizgu mknął w stronę ściany, która po chwili przywitała go z otwartymi ramionami. Co stało się potem? Nie pamiętam!
Ale w końcu otworzyłem oczy. Swoje oczy! Jęknąłem widząc, że dalej jestem zwierzęciem, ale mogłem nad nim panować. Ból był jednak nie do zniesienia. Głowa bolała mnie tak mocno, że czmychnąłem w kąt chowając się przed bolesnymi impulsami. Zwierz to wykorzystał i na powrót zyskał kontrolę powoli wygrzebując się z gruzów.
- Leżeć, psie! - Wkurwiony już do granic NIEPRZYTOMNOŚCI ponowiłem atak z jeszcze większą werwą co chwila dźgając go swoim bólem, wrażliwością i wspomnieniami o Lilith! Raz za razem, aż w końcu istota opadła ponownie na ziemię ze zmęczenia, jakie w niej wywołałem. Wtedy... sam nie wiem... zaczęło mi być szkoda? Żałowałem tego co zrobiłem? Westchnąłem i przykucnąłem przy tym czymś, co władało moim ciałem.
- Nie rozumiesz, że jesteśmy tym samym? Ja tez chcę wolności, też chcę się wściekać i rozpieprzać wszystko wokół. Ty to ja, nie rozdzielaj nas. - szepnąłem mu na ucho i przejechałem po mokrej od potu grzywie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.04.17 20:22  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 6 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Jego łowcza szybkość nie mogła się równać z szybkością wymordowanego, a on sam nawet nie był świadomy, że Dick nie zaatakował go specjalnie. Miał nadzieję, że jak tylko zniknie mu z oczu to zwierzak się znudzi lub znajdzie sobie nowy cel. Nadzieja matką głupich, no ale..
W końcu udało się Lazarusowi wbiec do budynku, z którego wcześniej pierwszy raz postrzelił robala. Oby tym razem też okazał się być miejscem przynoszącym szczęście. Z racji, że był tu już wcześniej doskonale wiedział gdzie biec – do drugiego wyjścia. Niedźwiedź był dość spory, więc Boris liczył na to, że albo w ogóle nie uda mu się tu wejść albo przynajmniej go to spowolni, a gdy ten będzie próbował wybiec za nim to łowca zyska kolejne cenne sekundy.
Plan Borisa był prosty – z chwilę gdy niedźwiedź za nim wbiegnie – wydostać się ponownie na zewnątrz albo wyjściem ewakuacyjnym albo oknem i wtedy już przy pomocy swoich technologicznych rękawic wspiąć się na dach.
Tam go skurwiel nie dorwie.
Żałował, że jego snajperka leżała teraz na piasku. Czuł, że jeszcze trochę wzbierającej się w nim złości i skutecznie zostanie przekonany, że przyjaciel czy jednak nie, ale dywanik z niedźwiadka będzie bardzo fajnym dodatkiem do jego kwatery.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.04.17 0:06  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 6 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Ucieczka w znanym kierunku zdawała się dobrą opcją dla Lazarusa, niestety tym razem szczęście nie dopisało Łowcy z dziewięcioma życiami. W budynku, było pełno gruzu od trzęsienia ziemi jakie zaserwował im robak i schowana między częściami sufitu leżała deseczka z gwoździem, który tak ładnie wystawał gotowy komuś spierdolić dzień.
Niestety tym kimś okazał się Lazarus, który właśnie na ten gwóźdź wdepnął podczas ucieczki przed rozwścieczonym wymordowanym. Ból przeszył stopę mężczyzny, na szczęście rana nie była głęboka, bo podeszwa skutecznie odratowała nogę Łowcy, ale to całe zamieszanie porządnie spowolniło Borisa, który teraz czasu na spowolnienia nie miał.
Niestety te kilka sekund okazało się zabójcze.
Wielkie cielsko wymordowanego wskoczyło na technika i zaczęło zębami szukać miękkiej tkanki. Pierwszy był bark, oraz łopatka boleśnie porysowana przez kły zwierzęcia. Do tego trzasnęło jedno żebro pod naciskiem zbyt wielkiego ciężaru, przez co klatka piersiowa Lazarusa paliła praktycznie żywy ogniem, a każdy oddech wywoływał kolejną falę bólu.
Szczęście w nieszczęściu, że Bluntdick w końcu po wielu męczarniach odzyskał władzę nad samym sobą. Niestety dopiero po ostatnim szaleńczym zrywie, podczas to którego prawie zabił swojego przyjaciela. Dopiero w tamtej chwili do obu mężczyzn dotarła powaga ich własnych ran.



Wydarzenie zakończone. Podsumowanie:
Lazarus: Ubrania do wyrzucenia, przez śluz robala i zęby wymordowanego. Guz na głowie, płytkie rany na klatce piersiowej i lewej nodze. Głęboka rana na prawym barku ciągnąca się do łopatki. Przedziurawiona gwoździem prawa stopa. Z powodu temperatury stan zapalny wkradnie się po 1 fabule, a potem będzie sukcesywnie postępować.
Z powodu aktywności, oraz zaangażowania w misji o poziomie średnim otrzymujesz sand rails buggy (żółty), jednakże będziesz mógł użytkować wyłącznie po uzyskaniu umiejętności kierowania pojazdem. Fabularny sposób uzyskania -
dowolny

Bluntdick: Ubrania zostały zniszczone podczas przemiany, latasz teraz z goła fujarą. Postrzelenie w prawe ramię,
otarcia na bokach, po tym jak przeciskałeś się w niedźwiedziej formie przez ludzkie drzwi. Ból w ramieniu jest nie do zniesienia, jednak rana zacznie się paskudzić dopiero za 1 fabułę.
Z powodu aktywności, oraz zaangażowania w misji o poziomie średnim otrzymujesz Destruktor. Okazuje się, że przedmiot wyleciał z robaka, wraz z innymi kościami, a wymordowany postanowił wziąć to na pamiątkę. Ilość użyć: 7
Arch: Z powodu braku aktywności bez uzasadnienia, to pozostajesz w stanie letargu zdany na łaskę pozostałej dwójki przez kolejne trzy fabuły.

Możecie dać z.t., albo kontynuować tutaj.
Dziękuję za współpracę~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.17 21:53  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 6 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Co mogło pójść źle?
Boris już widział oczyma wyobraźni jak siedzi sobie bezpiecznie na dachu stacji i może swobodnie rzucać w Dicka przekleństwami i wszystkim co znajdzie pod ręką. Wystarczy przeskoczyć ostatnią stertę gruzów, dopaść do okna i...
- AGRRRH, kurwa mać!
Przeszywający ból w nodze spowodował, że łowca poleciał do przodu, wylądował na kolanach i gdyby nie podparł się dłonią o podłoże to najpewniej wytarłby też mordą wszystkie trociny. Spojrzał za siebie i nie mógł uwierzyć w to co zobaczył. Wlazł na jakąś deseczkę z gwoździem. Jak w jakimś marnym horrorze, gdzie reżyser nie wie jak ma uśmiercić blondynkę, więc każe jej uciekać przed potworami przez lasy i bagna. W szpilkach. Laska skręca kostkę i dopada ją potwór. Typowe.
Lazarus nie zdążył nawet sięgnąć po maczetę, gdy potwór dopadł też jego i kłami zaczął rozszarpywać jego ciało. W pierwszym odruchu łowca próbował osłaniać się jak przed atakiem zwykłego kundla, ale na niewiele to się zdało. Ten kundel był zbyt duży. Przez myśl mu nawet przeszło, że to właśnie tak zginie – rozszarpany przez pluszowego misia.
Na szczęście Bluntdick zaczynał odpuszczać, a Boris nie zastanawiając się dlaczego, rzucił się do brawurowej ucieczki, polegającej głównie na tym, że pełznął po posadzce jak ślimak bez skorupki, zostawiając za sobą rozmazany ślad krwi. Dopadł do maczety i błyskawicznie obrócił się w końcu na plecy, celując ostrzem w... jak się okazało celując w dicka należącego do Dicka.
Horror miał zamienić się w jakieś dzikie porno? Lazarus westchnął zrezygnowany, a dłoń z bronią opadła na podłoże. Prawdopodobnie nie była jedyną rzeczą, która opadła łowcy.
- Jeżeli twoja fujara będzie ostatnim co zobaczę przed śmiercią to uroczyście przysięgam, że ją stracisz – warknął ostrzegawczo, nie wiedząc czy przemiana sprawi, że towarzysz straci chęci by posłać go do grobu czy też nie.
Jeżeli nie to łowcę czekałoby już tylko dobicie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.04.17 1:41  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 6 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Lazarus, okazał się jednak szczęściarzem. Naprawdę gorzej z nim było z chwili na chwilę, ale i tym razem przyszło mu zmartwychwstać. Wybawicielami okazali się inni Łowcy, którzy również zrobili sobie przystanek w tym miejscu, prawdopodobnie zaciekawieni genezy glutowatego paskudztwa na piachu. Widok jaki zastali, okazał się jednak ponad wszelakie teorie. Wpół żywy Lazarus, goły Blunt, również postrzelony i truchło jakiegoś androida. Oczywiste chyba, ze zabrali całą gromadkę na pokład i ruszyli w stronę domu, gdzie czekała dwójkę kwarantanna w szpitalu.

z.t Laz, Blunt i Truchło Archa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.06.17 21:16  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 6 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Bycie kotem miało wiele zalet, które znane były wyłącznie innym kotowatym. Żaden psowaty nie ułożyłby się na, z pozoru niewygodnej powierzchni, tak wygodnie jak on! Miał też do dyspozycji wysokości, których psowaty nie byłby w stanie sięgać, co dawało pewne poczucie bezpieczeństwa. Może ptakowaty czepiałby się, ale czy on rozwali się na pleckach tak jak Cat? Historia zatacza koło! Łuskowaci nie są wygodni wcale, więc o nich trudno wspomnieć.
Cóż, Cat miał możliwości, więc celebrował to w sposób najbardziej leniwy. Czarne kocie cielsko już trzecią godzinę wylegiwało się w półcieniu, który rzucała na niego połamana, zardzewiała, wymazana graffiti tablica. Możliwe, że kiedyś miała na sobie nazwę owej stacji. Kot zwinięty w zwartą kulkę leżał na ławce. Wyglądał jak czarna dziura, która próbuje wessać w siebie cały kurz tego świata, ale wszystko zacięło się w stop-klatce. Nie zdradzał go podkulony ogon ani stulone ku głowie uszy, które jawnie skazywały go na całkowity brak czujności. Słuch miał na tyle wrażliwy, że może dosłyszy zbliżające się niebezpieczeństwo, ale odległość między napastnikiem mogłaby być zbyt mała, żeby skutecznie uciec.
Trick spał jak zabity. Dzisiejszej nocy praktycznie nie zmrużył oka przez koszmary, a wczoraj trochę się naskakał i nadwyrężył, więc dzisiaj czuł się tak, jakby przejechano po nim czołgiem i próbowano dobić szpadlem. Mięśnie i głowa dawały o sobie znać i bardzo zależało mu na tym, by sobie to odespać z dala od zgiełku. Ta stacja kolejowa napatoczyła się jakoś po drodze, a do Smoczej Góry miał za daleko. Skorzystał z okazji, kto by nie skorzystał? Swoje rzeczy schował w skrytce, do której dotrzeć mogła tylko postać jego wielkości, nie martwił się o nie jakoś specjalnie. Czego się nie robi dla dobrej drzemki w kociej formie, która idealnie do tego pasuje?


Ostatnio zmieniony przez Catrick dnia 21.06.17 22:19, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.06.17 22:12  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 6 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Asheritt zatrzymał się na opuszczonej stacji już kilka dni temu. O ile zapasy wody powinny wystarczyć mu jeszcze na tydzień, to z jedzeniem nie było już tak luksusowo. Mimo tego Łowca nie przejmował się zbytnio. Żył w Desperacji już wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że prędzej czy później trafi na coś jadalnego. Czy też raczej coś jadalnego trafi na niego. Ot, prawo dżungli - silniejszy zjada słabszego.

Mężczyzna wracał właśnie na stację, gdzie pozostawił swoje zapasy. Co jak co, ale zaniedbanie zwiadu okolicy byłoby głupotą. Neseser zawierający racje żywnościowe schował skrzętnie pomiędzy gruzami, niedaleko budynku który wybrał na swoją tymczasową kwaterę. Może i nie była tak dobrze zabezpieczona jak jego kryjówka w Limbo, ale z drugiej strony nie było też tutaj tak niebezpiecznie. Mimo wszystko Asheritt uważał, aby iść pod wiatr, w końcu nie miał zamiaru dać się wywąchać jakiejś bestii. W pewnym momencie zamarł w bezruchu, rozglądając się uważniej po okolicy. Jego uwagę zwrócił kłębek czerni, kryjący się w cieniu tablicy.

No proszę...

Inseki w pierwszej chwili pomyślał, że się przewidział, jednak ponowne spojrzenie w tamtym kierunku utwierdziło go w przekonaniu, że jednak nie ma żadnych omamów wzrokowych. Środek Desperacji, miejsce pozbawione wszelkiego życia. I kot. Kot wylegujący się jakby nigdy nic na otwartym trenie. Shinji uśmiechnął się mimowolnie. Co jak co, ale koty zawsze były bezczelnymi stworzeniami. Przez ułamek sekundy przez jego umysł przebiegła myśl, że mógłby w sumie zjeść tego kota, w końcu Desperacja nie pozwalała na bycie wybrednym, ale... Łowca zbytnio lubił kotu, żeby miał zdecydować się na taki krok. Miał jeszcze jakieś resztki zapasów, więc nie będzie posuwał się do ekstremalnych zachowań. Możliwe jednak, że miał do czynienia nie z kotem a z Wymordowanym. Dlatego też Inseki musiał sprawdzić, czy jego nowy nieoczekiwany towarzysz nie okaże się czasem...jeszcze bardziej nieoczekiwanym przeciwnikiem. Dlatego też Asheritt aktywuje swój artefakt, posyłając strużkę krwi w stronę zwierzaka i otaczając go. Skrystalizowany szkarłat przybrał formę długich kolców, mierzących w kota z odległości jakiegoś metra. Dopiero potem chłopak ruszy w stronę zwierzaka, trzymając w rezerwie Asurę. Miecz będzie lewitował tuż obok niego, gotowy aby goi chwycić i zaatakować, bądź też wykonać unik.
- Kici, kici...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.06.17 22:51  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 6 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Jak to bywa z niewyspanymi ludźmi, wcale nie zauważył czyjejkolwiek obecności na terenie stacji. Wyglądała na całkiem opuszczoną, nie znalazł żadnego śladu bytności i nawet pajęczyny zwisały tak samo swobodnie i beztrosko jak każda inna w najbardziej zapuszczonych jaskiniach tej dziury. Możliwe, że wyczułby zapach bytności wymordowanego... gdyby miał sprawny węch. W tym przypadku sprawę miał utrudnioną, więc poddał się złudzeniu osamotnienia i skrajnemu wyczerpaniu. Przyszedł na dwóch nogach, okociał i ukrył podróżny dobytek już na czterech łapach, a w tej postaci wdrapał się na ławkę i zasnął!
Zbliżającego się wymordowanego nie wywąchał, chociaż ze snu wybudziła go świadomość niebezpieczeństwa. Nazwij to jak chcesz, najłatwiej przyjąć znane już ludzkości pojęcie szóstego zmysłu, bądź też zwyczajny zwierzęcy instynkt, który towarzyszył mu niezależnie od postaci. Zaszurał lekko ogonem i uchylił bardzo delikatnie powieki, by zauważyć ślad długiego cienia pozostawionego przez słońce kryjące się za plecami nieznajomego.
Cóż, bardziej zaniepokoił go materializujący się w powietrzu... miecz?
Szybko przeanalizował sytuację. Przypomniał sobie mglisty układ peronu, na którym się znajdowali. Może był wczoraj zaspany, ale starannie odrobił lekcje przed spaniem - ucieczka była najważniejsza. Kocia forma dawała mu pewien komfort bycia bardzo zwinnym, a mniejsza niż normalnie postać gwarantowała możliwości związane z kryjówką w niedostępnych dla człowieka miejscach. Pamiętał zwały próchna pięć metrów za tablicą. Na prawo miał wolną przestrzeń, na lewo też. Za napastnikiem były stare tory, jakieś gęste krzaki i więcej przestrzeni.
Powolutku zaczepił pazury o ławkę, naprężył mięśnie skryte pod fałdą czarnego futra. Czarna jak smoła barwa maskowała ruchy, zresztą trudno było odróżnić gdzie ma kończyny, a gdzie ogon. A potem... wybił się w krótkim skoku bardzo nienaturalnie wyginając kręgosłup i wślizgnął się pod ławkę w akompaniamencie krótkiego, spanikowanego miauknięcia, którego nie umiał powstrzymać. To jak okrzyk, ale po kociemu! Chciał uniknąć kolców, ale nie najlepiej określił odległość, więc tylko reakcja Asha uchroni go przed zadrapaniem lub wręcz przeciwnie - postara się go doścignąć. Uszy miał już w gotowości, a złote oczy były szeroko otwarte i wpatrzone w cień miecza, zatem każda próba wbicia miecza w ławkę spotka się z szybką kocią reakcją.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.06.17 23:19  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 6 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Ash przechylił lekko na bok głowę, przyglądając się rozgrywającemu przed jego oczami spektaklowi. A cóż to był za spektakl! Pościgi, skoki, wybuchy, cycki! No... Może bez tych ostatnich. W każdym razie wyglądało na to, że kotecek nie zamierza tak łatwo dać się złapać. Co prawda szybka reakcja zwierzaka była zdecydowanie podejrzana, jednak jeśli do tej pory przeżył na tych terenach, to była ona raczej niezbędnym minimum jakiego wymagało przeżycie. Łowca usiadł na ziemi, krzyżując nogi i poprawił opaskę na prawym oku. Jednocześnie skupiona do tej pory w formie kolca krew zmieniła swój stan skupienia i pomknęła w ślad za zwierzakiem, owijając się dookoła jego tułowia i kończyn, pętając go tym samym. Następnie zaś wyciągnęła go spod tej nieszczęsnej kłody i błyskawicznie utworzyła coś w rodzaju klatki, pozostawiając jednak kotu wystarczająco dużo przestrzeni. Zwierzak mógł zobaczyć krótki zamach jednookiego mężczyzny oraz coś pędzącego w jego stronę.
- Smacznego, futrzaku.
Na ziemię w klatce upadnie kawałek suszonego mięsa. Kolejny taki kawałek Ash wsunie do ust, żując go i z zamyśleniem patrząc na kota.
- Wiesz, to nie jest bezpieczna okolica. Jak ty w ogóle tyle przeżyłeś, co? Spokojnie, nic ci nie zrobię.

Kogoś oglądającego tą scenę z boku mogłoby zdziwić zachowanie Łowcy. Jednak nie miał on zbyt wielu okazji do rozmów w przeciągu ostatnich lat. Ba! nie widział żadnego człowieka przez ten okres. Zaś samotność zostawia swój ślad na każdym. Koniec końców lepiej porozmawiać z kotem, nawet jeśli ten nie odpowie, niż z samym sobą. Na szczęście Inseki nigdy nie przekroczył tej niebezpiecznej granicy. Co prawda był pewien okres w którym jego cień twierdził inaczej, ale miał to już za sobą. Cienie są głupie i nie ma się co ich słuchać. Shinji zaczął ignorować cień, a ten w końcu dał sobie spokój i zamilkł. Wszystko wróciło do normy.
- Może to niewiele, ale więcej ci nie dam. I tak ciężko u mnie z zapasami. - mruknął cicho, zaś krew tworząca klatkę cofnęła się, wracając do niego i chowając się pod rękawem, który aktualnie zwisał luźno. Asura lewitował obok mężczyzny, nie dając po sobie poznać niczego. Cóż, miecze też tak mają, że nie są zbyt rozmowne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.06.17 0:03  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 6 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Kocie serce przyśpieszyło, a sam Kot zdawał się nie mrugać, zwężonymi oczętami na zmianę patrząc na mężczyznę i poruszający się cień cieczy. Chwilę mu zajęło zidentyfikowanie metalicznego zapachu krwi, który sprawił, że mięśnie chłopca jeszcze mocniej spięły się, a kręgosłup stężał. Chciał szybkim susem uciec od bordowego lassa, ale sprawa nie wyglądała za dobrze. Nawet wyrzucenie wszystek powietrza z płuc by zmniejszyć objętość klatki piersiowej nie zdało egzaminu. Pozostało mu dalsze wyrywanie się w akompaniamencie rozwścieczonego miauczenia, a i te próby zdawały się nie przynosić oczekiwanych efektów.
Otoczył go przedziwną klatką, ale Kot nie rzucił się ku jej ścianom. Wręcz przeciwnie - stanął na samym jej środku wyginając kręgosłup maksymalnie ku górze. Zjeżona, brudna sierść stanęła dęba, kocie spojrzenie zwęziło się, nos zmarszczył, a ostre kły ujrzały światło dzienne pobłyskując złowrogo. Trzymał się z daleka od krwi, a na ochłap mięsa nie zareagował wcale. Oblizał się. Nie była to reakcja na mięso, a gest zdenerwowanego kota  
Skąd się urwał, żeby rozmawiać z dzikim kotem?
Teraz miał szansę się mu lepiej przyjrzeć. Pierwszą zauważył czerwień oczu mężczyzny i uspokoił się nieco... ale tylko odrobinkę! Nie mógł mu zaufać, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Może dał mu mięso, ale to nie była żadna karta przetargowa. Wiedział, że wyjątkowy kolor tęczówek nie jest wyłącznym znakiem rozpoznawczym Łowców. Każdy rozbójnik czy dezerter mógłby się nim poszczycić, tak jak każdy mógłby skombinować dla siebie żółtą chustę Psów.
Wyglądał na zmęczonego, ale kto tak naprawdę jest w pełni sił witalnych na Desperacji? Głód i brak witamin, ciągłe pragnienie, odpoczynek w czujnym półśnie, często koczowniczy tryb życia. Im dłużej analizował sytuację, tym bardziej skłaniał się ku temu, że mężczyzna jest dezerterem, może też tą całą czerwinkę złapał przypadkiem albo genetyka skopała mu wygląd. Mógłby być też albinosem, gdyby przyjrzeć się białym kosmykom włosów. Zawsze mogło to wiązać się z tą niesamowitą mocą.
Idiota korzystał z własnej krwi, żeby mnie złapać.
Klatka zniknęła, Cat mógł gdzieś uciec. Wyglądał na odrobinę zdezorientowanego zmianą położenia, więc usadowił się w pozycji gotowej do skoku. Przyglądał się mężczyźnie z pewnym zainteresowaniem, zdawał się mieć dość rozumny wyraz pyska, jeśli można tak powiedzieć o kociej mordce. Bardzo powoli pochylił się do przodu ku mięsu i złapał je w zęby, oczywiście nie spuszczając wzroku z towarzysza.
Ma coś więcej do powiedzenia? Jak interesującym rozmówcą może być kot?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.11.17 15:12  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 6 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Nie marudził.
Krocząc z paroma innymi wojskowymi i jeszcze mniejszą ilością cennych zasobów w postaci naukowców, Moroi był co prawda zmęczony, jednak jego stan był daleki od wyczerpania. Wpadł mentalnością w tryb wojskowego, a zatem odsunął od siebie myślenie irytującego, marudnego kartofla, którym się regularnie stawał niczym księżniczka Fiona ogrem w nocy. Co może być zadziwiające, poza tym był dość cicho, prawie jakby faktycznie docierało do niego, że znajdował się w sytuacji wymagającej powagi. Nie chciałby przecież, żeby bezcenni jajogłowi zostali pożarci przez coś z kategorii „dwadzieścia granatów załatwi sprawę” albo, co gorsza, potknęli się o swoje zdradliwe sznurówki. Poświęcając należytą uwagę temu, co go otacza, nie mógł zauważyć czegoś, co jest oczywiste i absurdalne jak próba włożenia słonia do filiżanki.
Cholerna pustka.
Z każdej strony otaczało ich nic, jedynie jakiś kawałek na południe od nich stał jakiś przedpotopowy, uroczy budyneczek, który wyglądał, jakby najpierw rozpadł się na maleńkie kamyczki, a potem ktoś starał się zrobić z niego mozaikową rekonstrukcję. Pomyślał, że budowla, do której przystawały resztki torów kolejowych, wygląda najzwyczajniej w świecie kretyńsko, kiedy tak sobie stoi w środku niczego. Prychnął pod nosem, po chwili spojrzeniem powracając na eskortowanych mądralińskich, a myślami odbiegając gdzieś zupełnie dalej. Ciekawiło go, jak szło leczenie Nyacchiego, którego przecież rozłożyło choróbsko — a Hachi mógłby wciąż śmiać się z tego, że staruszka dotknęła karma — zastanawiał się też, co porabiał jego psiak i czy nudził się tak tylko trochę, czy raczej bardzo.
I pewnie myślałby tak dalej, gdyby nie to, że zerknąwszy ponownie w kierunku eksstacji, dostrzegł nie jeden, a dwa kształty, które wyglądały definitywnie na ruszające się i całkiem ludzkie. Na moment w jego móżdżku parę trybików zatrzymało się, a w ślad za nimi posłuszeństwa odmówiły też jego nogi, przez co prawie wpadł na niego inny członek małego oddzialiku. Nawet wzdrygnął się, gdy usłyszał, jak mężczyzna za nim zachłysnął się powietrzem — które, jak zwykle tutaj, cuchnęło niemożebnie — jednak zaraz niemal mechanicznym ruchem uniósł wolną dłoń, sygnalizując „STOP”. W różnych odstępach czasu, jednak dość prędko członkowie grupki zatrzymywali się, zwracając spojrzenia ku rudemu.
Widziałem coś. Pójdę sprawdzić, w ciągu piętnastu minut – Tu, na wysokości ucha, przyłożył rękę do głowy, zginając palec środkowy, serdeczny i kciuk, zaś prostując pozostałe dwa. – dam znać co to. Lepiej nie mieć żadnej paskudy za plecami, nie, Ishida-kun? Sapiesz jak stary hipopotam. – Zwrócił się żartobliwie do mężczyzny, który chwilę temu prawie na niego wpadł. Ten przewrócił oczami i klepnął rudego w ramię.
Jak to nic dużego, to powinien dać radę. – Odparł tonem takim, jakby pozwalał swojemu dziecku, by poszło grać na komputerze po odrobieniu pracy domowej.
Ba, że dam. Pewnie niedługo was dogonię, idźcie. – Machnął do nich ręką, tym razem nie wiążąc z tym gestem żadnej większej symboliki, po czym skierował się w kierunku miejsca, do którego zdawało się iść to… coś. Pierwsze skojarzenie to dwie osoby, z czego jedna kulała, jednak kolejna myśl brzmiała zupełnie inaczej i w pewien sposób nakręcało go — może to był jakiś ogromny, zmutowany Wymordowany? Tak, zdecydowanie trzeba było to sprawdzić. Postrzegał każdą sposobność do starcia z tymi istotami jako dołożenie cegiełki do budowania swojej przyszłej sławy; wciąż marzył przecież o byciu wielkim bohaterem narodowym, który zasłynął z prowadzenia heroicznej walki z zagrożeniem.
Z tą myślą nawet przyspieszył kroku i w istocie to, na co się natknął, było czymś przypominającym stareńką stację kolejową, przy której nawet był jakiś przewalony pociąg i—
„OcholerajaktuśmierdzinojapierdolęFUJ”
… Jak wiadomo, Hachi był dość czuły na zapachy, w związku z czym na moment nawet przysłonił nos dłonią. Do budynku miał kawałeczek drogi, jednak zatrzymał się na wszelki wypadek, gdyby coś miało go zaatakować. Potrzebował paru sekund, by przyzwyczaić się do smrodu, jednak sprawy nie ułatwiał mu definitywnie wiatr, który obecnie wiał mu prosto w twarz, przyprawiając jego żołądek o chęć zrobienia fikołka.
Sprawdził magazynek. Pełny. Można powiedzieć, że mieli dzisiaj szczęście, bo nie było potrzeby strzelania podczas prowadzenia szanownych doktorków na wesołe pomiary pełne radości. Odbezpieczył karabin. Zerknął na ostrze, które miał przymocowane na wysokości pasa i które też wyglądało na zdatne do użycia w każdej chwili. W końcu wkroczył do niszczejącego budynku stacji z karabinem w gotowości i zaczął kolejno przeglądać kolejne pomieszczenia.
Jest tu kto? Potrzebujesz pomocy?„Albo dwudziestu granatów?”Widziałem, że tu wchodzisz. Jak się nie odezwiesz, to spodziewaj się, że strzelę!

// mam nadzieję, że się nie wcinamy, bo wasza fabuła trochę stoi od kilku miesięcy. @@
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach