Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 10 z 11 Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 18.07.18 23:29  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 10 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Wiedział. Wiedział i wydawało mu się, że wtedy czuł to samo. Wszystko na to wskazywało — wspólne tematy, zaufanie, poczucie, że mogli czuć się przy sobie swobodnie, dobrze — nie wiedział tylko, czy on potrafił to robić. Abstrakcja, dziwactwa, może nie rozumiał tego wszystkiego. Może to nie było dla niego. Nie nadawał się, choć był dobry w wielu innych rzeczach… Prawda? Był? Tak przynajmniej sobie powtarzał. Był człowiekiem bez żadnego celu w życiu, które kręciło się przede wszystkim wokół pracy i udawania, że jest się totalnym leniem. Pewnie, gdyby był bardziej typowym Japończykiem, jeszcze udawałby miłość. Byleby nie zrobić komuś przykrości.
 W duchu westchnął, jednak z ust nie uszedł żaden dźwięk, a spierzchnięte wargi tylko zacisnęły się bardziej w wąską kreskę, zakłócaną przez pojedyncze pęknięcia. Oblizał je krótkim, szybkim ruchem, chcąc pozbyć się nieznośnej suchości i nieprzyjemnego wrażenia. Wzdrygnął się delikatnie na wspomnienie pocałunku —  w jego odczuciu nostalgicznego, ale niewłaściwego — jednak milczał po zakończeniu swojego małego melodramatu.
 Sam nie wiedział, na co tak właściwie liczył i co mógł dać w zamian — obietnicę ponownego spotkania? A może odwrotną? Czy chciałbyś? Komu powinien zadać to pytanie, jemu czy sobie? Czy gdyby padło tak po prostu, rzucone w przestrzeń między nimi, byłoby nieodpowiednie, nieadekwatne do sytuacji któregokolwiek z nich?
 A jednak wszelkie wyznania dalej sprowadzały się w jego odczuciu do jednego. Do odpowiedzialności, która zupełnie odbierała przyjemną beztroskę, zainteresowanie tylko cielesnością. Nie mógł obiecać komuś, że wróci, że będzie wiernym pieskiem, że zawsze będzie stanowił wsparcie — to wszystko było na liście tego, na co nie mógł sobie pozwolić. To nie przyniosłoby nic dobrego, zupełnie nic, ani dla niego ani dla drugiej osoby.
 Wolałby tego nie usłyszeć.
 Nie wiedział, czy drży przez to, że ciężka atmosfera wywołana wiszącym przy nich tematem śmierci, przez to, że czuł dyskomfort związany z tą rozmową. A może po prostu go skręca od środeczka przez te zbyt osobiste zobowiązania? Jak pies na smyczy, na zbyt krótkiej smyczy. Wydął nieco policzki i wypuścił zgromadzone w ustach policzki, po czym wreszcie spojrzał na Seijiego.
„Co ja mam ci powiedzieć…?”
 Nie wiedział.
 Moroi nieczęsto się powstrzymywał przed kłamstwem, jednak teraz wyjątkowo wolał go uniknąć. Chyba, takie miał wrażenie. Otworzył usta od razu, gdy padły pierwsze oskarżenia w jego stronę, jednak jeszcze się nie odezwał. Raz, dwa, raz, dwa. Nie wybuchaj na niego. Co to da?
 – Gdybym chciał się ciebie pozbyć, szarpnąłbym za nóż, kiedy byłeś blisko – Samokontrola? Nagła niechęć do przemocy? Odpowiedział twardo i z przekonaniem. Taka była prawda.
 –  Po co mam w ciebie strzelać? Siedzenie pod ścianą było moim planem odkąd przyszedłem w to miejsce. Przesiedzieć burzę, mieć na oku wejście, może zjeść batona, jak coś wlezie, to powiedzieć, że ja tu rozdaję karty i ma nie skakać – Wyjaśnił. Silił się na coś w guście spokoju, choć może bardziej na pobudzenie i wyjaśnienie swojej racjonalnej strony. Nie ruszył się ani o milimetr, gdy ten podchodził — „patrz, nie boję się” — a jego twarz ani drgnęła. Przełknął ślinę z trudem i wolno.
 – To nie jest zabawka – Rzucił sucho, odruchem wyrobionym w czasie uczenia rekrutów. –  Nie mam żadnego celu w tym, żeby pluć w ciebie ołowiem, dopóki nie próbujesz mnie zabić, głupku. A wiem, że tak naprawdę byś nie chciał – Może i zbyt śmiały wniosek, ale co zrobić? Mierzył go wzrokiem, na dłuższe chwile zatrzymywał spojrzenie na oczach; koci odruch, charakterystyczny dla próżnej bestii.
 – Gdybyś chciał umrzeć po raz drugi… Co stało na przeszkodzie? – Spytał, mrużąc oczy. Wola walki? Kiedy tamten ułożył się przy nim, Moroi spiął się lekko, jednak zaraz potarł dłonią jego ramię.
 – To nie jest coś, co mogę zrobić „Masz na myśli zabicie kogoś, kto nie chce zabić ciebie, hipokryto?” I tego nie zrobię.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.07.18 22:48  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 10 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
- Chciałem umrzeć. - odpowiedziałem niemalże od razu, a palce zacisnęły się nieznacznie na jego ramieniu.
- Ale wielokrotnie kiedy na mojej drodze stawał jakiś drapieżnik, nogi same mnie niosły ku ucieczce. Ilekroć znajdowałem się w jakimś niebezpieczeństwie, ciało samo się poruszało, jakby cicho krzyczało, że mam uciekać i żyć dalej. Zadawałem sobie pytanie: po co? Po co to wszystko? Nie miałem celu ani sensu. A jednak nadal tu jestem. Nadal żyję. - uniósł rękę, a materiał kimona zsunął się, odsłaniając bladą skórę pokrytą w niektórych miejscach hebanowymi piórami, które w świetle mieniły się nieskończoną czernią.
- To ciało jest moje, ale czuję, jakby było obce. Ilekroć je wyrywam, odrastają. Ilekroć spiłuję paznokcie, odrastają. Dbam o to ciało, staram się, żeby wyglądało idealnie, ale nie rozumiem dlaczego. Tłumaczyłem sobie to moją niechęcią do brudu, ale to nie jest to. Podskórnie czuję, że to tylko fałszywe tłumaczenia. - zaśmiał się cicho, a ręka ponownie opadła. Oparł się jeszcze wygodniej o rudowłosego, na moment przymykając oczy, przez tę jedna chwilę czując się jak kiedyś. Kiedy jeszcze żył, beztrosko oddychał powietrzem miasta i nie musiał martwić się, czy obudzi się kolejnego ranka i czy będzie miał co włożyć do ust.
- Od kiedy tutaj jestem, walczę o przeżycie. Jak widzisz, moje ciało jest słabe. Nawet ty byłbyś w stanie skręcić mi kark. Bez większego problemu. Nie umiem walczyć. Nie posiadłem żadnej ofensywnej mocy. Ale za to dostałem coś, dzięki czemu mogę przeżyć. Chociaż przez chwilę o nic się nie martwić. Inni robią przez krótką chwilę, co chcę. Oddają mi bez zająknięcia swoje ubrania, jedzenie, wodę. Oddają mi to wszystko, bo wierzą, że jestem dla nich najważniejszy. A potem czar pryska i mnie szukają. Za każdym razem na Desperacji pojawia się coraz więcej osób, które chcą mnie rozszarpać. To tylko kwestia czasu, kiedy któryś z nich mnie znajdzie. - przekręcił lekko głowę, by móc spojrzeć na profil rudowłosego.
- A mimo to, nadal uciekam. Zabawne, co? - uniósł dłoń i przesunął opuszką po zgrubieniu na szyi mężczyzny.
- Nadal się jej wstydzisz? - zapytał, chociaż nie potrzebował odpowiedzi. Znał ją. Znał tę mroczną stronę chłopaka, którą próbował skrupulatnie ukryć pod maską śmieszka, jakiego prezentował każdego dnia.
Nagle uniósł się wyżej i przyłożył chłodne usta do blizny na szyi Hachiro, a potem niespiesznie przesunął językiem po niej, smakując go.
- Zostań ze mną, Hachi. Zostań ze mną do rana. Wystarczy, że tutaj posiedzisz. - wyszeptał, wtulając twarz w zagłębienie jego szyi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.07.18 0:28  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 10 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Nie wyobrażał sobie nawet tego, jaką katorgą musiało być życie jako wymordowany. Nawet on, niekoniecznie wierzący w cokolwiek, w tym w posiadanie duszy, nie chciał myśleć o tym, co działo się z człowiekiem w tym przebrzydłym stanie. Wszelki body horror był nie dla niego, mógłby zemdleć na samo wyobrażenie sobie tej całej makabry związanej z przemianami, z wszelkimi odrażającymi modyfikacjami, jakie przeżywali przedstawiciele tej rasy. Byli obrzydliwi w każdym aspekcie swojego istnienia, a gdyby stał się jednym z nich, to znienawidziłby i siebie i ich jeszcze silniej płonącym uczuciem.
 Te przemyślenia zachował jednak dla siebie. Przecież nie każda sytuacja jest taka sama, mógłby sobie powiedzieć, gdyby tylko nie myślał tak prosto i łopatologicznie, gdyby myśli nie szły jednym, jedynym torem, którego powinien się oduczyć. Powinien… A może wręcz przeciwnie? W końcu na Desperacji właśnie to trzymało go przy życiu. Jakiś odsetek rozumnych bestii był, ale czy nie należało traktować ich tak, jakby były jeszcze groźniejsze od tych działających w oparciu o instynkt? Wszystko, co umiał i wiedział… Miałoby legnąć w gruzach ot tak?
 – To nie umieraj – Odpowiedział po chwili. – Kontynuuj. Nie dawaj się zabić. Nie bądź jak Dazai-sensei, nie szło mu to, nie opłaca się – Westchnął tylko. Odruchowo naciągnął materiał na jego ramię raz jeszcze; jeśli robiło się coraz później, musiało być i chłodniej. Nie wiedział, jak to jest z temperaturą ciała u wymordowanych, ani tym bardziej u ptaków — a, jak wspomniano, nie przepadał za tymi pokrakami — więc zdał się na to, co czułby człowiek.
 – Myślę, że dbanie o siebie może jakoś wpływać na zachowanie ludzkiej świadomości, czy coś, wiesz? – Zapytał. Niby nie chciał zabrzmieć nieuprzejmie, ale nie potrafił sformułować tego inaczej. Sztuczna uprzejmość i tak była mniej warta niż szczerość. W końcu częstym motywem jest właśnie coś takiego, o czym mówił Hachi, więc założył, że coś w tym może być.
 – To ludzkie, tak poza tym. Zwierzę nie zastanawia się nad sensem czegokolwiek. Chyba, że to mój pies jest jakiś bezrefleksyjny – Podrzucił żartobliwie, choć ogólna treść jego wypowiedzi była poważna. Niemniej jednak, żarty wskazywały na pewien postęp. Chciał poczuć się trochę luźniej i samemu wpłynąć na atmosferę wokół nich.
 – Te… Rzeczy w tobie mogą ci pomóc, tak właściwie, wiesz? Znaczy zwierzęta jednak po coś je mają, nie? Na pewno można się przystosować. Możesz latać, to już coś, chyba, że każdy wymordowany pluje słupami ognia i razi prądem? Nie robią tego… Nie? – Wiedział, że niektórzy potrafili. Na co im to w ogóle? Niech te opierzone pokraki, anioły znaczy, się bawią takimi rzeczami.
 – A to… To, myślę, że bardzo dobrze. Prawie jak wyciąganie drinków w klubach od obcych facetów, którzy liczą na coś więcej – Odwzajemnił jego spojrzenie i uśmiechnął się nawet, choć…
 Choć lada moment zamarł i mocno się wzdrygnął. Nie było w tym już aż tyle obrzydzenia. Było zdziwienie, został wzięty z zaskoczenia i w dodatku dotknięty w miejscu, które budziło skrajne emocje. Wąska kreska, ledwie zauważalna pamiątka, przypominajka, żeby nie zaczepiać starszych od siebie, znajdowała się w ciężkim do zauważenia punkcie na jego skórze. Nóż ledwie naciął ją, nie powodując większych uszczerbków, ale jednak wspomnienia budziły w nim strach. Żołądek wojskowego się zacisnął, a on sam zachłysnął się powietrzem i jego mięśnie momentalnie stężały.
 – … Zostanę – Odpowiedział drętwo, nie umiejąc nawet tego ukryć. Zganił się jednak za to, że tamten ruch wydał mu się mimo wszystko przyjemny. – Prześpij się. Może nie zmarzniesz aż tak – Bo sam Hachi chyba nie da rady zasnąć. Za mało był do tego przyzwyczajony i raczej wolał zachować czujność.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.07.18 23:25  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 10 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Kiedy Hachi mówił, wszystko wydawało się takie banalne, proste. Nawet uśmiechnął się na to, chociaż doskonale przecież wiedział, że rzeczywistość okazała się o wiele bardziej brutalna.
- Ludzka świadomość, mówisz? Człowieczeństwo.... Wciąż mi to pozostało. Wciąż to mam przy sobie, trzymam mocno, i nie wypuszczam, chociaż nie wiem na ile uda mi się to zachować będąc tutaj. Któregoś dnia mogę po prostu się obudzić i już nie być sobą. - powiedział cicho, prawie szeptem, chociaż z tej odległości jego rozmówca zapewne dosłyszał każde słowo, które padło z jego ust.
A potem, tak po prostu, roześmiał się. Miał wrażenie, że jego usta zastygły przez ten cały czas, a on sam zapomniał jak to jest się śmiać. Przycisnął wierzch dłoni do warg, chcąc chociaż trochę stłumić chichotanie, ale dopiero po upływie paru długich sekund wreszcie to udało mu się.
- Nie, nie pluję żadnym ogniem, jadem czy innymi bzdetami. Jak już wspominałem, moje moce nie są w żadnym wypadku ofensywne. Ale tak, niektórzy potrafią, a to sprawia, że są skrajnie niebezpieczni. Bo oprócz mocy, potrafią myśleć. Są gorsi niż zwierzęta. - obniżył nieco głos, jednocześnie wygodniej poprawiając się i układając na szczupłym rudowłosym. Mugaro sam w sobie mało ważył, ale mimo to miał nadzieję, że w żadnym wypadku nie ciąży Hachiro.
Chłopak był uroczy, kiedy reagował na jego dotyk. Mugaro doskonale pamiętał, że miał kompleksy odnośnie swojej blizny, dlatego też uwielbiał się z nim droczyć. Nie mógł sobie darować, nawet teraz, kiedy między nimi pojawiła się bariera nie do przeskoczenia.
- Nie spinaj się tak, Hachi. Znam twoje ciało, znam prawie każdą bliznę na twoim ciele, o ile nie otrzymałeś jakiejś nowej po moim zniknięciu. Wiem czemu nosisz kapelusze i rękawiczki. - uśmiechnął się delikatnie, przesuwając palcem po jego żuchwie, a potem zahaczył palcami o pasek pod jego brodą, który podtrzymywał jego hełm. Nim ten mógł się zorientować, Mugaro zręcznie go odpiął, a potem bez jakiegokolwiek słowa zsunął jego osłonę z głowy i ją odłożył na bok.
- Tak lepiej. - mruknął pod nosem, wsuwając palce w jego rude, teraz nieco splątane i spocone włosy, przeczesując je niespiesznie.
- Wiem o tobie bardzo wiele. Nawet wiem jaką robisz twarz, kiedy dochodzisz. - uśmiechnął się nieco złośliwie, z dzikim błyskiem w oku. Jego wargi były blisko, zbyt blisko.
- Jakbym mógł iść spać, kiedy wreszcie się spotkaliśmy? Chcę ten czas wykorzystać jak najlepiej. Porozmawiać z tobą. Przecież możemy już nigdy więcej się nie zobaczyć. Dlatego też nie uciekaj ode mnie- - przysunął swoje usta jeszcze bliżej, milimetry, ich oddechy powoli stawały się jednością-
Burczenie.
Mugaro zamrugał parę razy, a potem wyprostował się, odsuwając nieco i siedząc tyłem do Hachiro, kładąc dłoń na swoim brzuchu.
- Przepraszam. Nie jadłem od paru dni i.... - zagryzł wargę, czując zażenowanie swoim żałosnym położeniem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.07.18 1:33  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 10 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Może coś zdziałał? Trochę rozluźnił sytuację? Tak przynajmniej sądził, bazując się na jego reakcjach. Nie miał zbyt wielkiej wiedzy w kwestii życia jakiejś społeczności na Desperacji, choć sądząc po tych wszelkich gangach, na pewno jakaś istniała. Nie obudzić się sobą… To brzmiało makabrycznie. Ale Moroi myślał, że bali się właściwie tego samego. Właśnie z tego powodu rudzielec trwał w swojej walce — chciał wyeliminować zło. Chciał, by zapamiętano go jako kogoś, kto je zwalczał. Chciał spokojnie odejść, mając świadomość, że walczył w słusznej sprawie. Bez strachu, że zbudzi się jako bezwolne monstrum skupione na napełnieniu swojego brzucha.
 – N-no to wcale nieśmieszne, może tylko trochę, ej! – Skomentował z oburzeniem, które tylko po części było prawdziwe. Jego doświadczenie z wymordowanymi było raczej nieprzyjemne i kojarzył ich z używaniem wszelkich paskudztw, którymi chcieli mu tylko uprzykrzać życie. Tak, na pewno dlatego mieli jakieś dzikie moce.
 – Bez plucia ogniem to możemy się dogadać. Bo tamtych to nie lubię. Kiedyś mnie taka złapała dzika jedna, co to wyglądała jak mała dziewczynka i miała macki. Nie wiedziałem, czy śmiać się, płakać czy od razu się pozbyć – Wzdrygnął się teatralnie, choć obrzydzenie było jak najbardziej prawdziwe. Tak samo jak trauma. Już nigdy nie włączy hentaia.
 No, bo po co je włączać, kiedy po trochu dostaje wstęp do takiego na żywo?
 – Nie spinam się „Bo jestem wielkim i wspaniałym bohaterem, nie boję się”Dostałem… Kilka – Przyznał, choć nie precyzował okoliczności. Oczywiste było, że większość zarobił w wyniku starć z wymordowanymi; nie miał jeszcze tej przyjemności (w jego przypadku dość wątpliwej, bo swoich blizn nie lubił) bycia naznaczonym przez żadnego kochanka, bo nie miewał takich. Pozwolił mu ściągnąć ten hełm, choć dalej był przy tym jakiś spięty; nie przepadał za rozbieraniem go z czegokolwiek, wolał sam mieć wszystko pod kontrolą.
 I mimowolnie mruknął cicho w reakcji na dotyk. Przyjemna odmiana na Desperacji po szarpaniu, biciu i próbach zabicia go.
 – E–eumh… No wiem. Takiego ładnego widoku nie sposób zapomnieć, ha! – Próba zmiany tematu na błazenadę; a nuż wyjdzie? Wyszczerzył się szeroko i zmrużył oczy, wyglądając przy tym jak chytry, złośliwy lis, tak różny od tego lisa z Desperacji, którego znał sam Hachi.
 – Nigdzie się póki co nie wybieram, ale będę musiał wrócić do mojego psiego synka – Nie to, że nie pamiętał, komu zostawił Taro tym razem. Ależ skąd. Do kolejnego prawie pocałunku podszedł już trochę luźniej, gotów jednak przerwać go w każdej chwili. Nie pamiętał, czy wirus roznosił się też śliną, ale…
 Prawie poderwałby się do góry w chwili, gdy rozległo się burczenie, gdyby nie reakcja Seijiego. Moroi się nieco zaczerwienił i zachichotał, dopiero po paru sekundach rozumiejąc, że jednak nie powinien się śmiać.
 – Nie wiem, czy to nie będzie za duży szok dla żołądka, ale mam batony. I wodę. Nie wziąłem racji żywnościowej, bo miałem iść na krótko. W domu pewnie też bym miał jedzenie – To nie było takie oczywiste, bo tak naprawdę nie jadł szczególnie często i więcej spożywał gotowego jedzenia niż gotowanego samemu, choć gotować lubił. Tak czy inaczej, wygrzebał z plecaka najpierw butelkę wody i wyciągnął rękę z nią do bruneta, po czym zaczął szperać za batonami.
 – Jak najpierw wypijesz a potem zjesz, to powinno być okej. Czekolada ma dużo kalorii i takie tam. Są orzechowe w czekoladzie – Powiedział tak, jakby Desperat miał jeszcze pogardzić jedzeniem z M-3, gdy wręczał mu dwa batony. – Oo, może gdzieś mam zdjęcie psiątka. Chcesz zobaczyć?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.07.18 21:15  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 10 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Zaśmiał się jeszcze raz, mając wrażenie, że mimo upływu takiego szmatu czasu, Hachiro pod pewnymi względami w ogóle się nie zmienił. I dobrze. Ta cześć jego charakteru miała w sobie pierwiastek miastowej niewinności, czegoś, czego Mugaro został pozbawiony w chwili śmierci. Przez krótką chwilę czuł się jak za dawnych czasów, kiedy chodził do szkoły i często się z niej zrywał tylko po to, aby wpaść do Hachiro, gdzie całe południe spędzali na wspólnych grach na konsoli oraz pochłanianiem niezdrowej ilości węglowodanów.
Tęsknił za tymi czasami.
- Mhm. Tutaj często pozory mylą. Wielki bydlak może okazać się łagodnym jagnięciem, kiedy mała dziewczynka to tak naprawdę bestia chcąca wyssać z ciebie całą krew. Pamiętaj o tym, ilekroć twoja noga stanie na desperackich ziemiach. A niestety, ja nie będę w stanie cię uratować. Nie jestem typem księcia na białym rumaku. - powiedział lekkim tonem, powstrzymując się przed dodaniem, że do niego o wiele bardziej pasowała rola księżniczki. W sumie nawet z tym niekoniecznie się krył. Ze swoimi paniczykowatymi zapęd
ami. Ale tak było tutaj lepiej, kiedy wykształciło się pewnego rodzaju wizerunek i się go kurczowo trzymało.
- Hm? Kilka, mówisz... - oparł się swoim ciałem o jego tors, kładąc dłoń na jego boku i niespiesznie przesunął palce wyżej, wpatrując się uparcie w jego twarz, a na jego ustach spoczął delikatny uśmieszek, świadczący tylko o tym, że jest w zaskakująco dobrym nastroju.
- Pokażesz mi potem? - zapytał, wsuwając palec pod jego brodę, którą delikatnie uniósł. Uwielbiał się z nim droczyć, zwłaszcza teraz, kiedy rudowłosy wręcz w tak namacalnych sposób próbował zakreślić między nimi dystans. A Seiji bardzo chętnie wpychał swoje łapska między nimi, zmniejszając go jak tylko mógł.
Wreszcie na powrót odsunął się, zwracając mu przestrzeń osobistą, wsuwając palce w swoje ciemnie kosmyki.
- Pięknego widoku? Raczej koszmarnego. Wiesz, że się ślinisz, kiedy szczytujesz? - zerknął na niego ukradkiem w ten swój łobuzerski i zaczepliwy sposób. To było urocze, choć Hachiro nie musiał tego wiedzieć. Zresztą, znając go to od razu zacząłby się oburzać i pieklić w jeszcze bardziej uroczy sposób.
Skinął lekko głową, nadal czując się nieco zażenowany swoją sytuacją. żyjąc tutaj, na Desperacji, nauczył się doceniać wszystko, co dostawał, dlatego też nie potrafił w żaden sposób wzgardzić podarowaną butelką wody, oraz batonem. Przesunął opuszkami po strukturze plastiku, zastanawiając się ile to czasu minęło, od kiedy pił tak czystą wodę, bez obawy załapania jakiegoś pasożyta. Bez dłuższego namysłu odkorkował ją a następnie wziął kilka większych łyków, czując jak przyjemny chłód rozchodzi się po jego przełyku. Przetarł wierzchem dłoni usta i podał butelkę rudowłosemu.
- Masz, nie bój się. Nie zarazisz się przez ślinę. - mruknął, biorąc się za batona. Papierek rzucił obok, niedbale, wciskając sobie do ust słodycz. Czekolada. Płynne złoto. Aż na jego policzkach pojawiły się dwa rumieńce zachwytu.
- Czekolada, jak dawno tego nie jadłem. - westchnął rozanielony. Odchylił się i oparł o ramie Hachiro, wskazując brodą w jego stronę, dając mu jasną aluzję, aby pokazał zdjęcie, powoli jedząc i delektując się batonem. Niby nic, mała rzecz, ale za to jak cieszy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.18 14:04  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 10 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Ciężko było siedzieć w miejscu w mrocznych lochach Smoczej Góry, kiedy na zewnątrz pogoda nie była aż taka zła. Lato jednak powoli się kończyło i nieznośne ciepło przemieni się w nieznośny chłód z wyjącym po pustkowiach wichrem. Po dwóch latach wiedziała, że będzie nieprzyjemnie, więc chciała skorzystać z możliwości wygrzania się w promieniach, a przy okazji mogła przetestować nowe granaty, które skonstruowała. Nigdy nie marnowała czasu.
Uzbrojona w toporek, karabin i trzy ładunki wyruszyła przed siebie, przedzierając się przez pustynię. Było popołudnie, słońce odwracało się powoli, ale nadal świeciło w twarz. Dążyła do zejścia z otwartej przestrzeni, choć przy budynkach często kręciły się jakieś paskudztwa. Nadal jednak uważała, że robienie hałasu przy ruinach było bezpieczniejsze od bezkresnego piasku. Wolała już spotkać miejscowego niż wielkiego pustynnego czerwia, któremu do rozumu raczej się nie przemówi. Z jednym może jeszcze dałaby radę, ale cholery najczęściej podróżowały stadami. Nie miała czołgu, żeby się po nich przeczołgać i rozwalić na kawałki, a siły granatów nie była pewna, bo kombinowała z nową mieszanką.
Wreszcie, po dłuższej wędrówce dotarła do stacji. Zdawała się bez życia, ale dla pewności rozejrzała się po najbliższych budynkach, a obierając miejsce do testów, sprawdziła czy żadne żyjątka nie kręcą się dookoła. Wreszcie postawiła torbę, o którą oparła karabin, przy sobie zostawiając jedynie trójkę jajowatych przedmiotów oraz przyczepiony po lewej stronie topór. Miała nadzieję nie mieć potrzeby używania go, ale kto wie? Zaczęła badać teren wzrokiem. Odmierzała odległości, patrzyła gdzie możliwe jest schowanie się przed ewentualnymi odłamkami. Wargi drgnęły do góry w krótkim uśmiechu na myśl, że zaraz pewnie zrobi jakieś mniej lub bardziej głośne bum.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.18 15:03  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 10 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Nie minęło wiele czasu od spotkania z Lucyferem. Chociaż chłopak był młody i równie irytujący, to jednak walka z nim pokazała Abyssianowi, że nie należy nikogo oceniać po pozorach. Niemniej rozeszli się w "zgodzie", jeśli tak to można nazwać, i ich ścieżki się już raczej nie zejdą. To dobrze i zarazem źle. Dobrze bo następnym razem mogli już nie być wobec siebie tacy przyjaźni, a źle - bo nie dowiedzą się czy przeżyli. A wężowaty lubił w sumie wiedzieć co się dzieje z innymi - obserwacja to właściwie jedyne hobby, jakie aktualnie posiadał.
Tamtejsze spotkanie sprawiło, że Abyssian był bardzo zamyślony. Pełzał przed siebie po piskach pustyni niczym jakiś droid patrolujący, nie bardzo zwracając uwagę na otoczenie. Było tu raczej pustawo, ale akurat zmierzał prosto w kierunku opuszczonej stacji kolejowej. Czy pamiętaj on czym były kiedyś pociągi? Za czasów jego ludzkiego życia był to stosunkowo popularny środek podróży, jednakże to było z dobre ponad 100 lat temu, jeśli nie dawniej... Więc raczej trudno było oczekiwać, że jakieś pociągi jeździły tymi torami.
Z zamyślenia zbudził go rozgrzany metal torów, na który wpełzł. Jego gorąco uderzyło do niego tak, że przez chwile wydawało mu się, że wlazł do żywych płomieni. Otrząsnął się z transu, spoglądając na to co pod nim się znajdywało. Właściwie nie był do końca pewien gdzie aktualnie się znajduje i jak daleko odszedł od poprzedniego miejsca. Stare ruiny budynków stały zapomniane przez czas/ Kolejne opuszczone miejsce gdzie nikt nie mieszkał i nikt nie przebywał... A przynajmniej tak to wyglądało na pierwszy rzut oka.
Abyssian nie miał dobrego wzroku, jak każdy typowy waż opierał się na zmyśle węchu oraz ciepłoty - niestety ten drugi zmysł niezbyt dobrze funkcjonował na palonej od promieni słonecznych pustyni. Wystawił więc swój rozwidlony język, chcąc wychwycić podejrzane zapachy. Wyczuł coś. Trudno było mu sprecyzować co to było, ale zdecydowanie było to stworzenie żywe. Czyżby jakieś zbłąkane, pustynne zwierzę? Wąż położył swój łeb na piasku, a jego ciało skuliło się w zygzakowy kształt, nieruchomiejąc. Czekał na jakiś ruch, obserwując otoczenie wzrokiem, ale także ciągle wysuwając swój język. Nie chciał podejmować się prób szukania, gdyż jeśli to jakieś zwierzę to po prostu by się spłoszyło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.10.18 9:07  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 10 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Kobieta przesunęła kciukiem po pierwszym wyciągniętym mini granacie. Ten miał w sobie najmniejszą ilość składników w sobie i Salamandra szczerze wierzyła, że będzie to niewybuch albo w najlepszym wypadku wybuchnie z siłą kopniaka dwulatka. Może się to odczuje, ale mocno bolesne to nie będzie na pewno. Ale to w końcu był tylko eksperyment, a one nie musiały zawsze się udawać. Wiadomo - wolałaby osiągnąć sukces za pierwszym razem, ale człowiek uczył się na błędach, a notatki musiały zostać ulepszone, poprawione, w razie konieczności napisane od nowa. Będąc w Mieście nie miała takich możliwości w testowaniu tego wszystkiego. Poligon nie był wielki, a z wszystkiego trzeba się było tłumaczyć. Nudy.
Podrzuciła jajowaty przedmiot, złapała, wyciągnęła zawleczkę i cisnęła przed siebie. Czekała chwilę na efekt, ale daremnie. Przygryzła lekko dolną wargę, przypominając sobie skład. Mruknęła cicho, odwracając się na pięcie w kierunku plecaka. Nie chciała zapamiętywać wszystkiego, znacznie łatwiej było zapisać uwagi i zwolnić miejsce w pamięci na inne mało ważne sprawy. Kiedy jednak chciała sięgnąć po bagaż, coś jej powiedziało, żeby się obejrzała. Zerknęła w bok, gapiąc się chwilę na ślad w piasku. Wydawało się jej, że wcześniej go tam nie było. Zmrużyła i tak przymrużone oczy, podążyła wzrokiem za śladem, podchodząc nieco bliżej. Dłoń położyła na boku uda, gotowa do sięgnięcia po broń. I wtedy dostrzegła całkiem spory zygzak. Zamarła, choć wydała z siebie ciche "hm". Gad był na tyle duży, że pewnie bez problemu by ją zeżarł, ale z drugiej strony teraz nie miała co uciekać, niektóre z tych beznogich, łuskowatych zwierzaków umiały rozwijać zadziwiające prędkości. Teraz i ona czekała na jakiś ruch, licząc, że stworzenie jednak nie postanowi zrobić sobie z niej obiadu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.11.18 17:18  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 10 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Okolica nie zachęcała do zwiedzania - było to kolejne pustkowie, ślad po starych czasach kiedy miejsce to tętniło życiem. Smutne budowle rzucały jedynie cień, mierząc z góry każdego kto tutaj zawędrował. Abyssian nie czuł się tu zbyt komfortowo, chociaż ciepłota tego miejsca była dla niego przyjemna. Niemniej jego czuły węch ciągle ostrzegał go, że nie jest tu całkowicie sam - bo oprócz starych budynków i torów był tu ktoś jeszcze. Podniósł niepewnie łeb, rozglądając się wokół. Jego wzrok nie był zbyt dobry, nic więc dziwnego, że nie zauważył niczego niepokojącego. I to w jakiś sposób martwiło bo nie było nic gorszego nic wiedzieć, że ktoś tu jest, ale nie wiedzieć gdzie jest. I kim jest, a to też była ważna informacja w tym upadłym świecie.
Nie czekając aż tajemnicza osoba przypuści na niego atak, postanowił sam się wycofać. I tak nie znajdzie tu nic dla niego pożytecznego, zdecydowanie wolał zapuścić się na dzikie pustkowia, aby tam zdobyć jakieś pożywienie. Tutaj zamiast zwierzyny można było trafić na ludzi, którzy wobec niego raczej nigdy nie mają dobrych zamiarów. Jeszcze raz obejrzał się za siebie by następnie ostatecznie wypełznąć stąd, zostawiając za sobą ledwie zygzakowate ślady na piasku, które rozmyje wiatr...

z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.12.18 13:30  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 10 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Mrużąc oczy obserwowała jak wielkie cielsko zawraca i sunie w inną stronę. Zastanawiała się czy istota ją zauważyła, czy może raczej z sobie tylko znanej przyczyny popełzła dalej w swej wędrówce przez pustynię. Wzruszyła ramionami, rozluźniając się. Tym razem nie przyjdzie jej mierzyć się z ogromnym wężem, ratując się przed byciem pożartą. Wcale nie chciała być pożarta, była na to za młoda. Z obawy przed tym, że gad zawróci albo przylezie tu jakiś inny dziwny stwór, zakończyła eksperyment nie zastanawiając się zbyt długo podczas obserwacji. Wnioski wyciągnie sobie później, w spokoju i ciszy, w bezpiecznym zakątku pracowni. Zwijając manatki, ulotniła się czym prędzej.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 10 z 11 Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach