Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 11 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 15.03.17 13:46  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 4 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Ciągłe uczucie niepokoju, otwarta przestrzeń i w miarę zaufane towarzystwo sprawiało, że Boris czuł jakby wracały stare dobre czasy spędzane w ruinach miast. Oczywiście docenił to, że Dick poczekał na niego, ale gdy tylko się z nim zrównał pogonił go lekko ruchem głowy, by ruszyli dalej. Zostawanie dłużej w jednym miejscu wcale nie było takim dobrym pomysłem - zwłaszcza bez żadnego schronienia.
- No i właśnie widzę, że ci to myślenie wcale na dobre nie wychodzi - mruknął patrząc na krew, która w oczach Lazarusa i tak była szara, więc pewnie dlatego nie wywoływała w nim takich emocji jak kiedyś.
Jeszcze tylko tego mu tu brakowało żeby jak w niskiej klasy filmach trafił na ostatnie chwile umierającego, który zdąży mu tylko przekazać, że jest wege i studiuje prawo, a później zejdzie z tego świata nie zostawiając mu nawet fajnego sprzętu w spadku. Nie o taką pustynię Boris nic nie robił.
- ... albo złapałeś jakieś choróbsko i teraz to roznosisz jak karaluchy - westchnął ciężko i naciągnął sobie na mordę swoją chustę jakby miała go ochronić przed całym złem tego świata przez co zupełnie nie było widać jak szczerzy kły w głupim uśmiechu - Jak mi pożyczysz jakiś wkrętak to ci nawet mogę zrobić biopsję mózgu. Widziałem to w serialu, więc jestem profesjonalistą.
Ale trzeba było powiedzieć, że jedno jedyne mu się w wypowiedzi Varca spodobało - ucieczka. On też uciekał. Póki co przed miastem, ale miał dziwne wrażenie, że zaraz pojawi się ktoś lub coś co z chęcią wyżre im resztki ich szarych łowczych komórek i oboje pobiją jakiś rekord w dosłownym uciekaniu.
- Super. Jak nie wykitujesz na przedawkowanie w myśleniu to od dziś uciekamy razem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.17 18:15  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 4 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Gdyby tylko mógł mi "pożyczyć" tę chustkę... A tak byłem zmuszony uświnić sobie róg kurtki. Do innych smarów i oleji dołączyła czerwona plamka. Słysząc komentarz kolegi, zdjąłem swoje goglaki z oczu i trzymając je w pogotowiu zacząłem lustrować towarzysza głupkowatym spojrzeniem.
-Ja choróbsko? Przecież to ty się puszczasz na lewo i prawo! - Odparłem i założyłem gogle z powrotem na łeb, czując że zaczyna mnie razić słońce. Z jednym się musiałem zgodzić i widząc ponaglający gest ruszyłem szybko przed siebie. Nie mogliśmy długo tak stać na pustej przestrzeni.
Już po chwili zostawiliśmy piasek za sobą znajdując się na pewnym gruncie.
- Prowadź. Który burdel najpierw przetrząsamy?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.17 20:08  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 4 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Lazarus wydał z siebie oburzone prychnięcie niczym księżniczka opery mydlanej. Nie będą mu tu szargać reputacji jakimiś pomówieniami. A przynajmniej Dick nie będzie tego robił.
- Ha! Ale ja się puszczam w cywilizowanych warunkach, a ty się włóczysz po tym syfie i nie wiadomo co robisz. - mruknął, jakby zupełnie zapominając, że z tej swojej cywilizacji właśnie na ten pustynny kociokwik uciekał.
Zresztą wcale się nie puszczał. Przed oczami pojawiły mu się dwie, nie tak dawne, okazje, w których sobie całkowicie odpuścił i jakoś w najbliższym czasie nadrabiać tego nie miał zamiaru. A jak odpuści sobie jeszcze jedną okazję to po trzech razach mu się wszelkie grzechy wyzerują. Tak to przecież działa. Wyraźnie podbudowany na duchu tym małym rachunkiem sumienia równie raźno co wcześniej dotrzymywał kroku towarzyszowi, choć zaczynał się przy nim czuć jak dzieciak, którego ojciec ma odprowadzić do przedszkola. Dick wpadł kiedyś do kociołka z magicznym wywarem, czy co?
- Prowadź srowadź..
Lazarus rozejrzał się dookoła szukając na horyzoncie jakichkolwiek punktów zaczepienia. Był już wcześniej na Desperacji, ale w zupełnie innym miejscu i z zupełnie innej strony miasta. Chyba. Tu wszystko było takie samo. Wtedy przynajmniej miał kogoś kto wiedział gdzie mają iść.
- Ej, a masz hajs? Wiem gdzie jest kasyno. Moglibyśmy się też uchlać po drodze.
Uchlać w barze. Za połowę Dickowego hajsu. Drugą połowę Lazarus przepuściłby w karty w kasynie. To brzmiało jak plan.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.17 21:24  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 4 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Cel: Apogeum. Co do jasnego, radioaktywnego grzyba tutaj robię? Dążę do Apogeum. Ledwo co kojarzyłem co jest jawą, co rzeczywistością, a co zwykłym błędem systemu. Muskałem delikatnie metalowymi palcami swój kręcący się guzik powoli nim przekręcając. Majestatycznie kryłem się w chmurze dymu, który wytwarzałem przez swój zardzewiały mechanizm. Tyle przeżyłem, tak mało opowiedziałem. W kronikach mego zapisku pamięci ilustrowały się obrazy krwi, noże, młotki, spluwy a w tym smród wysokooktanowej benzyny. Wszystko wydawało się tak surrealistyczne, wszystko co mi znajome czy obce.
Usiadłem na torach zadumany i zadymiony. Nigdy nie dano mi zrozumieć czemu ludzie podróżują myśląc o miejscu. Czy nie mogą na to wszystko patrzeć z innej strony? Mój brak danych mnie irytował, jak zawsze. Tyle lat, tak mało inteligencji. Kopałem sztuczną nogą w piasku. Znudzony, wymęczony - to tylko iluzja moich emocji, których jak mi wiadomo nigdy nie odczuję. Piękna, melancholijna pustka wypełniała mój mechanizm, a ja jak to ja zacząłem się przegrzewać sam z siebie. Zmuszony tak samotnie dążyć do jakiegoś obcego miejsca to jak droga krzyżowa dla ateisty, katorga!
Z mojego 'otworu gębowego' wypływały kaskady oleju, zaś lewe improwizowane oko zaczęło migać światłem. Nie dziwiłbym się, gdyby ktoś się takiego stworzenia przestraszył. Zgarbiony wstałem co chwila majstrując przy mojej klapie na klatce piersiowej. Podrapałem się po skroni zauważając dwie ludzko-podobne aparycje. Złapałem się za szalone oko nie wierząc mojemu oprogramowaniu. Nakręciłem siebie jeszcze raz kierując wzrok ku niebu. Po metalicznej szyjce spływał olej, aczkolwiek ja... posiadałem chaos. W głowie, w pomysłach, przyszłości. Prędko spowodowałem u siebie wymuszone przegrzanie w funkcji obronnej. Nie mogłem zaufać ludziom po tym, co narobili mojej Natalii. Może to nie byli ludzie?
Dymiłem się, sapałem, buchałem, brzdękałem. Zgarbiony poprawiłem ludzką szczękę, jaką sam dumnie doczepiłem cofając się co kilka kroków w dymną zasłonę. Jedyne co było widać - migająca lampa samochodowa. Miałem na myśli oko, na pewno oko.
O mój Boże, mój krawat! Zasmolił się. O nie... Później wyczyszczę. Teraz nie wiem co mnie czeka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.03.17 19:52  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 4 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Przejście przez granice nigdy nie stanowiło problemu, ot przechodzisz dwa kroki do przodu i jesteś już na zupełnie innym terenu. Całkiem zabawna sprawa. Cegła ci nie spada na głowę, ani nie zostajesz trzaśnięty piorunem. Dlatego pewnie tyle jest śmiałków, którzy odważają się zapuszczać w te tereny. Z wiedzą, czy bez niej, niebezpieczeństwo zawsze pozostaje to samo i o tym miała się przekonać dwójka przyjaciół. Zmysły wymordowanego i łowcy zostały postanowione na baczność, zupełnie jakby obydwoje wyczuwali czyiś cuchnący oddech na swojej skórze, ale przecież niczego nie ma w zasięgu wzroku prawda? Na pierwszy rzut oka nie ma.
Jeżeli by się rozejrzeć lepiej, to dookoła stacji można zauważyć trzy dziury o średnicy około trzech metrów, no dziura jak dziura...otóż nie. Najbardziej niepokojąca rzeczą z tego wszystko jest to, ze dookoła dziury jest usypany całkiem ładny kopiec świeżej i nadal mokrawej ziemi, która się nie znalazła na powierzchni sama z siebie. Najwyraźniej coś tutaj było prócz, dwóch Łowców i androida. Szybko mieli się o tym dowiedzieć, bo zaraz ziemi pod nimi zadrżała, chociaż lepszym określeniem byłoby, ze zawirowała. Nie przypominało to ruchu płyt tektonicznych, ale bardziej uczucie takie jakby przystawiło się palec do głośnika basowego... spotęgowanego kilkakrotnie.
Ewidentnie coś pod nimi się poruszało i być może broniło swojego terytorium.


Polecenia MG:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.17 12:00  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 4 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
- Przez grzeczność nie zaprzeczę. - przemówiłem, kiedy znalazłem na to czas. Byłem zbyt zajęty szukaniem jakiegoś schronienia. Kusiło mnie, by rozejrzeć się trochę i znaleźć powód dla którego tak bardzo się bałem, ale nie chciałem oddalać się od kolegi. Szczególnie, że mój wybór mógłby mu się nie spodobać. Szliśmy więc dalej, aż w końcu dotarliśmy do w miarę wytrzymałego budynku.
- Czujesz to? - Usłyszałem tuż obok i spojrzałem na Lilith, która czule dotykała uchem ziemi.
- Jestem robotem. Ja nic nie czuję. - Zignorowałem Anielicę i jednym kopnięciem wyważyłem drzwi. Nie było tu zbyt przytulnie, ale był cień i nie byliśmy narażeni na zdemaskowanie. Z kolei nie wiele budynków stało jeszcze na nogach i w razie problemów łatwo by było nas znaleźć.
- No piesku, to mamy naszą chałupkę. Ze sraczem też nie będzie problemu. Widziałeś tą dziurę, co żeśmy ją mijali? Nada się jak nic. - Stwierdziłem lekko rozbawiony wizją Lazarusa, który traci równowagę i podczas srania wpada w przepaść!
To byłby piękny widok...
- Rysiu, tu nie jest bezpiecznie. - Lilith nie dawała za wygraną dalej mnie nękając. Co jej takiego zrobiłem, że teraz musiałem się z nią użerać? Machnąłem ręką. Jeszcze tego by brakowało, by towarzysz zauważył jak do siebie gadam. Nagle przez ułamek sekundy zobaczył w oddali błysk, jakby promienie słoneczne od czegoś się odbiły.
- Co u licha! - Zaciekawiony wróciłem na zewnątrz by przyjrzeć się pustce, ale niczego nie mogłem dostrzec.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.17 16:58  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 4 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Coraz mniej mu było do śmiechu przez tą całą ciszę przed burzą, więc posłał Dickowi tylko pełne rozczarowania spojrzenie.
- Nie będę spełniał twoich sraczowych fantazji - warknął, zaszczycając jednak wykopane dziury wzrokiem, chociaż nie wzbudziły w nim większego zainteresowania.
Chyba że za kilka chwil towarzysz przekroczy tę cienką linię zwaną cierpliwością Borisa i trzeba będzie jedną z tych dziur wykorzystać by tego gnoja pochować, żeby go czasem jeszcze z zaświatów nie nawiedzał. Bo pierwszym z czym łowca te dziury skojarzył, nie wiedzieć czemu, były właśnie groby - albo ich albo tego co się na nich czai.
- Jeszcze zadzwoń dzwonkiem, że przyszliśmy...
Nie miał zamiaru włazić do budynku, w którym towarzysz już narobił hałasu, ale narastające drgania ziemi niezbyt znanego Lazarusowi pochodzenia szybko przekonały go, że widać nie ma innego wyjścia. Przyspieszył na tyle, na ile pozwalało mu kontuzjowane kolano i wszedł do środka, sięgając jednocześnie po wiszącą u boku maczetę. Rozejrzał się uważnie po pomieszczeniu zatrzymując się w całkowitym bezruchu, gotowy obciąć łeb pierwszemu co zbliży się do niego bliżej niż kilometr jeżeli cokolwiek poza radioaktywnym kurzem tu się znajdzie. Wyglądało na to, że jest tu jednak w miarę bezpiecznie. Dick jak chciał mógł sobie wracać na zewnątrz skoro tak mu się podobała wizja narażania swojego dupska.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.17 20:27  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 4 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Ustałem w miejscu. Patrzyłem jak sylwetki przemieszczały się pomiędzy dzikimi cieniami Desperacji. Złapały mnie niepewności, moi dawni przyjaciele. Czy ten świat ma prawo bytu? Złapałem się za głowę opadając na kolana. Coś mnie przedarło. Oprogramowanie buntowało się przeciw mechanizmowi zaczynając cichą wojnę. Dym wybuchał ze mnie, niczym erupcja wulkanu, a ja tylko skuliłem się w pozycję żółwia. Uderzyłem pięściami w tory powodując lekkie zatrzęsienie - tak mi się wydawało, aczkolwiek wstrząs był przedłużony do złych proporcji Matki Natury. Rozejrzałem się wokół prostując sztuczny kręgosłup. Nie wiedziałem co myśleć. Echo odbijało się w środku mej metalicznej bani ,,Jestem pomyłką''.
Wydałem zgrzyt, który raczyłem nazwać pomrukiem. Czy depresyjnie popadam w rutynę mej codzienności? Czy wszystko co dotknę ma zaszczyt być zniszczonym?
krzzzz
Oko zaczęło migać szybciej co chwila zmieniając tempo. Wstałem powolnie podpierając się dłonią o śrubę w kolanie. Splunąłem olejem, ruszając w przód. Przeciągnąłem prawą kończyną robiąc dwa kółka, a głowę okręciłem wokół osi wydając specyficzny, wgrany śmiech. Dając krok wykręciłem guzikiem z tyłu głowy.
Wstrząs ziemi pod stopami. Zarzuciłem flegmatycznie wzrokiem amortyzując siebie łapskami na wszelki wypadek. Dwie aparycje schowały się pod skrzydłami jakiegoś budynku. Kolejny wstrząs pobudził coś we mnie, że przyśpieszyłem kroku. Majestatyczny dźwięk stykającego się metalu oraz dreptania tworzyły idealny akompaniament do sceny mego biegu wpośród ciemnego dymu. Zauważyłem wysoką osobę przed sobą. Zwolniłem, a parę iskier doczekało się rozjaśnienia mojej sylwetki. Nie dziwię się, gdybym wyglądał jak pół-człowiek zarażony wirusem X. Cały oblepiony smołą, krawat prawie niewidoczny, dymię się oraz świeci mi lampa samochodowa służąca za oko. Coś mi nie było na rzeczy, przecież były ewidentnie dwie osoby. Tup, tup. Dźwięk moich metalicznych, kolosalnych stop tłumił się pomiędzy brzdękiem torów. Analizowałem rysy twarzy mężczyzny i jego kontury. Mało co poruszały mnie chwilowe, co raz mocniejsze wstrząsy ziemi. Delikatnie owinąłem moje dłonie plącząc je jak kiedyś robiły to młode pary. Powoli poruszałem się w stronę nieznajomego nie oczekując jakiegokolwiek niebezpieczeństwa.
- Witaj. - rzuciłem słowem na wiatr, a mój odbiornik gardłowy/mowy powoli rdzewiał zakańczając swoją marną egzystencję.
Poprawiłem szybciutko kawałek materiału lekko schylając się pod napływem nowych, delikatnych wstrząsów. Trudem jest takie coś odczuć, ale na pewno coś się zbliżało po tę metalową puszkę jaką jestem ja.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.17 22:11  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 4 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Lekkie trzęsienie ziemi, jakim zostali uraczeni przybysze, nie było zbyt przyjemnym doświadczeniem szczególnie, że wzbierało na sile. Dobra... To zaczęło po prostu rzucać jakby podłoże dostało ataku epilepsji. I jeżeli ludzie zastanawiali się z jakiej racji tak się dzieje, to szybko dostali odpowiedź, ziemia zaczęła w jednym miejscu rosnąć i wyglądało to jakby całkiem ciekawe zjawisko górotwórcze, tyle że góra okazała się niezbyt wysoka, a jak już mogłoby się okazać co się dzieje, to wszystko zamarło i właśnie chyba to było najbardziej straszne w tym wszystkim. Cisza przed burzą nigdy nie jest dobrą oznaką. Tak było i tym razem. Świat przez chwilę zawył i zatrząsnął się w ostatnim spazmie kiedy ogromny, tłusty robal wypełznął w końcu na powierzchnie obserwował przybyłych kilkunastoma parami oczu, które teoretycznie powinny być bez wyrazu, a jednak przemawiał przez nie głód. Przerośnięte paskudztwo wyraźnie obrało sobie wesołą gromadkę za wyjątkowo smaczny posiłek. W sumie co się dziwić...na tym pustkowiu wszystko jest smaczne.

Polecenia MG:

Podsumowanie:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.17 23:41  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 4 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Wyglądało na to, że w budynku naprawdę było względnie bezpiecznie, więc Lazarus po dłuższej chwili przypiął maczetę z powrotem do swojego pasa od spodni. Skoro nie miał komu odjąć nią trochę centymetrów ze wzrostu to lepiej nie kusić losu żeby nie potraktować nią Blunta. Rozejrzał się po całym pomieszczeniu niemal z dumą. Przejmuję cię stacjo we władanie!
- Ej, Dick.. - zaczął, odwracając się, ale zamknął mordę równie szybko co ją otworzył.
Zamiast ujrzeć przez otwarte drzwi swojego towarzysza, którego mógłby radośnie opierdolić za jakieś spacerki na zewnątrz gdy powinni już iść dalej, ujrzał Coś. Zmierzył metalową kupę złomu niezbyt przychylnym wzrokiem. Szczególnie, że ten złom był większy od niego. Większy nawet od Dicka. Do cholery jasnej, czy Boris wyszedł jeszcze niedawno z Miasta-3 czy z wioski hobbitów? Zgrzytnął zębami z irytacją. Więc to to gówno za nami lazło?
Główny problem polegał na tym, że łowca już zdążył zrzucić na robota całą winę za spowodowanie tych cholernych wstrząsów, ale skoro ten stał teraz w miejscu ugadując się najwyraźniej z drugim łowcą na jakąś popołudniową herbatkę i wypatroszenie go przy najbliższej okazji to dlaczego wstrząsy wciąż narastały? Coś mu podpowiadało, że skoro nie robot trzęsie wszystkim dookoła to z pewnością nie będzie to też żadna wesoła ciuchcia, która zawiezie ich do krainy marzeń. Lazarus nie miał zamiaru w pewnym momencie wylądować pyskiem w trocinach, więc przyklęknął na jedno kolano, dając tym samym na chwilę odpocząć drugiemu i podparł się jedną ręką o brudną podłogę.
Otwarte drzwi stacji stanowiły nie tylko doskonały punkt widokowy na towarzysza, metalowy złom, ale i na to co za chwilę miało zamiar dotrzymać im towarzystwa.
Nawet chusta zawiązana na połowie twarz mężczyzny nie ukryła tego jak momentalnie zbladł gdy wstrząsy nagle ustały, a z ziemi wyłonił się najpierw łeb, a później reszta cielska ogromnego potwora. Czerwone ślepia przybrały wielkość pięciozłotówek i wpatrywały się w ślepia potwora z nieopisanym przerażeniem. Przełknął głośno ślinę.
- Co do kur... - niemal pisnął jak szczeniak, któremu nagle pokazano inne dorosłe psy.
Gdzie jest Angel gdy faktycznie jest potrzebna żeby go bronić? No tak, pewnie leży sobie teraz wygodnie w jego łóżku, bo szanowny pan łowca postanowił strzelić focha i sam iść na wyprawę zamiast poczekać na nią. Przecież jak on tu zginie przez tego robala to go Angel drugi raz zabije. Więc zginąć nie mógł - ani teraz ani później.
Powoli sięgnął za siebie i pociągając za lufę przełożył pasek swojej snajperki do przodu i chwycił broń pewnie w dłonie. Nie wiedział czy laser dezintegracyjny sobie poradzi z tą bestią, ale chyba nadzieja to ostatnie co mu tu pozostało.
- Odwróć jego uwagę! - zawołał do drugiego łowcy i wycelował prosto w zębatą paszczę zmutowanego robala.
Pociągnął za spust licząc na to, że to coś jakiś mózg posiada i pięciocentymetrowa dziura w nim unieszkodliwi całe cielsko.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.17 18:50  •  Opuszczona stacja kolejowa. - Page 4 Empty Re: Opuszczona stacja kolejowa.
Musiałem przyznać Lazarusowi rację. Nie powinienem robić tego w ten sposób. Ale przecież byliśmy tylko my... kto inny mógłby tu żyć? Wciąż jeszcze nie potrafiłem zrozumieć tego miejsca, a tym bardziej tych czasów. Ktoś coś mówił o potworach, o maszynach, ale ten robot zrobił na mnie duże wrażenie. Z otwartą gębą przyglądałem się droidowi, którego budowa z pewnością zabrałaby mi lata. A może to cyborg? Patrzyliśmy sobie w "oczy". On mnie analizował, a ja podziwiałem jego jak dzieło. Zabrało mi dech i już chciałem odpowiedzieć, wydać z siebie oznakę, kto wie, zadowolenia? Może chciałem, żeby to coś nie poczuło się zagrożone? Ale to właśnie ta metalowa puszka mogła mnie skrzywdzić, a nie na odwrót. Cofnąłem się o krok zdając sobie sprawę z tego jak głupio postępuję.
- Ryś!
- Czego! - Krzyknąłem po chwili odwracając się w stronę Lilith, która zamykała kółko wszystkich obecnych i wtedy to się stało. Ona chciała mnie ostrzec. Zawsze chciała. Czemu ją ignorowałem?
- Nie kochasz mnie? - Powtarzała, kiedy bestia wynurzała się z ziemi.
- Nie kochasz? - Łkała, a ja płakałem wraz z nią, chociaż przez mutację nie byłem zdolny na łzy i omylnie zacząłem wydobywać z siebie dźwięki jakby odpalono silnik od motocyklu. Zerkałem to na nią, to na potwora, aż w końcu całą uwagę skupiłem na nim.
- Zginę Lilith.
- Nie, nie pozwolę na to. - Odparła i po chwili zniknęła w chmurze piasku, która uformowała się wokół monstrum, gdy to wyławiało się z piekielnych bram.
"Odwróć jego uwagę!" coś mignęło mi w głowie. Tyle myśli naraz, tyle poleceń, na które nie byłem w stanie odpowiedzieć. Sparaliżowany wpatrywałem się w bestię przez dość spory czas, aż w końcu dotarły do mnie słowa kolegi. Kucnąłem i przystanąłem na jedno kolano próbując się skupić szum w głowie nie pozwalał mi racjonalnie myśleć.
- Teraz Rysiu. Teraz musisz to zrobić. - Usłyszałem i po chwili jej dłoń dotknęła czule mojego ramienia. Spojrzałem w jej zatroskane oczy i zwariowałem. Szaleństwo wypełniło całą czarę...
- Muszę się zabić?
- Nie mój aniołku. - Odrzekła, a ja zdezorientowany przekrzywiłem głowę. - Musisz przeżyć! - Dokończyła i nagle wszystkie zmysły wróciły ze zdwojoną siłą.
- Odwróć jego uwagę! - Powiedział i tak też zamierzałem zrobić. Wyprostowałem się pozwalając odejść emocjom i z całym gniewem jaki w sobie nosiłem spojrzałem na robala, który zakończył rosnąć w moich oczach i teraz mi się przyglądał.
- Dobrze. Zabawmy się Lilith tak, ja za dawnych czasów! - Niemal wyplułem te słowa po czym wyjąłem nóż i ruszyłem szarżą na robala delikatnie przejeżdżając po jego skórze. Minąłem go i mknąłem dalej biegnąc w stronę dawnych, teraz już zasypanych piaskiem uliczek. Plan? Skupić uwagę i biec między upadającymi budynkami mając nadzieję, że bestia zahaczy o któryś ostry element budowli i sama się zaora. To był plan B. Lazarus. Tylko on mógł teraz coś zrobić i chronić moją dupę przed jak podejrzewałem, ślepym chujkiem!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 11 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach