Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pisanie 29.02.16 21:50  •  Mieszkanie Shina - Page 3 Empty Re: Mieszkanie Shina
- Nie przepraszaj tyle, naprawdę nic się nie stało.
Poczuł się jak trzepnięty jakąś tępą dzidą.
- Nie mów tak. - Nadąsał się nieco. To brzmiało okropnie, lecz niestety było również po części prawdą. W końcu na początku faktycznie najpierw ruszyła go wizja pobrudzonej podłogi, a dopiero później osoba Verity, która w tym momencie starała się po sobie sprzątać. Odnosił wrażenie, że robi to dla jego komfortu zapewne nie zdając sobie sprawy, że właściwie bez odpowiedniego środku dezynfekującego i metody czyszczenia to tylko roznosi niewidoczny dla ludzkiego oka bród. No ale nic nie powiedział. W pewnym senie doceniał gest, choć w duchu płakał mocno. Potem posprząta jak należy.
- Wrzuć do pralki, tam o. Ja zaraz ją nastawię, ma opcję suszenia, więc jak zjemy i zagramy w coś to do tego czasu powinna być już sucha. Ty leć do kuchni póki masz ten apetyt. Musimy zjeść te trzy burgery za cenę dobrego samopoczucie. Jestem nawet gotowy zaryzykować niewypuszczenia cie z domu póki nie zjesz swojej porcji. - zagroził. Nie dopuszczał nawet do myśli wizji wsadzenia mrożonych burgerów z powrotem do zamrażarki. Dobry kwadrans znajdowały się poza takową. Wiecie, już wystarczyła sama wizja urojonej salmonelli by Shin był pewny swego.
Gdy Veri wyszła Shin szczodrze obdarzył pralkę chemikaliami po czym umył ręce pod kranem w wannie. Przez to wzrosło w nim tylko poczucie winy, bo przecież dziewczyna starała się tak tą umywalkę doprowadzić do ładu, a jednak mimo wszystko odrzucało go od pomysłu użycia jej. Głupi ty. Wiem. Nie trzeba było długo czekać by chłopak wylał więc z siebie szczere przeprosiny w momencie gdy tylko pojawił się przed Verity. Potem podniósł się trochę na duchu widząc, że dziewczyna mimo wszystko nie ma mu za złe. Jedli hamburgery i grali w gry. Na odchodne Shintaro wręczył dziewczynie wypraną wierzchnią warstwę mundurka. Miał zamiar jeszcze ją prasować, lecz prawdopodobnie nim zrobił to a tyle by jego praca go usatysfakcjonowała to zastałaby ich noc, a tyle czasu wolnego Verity chyba nie miała, prawda? Dlatego po wprawnej odmowie zielonowłosej pożegnali się.

2 x z/t Shintaro & Verity
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.16 12:12  •  Mieszkanie Shina - Page 3 Empty Re: Mieszkanie Shina
Spodziewając się gościa wstał wcześniej niż zazwyczaj i odprawił rytuał ogarniania siebie ze zdwojoną starannością. Zadko był odwiedzany. To znaczy - ostatnimi czasy przyzwyczaił się do niezapowiedzianych wizyt Verity, które przyprawiały go o istny obłęd, lecz tego w tym momencie nie można brać pod uwagę. Ayako była z kimś zgoła innym. Właśnie, Shin nie bardzo wiedział czego się po niej spodziewać. Choć dzielili to samo nazwisko i zdarzało mu się ją widywać podczas większych rodzinnych uroczystości, czy też na korytarzach budynku to nic o niej nie wiedział. Była kimś odległym, niemalże obcym. Świadomość tego była niekomfortowa, gdyż przez to nie był w stanie odpowiednio się przygotować do wizyty zaś w jego głowie szumiało milion przyprawiających o mdłości scenariuszy.
Cholera.
Do tego z tego całego stresu zaczęły mu potnieć ręce. Powstrzymał jednak prymitywny odruch wytarcia ich o kimono. Wyjął opakowanie wilgotnych chusteczek z półki.
W mieszkaniu panował sterylna czystość. W powietrzu unosił się ciągle subtelny zapach środków czystości. Koty były zamknięte na poddaszu. Odkurzające, wyglądem przypominające talerze roboty były wyłączone, no - poza jednym. Plątał się on cichutko po salonie. Godzina zero się zbliżała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.06.16 21:21  •  Mieszkanie Shina - Page 3 Empty Re: Mieszkanie Shina
"OBRAŻENIA : Ayako: Lekka panika" <3

Ten dzień był trudny i z przykrością uświadomiła sobie, że tak samo mogłaby podsumować cały poprzedni rok swojego życia. "Trudny". Poczuła niesmak: nigdy nie lubiła eufemizmów, ale wszystkie prostsze słowa, których mogłaby użyć opisania trzydziestego szóstego roku swojego życia, przybliżały się niebezpiecznie do czegoś, czego nie lubiła jeszcze bardziej: pompatyczności. Tragiczny dylemat - podsumowała swoje myśli nieco gorzko, wywołując na jej ustach ponury uśmiech, i odwróciła głowę od okna, przesuwając wzrok po trójce ludzi, którzy towarzyszyli jej w podróży. Jej ochrona.

Powinna im być wdzięczna, obywatelom i obywatelkom miasta gotowym odrzucić własne bezpieczeństwo na rzecz obrony jej życia i zdrowia. Byli absolutnymi profesjonalistami; widziała ich w działaniu, co nie było łatwe, biorąc pod uwagę ich dyskrecję. W rozmowach, które zdążyła z nimi przeprowadzić, wydawali się naprawdę miłymi ludźmi. W zasadzie reprezentowali sobą dokładnie te cechy, które zawsze doceniała: determinację, odwagę i odpowiedzialność... A mimo tego nie mogła myśleć o tych wysokich ludziach ubranych w jednakowe mundury Gwardii inaczej niż z niechęcią. Byli jak ta okropna, obrzydliwa blizna na jej szyi, ich obecność nieustannie przypominała jej, że nie mogła już czuć się bezpiecznie w swoim własnym mieście oraz że, ku jej ogromnej niechęci, nie mogła już myśleć o sobie jak o zwykłym człowieku na nieco bardziej odpowiedzialnym stanowisku. Zwykli ludzie nie miewają ochrony złożonej z czwórki wyćwiczonych do granic możliwości żołnierzy. Czwórki - jeden z nich od rana obserwował mieszkanie kuzyna, upewniając się, że nie stało się w nim nic podejrzanego.

Samochód zaparkował pod ładnym, piętrowym domkiem w dość cichej okolicy. Wysiadając, Ayako zastanowiła się przelotnie - czy kiedykolwiek odwiedziła Shintaro w jego domu? Na pewno odwiedzała ich dawniej, jeszcze gdy żył jej wujek, a później Shin bywał w jej mieszkaniu, ale ona sama chyba nigdy go nie odwiedziła. Naprawdę, do czego doszło, żeby nie wiedziała, w jakich warunkach żyje jej kuzyn?! To brzmiało jak kiepski żart, czy raczej brzmiałoby, gdyby nie było tak porażająco smutne. Zwłaszcza w kontekście osoby takiej jak Shintaro. Wiedziała o nim dość, by wiedzieć, że utrzymywanie jakichkolwiek kontaktów towarzyskich mogło być dla niego bardzo trudne.
Jakby się nad tym zastanowić, ona i Shintaro mieli ze sobą dużo wspólnego.

Zadzwoniła do drzwi i z lekkim niepokojem zmierzyła wzrokiem Gwardzistę, którego zadaniem było nie opuszczać jej na krok. Jak źle zareaguje na niego Shin? Podejrzewała, że bardzo źle.
- Mógłby pan poczekać w sąsiednim pokoju? - zapytała z lekkim wahaniem, świadoma naginania zasad bezpieczeństwa. - Obawiam się, że mój kuzyn jest nieco nieśmiałym człowiekiem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.07.16 22:55  •  Mieszkanie Shina - Page 3 Empty Re: Mieszkanie Shina
Stał pod drzwiami wejściowymi już od dziesięciu minut. Wyprostowany, napięty niczym struna patrzył w jakiś atom znajdujący się w miejscu w którym przecinały się ich przekątne. I ciągle myślał nad tym, jak powinien zareagować. Na początek otworzy drzwi, zaprosi do środka, potem wskaże gdzie zostawić buty, zaoferuje kapcie, wspomni gdzie łazienka...chociaż, czy to będzie będzie dziwne, jeśli poprosi by umyła ręce? On sam gdyby kogoś odwiedzał to właśnie pierwsze pomieszczenie do którego by się udał to byłaby łazienka, lecz może patrzy na to za bardzo przez swój pryzmat? A właściwie, kiedy otworzy drzwi to powinien zacząć od utrzymywania kontaktu wzrokowego? Czy będzie to zbyt zuchwałe...?

Minęło pięć minut.
Przygładził materiał ubrania, gdy w pewnym momencie dostrzegł wyimaginowane przez siebie wgniecenie. Wypuścił powietrze przymykając ślepia i znów zaczął spoglądać w drzwi, upewniając się, że klamka jest na wyciągnięcie ręki. Idealnie.

Trzy minuty później posłyszał poruszenie na ganku. Wychylił się od pionu by przez okienko przy drzwiach dostrzec samochód. Jest, zauważył ją! W towarzystwie...Tak, właśnie w tym momencie poczuł jak żołądek przewraca mu się na drugą stronę. Obrócił się za siebie by zlustrować liczbę przygotowanych przez siebie kapci. Tak, była tam tylko jedna para. Czemu on z góry założył, że przyjedzie sama?! Parzcież było oczywiste, że będzie posiadała obstawę!
- Shin ty partaczu!

- C-chwileczkę! - Rzucił, gdzieś z odmętów swego mieszkania. Zaraz potem dało się posłyszeć, że panu domu zebrało się na jogging. Następnie minuta ciszy. Drzwi się uchylają, a zza nich wychyla się nieśmiało twarz Shina, który w nieudolny sposób próbuje zdusić zadyszkę za nieco nerwowym uśmiechem numer pięć.
- Ja, ja przepraszam najmocniej...ta zwłoka, tak, przepraszam i proszę, zapraszam, witam. - Uchylił mocniej skrzydło drzwi by z wypiekami na twarzy wpuścić gości - Buty proszę złożyć tutaj, a kapcie znajdują się tutaj - Wskazał niemało pięć par kapci ułożonych w rzędzie jeden obok drugiego. Wszystkie identyczne. Wszystkie w tym samym rozmiarze. O ile na Ayako mogą być nieco za duże o tyle, jeżeli chodzi o towarzyszącego jej gwardzistę...cóż, tak - to mogło być nieco zabawne. Ten sam zapewne został nieco zbity z tropu.
- Pan...- zaczął nieśmiało, spoglądając to na gwardzistę to na krajobraz za drzwiami - Pan...to jeden czy ktoś jeszcze? - Nie wiedział czy zamykać, czy nie. Pytająco więc spoglądał to na Ayako, to na gwardzistę, to na drzwi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.08.16 0:55  •  Mieszkanie Shina - Page 3 Empty Re: Mieszkanie Shina
nie pisałam od paru miesięcy, z góry przepraszam za jakość

- Shintaro - przywitała kuzyna, a widok jego napiętej ze zdenerwowania sylwetki i dźwięk paniki żerującej na każdym słowie, które chłopak wyrzucił z siebie, powiedziały jej więcej, niż on sam byłby w stanie. Podświadomie, kierowana latami ćwiczeń przewodzenia ludźmi w sytuacjach kryzysowych, dostosowała swoją postawę i głos do stanu psychicznego kuzyna: nieznacznie podniosła głowę i opuściła ramiona, przyjmując pozę, którą zwykle rezerwowała na przemówienia publiczne, a która wszystkim obywatelom M-3 zdążyła na stałe skojarzyć się ze spokojem i niewzruszoną pewnością urzędu. Jej głos stracił znudzoną nutę, zastępując ją całkowicie szczerym - tym razem - ciepłem.
- Pozwolisz, że przedstawię. Pan Tarou Hatoyama. Mój kuzyn, Shintaro Okatome. - Prosty, krótki gest, proste, krótkie słowa, skutecznie uniemożliwiające obu mężczyznom na wypowiedzenie czegokolwiek innego, niż standardowych formułek grzecznościowych, oraz dając Ayako chwilę na zaplanowanie dalszych kroków. Spodziewała się, że będzie musiała złamać zasady bezpieczeństwa, a ponieważ należała do osób, które z całym przekonaniem wierzyły, że cywilizacja jest tworzona poprzez uporządkowanie świata w regulaminy, przez chwilę toczyła wewnętrzną bitwę. Jak zwykle jednak, pragmatyczność zwyciężyła idealizm.
- Jeśli nie będzie to problemem, pan Hatoyama zostanie przy drzwiach - powiedziała tonem, który sugerował, że ewentualne problemy nie zostaną rozpatrzone, po czym szybko zdjęła półbuty, wykonane ze skóry tak nie rzucającej się w oczy, że musiała kosztować więcej, niż przeciętna rodzina zarabia przez miesiąc. Płynnym ruchem Ayako złapała Shintaro pod ramię, ciągnąc go w stronę wewnętrznych pokojów, w których nawet nigdy nie była, mając nadzieję, że chwilowe pokonanie przeszkód pozwoli kuzynowi nieco się odprężyć. Nie chciała być zmuszona ciągnąć tej nienaturalnej gry ani chwili dłużej, niż było to konieczne, zwłaszcza przebywając w towarzystwie członka rodziny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.09.16 15:33  •  Mieszkanie Shina - Page 3 Empty Re: Mieszkanie Shina
Całe jego życie było od samego początku zaplanowane. Wszystko działo się według z góry ustalonego, uporządkowanego schematu i miało swój cel. On sam nie musiał (i nie martwił) się o to, co będzie "dalej". Rodzina, ojciec, a potem sama organizacja robiła i wciąż to robi za niego. Jego zadaniem było (i jest) skupienie się na samodoskonaleniu się oraz wykorzystywaniu swoich umiejętności ku chwale ludzkości. Nigdy nawet nie pomyślał dlaczego. Nie potrafił wyobrazić sobie siebie robiącego cokolwiek innego, zresztą - nie miał ku temu jakichkolwiek powodów. Uważał to za oczywistą oczywistość. Bez wątpienia można powiedzieć, że władza stworzyła wygodne dla siebie i wyspecjalizowane narzędzie. Shintaro nie był jedynym tego przykładem. Jednak stworzone w konkretnym celu narzędzia miały to do siebie, że radzą sobie dobrze jedynie z bardzo wąską problematyką. Zatem Shintaro tak, jak radził sobie maszynami i ich programowaniem, tak był bezsilny wobec rzeczywistości oraz bytującymi w niej ludźmi. Patrząc na projekt maszyny wiedział do czego będzie służyła, potrafił wywnioskować jej zalety oraz wady, które następnie potrafił w mniejszym lub większym stopniu zredukować. Przychodziło mu z taką samą łatwością jak oddychanie. Dusił się jednak, gdy tylko musiał stawić czoła rzeczywistości w której nie zwykł funkcjonować. Jakby trafił do zupełnie mu obcego świata - trudnego i niezrozumiałego, którego zasad nie zna. Było to bardzo kłopotliwe tym bardziej, że był wrażliwy i dobroduszny. Nie chciał nikogo niczym do siebie zrazić. Nie wiedział dlaczego. Ten strach wydawał mu się tak abstrakcyjny, że aż żenujący. Zarumienił się więc ze wstydu z powodu tej (jego zdaniem) KATASTROFY towarzyskiej. Nie tak miało być, nie przewidział tego, co teraz...? Błądził we mgle jak dziecko (którym był). Z tego też powodu jego podświadomość łapczywie chwyciła wyciąganą mu przez Ayako rękę. Jego ciało w natychmiastowo i w sposób naturalny zaczęło reagować na przyjętą przez Ayako postawę.
- Niezmiernie mi miło Pana poznać, Panie Hatoyama. Dziękuję za Pańską służbę. - skłonił się ku gwardziście w sposób przesadnie formalny i sztywny, lecz brzmiąc przy tym bardzo pewnie. Był to już nawyk i formuła, którą w swoim życiu wielokrotnie stosował. Już dawno pomimo największego stresu, jaki zwykł go ogarniać  przy tej prostej czynności jego własny głos był mu posłuszny i nie uciekał w wyższe tonacje. Tak było i tym razem. To małe zwycięstwo podbudowało go troszkę. Było niczym szept obiecujący mu, że wszystko zaraz wróci na miejsce i będzie dobrze.
- Tak, oczywiście. - Przytakną, mrugając oczami jak ta sarna, którą wyratowano z pod kół pędzącej ciężarówki. Nie przyznałby się, lecz poczuł swego rodzaju ulgę wiedząc, że ten człowiek zostanie tam gdzie stoi oraz drobne szarpnięcie dumy. Miedzy jego brwiami pojawiła się drobna zmarszczka. Chwila, chwila moment...
- Powiedziałaś, że będzie tam zostanie....ale jeśli to przez wzgląd na mnie to, to niech wejdzie. Nie chcę utrudniać mu pełnienia swoich obowiązków. - zakomunikował szczerze, będąc nieco zakłopotanym całą sytuacją. Gdy to mówił, znajdowali się już w salonie na osobności, a on zdał sobie sprawę co się właściwie zadziało. Jeśli Ayako tak czy siak nakazałaby taką postawę gwardziście to Shin był gotowy to uszanować, lecz nie uważał by jego komfort był istotniejszy od Ayako Okatome, drugiej najważniejszej osobie w M3. To byłoby absurdalne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.09.16 0:33  •  Mieszkanie Shina - Page 3 Empty Re: Mieszkanie Shina
Ze względu na mnie - pomyślała; podejrzewała, że gdyby nawet z jakiegoś powodu postanowiła wypowiedzieć te słowa na głos, jej ciało nie pozwoliłoby na to: zacisnęłoby zęby, urwało oddech, wytłumiło dźwięczność spółgłosek, aż jej głos wydałby się czymś mniejszym niż szum wiatru za oknem. Przerażające - stwierdziła jakby dla zasady, nie chcąc zrywać ostatnich nici łączących ją z dziewczyną, którą była niemal dwadzieścia lat temu, a która uznałaby podobną autocenzurę zachowania za karygodne ograniczenie własnej swobody.
Ale to było w czasach, gdy jeszcze nie potrafiła zrozumieć, jak ścisłe są więzy wolności i odpowiedzialności.
- Pan Hatoyama nie jest jedynym członkiem Gwardii, który nade mną czuwa - odpowiedziała więc kuzynowi. - Gdyby cokolwiek miałoby się wydarzyć, inni pozwoliliby mu uzyskać czas konieczny do zabezpieczenia nas obojga. - Żachnęła się w myślach; to wyrzuty sumienia skończyły za nią to zdanie. Powinna je była sformułować inaczej, nie sugerować Shintaro, że może znajdować się w niebezpieczeństwie... zamiast tego próbowała uspokoić samą siebie, zapewniając się na głos, że życie kuzyna będzie chronione tak samo, jak jej.
Nie będzie, oczywiście, wiedziała o tym dobrze. Aż za dobrze. Miasto - jej miasto - z jakiegoś niewyobrażalnego powodu uznało, że pewni ludzie byli bardziej niezastąpieni niż inni. A ona - ona! - nie potrafiła zdobyć się na coś innego, niż żałosne, tchórzliwe okłamywanie samej siebie. Wypełniła ją nagła furia; uzewnętrzniła ją jedynie zmarszczeniem brwi.

- Muszę porozmawiać z tobą o sprawach służbowych - zmieniła temat, gdy tylko przeszli do drugiego pokoju - ale nie chciałabym, żebyś traktował tę rozmowę jak część pracy. Mimo wszystko jesteśmy rodziną... i nie chciałabym, żeby weszła między nas niepotrzebna formalność.
Puściła rękę kuzyna i uklękła przy stoliku, kładąc torebkę obok siebie. Przetarła czoło dłonią i z nową mocą uderzyło w nią wszechstronne zmęczenie, które, jak zdążyła się już przekonać, nie miało nic wspólnego ze snem, bądź jego brakiem.
- Wolisz, żebyśmy przeszli od razu do rzeczy i mogli później porozmawiać luźniej, czy na odwrót? - zapytała już codziennym głosem, może tylko ocieplonym przez nikły, ale całkowicie szczery, uśmiech.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.10.16 0:40  •  Mieszkanie Shina - Page 3 Empty Re: Mieszkanie Shina
Ingerencja Losu

Jesień, to pogoda sprzyjająca przeróżnym wirusom i bakteriom. Niestety, Ayako nie zdołała się odpowiednio zabezpieczyć, więc choróbsko dopadło i ją. W pewnym momencie zaczęła czuć się słabo, w brzuchu rozpoczęły się rewolucje i było już wiadomo, że przez najbliższe dni będzie zmuszona trzymać się blisko łazienki.

Ayako choruje na zatrucie pokarmowe
Choroba będzie trwała przez 2 sesje. Sugerowane nawadnianie ciała.
Po zażyciu leku postać będzie osłabiona przez jedną sesję (potem nastąpi wyzdrowienie)
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.11.16 5:08  •  Mieszkanie Shina - Page 3 Empty Re: Mieszkanie Shina
Przytaknął niemo. skoro tak mu mówiła to pewnie tak było. Nie zamierzał negować czy też poważać jej słów, nawet jeśli gdzieś tam czaiła się świadomość wartości, jaką prezentowała Ayako, a on.
Podążył do salony, gdzie podobnie jak Ayako przyklęknął przy stoliku. Chciał proponować herbaty, lecz słowo "sprawy służbowe" sprawnie go od tego na ten moment odwiodły.
- Wolałbym najpierw poświęcić czas temu co konieczne, a następnie porozmawiać luźniej - cokolwiek niekonkretnego to drugie oznaczało to obowiązki niezaprzeczalnie wychodziły w hierarchii inżyniera na pierwszy plan bezwzględnie na wszystko. Choć...niewątpliwie na twarzy shina odmalował się cień niepewności pomimo podjęcia tak oczywistej i tak bardzo poprawnej w jego mniemaniu decyzji.
- Jeśli jednak odnosisz wrażenie, że twoje samopoczucie na chwilę obecną mogłoby niekorzystnie wpłynąć na przebieg rozmowy to wolałbym, byśmy najpierw poświecili czas czemuś mniej zobowiązującemu niż pracy - dodał po krótkiej chwili wahania - Wyglądasz na zmęczoną - zauważył, chcąc by Ayako miała świadomość, że to wsiadać, a wobec tego wydawało mi się więc mało istotne to czego on chciał. Większe znaczenie miało to, która z podjętych decyzji wpłynie korzystniej na przebieg "służbowej rozmowy". On tego sam z siebie nie był w stanie określić gdyż nie wiedział jakiej natury był to problem, a poza ty Ayako najlepiej zawała sobie sprawę, jak duży wpływ na cokolwiek miało towarzyszące jej zmęczenie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach