Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Pisanie 13.01.14 20:23  •  Hotel nad jeziorem - Page 2 Empty Re: Hotel nad jeziorem
Mimo wszystko, przywykł do tego typu rozkazów, więc spełnienie kolejnego do kolekcji nie okazało się dla niego niczym wielkim. Ba, poczuł w tym dziwną satysfakcję, znów wracając do relacji "rozkaz-wykonanie rozkazu-tyle w tym temacie". Przynajmniej znajome i, na swój sposób miłe odczucie.
Nie wiedział czy to za podejrzewaną przez siebie hipnozą ze strony Nathaniela, czy przez zwyczajnie jego "dar przekonywania", lub poprostu szacunek do wojska, kobieta wyśpiewała wszystko bez żadnych problemów, dając dostęp do wszystkich pomieszczeń z pomocą swojej karty oraz listę gości. Co za miła współpraca, chyba nawet za czasów swojej służby nie miał do czynienia z takim oddaniem, nie ma co.
Z pewnością nie minął go fakt iż jemu, mimo iż on jest tu prawdziwym wojskowym, nie dano okazji do przyjrzenia się spisowi gości. Yey, co za sprawiedliwość, nie ma co. W pewnym sensie jednak, wydało mu się to zabawne, lecz zdusił wszelaki humor w sobie, przyjmując na twarz starą, dobrą maskę z kamienia. Stał więc sztywno, jak to podwładny oficera, wciąż taskując recepcjonistkę chłodnym, twardym spojrzeniem.
Oczywiście, nie było problemem usłyszenia słów Nathaniela obok, który zapewniał tonem i wypowiedzią pasującą do wojska o tym, że sytuacja jest pod kontrolą i nie ma się czego obawiać. Zaiste, można mieć dziwne odczucie, że sam facet również pochodzi z czegoś pokroju wojska. Hm... Czyli nie z Dogs. Jest kimś z zewnątrz...
Ciekawe kim... Lub czym.
Ładne zsynchronizował się z ruchem swojego "szefa", wykonując przypominający mu stare czasy zwrot w tył i odmaszerowywując, zgodnie z kierunkiem osobnika przy którego boku się znajdował. Yey, wojskowość redux.
Wciąż musiał przyznać samemu sobie, iż osobnik obok niego/przed nim naprawdę nieźle sprawuje się w roli żołnierza. Jeśli przeżyje dłużej niż po zakończeniu tej misji - nie omieszka się go o to spytać. A nuż widelec stary członek? To byłoby ciekawe. Jako że grał tu rolę "niskiego stopniem", wstrzymał wszelaki głos ze swojej strony, najzwyczajniej w świecie milcząc. Jak tak patrzeć - tylko ruch klatki piersiowej i ciepło ciała odróżnia go w tej chwili od androida.
Cóż... Praktyka czyni mistrza, prawda? A musztra robi swoje.

Krótko, bo... Bo tak :/ Nie wycisnę więcej, tch.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.01.14 21:15  •  Hotel nad jeziorem - Page 2 Empty Re: Hotel nad jeziorem
Kobieta nie zauważyła niczego podejrzanego w waszym zachowaniu i zdawała się być do samego końca przekonana, iż faktycznie jesteście jednymi z wojskowych chłopów. Tylko na Ryana spojrzała krzywo, bo tak- Wydawała się być trochę uspokojona słowami Nataniela, acz nie można powiedzieć, że kompletnie wrzuciła na luz.
W windzie nie było widocznych żadnych kamer, ale to chyba dobrze, że zachowujecie dodatkową ostrożność. No.. działajcie dalej.


|| Drodzy państwo, nie przepraszać za krótkie posty, bo mnie krew zalewa- Nie musicie pisać nie wiadomo jakich esejów, bo to też nie o to chodzi. Dobra akcja to szybka akcja, ne?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.01.14 12:36  •  Hotel nad jeziorem - Page 2 Empty Re: Hotel nad jeziorem
Jasne. Powiedz jej jeszcze po co szukamy Boba, mruknął sceptycznie w myślach, zahaczając chłodnym spojrzeniem o profil białowłosego. Zdaje się, że zapomniał mu powiedzieć, że jego aktualnym zadaniem jest wyłącznie trzymanie gęby na kłódkę. Oczywiście teraz było już za późno na wypominanie, a odezwanie się groziło tym, że cały plan rzeczywiście mógł pójść na marne. Jakby już nie szło im dostatecznie źle. Jace może miał talent do planowania akcji, ale tylko tych całkowicie spontanicznych. Trzeba jednak przyznać, że nie spodziewał się, iż kobieta tak łatwo zgodzi się na współpracę. Mało tego! Gdy wspomniała o uniwersalnej karcie, od razu zwrócił wzrok w jej stronę. Pomimo tego, że ta przesadna ugodowość działała na ich korzyść, zastanawiał się, czy kobieta nie była przypadkiem odrobinę przygłupia. Najwyraźniej nie był w stanie pojąć tego bezgranicznego zaufania do władz, ale nie można było im odmówić tego, że całkiem nieźle się tu urządzili. Kto nie chciałby żyć sobie zgodnie z zasadą „mówisz – masz”? Ledwo kiwniesz palcem i dostajesz klucz do wszystkich drzwi. Trzeba przyznać, że szło im to zbyt łatwo, dlatego musiał pojawić się jakiś cholerny haczyk.
Ciemnowłosy przejął listę gości i przemknął po jej spojrzeniem. Najpierw przyjrzał się dłużej numerowi 112, ale to numer 409 sprawił, że w jego głowie rozbrzmiało wymowne „kurwa”. Jeżeli szczęście im sprzyjało, mogli znaleźć poszukiwanego mężczyznę już w pierwszym pokoju; jeżeli nie – 409 było ostatnią nadzieją, a i nie gwarantowało, że był tam Bob, którego szukali. Dodatkowo mogli narazić się na natrafienie na kogoś z wojska. Kogoś, kto nagle stwierdziłby, że ma ochotę na spacer po korytarzy. Możliwe, że też nie byli tu bez powodu. Ponadto pewne fakty, które zdążyły umknąć przemiłej pani, na pewno nie umknęłyby wyszkolonym panom, których zadaniem było eliminować „wybryki natury”, zwłaszcza na terenie ich miasta. Przecież to oni byli tu oczywistym zagrożeniem.
Odłożył listę, gdy pozostała dwójka ruszyła się z miejsca, bo nie pozostało mu nic innego, jak tylko zachować się w ten sam sposób. Sztywny, wyuczony krok – na pewno poruszanie się w ten sposób przez cały czas nie było zbyt wygodne. Na całe szczęście od windy nie dzielił ich duży dystans. Prawdę mówiąc, chciał mieć to już z głowy.
„Żonka pewnie się niecierpliwi, nie, Ray?”
Serio? W jego mniemaniu mógł sobie darować wszelkich teatrzyków, które – sądząc po tym nieudolnym grymasie – nie były jego mocną stroną. Rzecz jasna, głupio byłoby teraz odwarkiwać mu, skoro z punktu widzenia osób trzecich nie powiedział niczego złego. Jay miał jednak to do siebie, że gdy przychodziło mu grać, ta gra nie była do końca fair.
Pewnie nie tak bardzo jak twoja, Nat.Nadal tłucze cię wałkiem po łbie? Pomimo tego, że ton jego głosu brzmiał dość swobodnie, na jego twarzy nie pojawiła się żadna namiastka uśmiechu. Za to, aby dodać tej wypowiedzi bardziej przyjacielskiego wyrazu, poklepał Anioła po ramieniu. Może z daleka faktycznie nie wyglądało to groźnie, ale sam obiekt fałszywej wylewności zapewne szybko mógł dojść do wniosku, że delikatność nie była atutem Ryana.
Odpuść.
DING.
Drzwi windy rozsunęły się w odpowiednim momencie, zaś szarooki od razu wpakował się do środka. Odczekawszy chwilę, by dać towarzyszom czas na wejście, wcisnął przycisk oznaczony numerem jeden, gdyż to właśnie tam musiał znajdować się pokój pierwszego Boba. Podczas tej krótkiej przejażdżki na górę, zdążył rozejrzeć się po windzie w dość dyskretny sposób. W końcu kręcenie głową we wszystkie strony, by dopatrzeć się czegokolwiek na pewno nie uszłoby tu za normalne.
Oby byli tu tylko w celach rekreacyjnych ― wymruczał pod nosem i niewątpliwie odnosił się przy tym do wojskowych. Dla własnego bezpieczeństwa powinni zawrócić, gdy tylko dowiedzieli się, że istnieje szansa na to, że zrobi się gorąco, ale gdy tylko winda zatrzymała się, a drzwi rozsunęły się, ukazując im długi korytarz, mężczyzna ruszył przed siebie. Uniósł wzrok na sufit, gdyż było to najbardziej prawdopodobne miejsce umieszczania kamer. Pozostało im tylko zachowywać się tak, jak gdyby nigdy nic, dlatego też zaraz zaczął rozglądać się i szukać odpowiedniego numeru pokoju.
109, 110, 111 i...
Tutaj. ― Zatrzymał się w odległości dwóch kroków od drzwi. Przez chwilę rozważał zapukanie do nich, jednak klient zapewne nie uwierzyłby w to, że są z obsługi i przynieśli świeże ręczniki czy bonusowe czekoladki dla gości. ― Otwórz.

// Długo, bo... ktoś wam musi zrobić na złość. ♥ Plus pozwoliłem sobie ruszyć dalej, bo Kot marudziła, że stoimy w miejscu. Najwyżej się okaże, że ktoś wyskoczy na nas zza rogu z głośnym „Aha! Mamy was!”.
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.01.14 17:51  •  Hotel nad jeziorem - Page 2 Empty Re: Hotel nad jeziorem
Anioł wyglądał, jakby przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią. Zacząć rozwodzić się nad urokiem osobistym jakiejś Sakury czy innej Hachiko? Może po prostu przytaknąć? Mógł jeszcze zaprosić go na rodzinny obiad w weekend… Nie, tego byłoby zdecydowanie za wiele. Już zdążył wysilić się bardziej niż zamierzał. Skinął więc tylko łbem, dając znać Rayanowi, że zrozumiał aluzję i już się zamknie – dla osób trzecich mogło wyglądać to po prostu na przyznanie mu racji.
Levittoux wlazł do windy zaraz za ich szefem i stanął sobie gdzieś w rogu. W trakcie całej jazdy w milczeniu kontemplował drzwi. Bo kto mógł wiedzieć czy nigdzie nie było tu zakamuflowanych podsłuchów, dzięki którym władza miałaby możliwość zlokalizowania ewentualnych buntowników? Najlepszym sposobem na to, by czegoś prze przypadek nie wygadać, było więc nie otwieranie japy. Proste? Proste. Poza tym Nathaniel, to Nathaniel, on z definicji milczy {po tej pogawędce z recepcjonistką będzie pewnie przeżywał szok kulturowy przez najbliższy miesiąc}.
Drzwi windy rozsunęły się, Nath wysiadł. Nie miał większych trudności z imitowaniem wojskowego kroku podczas gdy przemierzali korytarze. Gapił się bez większego zainteresowania na tabliczki wiszące na mijanych drzwiach pokoi. 112, 112, 112… 112! Zatrzymał się przed - naprawdę chciał w to wierzyć - docelowym miejscem ich wędrówki w tym samym momencie, w którym uczynił to szarooki wymordowany {ach, ten synchron!}.
Otwórz
… to jakieś hasło? Może to do Sakida? Ma otworzyć drzwi i wleźć pierwszy, by, w razie zastawionej na nich zasadzki czy czegoś w tym stylu, to właśnie on padł jej ofiarą? Takie mięso armatnie! Tak, to miało sens… ale nie, jednak nie mogło chodzić o to, bo te drzwi bez wątpienia były zamknięte na klucz. No przecież! Karta uniwersalna!
Po nie aż tak długiej chwili, którą poświęcił na dotarcie do ukrytego znaczenia słów Rayana, Nathaniel raczył wreszcie wyjąć kartę – przynajmniej nie musiał jej szukać - i użyć jej do rozbrojenia zamku {tyle mocy…}. Bez większego zastanowienia nacisnął na klamkę. Nie mieli w końcu czasu na takie pierdoły, jak ustalanie kolejności wchodzenia do pomieszczenia czy inne badziewie w tym stylu…
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.01.14 18:05  •  Hotel nad jeziorem - Page 2 Empty Re: Hotel nad jeziorem
Ominę tą kolejkę, wybaczcie... Patrzę na to i nie mam pojęcia co napisać, no i też w sumie nie mam co napisać. Załóżmy że Sakid przemilczał wszystko i posłusznie działał, bo tak zapewne by zrobił. Gome, postaram się odpisywać potem w miarę normalnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.01.14 1:45  •  Hotel nad jeziorem - Page 2 Empty Re: Hotel nad jeziorem
Na piętrze, na którym się znajdowaliście, było zdumiewająco spokojnie. Piękne, zadbane korytarze, które swoim eleganckim wnętrzem dorównywały recepcji na parterze, były niemalże całkowicie puste. Jedyne co upewniało was w fakcie, że nie urzędujecie w jakimś opuszczonym budynku, były wyraźne śmiechy, chichy i ożywione rozmowy, dobiegające zza mijanych przez was drzwi. Zabawa trwała w najlepsze, jednak w cichych zakamarkach hotelowych pokoi, coby nieproszone oczy nie śmiały nikogo podglądać i się wtrącać. W sumie nie ma się czemu dziwić - było dosyć późno. Nikt o tej godzinie raczej nie chce integrować się z „sąsiadami”.
Nie było żadnego problemu, aby dostać się do pokoju z wdzięcznym numerkiem 112. Drzwi z ciemnego drewna, szczelnie zamknięte, niemalże od razu wyskoczyły tuż przed waszym nosem. Mimo wszystko trochę odróżniał się od pozostałych mijanych pomieszczeń. W porównaniu do każdego innego, w którym panował gwar, tutaj było zdumiewająco cicho. Jednak nie zmartwieni tym faktem, przesunęliście uniwersalną kartą po czytniku i otworzyliście drzwi, które automatycznie się od was odsunęły, umożliwiając wam wejście. Pierwsze co rzuciło wam się w oczy to... dziewczynka. Najwyżej siedmioletnia z blond włoskami i dużymi, zielonkawymi ślepiami, które teraz wpatrywały się na was z ogromnym zdziwieniem. Przez chwilę trwała w bezruchu, siedząc skulona ze swoją zabawką na dywanie, aż w końcu drgnęła i odwróciła się w stronę drzwi balkonowych.
- Tatooo! - krzyknęła może nie przerażona, a raczej zwyczajnie zaciekawiona. W jej oczach panowie, którzy właśnie wparowali do środka, może i wyglądali groźnie, ale takie dziecko jeszcze nie zdawało sobie sprawy w jak wielkim niebezpieczeństwie może się znaleźć. Kolejna atrakcja, ot. Powtórzyła nawoływanie swojego rodziciela, który faktycznie znajdował się na ogromnym balkonie, oparty na barierce. Wyglądał jakby podziwiał widoki, wymykając się przy okazji na wieczornego papieroska. Nieśpiesznie odwrócił łeb w stronę przybyszy i… uśmiechnął się. Natychmiast zgasił peta w popielnice i z wielkim rozbawieniem wszedł do pokoju.
- Kopęę laat! – wykrzyczał szczerząc się głupkowato. Jeśli to Bob, to spieprzył sprawę. Kompletnie nawalony, ale w sumie czego spodziewać się po znajomych Wilczura? – Dawnośmy się nie widzieli! Robert, co tam u żony? – zapytał klepiąc Ryana przyjacielsko po ramieniu, który został zmuszony pogodzić się z myślą, że dla wielu wygląda jak ktoś żonaty. Podchmielony mężczyzna obszedł każdego po kolei niedelikatnie, acz dalej w koleżeńskim geście klepiąc po plecach i ramionach. – Xavier, słyszałem, że urodziło Ci się dziecko! Gratuluję..! – burknął niewyraźnie, niemalże wpadając na biednego Sakida. Mała dziewczynka przyglądała się temu wszystkiemu z obojętną, nieufną miną, acz dalej mocno zainteresowaną. Podczas gdy ona robiła za biernego obserwatora, mężczyzna zaśmiał się jeszcze kilka razy i zrzucił całą swoją uwagę na biednego Anioła, który po chwili został przez niego wyprowadzony z pokoju.
- Antek! Pokażę Cię dawnym kolegom z pracy. Też tu są… słuchaj, urosłeś, wiesz?- burczał pijackim tonem ciągnąc Nathaniela do restauracji na parterze. Cóż, on póki co wypada. Będzie musiał radzić sobie sam.
Przez krótką chwilę Sakid i Ryan zostali sam na sam z malutką dziewczynką, która jak milczała, tak milczy dalej. Dosyć dziwną sytuację, przerwało wparowanie do pokoju kobiety, która dopiero co wyszła z łazienki. Była wystrojona, acz dało się zauważyć, że włosy nie były jeszcze do końca uczesane. To, co odróżniało ją od recepcjonistki, był fakt, że wyglądała na dosyć bystrą.
- … czego tu chcecie?! – krzyknęła groźnie, robiąc wojowniczą minę. Natychmiast podbiegła do swojego dziecka, biorąc je na ręce.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.01.14 22:57  •  Hotel nad jeziorem - Page 2 Empty Re: Hotel nad jeziorem
Gdy pierwszą rzeczą, którą zobaczysz w pokoju zamiast arsenału broni jest dziecko – wiedz, że coś się dzieje… Nie? Chwila, chwila, przecież to mogła być tylko przykrywka! Tak, wspaniała przykrywka! Bo kto normalny pomyślałby, że jakiś Bob z rodzinką jest tu tak naprawdę w celu dostarczenia broni niebezpiecznym rebeliantom? W Mieście pewnie nikt, bo jego mieszkańcy – jak wynikało z wieloletnich obserwacji skrupulatnie prowadzonych przez anioła - to same bezmózgie beztroskie istoty są.
Taką oto szybką analizą zaistniałej sytuacji Nathaniel podnosił, a raczej dość marnie starał się podnieść, poziom swej wiary w powodzenie tej akcji. O, proszę, gospodarz nawet uśmiechnął się pod nosem, pewnie wie po co tu przyszli…
„Robert, co tam u żony?”
… albo jednak nie. Jeszcze ten alkoholowy chuch – jeśli to ma niby być TEN Bob, naprawdę zapędził się we „wchodzeniu w swoją rolę”. Zrezygnowane spojrzenie Levittouxa bez większego zainteresowania podążało za pijanym facetem. Nie było wątpliwości, że wybrali zły pokój. Powinni byli to przewidzieć – przecież nigdy nie może być za prosto!
Białowłosy dryblas pominął milczeniem odpowiedź Ryana na pijackie zaczepki i już, równie milcząco, miał opuścić ten pokój, żeby nie tracić więcej czasu, gdy łapa Boba przyjacielsko opadła na jego ramię. Trzeba było przyznać, iż, mimo stanu, w jakim się znajdował, facet miał naprawdę silny i pewny chwyt.
- Z grzeczności nie zaprzeczę – odburknął, starając się, by zabrzmiało to jak najbardziej przyjacielsko. Bynajmniej mu się to nie udało, lecz jego nowego, wstawionego towarzysza pewnie i tak niezbyt to obchodziło.
Czując, że opór nie na wiele by się zdał, grzecznie dał wyprowadzić się z pokoju i zaciągnąć do jakiejś restauracji. Coś czuł, że starzy kumple Boba mogą nie okazać się tak samo pokojowo nastawieni, ale co to dla niego?


Ostatnio zmieniony przez Nataniel dnia 26.01.14 18:55, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.01.14 16:45  •  Hotel nad jeziorem - Page 2 Empty Re: Hotel nad jeziorem
Czy to już ten moment, w którym wypadało przyznać, że gorzej już być nie może? Gdy tylko drzwi do pokoju numer 112 stanęły przed nimi otworem, widok dziecka od razu sprawił, że rysy jego twarzy uległy mimowolnemu skrzywieniu. Nic dziwnego, skoro nie pałał sympatią do tych małych, rozwrzeszczanych bachorów i też nie tego się spodziewał. Najwyraźniej wypadało dokładniej przyjrzeć się liście gości i sprawdzić, ile osób zakwaterowano w danym pokoju. Ta informacja była przecież dość istotna, jednak w trakcie trwania misji zdążono już pominąć tyle szczegółów, że to, iż właśnie znaleźli się w nieciekawej sytuacji nie było już niczym nadzwyczajnym. W końcu było tak już od momentu, w którym weszli do tego cholernego hotelu. A teraz jeszcze to. Los zawsze robi innym niespodzianki, ale tym razem nie powinni czuć się zaskoczeni tym, że ich Bob prawie na pewno znajdował się w pokoju na czwartym piętrze. Pierwotny cel zwykle jest trudno osiągalny.
Proponuję taktyczny odwrót.
„Kopęę laat!”
W momencie obrzucił mężczyznę nieprzychylnym spojrzeniem, jakby fakt, że postanowił się upić był niewybaczalną zbrodnią. Jeżeli takich pomocników dobierał sobie Growlithe, to nic dziwnego, że brawie żadna akcja nie kończyła się bez szwanku. Oczywiście przez myśl przemknęło mu to, że nieznajomy mógł odstawiać jakąś nietypową scenkę i zastanawiał się czy przypadkiem nie powinien włączyć się do tego teatrzyku, tłumiąc w sobie wszelkie niezadowolenie z głupkowatego pytania i tego, że mężczyzna się spoufalał. Co za świat.
A ty znowu capisz gorzej niż monopolowy. Dajesz zły przykład swojej córce ― mruknął ze zrezygnowaniem i mimowolnie przesunął ręką po bluzie, dokładnie w miejscu, w którym wcześniej spoczął na nim dotyk Bob'a. Wyglądało na to, że o wiele lepiej było podjąć temat. Tak na wszelki wypadek, gdyby ich domniemany znajomy miał nagle wytrzeźwieć i zrozumieć, że nie znajdował się w towarzystwie Roberta, Xaviera i Antka, a trójki mężczyzn nie z tej części świata. Nie przypuszczał jednak, że chwilę później ten postanowi zmyć się z ich zaklinaczem ludzkich umysłów. Ryan mimowolnie cofnął się do tyłu, chcąc powstrzymać pijanego faceta gestem ręki, ale wyglądało na to, że ten aż nazbyt entuzjastycznie podszedł do przedstawienia Nataniela swoim kolegom. Oczywiście głupio byłoby wszczynać awanturę na środku korytarza i wyjaśniać komuś kompletnie nietrzeźwemu, że to wcale nie było konieczne.
Jay zacisnął zęby, powstrzymując się od wydania z siebie prychnięcia, które prawdopodobnie mogłoby nie zabrzmieć w pełni ludzko i obrzucił Sakida wymownym spojrzeniem, którym chciał dać mu do zrozumienia, że chyba najwyższy czas sprawdzić kolejny pokój. Wycofanie się byłoby całkiem proste, gdyby nie to, że z pomieszczenia dobiegł głos kobiety. Jej obecność nie była im potrzebna do szczęścia, ale nic nie wskazywało na to, by uznała za normalne odejście bez słowa wyjaśnienia.
Waszych głów. Czy to nie oczywiste?, mruknął markotnie w myślach, bo gwałtowna reakcja kobiety tak naprawdę nie była konieczna, skoro żaden z nich nie wyglądał na takiego, co miałby ochotę rzucić się jej i jej dziecku do gardła. Gdyby mieli niecne zamiary, zapewne nie potrzebowaliby czasu na zastanawianie się.
Tylko spokojnie ― rzucił i rzeczywiście postarał się o to, by jego ton także dawał do zrozumienia, że nie było potrzeby, by się czegokolwiek obawiać. Powoli uniósł też ręce nieco wyżej, poświadczając o tym, że nie trzyma w nich żadnego narzędzia zbrodni. Podobno to działało na nich uspokajająco, choć wiedział, że znacznie łatwiej poszłoby, gdyby ten cholerny białas nie dał się zaciągnąć nie wiadomo gdzie. ― Proszę się nie martwić. Zapewniam, że nic państwu nie grozi. Nie mogę wdrażać pani w szczegóły tej akcji, ale przysłało nas wojsko, a zgodę na przeszukanie pokoi dostaliśmy od recepcjonistki. Jesteśmy w cywilu, by nie niepokoić niepotrzebnie gości, ale wygląda na to, że niekoniecznie nam się to udało. ― Uniósł brew i równie wolno opuścił ręce wzdłuż ciała, choć miał nieodpartą chęć upchnięcia je w kieszenie, ale ich warkliwa towarzyszka jeszcze uznałaby to za chęć zamachu. Tak czy inaczej przez ten cały czas ani raz się nie zawahał, przez co jego wypowiedź brzmiała naturalnie i poniekąd oficjalnie, jakby naprawdę był na służbie.
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.01.14 18:43  •  Hotel nad jeziorem - Page 2 Empty Re: Hotel nad jeziorem
Z serii "krótkie posty na bezweniu..."

Cała trójka wyglądała nieco jak milczący orszak tajniaków, którzy udają że nie są zupełnie ze sobą powiązani, a kierunek ich kroków jest tylko "przypadkowo" ten sam. Tsaaa... Mimo wszystko jednak, było chyba za późno, by ktoś zainteresował się tego typu tłumem(bo 3 to już tłum). Większość raczej siedzi po swoich pokojach i się bałam... Znaczy, integruje z współlokatorami swych pokoi, ewentualnie ze swoim własnym ja.
To to nieważne jednak, bo już stanęli przed drzwiami o wdzięcznym numerze "112".
... Czemu ma wrażenie że to nie tu?
Chyba jednak to wrażenie nie było takie błędne, zwłaszcza gdy stanęli przed siedzącą na dywanie, w otoczeniu swoich zabawek dziecinką.
"W tył zwrot?"
Przeszło mu przez myśl i nawet pierwszy wykonał już krok by potem obrót, ale...
Właśnie, nie wyszło. Krzyki raczej nie pomogłoby w ewakuacji, chociaż miał dziwną chęć sprawdzić, czy mógłby się teraz ulotnić niczym ninja czy coś. Nawet jeśli, to i tak nie miał zamiaru ich zostawiać, to też zrównał się znów do równego stania, obserwując raczej biernym spojrzeniem wojskowego rozwój wypadków.
... Jeśli to jest ten cały Bob, i to wszystko było częścią planu Growlith'a, zacznie konkretnie kwestionować jego zdolności przywódcze i pewnie popełni seppuku, co by nie musieć znosić rozkazów kogoś takiego jak on.
Względnie, nie reagował w żaden sposób na całą sytuację, ani na "zaczepki" "Boba", ani też na reakcje jego towarzyszy. W praktyce, był chyba najbliżej wyjścia i chciał znów skorzystać gdy tylko aniołkowaty i "Bob" wyszli...
I bum, kolejna osoba do kompletu. Supah. Westchnąłwszy, splótł dłonie za plecami, wypinając w dosyć "dumny" sposób pierś, ale zarazem ukazując tym "gestem" iż nie zamierza nic zrobić, i... Faktycznie nic nie robił. Stał sztywno, wprost pół-żywo, przyglądając się tylko sytuacji i temu, jak Ray zostaje zmuszony do mówienia.
Ciekawe odwrócenie ról, dotąd on najwięcej gadał z nich, a teraz milczy jak posąg. Nein? Yey.

Tylko tyle... Wybaczcie, trochę straciłem rezon jak się pisze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.01.14 16:56  •  Hotel nad jeziorem - Page 2 Empty Re: Hotel nad jeziorem
Kobieta zmarszczyła nos, lustrując was nieprzychylnym spojrzeniem. Przypatrywała się waszym twarzom przez kilkanaście przeciągających się sekund, nieprzyjemnie milcząc. W końcu ostrożnie cofnęła się do jednej z komód, która stała niedaleko niej pod ścianą.
- Wojsko, tak? - warknęła pod nosem i... otworzywszy szufladę wyjęła z niej jakiś mały, niezbyt imponujący pistolecik, ale lepsza taka broń, niż żadna, prawda? Wycelowała w was z nieufnym wyrazem twarzy, pokracznie trzymając dziecko w drugiej ręce. Dziewczynka była w tej chwili tak przerażona, że aż zamknęła ślepia i wtuliła się w matkę. - ... a jakąż to macie misję? Nie kojarzę was z żadnej jednostki, a jedyne zadanie jakie w najbliższym czasie zostało zlecone w tej okolicy, nie obejmowało żołnierzy w cywilu. - prychnęła pod nosem, cały czas uważnie was obserwując. Cóż.. wygląda na to, że natrafiliście na jakąś wojskową S.SPEC, która najwyraźniej musiała obejmować całkiem wysokie stanowisko, skoro wiedziała o tylu istotnych rzeczach. Wnioskując po jej uroczystym stroju, najpewniej przyjechała tutaj na jakąś uroczystość, niekoniecznie myśląc o sprawach służbowych.. a mimo to była przygotowana, mając w pobliżu broń. Dziwne?
Możecie zaryzykować i spróbować przekonać ją do siebie, mydląc oczka kolejną tajną misją, acz kobieta naprawdę nie wygląda na głupią. W dodatku jest poddenerwowana, a zirytowana kobieta to stwór gorszy od demona, yop? Z drugiej strony jeśli ją zabijecie.. no, prędzej czy później wieść się o tym rozniesie, a to raczej nie byłoby zbyt dobre dla waszych planów. Postawiona na baczność ochrona z pewnością nie pozwoli wam tak łatwo dotrzeć do Północnej Części.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.01.14 13:18  •  Hotel nad jeziorem - Page 2 Empty Re: Hotel nad jeziorem
Jeszcze chwilę temu naprawdę istniał cień szansy na to, że się dogadają, a on i Sakid będą mogli spokojnie udać się na czwarte piętro. Teraz, z perspektywy tych kilku chwil, ta przeszłość wydawała się być bardzo odległa. Chęć współpracy zakończyła się mniej więcej – a właściwie dokładnie – w momencie, w którym kobieta sięgnęła po broń. Srebrne oczy bez jakiegokolwiek przejęcia przejrzały się pistoletowi, który trzymała w ręku. Można było szczerze przyznać, że zachowywał się nieludzko jak na tę sytuację, jednak wewnątrz odczuwał już szczerą niechęć do negocjowania i wymyślania historyjek, w które nieznajoma i tak by nie uwierzyła. Mieli po prostu pecha i trafili na niewłaściwą osobę, która prawdopodobnie już mogła przyuważyć, że nie ma do czynienia z ludźmi. Popełniła ogromny błąd, biorąc pod uwagę, że była tutaj zupełnie sama – nie licząc dziecka, które i tak nie mogło nic zrobić. Ponadto w tej sytuacji szkodziła nie tylko sobie, ale i własnej córce, na którą aktualnie ciemnowłosy nawet nie spojrzał, jakby to miało dać jej matce do zrozumienia, że nie był zainteresowany wyrządzeniem jej krzywdy. Właściwie zachowywał się tak, jakby nie chciał podjąć żadnych działań i nadal stać w miejscu, trzymając się poprzedniej wersji wydarzeń, w które kobieta nie uwierzyła, co wcale nie musiało przekreślać ich wiarygodności. Możliwe, że nie była nikim ważnym i niekoniecznie musieli ją o wszystkim informować. Z drugiej strony stanowiła ogromny problem, bo zawsze mogła skontaktować się ze swoimi znajomymi, a wtedy żołnierze z hotelu i jeszcze przysłane posiłki siedziałyby im na karku. Nie mogli sobie na to pozwolić, prawda? Choć byłby szczęśliwszy, gdyby w ogóle nie przysłano go tu po tę cholerną broń, która mogła okazać się zbędna. Dyktator był tylko człowiekiem i na dobrą sprawę tu wszyscy byli tylko ludźmi, nad którymi większość wymordowanych miała tę fizyczną przewagę. Ale nieee! I tak musieli zapierdalać do jakiegoś jebanego hotelu pełnego cywilów, którzy przypadkiem mogli też stać się celem, chociaż tego nie było w planach.
A mogło wyjść inaczej, mruknął w myślach i skierował spojrzenie na twarz swojej przeciwniczki.
Nie odbezpieczyłaś. ― Zauważył, jakby wręcz prosił się o to, by za moment poprawiła ten błąd i jednak otworzyła do nich ogień. Oczywiście szybko zamierzał pozbawić ją tego złudnego wrażenia, bo w momencie, w którym zakończył tę krótką wypowiedź, coś nadlatującego z boku wycelowało w jej rękę z dużą siłą, usiłując zmusić ją do wypuszczenia broni z ręki. Kwestią setnych sekund okazało się być wysunięcie smolistych macek spod łóżka, które w tym momencie przypominały potwory, przez które dzieci boją zasnąć się nocami, przekonane o tym, że mary spod materaców mogły wyrządzić im krzywdę. Mając do czynienia z tym widowiskiem, dzieci nie minęłyby się z prawdą. Zmaterializowane cienie zaczęły owijać się wokół ust i nosów dwójki, mając na celu powstrzymanie ich od wydania z siebie jakiegokolwiek głośniejszego krzyku. Przy okazji próba pociągnięcia ich wprost na materac była zapewne dość dobrym rozwiązaniem w kwestii tego, że ewentualny upadek na koniec mógłby wywołać głośny huk, który zwabiłby kogoś, kto mógł znajdować się w pobliżu. Ryan pozwolił sobie przekroczyć próg pokoju tak swobodnie, że obserwowanie tego przez obraz z kamer na korytarzu mogło wyglądać tak, jakby po prostu został zaproszony do środka. ― Informuj czy nikt się nie zbliża ― rzucił do Sakida, jednak szare ślepia przez cały czas chłodno wpatrywały się w obie przedstawicielki płci żeńskiej. Czy czuł się źle z powodu tego, że musiał potraktować je w bestialski sposób? Tak szczerze – w ogóle. ― I po co ci to było? Teraz twoja córka odejdzie ze świadomością, że głupota jej kochanej mamy wpakowała ją do grobu. Ale ta suka na szczęście też zdechnie ― odparł nieco ciszej, jakby przekazywał im sekret, który nie mógł wyjść poza ściany tego pomieszczenia.
„Nie możesz sobie darować, co?”
Nie mógł. Chyba już nawet nie chciał dawać im szansy na wypowiedzenie się w tej kwestii – i tak odebrał im tę możliwość. Już w momencie cieniste więzy zaczęły zaciskać się coraz mocniej i – co na pewno dało się odczuć – z wolna usiłowały odwracać ich twarze na bok, oczywiście do niebezpiecznego stopnia, w którym wreszcie jego uszy miał uraczyć dźwięk nieprzyjemnego chrupnięcia kości, świadczącego o tym, że dwa życia dobiegły końca.
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach