Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Go down

Pisanie 18.01.19 13:04  •  Ulica przy barze - Page 6 Empty Re: Ulica przy barze
Mężczyzna tym razem miał zwyczajnego pecha. Gdyby nie sztuczne, pełne przeróżnej technologii szpiegowskiej oko Djikstry ten nawet nie zwróciłby uwagi na sprytną kradzież. System biomecha był jednak nastawiony między innymi na ochronę Marceliny, której sylwetkę system zapamiętał, dlatego też dziwne zachowanie Liu uruchomiło system alarmujący Djikstrę. Mężczyzna zmarszczył czoło, słysząc o wspomnieniu pożaru kasyna. - Napadli na nas, bo trzymaliśmy w niewoli jednego z nich - odwarknął, choć w swojej naturze nie miał cechy tłumaczenia się z czegokolwiek. Tutaj jednak odczuł potrzebę stawienia się za kasynem, bo najwidoczniej plotki niosły wersję trochę inną, niż była w rzeczywistości. - Zabawialiśmy się z nim długo, a nim jego zapchleni koledzy zdążyli przekroczyć progi lokalu, ich koleżka zdychał na krześle... - zamilkł, widząc machnięcie Marceliny. Wyszczerzył się jedynie w półuśmiechu, przypominając sobie tamte wydarzenia i przywołując przyjemne dla niego obrazy obijania mordy Kirina.
Wymordowana spojrzała na chłopaka z lekkim zrezygnowaniem. - To należy do mojego ojca - westchnęła, pokazując swoją blaszkę. - Ta z kolei do mojego brata. - dodała, przyjmując zapalniczkę i oddając nieśmiertelnik. Wiedziała, kto stoi przed nią, ale skoro mężczyzna nie pamiętał swojej przeszłości - podobnie zresztą, jak przez długi czas ona - to w jaki sposób miała mu udowodnić, że są rodzeństwem? Nie byli do siebie nawet bardzo podobni. W końcu łączył ich tylko ojciec. Czyli do Ciebie.
Djikstra patrzył na dwójkę zdezorientowany. Bardzo szybko pojął fakty i z uniesioną brwią skrzyżował ręce na piersi. - To jest Twój brat? - Marcelina, wciąż patrząc w stronę Jiu, schowała zapalniczkę do kieszeni, wcześniej przecierając ją rękawem z niewidzialnego kurzu. - Tak. To mój brat.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.01.19 23:36  •  Ulica przy barze - Page 6 Empty Re: Ulica przy barze
Nie przypuszczał, że mężczyzna z takim spokojem odniesienie się do jego wcześniejszej odpowiedzi. Był rad z tego, że nie poczuł obcej pięści na swojej twarzy, która pewnie doprowadziłaby do złamania nosa lub innego uszczerbku na zdrowiu. Natomiast kątem oka dojrzał odciskający się na jego twarzy uśmiech. Mimowolnie parsknął.
  — Naprawdę rozpiera cię duma z powodu obicia komuś pyska w obliczu tak druzgoczącej porażki?
  Uniósł brwi ku górze. Zanim zadał pytanie, może faktycznie powinien ugryźć się w język i przemyśleć swoje położenie, ale mimo wszystko słowa dryblasa były w jego opinii irracjonalne. Ale co mógł wiedzieć, o pałaniu do kogoś zemstą? Sam nie był przepełniony takim negatywnymi emocjami, choć nie raz dostawał po pysku, niemniej nie zdołał wyprodukować w sobie nienawiść do tych jednostek. Sęk w tym, że niemal za każdym razem przyłożył rękę do tych aktów przemocy, które skądinąd znajdowały poparcie w jego nieuczciwych postępach.
  Bez żadnego ale oddał zapalniczkę jej właścicielce, a sam odebrał nieśmiertelnik, a potem po prostu przypatrywał się kobiecie, gdy ta złożyła mu stosowne wyjaśnienia. Co prawda połączył fakty mniej więcej w tym samym czasie, w którym uczynił to jej ochroniarz, jednakże nie odezwał się choćby słowem. Nadal istniała możliwość, że nieśmiertelnik trafił do niego drogą kradzieży, wszak ani trochę nie byli do siebie podobni. Ponadto jego pamięci nadal obstawała przy swoim. Nie znał tej kobiety. Gdyby naprawdę była jego siostrą, z pewnością jakiś mechanizm blokujący mu wspomnienia z poprzedniego życia zaskoczyłby na jej widok, bo właśnie tak sobie to wyobrażał, ale co on mógł wiedzieć o budowie umysłu? Niewiele. Jego wiedza na ten temat nie była imponująca, niemal zerowa.
   Zanim otworzył usta, utkwił spojrzenie we właścicielce kasyna. Szukał na jej twarzy jakieś zmiany w postaci drżenia mięśni twarzy, które mogłyby potwierdzić teorię, że stroi sobie z niego żarty, ale jej twarz była niewzruszona. Może jest lepszą aktorką od ciebie?, przeszło mu przez głowę. I był skory w to uwierzyć.
   — Bez żartów. Jesteś tego absolutnie pewna? Przecież równie dobrze mogłem go ukraść twojemu bratu — rzekł po chwili, postanawiając wcielić się w rolę głosu rozsądku. Lepiej było mu uwierzyć, że to spisek, niżeli w faktyczny stan rzeczy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.01.19 12:17  •  Ulica przy barze - Page 6 Empty Re: Ulica przy barze
Djikstra uniósł ostrzegawczo brew, nie odzywając się już, jednak nadal utrzymując agresywną postawę. Mężczyzna stał w odległości wyciągnięcia ręki, dlatego nie musiałby nawet doskakiwać do Liu, by zaatakować. Z ciekawością za to przysłuchiwał się rozmowie. Kiedyś, gdy z właścicielką kasyna degustował stare wino znalezione na terenie opuszczonej winiarni, dwójka oddała się wspomnieniom i odkrywała przed sobą karty przeszłości. To wtedy pierwszy raz usłyszał o jej bracie, który pewnego razu po prostu opuścił wioskę. Wiedział też o utracie pamięci przez Marcelinę. Nie byli jednak razem w laboratorium s.spec, co więc spowodowało utratę pamięci mężczyzny?
Marcelina uśmiechnęła się krzywo i dość subtelnie, dosłownie na ułamek sekundy. Wiedziała jak to jest - nie pamiętać nic, nie znając swojej przeszłości. Mogła udzielić bratu jedynie kilka, jednak jakże ważnych informacji na temat swojego życia - gdzie się urodził, kim byli jego rodzice, dlaczego odszedł. Niestety dalszych jego losów nie znała, gdyż od pamiętnego przekroczenia progu Starej Desperacji dziewczyna już nigdy nie spotkała swojego brata. Była nawet pogodzona z myślą, że ten być może nie żyje. Gdzie znajdował się przez tyle lat, że ani razu o nim nie usłyszała? Nie spotkała, choć przecież często podróżowała po desperacji?
- Wygląd zewnętrzny też mu ukradłeś? - parsknęła. Czy była tego pewna? Oczywiście. Pamiętała wysokiego, chudego chłopaka, na twarzy którego zawsze gościł delikatny uśmiech pomimo smutku i cierpienia, które w sobie nosił.  Może lepiej nie przypominać mu niektórych aspektów z poprzedniego życia? - Dalej jesteś takim świetnym zielarzem? - zapytała, a jej lewe oko na krótki moment przybrało granatową barwę. - Czy nauki naszej prababki Felicji rozmyły się wraz ze wspomnieniami z przeszłości?
Wiedziała, że amnezja pochłania wspomnienia, ale z jakiegoś powodu nie zapominamy języka i umiejętności. Zarówno Marcelina jak i Liu Jie byli doskonałymi materiałami na przyszłych zielarzy; dwójka pochłaniała wiedzę niczym głodne gąbki. Był starszy od wymordowanej, dlatego gdy odchodził z wioski wiedział znacznie więcej od dziewczyny, która nadrobiła zaległości w następnych latach.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.01.19 19:07  •  Ulica przy barze - Page 6 Empty Re: Ulica przy barze
Przeciwieństwie do właścicielki kasyna, Liu Jie nie stracił wspomnień na skutek niebezpiecznych eksperymentów S.SPEC, więc uniknął cierpień zadawanych z rąk naukowców. Pod tym kątem miał więcej szczęścia, ale tylko pod tym. W innym aspekcie los go nie rozpieszczał. Otóż to wirus podczas przemiany odebrał mu niemal wszystkie wspomnienia. Budząc się w edeńskim ogrodzie nie miał bladego pojęcia, gdzie się znajduje i gdyby nie interwencja jednego z wyżej podstawionych aniołów, najprawdopodobniej zostałby pożarty przez krwiożerczą bestią, zanim odzyskałby siły. Niemniej nie miał zamiaru zdradzać właścicielce kasyna historii swojego życia, czy nawet wspominać o tym, kim teraz był. Nadal jej nie ufał, ani trochę. Mimo iż jej pewność odciśnięta w jej spojrzeniu zaszczepiła w nim wątpliwości.
  — Takich umiejętności nie posiadam, chociaż pewnie nie raz uratowałyby mi skórę — odparł, aczkolwiek przeciwieństwie do kobiety nie dał upustu swojego rozbawienia, mimo iż takowe niewątpliwie chciało przejąć kontrolę nad mięśniami jego twarzy. Rzecz w tym, że owe pytanie przechyliło szale na jej korzyść, a mu w dalszym ciągu trudno było oswoić się z myślą, że mógłby być czyimś bratem. Już dawno pogodził się tym, że jego rodzina pożegnała się z tym światem. I po prostu nie był przygotowany na tego typu rewelacje.
  Kolejnym pytanie kobieta trafiła w sedno! Otóż, jakkolwiek nie pamiętał ludzi, miejsc i wydarzeń z przeszłości, znał ludzką mowę, umiał czytać i pisać. Nie zapomniał też, jak strzela się z łuku. W przypadku rozpoznawania ziół miał pewien problem, ale jego luki w pamięci zostały załatane przy pomocy ksiąg z edeńskiej bibliotece, więc szybko wrócił do wspomnianego przez kobietę rzemiosła. I nie miał zamiaru kłamać w tym aspekcie, ale...
  — To przesłuchanie? Jeżeli tak, wolałbym, aby odbyło się w towarzystwie świadków. — Parsknął. — I owszem, ale param się głównie ważeniem trucizn — przyznał. Nie wiedział, czy był świetnym zielarzem. Co prawda nadal potrafił przygotowywać napary z różnorakich ziół i za ich pomocą nieść pomoc, jednakże jego zainteresowania krążyły głównie wokół substancji szkodliwych dla zdrowia.  Po wypowiedzeniu tych słów wzruszył ramionami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.02.19 19:06  •  Ulica przy barze - Page 6 Empty Re: Ulica przy barze
Marcelina westchnęła, odczuwając dziwną mieszankę ulgi i niesamowitej ekscytacji wynikającej z faktu odnalezienia brata zmieszaną z gorzką goryczą rozczarowania, której nijak nie potrafiła złagodzić. - Wiem, jak to jest... - zaczęła po dłuższej chwili przerwy, wsuwając palce do przednich kieszeni spodni. - Ja też pewnego razu obudziłam się w nieznanym mi miejscu, nie pamiętając przez pierwsze dni jak się nazywam. -  Tłum wokół okolic baru zmniejszył się trochę. Widocznie nadeszła pora rozluźnienia, kiedy gmachy ludzi kierowały się w stronę domostw lub postanowiły zasiąść w barach. Ta pora dnia nie należała do najlepszych w załatwianiu szemranych interesów, choć przecież znajdowali się na desperacji, gdzie nikogo nie dziwi zło i brud lepiący się do podeszwy buta... niektórzy jednak bawili się jednak świetnie w odgrywanie gangsterskich szopek. Czuli się jak ojcowie chrzestni nowego pokolenia.
- Nie będę Cię dłużej przekonywać, Akihiro - zaczęła Marcelina i bez zbędnych wzruszeń sięgnęła do skórzanej nerki Djikstry, wyciągając długopis i kartkę z małego notatnika. - Jeżeli choć trochę interesuje Cię Twoja przeszłość, zapraszam do mojego kasyna, tam mieszkam. - narysowała krótką, treściwą mapkę, podała współrzędne i wypisała charakterystyczne cechy "krajobrazu" otaczającego lokal. Nie musiała tego robić, drogę do kasyna nietrudno znaleźć, jednak działanie to mogło świadczyć o ogromnej chęci rozmowy z odnalezionym bratem, i choć ta nie mogła go do niej zmusić, to chociaż metodą desperackiej sugestii przekonać chłopaka do tego kroku. - Miło było Cię zobaczyć - powiedziała cicho, wręczając Liu Jie karteczkę z niezbędnymi danymi. Znajdował się tam także numer do Marceliny.
Skinęła lekko głową, odwracając się i znikając w tłumie. Prawie umknęła Djikstrze, który natychmiast poszedł za nią, nie chcąc stracić jej z oczu. Dopiero teraz wymordowana poczuła bolesne ukłucie samotności, odczuwając jej obecność dopiero w tamtym momencie. - W krótkim czasie straciłam mnóstwo bliskich mi osób - powiedziała, patrząc tępo przed siebie i nie zważając na mijanych ludzi. - Ojciec, mama, pradziadkowie, Hadrian, Dżerard, Atrita... myślałam, że Akihiro też nie żyje.
Szli przed siebie, opuszczając wyludniającą się coraz bardziej uliczkę przy barze Przyszłość. Ruszyli w stronę kasyna, idąc bardzo blisko siebie; niemalże ocierali się wzajemnie ramionami. - Nawet nie wiesz, jak bardzo cieszę się, że go spotkałam. To wspaniałe uczucie, gdy po wielu latach odkrywasz, że jednak członek rodziny wciąż żyje, choć straciłeś nadzieję. On jest taki podobny do ojca! Jednak... - zatrzymała się na chwilę, odwracając ostatni raz w stronę baru - ...Jestem dla niego obcą osobą. On dla mnie też.
Djikstra milczał, dopalając spokojnie papierosa. Wyrzucił go w końcu, zgniatając mocnym obcasem swoich eleganckich mokasynów. - Nie wierzę w rodzinne więzi. Wystarczy taka amnezja, zagubienie własnej tożsamości, a czasem zwykła chęć rozpoczęcia nowego życia. Wtedy nagle znika cała ta mistyczna więź krwi. Najczęściej to obcy ludzie okazują sobie więcej życzliwości niż własna rodzina, z którą - ponoć - najlepiej wychodzi się na zdjęciach.
Nie odpowiedziała. Odpaliła tylko swojego papierosa, zawieszając na chwilę wzrok na zapalniczce, dzięki której spotkała jego. Akihiro.

z/t - > Kasyno. Zapraszam, jeśli Liu Jie chce z Marceliną porozmawiać :3
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
- Similar topics
» Ulica
» Ulica
» Ulica
» Ulica
» Ulica

 
Nie możesz odpowiadać w tematach