Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 9 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 17.06.15 15:19  •  Brudne cele. Empty Brudne cele.
BRUDNE CELE
Cele ciągnące się szpalerem wzdłuż niskich ścian. Zewsząd czuć mdły zapach grzybów, mokrej ziemi i pleśni, zwykle wzbogacony o odór rozkładających się, zżeranych przez owady, ciał.
Każda cela jest niewielkich rozmiarów - część z nich na tyle mała, by dorosły człowiek ledwo mógł stanąć wyprostowanym. Z trzech stron otoczona ścianami, czwarta przeznaczona na metalowe kraty, zamykane na ciężkie kłódki, do których dopasowane są wyłącznie klucze trzymane przez Pitbulle. Tylko w niektórych celach znajduje się jakiś stary koc lub zawszona część odzieży, na których zwykli spać więźniowie.

Jako, że jest to podziemne więzienie, nie ma tutaj okien. Korytarze zwykle oświetlone są pochodniami lub lampami naftowymi.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.06.15 16:00  •  Brudne cele. Empty Re: Brudne cele.
Po opustoszałych korytarzach rozniosło się echo wybijanych na posadzce kroków. Gdyby nie ten charakterystyczny dźwięk, można by nawet pomyśleć, że od wieków nie było tu żywej duszy; cisza praktycznie przeszywała korytarze, nie pozwalając na dosłyszenie choćby najlżejszego, cudzego oddechu. Ciężkie, zimne powietrze przylgnęło natychmiast do dwóch sylwetek, które wtargnęły do lochów, niszcząc harmonijny spokój. Wojskowe buty wystukiwały miarowy rytm, wydeptując w pokrytej brudem ziemi wyraźny ślady podeszwy, co jakiś czas wzbogacone o niewielkie, szkarłatne kropki, które w całkowitym milczeniu skapywały z ran drobnej dziewczyny i spadały na ziemię, tworząc krwawy szlak.
Growlithe nie musiał nic mówić. Wystarczyło, by zatrzymał się przed jedną z cuchnących cel, a z cienia ściany wyłoniła się przygarbiona, szczurza sylwetka. Pomarszczona twarz strażnika więziennego wyrażała jakiś nowy dla świata rodzaj obrzydzenia, gdy podchodził do przywódcy DOGS. Niski (z powodu garbu) mężczyzna obrzucił nieprzytomną dziewczynę badawczym spojrzeniem i wyszczerzył się, ukazując zepsute, pożółkłe zęby.
- Możesz zrobić z nią co chcesz, Fil. - Rozległ się cichy, warczący głos, a już na sam dźwięk tego pozwolenia wzdłuż kręgosłupa Fila przebiegły ciarki podniecenia. Odszukał jak najszybciej pęk kluczy i wsunął jeden z nich do mosiężnej kłódki. Trzasnęło, gdy blokada została zwolniona, a potem korytarz wypełnił się piskiem zawiasów, gdy strażnik szarpnął za kraty.
- Tylko niech będzie żywa. - Białowłosy wrzucił dziewczynę do środka i zatrzasnął metalowe wejście, które aż zadzwoniło wszystkimi prętami. Natychmiast poczuł zresztą ulgę, bo choć zwykle nie narzekał ani na swoją siłę, ani na wytrzymałość, spory kawałek z Czerwonej Pustyni aż do więzienia DOGS dał mu się jednak we znaki. Ścierpnięte mięśnie zawyły marudnie, gdy podnosił jedną z rąk i przemknął nią po suchych już kosmykach. Nadal były nieco poskręcane przez wodę.
- Przyślę kogoś, kto ją przesłucha. Tymczasem zostawiam ją w twoich rękach.
Fil skłonił się nisko, wykrzywiając mordę w paskudnym uśmiechu. Był jednak bardzo zadowolony, zwłaszcza wtedy, gdy kroki Growlithe'a stały się tylko odległym dźwiękiem.

// Używanie mocy:
x Umbrakineza: 3/3 (odpoczynek: 1/4)
x Pirokineza: 1/3, artefakt dezaktywowany (odpoczynek: 2/4)

zt
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.06.15 12:58  •  Brudne cele. Empty Re: Brudne cele.
Minął jeden dzień od kiedy Growlithe przysłał mu wiadomość z podstawowymi informacjami na temat nowego więźnia. Nie spieszył się zbytnio, może licząc na to, że jeśli on nie zrobi tego od razu, ktoś inny zrobi to za niego. Ostatnie przesłuchanie nie wprowadziło wiele rozrywki do jego życia – miał wrażenie, że wszystko przebiega za sprawą tego samego schematu. Najpierw przejawiają tę niezrozumiałą odwagę, gdy już znajdą się w potrzasku, potem uginają się pod wpływem męczarni, a jeśli nie, po prostu idą na odstrzał. Wilczur mógł wysłać tu pierwszego, lepszego dzieciaka, który nie waha się dźgać kogoś nożem i jeszcze nie znudził się podobnymi atrakcjami. Ale nie wysłał. Może nowa zdobycz faktycznie była coś warta?
Średnio w to wierzył.
Lochy wypełnił dźwięk miarowego stukotu podeszew uderzających o posadzkę i charakterystyczne dla psich pazurów szuranie o kamienne podłoże. Młody wilk, który towarzyszył mężczyźnie z zaciekawieniem obwąchiwał ziemię i ściany, poznając nowe miejsce. Nie oddalał się za daleko, jakby zdawał sobie sprawę, że nie było tu bezpiecznie. Nawet szczeniak wiedział, że zapach krwi nie wróżył nic dobrego. W każdym razie te dwa brzmienia przyłączyły się do narastającego odgłosu sapania, gdy przemieszczało się coraz bardziej w głąb lochów. Nie musiał wysilać swojej wyobraźni, doskonale wiedząc, do kogo należy ten przyspieszony i na pewno obrzydliwie cuchnący oddech, na co znacznie lepszy wgląd miała uprowadzona anielica, która rozgrzane podnieceniem powietrze czuła na swoim policzku, uchu, szyi i odsłoniętym ramieniu, z którego lekko osunęła się poszarpana już bluza.
Fil nie próżnował i nie był to pierwszy raz, kiedy rżnął ją w ciągu jej pobytu tutaj, będąc przekonanym, że dostarcza rozrywki nie tylko sobie, ale i skrzydlatej. Miała związane ręce. Dosłownie. Tym razem przymocował boleśnie wgryzające się w jej nadgarstki sznury do haków wystających ze ściany, by mieć pewność, że nie zacznie rzucać się po całej celi, byleby tylko nie miał możliwości wzięcia jej od tyłu. Seks z nim był kwintesencją obrzydliwości. Mężczyzna był brudny nie tylko pod względem zalegającego na nim syfu – był naturalnie brzydki, a próba wyobrażenia sobie jego wnętrza mogła skończyć się jeszcze większym skrzywieniem. Nawet ślady zębów, które pozostawiał na jej skórze były krzywe i miejscami wybrakowane. Doprowadzający do mdłości odór potu równie dobrze mógł przylgnąć do zielonowłosej już na dobre.
Kończ szybciej. Nie mam całego dnia ― odezwał się sucho, będąc już na tyle blisko, by oprzeć się plecami o ścianę tuż obok krat. Nawet nie zaglądał do środka, wlepiając spojrzenie srebrzystych, pozbawionych wyrazu tęczówek w przeciwległą ścianę. Nawet szczenię, które pałętało mu się przy nogach, tylko ukradkiem przyjrzało się scenie w celi, by zaraz uczepić się nogi właściciela i przewiesić łapę przez jego but z piskliwym, ale ostrzegawczym szczeknięciem, które i tak nijak nie zdołałoby powstrzymać gwałciciela.
Dałbym radę jeszcze pięć razy ― wycharczał marudnie, wyczuwalnie przyspieszając tempo, co tylko mogło spotęgować odczuwany przez anielicę ból. ― Zostawisz mi ją jeszcze na później?
Jeżeli lubisz trupy ― wymruczał pod nosem na tyle cicho, że Filowi miał wrażenie, że nie otrzymał odpowiedzi w ogóle. Korzystając z okazji, że miał jeszcze trochę czasu, wsunął papierosa do ust i odpalił go wcześniej obracaną w palcach zapalniczką, którą zaraz po tym ponownie wsunął do kieszeni.
Musisz się spisać, mała. ― Przygryzł jej ucho, gdy jego ciało przeszedł ostatni dreszcz, poprzedzający uczucie ciepła, które wypełniło dziewczynę od środka. Wsunął palce w jej włosy i szarpnął za nie, odchylając jej głowę do tyłu. Złożył na jej żuchwie tak mokry pocałunek, że bez wątpienia zostawił na niej tak wielką kolonię bakterii, jaką tylko zdołał wyhodować w ustach przez wszystkie lata, kiedy jego pożółkłe zęby nie widziały szczoteczki i pasty. Odsunął się z wyraźną niechęcią i naciągnął spodnie na biodra.
Rozwiąż ją. Niech się ubierze.
Tak też uczynił, rzucając przy tym mrukliwym „Słyszałaś”, zanim jeszcze wgryzający się w uszy zgrzyt zardzewiałych zawiasów, informując, że nowe towarzystwo już znalazło się w środku celi. Fil obrzucił zastępcę pełnym wyrzutu spojrzeniem, jednak gdyby ktoś mu się przyjrzał, widać było, że strażnik nie miał w sobie na tyle odwagi, by podzielić się z Rottweilerem tym, co mu się nie podobało. Starając się nie mruczeć niczego pod nosem, wyminął zastępcę i jego kundla, który zaczął cicho powarkiwać, mimo swojego niegroźnego wyglądu.
Jay nawet na niego nie spojrzał. Tylko czekał aż zielonowłosa skieruje na niego swój wzrok, by wskazać jej podbródkiem miejsce na wilgotnej ziemi, które teraz powinna zająć. Nie odzywał się. Świdrujące i miażdżące spojrzenie samo w sobie oczekiwało wyjaśnień. W końcu na pewno wiedziała, po co tu przyszedł.
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.06.15 20:38  •  Brudne cele. Empty Re: Brudne cele.
    Obudziła się.
    Leniwie otworzyła oczy. Powieki zdawały się być ciężkie, z trudem udało jej się je podnieść. Zimnymi rękoma złapała się za głowę, która nadal mocno bolała. Czaszka zielonowłosej z impetem zderzyła się wcześniej ze ścianą. Jedyne co pamiętała to bunkier, Growlithe'a i jego opowieść o wilku. Nie zastanawiała się nad tym gdzie wylądowała. Czerwone ślepia rozejrzały się szybko po otoczeniu. Była w zamknięciu.
    Ujrzała metalowe kraty, gdzieś w oddali widziała jakąś sylwetkę. To nie był Wilczur. Jej oczom ukazał się garbaty, obrzydliwy i zaniedbany strażnik więzienny. Westchnęła cicho, próbując racjonalnie wszystko przemyśleć. Nawet wstała i chwiejącym się krokiem podeszła bliżej krat, by móc dokładniej przyjrzeć się istocie, którą wypatrzyła.
    Wzdrygnęła. Zrezygnowana odeszła od krat, udając się pod ścianę. Oparła swoje osłabione ciało, powoli zsuwając się na podłogę. Wyprostowała ręce i nogi. Spojrzała na liczne rany, jakich się nabawiła podczas spotkania z przywódcą DOGS. Delikatnie zaczęła masować okolice ran. Lodowate ręce uśmierzyły ból tylko tylko na chwilę, ale dobre i to. Aktualnie na jej ciele nie było praktycznie miejsca, które nie było obite, przestrzelone czy też pogryzione. Była jedną, wielką, krwawiącą raną. Growlithe miał rację, jest słaba. Co śmieszniejsze... ona sama to wiedziała.
    Przymknęła na chwilę oczy, chcąc oderwać się od tej popieprzonej rzeczywistości. Skuliła się w kącie swojej celi, próbując zebrać sobie trochę ciepła. Nieoczekiwanie usłyszała stukot kluczy o metalowe kraty. Otworzyła ślepia. Wzrok przeniosła od razu na zgarbionego strażnika, który w rękach trzymał sznur. Otworzył klatkę, po czym rzucił się na Fiammettę, związując ją. Próbowała się wyrwać, syczała i wygrażała oblechowi, jednak ten nie dawał za wygraną. Uderzył anielicę, następnie związując ją dokładnie. Jej lekkie ciało podniósł, a sznury zawiesił na hakach w ścianie. Dziwne, że wcześniej ich nie widziała. Widocznie nie przyjrzała się całej celi na tyle dokładnie.
    Garbaty wykorzystywał dziewczynę. Gwałcił ją kilkukrotnie, a ona krzyczała i próbowała szamotać się na boki. Na próżno. Czuła jego cuchnący oddech, który z początku wywoływał u niej odruchy wymiotne. Po dłuższym czasie wdychania smrodu przyzwyczaiła się, co oczywiście nie oznacza, że ten przykry zapach jej nie przeszkadzał. Żółte zęby nadawały strażnikowi więziennemu jeszcze gorszy wygląd. Był obrzydliwy, a ona była zmuszona do kontaktu z nim. Przeżywała jeden z najgorszych momentów swojego życia. Pewnie zastanawiała się czym sobie zasłużyła na tak upokarzające traktowanie. Łapy faceta były w miejscach, w których być nie powinny. Zbierało jej się nawet na płacz, jednak ostatecznie wytrwała wszystko. Była coraz słabsza, każdy kolejny "atak" garbatego, wyczerpywał ją coraz bardziej. Czuła się beznadziejnie. Czuła się jak największa ofiara na świecie.
    Poza ciągłym syczeniem i dyszeniem oblecha usłyszała kroki. Ciężkie kroki, które ucieszyły ją w duchu. Mogły być jej jedynym ratunkiem, z tej okropnej sytuacji. Mimo wyczuwalnej obecności nieznajomego strażnik nie miał zamiaru szybko kończyć tego co zaczął, dlatego przyspieszył. Anielica poczuła mocniejszy, bardziej gwałtowny ból. Ugryzł ją na pożegnanie. Kolejny nieprzyjemny dreszcz przepełznął po jej drobnym ciele. Jego palce wkręciły się w jej włosy. Pociągnął ją mocno, znowu sprawiając ból.
    Nareszcie została rozwiązana. Zwiotczałe ciało padło na ziemię. Dziewczyna wsparła się rękoma, by móc wstać. Szybko nałożyła na siebie podarte spodnie i praktycznie całkowicie zniszczoną podkoszulkę i bluzę. Ręką przeczesała zielone włosy, po czym rękawem przetarła twarz. Spojrzała na nowo przybyłego mężczyznę i kundla siedzącego obok jego stóp. Przestraszone spojrzenie przeleciało po jego sylwetce. Odruchowo spuściła wzrok, zajmując miejsce wskazane przez nieznajomego.
    - Dz-dzię-dziękuję. - rzekła, jąkając się przy tym mocno. Obecność Ryana okazała się być dla nie niej zbawienne. Przełknęła głośno ślinę, przegotowując się na szczerą rozmowę z mężczyzną. Nie kłamała wcześniej, nie miała zamiaru kłamać i teraz.
    - Pozwól mi zmyć z siebie ten bród... - raczej stwierdziła, a nie błagała. Siedziała dalej, koncentrując się nieco. Skierowała swoje ręce w stronę swojego ciała, po czym chlusnęła z nich małym strumieniem. Od razu poczuła orzeźwienie. Co prawda sama woda nie zbiła całego odoru, którym nasiąkała przez ostatnie kilka godzin, ale przynajmniej płaty brudu oderwały się od jej skóry. Następnie oblała swoje wszystkie rany, czyli praktycznie całe ciało. Ręce, nogi, brzuch, plecy i głowę. Była cała mokra. Owa czynność zajęła jej dosłownie minutę, może nawet mniej. Anielica nie chciała podpaść nieznajomemu. W ciągu tego dnia narobiła sobie już stanowczo zbyt wielu wrogów.
    Po raz kolejny przełknęła ślinę. Miała nadzieję, że jej "toaleta" nie wkurzyła mężczyzny. Wierzyła, że nie. Musiał ją zrozumieć, jeszcze chwilę wcześniej miała kontakt z najbardziej obrzydliwym facetem jaki istnieje.
    Na samą myśl o nim wzdrygnęła. Znowu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.06.15 10:10  •  Brudne cele. Empty Re: Brudne cele.
Chciał wierzyć, że się przesłyszał, gdy do jego uszu dotarło dziewczęce jąkanie. Problem w tym, że jego słuch nigdy go nie zawiódł. Ufał wszystkim swoim zmysłom, które od wielu lat spisywały się doskonale, lepiej niż by tego chciał. Podziękowanie miało w sobie jakąś ironię sytuacyjną, bo ciemnowłosy prędko odniósł wrażenie, że anielica nie potrafiła trzeźwo spojrzeć na podbramkową sytuację, w której się znalazła. Dziękowała komuś, kto patrzył na nią gorzej niż strażnik – tamten przynajmniej zainteresował się jej gabarytami i jako taką użytecznością. W oczach Grimshawa właśnie zajęła miejsce w hierarchii poniżej szmaty, bo z pewnością nie odważyłby się umyć nią nawet obsranej podłogi. Nie chciał nawet, by...
Hunter ― nie musiał podnosić głosu, by szczeniak zatrzymał się w połowie drogi do zielonowłosej. Cienki ogon młodego wilka, który jeszcze przed chwilą poruszał się radośnie na boki, nagle zastygł w bezruchu i opadł niżej, gdy zwierzę przekręciło pysk w stronę właściciela, obrzucając go smutnym spojrzeniem, jakby ten co najmniej zdzielił go za nieposłuszeństwo. A chciał tylko się przywitać. W jego oczach skrzydlata nie była zła, co mocno kontrastowało się z podejściem szarookiego.
Nie zareagował, gdy czerwonooka zaczęła obmywać swoje ciało. Na dobrą sprawę było mu wszystko jedno lub nawet lepiej dla niego, mimo że woda nie była w stanie zmyć z niej całego brudu, którym przesiąknęła podczas pobytu w lochach. Kąpiel nie była jej szczególnie potrzebna, biorąc pod uwagę, że za moment i tak najpewniej znowu miała się ubrudzić. Zamierzał jej w tym pomóc, choć brudzenie sobie nią rąk napawało go wewnętrzną odrazą.
Naiwne podejście ― skomentował wreszcie, przypominając, że nie przyszedł tu, by ucinać sobie z nią miłą pogawędkę. ― Powiedzmy, że wolę, żebyś nie jęczała, gdy ze mną rozmawiasz. Chyba że lepiej śpiewasz z chujem w dupie. Mogę zawołać go z powrotem. ― Ostentacyjnie kiwnął głową w stronę korytarza. ― Myślę jednak, że obejdzie się bez tego. Nie wiem, dlaczego ktoś, kto posiada takie informacje jeszcze żyje. Takim jak ty powinno urywać się łby za samą głupotę. Nie wiem, na co liczyłaś, otwarcie obnosząc się z nimi w obecności przywódcy. Nie wiem, dlaczego potraktował cię tak pobłażliwie ― przesunął wzrokiem po jej zmasakrowanym ciele i tylko zmasakrowanym, kiedy już dawno powinna gryźć piach na pustyni. ― Opowiedz mi o tym. Skąd masz te informacje? Dlaczego tak bardzo chciałaś się nimi dzielić? Zagramy w „Za każdą mało satysfakcjonującą wypowiedź złamię ci palec, a potem będzie już tylko gorzej”, hm? ― Uniósł brew, składając jej propozycję nie do odrzucenia. Może nawet zdobyłby się na przekonujący uśmiech, gdyby nie to, że jego gęba wyraźnie nie miała w sobie na tyle rozbudowanej mimiki, by mógł uraczyć ją przyjemniejszym grymasem. ― Na koniec podsumujemy twoją wiedzę i – kto wie? – może jeszcze stąd wyjdziesz.
Tuż po tym jak wytłuczesz jej z głowy te informacje waląc nią o ścianę?
To też jakieś rozwiązanie.
Przestaję wierzyć, że ją zosta--
Idź wypierdol swoją dziurę w ścianie. ― Przerwał mu donośniejszym, ale wciąż pozbawionym wyrazu tonem, który tylko dobitnie podkreślił, że strażnik mu przeszkadzał. Na dobrą sprawę jego miejsce mógł zająć każdy, kto wiedział do czego służą klucze. Powinien ściśle trzymać się zakresu swoich obowiązków, wśród których nie przewidywano wtrącania się w przesłuchania przeprowadzane przez wyżej postawionych. Jeszcze jeden głupi komentarz, a powinien odstrzelić mu łeb.
Sierść na karku Huntera zjeżyła się, gdy mierzył lśniącymi ślepiami przygarbioną posturę za kratkami. Szpetny mężczyzna wreszcie odkleił się od zardzewiałych prętów i mamrocząc coś niezrozumiałego pod nosem, oddalił się od celi, która interesowała go najbardziej.
To jak? ― Przykucnął naprzeciwko we wciąż stosownej odległości, opierając łokcie o swoje uda. Poprawił rzemyki na nadgarstku. Zaraz wsparł policzek o dłoń, przyglądając jej się znużonym spojrzeniem. Po co się oszukiwać? Nie była żadnym wyzwaniem. ― Ile wiesz?
To podchwytliwe pytanie, nie?

WĄTEK ZAMROŻONY
Brak odzewu.
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.05.17 23:52  •  Brudne cele. Empty Re: Brudne cele.
Dostarczył ich na miejsce, Hund został na górze, na Desperacji gdzie jego miejsce. Nie pchał się do podziemi i nie mógłby, sufit był za nisko jak na takiego bydlaka. Zostawił jednego pod opieką Farosa, a drugiego odstawił do celi. Wrócił się i kursując tą samą trasą odniósł, dosłownie odniósł omdlałego do innego pomieszczenia tak, by nawet się nie widzieli z kobietą-harpią.
Powiedzieli mu tylko, że więzienie należy do DOGS, ale w ramach jakiejś tam umowy, sojuszu który zawarli zanim on wkręcił się do Łowców mogli w tym przypadku z nich skorzystać, bo ich własne znajdowały się poza zasięgiem. Poza tym chodziło tylko o przytrzymanie tej dwójki i zadanie im kilku pytań.
Oparł się plecami o ścianę czekając aż której z nich się ocknie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.05.17 1:37  •  Brudne cele. Empty Re: Brudne cele.
Minęło trochę czasu zanim całkowicie odzyskał przytomność. Wcześniej miał tylko lekkie przebłyski przerywane okropnym bólem; sznur wrzynał się w jego obolałe ciało i uciskał pęknięte żebro. Wiedział też, że jest w powietrzu, że coś go unosi. Był jednak zbyt zmęczony by zwracać uwagę na cokolwiek. Gdy wylądowali nie robił kompletnie nic, trwał we wręcz katatonicznym bezruchu. W takim stanie też dowleczono go do celi i wrzucono bezceremonialnie.
W głowie miał kompletną pustkę, tępą ciszę pozbawioną szeptów jakie towarzyszyły mu na każdym kroku. Oczy miał uchylone prawie cały czas, ale nic nie widział. Może inaczej, nic do niego nie docierało. Wyglądał, jakby przechodził właśnie bardzo ciężki atak depresyjny i prawdopodobnie tak było.
Nagle uderzyły go wszystkie bodźce, gonitwa myśli ponownie wypełniła umysł. W nozdrzach poczuł paskudny zapach pleśni i rozkładu, ciało ocierało się o zimne ściany wąskiej celi, oczy ledwo cokolwiek dostrzegały w półmroku, w uszach mu piszczało, a pod językiem czuł metaliczny posmak własnej krwi. Próbował zmienić pozycję, podnieść się przynajmniej trochę. Błąd. Syknął jak tylko się poruszył. Nie mógł jednak tak leżeć w nieskończoność. Zacisnął zęby i wstał chociażby do siadu, przeklinając w myślach. Wtedy dopiero rozejrzał się po pomieszczeniu.
W sumie nie miał dużo do oglądania. Było ciemno, kilka pochodni jedynie oświetlało korytarz. Cela była mała, jednak on sam był dość szczupły i niezbyt mu to przeszkadzało. Zauważył pod ścianą czyjąś postać. Wziął bolesny oddech i doczołgał się do krat, aby lepiej ją widzieć.
- Przepraszam - usta nadal miał zdrętwiałe od porażenia, więc brzmiał nieco niewyraźnie. - To chyba jakaś pomyłka.
Brawo, Oleander. Zagaduj do strażnika i udawaj niewiniątko.

offtop: tak się teraz czuję
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.05.17 2:20  •  Brudne cele. Empty Re: Brudne cele.
Nie miała świadomości tego, co dzieje się dookoła. Nie dochodziły do niej żadne sygnały - ani dźwiękowe ani też obrazy, zapachy, myśli. Trwała w ciemnej pustce, kompletnie odcięta od okolicy, bezbronna, podatna na wszystko i zdana na łaskę tych, którzy ją zawlekli w te ponure miejsce. Gdyby miała pojęcie, w jakich właśnie znalazła się warunkach, jej wrzaski i protesty słyszalne byłyby prawdopodobnie na powierzchni. Może i nie była zbytnio delikatna, ale zdecydowanie nie lubiła pleśni, stęchlizny, zaschniętej krwi oraz chłodu. Przez kilka dziesięcioleci przyzwyczaiła się do zmiany klimatu, ale wciąż preferowała ciepełko i znosiła nawet słońce, choć wolała noc. Zresztą, takie traktowanie uwłaczało jej godności Generała, próżności kobiety oraz uwłaczało ogólnie, bo czasem lubiła po prostu ponarzekać.
Nie wiedziała nawet, że trafiła do więzienia wraz z towarzyszem niedoli, który znajdował się w innej części podziemi. Gdyby byli razem, chociażby mogli porozmawiać, kiedy już się obudzi. A tak...

Nieprzytomna - 3/4

offtop: Dołączam się
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.05.17 23:15  •  Brudne cele. Empty Re: Brudne cele.
- Pomyłka? - Zadał pytanie.
Nie dlatego, że chciał rozwinięcia jego myśli, lecz z powodów tak prostych i głupich jednocześnie, że aż idiotycznie jest to tłumaczyć. Po prostu nie zrozumiał, co mówił jeden z przytarganych tu ludzi. Wychwycił ostatnie słowo i jak echo powtórzył po Oleandrze.
Nie nadawał się do przesłuchań chociażby z tego względu, że nie mówił płynnie po japońsku, a i rozumiał co piąte słowo. Zazgrzytał zębami, założył ręce na siebie i patrzył na chłopaka w z włosami w kolorze flaminga. Jako pierwszy i obecnie jedyny się ocknął, ale nie wydawał się zbyt rozmowny. Przy nim kobieta... to coś o kształtach kobiety obok zdawało się prawdziwym problemem. Czuł się teraz tak, jakby złapał dziecko i potrząsał nim nad ziemią.
Rozkazy mówiły chyba, by nie krzywdzić bez powodu, tak?
Spojrzał na strzelbę, którą zabrał ze sobą z grzbietu Farosa. Wcześniej też nie chcieli, żeby jej używał.
Potrząsnął tylko lufą w kierunku chłopaka, żeby otworzyć mu zdrętwiałe bądź nie usta. Może nie wyglądało to tak groźnie, skoro nie mówił przy tym nic więcej, ale za cholerę nie widziało mu się udawać, że wszystko rozumie.
- Jesteście razem. - Ni to stwierdził, ni zapytał. Ten język był serio dziwny. - Sie und diese Frau arbeiten zusammen?
Ok, chyba nie udało mu się dłużej siedzieć bezgłośnie. Ale to, co w końcu wyleciało z jego ust było tylko wyrzuconym z irytacją niemieckim.
Podrapał się z tyłu głowy zerkając na jedno i na drugie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.17 0:41  •  Brudne cele. Empty Re: Brudne cele.
Oleander zamrugał i spojrzał na strażnika jak nie rozumiejący polecenia pies. Bo tak w trakcie było, wpierw nie rozumiał jego gestów, następnie mowy. Broni nie przeraził się prawie wcale, Alex mało czego się bał. Można by wcisnąć mu lufę w gardło, a on średnio by wiedział co się dzieje i dlaczego wszyscy dookoła panikują. Do jego chorej osoby nie docierało, że pistolet może wyrządzić większą krzywdę (a nawet zabić); był nieostrożny i lekkomyślny. Zamiast tego bał się jakichś nadnaturalnych rzeczy i własnych wyobrażeń. Coś za coś, prawda?
- Słucham? - zbliżył się do krat jeszcze bardziej; tak, że zdrową ręką mógł za nie złapać. - Nie rozumiem.
Musiała minąć chwila, by chłopak zrozumiał w czym leży problem. Najpierw myślał, że się przesłyszał, potem , że mózg płata mu figle (jak zawsze). Teraz dopiero pomyślał o tym, że mężczyzna może być obcokrajowcem. Och jak przykro, Oleander znał tylko japoński i francuski.  
Czas przeanalizować dotychczasowe słowa Niemca. Jesteście razem. Intonacji prawie brak, ale kolejne zdanie było pytaniem. I o kim dokładnie mówił? Oleander wrócił myślami do wydarzeń ze szpitala, ale wszystko co pamiętał to zamazana mieszanina anielej posoki i błysków. Pewnie znowu wpadł w szał. Westchnął cicho pod nosem sam do siebie. Wirus przynosił tylko same problemy. Wracając. Podczas drogi widział jakieś majtające się ciało blisko niego. Gdy wylądowali również dziwnie znajoma sylwetka mignęła mu przed oczami. Te włosy, długie uszy, piórka… Invidia. Wszędzie poznałby tą kobietę. Co się z nią teraz dzieje? Nigdzie jej nie słyszał, nie mówiąc o widzeniu, ale wyostrzonym węchem wyczuwał jej zapach, ledwo dostrzegalny przez odurzający smród więzienia.
- Pytasz, czy się znamy? - starał się jakoś gestykulować i mówić wyraźnie, w końcu trzeba się jakoś porozumieć. - Tak. Gdzie ona jest?
Oparł się o ścianę, nadal patrząc na nieznajomego. Znowu odetchnął boleśnie, Alex powinien teraz być pod opieką medyczną, a nie siedzieć w zawszonej celi. Po dłuższej chwili uciekł wzrokiem na przeciwległą ścianę i zaczął cicho mamrotać pierwszą modlitwę, jaką sobię przypomniał:
- Notre Père, qui es aux cieux, que ton nom soit sanctifié, que ton règne vienne, que ta volonté soit faite sur la terre comme au ciel. Donne-nous aujourd’hui notre pain de ce jour. Pardonne-nous nos offences comme nous pardonnons aussi à ceux qui nous ont offensés. Et ne nous soumets pas à la tentation, mais délivre-nous du mal, car c’est à toi qu’appartiennent le règne, la puissance et la gloire, aux siècles des siècles. Amen.

Przepraszam za wieczny poślizg, szkoła nie wybiera :C
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.17 3:41  •  Brudne cele. Empty Re: Brudne cele.
Mrok nieświadomości powoli ustępował zwykłemu mrokowi. Invidia wracała powoli do krainy żywych, początkowo bardzo leniwie i niemrawo, z wyraźną niechęcią. Jakaś jej część podświadomie kazała jej zostać w stanie podobnym do snu, bezpiecznym dla psychiki, ale nie potrafiła się nie obudzić. Powoli rozchyliła powieki, ale nie zrobiło jej to większej różnicy. Westchnęła ciężko, krzywiąc się od zapachu wypełniającego pomieszczenie, próbowała poprawić swoją pozycję i syknęła z bólu, łapiąc się za nadgarstek. Pod palcami wyczuła zaschniętą już krew, nie pamiętała momentu zranienia się, więc nie mogła zrobić tego świadomie. Być może zrobił to któryś z oprawców, zwłaszcza, iż w miejscu rany znajdował się jej tatuaż KNW.
Długoucha, ciągle skołowana i nie do końca przytomna, spróbowała aktywować moc, chcąc rozejrzeć się po miejscu, do którego trafiła. Była zaskoczona, gdy świat nie ukazał jej się w barwach szarości, a pozostał nieprzeniknioną czernią zalegającą wszędzie dookoła. Ściągnęła brwi, zastanawiając się nad przyczyną. Nie zamartwiała się niepotrzebnie, mogła być po prostu zmęczona. Zamknęła oczy, nie chcąc narażać ich na nadmierne wysuszenie. Zdrową ręką wybadała teren dookoła siebie. Była oparta o zimną ścianę, pod sobą miała równie zimną i tak samo niewygodną podłogę. Obracając głowę, otarła uchem o coś w innym tonie chłodu. Długie, niebieskie palce przesunęły się po prętach krat, pozwalając jej skojarzyć fakt bycia w więzieniu. Za bardzo śmierdziało, by był to mamr S.SPEC, poza tym, oni wiedzieli kim jest i raczej nie zafundowaliby jej tak ekskluzywnego pobytu. No i wtedy pod Szpitalem cała hałastra nie cuchnęła człowiekiem. Wymordowanym w sumie też nie, choć odrobinę jej zaleciało. Nawet nie aniołem, bo ich smród mdlił i gryzł w gardło. Terroryści z M-3? Tylko oni pozostawali po wykluczeniu innych możliwości.
Wymordowana odchyliła głowę w tył, próbując wyłapać zapachy i dźwięki. Ziemia, wilgoć, stęchlizna, ślady zaschniętej krwi. Oprócz tego urocza mieszanka pleśni, grzyba i jakiegoś lokatora, który czasy świetności miał za sobą. Przez to wszystko przebijał się bardzo słabo zapach kwiatów, który był jej mimo wszystko znajomy. Otuliła się szczelniej płaszczem, czując chłód. Nie była za dobrze ubrana, skąpa zbroja odsłaniała dość sporo. Palce zaplotły się dookoła metalowego pręta, czoło zostało o nie oparte. Nie potrafiła stwierdzić, gdzie jest, nie była w stanie wydostać się sama. Postanowiła więc zwrócić się do Ao, oddając swoją martwą duszę w jego ręce. Dokładnie w tym samym momencie co Oleander, ona również zaczęła się modlić słowami tej samej modlitwy, choć w innym języku i śpiewając zamiast wypowiadać słowa. Robiła to też dużo głośniej niż jej towarzysz niedoli przebywający gdzieś z germańskim najeźdźcą.
- Fal Man'ar, ano nor no shando, il'amare du dor aman, dor shan're anar, dor shar su fulo, su ishnu da al ri no shando. Rini ri diel nor fal ishnu adore nor mush'al ri fal isera'duna, da al mush'al turus ano thoribas asto're ri. Nor aman ri anu dieb dorados'no, ash anoduna ri dath fulo. Nor shari ri dor shan're, nor dor shano, nor fulo. Dieb.

Nieprzytomna - 4/4 (obudzona)

Wypowiadane słowa są w Thalassian, aczkolwiek tłumacz w grze słabo nawiązuje do języka faktycznego. Znaczą dokładnie to samo co słowa Olka we francuskim.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Brudne cele. Empty Re: Brudne cele.
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 9 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach