Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

Pisanie 23.05.15 22:25  •  Pierwsze starcie [Kashima & Kaukaz] Empty Pierwsze starcie [Kashima & Kaukaz]
Jedna i jedyna stołówka w koszarach na ternie M-6. Rok 1995.

~*~

To był słaby dzień. Bardzo. Kaukaz wrócił właśnie z terenowej misji na terenach poza miastem. Los chciał, że akurat w jego oddziale musiał pojawić się świeżak, któremu zachciało się cwaniakować. Co gorsze to miała być jego pierwsza misja w terenie. Gość był ledwie dwa lata młodszy od Adriana, lecz ten nie widział problemu w przemianowaniu go na gówniarza roku. Już będąc z nim w pojeździe i słysząc, jego heheszkowo-kozackie przechwałki wśród innych kolegów przeczuwał, że jeśli coś się przydarzy to własnie za jego sprawą znajdą się w srogim gównie. Niestety nie mylił się. Nie mógł. W końcu jak widzi się gościa w mundurze trzymającego karabin z zacieszem porównywalnym do tego, jaki gości na twarzach dzieciaka, któremu udało się sklecić idealną babkę z piasku to taki rzeczy się po prostu wie.
Nie wchodząc w szczegóły zrobiło się nieprzyjemnie. Pojawiła się grupka wymordowanych myśląca, że trafiła na jakieś zaopatrzenie. Nawiązała się strzelanina. Kierowca został ciężko ranny. Wszystko stanęło. Cwaniaczek przestał cwniakować, nie wspominając o tym, że gdyby miał czym to zeszczał by się w gacie. Mózg mu się do tego zresetował pozbawiając go umiejętności odbezpieczenia broni. Serio. Tak to się właśnie kończy, gdy nowobogackiemu gówniarzowi daje się mundur. Koniec końców tragicznie nie było. Udało się czmychnąć. Kaukaz był wkurwiony, pomijając fakt, że zarobił przez tą ciotę kulkę w ramie. Nikt jednak nie zginął, lecz nie wiele brakowało by wszystko skończyło się inaczej. Adrian miał nadzieję, że cwaniaczek zmądrzeje, lecz coś nie pykło i cwaniakował dalej. Nerwy puściły gdy do jego uszu doszła informacja o tym, jaki był bohaterski, a on sam ciotowaty. SERIO.

---

Wszystko to nie mogło skończyć się inaczej, jak teraz. Kaukaz wszedł bowiem na stołówkę, a na jego twarzy wymalowany był srogi wkurw. Jego wzrok skanował w skupieniu i rzeczowo siedzących, posilających się i stojących w kolejce. Poszukiwał jednej konkretnej osoby nieprzerwanie swojego marszu. Dało się wyczuć, że szykują się kłopoty, zresztą co niektórzy, którzy znali już Adriana to już wiedzieli, że zaraz coś odpierdoli. przyciągał więc wyrok, a co niektórzy już szeptali miedzy sobą. Kaukaz jednak nie zwrócił na to kompletnie uwagi. Miał cel i nic nie mogło w tym momencie go powstrzymać.
- Ej, Cwaniaczek...- Rzucił sucho, stając za gówniarzem, czekając aż ten zwróci na niego uwagę. I fakt, gość się odwrócił, posłał spojrzenie w stylu "spierdalaj" i wrócił do jedzenia. Trudno powiedzieć, czy próbował zaimponować kumplom, czy coś mu się w tym momencie rzuciło na mózg, lecz Polak bezceremonialnie wcisnął jego twarz w talerz zupy z głośnym hukiem. Dźwięk bulgotania, nerwowe wymachiwanie łapami, zdezorientowani kumple gówniarza i ta żyłka na czole Kaukaza...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dla Kashimy tenże dzień był taki, jak co dzień. Czyli obfity w zbyt intensywne dla jego ciała treningi w postaci mordowania robotów, trenowania refleksu i swej celności w warunkach bardzo zbliżonych do tych panujących na prawdziwym polu walki. Akurat nastąpiła pewna przerwa na obiadek, więc czarnowłosy wyruszył w długą, jak najszybciej chcąc dostać się do czegoś, co mógłby nazwać w tymże ponurym miejscu azylem.
Przynajmniej tak sądził, pókim nie przekroczył progu stołówki. Ludzie zaczęli tworzyć aż kółeczko, przyglądając się interesującej akcji. Jednakże Kashima, po szybkim zmierzeniu pomieszczenia swymi złoto-pomarańczowymi oczyskami, zrozumiał sytuacje. Jako jedyny aktualnie z tutejszych, postanowił przebić się przez tłumy i spróbować powstrzymać napastnika. Wzrok niektórych polaczków jednakże od razu wbił się w przebijającą się człowieczyne, który z morduchny przypominał bardziej Azjatę, a nie szczególnie lubiono. Zwłaszcza przez "szczególne traktowanie" i odseparowany kawałek obozowiska, do którego Polacy nie mieli wstępu.
W każdym razie, Kashima podbiegł do Kaukaza i postanowił spróbować wcielić swój plan na szybko w życie. Czyli chciał go złapać za chabety, cisnąć na brzuch i założyć dźwignię na ręke, przytrzymując nogą, by ten nawet i wierzganiem nie wydostał się z uwięzi. W trakcie wykonywania swojego planu oczywiście podniósł głos, aczkolwiek widać, że w duchu mimo kiepskiego planu był w miarę spokojny i przygotowany.
- Zostaw go do jasnej cholery!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przytrzymał gościa w zupie. Szczerze, to miał ochotę by się w niej utopił, niż żeby miał ponowną okazję do wyjścia w teren i narażenia jednego ze swoich. Jakby nie było, gdyby na miejscu Kaukaza znajdował się ktoś mniej ogarnięty, to nie skończyłoby się na postrzale w ramię. Adrian doskonale zdawał sobie z tego sprawę i to był główny powód do niechęci do pyszałkowatego rekruta, który zaczął wymachiwać łapami. Skubany rył pazurami po szyi swojego napastnika, lecz ten był niewzruszony. Przyszły eliminator spoglądał z żałością na swoją ofiary. Gdy pierwsza fala agresji przeminęła, puścił gówniarza, który zaczął charkać kartoflami.
- Wstawaj. - To nie była sugestia. Surowy, rzeczowy ton zdradzał, że jeżeli ten nie wstanie, to Kaukaz mu w tym pomoże, tak samo, jak z dokończeniem posiłku. Bo taki przecież z niego był pomocny kolega, no nie~?
Dalej było tylko mniej kolorowo. Cwaniak chcąc nie chcąc wstał. Chyba nie ogarniał, że Kaukaz ośmieli się go sklepać przy coraz to rosnącej widowni. Cóż...mylił się. Spadziński należał bowiem do tego grona ludzi, że jebało go to co sądzą inni i jeżeli sobie coś postanowił to nie było przebacz. A teraz, chciał dać porządną lekcję życia cwaniaczkowi, który chyba nie ogarniał za bardzo tematu. Pierdolić konsekwencje.
Tak jak się spodziewał nikt nie przerywał jego lekcji. Ktoś tam niby próbował coś mówić, lecz po tym, jak Adrian warknął do niego wiązankę obyło się bez ingerencji osób trzecich. Ktoś tam jednak wolał zabawić się w szkolnego kabla, i coś wołał, że pójdzie po oficera. No ja pierdolę, co to było? Jakaś zabawa w gimbazjum?
Coś jednak poszło niespodziewanie po myśli Polaka. Ktoś go bowiem szarpnął gdy właśnie miał posłać kolejną pięść w i tak zakrwawioną już twarz. Pięść nie doleciała, a nieprzygotowany na czyjąś ingerencję Kaukaz stracił równowagę i znalazł się na ziemi. Już przeczuwał co się święci. Jego ciało zareagowało więc automatycznie i nim Kashima go w pełni zneutralizował wyrzęził przez zęby krótkie:
- Nie wpieprzaj się. - A potem to w ruch poszła noga, która kopnęła Koshimę w kostkę czy też piszczel jednej z nóg, gdy ten się nachylał w celu założenia na Kaukazie dźwigni. Ciężko było precyzyjni wycelować, przez wzgląd na pozycję w której się znalazł, lecz kij z tego. Skoro znalazł się jakiś odważny co go wypierdolił, to kultura nakazywała nie pozostawać dłużnym. Sprowadzi gościa do swojego poziomu. I tak będzie miał przypał więc było mu już wszystko jedno czy będzie on większy czy też mniejszy. Jeden pies.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zabolało, lecz jak na kogoś, kto dostaje codziennie mocny wpierdol od robotów, stanowczo przewyższających siłą i wszelkimi umiejętnościami ludzi, wydał z siebie tylko drobne sapnięcie, nie zaprzestając procesu neutralizacji niebezpiecznego przeciwnika. Zapewne po tak silnym uderzeniu będzie miał później solidnego sińca, lecz to nie było aktualnie priorytetem. Wolną rękę, gdyż tylko jednej potrzebował do przytrzymywania dźwigni, postanowił posadzić na głowie Kaukaza, o ile było to możliwe.
- Wszczynanie bijatyk jest niezgodne z regulaminem. A to nie jest szkoła podstawowa, a pieprzone wojsko. Przestań wierzgać... - powiedział bardziej warkotem, niźli spokojnie. Jak widać, nawet i on, przynajmniej aktualnie, potrafił wyrazić ze swojej apatyczności nieco uczucia. Wtem jego wypowiedź została brutalnie zakończona przez wydobywający się zgrzyt z jego zębów, który ewidentnie był czymś w rodzaju tłumionego "ała, ale mnie to kurwa boli", wywołane przez wlatujące w niego, metalowe krzesło. Zostało wyrzucone z tłumu, któremu nie podobała się nadto bohaterska interwencja Azjaty. Kashima, otrzymując uderzenie, niestety był zmuszony do wypuszczenia ręki Kaukaza ze swego żelaznego uścisku i polecenia nieco w boczek. Przeturlał się i szybko wstał, przyjmując gardę do frywolnego stylu, który dawał mu największą szanse na przetrwanie. Po posturze, jak i technice gardy można było przyznać, że nie będzie należał do łatwych przeciwników. Był gotowy na każdą ewentualność.
- Zakończcie to... - powiedział to tym razem tonem tak zimnym, że nawet Dementor z Harrego Pottera poczułby ukłucie w żołądku, a przez skórę, o ile by ją miał, przeszedłby dreszcz przez fakt, że zachował się tak spokojnie w rozgrzanej sytuacji. Kashima, słynący ze spokoju i powagi, ukazał siebie w pełnym profilu, a zimność wypływająca z jego ust podkreślała, że nie jest osobą rwącą się rychło do śmierci i stawi każdemu wyzwaniu. Był opanowany i czekał tylko, aż agresywny przeciwnik wykona swój ruch.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Regulamin. Na chwil obecną był to najmniej istotny punkt programu. teraz liczyło się to, że skurczybyk był twardy i o ile syk gościa wprawił Kaukaza w zadowolenie o tyle fakt, że dalej był w kontakcie z podłogą wcale go unieszczęśliwiał. Musiał to być ten niedotykalski żółtek szwendający się po jednostce.
- Pieprzony, skośnooki rycerzyk. - Wyrzęził i jak na razie nie zapowiadało się by zamierzał w jakimkolwiek stopniu odpuścić i uznać porażkę. Wił się bowiem pod Kashimą (#nohomo), jakby od tego miało zależeć co najmniej jego własne życie.
Nagle z tłumu wyleciało krzesło które gruchnęło o Azjatę, a potem z metalicznym zgrzytem przeciągnęło nogami po podłodze. Kaukaz nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Z jednej strony dziwiło go, że ktokolwiek się za nim wstawił, lecz jednocześnie czuł, jak go mdli na myśl o takim tanim zagraniu. Takie posunięcie mimo wszystko było obrzydliwe. Jeśli dwóch się bije, to ingerencja osoby trzeciej była po prostu czystym chamstwem. W obecnej sytuacji Adrian doznał tego już po raz drugi. W pewien nielogiczny sposób poczuł się urażony tym, że ktoś po raz kolejny wchodził z butami w jego własne porachunki. Nie wspominając, że było to nie honorowe posunięcie. Może i Kaukaz był narwany, lecz jakieś zasady wyznawał. Gdy wstał na nogi to bez ostrzeżenia wymierzył prawy sierpowy w gościa, który wyglądał na takiego, co mógł rzucić. Ktoś z tłumu rzucił hasło, że to nie ten. Cóż, trudno. Pomyłki się zdarzają, więc dla pewności trzepnął drugiego podejrzanego. Nawet jeśli nastąpiła druga pomyłka, nie zapowiadało się, by ktoś zakwestionował decyzję Spadzińskiego.
- Jeszcze jeden odważny się wpierdoli w nie swoje gówno to będzie zbierała zęby przez miesiąc. - Zakomunikował donośnie, po czym westchnął ciężko, zaczesując swoje włosy palcami do tyłu. Koniec końców skupił całą uwagę na Kashimie, który wręcz emanował chłodem, roztaczając wokół siebie aurę gościa, który jeśli walczy to tylko po to by wygrywać.
- Zakończyłbym to dawno, lecz ty musiałeś rzucić się na ratunek księżniczce. Przecież bym go nie zabił, a teraz spierdolił i będę musiał go szukać coby się upewnić, że ogarnął sytuację. - W jego głosie słychać było wyraźną pretensję. Również ustawił się w pozycji bojowej. Pomimo prezencji nieznajomego Kaukaz nie czuł strachu czy też wahania. Napędzała go do działania agresja, duma, jak i nuta podekscytowania. Młody, ledwie pełnoletni Adrian nie kontrolował swych emocji, którym nieraz pozwalał się już ponieść. Był impulsywny, a co za tym idzie należał do tego typu ludzi, którzy nie zwracali uwagi na stanowiska, czy też tytuły. Generała i bezdomnego obijało się tak samo. Różnica jednak połgała na tym, że w przypadku tego pierwszego trzeba było jeszcze wpierdolić gwardzistom. Im przeciwnik był większy, silniejszy tym z Adriana wychodziła coraz to gorsza krnąbrność. Trudno właściwie było określić, czy był pewny swoich umiejętności, czy też po prostu szalony.
Koniec końców zaatakował Kashimę. Próbował szukać luk w jego gardzie atakując to jego lewy bok, a następnie szybko przeskakując na lewą stronę twarzy. Gdyby mijało się to z celem, zawsze ochoczo ponownie doprawiłby piszczel przeciwnika. Tylko chwila, ktoś znowu próbował się za nim czaić? W sumie, chyba skośnooki nie był zanadto darzony sympatią i Pana Niedotykalskiego wszyscy nagle chcieli posmyrać odpowiednio pięściami, wykorzystując fakt, że wielki zły Kaukaz wyciągnął na niego łapy.Kurwa...
- Schyl się. - ciekawe, czy Azjata zawierzy czy też nie, krótkiemu hasłu Kaukaza, czy oberwie znów mu się oberwie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Weźcie sprzedajcie gdzieś ten wątek, skasujcie, wymażcie z internetów czy co wy tam potraficie robić

Kashima grać nie będzie więc proszę zniknąć wątek U_u
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach