Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

Stacja benzynowa, gdzieś na zadupiu desperacji.

Żwawym krokiem zbliżając się do starych i zardzewiałych drzwi od stacji, po chwili pewien młodzieniec wyważył je pewną osobą. Jakimś takim typowym dresem, który to jest łysy i ogólnie brzydki. Ubrany był w krótkie czarne spodenki i krótką koszulkę, do tego miał resztki porwanej bluzy dresowej i saszetkę. Upadając na ziemię, łysy przeturlał się kawałek oraz przy okazji uderzył o półkę. Żeby nie było zbyt luźno, uderzył głową.

- Gdzie jest reszta tych zasranych ćwoków?!

Rzekł dość zdenerwowany młodzieniec, po czym kulturalnie podbiegł do łysego. Następnie złapał go za fraki i pięścią z prawej ręki, zaczął go mocno uderzać po ryłku. Gdy już krew trochę spłynęła z nosa dresu, Max ponownie zadał pytanie pięścią. Niestety jak się okazało, po kilku wcześniejszych uderzeniach, osobnik stracił przytomność.
Mrużąc oczy i spoglądając na nieprzytomnego ćwoka, młodzieniec grzecznie rzucił nim w półki, które stały po prawej stronie. Olewając nieprzytomnego łysego, Max zaczął się rozglądać po stacji benzynowej. W sumie nigdy tu nie był, może znajdzie coś ciekawego do jedzenia. Chociaż tutaj żeby coś znaleźć do żarcia, to nie wie jakie musiałby mieć szczęście.
Pacz dwie półki dalej leży paczka nie otwartych i pewnie jeszcze w terminie preclów?!?!?
Podczas zabierania paczki paluszkowych precli, wyjawię wam powód przybycia w to miejsce. Parę ładnych dni temu, pewien nieznany gang dresów. Brzydko mówił na temat DOGS, no więc gdy tylko Max o tym usłyszał, postanowił wytropić ćwoków i ich wszystkich wytłuc. Przynajmniej tak zakładał plan początkowy, lecz morderstwo jest złe i nie można pozwolić sobie na złą reputację psychola. Dlatego też połamanie wszystkich i pozostawienie na pastwę losu, będzie mniej brutalne.

- Suche te precle.

Tak więc po za nieprzytomnym dresem i wpieprzającym bardzo such precle Max'em, nie ma tutaj nikogo. Co za strata czasu!!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Jeden z nielicznych postojów na drodze do miasta. Przekazała przesyłkę odpowiedniej osobie i była w drodze do domu. Choć droga była dość długa. Kiedy z oddali dostrzegła zniszczoną stację, stanęła w miejscu unosząc brew. "No nie kurwa.. nie nie nie.." już zaczęła marudzić rozglądając się po okolicy. - Ja pierdole.. to nie możliwe.. - mruknęła zrezygnowana sama do siebie. Z drugiej strony chyba coś tam leżało przy stacji, jakiś typ. Wzruszyła ramionami i zaczęła iść w stronę stacji. "Może ktoś mi wskaże dobrą drogę.." przeszło jej przez myśl poprawiając pas na biodrze do którego był przymocowany jej miecz. No i ruszyła w stronę stacji. Będąc coraz bliżej dostrzegła leżącego na betonie typa dość specyficznie ubranego. Podeszła bliżej uważnie się rozglądając dookoła, stanęła przy leżącym obitym dość srogo po mordzie typie i postawiła na jego brzuchu nogę. Lekko naciskając to miejsce wyczekiwała reakcji. Nic. Nie daleko niego leżał inny oparty o jakiś wrak, zardzewiałego złomu. Też obity, podeszła bliżej i kucnęła przy nim sprawdzając puls. "Żyć żyje, ale za szybko się nie obudzi.." przeszło jej przez myśl gdy przetarła palcami po jego brodzie. Zgarniając nieco w miarę świeżej krwi dość szybko wydedukowała że ich oprawca całkiem nie dawno tu był. A kto wie, może nadal jest. Nasuwało się pytanie, czy ich wróg jest jej wrogiem czy może jednak sojusznikiem? Powoli się wyprostowała uważnie obserwując horyzont ale nie natrafiła spojrzeniem na nic ciekawego. Spojrzenie przeniosło się na drzwi małego budynku i ruszyła w tamtą stronę. "Drzwi wyłamane z zawiasów.. Ciekawe.." mruknęła w myślach poprawiając czarną banderę na twarzy tak że tylko jadeitowej barwy ślepia było widać. Oczywiście soczewki, bo kto wie na jakich delikwentów się natrafi poza murami miasta. Ostrożnie i powoli weszła do środka z ręką na rękojeści katany. Pierwsze co się rzuciło w oczy to syf i przewrócone regały z jakimś typem grzejącym dupsko na wywróconym regale. No i kątem oka dostrzegła jakiegoś typa wpieprzającego suche żarcie. Spojrzeniem zmierzyła go dość uważnie. - Ładny rozpierdol.. - mruknęła do obcego chłopaka. - Zasłużyli sobie chociaż czy masz po prostu chujowy dzień? - no w końcu wypada zagadać. Wyklarować sytuację, czy młodzik rzuca się na wszystko co się rusza czy może jednak odpoczywał po jakiejś tam swojej misji. Na wszelki wypadek nadal trzymała prawą rękę na rękojeści katany.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Suchość tak dokopała jego mordzie, że po chwili postanowił wyrzucić precelki na bok. Nie to żeby narzekał, od dłuższego czasu nie miał niczego w buźce. Rozglądając się za jakąś wodą, lub innym napojem, Max zaczął powoli przemierzać zakamarki stacji. Wszystkie te zasrane półki, a to przy kasie. Nawet automat z napojami był na drodze, no i na nim pozostało skupienie. Pomijając brak prądu, który nie ułatwiał zadania. Chłopak postanowił użyć perswazji na maszynie. Wystawiając prawą pięść na wysokość buźki, chłopiec po chwili rzekł.
- Maszynko, to jest perswazja.
Gdy już przywitanie padło, Max przypierdzielił w maszynę z całej siły, tym samym rozwalając pierwszą plastikową barierę. Chwila zgrabnych paluszków i dobył swoją zdobycz. Dziurawa butelka z resztką wody, zawszę coś. Nie narzekając, chłopak po prostu wypił resztkę wody i wrócił na poprzednie miejsce.
Nie spodziewał się jednak gościa, którym okazała się jakaś dziewczyna? Pochwalony za rozpierdol, aż mu lżej na duszy się zrobiło. No jak rzadko się spotyka takie miłe osoby.
- Taa dzięki złotko.
Odpowiedział, lekko się przy tym uśmiechając. No i dalsza część wchodziła na linię, o kurwa trzeba tłumaczyć, a ja przecie tylko chopom chciałem wjebać za to że pyskują i źle się wyrażają na temat jego ulubionej sekty zboczeńców i przygłupów. No ale raczej tak nie przedstawi sytuacji, chociaż zaraz.... On musi to robić? Nieeeee, ale też nie bądź chamem. W końcu pochwaliła za rozpierdol!
- Za złe słowa trzeba płacić, wpierdolem.
No bardziej kulturalnie tego nie dało się określić, co nie? Oczywiście pozostaje kwestia, czegoż to szanowna dziewoja szuka na zadupiu. Raczej nie kojarzył jej znikąd, ani zewsząd. Przy okazji kątem oczka, chłopak dostrzegł niebezpieczny przedmiot u dziewki. Jeszcze ten jej gest, jakby się bała że zostanie zaatakowana. No cóż za chamstwo.... Cu nie?!
- Po co sięgasz, po to dildo?
Nie to, że nie znamy broni i nie jesteśmy wstanie określić tego jako katany. Rękojeść może taka po prostu, no cóż.
- Rzadko widuje kobietki w takich miejscach, szukasz czegoś konkretnego?
Spytał, po chwili opierając się o ladę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

"Złotko?" aż uniosła brew zaskoczona, no tak jej jeszcze nikt nie mówił. A tu proszę jaki dżentelmen! Nie zmieniało to jednak faktu że nadal trzymała dłoń na rękojeści. Typ nie wyglądał na groźnego, a ona już doskonale wiedziała jak pozory potrafią mylić. Nie to żeby się bała, po prostu sensei uczył że ma być gotowa do walki w każdej chwili i w każdych warunkach. Ostrożność nie miała w tym wypadku nic do czynienia ze strachem. Na ustach zagościł lekki uśmiech gdy w skrócie wyjaśnił cel swojej wizyty w tym miejscu. - Ma to sens.. jak ktoś ma odwagę psioczyć na innych to powinien się liczyć z konsekwencjami.. - dodała od siebie. Widocznie mieli podobne podejście w tej kwestii. Lojalni wobec swoich. - Wnioskując po stanie w jakim ich zostawiłeś, to chyba aż tak bardzo sobie nie nagrabili.. a może po prostu chciałeś pokazać gdzie ich miejsce jako przestrogę dla innych.. jak by nie patrzeć, martwi nie będą rozpowiadać innym kogo się wystrzegać.. - dodała już nie ukrywając lekkiego rozbawienia. Podeszła do blatu gdzie była stara, poniszczona kasa fiskalna, a raczej to co z niej zostało. Jakieś szpargały i inne niejadalne pierdoły na półkach. Słysząc o innowacyjnej nazwie jaką chłopak znalazł dla jej broni aż spojrzała na niego przez ramię podczas przegrzebywania szafek. - Bardzo śmieszne.. skąd mogłam wiedzieć jakie są twoje zamiary? Równie dobrze mogłeś być wymordowanym w szale który rzuca się do gardła wszystkiemu co się rusza w zasięgu jego wzroku, a w takich sytuacjach prędkość jest kluczowa. - to mówiąc przejechała spojrzeniem po jego sylwetce wcale się z tym nie kryjąc. Po czym wróciła wzrokiem do szafki w której grzebała za czymś. - A ty nie wyglądasz mi na wolnego przeciwnika.. - powiedziała ze spokojem. - Ah! Znalazłam! - mruknęła wyciągając jakieś kolorowe, poskładane w specyficzny sposób kartki. Otrzepała z kurzu i zaczęła rozkładać starą, poniszczoną mapę na blacie, który dzielił ją od chłopaka. Podniosła spojrzenie na niego i się uśmiechnęła miło. - Niepotrzebnie posłuchałam jak iść sobie na skróty i wychodzi na to że się zgubiłam na tym zadupiu. Ogólnie to szukam M-3.. jeśli wiesz w którym kierunku się znajduje stąd to byłabym wdzięczna za informacje.. - wyjaśniła swoją sytuację. Mapa nie była aż tak czytelna, czas i gryzonie zrobiły z nią okropne rzeczy. Pomóc może i jej pomoże ale coś czuła że o cenę to będzie musiała się targować. W końcu po Desperacji same chciwe sępy się tarzały.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Wątek przenoszę do archiwum z braku aktywności prowadzenia lub zakończenia.
W razie czego pisać do mnie na PW, jeśli będziecie chcieli go wznowić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach