Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pisanie 23.06.15 23:36  •  Mieszkanie rodziny Ikeda - Page 3 Empty Re: Mieszkanie rodziny Ikeda
Słowa były bardzo ostrym narzędziem w posługiwaniu, w dodatku obusieczny. Mimo, że Isei był wojskowym, wciąż uznawał, że to właśnie przez mowę, można zdziałać najwięcej. Słowa potrafią ranić bardziej niż niejedno ostrze. Potrafią też wywołać uśmiech, który za szybko nie zgaśnie. Dlatego lubił mówić. Może nie paplał bez sensu i z każdym, ale rozmowa zawsze kojarzyła mu się z czymś przyjemnym, ale...wymagającym wysiłku. W końcu, wszystko co dobre, wiązało się ze zwiększoną działalnością, nie przychodziło łatwo. jednak rzeczywisty cel - wart był każdej ceny.
W rozmowie braci najważniejszy był cel, który choć wciąż nieco zamglony i odległy, plasował się na 'coś' dobrego. Rodzina, którą stracił...którą myślał, że stracił na zawsze - teraz ujawniła się niespodziewanie w postaci brata.
Choć zachowanie starszego chwilami wyglądało na niekontrolowane lub co gorsza - głupie - miało też swój cel. Każda bowiem chwila mocniej go uświadamiała, że anioł, którego dziś spotkał, to rzeczywiście jego brat. Nie pomylił się, nie zwiódł go nikt. Rozmawiał z bliźniakiem i każde inne kwestii z życia - zeszły na dalszy plan.
- Tylko dla wybrańców- pojawił się i uśmiech, który sugerował coś więcej niż odrobinę złośliwą satysfakcję. Wojskowy w tym krótkim zdaniu przyznał, że Isao wciąż, niezmiennie znajduje się wśród tych wyjątkowych osób, przy których Isei nie musiał udawać. Był sobą przy bracie, nie próbując nakładać na siebie kolejnych masek i ról, jakie zwykł serwować światu.
- Zimnej kawy, jak wspomniałem - pić nie będę, ale bez przeszkód mogę zjeść twoją porcję - sięgnął po zostawione opakowanie z połową Iskowego posiłku. Wojskowy...jadł dość sporo, ale wiązał się z tym fakt, że nie było w tym mieszkaniu marnowania czegokolwiek - po prostu szybko znikało w żołądku mężczyzny. A, że funkcja jaką pełnił wciąż wymagała sporych pokładów sił - nie dziwnego, że nie odbiło się to na jego zdrowiu.
- Wilczego przyjaciela? - brew mu zadrgała, próbując wyobrazić sobie wilczopodobne stworzenie w towarzystwie brata, ale ostatecznie machnął ręką - albo na razie nie mów, nie chce się od razu dowiadywać wszystkiego...- starszy mimo wszystko musiał przyzwyczajać się do faktu, że jego brat mieszkał do tej pory po drugiej stronie muru. Tam było....wszystko i nic. Spodziewać się trzeba było tego samego. Był jednak pewien, że zdąży jeszcze dopytać Iska o wspomnianego 'futrzaka'. Tylko, nie dziś - Zaraz to Ciebie coś zeżre, jak będziesz takie rzeczy gadał - choć mrużył ostrzegawczo oczy, z ust nie schodził uśmiech. Cóż, w końcu musiał przyznać sam - Mint była bardzo ładna, ale wolał nie psuć ich relacji czymś więcej niż przyjaźń. Czasem było to ciężkie...
Otrząsnął się. Tematyka też wyraźnie zeszłą na tory niekoniecznie przyjemne. Ciche westchnienie starszego, miało na celu zebranie chwili na odpowiedź, która drżącą falą płynęła ze wspomnień.
- Isao...zanim zginąłeś...wyciągnąłeś mnie... - przymknął oczy - gdyby nie ja, nic by Ci się nie stało. Myślisz, że będąc na moim miejscu, potrafiłbyś o czymś takim zapomnieć? Zginąłeś przeze mnie...- nawet jeśli brat próbował zatrzymać go w potoku słów, które teraz wyrzucił, Isei chciał skończyć. Mierzył się w końcu z poczuciem winy tyle lat. I potrzebował przebaczenia. Tak od brata, jak i siebie samego, a do tej pory nie miał na to...okazji.
I kolejne słowa. Zdjęcie. Emocje. Wszystko płynęło niczym niezmierzona fala.
Trzymał brata, obejmując ramionami jego skuloną postać. I choć w zamierzeniu chciał pomóc bratu przetrwać TEN moment, sam także potrzebował wsparcia. Teraz jednak wystarczała mu obecność bliźniaka, który coraz mocniej się trząsł niczym w chorobie. Nie potrafił prosto odpowiedzieć na przepełnione bólem słowa, powiedział jednak jedyne wartościową myśl, jaka pojawiła się w jego umyślę. Wiedział, że była to prawa.
- Bo Cię kochała - wydusił cicho, wystarczająco jednak, by młodszy je usłyszał. Odpowiedź i tak nie zmieniła stanu brata. Czuł się podobnie, wciąż obejmując Isao, próbując przekazać mu choć odrobinę ze swojej siły. Czy jednak ją miał?
Puścił brata bez przeszkód, gdy tylko się odsunął. Choć anioł nie patrzył na niego, kiwnął głową, gdy wspomniał o paleniu. Isei siedział przez chwilę sam, kiedy brat zniknął za drzwiami balkonu. Choć chciał pójść za bliźniakiem, pamiętał, że ten zawsze nieco inaczej niż on odreagowywał. Wojskowy nauczył się wyładowywać emocje podczas treningów, by potem paść zmęczonym i zasnąć, by następnego dnia już na spokojnie pomyśleć. Czasem się nie dawało nadal...ale działało. Isao musiał wszystko..przeczekać? Nie umiał określić, co dokładnie robił brat, ale pomagała mu samotność, spokój i sen.
W końcu sięgnął po gitarę. Przymknął oczy i przebierał cicho palcami po strunach instrumentu. Czekał, aż brat sam wróci.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.06.15 1:42  •  Mieszkanie rodziny Ikeda - Page 3 Empty Re: Mieszkanie rodziny Ikeda
Rzeczywiście ta ich rozmowa była czymś niezwykle ważnym. Dla Iseia była potwierdzeniem tego, że stoi przed nim nie oszust, nie iluzja, a jego własny brat bliźniak. Dla Isao natomiast, prócz ukrytych między słowami informacji, było to dla niego potwierdzeniem, że to wszystko nie jest snem. Nie pamiętał brata. A przynajmniej w większości. Dobrze więc było, że zbliżali się do siebie powoli, poprzez spędzanie razem czasu, rozmowę. Czuł się przy nim naprawdę swobodnie. Nie krępował się, czuł się naturalnie. Cieszył się, że ich rozmowa była tak luźna. Czuł się wyjątkowy, zgodnie z zamiarem Iseia, wszystko się zgadzało. Żartowali sobie, docinali i nikt nie czuł się urażony. Nie udawali, byli sobą. Isek czuł jak w takich momentach coś ciepłego rozlewało się po jego sercu. Nie był sam, miał brata. Było to cholernie ciekawe uczucie.
- Jasne, jeśli chcesz - jedz. - powiedział, podsuwając bratu na wpół opróżniony kubełek. Nie miał serca marnować jedzenia, więc zamierzał to później zjeść. Ale skoro starszy się zaoferował - nie miał nic przeciwko. Jedzenie się nie marnowało, a i on nie musiał wpychać go w siebie na siłę. Zazwyczaj jadał mało, bo w Desperacji było ciężko o jedzenie. Tak więc nie był w stanie zjeść tak dużo.
- Okej. Ale to nic takiego. To tylko zwykły facet. - zaśmiał się. Wspomnienie Spada wywoływało u niego same dobre odczucia. Był cholernie głupkowatym facetem. Ciągle ładował się w tarapaty i ciągle Isao musiał go z nich ratować (co prawda na odwrót również). Ale to był jego przyjaciel. Najlepszy przyjaciel, mimo, że ich spotkania były zazwyczaj przypadkowe. Rozumiał jednak fakt, że Isei na razie nie chciał słyszeć opowieści o wymordowanym. Za dużo rewelacji jak na jeden dzień.
Zaśmiał się słysząc groźbę brata. Widocznie coś było na rzeczy, może Isei rozważał bycie z Mint? Zabawnie było przyglądać się mu w takiej sytuacji. Wyglądał na odrobinkę... zakłopotanego? Możliwe. Fajnie było zobaczyć Iseia w takim wydaniu. Było to dobrym przygotowaniem do tego, co go czekało potem.
Zginąłeś przeze mnie... Spojrzał na Iseia nie wiedząc o co mu chodzi, ale wkrótce szybko się to rozjaśniło. Wyczuł w tych słowach gorycz, wyrzuty sumienia, ból, żal. Ileż cierpienia przyspożył wszystkim swoją śmiercią? Nadal był zły na siebie. Nawet przez myśl mu nie przeszło, by obarczać winą Iseia. Nawet jeżeli było to prawdą.
- Isei, nie mów tak. Jestem, żyję, wszystko jest dobrze. Może tak miało być, co? Może rzeczywiście jest to element jakiegoś większego planu? Nie zadręczaj się tym, proszę. Może przez te pieć lat było Ci ciężko, ale ja tu jestem, znaleźliśmy się, żyję. I nie chcę byś obarczał się winą.
Emocje. Emocje, ogromna burza emocji. Aż go przytłoczyło to wszystko. Przypomniał sobie część swojej przeszłości. Także matkę, ukochaną, dobrą matkę. Matkę, która zawsze się uśmiechała nawet, jeżeli było źle. Matkę, która ciągle powtarzała im, że ich kocha. Matkę, która była dla nich całym światem, ukochaną rodziną. Dobrze, że Isei był przy nim. Potrzebował tego nawet, jeżeli nie powiedziałby tego na głos. Braterskie ramię pozwoliło mu się jakoś uspokoić, gdy organizm od tej nagłej burzy zaczął powodować, że cały się trząsł. Powoli się uspokajał, ale na nowo wstrząsnęło nim gdy zrozumiał co było powodem śmierci matki... Jego śmierć spowodowała jej śmierć... To było dla niego okropne... Poczuł się jak morderca, jak ktoś, kto ją zabił. Rozpacz zaczęła się mieszać z poczuciem winy. Chwilę potrwało nim uspokoił się na tyle, że był w stanie odsunąć się, wstać i odejść, po uprzednim uprzedzeniu, że idzie zapalić. Papierosy pomagały mu w takich sytuacjach. Nieco go rozluźniał. A potrzebował tego. Potrzebował postać chwilę sam, oswoić się ze swoimi myślami, zapalić, złapać świeżego powietrza. Cieszył się, że brat nie poszedł za nim, nie próbował go na siłę pocieszać, być przy nim. To był dla niego kolejny dowód na to, że to wszystko nie było kłamstwem i oboje rzeczywiście byli bliźniakami. Isei wiedział czego Isek potrzebuje w tym momencie, a co byłoby złym pomysłem.
Parę łez mimowolnie wypłynęło z jego oczu, ale starł je pospiesznie. Czuł jak dym papierosowy krąży wokół niego, a także w jego płucach. Rozluźniało go to. Wypalił jednego, potem drugiego. Potem postał, patrzył w dal. Złapał parę głębszych wdechów. Ile to trwało? Dziesięć minut? Piętnaście? Dwadzieścia? Słyszał łagodne dźwięki wygrywane przez brata na gitarze. Uspokajało go to, dodawało otuchy.
Wrócił więc. Otworzył drzwi balkonowe i wszedł do mieszkania. Stanął przed Iseiem i popatrzył na niego bez słowa. Sam nie wiedział co ma w takiej sytuacji powiedzieć, co zrobić. Oczy miał lekko czerwone, ale nie był tego świadom i nie zwracał na to uwagi.
- To... to przeze mnie. Zostawiłem Cię umierając, zostawiłem matkę, którą zabiła rozpacz. Przepraszam, Isei. - odezwał się cichym, drżącym głosem. Widać było, że próbuje na siłę być twardy, że powoli pęka, ale stara się trzymać się w całości. Wychodziło mu średnio, ale trzymał się. - Ja... Ja już będę chyba szedł. Wybacz za wszystko, ja się pojawię jeszcze, odwiedzę Cię za jakiś czas.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.07.15 16:32  •  Mieszkanie rodziny Ikeda - Page 3 Empty Re: Mieszkanie rodziny Ikeda
Większość dzisiejszych wydarzeń powoli docierała do punktu kulminacyjnego. Wszystko się w jakiś sposób klarowało, ale pozostawiało po sobie więcej pytań niż odpowiedzi. Rozmowa braci była konieczna, potrzebna, aby każde z nich stanęło w końcu na jakiejś pewnej wiedzy, szczególnie, gdy okazywało się, że ich dotychczasowe informacje o rodzinie - albo nie istniały, albo stanowiły...kłamstwo? Nie, raczej niedowiedzenie, które utrzymywało każdego w nieświadomości.
Cieszyło go, że te 'ważne' tematy były przeplatane z luźną, nieco nawet czasem złośliwą rozmową, takie właśnie zapamiętał z dawnego życia. I choć cierpka gorycz rozlewała się gdzieś w trzewiach - czuł ciepło ze świadomości, że jednak nie jest sam.
- Dzięki - mruknął zadowolony. Mógłby w innym wypadku być nieco zakłopotany, że tyle pochłania, ale tutaj przyjął gest brata jako coś naturalnego. Przerwał na chwilę jedzenie, żeby spojrzeć na bliźniaka jednym okiem.
- Nie mów lepiej tak, bo jestem skłonny sobie coś pomyśleć - byłby też się uśmiechnął, ale w ustach nadal miał kawałek kurczaka, więc wolał nie pluć potem na stolik. Cokolwiek Isao miał na myśli - kiedyś jeszcze o to spyta. Kiedyś...miał nadzieję, że będzie to rychłe spotkanie. Nie mógł jednak nie myśleć, że młodszy będzie pewnie chciał ulotnić się z Miasta. Szczególnie, kiedy rozmowa wdarła się na grząskie i ciężkie kwestie. Skończył jeść dość szybko. Teraz nie byłby już w stanie nic przełknąć, kiedy jego gardło nienaturalnie zaciskało się, próbując nie puścić emocji luzem. Palce zacisnął na oparciu kanapy. Czuł pulsowanie krwi, niemal jak dudnienie bębnów.
- Wiesz dobrze, że to nie jest takie proste...tak, żyjesz i chwała..chwała KOMUŚ za to..ale, gdybyś był na moim  miejscu...- urwał i pokręcił głową. Dotknął dłonią czoła, próbując jednocześnie dotknąć skroni. Dalej wszystko potoczyło się lawiną. Słowa, emocja, przenikający ból i wspomnienia zalewające niczym fala. Samemu ciężko mu było powstrzymać całą reakcję, ale patrząc na brata, wszystko się sypało.
Kiedy w końcu Isao odsunął się od niego, wiedział, że ten potrzebuje teraz chwili dla siebie. Pamiętał...wiedział i miał nadzieję, że młodszemu to pomoże. Kiedy więc zniknął na balkonie, a on brzdąkał na gitarze - pozwalał, by emocja ulatywały. Isei inaczej odreagowywał. Musiał to wszystko wyładować...najlepiej wysiłkiem, okładając worek treningowy. Zmęczyć się do takiego stopnia, by ciało odmawiało posłuszeństwa. Potem paść i zasnąć i dopiero na drugi dzień, z jaśniejszymi myślami podejmować decyzje.
Choć myśli Iseia krążyły intensywnie, melodia, którą grał była spokojna, kojąca. Mężczyzna zauważył, że dając ciału zajęcie, myśli nie są tak chaotyczne. Spojrzał więc na brata, gdy tylko wrócił już spokojniej, choć doskonale wiedział, że trening będzie konieczny i tak.
Widział, że brat miał zaczerwienione oczy, ale absolutnie tego nie skomentował. Westchnął tylko, kiedy tylko anioł się odezwał.
- Mi mówiłeś, żebym się nie obwiniał,  więc weź te słowa także do siebie... - dostrzegał, że brat walczy nadal z emocjami, a jednak się trzymał. Odłożył gitarę na bok i wstał, by zaraz podejść do Isao.
- Zostań choć na noc, odpocznij choć trochę...pokój jest jeden wolny...a rano, będziesz mógł już wracać. Obiecałem Ci też, te leki...nie zostawię Cię tak..braciszku - starał się lekko uśmiechnąć. Dotknął ramienia brata, który ostatecznie zgodził się na jego prośbę.
zt x2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.15 10:38  •  Mieszkanie rodziny Ikeda - Page 3 Empty Re: Mieszkanie rodziny Ikeda
Gdyby tylko Mięta wiedziała, z kim ma do czynienia, zaczęłaby wariować. Bo jak to tak? Anioł? Tuż obok niej? I to jeszcze taki, który wyglądał kompletnie jak Isei! Chociaż pewnie bardziej niż to podobieństwo zaskoczyłby ją sam fakt, że Isao był istotą... no, trochę nie z tej Ziemi. Ale takie rozważania odłóżmy póki co na bok, skoro dziewczyna tkwiła jeszcze w błogiej nieświadomości i na razie jedyne, co ją ewentualnie niepokoiło, to lekkie rozkojarzenie chłopaka. Jakby trochę nie był sobą, ale przecież można byłoby to zrzucić na karby zmęczenia albo stresu. Ostatecznie był wojskowym! Tacy ludzie na pewno co dzień mają się czym martwić, więc takie zachowanie chyba nie odbiegało aż tak bardzo od normy.
- Och, możesz tylko zgadywać - uśmiechnęła się promiennie, gdy przyjaciel zainteresował się prezentem dla niego. Nie ma tak dobrze, będzie musiał trochę poczekać! Chociaż, gdyby był swoim bliźniakiem, już pewnie na początku domyśliłby się, jaki skarb może skrywać torba Mirae.
Była niesamowicie zadowolona z faktu, że chłopak nie wykręcał się i postanowił zgodzić się na rozmowę. To wiele ułatwiało, bo potrzeba byłoby czegoś znacznie więcej niż miski curry, aby wyciągnąć z niego jakieś informacje, gdyby postanowił nie zadręczać jej swoimi problemami i uparcie milczał. Teraz jednak był jakiś taki otwarty i wesoły, normalnie jak nie Isei z ostatnich kilku dni. Może jego kłopoty po prostu już minęły, dlatego nie miał czym się zamartwiać? Albo szykował dla niej jakąś niespodziankę..? Nie, to byłoby bez sensu, nie zbliżały się jej urodziny ani nic.
- ...co robisz? - spytała dość mocno zbita z tropu, kiedy jej przyjaciel zadzwonił do własnych drzwi. Zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc co się dzieje. Przecież Isei mieszkał sam. A nawet gdyby ktoś u niego był, to co, nie wziąłby kluczy do własnego domu? - To jakiś żart? - spytała niepewnie, nadal nie wiedząc co się dzieje. Nie uważała tego jeszcze za wyjątkowo podejrzane, bo była zbyt zdezorientowana, aby węszyć jakieś teorie spiskowe czy coś w tym stylu. - Ktoś u ciebie jest..? - zdążyła dodać z lekkim wahaniem, zanim drzwi się otworzyły. A potem... rany, potem to zrobiło się tak dziwnie, że czegoś podobnego chyba jeszcze w życiu nie czuła. Kiedy zobaczyła swojego przyjaciela, tego prawdziwego, stanęła jak wryta i nie wiedziała co powiedzieć. Patrzyła, jak Isao przytula go i wita się z nim, a ona nie miała stuprocentowej pewności, który jest który, tak była oszołomiona.
- C-c-c-co? - z trudem wydukała to jedno, krótkie słowo. To był chyba szczyt jej elokwencji na tę chwilę, bo nie codziennie widzi się dobrego znajomego podwójnie. Mirae miała wadę wzroku, to prawda, ale nie myślała do tej pory, że aż taką. W zdumieniu aż zdjęła okulary i przetarła oczy, bo może to jednak jakieś zwidy. - Żądam wyjaśnień - powiedziała cicho, wręcz trochę słabym głosem. I tak dobrze, że nie zemdlała! Zniosła ten widok nad wyraz dzielnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.08.15 17:49  •  Mieszkanie rodziny Ikeda - Page 3 Empty Re: Mieszkanie rodziny Ikeda
Zdecydowanie był rozbity. Z jednej strony się cieszył, że odzyskał brata, z drugiej - wszystko zrzuciło się na niego w ciągu krótkiej chwili. Tyle informacji, na które umysł - aby odpowiednio je przetrawić - potrzebował czasu. Widział też, jak wielki ból zadał bratu, gdy ten dowiedział się o matce. Martwił się o bliźniaka bardziej jak o siebie, choć mimo wszystko wierzył, że wszystko potoczy się odpowiednio pozytywnym torem.
Isei radził sobie ze stresem przez wysiłek. Dodatkowe godziny pracy, zwiększone treningi - wszystko po to, by wymęczyć maksymalnie ciało. Wojskowy wierzył i z doświadczenia wiedział, że dzięki temu łatwiej było pozbierać rozbiegane myśli.
Minusem był fakt, że przez to wszystko, zaniedbał swoją przyjaciółkę. I niestety też - unikał. Chciał sobie najpierw sam wszystko poukładać. Nie był też w ogóle pewien, czy w ogóle powinien wspominać cokolwiek Mirae, ale...w końcu była kimś dla niego ważnym. Jedna z niewielu istot tak przyjemnym w jego dotychczasowym życiu. Ze wszystkich znajomych jakich miał, to Mint pełniła funkcję przyjaciółki nr 1. Zdawał sobie jednak sprawę, że dziewczyna nie był ślepa na jego zachowanie. Nie potrafił zrozumieć, jak łatwo kobiety potrafiły odczytywać maskowane emocje, a w przypadku przyjaciółki - owo maskowanie działało słabiej. Właściwie nie miał wyjścia, dlatego w końcu zgodził się na spotkanie.
Dziewczyna miała odwiedzić go w mieszkaniu. Był po pracy, więc nawet nie zdążył zjeść, ale założył, że zamówią sobie coś telefonicznie.
Jakież było jego zdziwienie, kiedy po otwarciu drzwi dostrzegł nie tylko swoją przyjaciółkę, ale i bliźniaka. Chwila zaskoczenia jednak minęła, kiedy zobaczył wesołe spojrzenie brata i przestraszony wzrok dziewczyny. Zacisnął usta i zanim w ogóle odpowiedział, pozwolił sobie strzelić Isao po głowie. Nie był to mocny zamach, ale wystarczający, żeby anioł odczuł konsekwencje.
- Ty debilu - tak, bardzo miłe przywitanie. Zmrużył niebezpiecznie, zmęczone oczy - na prawdę cię pogięło? - Isei kochał brata, ale nie potrafił zareagować inaczej, kiedy ktoś doprowadzał Mirae do takiego stanu. Był zły na bliźniaka za tak lekkomyślne zachowanie.
Spojrzał na dziewczynę i wyszedł przed drzwi. Objął ją delikatnie ramieniem i wprowadził do mieszkania. Zanim przekroczył próg, odwrócił głowę do anioła.
- Właź, będziesz się teraz tłumaczyć razem ze mną - jego twarz złagodniała, posyłając bratu słaby uśmiech. W końcu byli rodzeństwem i nie potrafił się na niego długo gniewać. Dopiero w mieszkaniu dostrzegł w ręku Mint pakunek i ledwie się powstrzymał przed radosnym uśmiechem. Wiedział co kryło się w zawiniątko, więc przełknął głośno ślinę. Był głodny. Chyba, jak zawsze, ale wszystko to co robiła jego przyjaciółka, przekraczało możliwości smakowe przeciętnego posiłku.
- Usiądź proszę, zaraz...wszystko się wyjaśni - zatrzymał dłonie na ramionach dziewczyny i nienaznaczenie się nachylił z uśmiechem - ufasz mi, prawda? - mówił wyjątkowo łagodnie i spokojnie, choć jeszcze chwilę wcześniej ciskał piorunami z oczu, w stronę Isao.


Ostatnio zmieniony przez Isei dnia 11.08.15 15:14, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.08.15 21:57  •  Mieszkanie rodziny Ikeda - Page 3 Empty Re: Mieszkanie rodziny Ikeda
No dobra. To wszystko było pokręcone. Mocno pokręcone. Isao nie miał zbyt wielkiego pola do manewru, gdy spotkał Mint. Najpierw nawet nie wiedział kim ona jest, dopiero potem odkopał w pamięci zdjęcie, które zrzucił będąc poprzednim razem u Iseia, a na którym był jego brat ze swoją przyjaciółką. Nie miał pojęcia jak ma ona na imię, ile ma lat, czym się interesuje i, przede wszystkim, co wie na jego temat. O ile wie cokolwiek. Co więc miał powiedzieć? "Hej, jestem Isao - niby to martwy brat bliźniak Twojego przyjaciela, o ile w ogóle wiedziałaś, że ma brata"? Nie, to był bardzo zły pomysł. Popłynął więc z prądem i nie przyznawał się, że tak naprawdę nie jest tym, za kogo Mint go brała. Nie mógł jednak ukryć, że trochę bawiła go ta sytuacja. Nie myślał wtedy o konsekwencjach i szoku jaki przeżyje dziewczyna, gdy już dojdzie do konfrontacji z prawdą. Cóż... czasami (albo nawet częściej niż czasami) naszemu blondasowi zdarzało się nie myśleć. Kolor zobowiązuje?
A więc wdrapali się na odpowiednie piętro i stanęli przed drzwiami, które, w spojrzeniu Mint, Isao vel Isei powinien otworzyć magicznym kluczykiem. Nic z tego. Szarooki żadnego klucza nie miał. Miał za to rękę, którą użył, by zapukać do drzwi. Puk! Puk! Na twarzy Iska wymalował się uśmiech. Cieszył się, że zobaczy brata. Odkąd opuścił to mieszkanie ostatnim razem, odkąd wiedział już, że go ma i pamiętał co nieco ze swojej przeszłości - bardzo często odczuwał cholerną tęsknotę. Brakowało mu go. W końcu byli bliźniakami, prawda? Była między nimi więź wręcz magiczna. I dopiero teraz zaczynał to odczuwać.
Mint zignorował. Nic nie mówił, nie odpowiadał na jej pytania. Nie chciał kłamać, nie lubił kłamać. Wolał co najwyżej zbyć kogoś milczeniem, bądź słowami, które nie były bezpośrednią odpowiedzią na pytanie. Teraz czekał aż brat otworzy. I otworzył. Szarym oczom Iska ukazała się znajoma twarz. W końcu była to twarz identyczna jak ta, którą on sam posiadał! Uśmiechnął się szerzej. Widział na twarzy bliźniaka zdziwienie oraz wszystkie inne emocje, które przez nią przepłynęły. Ale niestety nie wyczaił tej najważniejszej. I nim się zorientował - został zdzielony po łbie. Zamrugał kilkakrotnie, wyraźnie zdezorientowany, pocierając miejsce, w które dostał. Miał ochotę zawołać z oburzeniem ,,za co?!", ale odpowiedź pojawiła się bardzo szybko. Bywał mało bystry, ale i tak szybko domyślił się o co chodziło.
- Co miałem zrobić? Spotkałem ją przed budynkiem, wzięła mnie za Ciebie. Nie wiem ile o mnie wie, co jej powiedziałeś. Chciałem ją nawet zaprosić gdzieś, by w spokoju jej to wyjaśnić, ale nie chciała. Gdybym jej powiedział kim jestem od razu, szok byłby taki sam. Albo stwierdziłaby, że Ci odbiło. - stwierdził z lekką obrazą, która szybko ustąpiła poczuciu winy. Zaczynał dostrzegać fakt, że to naprawdę był głupi pomysł. Zwłaszcza gdy ukradkiem zerknął na twarz zszokowanej dziewczyny. Nie świadomie opuścił lekko głowę, mierzwiąc swoje przydługawe, jasne włosy u tyłu głowy. Mógł teraz wyglądać niczym ukarane dziecko. Ale naprawdę było mu głupio. Miał wyrzuty sumienia.
Zerknął na brata, gdy ten odezwał się do niego ponownie. I wszedł do mieszkania, skoro dostał przyzwolenie. Zamknął za sobą drzwi i powędrował za tą dwójką. Gdy już znalazł się przy nich, a Mint usiadła na wskazanym przez Iseia miejscu, Isek niepewnie zbliżył się do nich. Stanął przed nimi, wyraźnie zakłopotany. Głupio mu teraz było, co było wyraźnie widoczne na jego twarzy. Jednak jak to on - chodzące nierozgarnięcie, osoba, której zachowania były zmienne i trudne do przewidzenia - ostatecznie Isek szybko wykonał głęboki, japoński skłon.
- Przepraszam. Nie chciałem Cię wystraszyć. Gdy Cię spotkałem nie bardzo wiedziałem co powinienem zrobić. Nie powinienem tak postąpić. Wybacz. Może to trochę za późno, ale pozwól, że przedstawię się jak należy. Jestem Isao. Mam nadzieję, że ten niefortunny początek naszej znajomości nie sprawi, że nie będziesz chciała mnie znać. - przeprosił i dopiero wtedy wyprostował się. Posłał dziewczynie niepewny uśmiech. Zaraz cofnął się i odszedł gdzieś o parę kroków, skąd zamierzał przysłuchiwać się ich rozmowie. Jak to miał w zwyczaju - zawzięcie mierzwił swoje jasne włosy u tyłu głowy. Zawsze robił tak gdy był zakłopotany, było mu głupio, bądź nie wiedział co ma zrobić. Spojrzał na Iseia porozumiewawczo. Powinien zrozumieć o co mu chodzi, przecież byli bliźniakami. A czegóż chciał nasz blondas? Ano tego, aby to jego bliźniak wszystko wyjaśnił dziewczynie. Wszak sam Isao nie wiedział co ma jej powiedzieć.


NO I TO BY BYŁO NA TYLE JEŚLI CHODZI O TĘ FABUŁĘ BO LUDZIOWIE PRZESTALI GRAĆ.
ZBIOROWE ZT
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach