Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: My


Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 22.10.13 16:09  •  Szkoła, ysh Empty Szkoła, ysh
Do jakiej chodzicie? Normalne LO, a może profilowane? A może gimnazjum lub wyższa uczelnia? Gdzie planujecie pójść i czym się zająć? Może poradzicie coś innym? Blah blah blah. Wiecie co macie robić.


Ja więc na sam początek napiszę, że na obiad w szkole otrzymuję głównie chleb. Suchy. Właściwie głównie w czwartki, ale dziś była jakaś reforma chyba i wypadło, że chleb z jabłkiem dostałem we wtorek. Ogólnie był również wariant chleb + drożdżówka oraz chleb + pączek. Taram.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.10.13 19:34  •  Szkoła, ysh Empty Re: Szkoła, ysh
Jaki związek ze szkołą ma to, co w niej dostajesz do jedzenia, poza tym, że to w szkole? *Drap drap w zamyśleniu po głowie*

A żeby nie było że ja tu tylko "hejter" i takie tam. Ma skromna osoba uczęszcza do jednego z (podobno) najlepszych technikum na Mazowszu... W powiecie... A kij wie, nawet nie pamiętam gdzie, nie interesowałem się tym w sumie, będąc szczerym. Tym niemniej, taram, Zespół Szkół Nr.1 w Piasecznie na ulicy Szpitalnej 10 (tak, w razie czego jest blisko by nas poskładali). Co mam powiedzieć o tej szkole? Technikum. Techniczne? Raczej nie ma tam za wiele miejsca na humanistykę i tym podobne rzeczy. Za to jest całe piętro klas informatyczno-elektronicznych, sporo sal dla techników pojazdów samochodowych wraz z garażem (często ściągane są niemal że samochody w stanie szrotów i z czymś takim sobie radzić muszą. Cóż, polak potrafi.) Ja sam wiele nie powiem o tych salach, bo choć uczęszczam już trzeci rok do tej szkoły, tak w wielu miejscach bywałem może raz, dwa? Sam uczęszczam na kierunek Technik Informatyk, wraz z całą klasą indywiduuw wszelakich, khu. Mamy renomę najgorszej i najbardziej rozgadanej klasy, oraz najbardziej leniwej, przez co też mamy najniższą średnią podobno. Gdy przyjdzie co do czego, nigdy się nie potrafimy dogadać, i w taki sposób prawie nigdy nie jeździmy na wycieczki... Ale jednak znajdzie się wspólny język z tym całym tłumem dziwactw i dziwów.

SZATNIE TO KOSZMAR! Tch. I to dosłownie... Moja klasa wraz z dwiema innymi została upchnięta do korytarza o może metrze szerokości, gdzie co niektórym nawet się ciężko przekręcić, a co dopiero rozebrać i wrzucić swoje ciuchy i graty do szafek, lub wyciągnąć... Jedyny plus tego że autobus mam dużo dalej po zakończeniu lekcji to to, iż mogę poczekać aż cały tłum minie, odpikując się kartami magnetycznymi w drzwiach (te zamki to istna beznadzieja...)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.10.13 19:53  •  Szkoła, ysh Empty Re: Szkoła, ysh
Być może właśnie to, że działo się to w szkole, a nie... w restauracji, w barze, w domu? Nie wiem, może się mylę, ale szkolne obiady, na ogół kojarzą mi się właśnie ze szkołą. Choć mogę nie mieć racji, jak coś to mnie popraw.

Ja z kolei zdałem do drugiej klasy liceum, choć niewielu dałoby mi tyle lat, ile aktualnie mam. Profil humanistyczny, z rozszerzoną historią, wosem, biologią i - oczywiście - językiem polskim. Do tego dochodzą kosmiczne przedmioty, jak wszelakie komunikacje oraz anglojęzyczne badziewia (m.in. literatura anglojęzyczna). Na szczęście po pierwszym roku odjęto nam fizykę i chemię. Kamień z serca.  Nauczycieli mam, jakich mam. Marudzić nie zamierzam, bo i tak trafiła mi się dobra kadra. Jasne, że mogło być lepiej, ale narzekanie mogłoby przerwać moją dobrą passę w szkole.
Jedyne co mnie boli, to fakt, że mój wychowawca za nic ma sobie angażowanie się. Deklaruje inaczej. Codziennie klasa dostaje nawoływania, aby się udzielać, bo przecież my humani, my elita, my trzon całego narodu! Gówno prawda. Rok temu zapieprzałem jak powalony. Byłem w stanie wstać w sobotę o piątej rano (RANO!), żeby się ubrać i ledwo żywy pojechać do szkoły na 6, pomóc ustawiać stoły i ławki, udekorować hole, przekartkować dane, uzupełnić luki. Byłem w stanie przebrać się w mundur, założyć hełm, gogle (na szyję, huh) i buty, by w takim stanie oprowadzać ludzi po szkole, opowiadać o klasach, wyposażeniu, o nauczycielach i kołach zainteresowań. Odpowiadałem na pytania, byłem miły i - kuźwa - czarujący. Mogłem chodzić na każdy ponad dwugodzinny wykład historyczny, napisać olimpiadę z języka polskiego, mogłem jechać po stroje i zostawać na każdy możliwy szkolny festiwal czy plebiscyt, aby pomóc, aby później poznosić te krzesła, stoły, odłączyć sprzęt. Bo kto by niby to zrobił? Nauczyciele? Ph, jasne. W snach najśmielszych. Biedny pan woźny by naginał w jedną i drugą stronę, a że strzyknie mu niedługo pięćdziesiątka, to warto nadwyrężyć swoje kręgi, a nie jego. Nie to, żebym był superbohaterem, mścicielem w obcisłych rajtuzach, ale gdy na koniec roku usłyszałem chamsko, że dostanę dobry z zachowania, bo właściwie się nie wychylałem, to myślałem, że mu przyjebie. Trudne do udobruchania ze mnie stworzenie, ale gdy się angażuję, to robię to, w moim mniemaniu, przyzwoicie. I nie chcę żadnych podziękowań. Chciałbym tylko, żeby choć raz przestał na mnie patrzeć przez pryzmat wyglądu czy mojego charakteru i powiedział takie szczere: "hej, dobra robota".
Ogólnie obiecałem, że w tym roku będę siedział na dupie i niech sam uprawia jogging po piętrach, żeby odłożyć krzesła, ale... ja chyba nie umiem. ._. Mój pracoholizm się odzywa. Poza tym to fajne mieć jakiś wkład w życie szkoły i to, jak każde przedstawienie będzie wyglądać. Bo jednak to tylko dzięki osobom chętnym, wszystko trzyma się jakoś całości. I takim oto sposobem, ostatnio mimo obietnicy, zostałem te dwie i pół godziny po lekcjach, żeby podliczyć wszystkie głosy na plebiscyt. Nigdy.więcej. Mój kręgosłup później jęczał i marudził i przypominał mi stale o tym, że złamałem tę felerną obietnicę.

I... na chwilę obecną chyba tyle. Macie moje gorzkie żale. ._.



EDIT: Albo nie. Jeszcze jakieś sytuacje. Razu pewnego nauczyciel historii (wychowawca), niejaki profesor P. przyniósł książkę i chciał, aby ktoś przeczytał na głos jej fragment. Nagle większość spuściła wzrok, skuliła się, zauważyła tragiczny błąd zapisu w zeszycie... no i trzeba poprawić. Normalnie las rąk, aż nie wiadomo kogo wybrać. I sunął tak spojrzeniem po klasie, a ja tylko czekałem, aż spojrzy na mnie. Zgłosić się mogłem, czytać w końcu umiem. Dlatego, gdy wreszcie zatrzymał na mnie wzrok, powiedziałem, że (skoro i tak nikt nie chce) to mogę przeczytać. Odrzucił, że nie chce mnie, bo się mnie boi.
...
...
Lulz?

Tak samo jak pewnego razu wszedłem do sali, a za sobą słyszę pytanie P. kogo chcę zamordować. ._.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.10.13 20:43  •  Szkoła, ysh Empty Re: Szkoła, ysh
*DOSTAJE ATAKU SERCA, KIEDY CZYTA "Zespół Szkół Nr.1 w Piasecznie na ulicy Szpitalnej 10"*
No, to tego. Hej. Jestem Moniek i chodzę do Gimnazjum im. Jana Pawła II w Piasecznie. Aleja Kalin 30. Podobno GOSiR lepszy, ale mają basen, a ja nie chcę mieć wf na basenie. Lubię moją szkołę, bo jest różowa. A tak to chyba koniec... Chociaż jeszcze lubię panią od polskiego. Resztę już mniej, ale co tam. Wychowawca niby najlepszy, bo ma dobry kontakt z dyrekcją i takie tam, lecz tak naprawdę, to ten facet nic nie robi. Smuteg i rozpacz, ale za to nasza pani od niemieckiego rzadko kiedy jest w szkole, więc praktycznie nie mamy niemca. Aw yeah. Poza tym to uwielbiam moją klasę. Dzisiaj na polskim Krzysiu podpalił papier i dostał -50 punktów z zachowania. Albo na którejś lekcji historii rozbryzgali korektor na całej podłodze. Albo złamali mopa. Albo ukradli klamkę od okna, a później było na mnie, bo ja przy tym oknie siedziałam. Jak można wywnioskować - wszystkie te rzeczy głównie zrobili chłopcy. Dziewczynki są grzeczne, heh! uwu A tak rly to robimy dzikie dżamprezy w kiblu, jak to zwykłe gimnazjalistki. Nie chodzę na obiady w mojej szkole, bo się boję :C Tak właściwie, to nigdy nie chodziłam na obiady w żadnej szkole. A propos szatni - mogło być gorzej. I tak największą bekę mam z pryszniców, których nikt nie używa.
Tak w ogóle, to dziwnie się czuję w trzeciej klasie. Jako pierwszaczek w jakiś dziwny sposób darzyłam szacunkiem trzecioklasistów, a teraz jak już jestem trzeciakiem, to już nie czuję tego SWAGu.
Niby się zapisałam do gazetki szkolnej, dumnie zwanej Gimzetką. Ale i tak nic nie robię i nawet nie wiem co. Ach, to wspaniałe zorganizowanie!
Mój plan jest śmieszny. W piątek kończę o 15:15, a w czwartki o 12:15. Wtf??? W dodatku w piątek ostatnią lekcją jest chemia - jedyna w tygodniu. ALE ZA TO MAMY DWA NIEMIECKIE, TAK, NIEMIECKI JEST WAŻNY, TAK BARDZO WAŻNY. I tak nikt nie będzie pisał go na gimnazjalnym.
Muszę się wam zwierzyć - boję się gimnazjalnego. Pocieszcie mnie, albo coś.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.10.13 15:03  •  Szkoła, ysh Empty Re: Szkoła, ysh
Nem, gimnazjalny egzamin to po prawdzie nader prosta rzecz, do której można podejść na spokojnie i bez większych nerwów. Jest prostszy niż wszyscy to mówią, w każdym razie.

I hm... Miło wiedzieć że w okolicy szkoły do której uczęszczam są jacyś pbf'owicze poza mną.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.10.13 21:14  •  Szkoła, ysh Empty Re: Szkoła, ysh
A myślałam, że jestem tu jedyną gimbazą xd

(Tak, właśnie, to już koniec mojej konstruktywnej wypowiedzi)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.10.13 0:23  •  Szkoła, ysh Empty Re: Szkoła, ysh
To ja też się wypowiem, może trochę ku przestrodze młodszym rocznikom.
Skończyłam liceum o profilu humanistyczno-językowym. Wtedy tego nie doceniałam, ale teraz mam poczucie, że to były ostatnie lata mojego beztroskiego życia. I tak oto po maturze, stanęłam przed poważnym wyborem, mającym rzutować na resztę mojego dorosłego życia. Jako, że z natury jestem osobą bardzo niezdecydowaną, co chwilę zmieniałam zdanie i rozważałam nowe opcje. Najbardziej pociągały mnie kierunki humanistyczne, ale wiedziałam, że z pracą po nich ciężko, a i wysokość zarobków nie były zadowalająca. Trafiłam więc na pewną listę branż, w których zarobki były najwyższe. W ten sposób znalazłam się na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu, na kierunku finanse i rachunkowość. W pierwszym semestrze było całkiem w porządku, przedmioty były ogólne, dosyć ciekawe. Za to teraz ubolewam nad moim losem. Trzy razy w tygodniu moje zajęcia zaczynają się o 8 i kończą koło 18, z piętnastominutowymi przerwami między dwugodzinnymi zajęciami. Sama wiedza z wykładów i ćwiczeń nie wystarcza, trzeba sięgać do dużej ilości specjalnej literatury, robić mnóstwo zadań z rachunkowości finansowej, matematyki finansowej, statystyki i rynków finansowych i jeszcze mieć czas na projekty z czterech innych przedmiotów. I może nie byłoby wcale tak źle, gdybym wybrała coś, co naprawdę mnie interesuje. Niestety, kierowałam się czymś innym, i takie są konsekwencje. Na szczęście po tym semestrze wybieram specjalizację, rynki finansowe lub zarządzanie finansami, i mam nadzieję, że wreszcie przestanę się na tych studiach męczyć. Czy widzę siebie jako analityka finansowego, maklera czy doradcę inwestycyjnego? Ciężko stwierdzić, może za jakiś czas doświadczę jakiegoś objawienia w tym temacie. Ale na początek postaram się o pracę w zupełnie innych branżach, może otworzę własną działalność gospodarczą, choć zdobyta wiedza na pewno się przyda, choćby do inwestowania na giełdzie.
Teraz, gdybym miała ponownie wybierać, pewnie poczekałabym z tą decyzją rok. Przemyślałabym sobie wszystko na spokojnie, może wyjechała zagranicę, poszła do jakiejś pracy, zrobiła jakieś studium lub kurs, wszystko co pomogłoby mi się w jakiś sposób ukierunkować. Więc jaka jest moja rada? Nie robić niczego pochopnie, trzeba się porządnie zastanowić żeby później nie żałować. Na pewno nie sugerować się opiniami otoczenia, niezależnie czy to babcia, Zenek, ciocia czy wujek Franek. Nie da się wszystkich zadowolić, a większość doradzających ma mgliste pojęcie o różnych kierunkach i późniejszych perspektywach, choć najczęściej wydaje im się inaczej. Jeśli już na pierwszym roku nie jesteśmy przekonani co do naszego miejsca na świecie, lepiej zmienić kierunek teraz, niż męczyć się w wybranym zawodzie resztę życia. Dobrze jest mieć też w zanadrzu jakiś plan b, na wypadek gdybyśmy się nie odnaleźli na studiach, bo może się okazać, że nasze początkowe hobby zamieni się w stałe źródło dochodu. Sama znam takie przypadki i wcale nie jest ich mało.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.10.13 2:16  •  Szkoła, ysh Empty Re: Szkoła, ysh
Tak tu zagadnę, bo i tak mi się nudzi, a może któreś z was z jakimś błyskotliwym pomysłem wyskoczy.
Łażę sobie do drugiej klasy technikum ogrodniczo-weterynaryjnego, dokładniej kierunek technika architektury krajobrazu. Jeśli czyta to jakiś ktoś zamierzający wstąpić w szeregi ogrodników to na przyszłość polecam przeklinać po łacinie, ale nazwami roślin. Niezły fun i łatwiej wchodzi w łeb. W każdym razie na szkołę nie narzekam, bo poziomu zbyt wysokiego nie ma i niemal wszyscy nauczyciele są niczym kumple. Mamy też pokaźny teren zielony, sekcję rolniczą jak i tą estetyczną. Dodam też, że budynek szkoły to 70 letni pałacyk, a jego otoczenie to dworek.
Dużo terenu zabierają pola uprawne, mamy sady z dość rzadkimi odmianami jabłoni, orzechowce, ogrody warzywne, namioty i szklarnie, a także ogród dydaktyczny. Naprawdę można się tu zgubić. Pamiętam jak szedłem złożyć podanie i gdyby nie przypadkowo spotkana osoba to nigdy nie domyśliłbym się, że sekretariat, czyli tzw. biuro jest w totalnie innym budynku.
Tak czy siak, dlaczego opisuję teren? Bo to największy atut naszej szkoły. Jednakże miasto zarządziło zamknięcie szkoły, przeniesienie obecnych roczników do budynku budowlanki i zlikwidowanie naszych kierunków. Cholera wszystkich bierze, bo:

    • Stracimy naszą zniżkę na prawo jazdy, która zmniejszała cenę o 2/3.
    • Praktyki albo będziemy mieli na rondach albo w parkach, lub prywatnie.
    • Większość nauczycieli straci pracę.
    • Z budowlanką się bardzo nie lubimy i pewnie część z nas będzie miała codziennie wpierdol (ja dla przykładu).

Poza tym są inne kwestie, ale nie chce mi się o tym myśleć. Wszyscy uczniowie i pracownicy placówki mają rozkminy co moglibyśmy zrobić, aby tego uniknąć. Jednak po ingerencji prasy, radia i telewizji lokalnych miasto nadal nie ma zamiaru zmienić zdania... No i trochę chuj.
Ktoś może wie co jeszcze można by było zrobić?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.10.13 13:39  •  Szkoła, ysh Empty Re: Szkoła, ysh
Zapieprzamy 3 km, do Rynarzewa, na ulicę Strażacką 20, ZS Rynarzewo, taka stara szkoła gdzie chodzimy do Gimnazjum. Według mojej opieki prawnej szkoła jest lepsza od tej do której chodziłam w klasie 1-3, jestem tu od 4 klasy, gdyż jest to ZS - Zespół Szkół jakby ktoś nie wiedział. Mamy Orlika, jesteśmy wybrani jako ,,Cyfrowa Szkoła", należymy pod Szubin, mamy od nich lepszą szkołę. Jakby ktoś nie wiedział w jakim województwie leży Szubin to w Kujawsko Pomorskim. Nauczyciele są bardzo fajni, więc zapraszam by dołączyć tu na drugie półrocze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.11.13 0:40  •  Szkoła, ysh Empty Re: Szkoła, ysh
Jest nieomal pierwsza w nocy, jutro (a raczej dzisiaj) czeka mnie sprawdzian z polskiego więc... Why not? Popisze sobie w tym dziale.

Tadam, przed wami tegoroczny męczennik (znaczy się maturzysta) rodem z zadupia na Dolnym Śląsku. Jak ktoś ogarnięty z wojny 30-letniej to szybko sobie Świdnicę przypomni.
Liceum Ogólnokształcące, profil humanistyczno-filmowy.
Ogólnie swoją szkołę lubię. Naprawdę nauczyciele są spoko (chociaż na przykład naszą kochaną polonistką można straszyć dzieci, a jak stanie razem z kobietą od niemca i chemicą to oficjalnie otwierany jest "sabat czarownic"), ciągle jeździ się do kina, na spotkania i inne tego typu duperele.

Moja klasa należy do najgorszych w szkole (pobiliśmy w zeszlym roku frekwencję! Po raz pierwszy od 15 lat spadła poniżej 90% (ach te 88,9%) w ciągu roku). Dodatkowo organizujemy sobie dni typu "dzień gimbazy", gdzie cała szkoła (no dooobra tylko my) przebiera się za gimbusów (bez obrazy dla tutejszych gimnazjalistów), skacze przez okna na parterze z YOLO na ustach i robi fun na lekcjach, albo "żul też człowiek czyli zbiórka darów na humany".

To co że nie będziemy mieli pracy?
Jest pozytywnie, sporo nauki, ale... ale to nic. Każdy human da sobie jakoś radę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.11.13 15:41  •  Szkoła, ysh Empty Re: Szkoła, ysh
No to ja chodzę do LO takiego zwykłego w Mysłowicach na ulicy Mickiewicza 6 chyba. No jestem w pierwszej klasie klasy ogólnej z grupą skandynawską (yee~ szwedzkiego się uczyć będę). W klasie mam 19 facetów i 11 dziewczyn ze mną. Moim wychowawcą jest wuefista, fajny gościu, hehe. Strzelo.
Bardzo lubię moją 90-letnią szkołę. Spoko nauczyciele (oprócz wrednej kur... z polskiego, która na mema się nadaje). Zaczynam codziennie na 7:30, super, co nie? Trzy razy w tygodniu kończę 12:55, a dwa razy 13:50. Plan mam spoko, nie narzekam. Bywały gorsze w gimbazie.
Moja klasa jest mega. Połowa klasy gra w piłkę ręczną. Znaczy się sami faceci. Aż 14 ich gra. A ja chodzę na ich mecze i jaram się jak Juvia Grayem. Albo Ash rajstopami, łoteva.
Na maturze chcę zdawać cztery rozszerzone przedmioty: polski, historię, angielski i... niemiecki. Tak. Dobrze widzicie. Zdaję rozszerzony niemiecki na maturze. Potrzebny mi do studiów... a jak już o nich mowa, to chcę studiować japonistykę na UAM-ie w Poznaniu, ewentualnie na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Ogólnie: jeden wielki kosmos.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Szkoła, ysh Empty Re: Szkoła, ysh
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: My

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach