Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down


X Miejsce akcji: M-3, Park miejski
X Czas akcji: październik 3001 roku
X Postacie: Growlithe, Kamikaze
X Inne: Przekazanie Oliviera w ręce Kami (na czas nieokreślony)

Czego można się spodziewać po jesieni? Korony drzew mienią się jak nie w złocie, to w czerwieni, jak nie w czerwieni, to w purpurze.
Poszczególne niezebrane owoce leżą gdzieś w podłożu, albo czekają jeszcze na zbiory.
Niedawno odbyło się ostatnie koszenie trawników, tak więc murawa jest niewysokich rozmiarów.
Tego dnia oka nie można nacieszyć pogodą ani nasyceniem barw. Temperatura umiarkowana, powietrze dość wilgotne, a niebo zachmurzone z możliwością pojawienia się w każdej minucie lekkiej mżawki. Ot co, szaro, buro, ale znośnie.




Zbliżała się godzina szesnasta. Ren jak zwykle o tej porze przesiadywała jeszcze w Parku. Jej zadaniem było usuwanie zwiędniętych liści, kwiatów, wyrywanie chwastów, przemieszczanie wrażliwszych okazów roślin do szklarni, ulokowanych w miejscach niedostępnych dla obywateli. Aktualnie jednak klęczała z trójzębem w ręku pod sosnami i różanecznikami, dobre pięćdziesiąt metrów od alejek. Ziemię trzeba było nieco spulchnić.
Ubrana w zbyt duże (jak zazwyczaj), granatowe ogrodniczki i kalosze w zbliżonym kolorze, stała się obiektem mało zauważalnym w cieniu pod drzewami. Jedynie jej jasna koszula w kwieciste wzory mogła przykuć uwagę.
Dookoła siebie wyprodukowała mały bajzel. Przed chwilą była zajęta zgrabianiem liści z trawnika, teraz znowu wyciągała z zimną krwią małe "dzieci" starszych okazów zieleniny, wobec czego na trawniku miała porozkładane grabie, taczkę, motykę, kilka innych ogrodniczych akcesoriów i kilka kupek liści, czekających na zapakowanie i czekających na wywóz. A obok niej szlajał się biały pies, utytłany częściowo w ziemi. Husky węszył głównie w trawie, czasem ganiał za jakąś zagubioną żabą, innym razem wepchnął się nastolatce pod ramię, kolejnym zaczął się tarzać jak idiota.
Temperatura i ciągłe użeranie się z zakorzenionymi chwastami dawały się we znaki. Tym bardziej, kiedy jej rywalem okazała się być ścinana, a nie usunięta z fundamentem pokrzywa.
- Do diabła, kto był taki mądry i tego nie wyrwał?
Wstała, rozmyślając, jak pozbyć się uciążliwego problemu. Problemu, przez który miała teraz poparzone ręce. Jak zwykle nie użyła rękawic. Są one strasznie nieporęczne. Nie można wielu dziwadeł wyczuć. Po prostu lepiej pracować gołymi rękami.
Po skroni spłynęła słona kropla płotu. Na czole również nie było sucho. W kółko przecierała rękawem uwierające, wilgotne miejsca. Wzięła głęboki oddech, chwyciła się pod boki i zerknęła w stronę szczekającego psa, który... puścił się pędem na kogoś poruszającego się po alejkach. Jej zmęczone i półprzymknięte oczy zaraz nabrały pełnych kształtów, kiedy po białego wariata trzeba było biec.
- Rayu! Wracaj tu! - Poczuła w płucach jakby coś miażdżyło jej ten ośrodek.
Taczkę przeskoczyć przeskoczyła bez większego problemu. Gorzej było z tym, co znajdowało się za taczką. Grabie położyła ząbkami do góry, przez co teraz drewniany kij miała na czole.
- Szlag! - Wściekła chwyciła narzędzie do ręki. Miała ochotę, tak jak teraz stoi, złamać drewniany kij i wywalić części gdzieś w trawę, dając upust swojej wewnętrznej frustracji i agresji. Ale szkoda na to było czasu. Odrzuciła je i pobiegła dalej. Problem w tym, że pies pojawił się na miejscu kolizji daleko przed nią i zdążył już nabroić, szczekając na nieznajomych, a co gorsza, traktując obcego podopiecznego jak szczekającą zabawkę.


Ostatnio zmieniony przez Kamikaze dnia 28.05.15 23:40, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

// Nie obiecuję regularnych odpisów, bo życie mi się rozpycha w fotelu i żąda częstszych styczności z sobą. :v Skubane.

edit: wybacz, ale naprawdę teraz nie dam rady prowadzić tego wątku, bo trzyma mnie zbyt mocna niechęć do pisania postów w tak dużych ilościach. Wolę zamrozić to teraz, póki jeszcze nie zaczęliśmy pisać, niż w trakcie, żeby już kompletnie nam się potem nie chciało tego wznawiać. Jak tylko skończę parę fabuł, to na pewno się do ciebie odezwę, huh.

x Olivier: klik.
x Ubiór Growa: klik - magicznym sposobem wyobraźcie sobie, że bluza jest czarna. Brak okularów.
x Obrażenia: duża rana na karku, siniaki, ogólne osłabienie organizmu (duży wysiłek) i zmęczenie. Rany po ugryzieniach na prawej ręce i w okolicach nadgarstka.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach