Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Pisanie 29.01.16 7:28  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 6 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Jeżeli w całym swoim życiu można było tylko raz błagać siłę wyższą o zadbanie, żeby nie wybuchnąć gromkim śmiechem, to był to właśnie ten moment. Growlithe co prawda zachował kamienną twarz, praktycznie w ogóle nie zdradzając oznak rozbawienia i satysfakcji, ale w oczach czaiły się dzikie ogniki, gotowe spalić płonną nadzieję. A tego nie był w stanie zakamuflować żadną miną.
Teraz po prostu jej słuchał. Poniekąd ciekawy, poniekąd zirytowany, poniekąd dla zabicia nudy, która zaczęła mu doskwierać, od kiedy wybudził się w celu z nieznanym dewiantem. Na upartego niewielu uznałoby jego pobyt w anielskich lochach za ciągnący się. W końcu ledwo otworzył oczy, a już musiał stawić czoła narwanej wersji wymordowanego; ledwie wyciągnięto wymordowanego żywcem z celi, a naprzeciw Growlithe'owi wyszedł anioł i jego równie anielskie powołanie; chwilę po aniele zaczęły się wizje, po wizjach zjawiły się wieści, po wieściach wrzucono Ryana... a teraz Ryan rozmawiał z Faustine. Białowłosy zmarszczył brwi na to imię.
Słyszał je już. Może nawet od Sheby. Jeśli wersja, którą wyrysowywała przed nimi kobieta była prawdziwa, to ich związek musiał trwać wieki temu. Na tyle, by Growlithe nie był w stanie jej poznać. Rzecz jasna istniała opcja zakładająca, że romans miał miejsce po poznaniu Sheby, a on sam milczał jak grób, zaciskając usta za każdym razem, gdy miało przez nie przejść imię ukochanej, ale nawet sama myśl była niedorzeczna.
Właśnie. Przecież wszyscy wiedzieli, jaki był Sheba.
Wzrok Wilczura przemknął po białych skrzydłach, a palce zacisnęły się mocniej na trzymanym w dłoni zegarku.
Wiesz, co masz zrobić.
W końcu, gdy zapanowała między nimi cisza tak gęsta, zastała i ciężka, że można by ją wykrajać nożem, Growlithe podniósł rękę dzierżącą zdobycz; choć ciężko nazwać to zdobyczą, skoro oddała własną pamiątkę dobrowolnie. Liczyło się jednak tylko to, że przedmiot znalazł się po nieodpowiedniej stronie krat i jak na zawołanie, zamiast trafić z powrotem do swojej prawowitej właścicielki, pierwszy język ognia wysunął się z wnętrza dłoni i dotknął delikatnie taflę zdjęcia.
Nie zdejmował z Faustine wzroku, gdy niespiesznie pozbywał się żywego dowodu przeszłości, jaka łączyła ją z byłym Rottweilerem DOGS. Fotografia z czarnowłosym wymordowanym z sekundy na sekundę kurczyła się zżerana przez płomienie, które początkowo nieśmiało i niespiesznie muskały tylko papier, aż nagle, niespodziewanie i gwałtownie zeżarły go w całości. Jeśli pozostał po tym popiół lub jakikolwiek inny ślad, to było tego tak niewiele, że nie zostało uchwycone przez cudzą świadomość.
Tyle. Z twoich. Wspomnień.
Zegarek uderzył o twarde, wilgotne kamienie. Odbił się. Zgrzytnął. I znów. Ponownie. I jeszcze. Ciężki obcas buta kilkakrotnie - trzy, może cztery czy pięć razy pod rząd - wbił się w drogocenną rzecz, nim nie posłał jej do diabła. Ostatnie zmiażdżenie niewielkiej pamiątki, a ta śmignęła po podłożu, wykopana jednym niby wcale nie mocnym ruchem. Huknęło jeszcze, gdy powykrzywiany metal uderzył o przeciwległą ścianę.
- Idź stąd. - Białe kosmyki zsunęły się z jego policzka, gdy przechylił  nieznacznie głowę na bok. Z tej perspektywy przyjrzał się uważniej Faustine, jakby za wszelką cenę chciał zapamiętać każdy szczegół jej ciała i twarzy. - Nie bądź głupia, Faustine. Działaj.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.01.16 22:16  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 6 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Stawy wydały z siebie nieprzyjemny chrzęst, który przemieszał się ze słowami anielicy w chwili, gdy wreszcie udało mu się zacisnąć dłoń w pięść i rozprostować ją ze znacznie większym wysiłkiem. Była to dość upiorna muzyka dla uszu dla osób o słabszych nerwach, jednak nie na tyle drażniąca, na ile drażniące dla Grimshawa były nieprzemyślane słowa. Opuścił nogi z pryczy, uderzając głośno podeszwami o ziemię i miażdżąc jeden z odłamków filiżanki, który nieszczęśliwym trafem znalazł się w tamtym miejscu, jakby złośliwy los chciał, by fragment ukochanej zastawy już nigdy nie został posklejany.
Śmieszne ― odparł, a znaczenie słowa zupełnie nie pasowało do oschłego tonu mężczyzny. A już tym bardziej do nieruchomego wyrazu twarzy, którego nie odważył się podburzyć żaden mięsień. Ociężale podniósł się z miejsca, przyciskając przedramię do otwartej rany na boku, chwilę później, przez rozdarty materiał ubrań, wybadał opuszkami palców jej brzegi. Mimo pulsującego bólu, nie zawahał się wsunąć palców w wypluwającą krew dziurę w ciele. ― Nie usprawiedliwisz tym swojego tchórzostwa. ― Zawiesił na moment głos. ― Ani egoizmu. A już tym bardziej stronniczości, ale to w końcu ludzka rzecz ― przyznał, zdając sobie sprawę, że nie miał do czynienia z człowiekiem, ale z kimś, kto przesiąknął człowieczeństwem. Z perspektywy obecnych wydarzeń można było domyślić się, że nie można było pogodzić dwóch światów, do których – jak zdążył zauważyć – chciała należeć w sposób, by nikt nie miał jej za złe. Niestety wszędzie znalazł się ktoś, kto nie był zadowolony, więc koniec końców była beznadziejna we wszystkim, co dotychczas zrobiła.
Nie powinieneś oceniać innych tak surowo.
Może to inni oceniają ich zbyt pobłażliwie, a później spotykają się z brakiem rozsądku.
Wyczuwszy swąd spalenizny, zwrócił twarz w stronę Koiry. Ze zdawkowym kiwnięciem podbródka i wymownym spojrzeniem podciągnął wyżej poszarpany podkoszulek, odsłaniając paskudną ranę, która do tej pory nie zdążyła się zasklepić. Nieczęsto prosił o pomoc, a fakt, że w ogóle to zrobił był czymś, co zupełnie psuło ustalony porządek świata. Nie mógł jednak dopuścić do jeszcze większej utraty krwi i potrzebnych mu do przetrwania sił, które zaczynały go opuszczać, ale nawet przez myśl nie przeszło mu, by zrezygnować z wyjścia stąd żywym.

{Regeneracja złamania: 6/6.
|| Ta smutna długość. Ale co zrobić. Mój mózg jest w stanie letargu.


Cele 4, 5 i 6 - Page 6 2VOe3jI
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.02.16 21:36  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 6 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Mogli coś mówić.
Mogli szeptać lub krzyczeć, bluzgać lub modlić się, wyśmiewać lub prosić o pomoc. Nie słuchała. Zbyt przerażona tym co stało się z jej drogą pamiątką.
Dlatego natychmiast podążyła za błyskotką aż pod przeciwległą ścianę, z trudem podnosząc ją rozdygotanymi palcami.
Zniszczone. Wszystko zniszczone.
Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią.

Właśnie, że wiedzą. To było najgorsze. Ten człowiek doskonale wiedział jak wielki skarb trzymał, po czym postanowił go zniszczyć. Ot tak.

Milczała.
Żadnego „zginiesz”, „powiem wszystko Shebie!”, albo nawet „won do piekła kurwo wściekła”. Nic. Jej wzrok utkwiony w spopielonym zegarku.
Zacisnęła palce na pozbawionej już większej wartości pamiątce.
- Wierzę, że zwalczysz złe duchy, mój chłopcze.- Wymamrotała mrugając parokrotnie, aby nie pozwolić płynąć łzom zbierającym się już w kącikach zielonych oczu.- Nie masz nikogo, dlatego tak desperacko próbujesz wmówić wszystkim dookoła swoją wyższość. Czujesz się potężny odbierając mi to co kocham? W gruncie rzeczy czyni cię to jedynie tak żałośnie malutkim... Miotasz się jak dziecko , którym tak naprawdę nigdy nie przestałeś być.
Uspokoiła oddech, chowając zwęglony metal do kieszeni opończy. Znajdzie kogoś kto to naprawi. Nieważne jakiej ceny zażąda.
Pierwsze, wciąż wypalające ją od środka poczucie nienawiści, powoli ustępowało pod siłą współczucia dla tej słabej istoty, w której życiu nie pozostało już nic poza gniewem i agresją.
Czyż mogłaby go teraz o cokolwiek oskarżyć, gdy widziała jak bardzo ulega swoim pierwotnym grzechom? To byłby bestialski czyn, godny kogoś ze wszech miar pozbawionego sumienia.
- Oddałam temu człowiekowi swoje serce i umysł. Nazwij to paktem z diabłem, nie zaprzeczę.
- Uśmiechnęła się blado składając dłonie na wysokości piersi niczym do modlitwy.- Plotki krążą po Edenie. Jeśli żyje i się tu pojawi... odnajdę go prędzej czy później.
Ujęła kratę po raz ostatni, wolną ręką trzymając kaptur opończy. Przysunęła się jeszcze na chwilę niebezpiecznie blisko jasnowłosego przywódcy.
- Współczuję ci.- Szepnęła jedynie.- Lepiej byłoby dla ciebie, gdybyś tu zginął. Poza celą czeka cię jedynie ten przykry i pusty świat, który nie da ci już nic.
Odsunęła się, zgarniając tacę z czajniczkiem. Najwyraźniej była skłonna poświęcić filiżanki.
Przy użyciu opończy wycofała się z pomieszczenia.

[z/t dla Faustine]
[użycie artefaktu]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.02.16 1:24  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 6 Empty Re: Cele 4, 5 i 6

Niczym niewidzialny anioł stróż, wyprowadził Faustine praktycznie w ostatniej chwili. Minęło zaledwie parę uderzeń serca, kiedy w korytarzu rozległo się charakterystyczne skrzypnięcie drzwi, oznajmiając nadejście kolejnych gości. Ciężkie kroki szurania ustały tuż przed celą, w której znajdowała się dwójka wymordowanych należących do tego samego gangu. Czwórka aniołów spojrzała na jeńców, a ich twarze nie wyrażały praktycznie jakiejkolwiek emocji. Różnili się od tych, którzy przywlekli ich tutaj. Oraz od tych, którzy wcześniej zawitali do klitki. Atmosfera zgęstniała, kiedy przekręcono klucz w zamku i uchylono wejście do środka celi.
- Już czas. – przemówił wyjątkowo niskim i głębokim głosem najwyższy z aniołów, po czym wszedł do środka. Tuż za nim wkroczyła pozostała dwójka, a ostatni, najbardziej szeroki w barach został przy wyjściu, jakby chciał dopilnować, że więźniowie nie zaczną szaleć i nie wyrwą się ku szaleńczej próbie ucieczki.
Jeden z aniołów podszedł do Growlithe i wskazał ręką wyjście. Jeżeli wymordowany zacząłby się rzucać, bądź chciałby zaatakować – anioł od razu przystąpiłby do pacyfikacji delikwenta uderzeniem rękojeścią trzymanego przez niego miecza prosto w jego skroń i siłą wyciągnięcie jego ciała z celi. Kiedy Grow opuścił dobrowolnie, bądź nie, celę, następnie wskazano drogę Grimshawowi. Tutaj, analogicznie, sprawa przedstawiała się w stosunku do niego. Anioły były nastawione, że wyprowadzą ich dwójkę z celi, bez znaczenia na ich reakcję.
Nie musieli tłumaczyć gdzie ich prowadzą. Wszystko było cholernie oczywiste i jasne. Sąd. W końcu doczekali się tego momentu, stanięcia oko w oko z aniołem, przez którego wybuchł tak wielki burdel w Edenie oraz poza jego granicami.
W końcu ruszyli, zakłócając panującą dookoła nieprzyjemną ciszę pobrzmiewaniem kajdan oraz odgłosem ciężkich kroków, jakby chcieli oznajmić wszędzie dookoła – dwóch największych zbrodniarzy wreszcie dosięgnie sprawiedliwość. A przynajmniej tak sądzono.

zt x 2

                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.04.16 0:46  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 6 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Wyobraź sobie, że z deszczu wpadasz pod rynne, a następnie zasysa cię niekończący się syfon brudnej, szlamowatej wody, w którym prawie PRAWIE umierasz, ale na twoje nieszczęście nurt wywala cię w jeszcze gorsze, ohydniejsze ścieki, które prowadzą prosto do oczyszczalnie, gdzie zostaniesz jak nie żywcem zmiażdżony przez syfony i ciśnienie, to chociaż utopiony. I tak sobie płyniesz w tym bajorze, już dawno temu się poddałeś. Ba! Nie masz nawet ociupinki siły, aby się idiotycznie stawiać "matce naturze". Po prostu dajesz się rzucać brei z lewej na prawo, a równocześnie przed oczami przelatuje ci całe twoje marne życie, wszystkie porażki i zawody. Uświadamiasz sobie jak beznadziejną i żałosną istotą byłeś na tym świecie i jak wielu rzeczy ci jest szkoda, ale w następnej sekundzie jednak dochodzisz do wniosku, że przynajmniej nie będziesz musiał się dłużej ośmieszać. W końcu umrzesz i nie będziesz się musiał niczym przejmować. No! Nawet jeśli po śmierci jednak coś tam istnieje to i tak, będziesz się tym dopiero przejmować po fakcie, a tymczasem możesz chociaż umrzeć z uśmiechem na twarzy, że w końcu ta pierdolona tortura się skończy.
...
No, życie jednak nie jest, aż tak piękne, bo za moment uderzasz żebrami o jakieś wystające pręty, które powodują taki ból w twoich żebrach, że znowu zaczynasz klnąć i się denerwować, a po chwili nagle wylatujesz gdzieś w kompletnie inny strumień wody, który w końcu cię wyrzuca na jakąś suchą półkę w kanalizacji, gdzie ostre powietrze przeszywa twoje wypełnione "wodą" płuca i zmusza cię do wyrzygania nie tylko tej zawartości, ale też wszystkiego co się znajdowało w twoim żołądku. Tak oto w konwulsjach i torsjach pozostajesz na pastwę losu  śmierdzącej kanalizacji na kto wie ile czasu nie wiedząc nawet czy się stamtąd wydostaniesz, czy nie i czy w ogóle ci się jeszcze chce nawet wydostawać!


No... no dobra, może i sytuacja Cedny nie była, aż tak dramatyczna, ale trzeba przyznać, że kobieta rzadko kiedy była w równie posranej sytuacji. No, pomijając czasy łowów na S.SPEC i jak to kiedyś...

- Ugh.... ah...szlag... - Mruknęła Aomame okropnie skrzekliwym głosem, kiedy to masowała swoją głowę. Suchość w jej gardle i nagłe zmuszenie strun głosowych do wibracji wywołały okrutne wręcz swędzenie, a co za tym idzie kaszel, przez co Hydra prawie wypluła swoje płuca.
Po kilku minutach katorgi, w końcu mogła się podnieśc z legowiska, będącego jej łózkiem już od... kiedy? Kilku miesięcy?Roku? W sumie kij wie. Do celi dochodziło znikome światło, ona nie miała ze sobą kalendarza, a też i nie bawiła się w rysowanie/wygrawerowanie liczby dni na ścianach jak to często w książkach i filmach robią. Była jednakże pewna, że długo. Oj długo. Sporo schudła, jej mięśnie stały się wątłe i już nie takie piękne i soczyste jak niegdyś. Włosy kończące się na linii żuchwy obecnie sięgały jej obojczyków; perfekcyjnie ostrzyżona co do milimetra grzywka była grubo za nosem wchodząc do ust, przez co Pani Inżynier musiała ją co chwila odrzucać na bok, aby cokolwiek widzieć.
Z ledwością podniosła się na nogi. Dzięki ściano! Podeszła do niewielkiego otworu w ścianie tzw. okna i wpatrzyła się w skrawek nieba przez nie widoczny. Zmrużyła oczy, gdy słońce wyjrzało zza chmury i rzuciło strumieniem światła do celi.
- Ta... piękna dzisiaj pogoda, co? - Szepnęła z niesamowitą chrypą. Jej głos był tak cichy i zdeformowany, że sama Rhoneranger ledwo co dosłyszała samą siebie. Denerwowało ją to. Denerwowało ją jej ciało. Denerwowało ją ta cela. Denerwowały ją anioły. Denerwowała ją ta cala sytuacja.
- Kurwa! - Wymsknęło jej się z ust przez zęby, gdy anemicznie uderzyła pięścią w ścianę. Musiała się stąd w końcu wydostać. Nie może już sobie dłużej pozwalać na leżakowanie. Nie może pozwolić sobie znowu zapaść na, Bóg wie jak długą, śpiączkę. Akurat kiedy cierpi na bezsenność, tak tutaj nagle odsypuje za te wszystkie bezsenne noce. Co też te anioły jej zrobiły...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.04.16 9:17  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 6 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Stukot jej trzewików na obcasie odbijał się echem po wykutym w kamieniu więzieniu. Zwykle starała się chodzić cicho, wręcz skradać by w razie problemów nie zwracać na siebie uwagi. Mimo iż w kanałach nie był intruzem, a (w teorii) pełnoprawnym członkiem organizacji, jakoś nie chciała zwracać na siebie uwagi i wolała przemykać korytarzami jak cień. Tak było wygodniej. Istniała też mniejsza szansa, że ktoś zwróci na nią uwagę i zaczepi. Ostatnimi czasy naprawdę nie lubiła towarzystwa. Zwłaszcza nieco nadpobudliwych łowców dla których każda okazja do bitki wydawała się dobra, a przynajmniej takie anielica odnosiła wrażenie. Wszyscy tam skakali sobie do gardeł. Szpiegmistrz z przywódczynią, siostra z bratem, medycy między sobą, a o technikach i katach już nawet nie wspominając. Czasami się zastanawiała, jakim cudem to wszystko funkcjonuje od tych 500 lat. Banda agresywnych zabijaków. Już nawet DOGS wydawało jej się czasami bardziej cywilizowane, choć kto ich tam wie. Znała przecież tylko kilku, a oni wydawali się całkiem znośni, ale to zapewne przez interesy z nią.
Dziewczyna mijała kolejne cele za każdym razem sprawdzając ich zawartość. Czy miała w tym jakiś większy cel niż ciekawość? Właściwie to tak. Na ostatnim zebraniu poruszono kwestię zaginionego kata. Nikt nie wiedział, gdzie Hysterics może się znajdować i wszyscy powinni się za nim w miarę możliwości rozejrzeć. Nic więc dziwnego, że po ostatnich ciąganiach ludzi na anielskie sądy Natalie wpadła na pomysł, że to w więzieniu skrzydlatych może obecnie gnić jej "znajomy". Co prawda, niedawno Łowcy zawitali do Edenu by kogoś stąd wyciągnąć, ale przecież nie sprawdzali wszystkich cel. Właściwie to chyba nawet nie oni je sprawdzali. A jeśli nawet, to facet mógł tu wpaść dopiero po akcji. Wiele rzeczy mogło się zdarzyć. Sprawdzić przecież nie zaszkodziło. Zwłaszcza, że dla niej przechadzanie się tu nie było żadnym problemem.
Dotarła w końcu do ostatniej celi, przy której się zatrzymała.
- Przeklinając tylko pogarszasz swoją sytuację - mruknęła opierając się o ścianę na przeciwko i wbijając wzrok w kobietę.
- Choć podejrzewam, że ty pewnie i tak nie widzisz już nadziei na wydostanie się stąd - dodała z pewnym grymasem na twarzy.
Przez dłuższą chwilę jej się przyglądała chcąc jak najwięcej się o niej dowiedzieć bez pytania jej. Zawsze to wygodniej wiedzieć coś na temat rozmówcy, gdy on nie wie praktycznie nic. To zawsze daje przewagę.
Ciekawy strój.
Zamrugała dwa razy by włączyć soczewki. Co prawda nie miały tu dostępu do bazy danych, ale i tak były bardzo przydatnym gadżetem.
Poza podstawowymi danymi jak szacowany wzrost, wiek i ciepłotę ciała zwróciły one jej uwagę na barwę tęczówek.
Zmarszczyła brwi.
- Łowca? - rzuciła, choć po tonie ciężko było stwierdzić czy to pytanie do Cedny czy raczej do niej samej.
Niby szukałam tu łowcy, ale z całą pewnością nie jej. Jej przecież nawet nigdy nie widziałam... A może tak?
Dla pewności zamknęła na moment oczy wydając soczewkom kolejną komendę. Może i nie miała dostępu do bazy danych S.SPEC, ale do własnej zapisanej na dysku w kieszeni już owszem.
Nie bała się jej nosić przy sobie, mimo iż w razie kłopotów mogła wpaść w niepowołane ręce. Była przecież zabezpieczona przez genialnego hakera - nią samą... no i Dark zawsze mogła usmażyć dysk za pomocą komendy z soczewek... albo za pomocą mocy... Możliwości ochrony własnych zasobów i samej siebie miała w zanadrzu bardzo dużo. Taki plus przesadnej ostrożności. Momentami była bardzo kłopotliwa, ale w niektórych wypadkach pozwalała wyjść z najgorszych kłopotów obronną ręką.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.04.16 19:13  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 6 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Zmrużyła oczy i wstrzymała na moment oddech, gdy znikome echo kroków zawędrowało do jej celi. Ktoś się przechadzał po więzieniu, ktoś niespiesznie przechadzał się po tej dziurze i to sam. Nie było żadnego szurania, krzyków, szamotaniny czy zwielokrotnionych kroków. Po prostu pojedynczy, rytmiczny stukot. Tup, tup, tup, tup. Czyżby patrol? Sługa z jedzeniem? A może idą zabrać kolejnego więźnia na "Sąd". Może nawet ją samą kończąc jej nijaką historię więzienną? Stukot stawał się głośniejszy i wyraźniejszy. Taaa, zdecydowanie ktokolwiek to był, szedł na koniec korytarza i po chwili nawet stanął przed celą Cedny.
Smolistej Hydrze na początku nawet nie chciało się odwracać, aby zobaczyć "gościa". Kolejny z aniołków, lub sługusów aniołków.
- Tsk, według waszej logiki swoim całym życiem pogarszam swoją sytuację. - Odcharknęła i pochyliła do przodu targana atakiem kaszlu. Dawno nie wypowiadała tak długiego zdania. Dawno też piła odpowiednią ilość płynów, aby całkowicie zaspokoić pragnienie. Nie, żeby aniołki nie dbały, aby utrzymać Aomame przy życiu, ale nie raz i nie dwa zdarzało im się "zapomnieć" przyjść któregoś dnia, aby podać dzienną porcję. Ostatnio w ogóle panował jakiś chaos. Kobieta nie widziała co się zbytnio działo, bo mało informacji dociera do więzienia tu na górze.
Odwróciła się bokiem do (jak się okazało) dziewczyny i podniosła na nią wzrok. Za długa, przetłuszczona grzywka, niczym kurtyna zasłaniała połowę jej twarzy. Czarne soczewki, dawno już leżały gdzieś w kącie celi, bo nie dało rady ich nosić przez cały rok dzień i w noc.
"Były..." odpowiedziała jej jedynie w myśli, wspominając swoje dawne, dawne czasy młodości. Głupio by było kłamać aniołowi w żywe oczy, że nie jest Łowcą, skoro ewidentnie może zobaczyć jej krwiste oczy, ale też nie raczyła się przyznawać, że opuściła organizację. Patowa sytuacja. Ni to zaprzeczyć, ni potwierdzić, więc co Cedna zrobiła? Zbyła "pytanie" milczeniem i oparła się o ścianę zjeżdżając nią na dół, aż w końcu klapnęła tyłkiem na podłodze siedząc naprzeciw stojącej anielicy. Wbiła w nią zmęczone, ale i zdecydowanie zirytowane spojrzenie, czekając, aż ta przedstawi cel swej wizyty, albo sobie pójdzie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.04.16 22:50  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 6 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Jeden kącik jej ust się uniósł na słowa o "waszej logice". Natalie miała nieco inne podejście do świata niż mało przygotowane do życia w świecie aniołki. Łowczyni nie mogła tego jednak wiedzieć. W końcu nawet jej nie znała. Nawet nie do końca mogła dojrzeć jej twarz w tym świetle. Nic więc dziwnego, że wrzuciła czarnowłosą do tego samego worka co resztę skrzydlatych. Taaa... ona nawet skrzydeł nie miała, ale to już zupełnie inna sprawa.
- Dla mnie tam nie pogarszasz. Nawet cię nie znam. Mało mnie obchodzi co tam robisz w wolnym czasie, dopóki twoje interesy nie kolidują z moimi - przyznała szczerze, nie tracąc z twarzy uśmiechu, co było lekko słyszalne.
Gdy zapytała o bycie łowcą, nie chodziło jej wcale o organizację. Tego była pewna. Usłyszałaby o niej. Poznałaby ją już. W końcu sama została tam wprowadzona przed przejęciem władzy przez Metatrona. Pytała teraz o rasę. Mimo wszystko nie tylko łowcy mieli krwistoczerwone oczęta. Anioły i wymordowani również.
Oderwała się od ściany i zbliżyła do krat, jednak nadal zachowywała ostrożność. Więźniowie bywali czasem jak zwierzęta w klatce. Dopóki nie dałeś im dobrego powodu do zachowywania się grzecznie, byli gotowi rzucić ci się do gardła przy byle okazji. Ot tak, bez powodu. Tylko dlatego, że w ich głowie byłeś tym złym, na którym chcieli się wyżyć nawet, jeśli nie miało to w żaden sposób poprawić ich sytuacji.
Soczewki w końcu zakończyły przeszukiwanie bazy danych i wyświetliły informację o pewnym znalezionym podobieństwie. Anielica wygrzebała z odmętów szaty sporych rozmiarów telefon i coś na nim wybrała. Zdjęcie zrobione tablicy z poszukiwanymi osobami. Zerknęła na portret, a później na kobietę. Bardzo się od tego czasu zmieniła, ale jakieś tam podobieństwo było.
- A więc dezerter? - Zerknęła na nią znad ekranu. - To twój portret, prawda? Cedna? - Uniosła jedną brew i odwróciła wyświetlacz w jej stronę. Początkowo mógł być nieco oślepiający, jednak dzięki podświetleniu obraz na nim był widoczny nawet w mroku więzienia.
- Wielu naszych wspólnych znajomych niezmiernie ucieszyłoby się, widząc tu ciebie - wymamrotała biorąc z powrotem telefon i dalej przeglądając dane. Niestety, było ich znacznie mniej niż by sobie tego życzyła. Łowcy nie rozsiewali byle gdzie informacji o sobie.
- Podzielisz się może informacją, jak tu trafiłaś? - zagaiła nadal ciesząc się ze swojej pozycji w tej rozmowie. Oj, ona zdecydowanie za bardzo lubiła władzę. Będzie musiała nad tym popracować. Zwłaszcza przy przywódcach. Jej problem z podporządkowywaniem się komuś bywał czasem aż nazbyt widoczny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.04.16 0:30  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 6 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Obwieszczenie dziewczyny, że dla niej nic nie znaczą jej słowa wcale nie zadowoliło Cedny, ale też nie zirytowało na szczęście. Przynajmniej ta jedna osoba ma kompletnie wyjechane na jej istnienie. Szkoda, że inne aniołki nie podzielały tej filozofii. Kto wie, może by już dawno hasała sobie po Desperacji ze swoim ukochanym - karabinkiem plazmowym, gdyby nie fanatyzm latających skrzydlaków.
Gdy "jej gość" wyciągnął nagle telefon, Cedna poczuła się nieco skonfundowana. Jeszcze nigdy wcześniej nie widziała, aby jakikolwiek aniołek używał technologii. Sądziła, że większość z nich jest typowymi tradycjonalistami, którzy głosząc imię swego Pana trzymają się rygorystycznie starych dobrych metod i zasad. Najwidoczniej niektórzy szli z duchem czasu...
- Dezerter? - Powtórzyła ze zmarszczonym czołem. Jej chrypliwy szept był ledwo dosłyszalny. "Skąd ta laska nagle wyskakuje z..."
Ostre światło telefonu uderzyło bezboleśnie Panią Inżynier w ślepia. Przysłoniła się ręką i zmrużyła oczy, aby się jako tako dostosować do nowego źródła światła, które anielica (niczym prawdziwie brutalny kat) obróciła w jej stronę bez żadnego ostrzeżenia... No dobra, może nie było, aż tak masakrycznie, ale jednak Cedna większą część czasu spędzała w tym półmroku, więc spokojnie mogła wyrobić sobie czułość na światło.
Targana ciekawością podniosła swój tyłek z podłogi i podeszła nieco bliżej krat, aby złapać dobrą ostrość i zobaczyć portret na wyświetlaczu, który początkowo był zwyczajną plamą bez zarysu. Dopiero po tym zaczęły się pojawiać kontury, kształty głowy, i charakterystyczne detale.
Typowo azjatycka uroda, idealna grzywka, jeszcze wtedy długie włosy upięte w warkocz... ile to już lat minęło od kiedy opuściła Łowców... Westchnęła zrezygnowana.
- ...tsa. - Lakoniczna odpowiedź, najlepsza odpowiedź.
Jej mina przybrała nieco naburmuszony wyraz. "Wspólnych znajomych, huh?", czyżby aniołek był wtajemniczonym szpiegiem Łowców... jednym z nich, czy może miał info na wiele tematów...
Mrużąc oczy w podejrzeniu Cedna wpatrywała się w dziewczynę nic nie mówiąc, a jedynie zastanawiając się nad celem jej wizyty.
- Jak tu tra... - Cedna odkaszlnęła i zaczęła ponownie nieco normalniejszym, bardziej zrozumiałym głosem. - Jak tu trafiłam, co? Czemu miałabym ci opowiedzieć... - Zadała retoryczne pytanie, bo już w następnej sekundzie, nie pozwalając jej odpowiedzieć, Pani Inżynier westchnęła. - Z resztą jebać to. Jesteś pierwszą osobą, od długiego czasu, która zaproponowała rozmowę.
Smollista Hydra oparła się o kraty nonszalancko.
- Jakieś.... kilka miesięcy... rok... może więcej, nie mam pojęcia jaki szmat czasu temu, w każdym razie dawno temu zamknięto mnie tutaj przez Anioły, które stwierdziły pewnego dnia, że... O co to tam poszło... Nawet już nie pamiętam... Odwalałam swoją robotę, kiedy nagle chyba 5 osobowa grupa skrzydlaków się pojawiła otaczając mnie i mojego "towarzysza". Rzucili jakimiś tekstami o grzeszeniu i sądzie, a potem nas zabrali i zamknęli w tych celach.
Cedna chciałaby móc opowiedzieć to bardziej szczegółowo, ale jej pamięć ją zawodziła. Wszystko wydawało się być zasłane kurtyną czy też mgłą.
- W jakiej sprawie tutaj przyszłaś? - Spytała ciągnięta już własną ciekawością, bo jakoś... ta dziewczyna w przeciwieństwie do reszty aniołków nie zaczynała zdania od "chwalmy naszego pana", przez co wydawała się bardziej przystępna niż oni do poprowadzenia racjonalnej i ludzkiej rozmowy. O ile można ich było nazwać jeszcze ludźmi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.04.16 21:23  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 6 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Natalie domyślała się, że wyciągnięciem typowo miastowej technologii zaskoczy Cednę, która jak widać wolała jechać po stereotypach dotyczących aniołów. Może i Dark wiedziała, że dla zdecydowanej większości skrzydlatych takie podejście jest trafne, jednak sama znała przecież całkiem sporą ilość miastowych aniołów, które latały z komórkami, a czasem innymi gadżetami. Mimo wszystko, pani haker na pewno ich wszystkich prześcigała w gromadzeniu takich cacek.
Nie odezwała się, gdy łowczyni przyjrzawszy się wizerunkowi, przytaknęła jej. Czyli przedstawianie się miały już poniekąd za sobą. To znaczy, ona znała ją, a Cedna jej już nie koniecznie, ale to było w tej chwili całkiem wygodne, tym bardziej, że Hydra wcale jej o to nie pytała.
Słuchała cierpliwie opowieści, nie narzekając na zachrypnięty głos i małe przerwy. Było to całkiem zrozumiałe. Właściwie, jakieś anielskie instynkty zaczęły ją szturchać by podała dziewczynie wodę, jednak nie miała jej teraz przy sobie, a szkoda. Gdyby wzięła swoją kochaną torbę to na pewno miałaby przy sobie butelkę. Nie było jednak co gdybać. Nie miała to i nie zaoferuje, a iść po nią specjalnie trochę się na razie nie opłacało.
Pokiwała powoli głową, gdy ta skończyła.
- Metatron przejął jakiś rok temu władzę i zarządził ciąganie ludzi na "Sady Boże". - To jak zaakcentowała tę nazwę jasno dawało do zrozumienia, że wcale nie podzielała jego zapału.
- Gdyby ktoś chciał się sprzeciwić, był gotów uznać go za zdrajcę i na miejscu zabić. Nie dziwisz się chyba, że płochliwi skrzydlaci nie byli chętni stawiać się "Bożemu Wysłannikowi". Cóż, mi też się do buntu nie spieszyło, bo mimo wszystko wolę dbać o swój tyłek niż bezimiennych wymordowanych. - Nie wiedziała, ile ponad wspomniane informacje się dowiedziała. Zapewne niewiele. Biorąc pod uwagę sposób myślenia większości pierzastych w Edenie, nie widzieli oni potrzeby tłumaczenia dokładnie tej sytuacji. Zarządzono sądy, więc każdy powinien się na nie dobrowolnie udać, a to, że nie znał Boga i może nawet anioła nigdy na oczy nie widział? Pieprzyć to. MASZ iść, bo tak. Bo tak nakazał. A kto? Jakiś gość, którego tym bardziej już nie znasz. A dlaczego? Bo zgarniamy wszystkich. Szybki rachunek... Trochę wam to zajmie...
Uśmiechnęła się pod nosem na myśl o planie tego szaleńca. O jak ona się cieszyła, że go "przypadkiem" zabili podczas akcji. Oczywiście nie mogła tego tutaj powiedzieć na głos. Przynajmniej nie tymi słowami. Przeczuwała, że wielu podzielało jej zdanie, jednak sami nie mieli dość odwagi by to powiedzieć, bo w końcu: "Nie mówi się źle o zmarłych".
Na szczęście za kilka dni wybierają nowego archanioła. No właśnie "wybierają". Może więc tym razem będzie lepiej, gdy nikt się siłą na ten stołek nie wepchnie. Zawsze są szanse, że większość aniołów nie jest jednak idiotami. Nadzieję mieć przecież mogła.
- Szukałam przyjaciela. Biorąc pod uwagę jego tryb życia, istniały duże szanse, że go tu znajdę. - Znowu się uśmiechnęła. Nie skłamała. Nie zamierzała jednak ot tak przyznawać się dezerterowi, że szuka jakiegoś łowcy z organizacji. To raczej nie budziłoby u niej zbyt pozytywnych emocji.
- Jak widać, nie ma go tutaj. - Wzruszyła ramionami i zaczęła znowu grzebać w telefonie, układając w nim kilka slajdów. Zaczęła też odtwarzać z pamięci wygląd więzienia i drogę jaką tu przyszła. W planowaniu była dobra. Poza tym, przecież mogła to robić nawet wtedy, gdy nie miała tego nawet wykorzystać. Całkiem niezłe ćwiczenie.
- Ustaliłyśmy już, że w tej celi nic miłego cię nie spotka. Pytanie teraz, jak wiele byłabyś w stanie zrobić dla dobrej duszy, która by cię poratowała? - Nadal mówiła tym lekkim, nieco obojętnym tonem, ale Cedna była przecież inteligentna. Musiała zauważyć, że Darkówna nie siedziała tutaj tylko po to by ją podenerwować.
Możliwe, że miała dla niej pewną ofertę, która na tę chwilę wydawać się mogła nie do odrzucenia. Z resztą, przecież wcale nie zamierzała prosić o cuda na kiju w zamian za pomoc. Uczciwa wymiana bez brudzenia sobie przez anielicę rąk.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.04.16 18:10  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 6 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Pokiwała głową na pierwsza informację dotyczącą Metatrona. Dobrze było po roku odsiadki zrozumieć o co w ogóle w tamtym czasie chodziło aniołom. Serio. Hydra wiedziała, że chodzi o Sądy, ale nie spodziewała się, że anioły mają jakiegoś "przywódcę" w swoich szeregach, który wydaje im rozkazy. To nie było przypadkiem tak, że wszystkie anioły są wysłannikami Boga ? Nie? "Tyrani" znajdują się nawet wśród tych "świętych" istot, co? No cóż, w dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe więc...
Z kolei ton, w jakim dziewczyna wypowiedziała "Sądy Boże" przykuł uwagę najemniczki, która delikatnie się uśmiechnęła swoimi spękanymi, wysuszonymi ustami. Nie wiedziała, czy jest po jej stronie czy nie, ale każdy drobny szczegół wskazujący o wspólnej niechęci do czegoś zbliżał nieco ludzi. Nieco. Przedstawiona reszta część wyjaśnień kompletnie nie zadziwiła Cedny. Wszystko było oczywiste jak się sprawy potoczyły. W tym świecie, w którym walczy się o wodę, zasoby i przeżycie każdego dnia, bez jakichś większych aspiracji, porywanie i mordowanie niewinnych za cenę własnego życia było wręcz dzienną rutyną. Szkoda tylko, że to akurat Rhoneranger musiała się wpieprzyć w to bagno... ale tak zapewne myślał każdy jeniec skrzydlaków.
Dało jej to jednak do myślenia. Skoro ona siedzi już tutaj rok, a zabrano ja na Sąd, i nie raz już widziała jak skrzydlaki przychodzą zabierając jakichś więźniów... to czy to oznaczało, że w końcu nadszedł i jej moment? Czyżby ta dziewczyna przyszła ją zabrać na Sąd Boży?
Aomame już otwierała usta, aby się spytać czy to jej ostatnie chwile, kiedy to ona wspomniała o swoim przyjacielu.
- Heh, może zabrali go już dawno temu na Sąd... - Rzuciła z krzywym uśmieszkiem, ale po chwili zmarszczyła czoło zastanawiając się nad pewna rzeczą. Czemu ta laska, będąc ze wczesnych już założeń Cedny anielicą (bo według niej kto inny by mógł tutaj swobodnie chodzić? Anioły chyba nie mieli służących, ...prawda? ), przychodzi do więzienia, aby szukać swojego przyjaciela? Czy Anioły nie trzymały się tylko siebie, czy coś? Rany, Ced centralnie strasznie mało wiedziała o aniołach i ich sposobie bycia. No cóż, mało co ich spotkała w swoim życiu. Na jednego polowała, ale uciekł, a kolejni zamknęli ją w tej ciupie, więc nie miała okazji przestudiować lepiej tych stworzeń. Rhoneranger zmrużyła oczy podejrzliwie patrząc na dziewczynę.
Nagle wstrzymała na krótką sekundę oddech, a jej serce zabiło nieco mocniej w piersi. Poratowała? Czy to była szansa, na którą tak długo czekała... Obie dłonie Smolistej Hydry zacisnęły się na prętach celi, a sama Aomame przybliżyła się do krat przyciskając głowę do przerwy pomiędzy stalowymi nitami. Jej twarz teraz była bardzo poważna. Zero uśmieszku, rozbawienia, ironii. Czerwone oczy skupione były na oczach anielicy.
- Zależy o co dobra dusza by prosiła... - Powiedziała, starając się ujarzmić swędzące uczucie na tyle gardła. - ... ale raczej wszystko, co byłoby konieczne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach