Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Pisanie 28.07.15 19:14  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
- Czemu? Pewnie właśnie dlatego, że każdy Desperata ma coś większego bądź mniejszego na sumieniu i boi się osądu. - On sam też się bał. Nie pamiętał wszystkich swych występków, jak również nie był pewien czy nie zawinił komuś w sposób szczególny w przeszłości, lecz o tym zapomniał bądź nawet nie wiedział. Niepokoił się i było to naturalne. Czy aby na pewno? Czy człowiek, który stracił już to co miał najcenniejszego w życiu mógł czuć niepokój w obliczu śmierci? Chyba nie powinien...W takich momentach łapała go niepewność co do tego czy postępował właściwie. I o ile anielica była pewna jego czystego serca on sam śmiał w to powątpiewać. A czy był zagubiony? Jak cholera. Zbywał jednak ten problem sprawnie i tym razem nie zamierzał postąpić inaczej. Nie chcąc o tym myśleć przymknął oczy i wtulił się lekko w jej dłoń szukając ukojenia i chłonąc tym samym nieco nostalgicznego ciepła. Otworzył powoli swe powieki.
- Będę. - Zapewnił anielicę i odwzajemniając jej uśmiech odprowadził ją wzrokiem. Gdy został sam westchnął.
- Hayato, robisz się zbyt ckliwy. - Wyszeptał sam do siebie po czym uśmiechnął się lekko. Myślenie mu się służyło. Odchylił więc swą głowę, opierając ją na murze i oczyścił umysł by zaraz oddać się w morfeuszowe szpony. Potrzebował sił. Jutro znów czekał go dzień na scenie zwanej życiem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.08.15 22:48  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Noc przebiegła raczej spokojnie i w ciszy. I choć było lato i na dworze doskwierał skwer, tak w celi Spades mógł odczuć chłód i spadek temperatury, zapewne przez grube mury celi więziennej. I o ile na początku nie było tak źle, to już nad ranem jego ręce oraz nogi wyraźnie skostniały. Nawet pierwsze promienie słoneczne, które leniwie przebijały się przez kraty w wyrwie, która pełniła role okna nie polepszyły sytuacji mężczyzny. Po jakiejś godzinie od wstania słońca, do Spadesa przybyła zupełnie inna anielica, aniżeli wczoraj. Jej złote włosy niemalże mieniły się różnymi kolorami w słońcu, a uczesanie w warkocz nadawały niewinnego wyglądu, takiego, jaki powinien mieć każdy anioł. Przyniosła wymordowanemu śniadanie, które składało się z dwóch jajek, świeżego i niedawno wypieczonego chleba oraz paru plastrów sera. Obdarzyła go uśmiechem i zostawiła na kolejną godzinę, by mógł w spokoju się posilić. Dopiero później do celi przybyło dwóch rosłych aniołów. Otworzyli celę i jeden wkroczył do środka, niemo nakazując mężczyźnie by się podniósł. Następnie na jego szczupłych nadgarstkach zapięli ciężkie kajdanki, i jak tłumaczyli, taki był wymóg.
- Już czas. – powiedział jeden z nich i wyprowadził Spadesa na zewnątrz, prowadząc wąskim korytarzem wprost do sali, gdzie miał odbyć się jego sąd.


zt -> Klik. Czekaj na mój post.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.08.15 18:13  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Trzy inne anioły dopadły do nich gdy wylądowali. Anielica o oczach niczym gwiazdy była wyjątkowo zmęczona. Jeśli tylko Inf słuchał jej oddechu podczas lotu, mógł zdać sobie sprawę z tego ile wysiłku kosztowały ją ostatnie pociągnięcia skrzydłami. Nie puściła go jednak i nie zwolniła tempa. Wiedziała, że jak się zatrzyma na odpoczynek to już nie poderwie się do dalszego lotu. Utkną gdzieś na środku pustyni, a jej tymczasowy podopieczny umrze.
Teraz było to już bez znaczenia. Jeden ze skrzydlatych mężczyzn, potężny brunet bez koszulki (mrał) przejął zakładnika. Aż dziw, że nim wrzucił Infa do celi, poczekał aż gwiazdooka uspokoi oddech i otrze pot z czoła, wydając ewentualne rozporządzenia. Minęła dłuższa chwila, minuty ciągnęły się niemiłosiernie, choć wymordowany zapewne nie zdawał sobie sprawy z tego, że w tym momencie jego życie zależało od jej słów. Wisiało na włosku, niemal dosłownie. W końcu dziewczę się wyprostowało i spojrzało na pozostałych skrzydlatych.
- Zajmiecie się nim? Jest ranny, trzeba załagodzić jego ból i nastawić złamania. Niech ma siły spotkać się z Nim.
Już na samo wspomnienie Archanioła po jej plecach przeszedł dreszcz. Uosobienie dobroci i miłosierdzia było przerażające w swojej zawziętości.
Pozostałe anioły skinęły głowami, lecz nie było już wiadomo czy dawały znać że zrozumiały instrukcje, czy żegnały się z opuszczającą ich dziewczyną. Faktem jest, że brunet ruszył w stronę wilgotnych cel i wszedł do jednej z nich wraz z Infinity, złożył go na pryczy i przykrył drapiącym, wełnianym kocem. Lepsze to niż nic.
Pozostali członkowie tej trójcy zniknęli za jakimiś drzwiami, by po dłuższej chwili wrócić z bandażami i specyfikami ułatwiającymi leczenie poranionych i połamanych kończyn.
Najpierw nastawili ogon mężczyzny, bo wydawał się najbardziej wyniszczony przez atak, który go spotkał. Dopiero później zaczęli szukać pozostałych ran i obrzęków.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.08.15 18:40  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Inf odpłynął. Nie, nie zasnął. Raz że nadwrażliwy słuch nie dałby mu ani chwili spokoju, bo w końcu podczas lotu nieźle szumiało, dwa że po prostu nie dałby rady zasnąć w momencie kiedy wiedział że jakaś obca gdzieś go niesie. Pozwolił się bez większego oporu przenieść, bo mając w pamięci dobroć Sheridan, po prostu niejako obdarzył gwiazdooką kredytem zaufania. Nie znaczyło to jednak, że czuł się bezpiecznie, przez cały czas śledziłby, gdzie anielica go niesie.
Niestety zemdlał. Po prostu. Wycieńczenie, ból spowodowany podróżą, utrata krwi, brak snu, długa głodówka... no. Chyba miał prawo?
Nie obudził się nawet w momencie kiedy wylądowali. Ani kiedy anielica przekazała go swoim pobratymcom. Tak na dobrą sprawę, to mogła się wtedy wystraszyć, bo Inf wyglądał prawie jak nieżywy. Trzeba się było nachylić nad jego twarzą, by usłyszeć cichy świst oddechu. A to wszystko świadczyło tylko o tym, że... cóż. Doprowadzenie go do stanu używalności, by - o czym oczywiście nie wiedział - miał siły na spotkanie z Archaniołem, może zająć chwilę.
Infinity ocknął się dopiero w chwili kiedy został dostarczony już do celi i nakryty kocem. Niechętnie uchylił powieki, czując chłód otoczenia. Pierwsze co przykuło jego uwagę to kraty. Skrzywił się wyraźnie.
- Z deszczu pod rynnę.... - mruknął a potem zaklął siarczyście.
Od razu zaczął lustrować wzrokiem okolicę, zastanawiając się czy nie da się stąd jakoś nawiać. Po chwili dał sobie jednak spokój. I tak nie miał sił. Zamknął więc oczy, postanawiając się pocieszyć chociaż jedyną pozytywną stroną tej sytuacji - leżał na posłaniu, był przykryty kocem, miał spokój. Mógł odpocząć.
Oczywiście nie na długo, bo po chwili do jego celi znów wtoczyły się anioły. Inf, nadal nie do końca świadom w jakiej znalazł się sytuacji, obnażył kły. I tak nie miał siły atakować, ale otwarcie pokazywał im, że bycie w zamknięciu nie należy do jego ulubionych czynności. Dał im się opatrzyć, choć przez cały czas na twarzy miał wściekły grymas.
Po założeniu wszystkich opatrunków i oczyszczeniu ran nawet im nie podziękował. Nie widział w tym sensu, chociaż odczuł znaczącą ulgę.
- No i na co cała ta szopka? - warknął do aniołów, które go opatrzyły. - Otwieracie zoo ze zwierzakami? Albo jarmark? Po wytresowaniu pieska, małe anielątko przyjdzie sobie któregoś wybrać i zabierze go do domu?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.08.15 20:15  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Oprócz opatrunków i lekarstw, między przyniesionymi przez anioły rzeczami znajdowała się także woda i miska czegoś, co konsystencją przypominało kleik ryżowy z marchewką. Kto wie czy tak wyglądały ich racje żywnościowe, czy dostosowali posiłek do możliwości chorego, cóż, przynajmniej nie musiał się wysilać za bardzo podczas przeżuwania.
- Czemu się rzucasz? Tracisz siły. - To ten brunet, który go przyniósł, ale Inf nie musiał wcale o tym wiedzieć. Przysiadł na zydlu niedaleko posłania wymordowanego i przyglądał mu się, mieszając zawartość miski. Czekał aż ryż wystygnie i nie będzie parzył podniebienia wymordowanego... eksperymentu. Czymkolwiek on był. - Żaden jarmark. Najwyższy Archanioł zarządził Sąd Boży. I tak wiele już przeżyłeś, nie chcesz pogodzić się z Bogiem i zdań na jego ostateczny osąd?
Głos miał łagodny, nawet całkiem przyjemny jak na kogoś, kto właśnie skazał więźnia na śmierć. No, może nie dosłownie, ale dla bardziej dociekliwych umysłów mogło to właśnie tak zabrzmieć. Jeszcze kilka razy przemieszał kleik i przysunął się do siennika Infa, podsuwając mu pierwszą łyżkę parującego posiłku.
- Na razie nikt nie będzie cię nękał, musisz ozdrowieć. Czy masz może jeszcze jakieś pytania?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.08.15 20:51  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
W celi było zimno a koc nie dawał wiele ciepła. Wyziębiony Inf zaczął dygotać, dlatego w którymś momencie po prostu nakrył się swoimi trzema zdrowymi ogonami, czwarty, opatrzony zostawiając w spokoju. Przez cały czas miał jednak minę taką, jakby miał się zaraz rzucić na anioła i przegryźć tętnicę.
- Daruj sobie - odwarknął mu, kiedy został uraczony jakże pomocną radą na temat tracenia sił.
Nos Infa doniósł mu o tym, anioł mieszał w misce coś, co nadawało się do zjedzenia. Nie zapowiadało się to jednak na zbyt apetyczne, ale jeśli być szczerym, to wymordowany nie miał specjalnie zbyt wielu okazji na spożywanie czegoś, co można było nazwać "smacznym". Wybrzydzać więc nei będzie.
- Sąd Boży? - parsknął. - Sąd Boży!
Najpierw zaczął chichotać. Cicho, bo nadal był obolały a takie trzęsienie się ze śmiechu jeszcze drażniło opatrzone rany. Po kilku chwilach jednak wymordowany rechotał na całego, wciskając twarz w pryczę. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz się tak roześmiał. Ba, nie pamiętał, kiedy ostatnio w ogóle się śmiał.
- Chyba łapiecie losowych ludzi i wymyślacie im zarzuty, bo nie macie co robić, hm?
Jasne, Inf nie był święty. Zabijał. Kradł. Ale to wszystko robił żeby przeżyć. Za to będą go zabijać?
Kiedy anioł wyciągnął w jego kierunku łyżkę, Inf po prostu zabrał mu ją z ręki. Był osłabiony, ba, praktycznie umierający. Ale nie da się karmić jak dziecko. Miał swój zapchlony, dziurawy honor. Najwyżej upaprze całą pryczę. I aniołki będą miały więcej do sprzątania.
- Ta. Rozumiem że zamiar jest taki, że każdy tu złapany w końcu idzie do piachu? Nie ważne czy się pogodzi z tym waszym świętoszkiem czy nie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.08.15 21:21  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Anioł odwrócił wzrok, speszony, gdy Inf zaczął się śmiać. Jeszcze nie poznał potęgi Metatrona i jego informatorów, których śmiało można było porównać z samym Bogiem. Mimo to z chęcią oddał wymordowanemu miskę i łyżkę z kleikiem, by ten sam się posilił.
Teraz mógł spokojnie opuścić jego celę. Zamknął za sobą okratowane drzwi i oparł się o nie, wsuwając twarz w szparę. Chłodny pręt dotykał jego policzka, to było cudowne uczucie.
- Mówimy tylko prawdę. Jak zostało zapisane w Księdze Mądrości, usta kłamliwe zabijają duszę. - Wąskie wargi anioła rozciągnęły się w linię przypominającą uśmiech. - A obecna sytuacja, ahem, na świecie, pozwala nam wyjść i złapać kogokolwiek, albowiem większość popełniła wiele grzechów. Złamali wiele przykazać. Czyż nie pozostawił Bóg na tablicach słów takich jak nie zabijaj? Nie cudzołóż? Nie kradnij?
Odsunął się od krat i przeszedł się przed nimi raz w jedną, raz w drugą stronę. Dłonie splótł za plecami, wydawał się wyjątkowo zamyślony nad słowami Biblii.
- Lecz czy zginiecie? Nie wiem. Bóg okazuje swoje miłosierdzie wszystkim tym, którzy się go boją. Powiedz mi, lękasz się Boga? Jeśli tak, to zapewne powinieneś też zacząć się bać Najwyższego Archanioła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.08.15 23:15  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Infinity bez słowa zaczął jeść papkę, którą mu przygotowali. Tak jak sądził, nie smakowała zbyt dobrze, ale to nieistotne. Delikatnie wypełniła jego żołądek, który zaczął już chyba trawić sam siebie z powodu przedłużającego się głodu. Po raz pierwszy od dawna zrobiło mu się przyjemnie ciężko w brzuchu. Przez chwilę nawet przestał zwracać uwagę na fakt, że siedzi w więzieniu... znowu.
W końcu jednak białowłosy zrzucił pustą miskę z pryczy na ziemię, gdzie odbiła się głucho. Zlustrował anioła spojrzeniem, kiedy ten przytknął policzek do krat. Minę miał nietęgą.
- I teraz wam się zebrało? Trochę poniewczasie. - odpowiedział, mrużąc oczy.
Inf wcale nie twierdził, że był jakimś wybrańcem, żeby się nim przejmować. Ale gdzie byli ci wszyscy aniołowie, kiedy on i jemu podobni znosili katusze jako obiekty eksperymentów? No bo chyba w końcu każde życie było ważne, prawda? A jeśli wymordowani się nie liczyli, po co ich sądzić? Lepiej niech anioły od razu dołączą do M3 i pomogą władzom wybijać futrzaki.
Nakrył się porządniej swoimi ogonami. Był bardzo zmęczony, w sumie to nie wiedział jaka przyszłość go czeka, ale przynajmniej miał chwilowo spokój. Opatrzono go, nakarmiono... Co prawda ten cały sąd boży go niepokoił... ale tym będzie sie zajmować później.
- Boga nie ma - odpowiedział po prostu - Nie wierzę w coś takiego. A ten cały Najwyższy Archanioł pewnie robi was wszystkich w konia.
Złożył głowę na sienniku. Zmęczenie dało o sobie znać. Zamknął oczy. Musiał wypocząć, jeśli jego rany miały się wygoić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.09.15 3:57  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6

Stuk, stuk, stuk.
Odgłos butów rozwiał panującą dookoła ciszę. Szmery prześlizgnęły się po zimnym kamieniu roznosząc się echem po korytarzu. Wystarczył jeden anioł, by unieść przywódcę DOGS o dość niskiej wadze. Mimo wszystko nie był sam. Towarzyszyło mu troje innych, choć ten upierał się, że sam może eskortować ten ciężki przypadek. Na całe szczęście dla nich Growlithe wciąż nie odzyskał przytomności, dzięki czemu bez większych problemów mogli założyć mu ciężkie kajdanki na szczupłe nadgarstki, ograniczające jego moc do 30%. Mimo wszystko na ustach anioła wykwitł nieprzyjemny uśmiech pełen satysfakcji. Zatrzymał się przed jedną z cel i przepuścił swojego towarzysza, który brzęcząc cicho kluczami otworzył kratę.
Growlithe ułożono dość delikatnie na jednym z sienników, a następnie naciągnięto na jego szczupłe ramiona czysty i miękki koc. Dodatkowo postawiono tuż obok niego miskę z ryżem i jakimś mięsem, oraz kubek z czystą wodą. Ten sam posiłek podano już innemu przetrzymywanemu. Co jak co, ale tutaj nawet o więźniów dbano.
- Wasz sąd rozpocznie się na dniach. Proszę o jeszcze trochę cierpliwości. Teraz jak masz towarzystwo nie powinieneś się tak nudzić. Wieczorem ktoś do was zajrzy. – powiedział jeden z aniołów świdrując spojrzeniem przez moment nieprzytomnego jasnowłosego, a potem uniósł wzrok na drugiego wymordowanego.
- Mam nadzieję, że przemyślałeś swoje grzechy i postępowanie. Zawsze możesz zmówić modlitwę. Zajmij się nim. Pomódlcie się razem, a Bóg z pewnością was wysłucha. – dodał mężczyzna, po czym odwrócił się na pięcie i wyszedł. Kolejny zgrzyt zamka obwieścił, że krata została zamknięta, po czym aniołowie oddalili się. Odgłosy ich kroków unosiły się jeszcze przez chwilę w powietrzu aż w końcu zapadła cisza przerywana cichym oddechem śpiącego Growa.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.09.15 20:07  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Sen.
Błogosławiony sen. Infinity naprawdę go potrzebował. I jedzenia. Tak, tych dwóch rzeczy zdecydowanie. Jego stan nadal był poważny, rany leczyły się bardzo powoli. Prawdopodobnie gdyby tamta anielica się wtedy na niego nie natknęła i nie przyniosła go tutaj, Infinity by już nie żył. Ale jak widać po raz kolejny wywinął się kostusze. Był w tym wyjątkowo dobry, nie?
Niestety jego odpoczynek został brutalnie przerwany. Infinity niechętnie zamrugał, marszcząc brwi. Jego nadwrażliwy słuch musiał oczywiście donieść mu o tym, że ktoś kieruje swoje kroki ku jego celi. Jeszcze zanim anioły weszły do pomieszczenia, tachając ze sobą nieprzytomnego wymordowanego, słyszał jak ich stopy uderzają o ziemię. Co więc miał zrobić, otworzył oczy i, nie podnosząc głowy z posłania, obserwował. Niewiele go w sumie obchodziło, skąd strażnicy przytachali kolejnego więźnia, kim on był a także jaki los go czekał. Prawdopodobnie taki sam jak i Infa, co z resztą potwierdziły zaraz słowa anioła.
- Dobrze mi było samemu. - warknął w kierunku strażnika.
I to było jedyne co powiedział. Nawet nie chciało mu się komentować słów o modlitwie i przemyśleniu swoich grzechów. O tak. Na pewno je przemyślał. Śniąc głęboko i regenerując siły. Co za absurdalny pomysł! Prychnął tylko pod nosem. W pewnym sensie czuł litość do tej bandy aniołków. Bóg zniknął, a oni nadal próbowali coś wskórać, nadal chcieli coś ratować. Ten cały sąd boży to była zwyczajna szopka, która miała ich wszystkich utwierdzić w przekonaniu, ze nie zostali sami. Ale boga nie było.
Infinity odczekał, aż anioły wyjdą. Dopiero wtedy przeniósł spojrzenie na miskę z jedzeniem, którą postawiono przy jego pryczy. Tym razem było to coś znacznie lepszego niż za pierwszym razem, ale też lekko strawnego. Oczy mu się zaświeciły, kiedy do jego nosa doleciał zapach mięsa. Tak dawno nie miał go w ustach. Zupełnie zignorował nieprzytomnego wymordowanego, którego tu dopiero wniesiono. Zabrał się za jedzenie bo jego żołądek zdążył już przetrawić tamtą papkę i domagał się kolejnej porcji żarcia. Infinity planował, że gdyby jedna mu nie wystarczyła, zwinie współwięźniowi półmisek. A co! nieprzytomny był to niech traci!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.09.15 22:51  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Palce drgnęły.
Zaraz potem zwinęły się w pięść, a on sam nabrał świszczącego wdechu przez zaciśnięte kły. Poczuł pulsowanie, jakby ktoś natarczywie stukał mu czymś twardym w łeb, sprowadzając do rzeczywistości w ten brutalny i irytujący sposób. Podziałało. Poderwał się nagle do siadu, od razu z kolejnym pomrukiem przykładając dłoń do głowy. Wszystko mu wirowało, a podłoga nagle przekręciła się na bok, zajmując miejsce ściany, choć on sam dałby sobie łapę urwać, że pozostał w pionie.
Powoli docierało do niego całe pasmo zdarzeń. Obrazy pojawiały się i znikały, niby zbyt szybko, żeby się im przyjrzeć, ale niektóre mogły mu mignąć na pół sekundy, a trybiki w mózgu ruszyły. Tetsu, las, bieg, zdobycz, Evendell, Nero, anioły. Growlithe przesunął palcami po posiniaczonej i zadrapanej twarzy. Co z tymi aniołami? Oderwał rękę od twarzy i oparł ją na czymś miękkim, przesuwając ramieniem po skaleczonym policzku. Pnącza... ciernie... Co dalej? Widok nieba, gruchot kości, pisk Evie.
Evie, Evie...
Nagle drgnął, otwierając oczy. Rozejrzał się prędko, analizując całe pomieszczenie. Wszystkie zmysły niemalże automatycznie się włączyły ─ nasłuchiwał, węszył, przyglądał się celi. Wzrok naturalnie (chcąc nie chcąc) padł na żrącej coś w kącie kreaturze.
Growlithe warknął wściekle, opadając z powrotem na pryczę. Dopiero zauważył, że w ogóle chciał się poderwać na nogi, ale w ostatniej chwili dupsko opadło z powrotem na sennik, a on sam schował kły, przybierając zobojętniałą minę. Przekrzywił łeb, nachalnie, wręcz bezczelnie drążąc spojrzeniem dziurę w twarzy nieznajomego, co rusz oceniając jakiś fragment jego ciała i znów powracając do buzi.
Zadarł nieco brodę, dotykając palcami pryczy. Czuł na opuszkach lepką maź, ale w chwili, w której drugi białowłosy powinien już dawno zostać przygnieciony ciężarem Shatarai, zamiast tego dalej wpychał w siebie kolejne porcje jedzenia. Z gardła wymordowanego wyrwało się ciche „nh”, gdy przelotnie zerknął ku swojej dłoni. Wokół niej ─ istotnie ─ kręcił się mały obłok czerni, ale był tak rozrzedzony, że ledwo można było to dostrzec. Schował marę z powrotem do artefaktu, zaciskając palce na metalowej części „łóżka”. Umbrakineza odpada. Kwestia nadużycia. Już i tak czuł wgryzającą się w skórę obręcz. Pojawił się paskudny, czerwono-fioletowy obrzęk wokół nadgarstka, przypominając o zasadzie, że co za dużo, to uśmierca.
„Coś jest nie tak.”
Dzięki, zdrowy rozsądku. Z kajdanami na rękach, w klatce z jakimś psychopatą-mordercą... sam bym na to nie wpadł. Jeszcze jakieś błyskotliwe uwagi?
Tknęło go.
Mimo niechęci, jaka nagle chlusnęła mu w kąciki oczu w postaci błysku, jakaś racjonalna część umysłu miała rację ─ coś było nie tak. I nie dlatego, że kawałek przed nim znajdowało się jakieś ustrojstwo. Nawet nie chodziło o to, że wrzucono go do czegoś o wymiarach przyprawiających połowę ludzkości o klaustrofobiczne symptomy. Było cicho. Był niemal w stanie usłyszeć miarowe, spokojne bicie swojego serca i pomlaskiwania nieznajomego.
Gdzie mary?
Wyprostował się nagle, powoli ─ mozolnie jak jasna cholera ─ podnosząc się na drżące nogi. Czuł jak mu ścierpły i zdrętwiały. Miękkie jak galareta, w dodatku psute w środku, ale stanął na nich, kątem oka prześlizgując się po całym pomieszczeniu. Zero jęków, skowytów, pisków, pomrukiwań, gaworzenia i pszczelego hałasu. Co, do kurwy nędzy, stało się z tymi zjebanymi padalcami? Co z Livaiem, Shat, Shivą, Larsem i resztą brygady ze Słonecznego Patrolu? Zmrużył ślepia i ponownie ulokował wzrok we współwięźniu.
Smacznego. Nie zapomnij przegryźć i przełknąć.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach