Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Pisanie 09.08.15 20:15  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Oprócz opatrunków i lekarstw, między przyniesionymi przez anioły rzeczami znajdowała się także woda i miska czegoś, co konsystencją przypominało kleik ryżowy z marchewką. Kto wie czy tak wyglądały ich racje żywnościowe, czy dostosowali posiłek do możliwości chorego, cóż, przynajmniej nie musiał się wysilać za bardzo podczas przeżuwania.
- Czemu się rzucasz? Tracisz siły. - To ten brunet, który go przyniósł, ale Inf nie musiał wcale o tym wiedzieć. Przysiadł na zydlu niedaleko posłania wymordowanego i przyglądał mu się, mieszając zawartość miski. Czekał aż ryż wystygnie i nie będzie parzył podniebienia wymordowanego... eksperymentu. Czymkolwiek on był. - Żaden jarmark. Najwyższy Archanioł zarządził Sąd Boży. I tak wiele już przeżyłeś, nie chcesz pogodzić się z Bogiem i zdań na jego ostateczny osąd?
Głos miał łagodny, nawet całkiem przyjemny jak na kogoś, kto właśnie skazał więźnia na śmierć. No, może nie dosłownie, ale dla bardziej dociekliwych umysłów mogło to właśnie tak zabrzmieć. Jeszcze kilka razy przemieszał kleik i przysunął się do siennika Infa, podsuwając mu pierwszą łyżkę parującego posiłku.
- Na razie nikt nie będzie cię nękał, musisz ozdrowieć. Czy masz może jeszcze jakieś pytania?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.08.15 20:51  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
W celi było zimno a koc nie dawał wiele ciepła. Wyziębiony Inf zaczął dygotać, dlatego w którymś momencie po prostu nakrył się swoimi trzema zdrowymi ogonami, czwarty, opatrzony zostawiając w spokoju. Przez cały czas miał jednak minę taką, jakby miał się zaraz rzucić na anioła i przegryźć tętnicę.
- Daruj sobie - odwarknął mu, kiedy został uraczony jakże pomocną radą na temat tracenia sił.
Nos Infa doniósł mu o tym, anioł mieszał w misce coś, co nadawało się do zjedzenia. Nie zapowiadało się to jednak na zbyt apetyczne, ale jeśli być szczerym, to wymordowany nie miał specjalnie zbyt wielu okazji na spożywanie czegoś, co można było nazwać "smacznym". Wybrzydzać więc nei będzie.
- Sąd Boży? - parsknął. - Sąd Boży!
Najpierw zaczął chichotać. Cicho, bo nadal był obolały a takie trzęsienie się ze śmiechu jeszcze drażniło opatrzone rany. Po kilku chwilach jednak wymordowany rechotał na całego, wciskając twarz w pryczę. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz się tak roześmiał. Ba, nie pamiętał, kiedy ostatnio w ogóle się śmiał.
- Chyba łapiecie losowych ludzi i wymyślacie im zarzuty, bo nie macie co robić, hm?
Jasne, Inf nie był święty. Zabijał. Kradł. Ale to wszystko robił żeby przeżyć. Za to będą go zabijać?
Kiedy anioł wyciągnął w jego kierunku łyżkę, Inf po prostu zabrał mu ją z ręki. Był osłabiony, ba, praktycznie umierający. Ale nie da się karmić jak dziecko. Miał swój zapchlony, dziurawy honor. Najwyżej upaprze całą pryczę. I aniołki będą miały więcej do sprzątania.
- Ta. Rozumiem że zamiar jest taki, że każdy tu złapany w końcu idzie do piachu? Nie ważne czy się pogodzi z tym waszym świętoszkiem czy nie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.08.15 21:21  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Anioł odwrócił wzrok, speszony, gdy Inf zaczął się śmiać. Jeszcze nie poznał potęgi Metatrona i jego informatorów, których śmiało można było porównać z samym Bogiem. Mimo to z chęcią oddał wymordowanemu miskę i łyżkę z kleikiem, by ten sam się posilił.
Teraz mógł spokojnie opuścić jego celę. Zamknął za sobą okratowane drzwi i oparł się o nie, wsuwając twarz w szparę. Chłodny pręt dotykał jego policzka, to było cudowne uczucie.
- Mówimy tylko prawdę. Jak zostało zapisane w Księdze Mądrości, usta kłamliwe zabijają duszę. - Wąskie wargi anioła rozciągnęły się w linię przypominającą uśmiech. - A obecna sytuacja, ahem, na świecie, pozwala nam wyjść i złapać kogokolwiek, albowiem większość popełniła wiele grzechów. Złamali wiele przykazać. Czyż nie pozostawił Bóg na tablicach słów takich jak nie zabijaj? Nie cudzołóż? Nie kradnij?
Odsunął się od krat i przeszedł się przed nimi raz w jedną, raz w drugą stronę. Dłonie splótł za plecami, wydawał się wyjątkowo zamyślony nad słowami Biblii.
- Lecz czy zginiecie? Nie wiem. Bóg okazuje swoje miłosierdzie wszystkim tym, którzy się go boją. Powiedz mi, lękasz się Boga? Jeśli tak, to zapewne powinieneś też zacząć się bać Najwyższego Archanioła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.08.15 23:15  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Infinity bez słowa zaczął jeść papkę, którą mu przygotowali. Tak jak sądził, nie smakowała zbyt dobrze, ale to nieistotne. Delikatnie wypełniła jego żołądek, który zaczął już chyba trawić sam siebie z powodu przedłużającego się głodu. Po raz pierwszy od dawna zrobiło mu się przyjemnie ciężko w brzuchu. Przez chwilę nawet przestał zwracać uwagę na fakt, że siedzi w więzieniu... znowu.
W końcu jednak białowłosy zrzucił pustą miskę z pryczy na ziemię, gdzie odbiła się głucho. Zlustrował anioła spojrzeniem, kiedy ten przytknął policzek do krat. Minę miał nietęgą.
- I teraz wam się zebrało? Trochę poniewczasie. - odpowiedział, mrużąc oczy.
Inf wcale nie twierdził, że był jakimś wybrańcem, żeby się nim przejmować. Ale gdzie byli ci wszyscy aniołowie, kiedy on i jemu podobni znosili katusze jako obiekty eksperymentów? No bo chyba w końcu każde życie było ważne, prawda? A jeśli wymordowani się nie liczyli, po co ich sądzić? Lepiej niech anioły od razu dołączą do M3 i pomogą władzom wybijać futrzaki.
Nakrył się porządniej swoimi ogonami. Był bardzo zmęczony, w sumie to nie wiedział jaka przyszłość go czeka, ale przynajmniej miał chwilowo spokój. Opatrzono go, nakarmiono... Co prawda ten cały sąd boży go niepokoił... ale tym będzie sie zajmować później.
- Boga nie ma - odpowiedział po prostu - Nie wierzę w coś takiego. A ten cały Najwyższy Archanioł pewnie robi was wszystkich w konia.
Złożył głowę na sienniku. Zmęczenie dało o sobie znać. Zamknął oczy. Musiał wypocząć, jeśli jego rany miały się wygoić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.09.15 3:57  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6

Stuk, stuk, stuk.
Odgłos butów rozwiał panującą dookoła ciszę. Szmery prześlizgnęły się po zimnym kamieniu roznosząc się echem po korytarzu. Wystarczył jeden anioł, by unieść przywódcę DOGS o dość niskiej wadze. Mimo wszystko nie był sam. Towarzyszyło mu troje innych, choć ten upierał się, że sam może eskortować ten ciężki przypadek. Na całe szczęście dla nich Growlithe wciąż nie odzyskał przytomności, dzięki czemu bez większych problemów mogli założyć mu ciężkie kajdanki na szczupłe nadgarstki, ograniczające jego moc do 30%. Mimo wszystko na ustach anioła wykwitł nieprzyjemny uśmiech pełen satysfakcji. Zatrzymał się przed jedną z cel i przepuścił swojego towarzysza, który brzęcząc cicho kluczami otworzył kratę.
Growlithe ułożono dość delikatnie na jednym z sienników, a następnie naciągnięto na jego szczupłe ramiona czysty i miękki koc. Dodatkowo postawiono tuż obok niego miskę z ryżem i jakimś mięsem, oraz kubek z czystą wodą. Ten sam posiłek podano już innemu przetrzymywanemu. Co jak co, ale tutaj nawet o więźniów dbano.
- Wasz sąd rozpocznie się na dniach. Proszę o jeszcze trochę cierpliwości. Teraz jak masz towarzystwo nie powinieneś się tak nudzić. Wieczorem ktoś do was zajrzy. – powiedział jeden z aniołów świdrując spojrzeniem przez moment nieprzytomnego jasnowłosego, a potem uniósł wzrok na drugiego wymordowanego.
- Mam nadzieję, że przemyślałeś swoje grzechy i postępowanie. Zawsze możesz zmówić modlitwę. Zajmij się nim. Pomódlcie się razem, a Bóg z pewnością was wysłucha. – dodał mężczyzna, po czym odwrócił się na pięcie i wyszedł. Kolejny zgrzyt zamka obwieścił, że krata została zamknięta, po czym aniołowie oddalili się. Odgłosy ich kroków unosiły się jeszcze przez chwilę w powietrzu aż w końcu zapadła cisza przerywana cichym oddechem śpiącego Growa.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.09.15 20:07  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Sen.
Błogosławiony sen. Infinity naprawdę go potrzebował. I jedzenia. Tak, tych dwóch rzeczy zdecydowanie. Jego stan nadal był poważny, rany leczyły się bardzo powoli. Prawdopodobnie gdyby tamta anielica się wtedy na niego nie natknęła i nie przyniosła go tutaj, Infinity by już nie żył. Ale jak widać po raz kolejny wywinął się kostusze. Był w tym wyjątkowo dobry, nie?
Niestety jego odpoczynek został brutalnie przerwany. Infinity niechętnie zamrugał, marszcząc brwi. Jego nadwrażliwy słuch musiał oczywiście donieść mu o tym, że ktoś kieruje swoje kroki ku jego celi. Jeszcze zanim anioły weszły do pomieszczenia, tachając ze sobą nieprzytomnego wymordowanego, słyszał jak ich stopy uderzają o ziemię. Co więc miał zrobić, otworzył oczy i, nie podnosząc głowy z posłania, obserwował. Niewiele go w sumie obchodziło, skąd strażnicy przytachali kolejnego więźnia, kim on był a także jaki los go czekał. Prawdopodobnie taki sam jak i Infa, co z resztą potwierdziły zaraz słowa anioła.
- Dobrze mi było samemu. - warknął w kierunku strażnika.
I to było jedyne co powiedział. Nawet nie chciało mu się komentować słów o modlitwie i przemyśleniu swoich grzechów. O tak. Na pewno je przemyślał. Śniąc głęboko i regenerując siły. Co za absurdalny pomysł! Prychnął tylko pod nosem. W pewnym sensie czuł litość do tej bandy aniołków. Bóg zniknął, a oni nadal próbowali coś wskórać, nadal chcieli coś ratować. Ten cały sąd boży to była zwyczajna szopka, która miała ich wszystkich utwierdzić w przekonaniu, ze nie zostali sami. Ale boga nie było.
Infinity odczekał, aż anioły wyjdą. Dopiero wtedy przeniósł spojrzenie na miskę z jedzeniem, którą postawiono przy jego pryczy. Tym razem było to coś znacznie lepszego niż za pierwszym razem, ale też lekko strawnego. Oczy mu się zaświeciły, kiedy do jego nosa doleciał zapach mięsa. Tak dawno nie miał go w ustach. Zupełnie zignorował nieprzytomnego wymordowanego, którego tu dopiero wniesiono. Zabrał się za jedzenie bo jego żołądek zdążył już przetrawić tamtą papkę i domagał się kolejnej porcji żarcia. Infinity planował, że gdyby jedna mu nie wystarczyła, zwinie współwięźniowi półmisek. A co! nieprzytomny był to niech traci!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.09.15 22:51  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Palce drgnęły.
Zaraz potem zwinęły się w pięść, a on sam nabrał świszczącego wdechu przez zaciśnięte kły. Poczuł pulsowanie, jakby ktoś natarczywie stukał mu czymś twardym w łeb, sprowadzając do rzeczywistości w ten brutalny i irytujący sposób. Podziałało. Poderwał się nagle do siadu, od razu z kolejnym pomrukiem przykładając dłoń do głowy. Wszystko mu wirowało, a podłoga nagle przekręciła się na bok, zajmując miejsce ściany, choć on sam dałby sobie łapę urwać, że pozostał w pionie.
Powoli docierało do niego całe pasmo zdarzeń. Obrazy pojawiały się i znikały, niby zbyt szybko, żeby się im przyjrzeć, ale niektóre mogły mu mignąć na pół sekundy, a trybiki w mózgu ruszyły. Tetsu, las, bieg, zdobycz, Evendell, Nero, anioły. Growlithe przesunął palcami po posiniaczonej i zadrapanej twarzy. Co z tymi aniołami? Oderwał rękę od twarzy i oparł ją na czymś miękkim, przesuwając ramieniem po skaleczonym policzku. Pnącza... ciernie... Co dalej? Widok nieba, gruchot kości, pisk Evie.
Evie, Evie...
Nagle drgnął, otwierając oczy. Rozejrzał się prędko, analizując całe pomieszczenie. Wszystkie zmysły niemalże automatycznie się włączyły ─ nasłuchiwał, węszył, przyglądał się celi. Wzrok naturalnie (chcąc nie chcąc) padł na żrącej coś w kącie kreaturze.
Growlithe warknął wściekle, opadając z powrotem na pryczę. Dopiero zauważył, że w ogóle chciał się poderwać na nogi, ale w ostatniej chwili dupsko opadło z powrotem na sennik, a on sam schował kły, przybierając zobojętniałą minę. Przekrzywił łeb, nachalnie, wręcz bezczelnie drążąc spojrzeniem dziurę w twarzy nieznajomego, co rusz oceniając jakiś fragment jego ciała i znów powracając do buzi.
Zadarł nieco brodę, dotykając palcami pryczy. Czuł na opuszkach lepką maź, ale w chwili, w której drugi białowłosy powinien już dawno zostać przygnieciony ciężarem Shatarai, zamiast tego dalej wpychał w siebie kolejne porcje jedzenia. Z gardła wymordowanego wyrwało się ciche „nh”, gdy przelotnie zerknął ku swojej dłoni. Wokół niej ─ istotnie ─ kręcił się mały obłok czerni, ale był tak rozrzedzony, że ledwo można było to dostrzec. Schował marę z powrotem do artefaktu, zaciskając palce na metalowej części „łóżka”. Umbrakineza odpada. Kwestia nadużycia. Już i tak czuł wgryzającą się w skórę obręcz. Pojawił się paskudny, czerwono-fioletowy obrzęk wokół nadgarstka, przypominając o zasadzie, że co za dużo, to uśmierca.
„Coś jest nie tak.”
Dzięki, zdrowy rozsądku. Z kajdanami na rękach, w klatce z jakimś psychopatą-mordercą... sam bym na to nie wpadł. Jeszcze jakieś błyskotliwe uwagi?
Tknęło go.
Mimo niechęci, jaka nagle chlusnęła mu w kąciki oczu w postaci błysku, jakaś racjonalna część umysłu miała rację ─ coś było nie tak. I nie dlatego, że kawałek przed nim znajdowało się jakieś ustrojstwo. Nawet nie chodziło o to, że wrzucono go do czegoś o wymiarach przyprawiających połowę ludzkości o klaustrofobiczne symptomy. Było cicho. Był niemal w stanie usłyszeć miarowe, spokojne bicie swojego serca i pomlaskiwania nieznajomego.
Gdzie mary?
Wyprostował się nagle, powoli ─ mozolnie jak jasna cholera ─ podnosząc się na drżące nogi. Czuł jak mu ścierpły i zdrętwiały. Miękkie jak galareta, w dodatku psute w środku, ale stanął na nich, kątem oka prześlizgując się po całym pomieszczeniu. Zero jęków, skowytów, pisków, pomrukiwań, gaworzenia i pszczelego hałasu. Co, do kurwy nędzy, stało się z tymi zjebanymi padalcami? Co z Livaiem, Shat, Shivą, Larsem i resztą brygady ze Słonecznego Patrolu? Zmrużył ślepia i ponownie ulokował wzrok we współwięźniu.
Smacznego. Nie zapomnij przegryźć i przełknąć.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.10.15 2:31  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Biały łeb skupił się na swoich potrzebach. Żarcie. Żarcie to życie, bratku, bez żarcia w trymiga będziesz wąchać kwiatki od spodu. Będziesz leżeć i skowyczeć bo brzuszek zacznie ci dokuczać. Z czasem by przeszło. A ty będziesz patrzeć jak powoli zostaje z ciebie tylko kupka kości. Dlatego żarcie jest ważne.
Infinity pochłaniał swoją porcję w zastraszającym wręcz tempie. Nie minęło kilka chwil, a talerz leżał pusty. Ale nawet gdyby nadal by skupiony na jedzeniu, usłyszałby odgłosy budzącego się współwięźnia. Potrafił wyłapać najmniejszy szmer, więc kogoś kto w jednej chwili podrywa się z twardej, trzeszczącej pryczy po prostu nie mógł nie usłyszeć. I od razu skierował swoje spojrzenie na nieznajomego.
W odpowiedzi na warknięcie skutego współwięźnia, Infinity zrobił to samo. Warknął głucho, marszcząc brwi. No i co teraz? Będą na siebie warczeć jak dwa bezpańskie kundle? Jak jakieś zwierzęta? Inf prychnął po chwili. Tak, zdecydowanie było mu lepiej kiedy był sam. Przynajmniej nikt się na niego nie gapił jak na jakiś obiekt w muzeum. Białowłosy skrzywił się, odsłaniając kły, kiedy nieznajomy zaczął mu się tak przyglądać. Nie chcąc być gorszym, Inf również wbił intensywne spojrzenie czerwonych tęczówek w skutego wymordowanego. On tam się mógł bawić w taką bitwę na spojrzenia, why not. No bo oczywiście nie wiedział, że dzięki przezorności aniołów, nie leżał teraz prawdopodobnie martwy.
Infinity wydał z siebie jeszcze jedno krótkie warknięcie. Ha. Wygrał. Różnooki odwrócił wzrok. Cienias.
Wdrapał się z powrotem na pryczę, gotów ponownie zapaść w sen. Nadal jeszcze nie odzyskał pełni sił, ale było już zdecydowanie lepiej. Niemalże mógł usłyszeć, jak rany powoli się zasklepiają. Albo tylko to sobie wyobraził. W każdym razie, było to całkiem pocieszające, biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze niedawno nie mógł nawet zaleczyć drobnego draśnięcia, tak był wykończony.
Białowłosy odwrócił łeb w kierunku współwięźnia, kiedy ten zdecydował się wstać. Chyba jednak sen nie był najlepszym pomysłem. Nie wiadomo czego się spodziewać po takim sukinkocie. I po co te kajdanki? Infowi ich nie założyli. Czyżby podejrzewali że będzie próbował stąd nawiać? A może po prostu mordował jak popadnie? O ile w pierwszym przypadku Inf mógłby nawet kolesiowi pomóc, tak w drugiej kwestii wolał trzymać się na baczności.
Odwrócił wzrok, kiedy skuty wymordowany w końcu się odezwał. Białowłosy położył się ponownie na pryczy i nakrył puchatymi, lisimi ogonami. Nie zamierzał spać, ale odpocząć można i tak.
- Zadziwiająca troska. - mruknął. - Zeżryj swoje, zanim ci je zabiorę.
Grzecznie uprzedził. A i owszem, był gotów to zrobić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.10.15 1:04  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
─ Zadziwiająca troska.
Jasna brew uniosła się tak wysoko, że zniknęła za potarganą, brudną od błota grzywką. W jednej chwili cisnęło mu się na usta tyle parszywych wyzwisk, że przełknięcie ich wraz ze śliną spowodowało lekkie skrzywienie ust ─ jakby nie dość, że znalazł coś fluorescencyjnego pod zlewem, to jeszcze dostał rozkaz, by pozmywać to coś, co po dotknięciu, zaczynało skrzeczeć, jak przyciśnięty obcasem Chińczyk. Nie miał cierpliwości do niczego, co na niego warczało, skrzeczało, miauczało, zawodziło i obrzucało wyzwiskami (szczególnie francuskimi). Nic więc dziwnego, że gdy tylko nieznajomy postanowił wykorzystać buzię do czegoś innego, niż pochłanianie kolejnej tony żarcia, przez twarz Wilczura przemknął nagły grymas.
─ Zeżryj swoje, zanim ja ci zabiorę.
HUK.
Na podłodze rozpłaszczyła się papka z ryżem i mięsem, przykryta wywaloną dnem na górę miską. Parę grubych, długich, półpłynnych smug toczyło się jeszcze po ściance stolika, z którego strącono danie. Growlithe przyglądał się nieprzerwanie Infinity'emu i w momencie, jak z impetem trzasnął butem w brzeg naczynia, by walnęło na ziemię, i później, gdy z nonszalanckim uśmiechem padło bezczelne:
Nie musisz dziękować, lubię pomagać. ─ Podeszwa jak na zawołanie uderzyła o biały ryż, którego ziarna natychmiast przylgnęły do piachu i brudu podłogi. Śnieżna barwa w ekspresowym tempie została wchłonięta przez brąz i czerń. ─ Oddam ci porcję tych fekaliów. Smacznego, szczeniaku.
Musisz prowokować?
Uśmiechnął się trochę szerzej.
Tak, musiał.
Nieznajomy wywoływał w nim jakąś irytującą nutę. I to na tyle, że miał ochotę zerwać ciążące mu na zranionych nadgarstkach kajdany i wszcząć burdę, póki żaden anielski strażnik nie postanowi zabawić się w bohatera. Żelastwo jednak mocno ciążyło na przegubach i choć dyskretnie wykręcał ręce, prędko zrozumiał, że w obecnym stanie nie będzie mógł zerwać łańcucha. W czasie walki stracił też tyle krwi, że mógłby napełnić nią wannę dla Elżbiety Batory i jeszcze musiałby uciekać przed Edwardem Cullenem w porach obiadowych.
A skoro się już zaprzyjaźniliśmy ─ zaczął, zmywając z warg cień uśmiechu. Jego but z brzękiem trafił na brzeg pryczy Infinity'ego, zatrzymując podeszwę ledwie milimetr od jego szyi czy twarzy. Kopnięcie trwało krótko ─ byle narobić hałasu, ale nie dać się złapać bestii za kostkę, bo już po chwili cofnął się o krok, opierając plecami o ciężkie kraty. ─ Mów co wiesz o tym więzieniu.
Umysł był jeszcze przyćmiony ─ w dodatku głównie zajęty przez impulsy wysyłane przez rany zadane w nierównej walce. Mimo to wymordowany powoli spychał na bok ból i zmęczenie, analizując nie tyle sytuację, co po prostu miejsce. Wydostanie się stąd było awykonalne ─ co do tego nie miał wątpliwości. Ale był tym typem człowieka osoby, która pisze słowo „wolność” na kartce w kratkę.


Ostatnio zmieniony przez Growlithe dnia 09.11.15 22:23, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.10.15 0:04  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
- Wie tyle, co ty, chłopcze. – cichy głos przemknął korytarzem. Przy kratach stał anioł, który choć aparycję miał młodzieńca, jego niebieskie oczy zdradzały wiekowość i trudy życia, które go dotknęły. Mężczyzna uśmiechnął się łagodnie i przeniósł wzrok z maltretowanego wymordowanego, skupiając go na przywódcy Psów.
- Chętnie odpowiem na wszystkie twoje pytania, ale najpierw wyprowadzimy z celi tego młodzieńca. A do tego potrzeba jest przestrzeń, więc jakbyś mógł… spierdalać od niego… odsunąć się na parę metrów. Zaoszczędzimy kłopotów sobie jak i tobie. No i przede wszystkim czas. – dodał poszerzając swój uśmiech. W jednej chwili w jego łagodne oblicze wkradło się coś innego. Bardziej niebezpiecznego, chociaż tak naprawdę ciężko było sprecyzować co takiego.  
Jak na zawołanie, tuż za nim pojawiła się dwójka rosłych aniołów. Z pewnością należeli do grupy Zastępów, biorąc pod uwagę ich pudzianowskie gabaryty oraz oręż, jaki trzymali u swojego boku. Na całe szczęście żaden z nich, rzecz jasna póki co, nie sięgał po niego, aczkolwiek biła od nich aura, która niemo nakazywała zachowanie spokój i nie wszczynanie niepotrzebnych burd.
Metaliczny dźwięk poniósł się echem po korytarzu, kiedy starszy anioł wyciągał ze swej długiej, śnieżnobiałej szaty pęk kluczy. Przesunął opuszkiem palca po nich, przez moment marszcząc brwi, aż wreszcie jego usta uformowały się w ciche „o”, kiedy wysunął jeden z kluczy i wsunął go do dziury.
Klek
I drzwi na wolność stały otworem. Ale czy warto było ryzykować?
Mężczyzna cofnął się nieco w bok, udostępniając wejście swoim towarzyszom, najwidoczniej sprawując jedynie rolę obserwatora. Zresztą, gabarytowo nie przypominał w niczym tamtej dwójki. Niższy, szczuplejszy – niemal chudy, a na jego ciele szata wisiała swobodnie, jakby nie widział porządnego posiłku przez co najmniej dwa tygodnie.
Jeden z aniołów wyciągnął kajdanki podchodząc do Infinintiego.
- Kwestia ostrożności. Im szybciej pójdziemy, tym szybciej skończymy. – przemówił łagodnym tonem skrzydlaty, który pozostał na korytarzu, jakby tymi nudnymi słowami chciał uspokoić więźniów.
Kiedy anioły zamierzały skuć Infinitiego, anielski posłaniec w pełni skupił się na Growie.
- Pewnie w twojej głowie kłębi się mnóstwo pytań. Zadaj mi, hm, powiedzmy maksymalnie dwa, a ja postaram udzielić ci wyczerpującej odpowiedzi. – powiedział cicho, opierając o siebie palce tworząc charakterystyczną piramidkę.


                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.10.15 21:44  •  Cele 4, 5 i 6 - Page 2 Empty Re: Cele 4, 5 i 6
Inf, masz czas na odpis do końca miesiąca. inaczej sąd zostanie rozegrany na twoją niekorzyść.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach