Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 18 z 18 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18

Go down

Pisanie 13.09.19 18:45  •  Zrujnowana wioska. - Page 18 Empty Re: Zrujnowana wioska.
Krew była łatwa do przelania. Jak woda, która napędza życiodajny młyn. Żywa, prędka, nadająca wszystkiemu sensu, a przecież tak ulotna, tak słaba, a tak silna. Szkarłatna ciecz potrafiła działać istne cuda... I generał miał nadzieję, że właśnie taki cud się tu stanie. Jego serce, mimo pewnego wyczuwalnego ubytku, biło wciąż wściekle na alarm. Co zrobić? Jak się wydostać? Czy to dobra decyzja? Co jeśli podniesie się i zaatakuje...? Nieważne, jak bardzo nie chciał o tym myśleć, i tak nie umiał wygonić tych myśli ze swojej głowy.
  Nie czuł się dobrze, kiedy wszystko się skończyło. Był przestraszony. Strach popychał go do przodu, nie przejmując się potknięciami generała, który w wielu sytuacjach zdawał się nieporadny i ślepy. Pajac jednak zdołał zostać małym bohaterem i to sprawiało, że zaczynała się w nim tlić nowa energia, nadzieja, siła.
  Było już po wszystkim? Odetchnął, kiedy oczy podrażniło światło dzienne, sączące się uparcie od słońca. Wreszcie nie czuł się osaczony, choć osłabienie było bardzo wyczuwalne. Pół litra stanowiło bezpieczną granicę utraty krwi, jednak wciąż zdawało mu się, że stracił parę kropli za wiele; Moroi szybko został uderzony skutkami swojej decyzji.
– Magiczna łuska od danger noodle... Co może pójść nie tak? – skomentował z lekką ironią wyczuwalną w głosie, jednak prezent, oczywiście, przyjął. Ważne, żeby nie dało się zarazić przez kontakt z nim albo żeby nie był radioaktywny. Brrr. Będzie musiał to pokazać na posterunku. Mimo wszystko, znacznie bardziej jego myśli skupiały się na czymś całkowicie innym.
  Czuł się w pewnym sensie smutny. Przygoda się skończyła, choć koniec był cokolwiek pozytywny, ale... To był jednak koniec. I faktycznie mu się opłaciło, jednak wychodziło zaś na to, że mógłby tego wszystkiego dokonać bez perspektywy marchewki na kiju, która majaczyła nad jego głową.
Naprawdę... – zaczął cicho – ... Dziwnie było mi spotkać wymordowanego, który nie chciał mnie zabić. Dziękuję ci za to, Kicchan. Oby twój ogródek był piękny – z tymi słowy pogłaskał ją lekko po głowie, po czym przyjął też drugi podarunek. Moroi czuł się tak, jakby skończył oglądać wciągający film bądź czytać pisarskie arcydzieło. Czas, żeby wracać do swojego świata... Świata, który wcale nie był taki kolorowy.
–  Na pewno cię jeszcze odwiedzę – obiecał – do zobaczenia.
  Po czym, żeby czasem nie pokazać rozczulenia albo przygnębienia rozstaniem, ruszył w swoją stronę. Boris na pewno mu w tę super przygodę nie uwierzy.

zt.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 18 z 18 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach